kur24

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    1
  • Dołączył

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutralna

O kur24

  • Ranga
    Obywatel

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Zachorowałem w dzieciństwie na PowerRangersManię. Odkąd skończyłem 5 lat, zakładałem na głowę czerwone majtki i udawałem, że jestem wojownikiem o tej barwie, bo był najlepszym z najlepszych.. Rodzice nie zabrali mnie do psychiatry, lecz kupili kask o tym kolorze, a babcia wydziergała mi na drutach uniform z nieprzepuszczającej powietrza włóczki, który wyglądał jak wielkie śpioszki, co mnie uszczęśliwiło.  Drewniane, składane krzesełko dla dzieci było moim najmocniejszym Zordem czyli maszyną bojową. Omal nie zabiłem nią chomika.  Na szczęście przeżył spłaszczenie. Za to w wyobraźni pokonalem nim tysiące zagrażających ludzkości wrogów.  Zdarłem sobie gardło, śpiewając ,,Go, go, Power Rangers!", dlatego dziś nie jestem tenorem na miarę Luciano Pavarottiego czy Placido Dimingo.  Godzinami trenowałem pozy z serialu przed lustrem w przedpokoju. Chuck Norris, Bruce Lee i Sylwester Stallone razem wzięci to przy mnie bąbelki.  Gdy siostra wyłączała mi telewizor podczas serialu, transformowałem się w syrenę alarmową. Mieszkańcy osiedla za każdym razem myśleli, że wybuchła wojna. Nieskończoną liczbę razy uratowałem świat przed zagładą i chociaż nikt mi nie postawił pomnika, jestem z tego dumny. Spałem z figurkami Power Rangers pod poduszką, bo wierzyłem, że to je ożywi.  Kiedy mama zaszła w ciążę z bratem, prosiłem ją, żeby połknęła czerwonego rangera, bo już w brzuchu musiał rozpocząć szkolenie. Odmówiła. Gdy się urodził, trenowałem go ruszając jego rączkami i nóżkami oraz przekazywałem mu bezcenną wiedzę o Power Rangers. Komunikowaliśmy się poprzez pieluchy jednorazowe. Gdy były pełne, oznaczało to ,,Rozumiem!". Reasumując, uważam, że czerwony wojownik pasuje do mnie najbardziej, ponieważ gdzieś na dnie serca... jestem nim od dawna. ;-) Nie zliczę, ile razy wcielałem się w jego rolę. Odważny, wysportowany, obdarzony super refleksem, wyćwiczony, niepokonany. Czy jestem taki? W fantazji na pewno! I zwyczajnie kocham ten kolor, ponieważ jest dla mnie synonimem energii, ciepła, ognia oraz miłości.  PS Niezmiernie miło jest powspominać te czasy, gdy Power Rangers rządziło podwórkiem. :-)