Holy Potatoes! We're in Space?! - zdziwił się Mikołaj.
Mikołaj właśnie zmierzał do Valhalla Hills by tam rozdać prezenty dzieciom ale najwyraźniej skręcił w zjazd na Aragami na obwodnicy i teraz znajduje się w Quern w kwadrancie Undying Thoughts. Mikołaja zawsze zastanawiało czemu kwadranty mają nietypowe nazwy.
- Nie ma bata - powiedział Święty - trzeba spytać tubylców o drogę.
Po zaparkowaniu sań (i włączeniu autoalarmu. To że on jest święty nie znaczy że inni też są) ruszył przed siebie w poszukiwaniu jakiś form życia by spytać o drogę. Po jakimś czasie zobaczył w końcu budynek. Gdy podszedł bliżej okazało się że to był pub.
- "Necropolis: Brutal Edition" - przeczytał zdziwiony Mikołaj.
Jak długi i szeroki jest wszechświat nigdy nie pomyślał że można tak nazwać cokolwiek, a w szczegulności pub. Ale nic. Mikołaj tylko wzruszył ramionami i postanowił wejśc do środka. Ku jego zdziwieniu miejsce nie było najgorsze. W sumie styl Lovercaftowy nie był jego ulubionym ale wszystko wyglądało w porządku. No może z wyjątkiem kilku patronów ale nie można mieć wszystkiego, pomyślał Święty.
- Co podać? - odezwał się głos.
Dopiero wtedy zauważył że podszedł do baru.
- "Obduction" brzmi zachęcająco. Co w nim jest? - zaptał Mikołaj po szybkim zeskanowaniu listy drinków ze ściany.
- Towje najgorsze sny i lęki, polane czekoladą z nutą cynamonu i piankami nawierzchu - poinformował barman.
- Oooh! Świetnie, wezmę go!
Czekając na swojego drinka do Świętego przysiadł się jegomoścco wyglądał jak skrzyżowanie odkurzacza z foką.
- Nie tutejszy, prawda? Jeszcze ciętutaj nie widziałem - powiedział nieznajomy.
- Yhm. Problem z nawigacją. Zamiast trafić do Valhalla Hills zjechałem na Aragami i teraz jestem tutaj! Przy okazji jestem Mikołaj, Święty Mikołaj.
- Jack "The Flame in the Flood" Robosn - przedstawił się Jack.
- Słuchaj Jack, nie wiesz jak dostać się do Valhalla Hills? - spytał Święty
- Jasne. Jedziesz obwodnicą w kierunku kwadrantu Layers of Fear, skręcasz na Sosnowiec i potem prosto do Valhalla Hills - poinformował Jack.
- Ratujesz mi życie Jack. Co ty na to że w podzience postawię ci drikna? - zaproponował Święty.
- Alkoholowi nigdy nie mówię nie! - odpowiedział Jack
Po wielu godzinach (i niezliczonej ilości drinków), całkowicie narąbany Mikołaj w końcu trafił w poszukiwane miejsce. Co prawda 5 dni później... i bewz prezentów, ale jak to mówią liczy się intencja. Niestety Mikołaj musiał się liczyć również z intencją swojej żony, Pani Mikołajowej, która to wygoniła go na wygnanie na kanapę.