Zaloguj się, aby obserwować  
conradzik

Jakie studia?

3948 postów w tym temacie

/.../
Jak nie umiesz znaleźć banalnych informacji(2sekundy szukania jak wiesz gdzie, 5 jak nie) to wybacz. Nie rzucaj mi tu jakimiś Warszawskimi bo i tam nie jest najlepsza w Polsce, ale to trzeba byłoby się orientować, no, ale nie wymagajmy za dużo od ciebie. Polska Medycyna nie ma szans z tą za granicą i nawet tutaj na forum już się wypowiadali kompetentniejsi niż ja na ten temat. Nie tylko od studenta, od uczelni i wykładowców też dużo, to oni coś ci pokażą, czymś zainteresują. Dojdziesz do studiów, porozmawiamy, do tego czasu zmądrzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.07.2013 o 00:35, Evertsen_Dante napisał:

Średnio. Byłem ciekaw na ile miałeś styczność z obliczeniami chemicznymi, fotochemią
(którą przecież zajmował się Einstein), termodynamiką czy kinetyką. Abstrahuję tutaj
od organów, mechanizmów itp.

Biorąc to wszystko pod uwagę nie ma co się dziwić, że politechniki chcą dać swoim absolwentom
solidne podstawy nie tylko matmy czy fizyki, ale również chemii.


Niestety chemia to w moim wypadku tylko hobbistycznie, ani zawodowo, ani żebym studiował.
Zresztą, dla mnie bardziej przedmiotem ścisłym jest matma czy fizyka niż chemia. Być w może nie w całokształcie, ale na poziomie matury rozszerzonej - z pewnością. A tego temat jak już to prędzej dotyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W sumie racja, jeśli idzie o matury. Sam pamiętam swoje rozszerzenia (fizyki nie pisałem bo stwierdziłem, że za dużo tych przedmiotów już, ale trochę się do niej przygotowywałem). Potem już tak różowo nie jest. Stąd też moje pytanie, powodowane tylko ciekawością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dobra, zignoruje całą pierwszą część twojego wpisu co by zaoszczędzić zbędnego hejtu.
Nigdzie nie napisałem że WUM jest najlepszy. Kolejny co pierwszy do hejtu się rzuca ,a czytać ze zrozumieniem nie umie. Czy ja Ci gdzieś w ogóle gdzieś pisałem o wyższości polskich uczelni nad tymi zagranicznymi ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że hejterstwo się panoszy. Do tego z wyssanymi z palca argumentami.
Fizyka wcale nie została wprowadzona na akademiach medycznych aby odsiać ludzi. Z tego, co słyszałem to miała ona bardziej pełnić rolę "szansy" dla tych, którzy wybrali inny profil liceum niż ten przygotowujący do egzaminów na akademię medyczną (np. mat-fiz), ale potem zmienili zdanie i na własną rękę uczyli się biol i chem. Typowe biol-chemy nie pisały fizyki idealnie, więc ludzie z innych profili nadrabiali, dzięki czemu osoby z "powołaniem" mogły się dostawać.
A zmiana fizyki na matematykę to powrót do faworyzowania absolwentów klas biologiczno-chemicznych: obecna matura z matematyki podstawowej jest banalna (a fizyka jest dość trudna, jeżeli ktoś miałby się jej uczyć samodzielnie), przerabia ją każdy, i każda osoba mierząca w uczelnię medyczną (czyli już najwyższe poziomem osoby, byle kto na taki WUM się nie dostaje) pisze ją na okolice 90%. Dlatego tegoroczny próg na WUM był 274 z tego, co wiem (czyli matury średnio po 90-90-90, a raczej- biorąc pod uwage doświadczenia moich znajomych, którzy się dostali- 100% matma, 98% chemia, 80-90% biologia), podczas gdy w latach z fizyką próg bywał o 20-30% niższy, pozwalając osobom dobrym z fizyki nadrobić to, czego jeszcze nie opanowały z biol (bo chemia jest na tyle łatwa na poziomie licealnym, że każdy przyszły lekarz zwykle pisze ją bardzo dobrze).
Za bzdurę uważam jednak twierdzenie, iż fizyka miała "odsiewać"- może i tak bywało w czasach egzaminów na uczelnie medyczne, natomiast od momentu wprowadzenia przeliczników maturalnych jej obecność miała ułatwiać dostanie się osobom z innych profili niż biol-chem, a nie wyciągać z tłumu tych najlepszych. Obniżony próg pozwalał uzyskać mniej punktów za dużo ważniejszą biologię i cały czas się dostać, więc skutek był zupełnie odwrotny niż ten, o którym tu mówicie.

