Zaloguj się, aby obserwować  
Andrij

Bóg - istnieje czy jest wymysłem ludzkiej wyobraźni

29477 postów w tym temacie

No wiesz zbudowanie domu kilometr czy dwa od rzeki wcale nie ograniczy terenu, na którym ci ludzie mieszkają i wcale nikomu na głowe zwalać się nie muszą - a tak ładująsięna naturalne tereny wylewowe rzek i sątakie sytułacje jak teraz w Anglii czy 10 lat temu w Polsce.

Jednak mylisz się przyroda ucierpi - przykładowo takie komary to też pokarm którego nigdy za wiele. A z takimi tasiemcami, pchłami i wszami to inna sprawa jak sięo higiene nie dba to się je ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.07.2007 o 22:07, Ceteris Paribus napisał:

Wg. mnie słowo "bogowie" oznacza to samo co aktualne określenie "kosmici", czy "przybysze z
innej cywilizacji". Niepotrafiono sobie wytłumaczyc poczynać tych istot więc mieli je za najdoskonalsze,
potrafiace robić "coś z niczego" i wiele innych "cudów". Teraz wiele z tych "cudów" potrafimy
zrobić my sami dzięki technologii. MNozemy też dzięki temu bardziej zrozumieć to co robili
ci "bogowie". Jednak jest tak, że spora część ludzkości póki co j, jeszcze niechce w to wierzyć.
Zadowala się wiarą w swego boga i w nim widzi odpowiedzi na wszyskie pytania. Niechce nikogo
krytykować, czy z kogoś szydzić, ale takie jest oje stanowisko. Jeżeli ktoś satysfakcjonuje
siewiarą w Boga, czy innego boga to ok. Wiem, że nikogo nie można ot tak przekonać do swych
światopoglądowych racji, dopóki ta osoba nie zacznie patreć na świat jak my.


Jeśli ktoś satysfakcjonuje sie wiarą w boga to (bez urazy) jest mocno ograniczony. Bo jak tu inaczej określić kogoś kto uwarza burze (zwykłe zjawisko pogodowe zresztą przewidywalne) za gniew boga (wiem przykład dość skrajny ale dobrze oddaje to co chce powiedzieć), kiedy ma przed oczami logiczne i rozsądne argumenty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.07.2007 o 22:17, tajgun92 napisał:

Bo jak tu inaczej określić kogoś kto uwarza burze (zwykłe zjawisko pogodowe zresztą przewidywalne) za
gniew boga (wiem przykład dość skrajny ale dobrze oddaje to co chce powiedzieć), kiedy ma przed
oczami logiczne i rozsądne argumenty

LOL. A gdzie Biblia mówi, że burza jest gniewem Boga? Może tak wierzyli wikingowie, egipcjanie czy grecy, ale na pewno nie chrześcijanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.07.2007 o 22:17, tajgun92 napisał:

Jeśli ktoś satysfakcjonuje sie wiarą w boga to (bez urazy) jest mocno ograniczony.


Einstein, Newton, Pascal, Faraday, Pasteur, Kopernik byli mocno ograniczeni.

>Bo jak tu inaczej określić kogoś kto uwarza burze (zwykłe zjawisko pogodowe zresztą przewidywalne) za

Dnia 29.07.2007 o 22:17, tajgun92 napisał:

gniew boga


A kto tak dzisiaj burze tłumaczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.07.2007 o 16:43, TetraGramaton napisał:

Wyobraźcie sobie i postawcie się teraz w miejscu tych prześladowanych.

O jakich znowu prześladowanych mówisz ? Piszesz tak jak gdyby inkwizycja niczym innym się nie zajmowała tylko ganianiem i paleniem ''rzekomych'' heretyków. Zapoznaj się z historią to pogadamy.
A odnośnie karania za poglądy - takie karanie istniało zawsze i raczej istnieć będzie - spróbuj sobie głosić poglądy np. nazistowskie, jest to przestępstwo [i słusznie żeby nie było wątpliwości] aczkolwiek formalnie rzecz ujmując jest ograniczeniem wolności człowieka. Być może za kilkaset lat ludzie będą się zastanawiali co za ciemnota z nas była że ograniczaliśmy wolność głoszenia poglądów. Po prostu w pewnych okresach określone poglądy nie są sprawą prywatną człowieka ale mają bardziej wymiar społeczny. U nas niejako obowiązuje dogmat społeczeństwa demokratycznego - jeśli głosisz pochwałę jakieś dyktatury to narażasz się na różne sankcje włącznie z prawnymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ja za czasów łebka, gdy byłem chrześcijaninem czy katolikiem też wierzyłem w podobne "bzdury" ;-)

Dnia 29.07.2007 o 22:17, tajgun92 napisał:

Jeśli ktoś satysfakcjonuje sie wiarą w boga to (bez urazy) jest mocno ograniczony.


