Almukantar

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    21
  • Dołączył

  • Ostatnio

Almukantar ostatnio wygrał w dniu: 15 Sierpień 2017

Almukantar miał najwięcej polubień!

Reputacja

2 Neutralna

O Almukantar

  • Ranga
    Obywatel
  1. Po to jest ten zapis, żeby wielkie firmy nie zarabiały kroci na cudzym pomyśle, a autor tegoż pomysłu nic z tego nie miał, bo "się nie znał na biznesie." Żeby daleko nie szukać to w piłce nożnej są podobne paragrafy i mniejsze kluby które szkolą piłkarzy dostają później procent od transferów tychże jeśli trafią do mocniejszych klubów i zrobią karierę. Gwarantuje to FIFA, bez względu na to jakie umowy kto podpisał. Autor pomysłu nie nie dostał nic, tylko dostał tyle na ile sobie ten wkład wycenił. Sapkowski sam zadecydował ile chce z tego mieć. Jeśli mógł wyciągnąć więcej to trudno, jego strata. Są ludzie, którzy chcą bezpiecznie mieć całą kasę od razu i są tacy, którzy wolą poczekać inwestując z myślą, że ryzyko się opłaci. Autor Wiedźmina należy do tej pierwszej grupy i powinien pogodzić się z konsekwencjami własnch wyborów. Nie ma sensu wspierać każdego, komu nie idzie w branży z powodu własnej krótkowzroczności.  I żeby nie było nieporozumień. Nie mam wątpliwości, że taka ustawa istnieje i że ma swoje odpowiedniki w innych branżach. Co więcej, przy obecnym prawie Sapkowski może faktycznie powinien dostać te pieniądze. Działa to jednak na zasadzie dura lex sed lex. Kłóci się z moim poczuciem sprawiedliwości, ale skoro takie są zasady to trzeba się do nich dostosować.
  2. Z perspektywy prawnej może się to mu należy, bo jednak sytuacja spełnia warunki ustawy. Jednakże samo prawo jest IMO niesprawiedliwe. To na jakich zasadach odbywa się produkcja i adaptowanie treści intelektualnej powinno być zdefiniowane wyłącznie za pomocą umowy, bez działania post-factum. To ile warta jest dana usługa, utwór czy firma jest zależne od wolnego rynku i podmiotów. Jeśli Pan Sapkowski przystał na niesprzyjające warunki to trudno, ryzyko zawodowe. Nie ma sensu karania firmy tylko dlatego, że odnoszą sukces. Tak samo nie ma sensu by państwo "zadościuczyniło" tym, którzy są frajerami w biznesie i zmuszało firmy do oddawania części zysków w sytuacjiach w których zapłaciły za coś mnie niż by mogły.
  3. Almukantar

    "Anthem nie jest odejściem, tylko ewolucją"

    Narracyjnie ich gry faktycznie są coraz lepsze, ale od strony mechaniki to szkoda gadać... Ich systemy walki zmieniają się na coraz bardziej odmużdżające.
  4. Almukantar

    Cyberpunk 2077 na gameplayu!

