
Iota
Gramowicz(ka)-
Zawartość
149 -
Dołączył
-
Ostatnio
Reputacja
0 NeutralnaO Iota
-
Ranga
Przodownik
-
Reklama GOG.com i subtelny przytyk pod adresem Valve i platformy Steam
Iota odpisał Gram.pl na temat w Archiwum tekstów
W takim razie polityka PayPala zdążyła się zmienić odkąd ostatni raz interesowałam się ich usługami (inna rzecz, że to było chyba w 2007 roku) Nadal nie jestem przekonana. Ale jestem jakby mniej istotnie nieprzekonana - korzystanie z pośrednika nadal mnie drażni ale nie jest całkiem nie do pomyślenia. W każdym razie dziękuję za update. Ukłony. :-) -
Reklama GOG.com i subtelny przytyk pod adresem Valve i platformy Steam
Iota odpisał Gram.pl na temat w Archiwum tekstów
Raczej chodziło o to, że byłabym gotowa zapłacić za nie więcej, niż część młodszych kolegów za znacznie bardziej wypasione tytuły (bo mam chyba gust z poprzedniej epoki). :-) Ale pieniędzmi, które na to mam i tak "zaksięgowane", a nie czymś innym. Vide niżej. + Takie drobiazgi jak zawarcie umowy z firmą PayPal (bo tym jest akceptacja ich warunków usługi i polityki prywatności), podanie jej swoich danych do konta bankowego i generalnie związanie się z kolejnym dostawcą usługi który jest tylko pośrednikiem pośrednika i który zasady świadczenia tej usługi określa bardzo jednostronnie To mnie właśnie irytuje najbardziej w usługach cyfrowych - jak idę do sklepu mam pełne prawo przyjść z gotówką, wejść, kupić i wyjść i wszystkim wara od jakikolwiek informacji na mój temat, których akurat nie życzę sobie podawać. Jak chcę podpisać umowę z dostawcą usługi to najczęściej mogę wybrać dostawcę o najmniej irytujących zasadach i podpisuję umowę włącznie z nim. A w dystrybucji cyfrowej coś takiego się zrobiło, że powszechnie zakłada się iż będę z radością wyskakiwać ze wszystkich swoich danych i obdarzać nimi firmy pośredniczące w transakcji oraz klikać "I Accept", bo to wygodne. A chała z makiem. :-) PayPala być może kiedyś będę zmuszona użyć ze względu na zagranicznych zleceniodawców i jeśli tak będzie to zrobię co będzie trzeba, żeby sobie zapewnić jak największy komfort korzystania (bo zleceniodawcy nie wypada irytować). Ale mniej ważne motywy nie wchodzą w grę - nie akceptuję takiej polityki, że jak chcę kupić produkt rozrywkowy A firmy B to się muszę zgodzić na usługę firmy C, która nie jest z formą A związana w żaden sposób. Od tego jest, co do zasady, firma A, żeby była moim kontrahentem. Taki starioświecki światopogląd handlowy. :-) -
Reklama GOG.com i subtelny przytyk pod adresem Valve i platformy Steam
Iota odpisał Gram.pl na temat w Archiwum tekstów
>nie ma żadnych racjonalnych argumentów Każdy z nas ma swoje dziwactwa. :-) -
Reklama GOG.com i subtelny przytyk pod adresem Valve i platformy Steam
Iota odpisał Gram.pl na temat w Archiwum tekstów
Znam usługi tego typu. Ale nie chce mi się bawić w nabywanie nowych usług finansowych tylko po to, żeby kupić grę. Nawet pięć gier. Nawet piętnaście. :-) Tak jak nie chce mi się importować oryginalnych wersji językowych (ale gdyby ktoś zapewniał taką usługę, nawet ze znaczną prowizją, ale jako usługodawca z polski, byłoby kilka tytułów, które chciałabym kupić np. po niemiecku). Wychodzę z założenia, że ja mam jakieś pieniądze na rozrywki i mogę je oddać za produkt, o ile produkt będzie dostarczony w sposób który mi odpowiada i na warunkach, które akceptuję. Te warunki mogą się czasem zmieniać. Jeśli nie, nie kupię i już - w życiu jest tyle rzeczy do zrobienia, że przeboleję niegranie w Conquest of the New World albo (z nowszych) Evil Genius. Może kiedyś będę miała powód (ważniejszy), żeby sobie wyrobić "wirtualny portfel" albo np. drugie konto bankowe (albo PayPala). A jeśli nie, to będę mieć więcej wolnego czasu na co innego. Ze swojej strony producent albo wydawca zawsze ma prawo stwierdzić, że ja mu się nie mieszczę w targecie (przyzwyczaiłam się...) i nie zapewni mi rozrywki, bo mam nietypowe wymagania. -