Mam podobne zdanie na ten temat, ale juz wiem:

1. że nie powinno się tak mówić o innych bo czują się urażeni i prawdopodobnie zacznie sie wojna religijno-swiatopoglądowa, która skończy się na schemacie "jesteś głupi! nie to Ty jesteś głupi" ;-)
2. że nie powinno się o tym mowić wśród znajomych, którzy są wierzący. Podobna sytułacja jak wyżej.
3. nie mówic o tym na forum,(czy w grupie), gdzie katolicy czy wyznawcy innej wiary są w większości. Po prostu nie znajdziesz "bratniej duszy"
4. Jak już mówić to najlepiej do kogoś kto ma podobny pogląd na świat jak my.
5. Nie przekonamy nikogo do swych światopoglądowych racji tak samo jak ten ktoś nie przekona nas ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.07.2007 o 22:22, Mogrim napisał:

> Jeśli ktoś satysfakcjonuje sie wiarą w boga to (bez urazy) jest mocno ograniczony.

Einstein, Newton, Pascal, Faraday, Pasteur, Kopernik byli mocno ograniczeni.


Einstein był deistą - tak jak ja ;-) Co do reszty to nieiwem. Na wikipedi pod hasłem deista,k czy deizm znalazłem wiele ludzi (madrych, sławnych), którzy też byli deistami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.07.2007 o 22:28, Ceteris Paribus napisał:

Einstein był deistą


Więc był tylko ograniczony, a nie mocno ograniczony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.07.2007 o 22:22, squeglee napisał:

LOL. A gdzie Biblia mówi, że burza jest gniewem Boga? Może tak wierzyli wikingowie, egipcjanie
czy grecy, ale na pewno nie chrześcijanie.


hm... nie przypominam sobie rzebym mówił konkretnie o chrześcijaństwie. Ja mówiłem ogólnie i nie twierdziłem ze chrześcijanie tak wierzą(zresztą chrześcijanie tez sobie tak tłumaczyli burze niezależnie od bibli)

Mogrim

Ja mówie o czasach teraźniejszych, a poza tym mówiłem, że ta burza to taki skrajny przykład, który miał na celu oddać sens mojej wypwiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.07.2007 o 22:33, Mogrim napisał:

> Einstein był deistą
Więc był tylko ograniczony, a nie mocno ograniczony.


"haha" god joke ;-)

Każdy ma jakieś ograniczenia. Zależy jak sie na to patrzy. Być mzoę był doskonałym fizykiem, ale "katolig z nigo ograniczony". Ciekawe jak skomentujesz to, że Einstein popalał haszyk? :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.07.2007 o 22:42, tajgun92 napisał:

Ja mówie o czasach teraźniejszych


W takim razie kilkunastu noblistów jest mocno ograniczonych.

Dnia 29.07.2007 o 22:42, tajgun92 napisał:

a poza tym mówiłem, że ta burza to taki skrajny przykład, który miał na celu oddać sens mojej wypwiedzi.


Oddała bezsens twojej wypowiedzi, bo mówisz o czasach współczesnych, w których nikt nie wierzy, że burza jest oznaką gniewu Boga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.07.2007 o 22:45, Ceteris Paribus napisał:

Ciekawe jak skomentujesz to, że Einstein popalał haszyk?


Też mi coś. Deistom wolno.

