OceanMachine

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    146
  • Dołączył

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutralna

O OceanMachine

  • Ranga
    Wróg ludu

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. OceanMachine

    CD-ACTION

    Raczej powiedziałbym, że 10 oznacza, że paru recenzentów uważa tę grę za naprawdę wybitną.
  2. OceanMachine

    CD-ACTION

    Jak najbardziej robią, vide płaczliwe trailery. https://www.youtube.com/watch?v=6YgP-qTvoQw Do fatalizmu w SC, przede wszystkim w BW to ten "fatalizm" w ME3 nie ma w ogóle startu. To zresztą nie fatalizm tylko pompatyczne podkręcanie atmosfery wokół poświęcenia. Chyba za dużo przypisujesz tej grze. :)
  3. Taką mechanikę wprowadził już Trespasser w 1998. Tam dinozaur to dinozaur, a nie przeciwnik do ubicia. Owszem, były groźne (drapieżniki), ale można było je ominąć, nie ruszać ich albo napuścić jeden na drugiego. Co prawda nadal nie jest to super symulacja, gdzie dinozaury łażą po całej mapie, polują na siebie nawzajem, działają w stadach, pilnują młodych, mają gniazda i terytoria, ale lepsze to niż model z Carnivores. A byłoby przecież możliwe wprowadzenie takiej mechaniki bez żadnych problemów, skoro w byle tycoonie dało się takie coś zrobić (vide Jurassic Park: Operation Genesis).
  4. OceanMachine

    CD-ACTION

    A ja tam nie lubię jak wciska mi się pompatyczny kit i jak twórcy na siłę starają się, żebym się losem świata przedstawionego przejął. Tak się nie da, mili panowie (i panie miłe jak najbardziej też). Brakuje mi starych dobrych filmów oraz gier z lat 90. (w przypadku tych pierwszych to z lat 70. i 80. również), które nie traktowały siebie nadmiernie poważnie. Dziwnym trafem jednak jakoś tak się do nich podchodziło i bardziej się z nimi sympatyzowało. Mówię tu o takich dziełach jak oryginalna trylogia Gwiezdnych wojen, Indiana Jones, RoboCop, Pamięć absolutna, itp. A jeśli o smutnych space operach w grach mowa to StarCraft by się załapał. Co prawda to bardziej military sci-fi (choć tak się składa, że zazwyczaj space opera to jedno i drugie), a może nawet i space western, ale jednak SC i Brood War miały pesymistyczny wydźwięk, a dobrzy dostawali baty.
  5. To o czym mówisz to jak nic tzw. hiperteksty. Nic nowego pod słońcem, już dawno zdefiniowana rzecz. :) MMO to jednak nadal "rywalizacja" tudzież "kooperacja", a nie komunikacja i przekazywanie sobie informacji. A przez zabawę w nośnik opowieści zabito istotę gry i zepsuto rynek. :( Gra jak najbardziej może to wszystko we mnie wzbudzić, ale chcę przy tym, żeby to był wspaniały mechanizm rozgrywki, z którym mogę obcować. Gdy tak nie będzie to się będę irytował, że ktoś mi sprzedał film z durnymi wstawkami interaktywnymi, które wolałbym pominąć. Albo że co z tego, że historia jest ciekawa, skoro gra jest tak koszmarnie nudna, że nawet mi się w to grać nie chce. A kiedyś to nawet taki niespełniony filmowiec jak Cage zamiast robić głupi interaktywny film potrafił stworzyć grę łączącą różne gatunki w dość ciekawą całość - wspomnianego Omikrona. Szkoda tylko, że to była ledwie li tylko jedna jaskółka. Bottom line jest taki - trzeba zmienić współczesne podejście do gier i wrócić do założeń, wg których tworzono gry w późnych latach 90. Od razu będzie lepiej, bo kiedyś wszystko współgrało. Dzisiaj? Rozgrywka jest nudna, prostacka i nieciekawa, a historyjki, na które kładzie się nacisk bezbarwne, nieciekawe, często nie trzymają się kupy, a zamiast samemu tworzyć niesamowite sceny to się to wszystko ogląda. O czym się opowiada kumplom? "Wow, ale mi się udało w Wormsach jednym strzałem z bazooki zniszczyć pół planszy i całą drużynę wroga" czy "Wow, ale w grze Battlefield 3 samolot się fajnie na filmiku obrócił"? No dobra, można niby o jednym i drugim... Z mojej strony to tyle.
  6. OceanMachine

