Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Kodowanie popkultury - mój wojenny młotek

5 postów w tym temacie

Pochodzę z pokolenia spóźnionego względem Ciebie o około dekadę. Z RPG po raz pierwszy zetknąłem się na obozie sportowym. grając jako 11-12 latek w Oko Yrhedesa, a następnie Strefę Śmierci (system SF publikowany na łamach bodajże Magii i Miecza). Po powrocie do domu zacząłem zgłębiać temat i zaraziłem nim kumpli ze szkoły (to samo zrobiłem zresztą parę lat później, w liceum). Nawet już nie pamiętam, skąd wzięliśmy pierwszy podręcznik Warhammera (to cudowne jak na tamte czasy, choć potem rozpadające się w rękach, polskie wydanie), ale pamiętam, że się w nim zakochałem. Ta szkolna grupa co prawda nie przetrwała - z czasem część osób się znudziła i znalazła sobie inne zabawy - ale niedługo później znalazłem innych znajomych, z którymi gram do tej pory, od przeszło 20 lat (choć obecnie już nie w Młotek). W międzyczasie byla i przygoda z Warhammer Fantasy Battle, z którego Games Workshop wyleczył mnie równie skutecznie, jak i Ciebie. O durnych decyzjach tej firmy można by pewnie napisać całą książkę, a nie tylko felieton.

Magia Warhammera polegała właśnie na tym, że był nieco bardziej przyziemny, a równocześnie mroczny i niepokojący. W grupach, w których grałem, bardzo rzadko zamieniało się go w jakieś wielce heroiczne przygody, choć naturalna progresja była taka, że heroizm w pewnym wydaniu pojawiał się, w miarę jak bohaterowie wzrastali w siłę (z przytoczonej opowieści o Panu Przemian wnioskuję, że podobnie było i u Was ;)). Ale MG nigdy nie pozwalał nam zapomnieć, że gramy w dark fantasy, w którym wypadki chodzą po ludziach - i bohaterach. Nie zawsze chodziło też o śmierć. Historia mojej najbardziej ukochanej postaci z tamtych czasów - również elfa - rozwijała się na przestrzeni 200 lat. MG sprytnie osadził pierwszą kampanię w czasach przeszłych względem tych opisanych w podręczniku. W kampanii drugiej, 200 lat później, odgrywałem rolę zgorzkniałego, cynicznego, dawnego bohatera, który tamte wydarzenia przetrwał jako jedyny i ma poczucie, że przeżył więcej niż powinien. A ostatecznie skończył upadając: skuszony przez Chaos tym, co kiedyś mu odebrano. Mogłem spróbować go uratować, podjąć inną decyzję, ale nie chciałem - zamknięcie jego historii w taki sposób, tragedią, wydało mi się znacznie bardziej odpowiednie dla tego świata.

Ciekawy ten pomysł, stawiający Warhammera w roli praprzyczyny popularności Gothica w Polsce. Coś w tym chyba jest, w końcu "czym skorupka za młodu nasiąknie" :) Nie wiem, czy nie poszedłbym nawet o krok dalej - zastanawia mnie, czy nie ma jakiejś linii przyczynowo-skutkowej pomiędzy popularnością takich cięższych, mroczniejszych i mniej kolorowych światów, a komunistyczną/post-komunistyczną rzeczywistością, w której przyszło nam żyć. Dla przeciętnego chłopaka z moich czasów świat, w którym ludzie zbierają grosz do grosza i z niepokojem patrzą w przyszłość, zdawał się po prostu jakiś bardziej prawdziwy, łatwiejszy do zwizualizowania niż typowe, znane z AD&D, heroiczne krainy szczęśliwości, z ubranymi w lśniące pancerze bohaterami i kodowanymi kolorystycznie smokami. Sądzę, że z podobnych powodów popularny był u nas równie ciężki Cyberpunk 2020. Zabawa w RPG to co prawda eskapizm, ale nawet uciekając do innego świata, podświadomie pragniemy autentyczności.