Vin Mariani was a tonic created circa 1863 by Angelo Mariani, a chemist who became intrigued with coca and its economic potential after reading Paolo Mantegazza’s paper on coca''s effects. In 1863 Mariani started marketing a wine called Vin Mariani which was made from Bordeaux wine treated with coca leaves. The ethanol in the wine acted as a solvent and extracted the cocaine from the coca leaves, altering the drink’s effect. Pope Leo XIII and later Pope Saint Pius X were both Vin Mariani drinkers. Pope Leo awarded a Vatican gold medal to the wine, and also appeared on a poster endorsing it.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.07.2007 o 22:58, Mogrim napisał:

Też mi coś. Deistom wolno.


E tam. Każdemu wolno. Moji katoliccy kompani jakoś nie odmawiają sobie dymka. Ani anarchiści, czy ateiści :-P Nie zauwarzasz pewnej "dziwnej" zbierzności z ludźmi, którzy coś znaczą, tworzą, filozofiują, z narkotykami?

Dnia 29.07.2007 o 22:58, Mogrim napisał:

Vin Mariani was a tonic created circa 1863 by Angelo Mariani, a chemist who became intrigued
with coca and its economic potential after reading Paolo Mantegazza’s paper on coca''s
effects. In 1863 Mariani started marketing a wine called Vin Mariani which was made from Bordeaux
wine treated with coca leaves. The ethanol in the wine acted as a solvent and extracted the
cocaine from the coca leaves, altering the drink’s effect. Pope Leo XIII and
later Pope Saint Pius X were both Vin Mariani drinkers. Pope Leo awarded a Vatican gold medal
to the wine, and also appeared on a poster endorsing it.


Troche znam angielski. Czyżbyś pisał o pierwowzorze coca-coli? O tym winie robionym przez jakiegoś zakonnika, który dodawał kokainy do wina. Z tego co widze to papierzowi sie bardzo podobało :-) Bóg tego nie negował. Ktoś "mądry" stwierdził, ze trzeba ztego zabronić - gdy jest nielegalne można robić na tym większą kasę - i teraz używanie kokainy przez ludzi (nie powiem aby było dobre) jest grzechem, a wcześniej nie było?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie ma to jak wyjaśnić wiarę teorią spisku realizowaną przez straszenie ludzi gniewem Bożym. Płytkie i głupkowate postrzeganie wiary polega właśnie na taki podejściu. Warto też zauważyć, że ludzie tacy jak ty odrzucają jako motyw wiary miłość względem Boga (nie wymieniłeś tego ani razu). Przykro mi to mówić, ale twoje podejście do wiary, Boga i religii jest po prostu prymitywne. Zauważ na przykład, że sam krytykuję ''strach'' przed Bogiem.
Czy wierzącym żyje się łatwiej? Nie. Dlaczego? Z prostej przyczyny - musisz brać pod uwagę doczesne (co czyni każdy) i wieczne konsekwencje swoich działań. Przebyłem pewną drogę w życiu jako niewierzący, skąpany we własnym rozumieniu świata, nie ograniczany nakazami i zasadami wiary - do chwili gdy nie zdałem sobie sprawy, że zabija to moje poczucie odpowiedzialności za siebie samego i bliźnich. Niczym nie musiałem się przejmować, bo i po co? Nikt mnie rozliczać nie będzie, a to co po sobie zostawię to nie moja sprawa - w chwili śmierci przestaję istnieć.
Piszesz, że łatwizną jest brać wiarę za pewnik (pomijasz dla podtrzymania tego twierdzenie potrzebę rozwijania i dorastania w wierze), trudem szukać odpowiedzi samemu. Dalej piszesz, ze masz swoje odpowiedzi na to co sie dzieje po śmierci, a przynajmniej wiesz z niebanalną pewnością (mówiąc ''nie wierzę'') co się nie dzieje po śmierci. Gdzie więc ta niebywała trudność bycia z dala od wiary skowo już masz swoje odpowiedzi?
Aha, a co do zasad ''które ludzią trzeba wpajac'' to jedną z nich jest ortografia - szanuj swoje pismo, bo popełniane przez ciebie błędy to nie zwyczajne literówki, brak wciśniętego Alt/Shift, ale zwyczajnie brak szacunku dla języka ojczystego i odbiorcy tekstu.

@ Ufo2
Jakże ciekawa opinia...
To że szanujesz swoje zdrowie to wspaniała rzecz, chwali ci się to. Nie wiem co prawda, gdzie w zasadach wiary katolickiej zakazano picia alkoholu (odpowiedzialnego) - nakazano respektowanie prawa doczesnego, gdy nie podważa ono prawa wiary lub naturalnego, więc i tak należy abstynencje zapisać na twoją wielką korzyść. Nie zmienia to jednak w niczym faktu, że pycha która w tobie szaleje jest naprawdę wymownym znakiem jakiegos problemu.

Dnia 29.07.2007 o 14:50, Ceteris Paribus napisał:

To właśnie wiara w boga jest ucieczką od rzeczywistości. Koleś zrobi coś złego i pomyśli sobie "e, bóg mi
wybaczy", kiedy ktoś nie wierzący zacznie się zastanawiać nad konsekwencjami swoich czynow.

Rozumiem, ze ja jestem takim kolesiem uciekającym od rzeczywistości? I jeszcze nie zastanawiającym się nad konsekwencjami moich działań? szybka i dość dokładna diagnoza biorąc pod uwagę, że mnie nie właściwie w ogóle nie znasz. Uznam jednak, że podobnie jak ja generalizujesz na podstawie znanych ci przykładów.
Co do przedstawionego przez ciebie relatywizmu - ktokolwiek tak podchodzi do wiary, zwyczajnie jej nie zna, nie szanuje i wypacza. Nie stawiaj zatem znaku równości między ''religijnym oportunistą'' a wierzącym.

@ tajgun92

Dnia 29.07.2007 o 14:50, Ceteris Paribus napisał:

Jeśli ktoś satysfakcjonuje sie wiarą w boga to (bez urazy) jest mocno ograniczony.

Wyjaśnij to jakoś, bo ten argument o burzy i jakiś dziwnych ''hokus-pokus wierzeniach'' jest... cóż... ograniczony.

@ Mogrim
Bracie, kwestionujesz zasady głoszone przez Kościół, kwestionujesz zasadność Liturgii nazywając ja ''cyrkiem'', rościsz sobie prawo oceniania herezji i wykroczeń - znajdź w sobie trochę spokoju. Cytujesz słowa Ojca Świętego a ich nie czytasz: Non nova, sed noviter - co jest sensem Eucharystii? Kierunek ustawienia ołtarza? Język? Krój ornatu? Dlaczego próbujesz zamknąć Boga w swoich ramach określonych przepisami i ustaleniami? Owszem są one potrzebne, ale nie zmienia to faktu, że sensem Eucharystii jest fizyczna obecność Chrystusa wśród Kościoła, anie przepisy i ustalenia. Nie stawiaj Bogu warunków jak, kiedy i gdzie ma działać.
Co do ekskomuniki (imho należy przywrócić Anathema''ę) jest ona potrzebna, ale nie można tego traktować jak bicz na niegodnych. Zdajesz sobie pewnie sprawę, że tacy jak ty i ja, którzy nawet nieświadomie i niecelowe postępują tak, że można powiedzieć o nas, że uzurpujemy sobie chwilami miejsce i role nam nie powierzone, byliby jednymi z pierwszych w kolejce po dekret, a potem w kolejnej do Dykasterii Penitencjarnej. To nie jest zabawka, ale coś co należy stosować z wielką rozwagą i bojaźnią.
Czy przed soborem były właściwe proporcje sprawiedliwości i miłosierdzia? Nie. Wystarczy przyjrzeć się jak bardzo pyszny był Kościół tamtych czasów. Potrzebujemy tego zniżenia się, by w dole w końcu KK dostrzegł człowieka, a nie rzeszę która trzeba prowadzić do zbawienia.
Zapytam o trzy sprawy:
1) jakie widzisz podstawy by twierdzić, że bez VS byłoby lepiej w Kościele?
2) dlaczego zakładasz, że nawet powolny powrót do tamtych postaw coś by poprawił?
3) jaka jest twoja opinia na temat nauki i postawy Sługi Bożego Jana Pawła II?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.07.2007 o 22:14, Yupy napisał:

/.../ Jednak mylisz się przyroda ucierpi - przykładowo takie komary to też pokarm którego nigdy za
wiele. A z takimi tasiemcami, pchłami i wszami to inna sprawa jak sięo higiene nie dba to się
je ma

