Swoen

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    1
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Swoen

  1. Od dziecka wpatrywałem się w niebo z zachwytem. Ta nieskończona czarna przestrzeń wypełniona ogromnymi obiektami, których rozmiary trudno sobie wyobrazić. To wszystko oddalone od siebie na olbrzymie odległości. Patrzyłem na te przestworza nie tylko z zachwytem, lecz także z dziwnym niepokojem i lękiem, którego przyczyna była trudna do zrozumienia. Czaiła się gdzieś z tyłu głowy, niepokoiła mnie gdy tam spoglądałem. Po latach czuję ten sam lęk i już wiem, że to strach przed nieznanym. Świat szybko się zmienia. To co przed laty było nieznane dziś jest na wyciągnięcie ręki, a ja zostanę jednym z tych, którzy sprawią, że ta ręka dosięgnie jeszcze dalej. Kiedyś nie były możliwe nawet podróże po naszym układzie, a teraz zwiedzimy nową, nieznaną i odległą galaktykę - Andromedę. Podróż potrwa ponad pół milenium. Kupa czasu, prawda? Wyprawa to najprawdopodobniej bilet w jedną stronę, a nawet jeśli wrócę, to jak po ponad tysiącu lat będzie wyglądał mój świat? Gdy tam dolecę, na ziemi miną pokolenia. Pogodziłem się z tym, ale ciągle o tym rozmyślam. Podobna sytuacja miała miejsce wiele lat temu podczas pierwszej wyprawy na marsa, na którego można dzisiaj dolecieć promem za grosze. Wtedy znaleźli się ludzie. Dziś do tego wielkiego grona odkrywców-ochotników dołączam ja. Planety nie wyglądają już dziś tak jak dawniej. Cała galaktyka jest przeludniona. Trzeba wiedzieć kiedy odejść i zostawić stary rodzinny dom, w końcu i tak jesteśmy tu już zbyt długo i galaktyka o tym przypomina. Lecę tam w szczytnym celu znalezienia nowego domu, ale wciąż czuję, że nie powinienem opuszczać tego starego. Jestem już sławny, chociaż nie zrobiłem jeszcze nic wielkiego. Ludzie patrzą na mnie jak na bohatera, którym się nie czuję. Wszystkie oczy wpatrzone są w naszą misję i to między innymi ja odpowiadam za jej powodzenie. Dlatego niedługo udowodnię im wszystkim i również samemu sobie, że na to zasługuję. Znajdę dla nas nowy, lepszy do, planetę, która zastąpi ziemię. Oni wszyscy nas potrzebuj. Jednak statek, którym lecimy wyląduje tam, gdy ci ludzie nie będą już na nas patrzeć. Zrobią to ich dzieci i również wnuki. Już w wkrótce nadejdzie pora ruszać w drogę, a ja muszę być gotowy na wszystko. Lecimy znaleźć nowe miejsce do życia, ale czy będzie ono lepsze? Mam nadzieję, że tak Chciałbym być tego pewien. Czego mam oczekiwać? Wszyscy mówią, że na pewno coś znajdziemy, ta galaktyka jest pełna planet, ale ile z nich będzie zdatnych do zamieszkania? Ile będzie już zamieszkanych!? Nie wiemy co tam znajdziemy. Ta misja to loteria. Czy mieszkające tam społeczeństwa nas przyjmą? Jak będzie wyglądać pierwszy kontakt? Wszystkie te pytania dręczą mnie dzień i noc, a ja wciąż poszukuję na nie nowych odpowiedzi.