don_manfrett

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    51
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez don_manfrett


  1. *********************
    BIG offtop ..... wybaczcie ale dzisiaj nie moge sie udzielac z przyczyn nie zaleznych od siebie....przeczytalem tylko posty i oddaje glos....
    LINCZ---> Bajtek (powod....najpierw bezczelny...pozniej mily... a na koncu wprowadza zamet...troche za duzo jak na poczatek)


  2. wtraciwszy sie do dyskusji powiedzialem tylko tyle... jak dla mnie winnym jest niestety pan Bajtek...najpierw zarozumialy i wredny i przezyl nagle nawrocenie....aczkolwiek wstrzymam sie z osadem do ostatniej chwili poniewaz mam jeszcze jeden typ ktorego w tym moencie nie chce ujawniac. poki co zycze przyjemnego wieczoru panowie i wasze zdrowie.....mowiac to wznioslem piersiowke do gory i pociaglem lyk
    - drogi da ghoscie, moze zechcesz lyka? od takiej ilosci jedzenia moglo ci zaschnac w gardle....


  3. Dnia 25.10.2005 o 18:51, BajteK_ napisał:

    -Czy jest ktos chetny dzielic ze
    mna namiot? - spytal uczestnikow. Ze mna naprawde nie zginecie i poopowiadam wam kilka historii z dawnych dni przy ognisku.
    Ktos chetny?


    od kiedy taki mily i uprzejmy sie zrobiles!! nie wiem czy ktos bedzie chcial nocowac z toba zeby czasem nie zasmrodzic ci namiotu...jak dla mnie nadal jestes zarozumialym d***iem ktory ma manie wyzszosci...sadze ze wiekszosc sie ze mna zgodzi...


  4. mieso bylo przyrzadzone wysmienicie....noca w puszczy bylo chlodno...siedzialem blisko ogniska przysluchujac sie wypowiedziom reszt druzyny...zauwazylem ze jeden z nich robi dokladnie to samo,
    - panie walgierz...a co pan mysli? ma pan jakis typ?? ja mam pare osob ktore wykluczam...lecz niestety z grupy podejrzanych trudno mi wyciagnac jednego podejrzanego....


  5. dzisiejszy dzien pokaze....miejmy taka nadzieje...bo z tego co widze to czesc towarzyszy podrozy spi w najlepsze pod pokladem zamiast wyjsc.....
    po poludniu zaczniemy wysuwac pierwsze wnioski...mam nadzieje ze do czegos dojdziemy i szybko morderce znajdziemy... poki co proponuje pogonic kucharza zeby przygotowal cos do jedzenia bo umieram z glodu :/


  6. Dnia 25.10.2005 o 10:37, Latniak napisał:

    Chyba że
    znajdziemy trochę "normalnego" jedzenia w zapasach Simona... - Latniak zamilkł, postał trochę w miejscu, po czym odszedł
    w stronę burty...


    Sir Latniak! prosze poczekac, w sumie ma Pan racje, mozna by poszukac ale ja tego robic nie bede, robie w zyciu wiele strasznych rzeczy, ale rzeczy zmarlego ruszac nie bede, wole jesc znow to przypalone zarcie naszego pseudo-kucharza.


  7. Dnia 25.10.2005 o 10:30, Da Ghost napisał:

    Może faktycznie morderca zrobi jakiś fałszywy krok i wtedy go capniem.


    a jak go capniem wtedy sie z nim policzymy drogi Da Ghoscie (offtop..nie wiem jak to odmieniac :P) poki co czekajmy na reszte towarzyszy wedrowki. moze lyczka?? - mowiac to podalem mu moja wierna piersioweczke :)


  8. no nie wiem czy okretowy kucharz sie nada andrij, moge sie tak do ciebie zwracac?? - moze sami cos sprobujemy zrobic... kazdy cos tam przygotuje....mozemy np zasmazyc ziemniaki z jajkiem, chyba nie mamy az tak wyszukanych gustow, wazne zeby sie najesc.....
    a co do wypadku wczorajszego, trzeba jeszcze troche odczekac, moze sam sie przypadkiem ujawni...