Reklama GOG.com i subtelny przytyk pod adresem Valve i platformy Steam
Iota odpisał Gram.pl na temat w Archiwum tekstów
Zdaje się, że w moim przypadku to niemożliwe. Ale i tak rzecz w tym, że ja w ogóle nie chcę płacić online (kiedyś mogę zostać zmuszona, ale nie zamierzam się zmuszać wcześniej niż trzeba, z powodu gier.). Takie skrzywienie. Ale oczywiście dzięki za sugestię. -
Reklama GOG.com i subtelny przytyk pod adresem Valve i platformy Steam
Iota odpisał Gram.pl na temat w Archiwum tekstów
Twoje poprzednie rejestracje zostały tam przeniesione. Jeśli rejestrowałeś gry na Gram.pl, to już masz tam założone konto. ALE: Liczba punktów przyznana za rejestrację gry zależy do czasu po premierze, w jakim się grę zarejestrowało. Jeśli masz stare nieaktywowane kody rejestracyjne, prawdopodobnie są bardzo mało warte. Więcej w regulaminie usługi. -
Reklama GOG.com i subtelny przytyk pod adresem Valve i platformy Steam
Iota odpisał Gram.pl na temat w Archiwum tekstów
Gdyby za gry z oferty GOG można było płacić zwykłym przelewem bankowym (jestem bardzo staroświecka finansowo :-)) prawdopodobnie miałabym już znaczną część oferty (gry mojego dzieciństwa to jest COŚ... ale karty kredytowej ani konta na PayPalu nie zamierzam sobie wyrabiać tylko dla nich). W obecnej sytuacji pewnie nie będę klientem GOG ale i tak cieszy mnie konkurencja wobec Steam. Steama przestałam tolerować po pierwszym przypadku kiedy okazało się, że żeby grać w single player gry kupionej w pudełku w sklepie jestem zobowiązana założyć sobie u nich konto (gra leży nieużywana a ja teraz mam kolejne kryterium do odrzucania tyłów). Po to istnieje dystrybutor krajowy, żebym to z nim i wyłącznie z nim zawierała umowę licencyjną. Jeśli EULA i inne podobne świstki mają określać moje obowiązki to życzę sobie, żeby stroną umowy był podmiot w kraju mojego zamieszkania, który podlega lokalnemu prawu. -
Oczywiście. Gdyby to zdanie brzmiało: "najbliższe i mi (jako autorowi tego felietonu) i wam (jako czytelnikom tego felietonu) nawet bym nie pisnęła. :-) Protestuję (mam nadzieję, że w sposób wystarczająco ironicznie-uśmiechnięty) przeciw utożsamianiu tego że akurat w danym momencie jest się czytelnikiem (odbiorcą tego przejawu kultury) z tym że ogólnie jest się odbiorcą kultury. Jeśli się czyta ten felieton, to jest się odbiorcą tego felietonu. A czy się per saldo jest (wy)twórcą czy konsumentem to już nie taka prosta sprawa.
-
> Po pierwsze dlatego, że to najbliższe i mi (jako osobie tworzącej) i wam (jako odbiorcom kultury). Błąd na starcie. :) Ten fragment pięknie się wpisuje w iluzję dookoła „praw własności intelektualnej”. W towarzystwie, które Cię czyta (czyli pełni rolę "odbiorców kultury") są też ludzie, którzy tworzą (w innych kontekstach pełnią rolę „twórców”), a Ty - chociaż tutaj występujesz jako autor, również jesteś przecież odbiorcą kultury (zupełnie serio mogłeś korzystać np. z jakiegoś mojego „dzieła” i wcale nie musisz o tym wiedzieć, a ja Ci nie podpowiem... :) ). Na tym polega dowcip, że to co mamy dzięki społeczeństwu informacyjnemu, które zajmuje się w przerażająco wielkiej części przeżuwaniem i przetwarzaniem informacji i kultury (twórczości artystycznej), to świat w którym podział na twórców i odbiorców nie jest już tak ostry jak kiedyś. Cała ta hucpa dookoła ACTA tylko pokazuje, że do stanowiących prawo ten fakt jeszcze nie dotarł. I do sporej części dyskusji o prawie autorskim też nie, niestety.
