tymus1

GITARA!

11824 postów w tym temacie

Witam wszystkich fanów 6 (a czasem i siedmiu) strun! był co prawda jakiś temat o gitarze, ale dotyczył tylko tabulatur itp, pozatym szybko umarł, dlatego moda proszę o zrozumienie. Temat z założenia ma byc dość ogólny, więc jest tu miejsce zarówno na rozważania dot. rozmaitych artystów, zespołów, a także (a może przede wszystkim) dla grających/uczących się/mających zamiar. Mile widziane fachowe uwagi na temat sprzętu, technik, teorii muzyki itp.

Tyle tytułem wstępu, teraz aby was trochę sprowokować do dyskusji, ogłaszam plebiscyt na gitarzystę wszechczasów;) Satriani? Petrucci? Vai? Malmsteen? A może jeszcze ktoś inny??
Zapraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie Steve Vai. Dlatego, że po pierwsze jako gitarzysta (instrumentalista) jest niebywale oryginalny i interesujący. Nie jest "zwykłym wymiataczem" (choć wymiata nieziemsko), ale posiada swój własny, niepowtarzalny język muzyczny, po którym zawsze można go rozpoznać. A po drugie (i to jest dla mnie najważniejsze), dlatego że nie jest tylko świetnym gitarzystą, który na punkcie swojego instrumentu ma skrzywienie i nic poza nim nie widzi, tylko jest absolutnie genialnym MUZYKIEM!!! To bardzo ważne, żeby celem była właśnie świetna muzyka, bo o to w tym wszystkim tak naprawdę chodzi, a nie o wymiatanie z kosmosu ale w kółko po 3 skalach (vide np. Malmsteen). Vai jest świetnym kompozytorem i po prostu uwielbiam jego muzykę, tak niezależnie zupełnie od gitary. Do tego sam to wszystko nagrywa i produkuje, i robi to bezbłędnie i świetnie. Mało jest takich ludzi, bardzo mało. A do tego prywatnie jest strasznie fajnym kolesiem i nie ma nic a nic poprzewracane w głowie. Ale tak to już własnie jest, że im ktoś jest większy (ale tak naprawdę), tym jest bardziej "normalny"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.10.2006 o 23:19, Iwanatsu napisał:

Zdecydowanie Steve Vai. Dlatego, że po pierwsze jako gitarzysta (instrumentalista) jest niebywale
oryginalny i interesujący. Nie jest "zwykłym wymiataczem" (choć wymiata nieziemsko), ale posiada
swój własny, niepowtarzalny język muzyczny, po którym zawsze można go rozpoznać. A po drugie
(i to jest dla mnie najważniejsze), dlatego że nie jest tylko świetnym gitarzystą, który na
punkcie swojego instrumentu ma skrzywienie i nic poza nim nie widzi, tylko jest absolutnie
genialnym MUZYKIEM!!! To bardzo ważne, żeby celem była właśnie świetna muzyka, bo o to w tym
wszystkim tak naprawdę chodzi, a nie o wymiatanie z kosmosu ale w kółko po 3 skalach (vide
np. Malmsteen). Vai jest świetnym kompozytorem i po prostu uwielbiam jego muzykę, tak niezależnie
zupełnie od gitary. Do tego sam to wszystko nagrywa i produkuje, i robi to bezbłędnie i świetnie.
Mało jest takich ludzi, bardzo mało. A do tego prywatnie jest strasznie fajnym kolesiem i nie
ma nic a nic poprzewracane w głowie. Ale tak to już własnie jest, że im ktoś jest większy (ale
tak naprawdę), tym jest bardziej "normalny"...



no, w sumie racja, szczególnie fajne sa rozmaite piski, trzaski i inne eksperymenty. z tym, że nie ma poprzewracane w głowie to nie przesadzajmy;) nie jest zbyt skromny;) ale fakt, wielki jest. chyba nawet przerósł mistrza. ale vai straszną robi szopke na koncertach, ogólnie za dużo tu moim zdaniem "szołmeństwa".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja bym się wahał pomiędzy Vai''em a Satrianim.
Obydwaj są nietuzinkowi i obydwaj mają swój styl.
Zresztą Satriani potrafi grać naprawdę różnie, co akurat sobie bardzo cenię.

Można jeszcze do ankiety dołączyć Martiego Friedmana, Herbiego Hencocka, Marcusa Millera, no i Patitucciego.
Z czego Ci trzej ostatni to związani bardziej z basem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.10.2006 o 23:52, tymuś napisał:

no, w sumie racja, szczególnie fajne sa rozmaite piski, trzaski i inne eksperymenty. z tym,
że nie ma poprzewracane w głowie to nie przesadzajmy;) nie jest zbyt skromny;) ale fakt, wielki
jest. chyba nawet przerósł mistrza. ale vai straszną robi szopke na koncertach, ogólnie za
dużo tu moim zdaniem "szołmeństwa".