I bardzo podoba mi się postawa pana Lara_Dorren. Bo nie daje się wciągać w głupie dyskusje, które niektórzy próbują prowadzić w tym wątku (i- jak widzę- nie mają pojęcia, że to, co opowiadają w żadnym stopniu nie pokrywa się z rzeczywistością). Narzekacie, że bez fizyki to d*** nie lekarz- a ja powiem odwrotnie- widzę tu bardzo dobrą postawę, bo nie daje się wciągać w głupie dyskusje. Pójdzie na studia to nauczy się fizyki, każą mu przerobić to, co będzie mu potrzebne (a nie układy RLC, które pasują do medyka jak wół do karety), potem na wykładach dowie się więcej o tym, co jest mu niezbędne- i da sobie radę. Matematyka uczy logicznego myślenia i daje narzędzia do uprawiania fizyki, przyszły medyk sobie poradzi jeżeli napisze tą biologię i chemię na 90%+. A hejcenie, że bez fizyki nie ma lekarza to wierutne bzdury. Wręcz przeciwnie- przez fizykę odpadało w zeszłych latach dużo wspaniałych kandydatów na lekarzy. To zmiana na lepsze, nie gorsze- a wynika to z poziomu nauczania fizyki w liceach, a nie umiejętności samych kandydatów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tam miało być "bywał o 20-30pkt niższy". Nie %, za szybko pisałem.

Ach, i co do WUMu nie będącego najlepszą uczelnią medyczną w Polsce- jak chcecie prowadzi rankingi...? Ilość pacjetnów, która "zeszła"? Bez jaj. Średnia absolwentów? Ha-ha-ha, to zależy od wymagań danej placówki. A może jak ktoś pracuje za granicą to uczelnia dostaje 2pkt a nie jeden? Ilość oblanych studentów (że niby trudniej, jak odpadają)? Średnia ilość punktów osoby, która się dostała (nie żeby większość nie szła na najbliższy uniwersytet medyczny)? Kpiny... Nie wiem, jak ktokolwiek chce tworzyć ranking uniwersytetów medycznych. MIARODAJNY ranking. Bo taki z palca wyssany często jest lansowany przez media.

WUM jest wykwalifikowaną placówką kształcącą lekarzy. Każdy przyszły lekarz chcący się uczyć, z tej uczelni wyniesie WSZYSTKO, co jest potrzebne do pracy w kraju i za granicą (doświadczenia znajomych). Ewentualne braki to język, ale to już kwestia dopasowania do miejsca emigracji. Inna sprawa, to że da się skończyć WUM i nie opanowac wszystkich umiejętności- ale tak bywa wszędzie.
Dobrym lekarzem może zostać KAŻDY, kto pójdzie na WUM. Bo to są studia, a nie szkoła. Tam Ty sam się uczysz, a nie uczą Ciebie- wykładowca to narzędzie, ale to Ty musisz pracować. I kłócenie się, że "A BO WUM NIE JEST NAJLEPSZY" to bzdura. W przypadku szkół kształcących lekarzy poziom jest wyjątkowo wysoki praktycznie wszędzie. I jeżeli ktoś chce, to nauczy się wszystkiego, czego potrzebuje. WUM nie jest gorszy od jakiejkolwiek uczelni. Po prostu jest bardzo duży. I niekórym uda się prześlizgnąć, co w przypadku tego zawodu nie jest dobre. Coś za coś, za to dzięki tej uczelni mamy zastępy znakomitych specjalistów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.07.2013 o 15:33, Thrandir napisał:

WUM jest wykwalifikowaną placówką kształcącą lekarzy. Każdy przyszły lekarz chcący się
uczyć, z tej uczelni wyniesie WSZYSTKO, co jest potrzebne do pracy w kraju i za granicą
(doświadczenia znajomych).

Jako ktoś studiujący tenże zacny kierunek, będący na finiszu i z wcześniejszym doświadczeniem na uczelni na zachodzie (jak rownież rodzinnie związany z zawodem lekarskim i w Polsce i poza nią) powiem ci, ze nasze uczelnie nie uczą niemal NICZEGO potrzebnego do wykonywania zawodu. Wiesz dużo, umiesz/potrafisz nic. I tyle.