Ech, wspaniały, kochany Warhammer. Szkoda, że w sensie formalnym już go nie ma. Dobrze, że przynajmniej w grach wideo gości ostatnio częściej i z lepszymi efektami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moim pierwszym zetknięciem z RPGami w papierowym wydaniu był Władca pierścieni. To pudełko to była w zasadzie rozdmuchana wersja demo większego systemu, jakim było Śródziemie. Dopiero potem miałem styczność z Warhammerem. O ile sam system był dla mnie ok, o tyle strasznie nie mogłem przeboleć, że ludzie grali w tym czasie tylko w jeden z trzech systemów i mieli wielkie opory przed próbowaniem innych rzeczy. W moim otoczeniu królował Warhammer, CP2020 i Wampir: Maskarada. Cała reszta, np. Kryształy czasu, Dzikie pola, Zew Cthulhu i inne odsłony Świata mroku były na drugim miejscu. Na trzecie trafiały nowości, o których czytano, słyszano, mało kto chciał w nie grać i jeszcze mniej chętnych było do prowadzenia. Jednak jak przypomnę sobie, ile ostatecznie rzeczy udało się wypróbować, w ile zagrać i w ilu wspaniałych historiach wziąć udział, nie mogę narzekać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o mnie to nigdy nie grałem w figurkowego Warhammera, ale pamiętam jak mój wzrok zawsze przyciągały figurki wystawione w gablocie kiedy z kolegami przychodziliśmy do świętej pamięci Barda w Katowicach (oczywiście sama sieć Bard dalej istnieje, ale już nie w tym mieście), zaopatrywać się w MtG :P Zawsze też kusiło mnie kupowanie gazety White Dwarf (dużo zdjęć figurek), która w wersji angielskiej była dostępna np. w Empiku, ale ta cena ech. Mnie generalnie bardziej interesował aspekt kolekcjonerski, swego czasu kupowałem dużo figurek. Jako nastolatek, gdzieś koło 2000 roku zobaczyłem sklep Games Workshop w Edynburgu i oniemiałem. To była jeszcze wtedy wciąż egzotyka. Teraz Polska już dogoniła Zachód, więc mamy swoje własne oddziały sklepów GS, ale perspektywa malowania figurek wciąż odpycha mnie od tejże gry (a wiem od znajomego który kiedyś bawił się w malowanie, że jest to studnia bez dna :P) . Nie chcę płacić kilku stów za pomalowaną figurkę, a robienie tego samemu wydaje mi się bez sensu, bo raczej nie mam do tego talentu. Ja skupiłem się na planszówkach, w które od czasu do czasu sobie pogrywam i które mają trochę przystępniejsze ceny (oczywiście tu też potrafi być drogo kiedy zacznie sie dokupywać dodatki).

Jeśli chodzi z "zgwałcenie" Warhammer Fantasy Battles to wiem jak wielu fanów nienawidzi End Times, które zostało na szybko sklecone, żeby umożliwić wydanie Age of Sigmar. ALE. Słyszałem, że marketingowo był to strzał w dziesiątke, bo o ile hardcorowi fani są wściekli to AoS jest przystępniejszy, a przede wszystkim lepiej się sprzedaje (podobno Fantasy Battles z marketingowego punktu widzenia było już w bardzo złym miejscu).

Natomiast tym co pozwoliło mi zagłębić się w uniwersa Warhammera były oczywiście gry komputerowe. Zaczęło się od 40k i znakomitego Dawn of War, mniej chwalonego ale dla mnie również udanego DoW II. Po tym przyszedł czas na Total War Warhammer od Creatove Assembly. Wystarczy powiedzieć, że to głównie dla tych gier wyłożyłem kupę kasy aby kupić sobie kompa na którym będą chodzić (dlatego też "straciłem" trochę czasu, gier nie kupiłem w dniach ich premiery).

Nie żałuje ani grosza. Dla mnie są to najlepsze RTS-y (no może takie troche hybrydy z turówkami) w jakie grałem od dawna.

Zastanawia mnie czemu autor (być może rozmyślnie) nie wspomina o strategiach stworzonych przez CA (choć używa screenów z tychże gier), które są niejako odrodzeniem franczyzy. Wystarczy powiedzieć, że CA zyskało sobie takie zaufanie GW, że tworzą już własne jednostki na bazie tych które do tej pory były jedynie wspomniane w podręcznikach a nie powstały jako figurki (np. Hierotitan z frakcji Tomb Kings). To oczywiście daje szansę na pojawienie się frakcji które były tylko częściowo zrealizowane w formie figurek, albo nigdy nawet nie  wyszły z kart podręczników.

PS: Wracając do "sprawy polskiej", tak z troche innej beczki, wiem że w uniwersum istnieje frakcja Kislev, w której możemy spotkać "dziwnie znajome" jednostki kawaleri przyozdobione piórami :P (mała zajawka: http://whfb.lexicanum.com/wiki/Kislev). Jest spora szansa, że frakcja zostanie dodana w formie DLC do gier CA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zasadniczo Norsca już się pod to łapie, bo nie mieli army booka włąsnego (chyba, ze gdzieś tam w 5 edycji albo Storm of Chaos coś dostali), a w grze się pojawili. Dlatego teraz ludzie liczą na Arabię. 

Z Kislevem jest ten problem, że to armia Starego Świata, wieć gdyby mieli być to już by byli jako DLC do pierwszej częsci. Ale może jeszcze coś sięzmieni przy okazji trzeciej gry, bo z głównych armii to na niazostaliby tylko Ogry, Krasnoludy Chaosu i ewentualnie Demony. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować