Gram.pl

Budżet Kingdom Come: Deliverance wyniósł ponad 36 milionów dolarów

39 postów w tym temacie

 

A  teraz sobie wyobraźcie, jak to młode i niedoświadczone studio, zacznie robić kolene gry. W tym lub w innym temacie, ale według tej samej myśli przewodniej, bogatsi o doświadczenie i pieniądze zarobione na KCD. Coś pięknego, jaram się - nic na to nie poradzę.

Czego Tobie , innym ale nam podobnym, i sobie , gorąco życzę . Czechów prosimy o więcej i to jak najszybciej lecz z mniejszą ilością niedoróbek, bo doświadczenie już mają . Może i w Polsce znajdzie się producent który zrobi coś z jakiegoś wycinka naszej historii.

Pierwszą od bbq nie była bohaterka filmu Gra o Tron lecz nasza :

Sygryda Storråda, Świętosława, Saum–Aesa (szw. Sigrid Storråda, w Danii jako Gunhild czyli Gunhilda, po słowiańsku Świętosława) (ur. między 960 – 972, zm. po 1016) – królowa Szwecji, Danii. Córka Mieszka I i prawdopodobnie Dobrawy, siostra Bolesława Chrobrego, w sagach skandynawskich wzmiankowanego jako "Burisleif lub Burislafr, potężny konung Windlandii". Królowa Sygryda (tak zwano ją w Skandynawii) została młodą wdową. Zalotnicy znaleźli się szybko i licznie. Ponieważ żadnego z nich nie uznała za godnego swej ręki, zgromadziła ich pewnego razu w łaźnie, po czym podpaliła budynek paląc żywcem zalotników. Skutecznie odstraszyła wszystkich. Można o niej też w sposób bardziej ''sceptyczny''. Za Rafałem Prinke oraz Gerardem Labudą : że takiej postaci w ogóle nie było .

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po tym temacie widać elegancko czemu cała branża się ostatnio sypie. Wszyscy płaczą o mikrotransakcje od EA, downgrady od Ubi i dodatkowe, płatne sloty na savy. Ale jak jakieś nieznane studio wydaję taką zabugowaną grę, to wszystko w porządku. Oceny oscylują koło 8, gra niedorobiona, patch miał być w dwa tygodnie, o ile się nie mylę dalej go nie ma, wszystko w porządku. A teraz pomyślcie ile łez byście wylali i jak by was tyłek bolał gdyby tyle błędów było w najnowszej produkcji od EA, albo ubi? Oczywiście wszyscy fani KCD uważają się za jedynych oświeconych, bo przecież to małe studio, nie miał tyle pieniędzy i same twierdzi że to bardziej gra indie. W takim razie czemu była zapowiadana jako tytuł AAA i kosztuje tyle co tytuł AAA?

Żeby nie było doceniam innowacyjność i to co twórcy chcieli zrobić. Wiem że gra może wciągnąć mimo licznych bugów i można się przy niej dobrze bawić. Jednak takie pianie zachwytów przez niektórych w stosunku do tej gry, to jasny znak dla developerów że jest przyzwolenie wypuszczania niedokończonych gier. I to z bugami które uniemożliwiają skończenie gry, a to już najgorszy rodzaj buga. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TigerXP napisał:

Po tym temacie widać elegancko czemu cała branża się ostatnio sypie. Wszyscy płaczą o mikrotransakcje od EA, downgrady od Ubi i dodatkowe, płatne sloty na savy. Ale jak jakieś nieznane studio wydaję taką zabugowaną grę, to wszystko w porządku. Oceny oscylują koło 8, gra niedorobiona, patch miał być w dwa tygodnie, o ile się nie mylę dalej go nie ma, wszystko w porządku. A teraz pomyślcie ile łez byście wylali i jak by was tyłek bolał gdyby tyle błędów było w najnowszej produkcji od EA, albo ubi? Oczywiście wszyscy fani KCD uważają się za jedynych oświeconych, bo przecież to małe studio, nie miał tyle pieniędzy i same twierdzi że to bardziej gra indie. W takim razie czemu była zapowiadana jako tytuł AAA i kosztuje tyle co tytuł AAA?