Co więcej nauka jako taka jest na tych studiach zbędna. Przetrwają najsprytniejsi i tyle. System oceniania jest tak słaby, że wszem i wobec znana jest zasada że oceny w żaden sposób nie weryfikują posiadanej wiedzy, a wiedza nijak ma się do rzeczywistych możliwości leczenia ludzi.

Co więcej młodzi lekarze z naszych uczelni radza sobie stosunkowo slabo w porównaniu z lokalnie szkolonymi medykami, chociażby w Skandynawii. Dużo wiedzą, potrafią kombinować (niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu), ale nie mają ani umiejętności, ani nie potrafią dźwignąć odpowiedzialności związanej z zawodem. Dodajmy do tego fatalny kontakt z pacjentem i niemożność zebrania składnego wywiadu i mamy obraz młodego lekarza z jednej z naszych uczelni. Co innego starsi lekarze juz zaprawieni w bojach w krajowych POZtach i szpitalach, ci radzą sobie świetnie, ale to żadna zasługa studiów.

W temacie wymaganych przedmiotów. Medycyna ma bardzo niewiele wspólnego z biologią, chemią lub fizyka. Gdzieś się tam przewijają w ogólnym polu zainteresowań przedmiotu, ale bez nich można sobie świetnie dac radę. Jakieś pkryteria przyjęcia trzeba było stworzyc i oto one. Biorąc pod uwagę kto się na studia dostaje są to kryteria do bani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.07.2013 o 01:49, Graffis napisał:

Jako ktoś studiujący tenże zacny kierunek, będący na finiszu i z wcześniejszym doświadczeniem
na uczelni na zachodzie (jak rownież rodzinnie związany z zawodem lekarskim i w Polsce
i poza nią) powiem ci, ze nasze uczelnie nie uczą niemal NICZEGO potrzebnego do wykonywania
zawodu. Wiesz dużo, umiesz/potrafisz nic. I tyle.

Co więcej nauka jako taka jest na tych studiach zbędna. Przetrwają najsprytniejsi i tyle.
System oceniania jest tak słaby, że wszem i wobec znana jest zasada że oceny w żaden
sposób nie weryfikują posiadanej wiedzy, a wiedza nijak ma się do rzeczywistych możliwości
leczenia ludzi.


Cóż, mam trzech znajomych po studiach na WUM (2x stomatolog 1x ginekolog), a w tym roku poszły tam dwie znajome osoby, pochodzące z rodzin lekarskich (w jednym przypadku- mama i tata lekarze, w drugim- ojciec lekarz, matka farmaceutka). W żadnym przypadku nie spotkałem się z podejściem, że studia nie dały umiejętności niezbędnych do wykonywania zawodu, i że osoby te stwierdzały, iż studia na WUM nie przygotowują do bycia lekarzem. Było to raczej- jeżeli chcesz być w tym dobry i będziesz ciężko zasuwać, to osiągniesz to, czego pragniesz. Wybacz więc, iż mnie nie przekonujesz- słowa za słowa, gdzie Ciebie nie znam.

Jeżeli chodzi o ocenianie- możliwe, iż oceny nie są miarodajne. O systemie oceniania wypowiedziałem się tylko słowami, że "da się prześlizgnąć". Ja mówię o tym, że wg. słów znanych mi osób- można się nauczyć tego, co jest potrzebne.

Dnia 21.07.2013 o 01:49, Graffis napisał:

Co więcej młodzi lekarze z naszych uczelni radza sobie stosunkowo slabo w porównaniu
z lokalnie szkolonymi medykami, chociażby w Skandynawii. Dużo wiedzą, potrafią kombinować
(niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu), ale nie mają ani umiejętności, ani nie
potrafią dźwignąć odpowiedzialności związanej z zawodem. Dodajmy do tego fatalny kontakt
z pacjentem i niemożność zebrania składnego wywiadu i mamy obraz młodego lekarza z jednej
z naszych uczelni. Co innego starsi lekarze juz zaprawieni w bojach w krajowych POZtach
i szpitalach, ci radzą sobie świetnie, ale to żadna zasługa studiów.


Ale to w równie dużym zakresie zależy od studentów. Nie wynika z tego wcale, że uczelnia nie daje możliwości nabycia niezbędnych umiejętności- wynika z tego, że uczelnię da się skończyć ich nie nabywając. Wierzę, że w wielu przypadkach masz rację- ale wiem też o przypadkach zupełnie różnych od tych prezentowanych przez Ciebie.

Dnia 21.07.2013 o 01:49, Graffis napisał:

W temacie wymaganych przedmiotów. Medycyna ma bardzo niewiele wspólnego z biologią, chemią
lub fizyka. Gdzieś się tam przewijają w ogólnym polu zainteresowań przedmiotu, ale bez
nich można sobie świetnie dac radę. Jakieś pkryteria przyjęcia trzeba było stworzyc i
oto one. Biorąc pod uwagę kto się na studia dostaje są to kryteria do bani.


Zapewne masz rację. Ale pytanie- czy istnieją w takim razie dobre kryteria przyjmowania na studia medyczne? I jeżeli tak, to jak miałyby one wyglądać? Poza tym, że ja osobiście uważam, że dobrym pomysłem mogłaby być kwalifikacja przez psychologa, tak jak ma to miejsce np. w przypadku osób wybierających się na studia wojskowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.07.2013 o 11:43, Thrandir napisał:

Cóż, mam trzech znajomych po studiach na WUM (2x stomatolog 1x ginekolog), a w tym roku
poszły tam dwie znajome osoby, pochodzące z rodzin lekarskich (w jednym przypadku- mama
i tata lekarze, w drugim- ojciec lekarz, matka farmaceutka).

A czy ja napisałem, że chodzi mi o WUM, czy inna konkretną uczelnię medyczną w Polsce? Wszystkie sa słabe. Stomatologię pomijam, bo nie są to studia lekarskie - sorry, ale na koniec tych studiów uzyskiwane efekty są zupełnie inne. A w temacie lekarzy to wystarczy byś się spytał, który z absolwentów po ukończeniu studiów w pierwszym dniu stażu był w stanie samodzielnie prowadzić akcję reanimacyjną, wykonać koronarografię, proste zabiegi operacyjne lub odpowiadać na bramkę SORu. Na zachodzie stażysta i nawet student muszą to umieć, u nas nie robią nic z tych rzeczy.
Zgodzę się, że przy ciężkiej pracy możesz być dobry lekarzem, ale studia w tym nie pomagają, dają nawet bardzo niewiele jeśli chodzi o narzędzia do samodzielnej pracy nad sobą. Studia dają ci papier i dopiero wtedy zaczyna się nauka zawodu - mocno na dziko.

Dnia 21.07.2013 o 11:43, Thrandir napisał:

Ale to w równie dużym zakresie zależy od studentów.

Ale niestety odsetek niedouczonych (bez ich winy) z naszych uczelni jest wyższy niż za granicą. Nie chodzi mi tu też o oceny z przedmiotów na tychże studiach. W żadnym razie nie zamierzam kwestionować, że nasi studenci świetni są z farmakologii, biochemii, anatomii, diagnostyki laboratoryjnej tudzież innych równie zacnych przedmiotów teoretycznych. Oraz z teoretycznych aspektów przedmiotów klinicznych. Pracując za granicą moi rodzice mieli wiele styczności z młodymi lekarzami z Polski wyjeżdżającymi na zachód w celu specjalizowania się - niejednokrotnie była to elita wśród naszych studentów. A rady sobie tam dać nie mogli i to nie tylko ze względu na język (a to, ze nie potrafią się komunikować po angielsku jest wprost żałosne)

Dnia 21.07.2013 o 11:43, Thrandir napisał:

I jeżeli tak, to jak miałyby one wyglądać?

Egzaminy ustne po prostu. Decydować ostatecznie powinni klinicyści, a nie tylko punkty z matury. Kolejność taka - najpierw odsiew za pomocą punktów, potem egzamin ustny w formie rozmowy na temat ogólnych spraw w służbie zdrowia, wizji zawodu lekarza etc. Fakt, że lekarzy byłoby wtedy co roku znacznie mniej, ale nie mamy dość rezydentur i etatów nawet dla tych którzy teraz kończą te studia, więc taka redukcja byłaby może dobra. No i może wreszcie podejście pacjentów stałoby się minimalnie inne niż ''bo-mi-się-należy'' itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.07.2013 o 13:06, Graffis napisał:

Stomatologię pomijam, bo nie są to studia lekarskie - sorry, ale
na koniec tych studiów uzyskiwane efekty są zupełnie inne.


