Ze wszystkich obejrzanych w dzieciństwie odcinków z różnych serii w pamięci najlepiej utkwił mi zielony wojownik - Tommy. Z jednej strony człowiek o mocy typowego Power Rangera, z drugiej zaś opętany przez Ritę ten "zły". Mimo to zawsze kojarzyłem go z personą silną i niezależną, która balansuje po jednej i drugiej stronie konfliktu, w zasadzie nie będąc członkiem żadnej ze stron. Soją siłą, umiejętnościami, oraz zdolnościami bojowymi smokozorda Tommy udowodnił wiele razy, że siła pięciu jest dla niego zbyt słaba. Z drugiej zaś strony stając się sprzymierzeńcem tych "dobrych" ani Rita, ani moc Lorda Zeda, ani też kitowcy nie byli w stanie go pokonać. Jednakże Tommy z czasem podjął decyzję, stajac się tym dobrym, białym Power Rangerem, a z czasem nawet liderem magicznej piątki. Dlaczego on? Siła, niezależność, zbuntowanie i problem z odnalezieniem się w otaczającym go świecie - taki własnie ja byłem. Do tego dochodzi jeszcze postać Jasona Franka, która samym spojrzeniem potrafił zabić, a co dopiero umiejętnościami.
Mając możliwość wcielenia się w postać Tommy`ego zapewne wciągnąłbym Ritę do ostatecznej walki przeciwko magicznej piątce, tylko po to, by razem z nimi ją pokonać i osłabić przy tym Lorda Zed`a. Następnie ocaliłbym zielony kamień. W końcu zielony to symbolrównowagi i przyjaźni, a pokonując zło - doprowadziłbym do pokoju w całym wszechświecie.
I jeszcze jedno - zmieniłbym fryzurę, bo długie włosy to nie mój styl : )