Dann

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    5212
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Dann


  1. Witam.

    Korzystając z sytuacji i ja również dorzucę nieco do czary goryczy.
    Tak to wygląda, że jedynym powtarzalnym sposobem levelowania są właśnie owe eventy (bo serduszka zaliczasz i już) i czy są nudne same w sobie to chyba nie, ale na ogół jest to jeden wielki zerg. Zerg, czytaj chaos... totalny AoE chaos. Nieważne czy bronisz jakiegoś miejsca czy kogoś eskortujesz itd.
    Wątki fabularne poszczególnych ras są naprawdę fajne (choć i tak IMO nie umywają się do tych z TORa). Tylko co poza nimi (do levelowania) ? Ano właśnie głównie serduszka, których jest zdecydowanie za mało, oraz owe zergo-eventy.
    Natomiast nie to irytuje mnie w GW2 najbardziej, tylko owe mające być rzekomo innowacjami ograniczenia.
    1. Skalowanie poziomu do danej mapy - może później jak masz ten uber gear, to przestaje mieć takie znaczenia, ale w początkowych strefach po prostu zabija jakiekolwiek wrażenie progresu.
    2. Skille broni (to jest najgorsze) - jest 5 skilli dla każdej broni i ... i tyle. Dostajesz gotowy zestaw i masz, baw się. Możesz zmienić jeden zestaw na drugi (zmieniając broń), ale dopasować sobie cokolwiek samemu lub chociażby przestawić ikonki to już niet.
    3. Skille utility i pozostałe do wyboru - jest ich zdecydowanie za mało, z ponad 20 skilli wybierasz raptem 3. W dodatku są one (przynajmniej dla klas którymi grałem) mało przekonujace i na ogół z mega cooldownem.
    Zresztą to też uważam za ograniczenie: cooldowny jako jedyna metoda balansowania skilli w grze. Zero zasobów, zero planowania. Po prostu poza skillami CC "maszuje" się to, co schodzi z CD i tyle. CC używa się w odpowiednich sytuacjach, np. ktoś cię goni, ale ogólna zasada taka sama. Żadnych rotacji, żadnych proców, żadnego pilnowania, kombinowania czy urozmaicenia. OK, rogue np. ma inicjatywę, ale i tak wszystko rozchodzi się o jeden zasób, a zależności między atakami wciąż nie ma żadnych.
    4. Może to tylko ja, ale IMO usunięcie z gry podziału na role nie wyszło Arenie zbyt dobrze (pomijam fakt, że ludzie i tak często poszukują np. pewnych konkretnych klas). Instancje w tej grze, to jeden wielki chaos (podobnie jak wspomniane eventy). W dodatku sztucznie utrudnione, gdzie melee często padają nim dojdą do celu itd. A dlaczego ? Bo nie ma healerów, którzy gdzieś ten damage by "soakowali". Okazuje się, że taki elementalista jest żadnym healerem, bo jego healing skille mają CD po 20-40 sekund, na dodatek żaden nie jest direct healingiem.
    5. Tak po samym levelowaniu jeszcze jedna uwaga: owa niezależność od innych graczy (w sensie nikt nie wadzi nikomu) też mnie nie przekonuje. OK, jak jakaś grupka np. bije elitkę, to tylko się dołączam i też mi ją zaliczy, fajna sprawa. Natomiast przez takie zabiegi niejako przestaję dostrzegać jakikolwiek wpływ innych graczy na moją grę. Owszem on jest, ale wszystko zostało tak zautomatyzowane, że w zasadzie ludzie nie zwracają uwagi nawet na swoje najbliższe otoczenie, jakby każdy grał w swoim własnym realmie i akurat robił to samo co inni w swoich. Nawet nody surowców każdy ma swoje, to już uznałem za przesadę. Wszystkie związane z tym aspekty socjalne zamiast się pogłębiać, w moim odczuciu wręcz zanikają. Nawet takie dołączanie do grup, niby detal ale zawsze czujesz się jak część drużyny, a nie jak drobny ułamek wielkiego zerga. Jedyne co daje jako takie poczucie bycia zaangażowanym w coś wspólnego, to możliwość ressowania innych, a i tak mało kto zauważa leżących na ziemi graczy, nawet jak po nich przechodzi. ;-) Ale to tylko moje osobiste odczucia.

