Donki

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    984
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Donki


  1. Shgun=> Jego nawet nie biorę pod uwagę…+ po nagłym pojawianiu się Shoguna nie wiem co myśleć ;p
    Rob=> Jak już wcześniej napisałem, Aneszka nie zareagowała po tym jak rob na nią zagłosował w pierwszym linczu. Pierwsza jej edycja, nie wiedziała co zrobić, a Rob chciał wyrobić takie alibi. Teraz jednak myślę, że przeraziła się, że miasto ją podejrzewa i wolała się nie odzywać, bo reszta by się na nią rzuciła… jak widać nie poskutkowało ;P. Rob praktycznie po drugim linczu zaczął ją atakować. Mafia nie ryzykowałaby podobnego manewru tak wcześnie moim zdaniem. Jak dla mnie niewinny.
    Dazzy=> Jeśli chodzi o niego to nie wiem co zrobić. Moim zdaniem mafiozi nie broniliby się tak bardzo nawzajem. To byłoby zbyt oczywiste. Moim zdaniem zwyczajnie mylił się co do roli Aneszki.
    Magwisienka=> Na jej korzyść przemawia fakt, iż cały czas przypominała wszystkim, że Aneszka podpięła się pod jej lincz ;P. Myślę, że gdyby były razem w mafii poczekałaby raczej aż ktoś inny to zauważy i wtedy zaczęłaby działać.
    Phelel=> Tak jak napisał Rob, dobił on mafiozo, ale właściwie to nie miał innego wyjścia, bo gdyby doprowadził do remisu, to by się całkowicie wystawił. Poza tym pewną poszlaką może być też lincz oddany przez Aneszkę w ostatnim głosowaniu, w którym to wskazała właśnie na niego. Może to w zasadzie świadczyć o jego winie i niewinności, ale wydaje mi się dziwnym, że zamiast ratować się głosem na Magwisienkę, Aneszka zdecydowała się głosowac na Phelela..

    Podsumowując, najchętniej w remisie sprawdziłbym Phelela, a druga osoba jest do uzgodnienia ;P


  2. Dnia 03.05.2009 o 19:35, rob006 napisał:

    A nie wiem, jakoś tak asekurujecie się dzisiaj. Ona cię uniewinnia, ty jej bronisz...

    Na początku Dazzy rozważał mafiozowanie Aneszki we wszelkich możliwych parach, a tu prosze ;p.

    Wiem, że doprowadzam do remisu, ale mam nadzieję,że jeszcze Phelel się pojawi do 21. Jeżeli dojdzie już do takiej skrajnej sytuacji typu 5 min do końca a jego nie ma, no to zmienię lincz, trudno. Na razie remis jest niepotrzebny. Na Magwisienkę nie dam głosu bo zwyczajnie nie wydaje mi się podejrzana. A nie chę zostawiać sytuacji tak jak jest.

    LINCZ---> Aneszka
    o najważniejszym zapomniałem xP


  3. Dnia 03.05.2009 o 14:18, Kukowsky napisał:

    Przepraszam za to, że na koniec swoich analiz nie podaje wymienionej dwójki mafiosów.
    Masz racje, moje analizy nic nie wnoszą. To, że wyciągam na ich podstawie swoje podejrzenia
    na dzień dzisiejszy to drobnostka.

    Nie o to chodzi (przynajmniej u mnie). Analizy są potrzebne, ale na tym etapie gry takie szczegółowe wydają mi się dziwne. Zwykle jeszcze po drugim linczu część osób bawiła się fabułą, a część zaczynała coś tam główkować ale nie wyskakiwała z analizami.


  4. Dnia 03.05.2009 o 13:40, Phelela napisał:

    po pierwsze , nie ma podpietego reg. i nie zauwazylem do ktorej jest glosawanie
    z reguły trwa troche dłużej

    Chyba twoim obowiązkiem jako gracza jest sprawdzenie o której godzinie jest lincz.

    Dnia 03.05.2009 o 13:40, Phelela napisał:

    Jak dla mnie to siejesz troche za dużo "paniki" w tej edycji i tyle na razie odemnie.

    Ja sam dużo wniosków nie napisałem, ale to jest... właśnie co to jest?;P


  5. Musze powiedzieć, że gdyby mafia nie zabiła lamy, to pewnie dzisiaj bym się go uczepił ;P. Ale nic to.
    Uważam, że dzisiaj jest jeszcze trochę zbyt wcześnie na dokładne analizy itp., dlatego też napiszę tylko, co wydało mi się podejrzane w zachowaniu niektórych graczy. Zgadzam się z Kukiem, że można wykluczyć te trzy osoby (Phelel, Spider i Mefiperez).

