#KeyerSoze
Tak sobie czytam komentarze ludzi pod tym tekstem, jak i pod recką Andromedy, tych wszystkich pieniaczy, którzy będą bronić Androbiedy do upadłego, bo "im się podoba". I zastanawiam się, czy to jest sens pisać recki i takie teksty. Nie dlatego, że są złe, ale dlatego, że ludzie chcą czytać tylko to, co im się podoba. Recka nie odzwierciedla mojego wesołego fapowania nad grą? Recenzent noga, nie umie, nie rozumie, jest do bani! Recka nie pokazuje mojego wkurzenia grą? Recenzent do bani, sprzedawczyk, na pewno wziął hajs od wydawców!
I wiesz, co Ci powiem? Gdy czytam takie komentarze, te wszystkie histeryczne próby pokazania, jak to recenzent się nie zna, te święte oburzenia i inne dziecinne, szczeniackie wręcz nagonki, to dopiero rozumiem, jak sensowna jest decyzja wydawców, żeby 2/3 kasy wydawać na marketing, a tylko z 1/3 na grę. Bo, cytując Kurskiego, "Ciemny lud wszystko kupi" - wystarczy mu to dobrze sprzedać. A nie tylko kupi, ale będzie też bronił własną piersią i szkalował wszystkich, którzy myślą inaczej. Dobry marketing potrafi wytworzyć Ci armię zombie-fanów, którzy nie tylko kupią grę, ale poprowadzą krucjatę wizerunkową gry za Ciebie. Płacisz raz i masz szwadron bojowych dronów po swojej stronie. Piękne, nie?
Ale żeby jednak nie było tak różowo, to w jednym im muszę przyznać rację. Faktycznie z recki wyłaniało się takie 5/10 (średniaczek totalny), a to 7/10 było dość mocno z czapy. Tu trochę dałeś ciała, bo (moim kompletnie subiketywnym zdaniem) po takiej recenzji powinieneś jednak postawić kropkę nad "i" i chlasnąć ten ostatni finisher dla formalności, wystawiając ocenę taką, jaka wyłania się z recenzji - 4-5/10.