    Zapewne coś tam bym jeszcze znalazł, np. dobijający system overflow lub niezrozumiałe tooltipy, ale to tak w dużym skrócie. Zresztą lvlu 80 jeszcze nie mam więc też nie wiem jak jest później.
    Stolice ras naprawdę robią wrażenie, wizualnie i przestrzennie. Natomiast przy ilości graczy XX+ podczas owych eventowych zadym robi mi się totalny pokaz slajdów. Zapewne to przez wiekowy już PC, stary Athlon X2 ma ponad 4 lata. Zakładam, że to jest również powodem tego że gra często podczas loadingu zwyczajnie wykrzacza się na pulpit i mogę sobie co najwyżej wysłać raport do Areny.
    PvP nie sprawdzałem, bo ten aspekt w MMO niemal zawsze pomijam. Ogólnie rzecz ujmując gra się fajnie, aczkolwiek całość jak dla mnie na dłuższą metę mało przekonująca, mało zachęcająca do dalszego levelowania. Chyba jednak nie jestem odbiorcą tego typu rozwiązań... a może to wynik tylu lat spędzonych z WoWem ? :-)
    Tyle ode mnie. Przynajmniej nie mogę napisać, że gra mnie rozczarowała (w przeciwieństwie do Diablo 3), gdyż ponieważ (w przeciwieństwie do Diablo 3) nie miałem wobec niej żadnych specyficznych oczekiwań.
    Myślę, że jak zmodernizuję PC, to zrobię sobie do GW2 tzw. take two.


  2. When I was lying in the V.A. hospital with a big hole blown through the middle of my life, I started having these dreams of flying... I was free.

    Dopiero po prawie trzech latach postanowiłem zapoznać się z filmem „Avatar”. I cóż, tak w dużym skrócie: jest to ni mniej ni więcej tylko James Cameron w całej okazałości, a sam film jest bezapelacyjnie jednym z największych i najpiękniejszych jakie dane mi było poznać. Jest po prostu niczym wielka przygoda marzeń, marzeń jak sądzę wielu z nas. W bardzo prosty i subtelny sposób podejmuje to, co w naszym betonowym, naukowym, technologicznym „świecie” dawno już zostało zapomniane.
    Same przeżycia głównego bohatera wydały mi się niczym gra komputerowa, jakby takie żywe i prawdziwe MMO, do którego przenosimy się, aby doświadczać czegoś zupełnie odmiennego. Przeżywać to, co w swoim „prawdziwym świecie” dawno już zatraciliśmy, przez własną ignorancję i głupotę. A mimo to nasze „prawdziwe życia” wydają nam się tak cenne i wartościowe, jakbyśmy osiągnęli nie wiadomo ile.
    Niestety Avatar przedstawia bolesną prawdą: im bardziej oddajemy się postępowi naukowemu i zdobyczom technologii, tym mniej jest w nas po prostu nas samych... tym mniej w nas ludzi, istot świadomych, potrafiących dzielić się, żyć wspólnie, kooperować, nawet porozumiewać się ze sobą, a nie tylko rywalizować i niszczyć nawzajem. Stajemy się powoli takimi maszynami, dosłownie i w przenośni, pokręconymi i złymi na dodatek. Avatar wyraźnie pokazuje, że nie tędy droga. Że nauka jest dla tych, którzy potrafią żyć w zgodzie ze swoim otoczeniem i z samym sobą. Inaczej prędzej czy później doprowadzi do naszego upadku, moralnego i fizycznego zarazem.
    W filmie uderzyło mnie jeszcze jedno. Mianowicie zestawienie nas, ludzi, z samą naturą oraz z potencjalnie innymi gatunkami świadomymi. A w tym zestawieniu wypadamy tak blado, tak mizernie i żałośnie. Jesteśmy tak słabi, że gdyby na Ziemi istniały gatunki zwierząt takie jak na Pandorze, to już dawno temu by nas tu nie było. Więc nie tylko to że powstaliśmy, ale samo to że przetrwaliśmy tak długo jest w moim spojrzeniu prawdziwym cudem na naszych oczach. Tu na Ziemi największym naszym wrogiem okazujemy się być my sami i to jest najbardziej przerażające. Szkoda naprawdę, że zaprzepaszczamy ten cud, tę szansę jaką otrzymujemy jako gatunek, w tak banalny i głupi sposób... a przecież z pewnością stać nas na więcej. Może kiedyś będziemy w stanie to zrozumieć i oby tylko nie było za późno.
    Bo w chwili obecnej ludzie potrafią jedynie ładnie o tym pisać i tworzyć, o ludzkiej chciwości, arogancji, bestialstwie itd. Natomiast kiedy przychodzi do samego życia, to nie potrafimy uczyć się nie tylko na własnych błędach, ale nawet na własnej wyobraźni.
    Film Avatar ukazuje to, co James Cameron w zasadzie od zawsze w swoich dziełach przedstawiał, czyli najprostsze wartości jak przyjaźń, miłość, poświęcenie, odwaga, nadzieja. A wszystko to w tak subtelny sposób, że ja przynajmniej nie odczuwałem tu przesadnej „słodkości” ani banału, tym bardziej tzw. taniego moralizatorstwa, czyli wszystkich tych rzeczy, które współczesnemu, znudzonemu swoją wegetacją i spragnionemu cudzych wrażeń widzowi od razu przychodzą do głowy kiedy tylko wspomni się o omawianych wartościach. Otoczka S-F dodaje wszystkiemu temu niesamowitej specyfiki, jak zresztą w pozostałych filmach Jamesa Camerona, dzięki czemu całość, trwającą prawie trzy godziny, ja przynajmniej oglądałem z niesamowitym zaangażowaniem.
    Reasumując: film poruszył mnie naprawdę mocno, nie tylko pod względem doznań estetycznych. Przedstawia bowiem właśnie to co jest mi najbliższe, co cenię najbardziej i o czym staram się pamiętać, w sposób który również najbardziej do mnie trafia i przemawia: poprzez odpowiednią formę, muzykę, prostotę przekazu, dozę subtelności, a nawet delikatnego humoru. Zresztą scen pełnych skrajnych emocji doświadczyłem tu naprawdę wiele, tych pięknych i pozytywnych, ale również tych smutnych, a po zakończeniu seansu czułem się tak podle, że przez głowę przeszła mi wręcz myśl, której nigdy nie zapomnę. Mianowicie: jakby to było dobrze móc teraz umrzeć, teraz w tej chwili, tak po prostu. Nieważne co będzie dalej. Byle nie być dalej tym, czym oraz kim jestem, byle z dala od tego miejsca i wszystkich ludzi. Wydało mi się to w tamtym momencie najpiękniejszą myślą, a ponoć nikt o zdrowych zmysłach nie myśli o śmierci w kategoriach szczęścia i radości, nawet sami wierzący... chociaż w sumie sam nie wiem, czy to akurat ma znaczenie.
    TBH jak tak się nad tym zastanowię, to w zasadzie każdy z filmów jakie uważam za naprawdę piękne i wartościowe wywołuje we mnie podobne odczucia... a mimo to każdy z nich jest dla mnie zarazem ogromnym źródłem nadziei i inspiracji do dalszego życia tutaj (aby nie przejmować się tym, co naprawdę nie ma znaczenia).
    Nie, nie uważam aby była w tym jakakolwiek sprzeczność. :-)
    OK... jak zacząłem ten dość długi jak sądzę wywód, nie mający bynajmniej być recenzją filmu tylko własnymi refleksjami na jego temat (ich osobisty charakter w pełni zamierzony), pierwszymi słowami głównego bohatera w całym filmie, tak na zakończenie również przytoczę, a właściwie lekko sparafrazuję, tym razem ostatnie jego słowa:

    Well, uh, I guess this is my last comment here. Whatever happens to me, either way, I''m not gonna be comin'' back to this place.


  3. Dnia 25.08.2012 o 23:35, Piotr145 napisał:

    Jezu nie masz pojęcia a będziesz się wymądrzał idź się doinformuj a potem wypowiadaj
    się. Były dwa wersje pre order i pre puchares 3 dni przed premierą droższa ! Pre order
    zależy jak leży i masz szczęście 1 dzień przed premierą niższa cena kuźwa ludzie to są
    powszechne informacje a wy nic nie wiecie.


    A co tu się informować. Jak sama nazwa wskazuje: "Pre purchase". Jedyny haczyk był taki, że płaciło się z góry nie wiedząc nawet kiedy będzie premiera. Coś za coś, natomiast żadnych dodatkowych kosztów, tym bardziej jakieś 50 zł.

    Dnia 25.08.2012 o 23:35, Piotr145 napisał:

    I przestań robić z Arena Net jakiś dobroczyńców.
    Było od groma stress testów wiedzieli ile sprzedali kluczy pudełek. A serwery padły =
    dali dupy i tyle ludzie zapłacili za usługę a nie mogli z niej korzystać więc n/c pre
    puchares był usługą 3 dni gry wcześniej mam nadzieje że pójdą po rozum i jakieś rekompensaty
    za to będą.


    Raczej dodatkiem w ramach bonusu za wcześniejszy zakup, podobnie jak automatyczny udział w betach i stress testach. Poza tym całkowicie za darmo. I też nie jest tak, aby w ogóle nie można było grać, obecna tu "relacja" potwierdzeniem. A że serwery padają, ano mogą, w każdej chwili mogą. A jedyne co możesz z tym zrobić, to A) hate''ować na czym swiat stoi, B) przestać grać, C) wykazać odrobinę zrozumienia i wyluzować. Polecam to trzecie.


  4. Dnia 25.08.2012 o 23:07, Pietro87 napisał:

    Jak nawet na 1.0.4 nie dajesz rady i to z resami po 600 to ten tytuł chyba jednak nie
    jest zdecydowanie dla ciebie :)


    No, chyba faktycznie nie jest dla mnie. Skoro nie mogę nawet używać akurat tych zaklęć, które jako tako mi się podobają, bo muszę ciągle biegać (to po co w ogóle te zaklęcia są w grze ?). A muszę, bo inaczej nie idzie trzymać kogokolwiek na dystans: teleport na porażkowym CD, nova działa góra 0.1 sekundy, a slow time to jakaś kpina. Zresztą owo bieganie też niewiele daje, z powodu absurdalnych affixów mobków, które nadal pozostają i wg Blizza wszystko jest z nimi OK. Naprawdę tu nie ma tanka, który utrzyma mobki za ciebie.
    W dodatku mana kończy się bezsensownie szybko, a jej niby szybki regen to i tak pic na wodę. Nie ma jak regenerować HP plus ogólnie mechanika w stylu: wszystkie twoje skille działają w oparciu o main weapon... wszystko to jest dla mnie jedną wielką pomyłką.
    Dodajmy do tego wciąż żałosny drop na itemy (szczególnie porównując go do poziomu trudności) oraz genialne AH, czyli jak zniszczyć ideę handlu oraz ekonomię w grze za jednym zamachem: pay to win + kasa kasa kasa z prowizji.
    Naprawdę Blizzowi pomyliło się Diablo z WoWem, niestety bez itemków BoE i BoP, za to z RMAH.

    Dnia 25.08.2012 o 23:07, Pietro87 napisał:

    Btw powtórzę się po raz enty, jak ktoś myśli, ze build z blizzem i hydrą "gania" się
    po całej mapie, to jest w błędzie [zapraszam na co-opa bo nie widzę sensu śmiecić po
    yt kolejnymi filmami o niczym]


    Wyświadcz sobie przysługę i zagraj czymś innym niż blizzem i hydrą. Potem traf na mobki, np. takie jak opisałem w poprzednim poście. Przy resach rzędu 100-200 padniesz od 2-3 mortarów.

    Dnia 25.08.2012 o 23:07, Pietro87 napisał:

    P.S.
    Jak masz buffed armor 4k to tu masz źródło swoich problemów. 3.5-4k to powinno być czysto
    bez buffa.


    Jak masz pożyczyć kilka milionów na upgrade, to będę wdzięczny, bo nic mi się nie dropuje. :-)
    Żart.

    Dnia 25.08.2012 o 23:07, Pietro87 napisał:

    W tym patchu trzeba sie imho wyjątkowo postarac żeby zaliczyc glebę [albo wpaść w rubberband
    tudzież jakiś naprawdę pechowy stun-lock gdzie zablokuje cie element otoczenia po vortexie
    czy chain-freze, ale to są sytuacje z pogranicza glitcha gry, bardzo rzadkie]


    Bardzo rzadkie ? U mnie takie coś jest w zasadzie na porządku dziennym u każdej niemal elity.

    Reasumując: obecnie pozostaje mi poczekać te z pół roku co najmniej i zobaczyć, co blizz planuje z D3 zrobić dalej. Obecnie dla mnie jest to gra kompletnie niegrywalna. :-(


  5. Dnia 25.08.2012 o 22:20, EmperorKaligula napisał:

    a na takim secie idzie coś przeżyć ? bo resy widze prawie na zero. WDkiem mam po 600+
    i padam jak szmata, balbym sie cos takiego zalozyc ;)


    Ja mam podobne 600-700 i postanowiłem po raz pierwszy od 1.0.4 spróbować sił w A3. Niestety jest dokładnie tak jak było, czyli dokładnie tak jak u ciebie. :-) Jedyna różnica to taka, że mobki się nie leczą, tylko ile to pomaga, skoro nim ubiję jakąś elitę padam średnio 5 razy. Oczywiście loot jest żałosny, a naprawa 15k. O_O
    Teraz dosłownie przed kilkoma minutami ładna elitka: te takie wielkie zielone co towarzyszą upadłym, tuż na samym początku, a w opisie: mortar, jailer, fast i coś jeszcze... . O_O To było na zasadzie pojawiam się i znikam. Tym bardziej loot żałosny i dziękujemy. Nie, ja naprawdę się poddaję. :-(
    Fakt, że armor mam niski bo około 4k, hp około 40-41k. Plus dmg na papierze około 34k.
    Może gdybym się z nimi ganiał w tym buildzie z blizzem i hydrą, ale ja nie lubię tak grać. Mam dezintegrację i jakąś sygnaturkę plus dwa defensywne i dwa buffy (armor i weapon enchant).

    Innymi słowy to nadal nie jest Diablo 3, a wynagrodzenia za takie męczenie się z pierwszymi lepszymi mobkami wciąż nie ma żadnego.


  6. Dnia 25.08.2012 o 18:49, lothar86 napisał:

    @Dann
    Marzy ci się kolejny auction house z ustawionym pod niego dropem?
    A może frytki do tego? :P


    Nah... marzy mi się Action-RPG gdzie nie ma żadnego AH. Ponadto nie ma również bociarzy, cheaterów, duperów, spamerów, exploiterów ani RM sellerów, drop jest adekwatny do poziomu trudności, system skilli dobrze zbalansowany, a wszyscy gracze są dla siebie mili, uprzejmi i uczciwi.
    A co, sam tego chciałeś. :-)

    Aha, zamiast frytek poproszę shake''a truskawkowego. :-P


  7. Dnia 25.08.2012 o 18:57, Piotr145 napisał:

    ty nadal żyjesz w jakimś dziwnym świecie?
    Myślisz że twórcy wpuścili tych ludzi do gry 3 dni prze premierą z dobrego serca buahahaha


    Myślę, że tak. A że wyszło jak wyszło, przecież sami sobie serwerów nie rozwalili. :-(

    Dnia 25.08.2012 o 18:57, Piotr145 napisał:

    50zł lub więcej zależy gdzie kupowałeś więcej za klucz żeby zagrać te 3 dni wcześniej
    więc to fail ze strony arenanet zwłaszcza ze było tyle stress testów


    Że niby 50 zł tylko za to, żeby pograć trzy dni wcześniej ? ... Screenshot or it never happend.
    Zakładam, że płaciło się za jakieś wersje specjalne z bonusami i takie edycje, a przy okazji tego był headstart pass.


  8. ArenaNet Fixing Servers... ten filmik po prostu rozwalił mnie totalnie. :-D :-D
    Po prostu niemal zaplułem monitor ze śmiechu. :-D
    Samo w sobie z pewnością nie byłoby tak śmieszne jak zestawione z obecną sytuacją Areny. :-) Zgodnie z jednym z komentarzy na YT: różowy stworek i jego mina w 23 sekundzie. :-D Rozbrajające.

    Dzięki wielkie za wrzucenie tego tutaj.

    A co do zdjęcia rzekomych pracowników Blizza, to podpis powinien być bez "a" (wiem, że to nie wasze, ale tylko tak piszę). Blizzard to nazwa własna. ;-)
    Niemniej ogólnie wiadomo o co chodzi i też rozwala. ;-D

    Co do samej sytuacji: szczerze współczuję poszkodowanym, aczkolwiek tak się zastanawiam: gra swojej premiery jeszcze nie miała. Czy za możliwość pogrania te 3 dni przed nią coś dodatkowo się płaciło ? Jeśli nie, to naprawdę ludzie powinni nieco spasować. I tak ogromny gest ze strony twórców, że umożliwili coś takiego.
    A problemy z serwerami początkowo ma w zasadzie każdy... tak nota bene zastanawiam się z czego to wynika ? Potem wszystko naprawiają i jest OK, to dlaczego nie można tak odrazu. :-)


  9. Dnia 25.08.2012 o 10:21, Eilene napisał:

    Jak na razie gra sie swietnie tylko czesto rozlacza.


    To zapewne przez deszcz. :-)

    A tak sobie dzisiaj myślałem, że przecież w zasadzie chyba nigdy nie było tak, żeby jakaś większa gra online w dniu otwarcia serwerów działała bezproblemowo. I że w związku z tym wszyscy ci frajerzy z headstartami będą służyć jako mięso armatnie dla testowania serwerów. :-P
    Guess i was right. ;-)

    Mam nadzieję, że do wtorku się z tym jakoś ogarną bo inaczej dopiero będzie hate, jak przy Dablo 3. :-)


  10. Dnia 25.08.2012 o 00:36, Pietro87 napisał:

    Drugi też zły nie jest. Trzeba tylko wiedzieć jak farmić :)
    Jak chcesz wbić na jakiś co-op a3-4 dodaj mnie po tagu


    Teraz to w zasadzie nie bardzo jest sens... bo co byśmy sobie pograli, 2-3 dni i to też nie całe, bo jutro w ciągu dnia będę zapewne offline.
    No, chyba że GW2 mnie zniechęci lub (co bardziej prawdopodobne), okaże się że mam za słaby PC i będę musiał zrezygnować. :-( Wtedy z całą pewnością się odezwę.


  11. Osobiście też jestem zdania, że bez zamkniętych serwerów, to już nie to samo. Przede wszystkim jakikolwiek handel w tej grze w zasadzie nie będzie miał racji bytu. A sama gra dla gry, to ileż można... nawet ze znajomymi.
    Szczerze mówiąc bardziej oczekuję na otwartą betę PoE bo istnieje szansa, że będzie to właśnie taki TL2 z zamkniętym Battle.netem. :-)


  12. Dnia 24.08.2012 o 21:53, kerkas napisał:

    Po przeczytaniu książki nie byłem w stanie obejrzeć filmu.


    W sensie że książka tak słaba, czy że tak mocna ? :-)
    Apropo przypomniało mi się, całkiem niedawno przeczytałem książkę, pt. Robokalipsa, na podstawie której też ma wyjść film (i to w reżyserii samego Szpicberga ;-P)... miał wyjść chyba w tym roku, ale zapewne trochę się to przedłuży.
    Niemniej ja też wiem już teraz, że filmu nie dotykam... właśnie ze względu na książkę. :-)

    Dnia 24.08.2012 o 21:53, kerkas napisał:

    Ps. Odpowiem ratami bo już tyle postów napisałeś że nie jestem w stanie odpowiadać na
    bieżąco.


    A kiedy to było. :-)


  13. No chyba że w akcie trzecim i czwartym to się zgodzę, bo w 1 i 2 (tam gdzie bawiłem się dotychczas od wyjścia 1.0.4) nadal taki sam szmelc leci na lewo i prawo.
    W takim razie potestuję jeszcze nieco A3 przez weekend. Jak znajdę coś fajnego, to Ci oddam bo i tak przerzucam się na GW2 od wtorku. ;-)


  14. Dnia 24.08.2012 o 22:51, Sanders-sama napisał:

    Wiele wątków było zerżniętych z różnych książek sci-fi ale zgadzam się, to było coś :-)
    Do tej pory mam premierową jedynkę jako pamiątkę i dowód jakie gry się robiło i jak je
    wydawało zanim BW się sprzedało...


    IMO już KOTOR bardziej by się nadawał jako taka pamiątka, bo zauważ że ME1 powstało jeszcze przed tym, jak BW trafiło do worka na śmieci ze znaczkiem EA. Jeśli zaś chodzi o kolejne części ME, to ja nie widzę między nimi aż tak kolosalnych różnic koncepcyjnych, jakościowych ani ogólnie programowych, aby mogła być mowa o jakichkolwiek dowodach lub pamiatkach. Ale to tylko moje osobiste odczucia.
    BTW, Pomijam sagę BG, bo tu akurat BW wyłączności nigdy nie miało... przypuszczałbym nawet, że byli w mniejszości lub co najwyżej jedynie podzielili się silnikiem graficznym.


  15. Dnia 24.08.2012 o 21:13, Boguslav4 napisał:

    Rok 2045, ostatnie DLC do ME 3 wydane :)


    Z nowym, 45-tym zakończeniem. Tym razem gwiezdne dziecko weźmie krzesło i zacznie okładać Sheparda, bo przerwał mu grę w Tibię.

    A tak na poważnie, zamiast cieszyć się że dostajecie coś nowego, widzę tu flame jakby komuś smalec ukradli. O_O
    A że trzeba płacić... . Niestety, teraz każdy w tej branży wyciąga od gracza kasę jak tylko może: poprzez wprowadzanie nowej zawartość, dzielenie starej na części lub jej modyfikowanie, sklepy za prawdziwą walutę, a nawet prowizje ściągane od graczy za handel w grze. :-) Niedługo za każdego patcha trzeba będzie bulić osobno, tylko patrzeć... a wszystko to przy hucznym aplauzie widowni.
    Co najwyżej można mieć pretensje do samej nowej zawartości: o ogólną jakość, kwestie fabularne lub powiązania z oryginałem, ale o tym jak sądzę możemy póki co jedynie spekulować.
    Oficjalne zakończenia już znamy i IMO przynajmniej dwa z nich (

    Spoiler

    zniszczenie i kontrola

    ) są naprawdę satysfakcjonujące. Dla mnie np. saga zakończyła się właśnie w taki sposób i nie mam już potrzeby poznawać innych, alternatywnych motywów i zawiązań akcji. Natomiast jeśli ktoś ma na to ochotę, to takie DLC są właśnie dla niego.
    Także powinniście się zrelaksować. :-)


  16. Naprawdę nie wiem co i kto wam wszystkim tak nagle dropuje... mi jak nie dropowało, tak dalej nie dropuje nic sensownego, a trochę się już bawiłem. Wciąż masa bezwartościowej żółci, aż się wyrzygać można. Niebieskich może teraz nieco więcej, bo i z normalnych mobków częściej lecą, ale jak to śpiewa Pan Kuba i tak wszystko ch... znaczy się wszystko złom. ;-) Może czasem troche mniejszy, ale potem jeszcze większy. :-D
    A legendarne... przepraszam, jakie legendarne ? O_O

    Jedno trzeba przyznać, teraz właściwie to już jest euro spoko luz, bo nawet jak jesteś za słaby i padasz, to i tak jakiś tam dmg zadajesz, a mobki w ogóle się nie leczą, nawet jak odejdziesz od PC na kilkanaście minut (sprawdzone osobiście :-)). IMO trochę to przegięte, powinny się leczyć np. do 50 lub 75% chociaż, ale nie... . 1 hp mu zostanie i tak będzie na ciebie czekał godzinami z jednym hp. O_O
    Z drugiej strony przynajmniej pod tym względem gra już tak nie irytuje. Natomiast sam loot nawet jak jest lepszy, to z pewnością nie dla mnie. :-(

    Tak prawdę mówiąc, to rzekomo tyle zmian, a dla mnie jakby wszystko było po staremu... no, może z tą różnicą, że hydrę trującą zamieniłem na arcanową. Mobki niby bije się nieco szybciej, ale i tak wciąż nic konkretnego z tego tytułu nie wynika.
    A paragon lvls są jak ten tort z Portalu... cake is a lie. :-)


  17. Dnia 23.08.2012 o 19:19, DarkWolf_PL napisał:

    Przejdę do sedna, wybieram pomiędzy Aurora Glade i Seafarer''s Rest, obydwa to głównie
    internationale, widziałem parę Polskich gildii w ich rozpiskach, cieszą się średnim zainteresowaniem
    dzięki czemu nie mam obaw o szybkie przepełnienie.


