minimysz
Gramowicz(ka)-
Zawartość
4366 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez minimysz
-
Też tak mi się wydaje. Z moich doświadczeń wynika, że i 20 pieluch dziennie może pójść, zwłaszcza jeśli ma się syna. Mali chłopcy mają dziwną skłonność do udawania fontanny w chwili zakładania pieluszki, a przecież mokrej dziecku nie założysz. Poza tym (tu już pewnie niezależnie od płci) czasem postanawiają "przewietrzyć się" trochę i próba założenia jednorazówki kończy się rozerwaniem jej. Gniazdka elektryczne najlepiej jeszcze zastawić czymś ciężkim, bo dziecko cierpliwe i uzdolnione manualnie jest w stanie zaślepkę wydłubać. O obrusach czy serwetach na meblach możesz zapomnieć.
-
Jak się obrazki dodaje? Spróbujemy inaczej http://foto.onet.pl/upload/41/64/_553883_n.jpg
-
W kąciku czyściutko (zaraz te nitki wyrzucę). A cicho siedzę, bo dla tej myszki świąteczne ubranko robię.
-
Właśnie zaczęłam grać wampirzycą. Szkoda tylko, że przemiana w wampira tak krótko trwa, bo niektórych przeciwników lepiej się pokonuje w tej postaci. Najlepsza umiejętność z tych, które mam to "pocałunek krwi". "Wilczy zew" by się przydał, ale jeszcze na to nie trafiłam. U mistrza run już dwie można wymienić na inną. Niestety teraz mam tylko jedną cudzą i zastanawiam się czy nie sprzedać.
-
Dla zdrowia dziecka lepsze jest aby przez pierwsze miesiące życia miało zakładane pieluchy tetrowe. Jednorazówki są wygodniejsze dla rodziców, ale łatwiej o odparzenia u dziecka. Aha, płytę ze zdjęciami odzyskam dopiero w następnym tygodniu, więc chwilowo się synem nie pochwalę.
-
Co innego patrzeć komuś w oczy, a co innego wpatrywać się intensywnie - to drugie rzeczywiście jest bardzo wnerwiające.
-
Też się do gratulacji przyłączę. A co do tego jakie są dzieci: jak kto wychowa, tak ma. Ja z moim problemów większych nie mam, tylko czasem bym go udusiła za np. "mama, pograj w Spellforce" gdy akurat w BG bym sobie zagrała. Jak znajdę zdjęcie, to dam.
-
I dobrze, że się nie zastanawiasz, bo liczy się odbiór całości, a nie bezsensowne rozważania, co ktoś danym gestem chciał wyrazić (ucieka wzrokiem, więc pewnie go nie interesuje to, co mówię - tymczasem on zerka na zegarek, bo za kilka minut musi zakręcić gaz pod garnkiem). Niektóre schematy są dobre! Nie wyobrażam sobie np. zrobienia serwety na stół bez schematu ;)
-
I to też jest komunikacja niewerbalna. Nie można przecież każdego gestu osobno rozpatrywać. Wyobraź sobie, że rozmawiasz ze swoją kobietą, opowiadzas jej o czymś, co jest dla Ciebie ważne a ona nagle się krzywi. Obrazisz się na nią? Zrobisz awanturę? Czy raczej przyjrzysz się uważnie, żeby dostrzec, że np. złapał ją skurcz, zabolał ząb, ukłuła się w palec lub zaczęła rodzić?
-
Przecież nie napisałam nic takiego. Poza tym rzekomo błądzić jest rzeczą ludzką ;) Też takich nie lubię. Najgorsi są tacy, którzy nie dopowiedzą myśli do końca tylko nagle wyskakują z tekstem "rozumiesz?" albo "wiesz o co mi chodzi"
-
Czyli jednak zgadzamy się w tej kwestii. Z Twoich wcześniejszych wypowiedzi wywnioskowałam, że zgadzasz się ze stwierdzeniem KaPe, że patrzenie w oczy, przytakiwanie i cała reszta to puste gesty ("Jestem z gatunku tych co uśmiechają się rzadko i nie patrzą innym w oczy(co nie znaczy, że "uciekam wzrokiem" -po prostu uważam to za pusty gest, tak samo jak np. ciągłe przytakiwanie gdy ktoś coś tłumaczy, a rozumiesz - bawi mnie czasem ich niepewność, czyżby sami nie wierzyli że mówią dobrze dopóki nie potwierdze?)")
-
Czyli mam z góry zakładać, że czytający moje wypowiedzi myśleć samodzielnie nie potrafią a jeśli już to i tak wyciągają fałszywe wnioski? Nie sądzisz, że to niegrzeczne? "I jak nie będę co 5 sekund kiwać głową, to ta osoba sobie pomyśli, że nie wiem o czym mówi..." Na podstawie tego nasuwa się wniosek, że wiesz, co rozmówca myśli. Albo zakładasz z góry, że myśli tak a nie inaczej.
-
Jeszcze gorzej Autentyczność autentycznością, ale czasem z uprzejmości trzeba udawać, że się słucha (np. dziadek opowiadający po raz setny historyjkę ze swej młodości). >A wysnuwanie wniosków z tego jak ktoś się zachowuje Jeżeli ktoś się zastanawia nad każdym gestem rozmówcy, to rzeczywiście może się pomylić, dlatego ja polegam raczej na odczuciach. A z tym patrzeniem w oczy... W każdym wypadku inna jest ogólna postawa człowieka, więc różnicę widać wyraźnie.
-
To co robisz by rozmówca wiedział, że słuchasz? Bo z tego, co piszesz wynika, że nic. Podałam przykład skrajny, żeby pokazać, że patrzenie w oczy rozmówcy, przytakiwanie, uśmiechy to nie puste gesty. Mówiąc pannie, że ją kochasz bez patrzenia w oczy czy uśmiechu narażasz się na reakcje od pogardliwego prychnięcia po cios w szczękę, bo w ten sposób zadeklarowanych uczuć raczej żadna nie weźmie poważnie. Oczywiście, że tak, bo inaczej skąd mam wiedzieć, że on słucha i dociera do niego to, co mówię? Jasnowidzem nie jestem. >Nie jest to nic złego, ale sam fakt, iż rozmówca nie zachowuje się w taki A od przytaknięcia czasem z czystej uprzejmości pewnie dostaliby skrętu szyi...
-
Czytaj ze zrozumieniem. Nikt nie każe nikomu kiwać głową na zasadzie tych piesków do samochodów. >To zaczyna mi pachnieć zarozumialstwem i sprawia, że taki osobnik A Ty jesteś pewnie wszechwiedzący i nieomylny, skoro wiesz, co Twój rozmówca myśli.
-
Domorosła psycholożka? Współczuję Nie lubię takich prymitywnych "zabaw", no ale każdemu według gustu...
-
W taki jak opisałeś: bez uśmiechu, bez patrzenia w oczy, bez jakiegokolwiek znaku, że słuchasz, że dociera do Ciebie to, co druga osoba mówi. I to nie jest kwestia gustu. Ciekawe, jak zmierzasz powiedzieć swojej kobiecie (o ile takową znajdziesz), że ją kochasz. Raczej nie uwierzy w taką deklarację.
-
Kupmy prezent na gwiazdkę dla CD Projektu! [taka mała idea]
minimysz odpisał Keroth na temat w Na każdy temat
fajny misio wygląda najlepiej a co do kolejności na liście, to jak dla mnie może to wyglądać tak jak jest teraz, bo co za różnica czy będzie w kolejności zgłaszania, czy alfabetycznie - i tak pewnie ktoś poczuje się pokrzywdzony -
Puste gesty? Jeżeli rozmawiając z kimś zachowujesz się w taki sposób, dla niego jest to znak, że go wcale nie słuchasz lub jesteś zwyczajnie głupi i nie dociera do Ciebie to, co mówi. Komunikacja niewerbalna jest rzeczą bardzo ważną w rozmowie. >Różne dziwne W dziwnym towarzystwie się obracasz. Miałam moze napisać coś głupiego w stylu "cześć, jestem Ania, mam 16 lat i duże niebieskie oczy" ?
-
Nie chodzi o ilość, lecz o jakość. Przyjrzyj się kiedyś uważnie uśmiechającemu się człowiekowi, to może zrozumiesz, o co mi chodzi. Ani jedno, ani drugie. Jak na coś ciekawego na którymś forum trafię, daję to do przeczytania mężowi i zawsze dodatkowy temat do rozmów jest.
-
to przez to uprzedzenie do myszy
-
Co rozumiesz przez "czysto męskie" cechy? A ten obraz... Jak rozumiem brakuje mu cech fizycznych? Ale przecież każda z pań lubi co innego jeśli chodzi o wzrost, kolor oczu, czy włosów... Mogę jeszcze dodać, że powinien mieć oczy, które potrafią się uśmiechać, bo taki, który się tylko ustami uśmiecha raczej zbyt przyjemnego charakteru nie ma. I wcale nie opisywałam jakiegoś wydumanego odbicia mojego wnętrza, tylko mojego mężczyznę.
-
Skoro tak twierdzi, to nie masz się co martwić. Kiedyś trafiłam w książce na dobry sposób, w jaki kobieta może sprawdzić, czy ten za którego zamierza wyjść jest tym właściwym: "wyobraź sobie, że zamiast wychodzić za niego za mąż, opuszczasz go na zawsze'''' - jeżeli to wywołuje gwałtowny odruchowy sprzeciw, to znaczy, że dobrego mężczyznę znalazła.
-
Harpie są krwiożercze, anielice zatruwają życie. Jakie są inne grupy nie bardzo wiem. Raczej faceci mnie interesują (zwłaszcza jeden). Jeśli tak jest rzeczywiście, to jakaś kobieta będzie bardzo szczęśliwa.
-
Cóż, jeśli gustuje w plastikowych lalach z tonami tapety na twarzy, otoczonych wianuszkiem jazgoczących psiapsiółek, musi się liczyć z konsekwencjami. Ciężko to zdefiniować, ale spróbuję choć kilka cech wymienić: jest inteligentny, odrobinę złośliwy, ma zmysł obserwacji, w kobiecie potrafi zobaczyć człowieka, nie wyskakuje z głupimi tekstami o rzekomo naturalnej wyższości mężczyzn, nie goni za pieniędzmi, nie szpanuje drogim samochodem ani rozdętymi nad miarę mięśniami, ma jakieś hobby, umie wybaczać i przyznać się do błędu także, jest troskliwy i opiekuńczy, gdy trzeba....