xguzikx

Ekipa Gram.pl
  • Zawartość

    61
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez xguzikx

  1. Dokładnie - dla jednych kampania będzie żmudna i nudna, ja w tym widzę zachętę do grania solo, które rozgrywa się inaczej niż w tradycyjnym Smashu. Widok 8 ludków na starcie, kiedy chcesz od razu pograć Snakiem czy Cloudem, też będzie inaczej odbierane w zależności od oczekiwań. Niezależnie od tego, wszystkie recenzje są pozytywne, a to najważniejsze :)
  2. Kod jest zawsze do zrealizowania na jednym koncie. Nie wiem jak to wygląda z pudełkową Bayonettą 2 (podejrzewam, że jest karta/voucher z kodem na "jedynkę") - ja dostałem dwa oddzielne kody na każdą grę do recenzji
  3. Co kto lubi ;) Z pierwszego odcinka pamiętam fajne sceny walki (drużynowe akcje) i to, że ani razu się nie zaśmiałem. 
  4. @SpiralArchitect Właśnie tak. Pomijając świetny system nemezis, walkę, rozwój postaci i to, że bugi nie psują zabawy (o czym pisałem, ale chyba nie doczytałeś ;)   
  5. No przeczytaniu takich postów sam nie wiem co myslec. No bo jesli sam recenzent stwierdza ze fabula ssie i trzeba grindowac zeby ukonczyc gre, po czym wystawia ocene koncowa taka a nie inna, to zastanawiam sie czy owy recenzent nie powinien zajac sie czyms innym niz recenzowanie gier. recenzent stwierdza, że fabuła nie jest najmocniejszą stroną gry i gdybym tylko dla niej grał, to odpuściłbym bardzo szybko. Stwierdzam też, że rozgrywka jest na tyle satysfakcjonująca, że mimo powtarzalności bawi nawet po kilkudziesięciu godzinach. Stąd taka wysoka ocena. Nie twierdzę również, że ktoś, kto zrazi się po kilku godzinach, nie może wystawić znacznie niższej noty.
  6. ok, tylko że dla mnie (i nie tylko, sądząc po zagranicznych recenzjach) końcowy grind związany ze zdobywaniem/bronieniem fortec to wartość sama w sobie. To oczywiście nie zmienia faktu, że wielu się odbije i będzie narzekało na ścianę grindu/wymuszanie płacenia za ułatwienia. Ale co kto lubi. 
  7. musisz sobie zadać pytanie, czy chcesz grać dla fabuły (słaby pomysł), czy dla walki, zaliczania wyzwań, polowania na kapitanów, budowania własnej armii itp. itd. ŚCM nie tylko w endgame jest powtarzalny, ale to chyba żadne zaskoczenie. 
  8. jeszcze bardzo trafne podsumowanie pani z Kotaku, która nie piętnuje grindu, bo - mówiąc w skrócie - ŚCM właśne na tym polega: The narrative is that Shadow of War’s post-game has been designed differently than the rest of the experience. It’s actually simpler than that. Shadow of War’s endgame is constructed exactly like the main game, which is already a bit repetitive. And as I mentioned in my review, the bulk of the Shadow of War experience is extremely similar Shadow of Mordor, the first game. Shadow Wars doesn’t illuminate much about the evils of microtransactions and how they can change and ruin a game, as much as it reveals something about the already existing experience.
  9. no niezupełnie, bo w moim tekście nie znajdziesz narzekania na "żmudny grindfest". Że się zacytuję: "Gdzieniegdzie pojawiają się głosy, że kupując skrzynki unikamy końcowego grindu, koniecznego do odblokowania tzw. prawdziwego zakończenia. Jest w tym trochę racji, ale w gruncie rzeczy cały ten grind jest niejako wpisany w model rozgrywki Śródziemia: Cienia Wojny. Co nie jest niczym złym, gdyż na pozór powtarzalne czynności (polowanie na kapitanów, walki, tworzenie armii, ulepszanie postaci itd.) są kwintesencją całej zabawy." Model rozgrywki w ŚCM przypadł mi do gustu, choć zdaję sobie sprawę, że niektórym pewna powtarzalność ("żmudny grindfest") występująca, gdy chcemy wycisnąć z gry ostatnie soki, może przeszkadzać. Tylko że to nie mój problem i nie będę uwzględniał czyichś preferencji w mojej ocenie gry, opartej na moim doświadczeniu. W tekście zwróciłem uwagę na kwestię mikrotransakcji, które są całkowicie OPCJONALNE, gdyż wszystko, co można kupić za złotówki, można też znaleźć w grze. Twórcy nie ukryli właściwego zakończenia w płatnym DLC (jak chyba było w Prince of Persia z 2008), nie nałożyli jakiejś blokady czasowej na zabawę jak w wielu f2p, w stylu: "kolejny szturm na fortecę możesz zacząć za 15 godzin. Chyba że zapłacisz..." Jeśli ktoś polubi model rozgrywki w ŚCM, to nie ma żadnych powodów do narzekania na mikropłatności, bo po prostu je oleje i zdobędzie wszystko grając w fajną grę. Pozdrawiam
  10. zagraj Pan w Mario + Rabbids i sam Pan powiedz, czy przesadzam ;)  
  11. tu nie może być mowy o whitewashingu, bo film jest celowo osadzony w realiach amerykańskich, a główny bohater był Amerykaninem. Whitewashing to mieliśmy tutaj https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/a/a7/Starring_Mickey_Rooney.jpg
  12. jakoś nigdy nie sięgałem po gry Falcomu z myślą o muzyce. I bardziej sobie cenię chociażby soundtrack z nowej Persony niż ten z Tokyo Xanadu, który zupełnie nie zapadł mi w pamięć
  13. moje główne wspomnienie związane z FFXIII - pierwsze 28,5 godziny, które spędziłem w "korytarzu". Walka fajna, ale w życiu nie chciałbym tego powtarzać
  14. Activision jest wydawcą. Sony nic nie rzuciło. 
  15. grałem na Switchu. W mobilnym wydaniu wypada świetnie
  16. ale prawa do marki istnieją. Nadzieja umiera ostatnia ;)
  17. xguzikx