Żeby nie było doceniam innowacyjność i to co twórcy chcieli zrobić. Wiem że gra może wciągnąć mimo licznych bugów i można się przy niej dobrze bawić. Jednak takie pianie zachwytów przez niektórych w stosunku do tej gry, to jasny znak dla developerów że jest przyzwolenie wypuszczania niedokończonych gier. I to z bugami które uniemożliwiają skończenie gry, a to już najgorszy rodzaj buga. 

Ja widzę różnicę pomiędzy kolosami i maleńkim studiem, które zaryzykowało prywatne pieniądze i wydało owoc jadalny,choć nieco robaczywy . Ocen graczy nikt nie kupował ,wystawili takie, na jakie ich zdaniem, ta produkcja zasługiwała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TigerXP napisał:

Po tym temacie widać elegancko czemu cała branża się ostatnio sypie. Wszyscy płaczą o mikrotransakcje od EA, downgrady od Ubi i dodatkowe, płatne sloty na savy. Ale jak jakieś nieznane studio wydaję taką zabugowaną grę, to wszystko w porządku. Oceny oscylują koło 8, gra niedorobiona, patch miał być w dwa tygodnie, o ile się nie mylę dalej go nie ma, wszystko w porządku. A teraz pomyślcie ile łez byście wylali i jak by was tyłek bolał gdyby tyle błędów było w najnowszej produkcji od EA, albo ubi? Oczywiście wszyscy fani KCD uważają się za jedynych oświeconych, bo przecież to małe studio, nie miał tyle pieniędzy i same twierdzi że to bardziej gra indie. W takim razie czemu była zapowiadana jako tytuł AAA i kosztuje tyle co tytuł AAA?

Żeby nie było doceniam innowacyjność i to co twórcy chcieli zrobić. Wiem że gra może wciągnąć mimo licznych bugów i można się przy niej dobrze bawić. Jednak takie pianie zachwytów przez niektórych w stosunku do tej gry, to jasny znak dla developerów że jest przyzwolenie wypuszczania niedokończonych gier. I to z bugami które uniemożliwiają skończenie gry, a to już najgorszy rodzaj buga. 

Ekhm "Kwota ta obejmuje wydatki marketingowe, które pokrył wydawca - Deep Silver." Innymi słowy, to kasa Deep Silver i tym samym Deep Silver pewnie dostał spory kawałek tortu ze sprzedaży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

@ Nie chcę polemizować, bo już inni za mnie to zrobili. Nie ma gier komputerowych/konsolowych, które by wpełni oddawały aspekty papierowego RPG. To, że nie masz pełni kontroli nad każdym wypowiadanym słowem nie ma większego znaczenia. Pełnej dowolności nie masz w żadnej komputerowej produkcji. Zawsze są cele i fabuła, która musi być pchnięta do przodu. Jedyny wybór jaki masz to przestać grać w dany tytuł. Z resztą nawet w papierowym RPG gdyby jeden gracz zaczął wyczyniać głupoty i na siłę hamował progres drużyny dostałby w pysk od reszty graczy i mistrza gry ;) Dla mnie (jak i dla większości graczy) Kingdom Come Deliverance, Wiedźmin, Gothic, Final Fantasy, Skyrim czy Mass Effect to gry RPG. Ty możesz nazywać je przygodowymi.

@TigerXP Ilość błędów w KCD jest irytująca i to jest fakt. Jednak mam mniejsze wymagania w tym aspekcie do małego studia niż do molocha jakim jest EA, Ubisoft, Square czy Activision. Gdyby CDP RED schrzaniło Cyberpunk 2077 recenzenci i gracze nie zostawiliby na nich suchej nitki, bo wraz z Wiedźminem 3 weszli do tej wyższej ligi. Z resztą kiedy ostatnio widziałeś by jakieś większe studio wyszło poza swoją strefę komfortu i zrobiło coś nowego, innowacyjnego? Mi przychodzi do głowy tylko Horizon Zero Dawn od gości, którzy od ponad dekady robili gry z pod marki Killzone. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, czaczi87 napisał:

@TigerXP Ilość błędów w KCD jest irytująca i to jest fakt. Jednak mam mniejsze wymagania w tym aspekcie do małego studia niż do molocha jakim jest EA, Ubisoft, Square czy Activision. Gdyby CDP RED schrzaniło Cyberpunk 2077 recenzenci i gracze nie zostawiliby na nich suchej nitki, bo wraz z Wiedźminem 3 weszli do tej wyższej ligi. Z resztą kiedy ostatnio widziałeś by jakieś większe studio wyszło poza swoją strefę komfortu i zrobiło coś nowego, innowacyjnego? Mi przychodzi do głowy tylko Horizon Zero Dawn od gości, którzy od ponad dekady robili gry z pod marki Killzone. 

No i to są właśnie podwójne standardy których nie cierpię. Nie interesuję mnie jakie studio zrobiło daną grę, produkt reklamowany i przedstawiany jako gotowy, ma taki być i nie ważne czy to wielki moloch, czy małe studio. I cały czas wraca ta cena. Skoro gra jest niedokończona, od małego studia które twierdzi że to gra indie, to czemu na bogów kosztuję tyle co dokończony produkt AAA, tych gigantów które wymieniłeś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Muradin: i właśnie dlatego, ze względu na liczne zmiany w formule, ta gra wypada z ram gry cRPG. Żeby nie było, nie jest to nic złego. Jednak usilne trzymanie się tej kategorii można wytłumaczyć sensownie jedynie względami marketingowymi. 

To, że komputerowa gra role-playing będzie miała ograniczenia, to zrozumiałe. Ale to jest odsienienie do liczby możliwości. Mogę sobie z łatwością wyobrazić ograniczone możliwości podczas klasycznej sesji RPG, ale nie sposób przyjąć już do świadomości sytuacji, gdzie oto podczas takiej sesji Mistrz Gry przejmuje kontrolę nad postacią kolegi/gracza i ni stąd, ni zowąd zaczyna sam jego postacią poruszać i nią przemawiać. A gracz/kolega siedzi i patrzy. Pomijając względy fabularne, ewentualne opętanie, dajmy na to, itd., to nie ma racji bytu.

Te szczegóły, jak piszesz, stanowią o gatunku. Bo jeśli masz mieć role-playing, to gra nie może Ci przeszkadzać. Są gry, i przykłady podałem wcześniej, w których gra nie przeszkadza. Nie jest to więc niemożliwe. A wkrótce pojawi się kolejny taki tytuł, PoE2.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

czaczi87: podałem przykłady produkcji, w których masz możliwości, o których piszę, w których panujesz nad dialogiem i wyborem wypowiadanych przez postać kwestii. Ty twierdzisz, że najistotniejszy czynnik kształtujący postać, czyli to słowo i dialog, nie ma znaczenia. Gratuluję. W takim razie co ma to znaczenie? Bo jeśli nazywasz grę RPGiem tak po prostu, z braku laku, bezrefleksyjnie albo dlatego, że wczytałeś to w jakimś piśmie, to równie dobrze może to być dla Ciebie i gra wyścigowa. Będzie to miała taką samą wartość.

W papierowym RPG gdyby jeden gracz zaczął wyczyniać głupoty, to świat i pozostali bohaterowie by go ukarali. Akcja rodzi reakcję, progres w fabule będzie miał miejsce bez względu na wszystko. No chyba że taka sesja jest spod znaku "śmieszkowych", mało poważnych, gdzie nastrój/klimat odgrywa trzeciorzędną rolę. Ale nawet na takiej niepoważnej sesji żaden poważny Mistrz Gry nie zacznie przemawiać postacią gracza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TigerXP napisał:
 

No i to są właśnie podwójne standardy których nie cierpię. Nie interesuję mnie jakie studio zrobiło daną grę, produkt reklamowany i przedstawiany jako gotowy, ma taki być i nie ważne czy to wielki moloch, czy małe studio. I cały czas wraca ta cena. Skoro gra jest niedokończona, od małego studia które twierdzi że to gra indie, to czemu na bogów kosztuję tyle co dokończony produkt AAA, tych gigantów które wymieniłeś?

To nie są podwójne standarty lecz kredyt zaufania . Czyli stwierdzenie. Gra nie jest dopieszczona ale nadal róbcie takie gry .Jesteście nowi .Nabierzcie wprawy i następne gry róbcie lepszej jakości. CDP zrobiło świetną markę i porzuciło ją bo chcą zrobic grę inną od Wiedzmina. Ich gracze czekają na Wiedźmina , a oni dadzą im Cyberpunka . Oby odniósł taki sam sukces . Ja na Cyberpunka nie czekam. Mam nadzieję że z bazy fanów gier z Wiedźminem jestem w nic nie znaczącej mniejszości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

CDP podjęło decyzję, która jest oczywista. Każde studio, tym bardziej niezależne, dąży do tego żeby mieć co najmniej dwie marki, a najlepiej i więcej. W razie gdyby rynek się zmienił, gracze chcieli odmiany klimatu itp itd. Z punktu widzenia biznesowego to jedyna słuszna strategia. 

9 minut temu, AlSandro napisał:

To nie są podwójne standarty lecz kredyt zaufania . Czyli stwierdzenie. Gra nie jest dopieszczona ale nadal róbcie takie gry .

A ja to odbieram inaczej. Teraz producenci myślą "Patrzcie na warhouse, wydali takiego bubla, a ludzie i tak to kupili. To po co my mamy dopracowywać swoje gry, również wydajmy wersje beta i pościemniajmy że naprawimy". I takim oto sposobem wydawane są wersje beta :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, TigerXP napisał:

A ja to odbieram inaczej. Teraz producenci myślą "Patrzcie na warhouse, wydali takiego bubla, a ludzie i tak to kupili. To po co my mamy dopracowywać swoje gry, również wydajmy wersje beta i pościemniajmy że naprawimy". I takim oto sposobem wydawane są wersje beta :P

Nie żeby coś, ale zauważyłem, że czasami gry "buble" podobają się graczom i są to fenomeny, których za Chiny nie jestem w stanie pojąć. Nie chcę podawać przykładów, bo jeszcze pójdzie ostry lincz... ale jest taki pewien tytuł, który jakiś czas temu wyszedł, był bublem, a jednak - ludziom się podobał ;)

2 godziny temu, Xelos_Iterion napisał:

Muradin: i właśnie dlatego, ze względu na liczne zmiany w formule, ta gra wypada z ram gry cRPG. Żeby nie było, nie jest to nic złego. Jednak usilne trzymanie się tej kategorii można wytłumaczyć sensownie jedynie względami marketingowymi. 

To, że komputerowa gra role-playing będzie miała ograniczenia, to zrozumiałe. Ale to jest odsienienie do liczby możliwości. Mogę sobie z łatwością wyobrazić ograniczone możliwości podczas klasycznej sesji RPG, ale nie sposób przyjąć już do świadomości sytuacji, gdzie oto podczas takiej sesji Mistrz Gry przejmuje kontrolę nad postacią kolegi/gracza i ni stąd, ni zowąd zaczyna sam jego postacią poruszać i nią przemawiać. A gracz/kolega siedzi i patrzy. Pomijając względy fabularne, ewentualne opętanie, dajmy na to, itd., to nie ma racji bytu.

Te szczegóły, jak piszesz, stanowią o gatunku. Bo jeśli masz mieć role-playing, to gra nie może Ci przeszkadzać. Są gry, i przykłady podałem wcześniej, w których gra nie przeszkadza. Nie jest to więc niemożliwe. A wkrótce pojawi się kolejny taki tytuł, PoE2.

 

Dlatego zazwyczaj w przypadku gier takich jak Wiedźmin czy Kingdom Come: Deliverance wolę określenie action-RPG, co nadal mieści się jako podgatunek komputerowych erpegów jako ogółu. W zasadzie, to gdyby trzymać się tej zasady kurczowo, to chyba wypadłby z tej układanki Planescape: Torment, bo ma z góry narzuconego głównego bohatera ;) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Muradin napisał:

Nie żeby coś, ale zauważyłem, że czasami gry "buble" podobają się graczom i są to fenomeny, których za Chiny nie jestem w stanie pojąć. Nie chcę podawać przykładów, bo jeszcze pójdzie ostry lincz... ale jest taki pewien tytuł, który jakiś czas temu wyszedł, był bublem, a jednak - ludziom się podobał ;)

A ja wiem o jaki Ci tytuł chodzi, ale że również boję się linczu, to nie będę podawał nazwy. Co nie zmienia faktu że przy premierze owego tytułu miałem te same zastrzeżenia. Niestety i wtedy gracze pokazali że da się im wcisnąć niedokończony produkt i jeszcze będą się z tego cieszyć. To powoli się robi chyba znak naszych czasów. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No, a mi się Elex podobał (jeśli o ten tytuł Wam chodzi). Taki pokraczny, źle zbalansowany, ale i tak przyjemny. Może to mój sentyment do Piranii (jestem fanem Gothic I i II), ale nie uważam, że czas spędzony z grą był stracony. Lubię gry AAA, ale to właśnie takie tytuły jak Elex czy KCD potrafią mnie czymś zaskoczyć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zakupiłem EK KD:D ale jak zobaczyłem doczytujące się tekstury, jakość tych tekstur rodem z PS2, długo ładujące się filmiki, bardzo długi czas potrzebny na zmianę ustawień graficznych (czarny ekran przez ponad minutę), itp. itd. to też się zastanawiam, dlaczego ta gra kosztuje ponad 200 zł?

Ok, to gra niedoświadczonego studia, zrobiona za kasę ze zbiórki, ale w takim razie powinna ona kosztować tyle, co gry niezależne, a nie tyle, co tytuł AAA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
23 godziny temu, Muradin napisał:

Dlatego zazwyczaj w przypadku gier takich jak Wiedźmin czy Kingdom Come: Deliverance wolę określenie action-RPG, co nadal mieści się jako podgatunek komputerowych erpegów jako ogółu. W zasadzie, to gdyby trzymać się tej zasady kurczowo, to chyba wypadłby z tej układanki Planescape: Torment, bo ma z góry narzuconego głównego bohatera ;) 

Poruszyłeś bardzo interesującą kwestię. Narzucony bohater to nie jest problem. Narzuconego bohatera masz też w Dragon Age: Origins (jedno z pochodzeń), w Tyranny (jako justycjariusz Kyrosa), możesz mieć także w Age of Decadence (kupiec, członek gildii zabójców, złodziei itd.). To nie jest problem. Dlaczego? Narzucony bohater w KC i W3 ma liczne momenty, w których gra on się sam i mówi sam, sam wypełnia się zawartością bez względu na wolę gracza. W Planescape Torment, i w tych innych przykładach wyżej, mając Bezimiennego jako narzuconego bohatera, to Ty jako gracz wypełniasz postać tą zawartością, określając jej stosunek do różnych charakterów i zdarzeń. Można chyba dostrzec tę subtelną różnicę, prawda? Nawet w ostatnim Divinity: Original Sin 2 twórcy zrobili bardzo ładną rzecz. Dali możliwość zagrania postaciami z już wykreowaną historią, ale w dialogu nie nakazują graczowi wybierania kwestii charakterystycznych dla danej predefiniowanej postaci. Gracz więc wciąż może określić, czy podąży za pomysłem twórców czy jednak obierze inną ścieżkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Xelos_Iterion napisał:

Poruszyłeś bardzo interesującą kwestię. Narzucony bohater to nie jest problem. Narzuconego bohatera masz też w Dragon Age: Origins (jedno z pochodzeń), w Tyranny (jako justycjariusz Kyrosa), możesz mieć także w Age of Decadence (kupiec, członek gildii zabójców, złodziei itd.). To nie jest problem. Dlaczego? Narzucony bohater w KC i W3 ma liczne momenty, w których gra on się sam i mówi sam, sam wypełnia się zawartością bez względu na wolę gracza. W Planescape Torment, i w tych innych przykładach wyżej, mając Bezimiennego jako narzuconego bohatera, to Ty jako gracz wypełniasz postać tą zawartością, określając jej stosunek do różnych charakterów i zdarzeń. Można chyba dostrzec tę subtelną różnicę, prawda? Nawet w ostatnim Divinity: Original Sin 2 twórcy zrobili bardzo ładną rzecz. Dali możliwość zagrania postaciami z już wykreowaną historią, ale w dialogu nie nakazują graczowi wybierania kwestii charakterystycznych dla danej predefiniowanej postaci. Gracz więc wciąż może określić, czy podąży za pomysłem twórców czy jednak obierze inną ścieżkę.

No nadal nie jest do końca prawdą, bo przykładowo - mój Geralt miał gdzieś Yennefer, miał gdzieś Triss, a wybrał Shani, bo Shani to moja ulubiona bohaterka z Wiedźmina. To nadal moja wersja Geralta, który rozwiązuje problemy w taki czy inny sposób, a nie tak, jak by wypadało, bo w książce Sapkowskiego było tak, a nie inaczej. Gdybym chciał, to mój Geralt próbowałby rozkochać w sobie wszystkie kobiety i... pewnie zapłaciłby tego cenę. Nie mniej jednak, olałem to, co działo się w książkach i tyle.

Także no... to nie do końca tak wygląda. Tak samo jest w przypadku innych gier. Różnica leży ewentualnie w możliwości wykreowania wyglądu, może umiejętności bohatera przez nas prowadzonego... ale to nadal nie jest odgrywanie w stu procentach roli tak, jakbyśmy tego chcieli, bo niektóre z elementów rozgrywki i tak rozgrywamy tak, jak producent tego sobie zażyczył. Albo nie rozgrywamy, bo pamiętam w Baldurze, że utknąłem w pewnym miejscu i nie mogłem ruszyć dalej po zabiciu konkretnego bohatera. Nie było drogi "b". Była jedna, określona ścieżka. Znów wracamy do tego, że papierowe erpegi jako gra fantastyczna lub "gra wyobraźni" jest najdoskonalszą formą RPG. cRPG to nadal cRPG - jako gatunek ogólny. Jedne dają większą swobodę, drugie mniejszą, ale nadal to gry fabularne, które mają pewne ograniczenia, a ta dowolność w kreowaniu swojej własnej ścieżki jest pewnego rodzaju iluzją ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Muradin: kiedy kończysz zadanie ze szczurami w magazynie, pomagając Triss, okazuje się, że była to pułapka i kupiec, który zatrudnił czarodziejkę, wysłał na nią i Wilka oprychów. Kupca nie można było zabić, poturbować, nic. "Kara" została mu wymierzona przez Geralta w dialogu/cut-scensce, nad którą w dużej mierze gracz nie miał kontroli. Świetnie, że można odrzucić jedną czy drugą czarodziejkę, ale cały czas piję tu do konstrukcji takich momentów (których zresztą jest niewiele), do tego, aby zamiast obserwatorem, wskazującym kierunek, być uczestnikiem rzeczywiście ten dialog prowadzącym. W W3 czy KC cut-scenki czynią Cię przede wszystkim obserwatorem. W podanych przeze mnie wyżej grach nim nie jesteś. 

W cRPGach możemy odgrywać w ramach wyznaczonych nam przez twórców, to jasne. Jedne tytuły mają te ramy niezwykle szerokie (vide Age of Decadence), inne węższe bądź wąskie. Ale to będzie stanowiło o jakości tych tytułów jako cRPGów. Niezależnie jednak od liczby tych możliwości, gra respektuje fakt, że postać gracza to postać gracza. W3 czy KC tego nie robi. Jako że gry są filmowo niemalże wyreżyserowane dzielą postać gracza na to, co taka postać musi zrobić i to, co mechanicznie może zrobić. I z punktu widzenia role-playing tutaj często dochodzi do zgrzytu (tj. Henryk na cut-scenkach i Henryk poza nimi). I to jest zasadnicza różnica. Dlatego i właśnie dlatego to nie są gry cRPG.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Xelos_Iterion napisał:

Muradin: kiedy kończysz zadanie ze szczurami w magazynie, pomagając Triss, okazuje się, że była to pułapka i kupiec, który zatrudnił czarodziejkę, wysłał na nią i Wilka oprychów. Kupca nie można było zabić, poturbować, nic. "Kara" została mu wymierzona przez Geralta w dialogu/cut-scensce, nad którą w dużej mierze gracz nie miał kontroli. Świetnie, że można odrzucić jedną czy drugą czarodziejkę, ale cały czas piję tu do konstrukcji takich momentów (których zresztą jest niewiele), do tego, aby zamiast obserwatorem, wskazującym kierunek, być uczestnikiem rzeczywiście ten dialog prowadzącym. W W3 czy KC cut-scenki czynią Cię przede wszystkim obserwatorem. W podanych przeze mnie wyżej grach nim nie jesteś. 