  9. Jezu....czulem ze ta wyprawa przyniesie ofiary...ale nie sadzilem ze bedziemy sami siebie mordowac...widze ze bardziej czlowieka drugiego bac sie musimy niz zwierzat i tubylcow.
    zglodnialem panie...wlasnie! jak pan ma na imie w ogole? bo z wcozraj to ja niewiele pameitam...mniejsza z tym, moze sprobujemy sami cos do jedzenia przyrzadzic??


  10. siedzialem na koncu statku i obserwowalem zmagania podroznikow z nowa bronia....prawie spoznilem sie dzisiaj na ta wyprawe. ran wychodzac z hotelu dostalem telefon w polozonym 20 km od belem San Huanos del Palatos znajdowal sie beny krotka reka...mieszkal tam jako Mark Marcatti...zostal wyslany az tutaj przez program ochrony swiadkow...zostalem poproszony przez peppina, prawa reke dona o zlikwidowanie go....akcja przebiegla pomyslnie i gdyby nie zlosliwosc rzeczy martwych zapewne nie mialbym problemow, poprostu spie****l sie samochod...no ale coz. na statek dotarlem...siedze teraz na jakiejs skrzyni, popijajac gin i napawajac sie widokiem krwisto pomaranczowego slonca chylacego sie ku zachodowi....


  11. widoku zzolknietego sufitu od razu uswiadomil mnie gdzie jestem...tak, szykuje sie wlasnie do wyprawy...podszedlem do plecaka wyjalem swieze ubrania i poszedlem do lazienki....ogolony i przebrany w czarne bawelniane bojowki i siwy podkoszulek zszedlem na dol na sniadanie...sala byla jeszcze pusta - pewnie czesc jeszcze spi a reszta dopiero zwlokla sie z lozek- podszedlem do stolu..wzialem pierwsza filizanke z brzegu i nalalem sobie ginu...kilka lykow i od razu poczulem sie lepiej...ide sie przejsc po miescie...wroce tak za pol godziny moze juz wszyscy wstana...


  12. Dnia 23.10.2005 o 21:09, Da Ghost napisał:

    - Uczonym ja nie jest ale spotkać to nas podobno las możet. A ja lasu sie nie boję.
    Czy to Tajga czy nie tajga. Las to las a drzewa się mnie słuchają - to mówiąc podniósł swój przeogromny topór.
    -A jak nie
    mnie to jego. Oto Tawariszcz Rębajło - wskazał na swoje oręże - on zna wspólny język z drzewami.


    ja tez wiedzy duzo nie posiadam, ale staram sie inteligencja i sprytem na rowni z sila poslugiwac.- mowiac to wyjalem i pokazalem dwie drewniane raczki polaczoone srebrzysta smierci nicia polaczone.- to jes garotta, bardziej smiertelna bron od toporu twego, zaleznie od potyczki rodzaju.,


  13. wstalem i zdecydowanym krokiem ruszyeml w strone kerotha i lifara..
    -witam, jestem manfrett, moge sie przylaczyc panowie?? - zapytalem przysuwajac sobie krzeslo aby usiasc obok panow...
    keroth chociaz malego wzrostu byl silnej budowy a lifar wygladal na starego wedrowca ktory takze zycia sie nie boi...usiadlem obok nich, czulem sie dobrze posrod takich ludzi, odkad pracowalem jako mlot rodziny santonich w ameryce poludniowej czesto obcowalem z roznymi ludzmi, ale z takimi jak keroth i lifar czulem sie najlepiej.....
    - moze ginu panowie?? innych trunkow raczej nie pijam...- powiedziawszy to wyjal duza srerbna piersiowka z dwoma wygrawerowanymu literami D M......z czasem ludzie dowiedza sie kim jestem, jednych to przerazi innych zaciekawi.....coz, czas pokaze ...a poki co
    pijmy panowie