-
> Co do gier ogólnie - sprzedawca zawsze winien służyć informacją, czy gra jest, czy nie > jest oparta o Steam, Origin, Stardock, a także czy wymaga aktywacji przez internet/telefon. W supermarkecie nie będę biegać za sprzedawcą, bo obawiam się, że on wie tyle, co ja :) Poza tym - informacja o Steam owszem była - nie mogę twierdzić, że CDP nie dopełniło obowiązku informowania o własnościach produktu (huk, że niezbyt dużą czcionką z tyłu pudełka - to nie jest nielegalne). Ja się dałam naciągnąć, bo się nie spodziewałam, że akurat to muszę sprawdzić, i tyle. Zupełnie na marginesie: uważam, że coś jest wyraźnie nie w porządku, jeśli w celu grania w grę kupioną w polskim sklepie, teoretycznie od polskiego dystrybutora, w trybie offline, muszę zaakceptować umowę w języku angielskim, która np. nakłada na mnie obowiązek samodzielnego stwierdzenia, czy nie korzystam z elementów kryptograficznych Steam wbrew przepisom eksportowym USA... Nawet jeśli większość ludzi traktuje te umowy jak fikcję literacką. W związku z czym mam nadzieję, że przyszłe nabytki z tej serii też będą bez obowiązkowego Steama, bo inaczej będę się musiała obejść smakiem, dla zasady. :-) Ukłony z podziękowaniami. :-)
-
Po kupieniu Mount & Blade: Warband, który okazał się zupełnie bezużyteczny bo wymaga ode mnie aktywacji via Steam (głupia jestem, nie wpadłam na to, żeby przeczytać ostrzeżenie umieszczone z tyłu pudełka), do gier wydanych przez CDP podchodzę jak pies do jeża. Cieszy mnie to niezwykle, ale w takim razie co dokładnie oznacza "wymagane połączenie z internetem"? (stąd: http://www.grywalnosc.pl/nasze-gry/gemini-rue/) Do czego jest wymagane?
-
Zabawne - po raz pierwszy do lat mam ochotę kupić grę po jednej recenzji... Niestety, tak jak Maciej wyżej pytam: Czy wersja wydana przez CDP wymaga Stema ?. Jeśli tak, to cały mój entuzjazm szlag trafi.
-
Gdzie nie czytam komentarzy ludzi dosyć kwalifikowanych, to wychodzi mi, że ACTA (jako umowa międzynarodowa) będzie prawem wyższej rangi niż własne prawo polskie. Jako laikowi wydaje mi się to zresztą o tyle logiczne, że tylko jeśli prawo międzynarodowe stoi wyżej od państwowego, można mówić o przestrzeganiu prawa międzynarodowego. O ile się nie mylę, tę sprawę porusza np. opinia GIODO (Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych), pisząc o zasadzie lex superior derogat legi inferiori: http://mac.gov.pl/wp-content/uploads/2012/01/Stanowisko-GIODO.pdf (strona piąta). Jeśli się mylę (nie jestem prawnikiem), to chętnie przyjmę sprostowanie... Cytuję też art. 91 ust. 2 Konstytucji: "Umowa międzynarodowa ratyfikowana za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie ma pierwszeństwo przed ustawą, jeżeli ustawy tej nie da się pogodzić z umową." ( http://www.sejm.gov.pl/prawo/konst/polski/3.htm)
-
Artykuł: W samo południe z kontrowersjami wokół ACTA
Iota odpisał Gram.pl na temat w Archiwum tekstów
Jaki piękny "slacktivism"... -
Wersja dostępna na stronie MKiDN została poświadczona za zgodność z oryginałem. Jest to PDF z zestawu skanów, dlatego jest ciężki, nieporęczny i ogólnie nielubiany (23 MB, krzywe strony i brak możliwości kopiowania tekstu - to lubimy!). Pieczątka i podpis znajdują się na ostatniej stronie polskiej wersji (55 strona pdf). Wersje w Wordzie prawdopodobnie od niej pochodzą - jak ktoś się chce pobawić i ma wolne, może je porównać. Nie podejrzewałabym, że ktoś celowo je zmienia, żeby dezinformować własnych czytelników. http://www.mkidn.gov.pl/media/docs/20120118-wniosek_ACTA.pdf (proponuję raczej zapisać na dysku, niż otwierać w przeglądarce - ładuje się tyle czasu, że zdążysz zrobić sobie kawę :-)) Drugą część tego dokumentu stanowi wersja angielska.