    Aneszka i Rob=> Tutaj jedynie mnie zastanawia brak reakcji Aneszki na głos Roba na nią. To jej pierwsza edycja, może była zaskoczona tym głosem i bała się na niego zareagować, a Rob zwyczajnie chciał im wyrobić alibi (skoro głosowałem na nią to przecież nie możemy być razem w mafii)
    Kuk=> Stara się trochę na siłę szukać mafii. Niby się udziela (i to nie tylko fabularnie), pisze jakieś tam analizy, ale tak naprawdę co teraz można wysnuć? Możliwe, że napisał tak szybko swoją analizę, gdyż chce, żeby większość poszła za nim (myślą sobie: hmm skoro Kuk to taki myśliciel, to pewnie ma rację).

    To właśnie są moi podejrzani. Wiem, że jakiś specjalnie mocnych argumentów tutaj nie ma, ale to zawsze coś ;P.


  6. Dnia 02.05.2009 o 20:37, rob006 napisał:

    No wiesz?... Mogłeś się chociaż wysilić i jakieś uzasadnienie wymyślić :<

    Ale przecież wyjaśniłem ;)a poza tym być może MG nie chciało się losować ról i dał funkcję osobom z pierwszych miejsc ;P.
    A tak nawiasem mówiąc panie chyba nie lubią Dazziego ;P. Babska solidarność?


  7. Kazarik poczuł się wczoraj zignorowany więc dość wcześnie poszedł spać. Jednak przed zaśnięciem słyszał pewnego krasnoluda, który jakoby przeczuwał jakieś nadchodzące nieszczęście. Gurinsson uznał, że ten brodacz ma już dziury w głowie od nadmiernego spożywania bimbru. Jakież było jego zdziwienie kiedy następnego dnia jeden z uczestników został odnaleziony martwy.
    - Uuu panie Kuku toż to ty wieszczem jesteś! Ja ino mom nadzieje, że więcej takich przeczuć mieć nie bedziesz bo to z zawodów nici wyjdom.
    Ja tam towarzysze myślę, że ten Alexei z jakimś tajnym składnikiem coś cudował i dlatego mu tak rypło w kociołku... ten deih co se poszedł to ino panikarz przebrzydły i tylko niepotrzebne spory wywołał. Ja tam sądów na razie nie sądzę bo to se mógł być zwykły wypadek.


  8. - Słuchajże no kobito- rzekł krasnolud z czarną kręconą brodą- ty się taką robotą parać nie powinnaś. Do bimbru poczeba prawdziwego chopa co se i wymyśli tajny składnik i cośtam cośtam. Jam jest Kazarik "Smrodliwy" Gurnisson z domu Dum-Gorr, członek klanu Durrag z Twierdzy Barak i mogę Cię zapewnić że dopóki ja se biorę udziała w tymże zawodzie, żadna kobita wygrać ni może. O!


  9. Przygotowuję się właśnie do sesji rpg na forum wobec czego muszę zademonstrować szczyptę moich pisarskich umiejętności (;P) aby przyciągnąć potencjalnych graczy. Chciałbym wypaść jak najlepiej dlatego czy ktoś może ocenić/wytknąć błędy w tym wstępiku?

    Na nieznany ląd!


    Rzecz się dzieje w bliżej nieokreślonym miejscu (to się zaraz wyjaśni…), w bliżej nieokreślonym czasie…