    Diablo X-EYE test fotela dla graczy

    dobre alufelgi :)  
  18. no znam ludzi, którzy grają w visual novel wyłącznie na PC (na steamie ich nie brakuje), bo #pcmr i nie splamią honoru kupnem kieszonsolki. Co kto lubi. A co do przynależności gatunkowej - przyznaję, że do wora z napisem VN wrzucam Danganronpe, 999, Time Hollow i Ace Attorney, bo jednak cechy właśnie tego gatunku przeważnie dominują w tych grach. Ale jak podkreśliłem w recenzji, sekcje przygodówkowe (escape room) są oczywiście kluczowe w Parascientific...
  19. @kieli napisałem, że gra nie kończy się na jednym zakończeniu, ale specjalnie nie zagłębiałem się w szczegóły, żeby nie psuć nikomu nieapodzianki. Ale tak jak piszesz, grę wypada przejść conajmniej 3 razy (a optymalnie 5), choć wszystkich zakończeń jest 26 :) co do reszty poruszanych przez ciebie kwestii - według mnie ogromną zaletą grania w nier automata jest samodzielne odkrywanie co i jak, dlatego unikałem szczegółów jak mogłem. A jednocześnie na każdym kroku podkreślałem pomysłowość i zróżnicowanie, których ze świecą szukać u konkurencji
  20. a tu cię zaskoczę, bo przed BotW Zeldy zupełnie mnie nie jarały. Grałem w wiele części na różnych konsolach (chyba najdłużej w Oracle of Seasons na GBC), ale absolutnie żadna nie przekonała mnie do siebie tak, jak to zrobiła najnowsza odsłona. Stąd tytuł recenzji - Zelda moich marzeń.
  21. ty chyba jednak nie przeczytałeś całego tekstu, bo odniosłem się do rysowania ekranu, niemożności przenoszenia save'ów itp. 
  22. czasu gry 10-12h nie uważam za minus. Podobnie jak brak "end game'u", który zupełnie nie pasowałby do przyjętego formatu rozgrywki. Skoro twórcy postawili na powolną i stonowaną eksplorację w głównej przygodzie, to po jaką cholerę mieliby dawać szturmy, mercenaries itp.? Nie ta bajka. Wiadomo, że mnóstwo graczy nie wyobraża sobie gry FPS bez multiplayera, ale nie znaczy to, że każda musi takowy posiadać (vide BioShock). 
  23. w RE7 wady są (jak zresztą w każdej grze), ale najważniejsze, że Capcom w końcu wrócił z tą serią na właściwe tory. I nawet jeśli następne REsy nie będą FPP nastawionymi na eksporację i unikanie walki, to "siódemka" jest zdecydowanie godna polecenia