Komary mają swoje miejsce w łańcuchu pokarmowym (a karmisz je regularnie?) ale co z resztą? Higiena higieną, ale co to znaczy? Że już, według Ciebie, nie podlegają ochronie? Tak wybiórczo traktujesz "przyrodę"? Dlaczego jedne stworzenia stawiasz wyżej, inne niżej? Czy nie kierujesz się uciążliwością ich dla Ciebie? A uciążliwość jaką mają inni już Cię nie obchodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.07.2007 o 02:35, Graffis napisał:

Nie ma to jak wyjaśnić wiarę teorią spisku realizowaną przez straszenie ludzi gniewem Bożym.
Płytkie i głupkowate postrzeganie wiary polega właśnie na taki podejściu.


Ja powiedziałem, że mi się wydaje, że tak właśnie jest. Znam wielu nieodpowiedzialnych ludzi, których tylko ten strach przed Bogiem jakoś trzyma na wodzy. Bardzo wielu ludzi podchodzi w ten sposób do religii, czy to moja wina, że o nich pisze?

Dnia 30.07.2007 o 02:35, Graffis napisał:

Warto też zauważyć,
że ludzie tacy jak ty odrzucają jako motyw wiary miłość względem Boga (nie wymieniłeś tego
ani razu). Przykro mi to mówić, ale twoje podejście do wiary, Boga i religii jest po prostu
prymitywne. Zauważ na przykład, że sam krytykuję ''strach'' przed Bogiem.


Z mojego pkt. widzenia Twoje podejście do tego wszystkiego jest prymitywne. Kwestia spojrzenia na świat. O jaką miłość Ci chodzi? Że Bóg nas, czy my jego?

Dnia 30.07.2007 o 02:35, Graffis napisał:

Czy wierzącym żyje się łatwiej? Nie. Dlaczego? Z prostej przyczyny - musisz brać pod uwagę
doczesne (co czyni każdy) i wieczne konsekwencje swoich działań.


A czy ja pisałem coś innego? Wierzący mimo wszytko boja się właśnie tych konsekwencji na sądzie ostatecznym. Bądź możliwości bycia potępionym.

Dnia 30.07.2007 o 02:35, Graffis napisał:

Przebyłem pewną drogę w życiu
jako niewierzący, skąpany we własnym rozumieniu świata, nie ograniczany nakazami i zasadami
wiary - do chwili gdy nie zdałem sobie sprawy, że zabija to moje poczucie odpowiedzialności
za siebie samego i bliźnich. Niczym nie musiałem się przejmować, bo i po co? Nikt mnie rozliczać
nie będzie, a to co po sobie zostawię to nie moja sprawa - w chwili śmierci przestaję istnieć.


Wybacz, ale to jest tylko Twoje podejście do sprawy. Ja jako katolik tez przeżyłem pewną drogę w życiu, a teraz jako "heretyk" nie czuję wcale "pozwolenia" na robienie tego co się chce. Chyba teraz boisz się tego "gniewu", o którym pisałem, ale nie chcesz sobie tego uświadomić. Ja po prostu tego nie potrzebuję - postępuję wg zasad moralnych, które uważam za dobre. Jakbym chciał się wymądrzać to bym powiedział, że Wasze podejście jest prymitywne, bo ja jestem na "wyższym stopniu ewolucji" - nie potrzebuje Boga, by być dobrym. Nie chcę nikogo urażać. Po prostu przeciwne bieguny...

Dnia 30.07.2007 o 02:35, Graffis napisał:

Piszesz, że łatwizną jest brać wiarę za pewnik (pomijasz dla podtrzymania tego twierdzenie
potrzebę rozwijania i dorastania w wierze), trudem szukać odpowiedzi samemu.


Swoje spostrzeżenia opieram tylko na swoich znajomych. Trudno jest szukać odpowiedzi samemu, skoro wszystkie "pewne" odpowiedzi dostarcza nam religia od małego. Niema już na starcie pola do manewru. a wiesz ilu zada sobie wtedy trud, by wyjść gdzieś dalej i ocenić wszystko "na trzeźwo"?

Dnia 30.07.2007 o 02:35, Graffis napisał:

Dalej piszesz,
ze masz swoje odpowiedzi na to co się dzieje po śmierci, a przynajmniej wiesz z niebanalną
pewnością (mówiąc ''nie wierzę'') co się nie dzieje po śmierci. Gdzie więc ta niebywała trudność
bycia z dala od wiary skowo już masz swoje odpowiedzi?


Trochę nie rozumiem tego co napisałeś. Nie wierzę w życie po śmierci. Czy ja gdzieś napisałem, że mi jest trudno żyć bez Boga, czy religii?

Dnia 30.07.2007 o 02:35, Graffis napisał:

Aha, a co do zasad ''które ludziom trzeba wpajać'' to jedną z nich jest ortografia - szanuj
swoje pismo, bo popełniane przez ciebie błędy to nie zwyczajne literówki, brak wciśniętego
Alt/Shift, ale zwyczajnie brak szacunku dla języka ojczystego i odbiorcy tekstu.


Wiem o tym, że najlepszy nie jestem. Popełniam błędy, dużo błędów. Ale wskaż mi proszę gdzie omijam shift, czy alt, bo co jak co to akurat te dwa guziczki szanuje ;-)

Co do ortografii to sam widzisz, ze społeczeństwo dąży do tego by uprościć język na siłę - wszystkie zaświadczenia o dyslekcji, dyskrafi, itp.

P.S. Specjalnie dla Ciebie wrzuciłem mego posta do Worda i nie zauważyłem innych błędów jak literówki - robię postępy ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.07.2007 o 02:35, Graffis napisał:

Bracie, kwestionujesz zasady głoszone przez Kościół, kwestionujesz zasadność Liturgii nazywając
ja ''cyrkiem''


Chwila chwila - ja nie mówie, że Novus Ordo Missae jest cyrkiem - ja mówię, że cyrkiem jest to co się obecnie dzieje, czyli msze z tańcami, msze ze "spotkaniami psów różnych wyznań", msze gdzie ksiądz jest przebrany za klauna i mnóstwo innych nadużyć, na które nikt nie reaguje. Nigdzie nie kwestionuję zasadniczości liturgii.

Dnia 30.07.2007 o 02:35, Graffis napisał:

Cytujesz słowa Ojca Świętego a ich nie czytasz: Non nova, sed noviter - co jest sensem Eucharystii?
Kierunek ustawienia ołtarza? Język? Krój ornatu?


Jeszcze raz: nie mówiłem o NOM (choć jeśli już o tym wspominasz, to NOM jest nova, a nie noviter - nie zreformowana, tylko całkiem nowa msza). Nie miej pretensji do mnie: ja nie podważam zasadności NOM. Podważam to, że najpierw uniemożliwiono odprawianie Tridentiny, a JPII wprowadził śmieszne ułatwienia, które ze stanu śmierci klinicznej polepszyły stan Tridentiny do wegetacji. Ratzinger się dziwił:
"Wspólnota, która raptownie zakazuje tego, co dotąd stanowiło dla niej największą świętość, i któa żal za tą świętością piętnuje jako rzecz niestosowną - budzi brak zaufania, bo jak można jej teraz wierzyć? Czy jutro nie zakaże tego, co dziś nakazała? Czemu tolerujemy awanturnicze fantazmy, a nie tolerujemy odwiecznej liturgii świętej?"
W latach 70 świetnie prorokował: "Zakazanie tradycyjnego mszału, który wypracowały stulecia począwszy od sakramentarzy Kościoła starożytnego, czyni w liturgii wyłom, którego następstwa mogą być TYLKO tragiczne." Generalna opinia Ratzingera brzmiała: Sobór był anty-syllabusem ("Syllabus Errorum to dokument potępiający wykaz działań kontrkatolickich).
Co nie przeszkadzało tej wspólnocie tworzyć neokatechumenatów etc. Ale mszy, którą tak kochał np. o. Pio - nie!
Powtarzam po raz n-ty: nic nie mam do NOMu. Mam "coś" do nadużyć, które przed soborem były nie do pomyślenia, a dzis są częste i nic się z nimi nie robi (często mają poparcie hierarchii, vide mahony). Sam Benedykt XVI zauważa w liście do biskupów plagę nadużyć.

Dnia 30.07.2007 o 02:35, Graffis napisał:

Co do ekskomuniki (imho należy przywrócić Anathema''ę) jest ona potrzebna, ale nie można tego
traktować jak bicz na niegodnych.