    Lord Archibald de Moork, pan krainy zwanej Północna Alora (i się wyjaśniło…) siedzi w swojej przyozdobionej licznymi pamiątkami komnacie. Rozciągnął się w niewygodnym (ale przywiezionym aż z egzotycznej Malabeski) krześle i zaczął niecierpliwie bębnić palcami o oparcie. Był już dosyć wzburzony ale nie dawał tego po sobie poznać gdyż jego bratanek, Albert, bawił się obok kopią dopiero co wybudowanego statku „Anturiel” , dumy Lorda Archibalda. W pewnym sensie właśnie ten okręt był powodem wezwania Matea do wspaniałych komnat de Moorka. Władca był już nieco posunięty wiekiem, jednak z jego twarzy można było wyczytać, że nie stracił jeszcze młodzieńczej ikry. Miał krzaczaste, czarne brwi i włosy tegoż koloru, na których gdzieniegdzie udałoby się dostrzec „przebłyski srebra”. Nosił także kozią bródkę o którą bardzo dbał. Panujący był ubrany w szatę koloru szmaragdów ze złotymi akcentami. Były to obszerne spodnie, oraz koszula z poszerzanymi rękawami… z bardzo poszerzanymi rękawami. Ponadto miał na sobie przypominające beret nakrycie głowy z ogromnym ptasim piórem na czubku. Przez te jego ekstrawaganckie stroje był uważany za ekscentryka. Gawiedź przebąkiwała coś o tym, że Pan niby postradał zmysły, albo, że szykuje się do wielkiej wyprawy na nieznany ląd. Trzeba przyznać rację, że w tym wypadku lud się nie mylił przynajmniej w jednej sprawie.
    Ktoś stanął w dębowej futrynie.
    - Pan mnie wzywał?- zapytał zziajany mężczyzna, który jak tylko zobaczył Lorda stanął na baczność.
    - Tak… pół klepsydry temu…- Albert przyglądał się z zaciekawieniem nieznanemu mu przybyszowi (w tym wypadku „z zaciekawieniem” oznacza tępe spoglądanie w jeden punkt jak to mają w zwyczaju dzieci…). Powolnym krokiem podszedł w stronę wujka i wdrapał się na jego kolana, cały czas nie spuszczając wzroku z nowoprzybyłego.
    - Błagam o wybaczenie najdroższy władco, to się już więcej nie powtórzy.
    - No ja nie wątpię. Przynajmniej przez jakiś czas. Jak idą przygotowania do podróży Mateo?
    - Wszystko będzie zgodnie z planem gotowe za dwa tygodnie. Mamy już niezbędne zapasy na drogę, znaleźliśmy doświadczonych marynarzy, ponadto dla wygody naszych ludzi…
    - Budowniczowie?- przerwał mu Archibald .
    - Są.
    - Żołnierze?
    - Są- władca zastanawiał się przez chwilę, następnie zadał ostatnie pytanie tonem najbardziej spokojnym jaki mógł w tym momencie z siebie wydusić.
    - To po jaką cholerę moja „Anturiel” stoi jeszcze tutaj, w porcie, hę?- Wyraz twarzy Matea zmienił się momentalnie. Oczy jego stały się rozbiegane, a głos lekko drżący, począł szeptać, jakby bał się, że to co zaraz powie zostanie podsłuchane.
    - Panie, wszystkiemu winien jest ten… Tolgelias…on nas wstrzymuje. Mówi że teraz jeszcze szaleją Tam sztormy.
    - No to ma chyba dobre intencje.- odetchnął z nieukrywaną ulgą władca. Obiecał sobie także, że wyśle kolejnego szpiega aby śledził jego „egzotycznego gościa” bo Tumkin dawno już nie złożył żadnego raportu…- Możesz odejść Mateo.


    Zdaję sobie sprawę, że jest dużo niedomówień, ale to ma wprowadzić element takiej tajemnicy ;)


  10. Daedel miał mieszane uczucia. Z jednej strony był zadowolony, że chociaż 5 złotych monet udało mu sie zarobić (w zasadzie za darmo). Z drugiej natomiast, zdał sobie sprawę, że lata studiów na magicznym uniwersytecie nie przyniosły praktycznie żadnych rezultatów. Teraz bardzo żałował tego, że nie ukończył uczelni jak należy. Elf obiecał sobie w duchu, że w wolnych chwilach będzie ćwiczył nawet najprostsze sztuczki. Przez ostatnie lata zaniedbał sztukę magiczną na rzecz walki wręcz. Młodzieniec był jednocześnie bardzo zdziwiony hojnością swojego niedoszłego zleceniodawcy. Na jego miejscu, Daedel by spuścił manto takiemu "cwaniaczkowi".
    Elf doszedł do wniosku, że nie dorobi sie zbyt wielkich pieniędzy na takich szemranych interesach. Postanowił więc zająć się poważniejszą pracą odkładając na bok rządzę przygody.
    - Eee... dzień dobry! Ja w sprawie roboty.- rzekł do któregoś z pracowników zakładu alchemicznego kiedy wreszcie tam dotarł. Ciekawiła go ta praca przy miksturach. Miał jednak nadzieję, że nie będzie potrzeby testowania jakiś trucizn...