    RPGów w cyberpunku nie ma znowu tak bardzo dużo (poza Deus Ex i Shadowrun nie kojarzę). Godne podziwu jest to, że pokazany quest jest świetnie wyżeserowany, a jednocześnie nie odbiera graczowi swobody. Takie animacje i szczegółowość otoczenia nie są wyjątkowe w branży, ale zawsze były domeną gier liniowych z dosyć małą ilością treści. Jeśli świat jest faktycznie tak duży jak się to sugeruje, a zaprezentowany fragment nie różni się za bardzo od reszty gier, to gra ta będzie ewenementem. 
  5. Trochę autor ma trochę racji, chociaż moim zdaniem większe znaczenie mają nie marki, a gatunki do których należą. Po prostu jeśli marzy mi się wysokobudżetowy drużynowy RPG nastawiony na single'a, to mam świadomość, że poza BioWare nikt tego nie zrobi.
  6. To, że robią nowego Dragon Age'a to bardzo dobra wiadomość. Nie rozumiem czemu mieliby tworzyć nowe IP, skoro uniwersum DA jest bardzo rozwinięte i zostało w nim masę rzezy do pokazania. Krytyka za ostatnie części serii należy się przede wszystkim za mankamenty techniczne i te związane z mechaniką, a takowe można zmieniać w miarę swobodnie w ramach tej samej serii. O Mass Effekcie nie można tego powidzieć, bo w trylogi prawie wszystko kręciło się wokoł żniwiarzy. Wszystkie wątki zostały domknięte, więc nawet nie ma do czego nawiązać (nawet teoretycznie byłoby to trudne przy możliwości wyboru zakończeń z trójki), no chyba, że do Andromedy, która to nie pozostawiała wiele przyjemnych wspomnień.
  7. Ja zacząłem w Rome 2 grać kiedy większość było połatane, więc nie powiem ci na ile się ta gra zmieniła. W każdym razie dla mnie jest to tytuł bardzo dobry (ponad 200h na steamie) i wyżej go sobie cenię niż na przykłąd jedynkę. Faktycznie Medieval 3 to dzisiaj mokry sen fanów (tak jak Rome 2 siedem lat temu). Niestety widząc tytuły zapowiedziane przez CA będziemy musieli sobie jeszcze sporo poczekać.
  8. No i o to chodziło. Tylko plemion pustynnych brakowało tej grze. Wygląda na to, że znów będę musiał do niej wrócić.
  9. Jakby zrobili jakiegoś dlc dodające mechaniki albo jakieś frakcje do podstawki to pierwszy rzuciłbym się do kupna. A tak to sam nie wiem. Trzeba będzie zobaczyć recenzje. 
  10. Recenzja nie omawia wszystkich elementów, a szkoda bo gra ma sporo do zaoferowania.. Nie ma nic o mrocznym klimacie, nic o świetnym soundtracku ani o ogromnej swobodzie jaka gra oferuje. Niektóre zadania są naprawdę dobre (np. szukanie naszyjnika dla elfki, sprawa fałszywego doktora, leczenie rannych w Aleroth, włamanie do skarbca magnata w Verdistis) i trzeba trochę pomyśleć, czasem wspierając się informacjami, które daje sama gra. Nawet uniwersum okazuje się nie takie typowe, a fabuła pomimo swojej pozornej sztampowości okazuje się całkiem niezła (odnosimy w sumie więcej porażek niż zwycięstw). Osobiście, zawsze uważałem ten tytuł za jednego z lepszych RPGów.
  11. Po pierwsze Amerykanin się z dużej pisze, po drugie to Europejczycy. Myśl człowieku.  Według słownika jednym ze znaczeń wyrazu Amerykanin jest "mieszkaniec Stanów Zjednoczonych". Poza tym, większość tych ludzi narodziła i wychowała się w Ameryce, więc określenie Europejczycy zupełnie już do nich nie pasuje. A jeśli chodzi o dużą literę to masz rację.
  12. Nareszcie coś nowego. Współczesnych pecetowych skradanek jest tyle co kot napłakał. Do tego antagonistą są amerykanie, co zawsze jest jakimś powiewem świeżości. Pozostaje mieć nadzieję, że wykonanie wykorzysta potencjał jaki drzemie w samym pomyśle na grę.
  13. Mam wrażenie, że autor nie odróżnia umieszczania prostej mechaniki od zmuszania gracza do jedynej słusznej interakcji. Prosta mechanika nie warunkuje totalnej liniowości. Mechanika Maincrafta jest tak prosta, że grają w niego 6-latki, a swoją interaktywnością bije na głowę większość gier. Autorzy gier takich jak Until Down nie dbali o to, by gracz szybko zrozumiał zasady panujące w świecie gry, ale o to by gra minimalizowała ilość wyborów gracza, bo jak gracz musi coś wybrać to musi  pomyśleć, a jak musi pomyśleć to może się zniechęcić. Po drugie, to nie jest tak, że samograje są krytykowane, bo się tak komuś upatrzy. Gdy ktoś pisze recenzje, mówi o tym w jakim stopniu granie w daną produkcję sprawiło mu radość i wylicza elementy gry, które temu sprzyjały bądź przeszkadzały. Cały hejt na te bardzo proste produkcje bierze się stąd, że ograniczając graczowi wybór w gruncie rzeczy pozbawia się go przyjemności grania. Nie każdemu graczowi oczywiście, bo wiadomo, że są ludzie którzy cieszą się jak mają mało opcji do wyboru, bo im się wszystko szybko udaje i mogą sobie popatrzeć na następne animacje i totalnie liniowe poziomy. Jednak są też ludzie, którzy każdą grę traktują jako swego rodzaju intelektualne wyzwanie. Gry pozwalają  popisać się kreatywnością i pięknie nagrodzić za wychwytywanie niuansów mechaniki, sprawiając że przeszkody pozornie bardzo trudne, można pokonujać z łatwością. Śmiem na dodatek twierdzić, że ci bardziej wymagający gracze mają prawo uważać się za tych "ważniejszych", gdyż zależy im na istocie gier - interaktywności. Porównanie tego z kierunkami malarskimi jest nietrafione. Istotą malarstwa jest obraz i jej estetyka. Minimalizm i ekspresjonizm to wciąż sposoby tworzenia obrazu, zmieniając jedynie to co się w tym obrazie znajduje. Tymczasem w przypadku gier, to interaktywność jest tym czym ją definiuje. Gdy pozbywa się lub ogranicza element, który definiuje daną dziedziną sztuki, to taki twór w obrębie tej dziedziny sztuki musi być postrzegany jako gorszy. Film z pięcioma klatkami na krzyż i genialnym soundtrackiem może być rewelacyjnym albumem muzycznym, ale w obrębie gatunku w którym był on tworzony, będzie on beznadziejny, gdyż nie wykorzystuje ruchomego obrazu - elementu, który utwór kinematograficzny definiuje. Tak samo The Order: 1886 może być dla niektórych świetnym filmem, ale nie dziw się, że w obrębie gatunku gier jest to produkcja zwyczajnie słaba. W ramach konwencji, gra ta mogła być znacznie bardziej interaktywna, bez uszczerpku na wartości artystycznej. 
  14. Almukantar

    StarCraft okiem nooba - retrorecenzja

    Bardzo fajny tekst. Starcraft to jedna z tych rewolucyjnych gier, która przytłaczała innowacyjnością i jakością. Sam, mimo że RTS-y bardzo lubię, Starcrafta skończyłem też w tym roku. Mimo, że nie zdetronizował Warcrafta III (4 rasy+ lepsza historia + klimat fantasy) z roli ulubionej strategii, to ciężko mi nie zrozumieć fenomenu tej gry. Genialna gra.
  15. Zgadzam się, że entuzjazm trzeba gasić, bo ludzie się tak hypują, że jeśli chodzi o sprzedaż to robotę robi bardziej marketing niż jakość samej gry. Bezwarunkowe jaranie się grą to zjawisko, które trzeba tępić, gdyż szkodzi ono branży, wynagradzając nie te produkty, które trzeba. Ale wiesz co? Jest jeszcze jedno potworne zjawisko w branży, które trzeba tępić. To zawyżanie końcowych ocen w recenzjach. Tak, tak, wiem, że skala generalnie zaczyna się od 6 w górę, ale to że to zasada wielu serwisów to wcale nie oznacza, że tym masz też brać w tym udział. Uważasz grę za średniaka - walnij 5 i nie bój się krytyki, bo jeśli to faktycznie średniak, swoją rację będziesz mógł dobrze uargumentować i merytorycznie będziesz górą. Powiem szczerze, nie wspominając w recenzji nic o mechanice i dając jej 7, zachęciłeś mnie nieco do jej kupna. Jeśli na forum fanów serii czytam, że gra jest bardzo dobra, a na szanowanym serwisie jest mieszana z błotem przez stanowczego sceptyka, który właściwie nie podaje żadnych konkretów (tylko do dupy jest fabuła, do dupy są postacie itp.), a i tak dostaje 7/10 to oznacza, że gra jest wyraźnie ponadprzeciętna. A chyba nie chcesz, żeby ludzie mieli taką opinię. BTW. Nie kupuje tesktów w stylu "10 lat temu gra miałaby 9/10, a teraz ma 7/10". Gram w sporo starych gier, w niektóre poraz pierwszy (np. System Shocka 2 poraz pierwszy skończyłem mniej więcej w tym sammym czasie co Mass Effect 3) i nadal się świetnie bawie. Dobra gra, to dobra gra, bez względu na to kiedy się w nią gra. Potrafię nawet uznać jakiś tytuł za arcydzieło, mimo iż gram w nią 11 lat po premierze, więc gadanie że na coś jest fajne, ale na tle innych już nie, wygląda na gadanie konsolowego casuala, którego interesują tylko shadery. Gra się przede wszystkim dla mechaniki i treści fabularnych (których jakość niezależna jest od czasów), a nie dla grafiki (któa faktycznie się starzeje).