Mogę spytać, czemu? Ja wiem, że stomatologia to oddzielny kierunek, ale lekarz jak lekarz- stomatolog to jeden z nich. Szczególnie z punktu widzenia pacjenta.

Dnia 21.07.2013 o 13:06, Graffis napisał:

A w temacie lekarzy to wystarczy
byś się spytał, który z absolwentów po ukończeniu studiów w pierwszym dniu stażu był
w stanie samodzielnie prowadzić akcję reanimacyjną, wykonać koronarografię, proste zabiegi
operacyjne lub odpowiadać na bramkę SORu. Na zachodzie stażysta i nawet student muszą
to umieć, u nas nie robią nic z tych rzeczy.


Cóż, wierzę na słowo, tak dokładnie się o to nie dopytywałem.

Dnia 21.07.2013 o 13:06, Graffis napisał:

Zgodzę się, że przy ciężkiej pracy możesz być dobry lekarzem, ale studia w tym nie pomagają,
dają nawet bardzo niewiele jeśli chodzi o narzędzia do samodzielnej pracy nad sobą. Studia
dają ci papier i dopiero wtedy zaczyna się nauka zawodu - mocno na dziko.


To bywa bolączką studiowania w Polsce tak generalnie, nie jest to domena wyłącznie uniwersytetów medycznych...

Dnia 21.07.2013 o 13:06, Graffis napisał:

Egzaminy ustne po prostu. Decydować ostatecznie powinni klinicyści, a nie tylko punkty
z matury. Kolejność taka - najpierw odsiew za pomocą punktów, potem egzamin ustny w formie
rozmowy na temat ogólnych spraw w służbie zdrowia, wizji zawodu lekarza etc. Fakt, że
lekarzy byłoby wtedy co roku znacznie mniej, ale nie mamy dość rezydentur i etatów nawet
dla tych którzy teraz kończą te studia, więc taka redukcja byłaby może dobra.


Piękna idea, na którą nie zdecyduje się żaden uniwersytet. Byłoby zbyt mało studentów na wielką uczelnię, którą trzeba utrzymywać, a to by się MNiSW nie podobało. Do tego egzaminy ustne mają to do siebie, że są mniej obiektywne i mogą faworyzować pewnych kandydatów. Nie zarzucam nikomu braku profesojnalizmu, ale człowiek jest tylko człowiekiem.
Tu nie ma dobrego rozwiązania. Po prostu nie ma. Nawet, jeżeli jakieś wydaje się bardziej sensowne, to jest nierealne przez pieniądze, biurokrację i konieczność reform.

Dnia 21.07.2013 o 13:06, Graffis napisał:

No i może
wreszcie podejście pacjentów stałoby się minimalnie inne niż ''bo-mi-się-należy'' itd.


Rozwiniesz myśl? Przyznam, nie zrozumiałem, o co chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.07.2013 o 18:34, Thrandir napisał:

Mogę spytać, czemu? Ja wiem, że stomatologia to oddzielny kierunek, ale lekarz jak lekarz-
stomatolog to jeden z nich. Szczególnie z punktu widzenia pacjenta.

Cóż punkt widzenia pacjenta to punkt widzenia seriali o lekarzach i chorych wyobrażeń naszego społeczeństwa, które o medycynie i ochronie zdrowia nie wie nic (a zachowuje się jakby wiedziało wszystko). Stomatolog ma tytuł lekarza i wiele możliwości typowych dla lekarza (choćby te związane z uprawnieniami na wypisywanie wielu niepotrzebnych w stomatologii leków bez konsultacji z lekarzem leczącym daną przypadłość). Mimo to w czasie swoich studiów jedynie ogólnie dowiadują się na temat interny - podobnie jak lekarze o stomatologii. Przygotowanie do zawodu, kurs specjalizacyjny itd są zatem bardzo różne, a jednak udaje się, że jest inaczej. Wielu stomatologów otwarcie przyznaje, że w wypadku zatrzymania się pacjenta na fotelu (możliwe) nie wiedzieliby co robić poza wezwaniem karetki - i nie wynika to z tego, że są beznadziejni czy coś, po prostu tym się nie zajmują w codziennej pracy więc czemu mieliby się tym interesować?
Zresztą jesteśmy jednym z niewielu o ile nie ostatnim krajem w UE, który trzyma się wzorca lekarza-stomatologa, wszędzie jest to po prostu stomatolog, a lekarz to lekarz. Zajmują się innymi rzeczami, zupełnie inaczej i czeog innego są uczeni, więc i inne tytuły, prawa i obowiązki mają.

Dnia 21.07.2013 o 18:34, Thrandir napisał:

To bywa bolączką studiowania w Polsce tak generalnie, nie jest to domena wyłącznie uniwersytetów
medycznych...

A czy ja twierdziłem, że ten problem dotyczy tylko uczelni medycznych?

Dnia 21.07.2013 o 18:34, Thrandir napisał:

Piękna idea, na którą nie zdecyduje się żaden uniwersytet.

Zachodnie się zdecydowały, coraz więcej z nich do tego wraca po kilkuletniej fascynacji testami. Okazuje się bowiem, że testy niczego nie sprawdzają, niczego nie dowodzą i odpowiednio przeszkolony gołąb zapewne wymiótłby na anatomii na pierwszym roku medycyny. U nas królują testy, bo są tańsze i nie angażują takiej ilości ludzi do pracy.

Dnia 21.07.2013 o 18:34, Thrandir napisał:

Nie zarzucam nikomu braku profesojnalizmu, ale człowiek jest tylko człowiekiem.

Na świecie nie ma tego problemu - podobnie jak nie ma takiej jak u nas plagi ściągania, giełd, kupowania dyplomów etc. etc. Jesteśmy narodem kombinatorów, kanciarzy i oszustów - pokłosie wspaniałego systemu komunistycznego.

Dnia 21.07.2013 o 18:34, Thrandir napisał:

Rozwiniesz myśl? Przyznam, nie zrozumiałem, o co chodzi.

Przyczyny wyjazdu lekarzy za granice są trzy - niskie płace (coraz rzadziej), zła atmosfera w środowisku zawodowym (coraz częściej walka o etaty i stanowiska, podkładanie jeden drugiemu świnie etc.) oraz klimat w miejscu pracy. Chodzi tu o cała gamę pacjentów: od ''bo-mi-się-należy'', przez ''pokaż-lekarzu-co-masz-w-garażu'', po ''ten-konował-i-tak-nic-nie-wie''. W mało którym kraju jest tak mało karne środowisko pacjentów i zakompleksione środowisko lekarzy. Co ciekawe jedno napędza drugie. Przyczyn jest wiele, a wina jest rozrzucona po całej okolicy tematu - tak czy siak, imho mniejsza ilość lekarzy oznaczałaby, że jeden z problemów (to jak lekarz jest doceniany i oceniany za swoją pracę) mógłby się zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam, czy ktoś z Was posiada informacje bądź zna opinie o Uniwersytecie Kardynała Stanisława Wyszyńskiego w Warszawawie, konkretnie wydział prawa? Może są tu jacyś studenci UKSW?
Jeszcze jedno, może trochę nietypowe pytanie - czy UKSW w związku z chrześcijańskim patronem jest w jakiś sposób powiązane z tą religią? Nie jestem wyznania chrześcijańskiego i nie chciałbym przez to mieć problemów z kandydaturą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sam tam nie studiuję, ale moja dziewczyna owszem. Z tym, że jest na wydziale historycznym i nauk jakiśtam. Ogólnie jest spoko, jeden/dwóch uciążliwych prowadzących przez cały rok. Co dla mnie jako studenta polibudy byłoby rajem na Ziemii :)
Co do wyznania - problemu nie ma, ale każdy musi uczestniczyć w wykładzie o Wyszyńskim i na koniec jest test wiedzy o nim. Ale to wszystko pic na wodę, fotomontaż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ten wykład jest jeden, czy jest ich kilka? Rozumiem, że pic na wodę, ale z mojego punktu widzenia - marnotrawienie cennego czasu, wszak przebolałbym go, byleby studiować prawo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.07.2013 o 13:18, Jaki_Gahn napisał:

Ten wykład jest jeden, czy jest ich kilka? Rozumiem, że pic na wodę, ale z mojego punktu
widzenia - marnotrawienie cennego czasu, wszak przebolałbym go, byleby studiować prawo.


Nie pamiętam dokładnie chyba 30 godzin. Zalicza ten komu usos nie padnie.
Drugie zdanie jest pozbawione sensu, zrozumiesz jak pójdziesz na studia ;) I jeszcze prawo do tego o.O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.07.2013 o 12:36, Jaki_Gahn napisał:

Witam, czy ktoś z Was posiada informacje bądź zna opinie o Uniwersytecie Kardynała Stanisława
Wyszyńskiego w Warszawawie, konkretnie wydział prawa? Może są tu jacyś studenci UKSW?

Jeszcze jedno, może trochę nietypowe pytanie - czy UKSW w związku z chrześcijańskim patronem
jest w jakiś sposób powiązane z tą religią? Nie jestem wyznania chrześcijańskiego i nie
chciałbym przez to mieć problemów z kandydaturą.


Kardynała Stefana Wyszyńskiego :D

Cóż, osobiście z uczelnią miałem dużo styczności pomimo tego, iż sam jestem ateistą. Uczelnia jest bardzo powiązana z religią (chyba nawet mocno dofinansowywana przez kurię), w przeszłości normalne było, że wszystkie najważniejsze stanowiska piastowali tam księża, obecnie jest to "tylko" większość. Nie obawiałbym się jednak, iż na kierunku takim jak prawo możesz mieć problemy z powodu odmiennego wyznania- raczej będzie to po prostu sytuacja "dziwna", ale o dyskryminacje bym się nie martwił.

Jeżeli chodzi o prawo- tu mam jedynie przykład osoby, która dostała się tam, bo nie udało jej się dostać na prawo na UW. Była to jednak osoba bardzo pracowita, zdobyła na UKSW stypendium, brała udział w konkursach, zdała jeszcze raz maturę z WoSu i po pierwszym roku na UKSW udało jej się przenieść na UW, od razu na drugi rok. Traktowałbym więc prawo na UKSW jako miejsce, gdzie idą ci, którym nie udało się dostać na tenże kierunek na UW. Zresztą, podobna opinia panuje o całym UKSW (znam dużo osób, które skończyły tą uczelnię, i u wszystkich było to na zasadzie "poszedłem bo nigdzie indziej się nie dostałem").

Co do samego poziomu (wykładowcy itp.) wypowiedzieć się nie mogę. Szczególnie, że ciężko jest to ocenić, kiedy zwykle idą tam właśnie osoby, które chciały robić coś zupełnie innego, ale im nie wyszło (i dlatego też nie mam od nich żadnych konkretnych informacji o poziomie- bo na tym etapie one to po prostu olewają). Jak pokazuje jednak przykład tego znajomego, który przeniósł się potem na UW- jeżeli ktoś jest wytrwały i ciężko pracuje to nauczy się wszystkiego, czego mu potrzeba. Trzeba tylko się zabrać za siebie, a nie pójść na tą uczelnię tak jak większość- ot, byle zdobyć jakikolwiek papierek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czy jest mi ktoś w stanie wyjaśnić różnice między wykształceniu zdobywanym na uniwersytecie, a na uczelni technicznej? Chodzi mi konkretnie o informatykę.

Nasłuchałem się już wielu różnych ogólników, ale chętnie przeczytam opinię kogoś rozgarniętego. Waham się w tej chwili między UTP (bydgoska uczelnia techniczna) i UMK (toruński uniwersytet). To jedyne porządne uczelnie w moim zasięgu. Jutro zaczyna się drugi nabór na informatykę na UMK, więc będę miał szansę się przerejestrować, jeżeli tego zechcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Najprościej:
Zapewne po uniwerku nie masz inżyniera, a to chyba robi różnicę. Inżynier to zawsze inżynier... ale wiesz zaraz ktoś się wypowie, że ma prace i po uniwersytecie.
BTW. Sam studiuje kierunek techniczny na uniwersytecie i jakoś mi to nie przeszkadza, bo i tak w tym[moim] kierunku roboty brak, a jak jest to za psie pieniądze, także powinieneś pytać osoby, które poszukują pracowników po danym kierunku, nie, zazwyczaj tutaj, studentów lub też "bezfirmowców".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.07.2013 o 13:55, Kardithron napisał:

Czy jest mi ktoś w stanie wyjaśnić różnice między wykształceniu zdobywanym na uniwersytecie,
a na uczelni technicznej? Chodzi mi konkretnie o informatykę.


Z informatyką jest o tyle ciekawa sytuacja, że większości rzeczy możesz się nauczyć sam w domu, a jak będziesz miał sensowne portfolio, to nikt nie będzie cię nawet pytał jaką uczelnię skończyłeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować