Wszystko ładnie, pięknie, ale trzeba przy tym pamiętać, że takie tłumaczenia "fanowskie" są de facto tłumaczeniami *pirackimi*. Warstwa tekstowa gry jest tak samo objęta prawami autorskimi jak inne jej elementy, a wydawcy i deweloperzy najczęściej wyraźnie zabraniają w licencjach opracowywania swojego działa i tworzenia "dzieł pochodnych". Dotyczy to też nieoficjalnych tłumaczeń. Szkoda, że nie ma o tym w artykule nawet jednego akapitu. Moim zdaniem ogólna jakość tłumaczeń oficjalnych jest niska - ostatnio włączyłem sobie na chwilę Bloodborne po polsku (wystarczy zmienić język systemu na PS4) i się załamałem. To tłumaczenie jest po prostu koszmarne. Spodziewam się, że tłumaczenia "nieoficjalne" są jeszcze gorsze (nie używam, nie potrzebuję). Kijem bym ich nie tknął. ;)