    OK, dzięki wielkie za pomoc.
    Już zapisuję sobie te dwie nazwy. Jeszcze przez weekend się co nieco poanalizuje, ale obie nazwy brzmią bardzo fajnie. ;-)


  18. Dnia 23.08.2012 o 16:28, DarkWolf_PL napisał:

    > Czas wybierać serwer pomalutku... wiadomo na który wpada ruskie community? Tak,
    żeby
    > było wiadomo gdzie nie iść... ;P
    Z tego co pamiętam, Rosjanie wybrali Vabbi. Polacy Blacktide i zapasowy Underworld.


    A taki serwer najbardziej międzynarodowy, gdzie głównym językiem pozostawałby (na ogół :-)) angielski ? Jakieś polskie gildie też nie zaszkodzą. ;-)
    Wybacz, że nie klikam w podane linki, nie chce mi się kombinować i analizować :-(. Wolałbym po prostu jedną, dwie nazwy i tyle... tak z waszych obserwacji.


  19. OK, kierując się rekomendacją jednego z forumowiczów (oraz filmwebową wyszukiwarką :-D) zapoznałem się z filmem "Droga" (The Road). I szczerze mówiąc nie do końca tego się spodziewałem. Znaczy się sama wizja świata przedstawionego (nie tak w sumie odległej przyszłości) naprawdę bardzo sugestywna, a przy tym wcale nie tak nieprawdopodobna, ale z całą pewnością nie zdołowała mnie jak Rów Mariański. :-) Właściwie samo zakończenie filmu, choć może dość przygnębiające, to zarazem pełne nadziei.
    Niestety, ale coś w tym jest, że dopiero po zaniku wszelkich barier i zasad ludzie zaczeliby na własnej skórze doświadczać (przekonywać się), czym naprawdę jest dobro i zło (czym było od zawsze). Bo obecnie w krajach "cywilizowanych" to są takie mrzonki (systemowy relatywizm), które obawiam się zresztą długo nie pociągną. Widać potrzeba nas postawić przed tymi skrajnościami, które obecnie tak skrzętnie odrzucamy, jakbyśmy byli ponad nimi.
    IMO "Droga" w pierwszej kolejności stara się przedstawić właśnie takie aspekty i sytuacje. Niestety scenariusz nie zachwyca. Wiele motywów pozostaje zawieszonych w próżni, inne pozostawione jakby nigdy nie miały miejsca i nic konkretnego z nich nie wynika. Tak jakby twórcy nie byli pewni do końca, co chcą uwypuklić najbardziej: upadek moralny człowieka, walkę o przetrwanie, czy też może o coś więcej.
    Tytułowa "Droga" mogłaby jak sądzę być taką drogą do ukazania nam tych wartości i więzi, które sprawią że nie zapomnimy co znaczy być człowiekiem... nawet w tak skrajnych warunkach. Ostatecznie IMO zbyt mały nacisk został na to postawiony. Właściwie można powiedzieć, że kiedy wreszcie coś zaczyna naprawdę zmierzać w tym kierunku, film po prostu się kończy. :-(
    Ogólnie jeśli lubicie sugestywne wizje przyszlych losów ludzkości (w tym wypadku taką bardziej pesymistyczną, aczkolwiek dość realną, zważywszy na to że coraz więcej ludzi przestaje wierzyć w cokolwiek), to polecam z marszu. W przypadku poszukiwania czegoś "głębszego" może już być różnie. Ja osobiście odnoszę wrażenie, że film ma na celu bardziej nakreślić realistyczną, szarą wizję świata przedstawionego, aniżeli skupiać się na idealizowaniu konkretnych wartości (w tym wypadku więzi ojca z synem)... chociaż i tu nie brakuje scen również dla tych bardziej wrażliwych. :-)
    Jak zawsze: the choice is yours.


  20. Dnia 22.08.2012 o 09:13, rob006 napisał:

    > A w życiu... nigdy nie było to moim celem. Nie napisałem: "Tak, jesteś taki a taki",
    tylko
    > "chyba że jest tak a tak".
    :D No proszę cię... :D


    Powtórzę raz jeszcze: to co napisałem w tamtym momencie nie miało na celu obrazić ciebie! Miało to oznaczać nie tyle że jesteś lampą (bo każdy ma jakąś tam swoją wrażliwość), ile że piszesz bez sensu, bo dobra muzyka rzuca się w oczy (uszy) tak samo jak każdy inny dobrze wykonany element filmu. A ty mi wyskakujesz, że nie zapamiętujesz... a co w takim razie zapamiętujesz ? Film jako całość ? Litości...
    Także to ja proszę Ciebie... ale widzę po twoim poście, że nie ma sensu.

