Leloy

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    7
  • Dołączył

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutralna

O Leloy

  • Ranga
    Obywatel
  1. Oto doskonały przykład na podtytuł, który jest równie mierny, jak i krzykliwy, a autorowi się podoba.
  2. Cacy, cacy, a głupiemu radość. Uwierzę, jak zobaczę, z Microsoftem nigdy nie wiadomo, niestety.  
  3. Czy pomoc wydawców jest niezbędna, jeśli studia chcą wkroczyć ze swoim dziełem na Steam? - pytanie Pomoc wydawców jest niezbędna, jeśli studia chcą wkroczyć ze swoim dziełem na Steam. - teza Pierwsze się zadaje, drugiego się broni, a jeśli się ma trochę oleju w głowie, to na pierwsze się odpowiada, a drugiego dowodzi. Ze słowami Brammera się jednak zgodzę, bo gry, jak inne media - film, muzyka, książki - potrzebują kogoś z kontaktami. Do tego doprowadziła komercjalizacja.
  4. Uwielbiam ten komfort grania offline na konsoli. Żadne przymusowe łączenie z Internetem. Aktualizuję, kiedy chcę, gram, kiedy chcę, na jakiejkolwiek wersji chcę. Mniam. A wszystkie zakupy za pieniądze spuszczam w toalecie.
  5. Ale przecież taki ActionRPG już był ;). Seria Diablo, a filmiki, czy cutscenki Niebiescy zawsze mieli najwyższej jakości. 
  6. Isnieje na to jedynie jedno wytumaczenie: pod koniec dnia, tak dużej firmie jak EA, jest taniej i efektywniej zainwestować w jeden silnik. Zespoły deweloperskie mają go już "obcykanego", znają go, wiedzą, jak go eksploatować i optymalizować. O ile się nie mylę pierwsze Dragon Age'y i Mass Effekty także korzystały z tych samych silników (a może jeszcze DeadSpace, ale za to ręki uciąć nie dam).
  7. "czarnoskóry, albo tam śniady jakiś czy coś." Jakiś czy coś. Chwytam za słówka artykułu, który traktuje o poważnym temacie i chce być odbierany poważny, ale z poważnych zdań to on zbudowany nie jest. Odnośnie meritum: Co do tego fatalnego gryfa - stworzenie to występowało w mitologii słowiańskiej i dużo wcześniej, fakt, jednak wyobrażenia nasze i te mezopotamskie różnią się na kształt smoków "z Chin" i tych "klasycznych", porywających dziewice, pochodzących z Europy. Tego z W3 nic poza nazwą nie łączy, gdy spojrzy się na grafiki z czasów starożytnych. No i był wspomniany w opowiadaniach oraz książkach Sapkowskiego.  Uważam, że myślenie "Skoro mamy gryfa, to weźmy też afroamerykańczyka." jest błędne. No bo gdzie jest i kto wytyczy granicę na czym mamy poprzestać we wrzucaniu do gry o skoncentrowanym na słowiańskim smaku klimacie zewnętrznych faktorów? Autor artykułu? No i kolejne pytanie. Ma to być tylko jeden "odmieniec" o innym kolorze skóry? Czarna owca, wśród całego stada białych (tudzież biała na tle czarnych)? Tę rolę spełnia już Geralt. Jest odmieńcem. A skoro ma być ich więcej, to czy smaczek słowiańskości gdzieś po drodze się nie zatraci? Czy nie będzie to kolejny Mass Effect lub Dragon Age z misz-masz ras? No i w jakim celu ta różnorodność zostałaby wprowadzona? Przecież kolory skóry zastępują nam już nieludzie. Pod koniec: Nie podoba mi się idea do przemycania takich treści do nieistniejącego świata tylko dlatego, by były i byśmy uczyli się być mniejszymi ksenofobami i rasistami. Niech gry powstają z pasji, a nie w celach politycznych. W przeciwieństwie do czarnego wiedźmina, mówiąc kolokwialnie zagrałbym w dobre RPG, gdzie głównym bohaterem byłby Eskimos, bądź rdzenny mieszkaniec Ameryki, ale na siłę upychanie treści… Meh.