  11. - Zmienić kolor... Hmm... Niby niegłupi pomysł, ale nie wiem czy się powiedzie. Dobra, zobaczmy, co potrafisz. - Daedel wziął 2 grzyby do rąk i skupił się na muchomorach ze wszystkich sił, przywołując moc zaklęcia... Jego myśli wypełniało tylko jedno słowo: "borowiki". Zamknął oczy, po chwili je otwierając i uwalniając moc. Oba grzyby rozprysły się na dziesiątki kawałków. Gabri spoglądał na niego z ironicznym uśmiechem.
    - Wielki mag mi się trafił. - roześmiał się. - Dobra, teraz wymyśl szybko coś innego, albo spadaj stąd. Tylko tym razem ma działać, bo moja niecierpliwość jest bardzo znana w tych okolicach...
    Teraz to Daedel nieco spanikował. Co prawda przewidział, że jego starania mogą odnieść podobny skutek i miał nawet na taką ewentualność kolejny plan. Był on jednak na tyle zuchwały że istniało prawdopodobieństwo, ze zleceniodawca nie da się w ten sposób wyrolować. No cóż. Próbować zawsze można…
    - Jeżeli chcesz mam jeszcze kolejny czar w zanadrzu.- elf starał się robić wrażenie nie zbitego z tropu. Chyba mu się to udawało, bo Gabri nie parsknął śmiechem- To zaklęcie którego próbowałem użyć jest niesamowicie trudne i pochłania olbrzymie pokłady energii, gdyż ma za zadanie omamić wszystkich którzy mogą zobaczyć dany przedmiot. Nawet najbardziej wiekowi elfi magowie nie zawsze opanowują tego typu magię. Mogę jednak rzucić czar tak zwanej „precyzyjnej iluzji”. Będzie na nią podatne tylko jedno stworzenie (w tym przypadku twoja teściowa). Tylko ona będzie widziała w tych grzybach borowiki, ty czy ja będzie mógł z łatwością rozpoznać, ze to muchomory. Muszę Ci jednak przedtem zadać szereg pytań, bym mógł precyzyjnie dostroić zaklęcie do celu. Możemy zaczynać?- Gabri powoli kiwnął głową- Dobrze więc. Zacznijmy od tego jak ma na imię twoja teściowa?...
    …Po dwóch godzinach zadawania pytań typu: „Czy twoja teściowa ma meszek pod nosem”, albo „czy twoja teściowa nie ma zębów? Jeśli tak to powiedz ile i których?”…
    - Jeżeli odpowiedziałeś szczerze na wszystkie pytania to mogę zabierać się do przygotowania czaru. Proszę Cię tylko o to byś w trakcie rzucania mnie nie rozpraszał, gdyż to może zaprzepaścić godziny naszej pracy…- to rzekłszy Daedel postawił przed sobą na stole dwa dorodne muchomory. Następnie złożył dłonie jakby zaczynał się modlić. Można by nawet pomyśleć, ze to robi bo zaczął mamrotać niezrozumiale coś pod nosem. Po dwóch minutach takich „modłów” ręce elfa zaczęły się podnosić. Rozczapierzył palce (ten gest miał oznaczać, ze pobiera energię z otoczenia), by po chwili szybkim ruchem rąk dotknąć nimi grzybów. Miał przy tym tak skupioną minę, ze nie było innej rady- Gabri musiał mu uwirzyć, że ten rzucił czar na muchomory [:P].
    - Proszę bardzo. Teraz tylko zanieś je swojej teściowej. Jestem pewien, że nie odróżni ich od borowików. Przypilnuj tylko, by nie było nikogo innego w pobliżu, bo wszyscy inni będą wiedzieć, że te grzyby nie są jadalne- "Jeżeli mi w to uwierzy to będę dzisiaj pić do upadłego…" pomyślał młodzieniec.


  12. Dnia 03.09.2008 o 20:35, demrenfaris napisał:

    EDIT: A może jednak morze pomoże nam zremisować deiha? :> Co Ty na to Donki, z taką
    samą prośbą zwracam się też do Arxela, który może nam wydatnie pomóc...

    Linczowi na deihu mówię stanowcze nie :P. Nie ma co na niego marnować swojego głosu, bo mafią z całą pewnością nie jest :P.


  13. Wayzin=> Dem
    Arxel=>
    Morze=>
    Avalon=> Wayzin
    Donki=> Morze
    deih=> Dem
    Alexei Kaumanavardze=> Dem
    demrenfaris=> Wayzin
    rob006=> Wayzin

    Tak się na razie przedstawia rozkład linczów. Jeszcze dwie osoby nie zagłosowały. Widząc, że nie chcecie remisu (który nawiasem mówiąc teraz jest :P) i że nie uda mi się ustrzelić Morza, zmieniam swój lincz.
    *****
    LINCZ(zmiana)===> Wayzin


  14. Dnia 03.09.2008 o 17:35, demrenfaris napisał:

    A milczkując jako
    zdrajca przynajmniej ma szansę na zwycięstwo w edycji.