    Dnia 22.08.2012 o 09:13, rob006 napisał:

    Magluję soundtracki bo ktoś mi je polecił i mi się spodobały. Nie wiem czemu cię to dziwi,
    po pierwsze pisałem że potrafię docenić w filmie muzykę, tylko po prostu zwykle jej nie
    zapamiętuję, a po drugie, soundtrack który maglowałem przesłuchałem nie ze względu na
    film (a odwrotnie - obejrzałem film ze względu na soundtrack), więc nie wiem co tu jest
    ciężkie do zrozumienia. No chyba że jesteś debilem, ale na to już nic nie poradzę.


    Cytując ciebie: "Nie rozbijam filmów na czynniki pierwsze, dla mnie to bez sensu." A jednak ocenianie samego soundtracku jest właśnie elementem takiego rozbijania. Oceniasz pojedynczy czynnik danego filmu ? Lub tym bardziej cały film na podstawie jednego czynnika ? Ale jak to ? Przecież wg ciebie to bez sensu... . Zaprzeczasz sam sobie i faktycznie, chyba tylko debil mógłby się w twoich wywodach połapać.
    Ja odpadam.

    Dnia 22.08.2012 o 09:13, rob006 napisał:

    Bez sensu bo ty to odbierasz inaczej?


    Bez sensu, bo każdy film ma jakieś swoje mocne i słabsze strony, nie ma ideału. I dlatego własnie odwołując się do danego tytułu (tym bardziej rekomendując go innym) powinieneś umieć go "obronić", a nie pisać komunały w stylu: bo dobrze się bawiłem... nie no super, fajnie. :-D Rozumiem, że "Moon" też ci się podobał, bo świetnie się bawiłeś (zapewne przez efekty specjalne :-)). Patrz jakie to proste. Teraz za każdym razem jak ktoś mnie poprosi o ocenę jakiegoś filmu, to zawsze napiszę, że świetnie się bawiłem, nawet na dramatach i filmach katastroficznych... tam to dopiero jest zabawa. :-D Lub że się nie bawiłem. Jakie to proste.
    Dzięki. :-)

    Dnia 22.08.2012 o 09:13, rob006 napisał:

    No chyba że jest się na tyle ograniczonym, żeby nie widzieć nic poza czubkiem własnego
    nosa, ale na to już nic nie poradzę.

    Kurde, strasznie to praktyczne - wystarczy dodać "chyba że" i już można pisać co się
    zechce. :D


    Wybrałeś fragment mojej wypowiedzi, błędnie (choć zapewne celowo) zinterpretowałeś go na swoją modłę i na tej podstawie ewidentnie "wyjeżdżasz" na mnie podwójnie, jakbym ci zrobił coś naprawdę złego.
    Teraz więc napiszę coś, co nie powinno ci sprawić problemów interpretacyjnych: jesteś żałosnym frustratem i ignorantem, a swoimi postami ciężko pracujesz na takie stanowisko... popatrz, nie użyłem słów "chyba że". To jest nieco bardziej praktyczne. ;-)
    Aha, i tym razem również nie miałem na celu obrazić ciebie, tylko napisać wnioski wyciągnięte na podstawie twoich wypowiedzi. :-)

    Także teraz już ostatecznie EoT z mojej strony, bo dalsza rozmowa z Tobą zwyczajnie nie ma sensu (o ile kiedykolwiek miała)... rozumiesz, nie ma sensu ? No nie rozumiesz, bo go nie ma. :-D


  21. Dnia 22.08.2012 o 00:22, pkapis napisał:

    Abstrahując od waszej dyskusji, to akurat bardzo słaby argument. Ja to widzę bardzo wyraźnie
    dyskutując z ludźmi o 10-15 lat młodszymi o grach komputerowych. I potem słyszę np. coś
    takiego "Diablo 3 jest bardzo słabe. D2 było wspaniałe" Na co pytam czy dyskutant kiedykolwiek
    grał w D1 i słyszę że nie, zaczynał od D2.
    ...


    Być może coś w tym jest, aczkolwiek zweryfikować może to tylko sam czas.
    Natomiast niezmiennym od xx lat pozostaje, że dla dużej grupy fanów kina S-F (niezależnie od wieku) niekwestionowanym numero uno pozostaje Odyseja kosmiczna 2001, film z roku... ''68 ? :-) Blade runner - ''82, a wciąż tak wiele osób zadaje pytanie: czy dotychczas powstało w tej materii coś lepszego ? Przykłady można mnożyć, również odwrotnie: czasem powstają takie gnioty, że nawet młodzi ludzie się do nich nie przyznają. ;-)
    Czy z filmami obecnej generacji będzie tak jak z ww. Blade Runnerem, że dopiero za jakiś czas ludzie zaczną doceniać ich rzekomy kunszt ? Ja osobiście wątpię, ale ostatecznie tak jak napisałem: czas pokaże.