W cRPGach możemy odgrywać w ramach wyznaczonych nam przez twórców, to jasne. Jedne tytuły mają te ramy niezwykle szerokie (vide Age of Decadence), inne węższe bądź wąskie. Ale to będzie stanowiło o jakości tych tytułów jako cRPGów. Niezależnie jednak od liczby tych możliwości, gra respektuje fakt, że postać gracza to postać gracza. W3 czy KC tego nie robi. Jako że gry są filmowo niemalże wyreżyserowane dzielą postać gracza na to, co taka postać musi zrobić i to, co mechanicznie może zrobić. I z punktu widzenia role-playing tutaj często dochodzi do zgrzytu (tj. Henryk na cut-scenkach i Henryk poza nimi). I to jest zasadnicza różnica. Dlatego i właśnie dlatego to nie są gry cRPG.

 

No nie jesteś, bo w takim Baldurze ostatecznie kończyło się na tym, że dialogu trafiałeś jedno z dwóch, może trzech rozwiązań. Czasami wybór którejkolwiek z opcji dialogowych kończył się tak samo. Czasami opierało się to na konkretnej kombinacji linii dialogowych, a reszta wyglądała zero-jedynkowo. Z niektórymi przeciwnikami musieliśmy walczyć bez względu na wszystko, więc mimo braku wyreżyserowanych cutscenek nadal musieliśmy działać tak, jak nam zagrali twórcy. Różnica mała była taka, że po starciu nasz skład drużyny mógł być albo nieruszony, albo powybijany w jakimś stopniu.

Zresztą - jedna z pierwszych scen pierwszego Baldura. To praktycznie to samo, co mamy w takim Wiedźminie tylko w formie gry z dialogami. To nadal mamy ten podział i on będzie istniał zawsze. Dlatego powiedziałem też, że najbliżej ideału są moduły Mistrza Lochów w takich grach jak chociażby Neverwinter Nights, gdzie mistrz gry może poprowadzić rozgrywkę i zadecydować o jej dalszym przebiegu lub dać nieco większą swobodę graczom, pozwolić na nietypowe zagrania w kluczowych momentach. W grach cRPG jako ogóle jest to niezwykle trudne. Bez względu na to, czy spektrum rozwiązań jest wąskie czy nie - to nadal jest gra cRPG. Wtedy lepiej jednak korzystać z konkretnego nazewnictwa podgatunku. Dlatego jRPG są zupełnie odmienne od zachodnich cRPG, a czasami oferują jeszcze mniejsze spektrum możliwości niż nie jeden zachodni cRPG (przykład - Final Fantasy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To, o czym piszesz, Muradin, o tych dwóch-trzech rozwiązaniach itd., to kwestia jakości, coś, po czym możesz stwierdzić, że Baldur's Gate jest kiepskim, średnim bądź dobrym cRPGiem. Ale wciąż cRPG. Age of Decadence można literalnie przejść bez stoczenia ani jednej potyczki, chciałoby się, aby więcej gier było tak złożonych, niemniej jest jak jest. I wróćmy do meritum - sedno tkwi w kontroli nad postacią. W BG nie dzielisz jej z nikim innym, z żadnymi cut-scenkami z rodzaju tych od KC czy Wiedźmina. W BG Twoja postać nie poprowadzi sama dialogu, nie doda żadnych innych kwestii poza tym, za co Ty jako gracz odpowiadasz.

I tak, zgadzam się, że sieciowa rozgrywka w NwN dawała i wciąż daje o wiele większe pole do manewru. Nic też w tym dziwnego, akcja dzieje się w czasie rzeczywistym, w końcu to sieć. Jednakże skoro można poprowadzić wyraźną linię oddzielającą takie gry jak Tyranny, Pillars of Eternity, Planescape Torment itd. od Wiedźmina 3 czy Kingdom Come, to w czym problem? Zakładam, że dostrzegasz już, o czym mówię, że ta rola systemu dialogowego i brak współdzielenia postaci gracza są zrozumiałe. Bo to tu przecież przebiega ta linia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się