    CD-ACTION

    "Hard SF is generally understood as science fiction which is more interested in scientific accuracy than other genres and subgenres." Science fiction to po prostu science fiction, metka hard sci-fi powstała dla tego sf, które bawi się w naukową poprawność, że hej. Tutaj nawet wampiry przejdą jeżeli racjonalnie się je zaprezentuje, jak np. w The Empire of Fear Stableforda. Za twoich czasów to hard sf pewnie jeszcze znaczyło tyle, co hardcore sci-fi, choć potem rozróżniono trochę te pojęcia i hard sf było nieco lżejsze, choć wciąż rygorystyczne i nie łamało w żaden sposób naukowych założeń. No przecież nie będę z tego powodu płakał. Upadek imperium strachu Williamsa? Tak paskudnego uniwersum i antypatycznych bohaterów dawno nie uświadczyłem. Dodajmy, że to mój osobisty stosunek do świata przedstawionego, a nie sugestia, że trylogia jest cokolwiek marna (choć do tej pory przeczytałem tylko pierwszą, najbardziej chwaloną część). No i tam masz bardziej "hardcore''owe" sci-fi, choćby uwzględnienie praw fizyki w kosmosie i bitwy toczące się latami. Jedno złe obliczenie i kolejny miesiąc wyjęty z życiorysu...
  7. Przypomniało mi się, że przecież w tym roku wyszło świetne Hearthstone: Heroes of Warcraft. Spędziłem przy tej grze bite dwa tygodnie i choć nie gram w nią już więcej to jednak uważam ten tytuł za Grę Roku 2014 i naprawdę świetną zabawę. A nie lubię karcianek!
  8. Znalazłem trochę czasu, więc mogłem się zagłębić w temat i zastanowić nad nim nieco bardziej. Medium czy też środek komunikacji to nośnik procesu komunikacji i narzędzie do przechowywania oraz przekazywania informacji i danych dalej, między ludźmi. Przykłady to druk i prasa, fotografia, reklamy, kino, transmisja radiowa i telewizyjna, a także publikowanie. Muzyka, film czy treść książki to konkretna informacja, którą przyjmuję biernie i ją przetwarzam w swoim mózgu. Gdzie w tym wszystkim są gry? Zacznijmy od tego, że można dyskutować na temat zasadności wprowadzania nowej dyscypliny naukowej, jaką jest ludologia. Można przecież zostać przy stosowaniu narratologii tudzież wrzucić gry do nauk o nowych formach mediów. Ale czy to nie spłyca zupełnie badań i nie rozmija się z istotą obiektu tychże badań, który jest czymś wyjątkowym w kulturze, szczególnie po digitalizacji? Medium zakłada komunikację. Czy gra jest komunikatem? Aarseth uważa, że gry bardzo często są symulacją – złożonymi systemami opartymi na logicznych zasadach. Na dodatek wchodzi tutaj aspekt interaktywny – cechą charakterystyczną jest to, ze w grę się (tadammm) GRA. Jest to zarówno przedmiot jak i proces, nie można gry czytać jak książki czy słuchać jej jak muzyki. Aarseth zresztą w swoim stylu (za co go lubię) zjechał new media jako pseudo-naukę, która próbuje zagarnąć dla siebie gry komputerowe pomijając fakt, że nie jest to medium, ale wiele mediów w jednym. A właściwie to trzeba powtórzyć jeszcze raz za Aarsethem: tak jak komputer nie jest medium, lecz elastycznym urządzeniem, które może „zadomowić w sobie” wiele różnych mediów tak nie ma czegoś takiego jak „medium gier wideo”. Gry wideo to tzw. gatunek kulturowy, który można jako tako zdefiniować i objąć w pewne ramy. I tutaj wstawię ważny cytat: „Well, computer games are games, and games are not new, but very old, probably older than stories. It could even be argued that games are older than human culture, since even animals play games. You don’t see cats or dogs tell each other stories, but they will play. And games are interspecies communication: you can’t tell your dog a story, but the two of you can play together.” Weźmy sobie taką kostkę Rubika. Jest to gra z konkretnymi zasadami – należy ułożyć kostkę tak, żeby każdy bok był jednego koloru. Mechanizm rozgrywki to obracanie poszczególnymi segmentami kostki. Przenieśmy to na komputer, mamy zatem grę wideo. I co dzisiaj się dzieje z grami? Wyobraź sobie, że zanim przejdziesz do układania kostki otrzymujesz wstęp do historii, której kolejne aspekty rozwijasz w miarę układania tejże kostki – np. ułożysz ścianę to dostajesz film z kolejną porcją historii. I w tym momencie pojawia się problem – czy gramy w tę grę dla rozwiązania poniekąd trudnej łamigłówki i satysfakcji własnej czy tylko po to, żeby jak najszybciej ją przejść i poznać dalszą część historii? Nie jest tajemnicą to, że gry w swej naturze ograniczają opowiadanie historii (bo one same w sobie nie są żadną historyjką, jedynie mogą ją zawierać jako jeden z elementów składowych), a jeżeli skupić się na narracji to cierpi wtedy rozgrywka (bo jak ktoś chce opowiedzieć historię za pomocą gry to tworzy liniowy korytarzyk, co byśmy nie pominęli żadnego jej fragmentu i ogranicza nasze możliwości interakcji ze światem, nie pozwalając na większą swobodę, a może dojść do sytuacji, gdzie w celu poznania historii olewamy istotę grania). Po co to wszystko mówię? Ja rozumiem, że gra może używać muzyki, filmów czy tekstu pisanego w celu wzbogacenia doświadczenia, ba, może być użyta do przekazywania jakichś wartości i podejmowania wzniosłych tematów. Ale czy o to w tym wszystkim chodzi? Nie przeszkadza mi to, gdy gra w pewnym momencie skłania mnie do pewnych refleksji – bo może, czemu nie? Ale cierpię, gdy gameplay cierpi na rzecz przekazywania idei, które wychodzą na pierwszy plan. A prawda jest taka, że jak chcę coś czytać, to sięgnę po książkę, od tego mam inne „gatunki kulturowe”, żeby tam szukać tzw. wzniosłych treści. Gra to gra, chcę obcować z mechanizmami rozgrywki, ze wspomnianą symulacją, a nie z samograjem czy rzekomą grą, którą w połowie się ogląda, a w drugiej połowie ma do czynienia z prostackimi, koślawymi mechanizmami, bo na tym cierpi opowiastka – jak już jest ciekawa, to niech jedno z drugim sobie w paradę nie wchodzi, a wzajemnie się uzupełnia. Na zakończenie dodam jeszcze, że jakiś czas temu zapowiedziano komputerową adaptację „Ullisesa” Joyce’a, słynnej książki, która wywraca do góry nasze postrzeganie tego, czym jest powieść. Ale obawiam się, że będzie to idiotyczny samograj zamiast gry, która wywraca do góry nogami to, co my uważamy za „grę”. Ale już były takie tytuły, powiedzmy, że multi-gatunkowe – Beyond Good & Evil, Omikron: Nomad Soul, Space Rangers i inne takie.
  9. OceanMachine