    Ale co to by było za zwycięstwo :P? Bez sensu jest taka gra

    Dnia 03.09.2008 o 17:35, demrenfaris napisał:

    Jeśli do czasu
    mojego powrotu, nie uzbiera się wystarczająco dużo ''przeciwników'' deiha, przystanę
    na remis z morzem

    Raczej mało prawdopodobne by jeszcze ktoś chciał zlinczowac deiha zatem mój głos idzie już teraz naaaa......
    **********
    LINCZ---> Morze
    *********
    Czy mi się zdaje czy jeszcze nikt nie odniósł się do pomysłu remisu tych dwóch panów?...


  15. Co do tego co mówił dem to jestem całkowicie za dwoma remisami. Nie jestem jednak pewien czy deih powinien być zlinczowany w którymś z nich...

    Od kogo ja ściągne analizę jak nie ma Fiarota ;P?

    Wayzin ==> Bardzo żywo zareagował na analizę Dema w której ten go podejrzewał. Przemawia to na jego niekorzyść, gdyż odniosłem wrażenie jakby chciał powiedzieć że "ty jesteś głupi bo uważasz mnie za mafię" :P. Nie grałem jeszcze z nim, ale wydaje się to podejrzane. W złym świetle przedstawia go również fakt że zagłosował ostatni na niezagrożoną osobę. Teraz pewnie bedzie mowil, ze kalk nie byl jego zdaniem winny. To dlaczego go nie bronił? Może udałoby mu się przekonac chociaż część głosujących na kalka. Nie podoba mi się też to, że nie podał swojej teorii, a krytykuje wszystkie inne. Czekam to jego analizę i wskazanie podejrzanych.
    Arxel => Mafia nie byłaby taka cicha.
    Morze=> Nie zamierzał nawet komentować wydarzeń minionej nocy. Dla mnie to dziwne bo śświeciła się cały czas lampka przy jego nicku. Ten także nie podał swoich podejrzanych.
    Avalon => Eeeee... kompletnie nie rozumiem jego analizy ;P. On także nie wskazuje swoich podejrzanych, a jedynie przewiduje przyszłość...
    deih => podobnie jak Arxel
    Alexei Kaumanavardze => Nie wiem co o nim myśleć... to że uspokajał innych nie wskazuje mi go raczerj jako mafię. Moim zdaniem po prostu on nie chce kłótni tylko kulturalną wymianę argumentów :P.
    demrenfaris => pomysł z remisem dobry, ale nie powinien się moim zdaniem tak czepiac deiha. Raczej niewinny.
    rob006 => Dla mnie niewinny. Nie zachowuje się jakoś podejrzanie, próbuje szukać mafii, normalnie wzorowy mieszkaniec (mam nadzieję, ze nie mafia :P).

    Podsumowując: Moi kandydaci na dzisiejszy remis to Wayzin i Morze.


  16. Dnia 02.09.2008 o 22:17, morze napisał:

    - Ładna riposta [jeśli w ogóle wiesz, co to oznacza], ale zauważ, że masz za fanki 13-latki.
    Czyli - zero szans na małe bara bara. Ja [choć mam stare baby] mogę liczyć na to... a
    takze na pare ekstra rzeczy.

    - Fuj i Ble! "ekstra rzeczy" ze staruchami?! Jozin ty się lecz! Nie no czemu ja mam taką bujną wyobraźnię...- Piękny Paweł zasmucił się bardzo, usiadł w kąt i zaczął płakać xP.
    ****
    A tak nawiasem mówiąc to ciekawe, ze zaraz po linczu i mordzie wyskakujesz z postem fabularnym. Szkoda, ze nie pokusiłeś się o skomentowanie tego co się wydarzyło :P.
    +
    Ten mord to może być próba zwrócenia uwagi na te osoby które podejrzewał Matt. Na razie nie wiem co o tym myśleć :P.


  17. Hmmm... wielkich szans na to że trafimy mafię w pierwszym linczu nie było, jednakże miałem cichą nadzieję, że to jednak Kalkulator był kretem. Postaram się jutro (albo jeszcze dziś) przedstawić moje wstępne wnioski. Mało tego będzie ale cóż poradzić :).


  18. Na mój głos Deih jak na razie nie ma co liczyć. Dla mnie jest trochę nieprawdopodobne by ktoś będąc mafią tak olewał grę. Być może fabuła nie przypadła do gustu, ale w zasadzie coś więcej mógłby z siebie wydusić. Choć Wayzin też coś się nie odzywa...