Wiele bzdur, które przywołujesz w tekście świadczy tylko o tym, że wielu wykładowców ekonomii powinno się wywalić na zbity pysk
Przede wszystkim: socjalizm/socjaldemokracja nie są jednoznaczne z gospodarką centralnie sterowaną. Poza tym u Ciebie pojawia się spory błąd poznawczy: to, że krytykuję skrajny wolnorynkowizm, nie znaczy, że jestem za jego zlikwidowaniem. W swoim tekście wprost pisałem, że uważam, że rolą państwa powinno być utemperowanie nieuczciwych praktyk firm. Niektórzy w imię wolnego rynku i "świętego prawa własności" uważają, że legalne powinno być płacenie 3 złotych na godzinę czy ustanawianie 15-godzinnego dnia pracy. Ja się na takie rzeczy zdecydowanie nie zgadzam.
Przy okazji: przywoływanie Korei Północnej to jest skrajny chochoł, to państwo nie ma nic wspólnego z socjalizmem/komunizmem. Jest to dziedziczna, autorytarna dyktatura, nie ma tam publicznej własności, wręcz przeciwnie - państwo to prywatny folwark Kimów. Więcej to ma wspólnego ze średniowieczną monarchią.
Co do krytykowania przeze mnie rozwiązań cieszących się popularnością: w skrócie mówiąc, to, ze coś jest popularne, nie jest równoznaczne z tym, że jest dobre. Botoks to był bodajże najpopularniejszy w ubiegłym roku film - czy naprawdę uważasz, że jest dobry? Przykłady popularnych szmelców można mnożyć. Poza tym zwróć uwagę, że Dying Light i Hitman to były gry, które chwaliłem - jednak równocześnie pisałem, że gdyby nie pasujące jak pięść do oka games as service, to byłyby one po prostu lepsze.
Odnośnie: deregulacji, która "zawsze pomaga mniejszym" - chyba opuściłeś tę lekcję, na której wyjaśniali, jak się tworzą monopole. Poza tym mieszasz deregulacje na poziomie państwowym z wpuszczeniem do przez Steam do swojego sklepu twórców indyków. Jedno z drugim nie ma absolutnie nic wspólnego.
Co do negatywnych skutków podatków - zacznij czytać nowsze książki, bo krzywa Laffera to relikt lat 80.
Cieszę się, że napisałeś polemikę do mojego tekstu, ale niestety, nie ma ona za wiele sensu