    CD-ACTION

    Nadal nie rozumiem, o co się właściwie obrażasz na Berlina i czemu używasz takich demagogicznych przykładów. Berlin ma prawo do własnej oceny, nieważne jaka jest. Masz prawo się z nią nie zgodzić, ale nie powinieneś narzucać swojego zdania recenzentowi na zasadzie "Berlin jezd gupi, bo dał grze X 5/10, a nie powinien, bo dla mnie to 8/10, a takiej gupiej grze jak Y dał 10/10, mimo, że jezd gupia". Gdzie tu miejsce na polemikę z autorem? W ogóle to mnie zastanawia (na przykładzie tego forum) nienawiść do opinii negatywnych (od razu krytykanci są kategoryzowani jako "hejterzy"). Dajmy na ten przykład jakiś gameplay, powiedzmy The Order: 1886. Osoba 1 mówi, że ta gra zapowiada się beznadziejnie. Przychodzi osoba 2 i mówi, że jeszcze nie widział gry, a krytykuje. A osoba 3 przychodzi i zachwala i nic się nie dzieje. Dlaczego narzeka się na "narzekających", skoro ani osoba 1 ani 3 w grę nie zagrała? Dlaczego "kredyt zaufania" jest przyjmowany bezkrytycznie przez innych dyskutujących? Dlaczego "wotum nieufności" nie? Dlaczego "kult miernoty" chce doprowadzić do wyeliminowania siły negatywnej z grup dyskusyjnych i zamienić je w księgę peanów na cześć tematów (na zasadzie "nie podoba się - nie komentuj")? O tym w kolejnym odcinku. Poza tym nie odniosłeś się do mojego jeszcze wcześniejszego posta. http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=2694&pid=37783
  10. OceanMachine

    CD-ACTION

    Mówię o hard science fiction. Uniwersum byłoby wtedy bardzo ciężkie do strawienia i dużo bardziej realistyczne niże jest przedstawiona. Space opera to fantazje o przygodach w kosmosie i fani hard sf to by w tej chwili wybuchli gromkim śmiechem. :) Hard sf skupia się na jak najdokładniejszym i najlogiczniejszym przedstawieniu danego zagadnienia naukowego, poniekąd to dyskursy naukowe i traktaty na takie tematy (co by ładnie zrymować) podane w formie powieści. ME to po prostu wesoła space opera, można też pokusić się o metkę military sf, jako że bierzemy udział w tejże grze jako wojskowy.
  11. Boję się, że tutaj nie będzie symulacji ekosystemu, a dinozaury będą po prostu "patrolowały teren" jak w Carnivores. Ale projekt jest ciekawy, więc się nim zainteresuję i poczytam więcej, może akurat rozwieją moje wątpliwości.
  12. OceanMachine

    CD-ACTION

    Chyba nie rozumiesz o co mi chodzi, ale mniejsza o to. lol Nie ma to jak współmierność tematów - głupia gierka komputerowa i osoba uważana za jedną z najwybitniejszych w XX wieku. Ale spokojnie taki tekst możesz nasmarować - jak dobrze to uargumentujesz, to może nawet i się zgodzę. Przy czym trafiłeś na złą osobę, bo ja jestem w tej frakcji Kościoła Katolickiego, która uważa, że kanonizacje Jana Pawła II i Jana XXIII to gruuube nadużycie. :)
  13. Twórcy unikają tego słowa jak jasnej cholery, to raz, dwa - steampunk dzisiaj jest tak wyświechtany, że nie dziwię się, że próbują go unikać jak tylko się da, trzy - jeżeli tutaj nie ma technologii parowej, to sorry, jak może to być steampunkiem?
  14. Pewnie wylecisz stamtąd szybciej, niż tam wejdziesz.