Nie chodzi mi o trzaski i piski. To by własnie dotyczyło samej gitary. A mnie chodzi o muzykę. Posłuchaj sobie chociażby jego ostatniej płyty - kawał świetnej, przemyślanej i pukładanej muzy. Bardzo ambitnej i bogatej. A co do robienia show, to owszem, trudno się z tym nie zgodzić, ale po prostu wykonuje swoją pracę. Robi to, żeby koncerty były ciekawsze, nie dlatego że jest świrem. Poza sceną, a nawet na próbach jest zupełnie inaczej. I nie wiem czemu uważasz że jest nieskromny. No, chyba że mówienie czegoś w stylu "ten kawałek mi świetnie wyszedł" już uznajesz za nieskromność. On jest doświadczony i dojrzały i jego muzyka jest taka, jaka chce żeby była (potrafi ją zrobić tak, żeby być z niej zadowolony). Bez sensu jest uważanie że jest się do niczego i widzenia (słyszenia) wszystkiego negatywnie. Nie lubię "wiecznie cierpiących i nieszczęśliwych" pseudo-artystów. Tak więc to zupełnie co innego być zarozumiałym, a po prostu znać swoją wartość. Zwłaszcza że on akurat bardzo ceni i podziwia innych (dobrych) muzyków i właśnie wcale nie uważa się za alfę i omegę. Jest po prostu w porządku i trudno go nie lubić. I owszem, mistrza przerósł i to już dawno;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.10.2006 o 00:34, RobeN napisał:

Ja bym się wahał pomiędzy Vai''em a Satrianim.
Obydwaj są nietuzinkowi i obydwaj mają swój styl.
Zresztą Satriani potrafi grać naprawdę różnie, co akurat sobie bardzo cenię.

Można jeszcze do ankiety dołączyć Martiego Friedmana, Herbiego Hencocka, Marcusa Millera, no
i Patitucciego.
Z czego Ci trzej ostatni to związani bardziej z basem :)

Yyy, no akurat Herbie Hancock to klawiszowiec;)
A co do odwiecznych porównań Vai''a z Satrianim, to o ile Satrianiego też bardzo lubię, to brakuje mi właśnie tego o czym pisałem w pierwszym poście - muzyki. Satrianii robi płyty "gitarowe". Dużo w tym wszystkim bluesa i innych, typowo gitarowych rzeczy, nie wnoszących wiele nowego. A ostatnia płyta to już w ogóle przykład tzw. "grania o siedmiu zbójach" - czyli o niczym. To jego pierwsza płyta która mi się nie podobała (poza może jednym-dwoma kawałkami). Ale tak poza tym to gitarzystą jest świetnym i miał na mnie duży wpływ. W sumie to właśnie on był pierwszym wirtuozem na punkcie którego dostałem w latach młodości szajby;) (Vai''a akurat jeszcze nie znałem:P) Tak więc Satriani też jak najbardziej git!:)
A to tak już przy okazji polecam jeszcze np. Andy''ego Timmonsa, Franka Gambale i... hmm, Allana Holdswortha, ale to już naprawdę ciężki kaliber, nie dla wszystkich, totalny kosmita;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.10.2006 o 00:58, Iwanatsu napisał:

Yyy, no akurat Herbie Hancock to klawiszowiec;)


Tak rację masz. Ale w wielu kawałkach występuje dosyć oryginalny bas. Nie wiem kto to gra - ponieważ sam "gitarzę" to na bas zwróciłem uwagę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.10.2006 o 00:34, RobeN napisał:

Można jeszcze do ankiety dołączyć Martiego Friedmana, Herbiego Hencocka, Marcusa Millera, no
i Patitucciego.
Z czego Ci trzej ostatni to związani bardziej z basem :)


Zwłaszcza Hancock, który jest znanym pianistą :D.


Biorąc pod uwagę bardziej rockowych gitarzystów to zdecydowanie Hendrix (generalnie protoplasta ;p) i Vai.

Nie jestem jednak przeświadczony, że tylko rock wydał geniuszów 6 strun. Śmiało konkurować mogę bardziej jazzowi: Allan Holdswoth, Al di Meola, Pat Metheny (czarodziej :D), John McLaughlin vel Mahavishnu.

Z tych, którzy może nie są geniuszami, ale "tylko" zachwycają to Carlos Santana (jego początki to jazz-rock), Eddie Hazel i Clarence Haskins z Funkadelica, Kenny Burrel (awangarda ''60), John Scofield, George Benson, Robert Randolph (grający na "hawajaskim elektryku" czyli steel pedal guitar).

W osobnej kategorii należało by oddać honor DJANGO REINHARDTOWI - generalnie on był "pierwszy", a po nim dopiero Hendrix. Tworzył dość wczesny jazz (w ogóle jakąkolwiek współczesną muzykę gitarową) w sposób niesamowicie nowatorski jak na tamte czasy. Dopiero wynalazek gitary elektrycznej i eksperymenty z nią przyniosły poważne zmiany.


A jeśli chodzi o Polskę to wg mnie naprawdę wybitnym gitarzystą jest Jarosław Śmietana, tworzący już od kat ''70. Jeśli ktoś nie jest fanatykiem ciężkiego brzmienia i dorwie winylową płytę (gdyż CD istnieje) Talking Guitar to zapewne podzieli moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.10.2006 o 01:08, Backside napisał:

Zwłaszcza Hancock, który jest znanym pianistą :D.



Przeczytałeś post nad Twoim???
W wielu kawałkach wystepuje bas o charakterystycznym brzmieniu. Dlatego tutaj przytoczyłem Hencocka. Do dzisiaj nie wiem kto tam basuje w tych kawałkach. W sumie najbardziej uwagę zwracałem właśnie na bas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.10.2006 o 01:08, Backside napisał:

Nie jestem jednak przeświadczony, że tylko rock wydał geniuszów 6 strun. Śmiało konkurować
mogę bardziej jazzowi: Allan Holdswoth, Al di Meola, Pat Metheny (czarodziej :D), John McLaughlin
vel Mahavishnu.

O tak, zapomniałem o tych trzech ostatnich panach;) No proszę, nie sądziłem że spotkam tu kogoś kto zna Holdswortha, jak miło!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem po tym jak dodałem swój, którego pisanie zajęło mi ok 5-10 minut :].

Jeśli podasz mi tytuł kawałka to bardzo możliwe, że będę wiedział kto - a przewijały się tam z reguły sławy największego kalibru (jakoś Stanleya Clarka zabrakło albo jestem niedoinformowany :|)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.10.2006 o 01:17, Iwanatsu napisał:

O tak, zapomniałem o tych trzech ostatnich panach;) No proszę, nie sądziłem że spotkam tu kogoś
kto zna Holdswortha, jak miło!:)


Wzajemnie :).
Od czasu końca gimnazjum, kiedy zacząłem słuchać Metheniego, dopiero na studiach natknąłem się osobiście na kogoś, komu szereg w/w nazwisk coś mówi :).

Niestety Holdsworth jest strasznie trudno dostępny w Polsce, a ja raczej preferuję kupowane niż ściągane płyty.

Udało mi się od kolegi zdobyć projekt z Frankiem Gambalem - pierwszy kawałek rozwala. A kawałek sam w sobie jest niczym innym jak przeróbką "Rocks" mistrzowskiego Brecker Brothers.
Znacznie bardziej przypadła mi do gustu płyta o nieznanym tytule :/, gdzie gra raczej wolne kompozycje z udziałem basu i perkusji - ale w jakim stylu! Skąd on bierze te skale :)!
Miałem okazję być na jego koncercie jakieś 3 lata temu w Warszawie - niestety, jak to po koncertach, niewiele tej muzyki w głowie zostaje, ale pamiętam że było świetnie :].

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.10.2006 o 01:20, RobeN napisał:

Pierwsze co do głowy mi przyszło to Spank-a-Lee - innych teraz nie pamiętam.


Jest to kawałek z płyty Thrust, będącej niejaką kontynuację Headhuntersów. Gra tam ten sam Paul Jackson.

Ale bardzo możliwe, że bas wymyślił Hancock. Oglądałem koncertowy kawałek Chameleon (pierwszy z płyty Headhunters) i ze zdziwieniem dowiedziałem się, że linię rytmiczną gra właśnie Hancock na klawiszu (jedną ręką, drugą drugą co innego ;)), a basista wchodzi dopiero w którejśtam minucie.

Generalnie polecam jedną z jego najlepszych płyt jaką jest Mr Hands - gra tam cała śmietanka, w jednym z kawałków przewija się i Pastorious. Ja kupiłem w krakowskim Empiku za 17zł :].

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A wy mi powiedzcie,ponieważ chciałem założyć kiedyś własny zespół nu-metalowy,to chciałem grać też na gitarze.Ale ani zespołu,ani gitary:).Czy w wieku 17 lat za późno uczyć się gry na gitarze elektrycznej?

I na czym łatwiej się gra:na gitarze czy basie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.10.2006 o 07:28, Skywalker560 napisał:

A wy mi powiedzcie,ponieważ chciałem założyć kiedyś własny zespół nu-metalowy,to chciałem grać
też na gitarze.Ale ani zespołu,ani gitary:).Czy w wieku 17 lat za późno uczyć się gry na gitarze
elektrycznej?

I na czym łatwiej się gra:na gitarze czy basie?



Nie wiem czy istnieją rzeczy na które może być za późno, aby się uczyć.
Wg mnie łatwiej uczyć się na elektryku, bo do gry na basie trzeba mieć ciut inną wyobraźnię muzyczną. Najlepiej pójść do sklepu muzycznego, powiedzieć że chce kupić to albo to - niech Ci podłączą do pieca i graj :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.10.2006 o 07:28, Skywalker560 napisał:

A wy mi powiedzcie,ponieważ chciałem założyć kiedyś własny zespół nu-metalowy,to chciałem grać
też na gitarze.Ale ani zespołu,ani gitary:).Czy w wieku 17 lat za późno uczyć się gry na gitarze
elektrycznej?

I na czym łatwiej się gra:na gitarze czy basie?

Technicznie na basie gra się łatwiej, ale to już Ty sam musisz zdecydować co Cię bardziej kręci. Za późno niby nie jest, ale wiadomo - im wcześniej tym lepiej.
Pozdrawiam i powodzenia życzę!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się