A jak co? Kiedy kogoś ostatnio ekskomunikowano? Poczytaj sobie wypowiedzi profesora ojca Hryniewicza, wykładowcy teologii, który bredzi, że piekło nie jest wieczne, że DŚ nie pochodzi od Ojca i Syna itp. I nic mu się nie dzieje - NIC. Nikt mu nie zwraca uwagi, nikt mu nic nie mówi, on sobie swobodnie głosi swoje poglądy. Jezus wszystkich zbawia.

Dnia 30.07.2007 o 02:35, Graffis napisał:

Czy przed soborem były właściwe proporcje sprawiedliwości i miłosierdzia? Nie. Wystarczy przyjrzeć
się jak bardzo pyszny był Kościół tamtych czasów.


Nie rozumiem: w jaki sposób był pyszny? Jakiś konkret?

Dnia 30.07.2007 o 02:35, Graffis napisał:

1) jakie widzisz podstawy by twierdzić, że bez VS byłoby lepiej w Kościele?


Nie uważam za przypadek, że kryzys Kościoła zaczął się wraz z Vaticanum II. Szkodliwy ekumenizm, ktory wprowadził mnóstwo zamieszania i nie przyniósł nic dobrego (już pojawiają się głosy, że trzeba reformować papiestwo). Pytam: co dobrego przyniósł Sobór Watykański II? Nie była to reforma liturgii, bo Sobór chciał pozostawić łacinę.
Od czasu Soboru Watykańskiego II, Chrystusowe wezwanie: "Idźcie i nauczajcie wszystkie narody" zostało zastąpione przez "Idźcie i dialogujcie ze wszystkimi narodami".
Kard. Silvio Oddi mówi: "Wiedząc, że śmierć już jest blisko, Jan XXIII zawołał mnie i powiedział: ''Silvio, Silvio. Mój pontyfikat był niepowodzeniem. Nic z tego, co chciałem osiągnąć, nie zostało zrobione, a to, czego nie chciałem, aby zaistniało - zrealizowało się."

Dnia 30.07.2007 o 02:35, Graffis napisał:

2) dlaczego zakładasz, że nawet powolny powrót do tamtych postaw coś by poprawił?


Bo przez kilkaset lat działało wszystko bardzo sprawnie i przynajmniej JA czytając dokumenty przedsoborowe mam pełną jasność jakie jest nauczanie KK. Dzisiaj 87% Polaków nie ma tej jasności, bo bredzi, że wszystkiereligie są równe - co zresztą potwierdzi im niejeden jezuita bądź dominikanin.

Dnia 30.07.2007 o 02:35, Graffis napisał:

3) jaka jest twoja opinia na temat nauki i postawy Sługi Bożego Jana Pawła II?


Dobrze oceniam postawę wobec cywilizacji śmierci, celibatu, kapłaństwa kobiet; źle oceniam spotkania w Asyżu (gdzie na tabernakulum stał posążek Buddy); źle oceniam całowanie Koranu; źle oceniam papamobilowy transport dla komucha kwaśniewskiego; źle oceniam ultratolerancję dla protestantów, szamanów voodoo, hinduistów, a niechęć do tradycjonalistów; źe oceniam brak stanowczego napominania (ile razy JPII mówił zdecydowanie o szatanie i piekle?); zupełna bezkrytyczność wobec Vaticanum II. Jak widać dziesiątki pielgrzymek i ogromna charyzma wystarczyła, żeby przyciągnąć tłumy, ale nie wystarczyła, by te tłumy w życiu codziennym realizowały naukę KK. Za wcześnie żeby oceniać efekty tego potyfikatu.
Amico Ioanno Paolo Secondo, sed magis amica veritas.

PS
Prawdziwymi bowiem przyjaciółmi ludu nie są ani rewolucjoniści ani nowatorowie, lecz tradycjonaliści. (święty Pius X)
http://www.fronda.pl/arch/07/005.htm - polecam artykul o "Vaticanum III" w holandii, efektach i tym, co czeka kościół, jeśli wprowadzi postulowane dziś propozycje. Kilka stron, ale warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 29.07.2007 o 22:42, tajgun92 napisał:

Ja mówie o czasach teraźniejszych, a poza tym mówiłem, że ta burza to taki skrajny przykład,
który miał na celu oddać sens mojej wypwiedzi.

A kto tak wierzył 3 tysiące lat temu? O.o No tak, ale jak ktoś wypowiada się jakiś temat, nic o nim nie wiedząc jest mocno ograniczony...
"1 Głupi [już] z natury2 są wszyscy ludzie,
którzy nie poznali Boga:
z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest,
patrząc na dzieła nie poznali Twórcy,
2 lecz ogień, wiatr, powietrze chyże,
gwiazdy dokoła, wodę burzliwą
lub światła niebieskie3 uznali za bóstwa, które rządzą światem.
3 Jeśli urzeczeni ich pięknem wzięli je za bóstwa -
winni byli poznać, o ile wspanialszy jest ich Władca,
stworzył je bowiem Twórca piękności;
4 a jeśli ich moc i działanie wprawiły ich w podziw -
winni byli z nich poznać, o ile jest potężniejszy Ten, kto je uczynił.
5 Bo z wielkości i piękna stworzeń
poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę.
6 Ci jednak na mniejszą zasługują naganę,
bo wprawdzie błądzą,
ale Boga szukają i pragną Go znaleźć.
7 Obracają się wśród Jego dzieł, badają,
i ulegają pozorom, bo piękne to, na co patrzą.
8 Ale i oni nie są bez winy:
9 jeśli się bowiem zdobyli na tyle wiedzy,
by móc ogarnąć wszechświat -
jakże nie mogli rychlej znaleźć jego Pana?"
Mdr, 13, 1 - 9.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Że już, według Ciebie, nie podlegają ochronie?

Ty mi wsadzasz w usta słowa, tórych ja nie wypowiedziałem - czy ja mówiłem gdzieś o jakiejś ochronie - i wszystkie stworzenia stawiam równo bo wszystkie istnieją w jakimś celu, a to że napisałem o tym iż ich nie lubie (pasożytów) to inna sprawa - ty pisałeś o całkowitym ich wytępieniu. Komary są pokarmem innych większych owadów, płazów czy mniejszych ptaków. A z tą higieną oznacza to tyle, że jak ktoś się kąpie, myje ręce przed posiłkiem i zmnienia gacie codziennie rano czy też wieczorem i odżywia się zdrową i czystą żywnością to pasożyty będą go omijały na kilometr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.07.2007 o 22:00, Ceteris Paribus napisał:

Mówiłem o tym wcześniej. Po prostu wierzymy w to w co aktualnie wierzą nasi bliscy, czy otoczenie.
W przypadku naszego kraju to religia katolicka, gdybyśmy zyli w Turcji byłby to Islam. Ludzie
mogli by żyć bez tej religijnej otoczkki, tylko jak napisałem wcześniej nie wszyscy są na to
jeszcze gotowi.

Pewien Islamita nie dawno jakoś dostrzegł kłamstwo w swojej wierze i to ogłosił. Wiara w Jahwe dowód na to, że jest od Ducha Świętego i jest to fakt a nie tylko tradycja z pokolenia w pokolenie czy też otoczenie. Twoja teoria się nie sprawdza, a tam takie ożywienie jest karane nawet śmiercią tyle że na szczęscie uznali go nienormalnym i chłopu się upiekło.

Dnia 29.07.2007 o 22:00, Ceteris Paribus napisał:

Ja na to, że chyba nie każdy i nie we wszystkich religiach.

To stwierdzenie jest stronnicze, mam wrażenie że negujesz prawdy historyczno biblijne.

Clegan
Piszesz tak jak byś usprawiedliwiał zło z czyjejś perspektywy czyli - np. nazizm z perspektywy hitlera jest czymś dobrym, albo mordowanie dla przyjemności zperspektywy psychola. Zatem pojęcie zło i dobro są bez sensu bo zależy od ludzkiego nastawienia. Zdecydowanie się z tym nie zgodze.
Kościół Katolicki, który uważa się za kościół Chrystusowy to powinien z perspektywy swojej powinien uznawać
prześladowania( kogoś za poglądy, które są jeszcze w dodatku Prawdą) za zło a postępował w drugą stronę.


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować