ko-nik

Jasne, jasne, potwierdzam, że tak jest :D Ja do tego dodaję jeszcze dywan nań i jest w ogóle ogieeeeń, czasami nawet randki nie potrzebne...:D Ot taka zachęta dla tych co nie wiedzą czy cwiczyc :D

Wstawiłbym tutaj takiego ludzika z podniesionym kciukiem, ale nie wiem gdzie go szukac, więc powiem tylko: tak. Tu nie trzeba widziec działalności sklepu na przestrzeni ostatnich lat, tylko na zdrowy rozsądek spróbowac pojąc niektóre rzeczy. Bo z Sosnowskiego trzęsącego się na tej podstawce beka była grana niesamowita :D

Hahaha te klubiki Polskie powinno się wywalic z pucharów za uprawianie czynnej beki. Ew. wychrzanic za zaniżanie walorów estetycznych gry Azerskich potęg. Nie rozumiem. Zarabiac gruby hajs, robic parady z okazji mistrzostwa, chrzanic o Europejskim poziomie, a potem...to. No nie, dajcież spokój. Kocham lekkoatletów, bo jak się zachrzania na treningach i nie ma się z tego pieniędzy to głód wyników jest wielki. A jak piłkarzyki mają zapewnione wszystko+ niebagatelnie wysokie pensje to nieznacznie ustępujemy doskonałym wschodnim drużynom z niesamowitymi tradycjami. Mój pomysł to gra o pieniądze, a nie za pieniądze. Pensja? Owszem, ale dostosowana do poziomu, a premie powinny przychodzic z sukcesami. Tyle, że oczywiście za rok ten sam cyrk, szlagiery naszej cudownej ligi na nowiusieńkich stadionach, feta mistrzowska, a potem cudowny finisz w postaci rozgniecenia przez potentatów Światowej piłki...

No ba, pewnie, że tak. Tyle, że nie mamy już np. takiego Rysiukiewicza, który biegał szeroko, co przydawało mu się np. na hali w Lizbonie, gdzie jak pamiętamy (?) Maćkowiak przepięknie przyblokował Rosjanina na ostatnim łuku. Teraz zawodnicy przygotowują się pod 400m indywidualnie, tylko i wyłącznie. Ale czy można ich za to winic? Na stadionie zwykle potrzeba mniej siły i walki niż na hali, która preferuje z wiadomych względów przepychanki i ostrą pracę rąk (także ze względu na mniejszą ilośc sędziów i kamer ;)) Z drugiej strony gdybyśmy mieli chłopów mogących powalczyc o cenne setne przy zmianach byłoby nieźle. PS. A Tomek Majewski też potrafi kawałek przebiec, więc bez śmiechu, chłopaki wyżej.

Uaaaaa, dzień dobry jak żaden inny! Czerwiński jeszcze dorzucił brąz! Nasz tyczkarz długo czekał na próby Włocha, który summa summarum zrzucił i wylądował za Polakiem. Bardzo się cieszę z tego dnia. Oczywiście z medali biegaczy najbardziej ;) Jutro liczę szczególnie na sztafety (zawsze doceniam), Szymkowiaka i maratończyków, którzy w tym sezonie pokazują ponadprzeciętną formę. DOBRY DZIEŃ!

Haha, złoty Lewandowski, brązowy Kszczot, a Tomek Majewski blisko złota, niestety czasami brakuje jakiegoś centymetra. Ale jest! Liczyłem na dwa medale, miałem nadzieję i są, silne 800 mamy, oj silne :D

Ja wiem, ja wiem. Tylko jakoś mnie to nie przekonuje. Mówimy o czasach, w których popularnym systemem trenowania było 3x na tydzien. Abebe nie miał specjalnie ciężkiego zadania. Jeżeli można w ogóle powiedziec, że zdobycie złota olimpijskiego może byc niespecjalnie ciężkie. Ktoś ten szlak musiał przetrzec. Bo dobre warunki, gorąco, dobra atmosfera pracy i możliwośc treningu z Bungeiem. Nigdzie nie zaprzeczyłem, że są tam dobre warunki naturalne. Chociaż z drugiej strony był też w RPA, w Hiszpanii. Życie sportowca to cykl obozów w różnych miejscach ;) Nie tylko on, ale on w także. Powinniśmy pamiętac, że mówimy o Afryce, gdzie ogólnie jest biednie. Chociaż Etiopia, Erytrea i Kenia to kraje biedniejsze niż Tunezja, Egipt, czy nawet RPA. I to w tych pierwszych bieganie jest sportem numer 1, więc jest to trochę potwierdzenie mojej tezy. Bieda zmusza do działania, Kenijczycy, czy Etiopczycy działają poprzez bieganie. Oczywiście jest to tylko jeden z powodów, liczą się jeszcze wspomniane wcześniej warunki naturalne, geny, ilośc ludzi zaangażowanych i jeszcze kilka. Ale co jest tym decydującym składnikiem nie wiemy i ciężko to określic, bo zawsze znajdzie się jakieś zaprzeczenie tezy. I co ciekawe mimo wyniszczenia wojną rezultaty osiągane były świetne. Wiem, wiem byłeś ''anty''. A ja muszę przyznac Ci rację. Bednarek słabo, cóż myliłem się mówiąc, że ten sezon może byc dobry. Gdzieś tam pewnie każdy liczy na dwa medale ;) Ja mam nadzieję, że chociaż jeden będzie, ba, musi byc :D

Myśl szkoleniowa, która teraz zbiera żniwa w Afryce to dawna myśl Europejska. Tylko przeinaczana z biegiem czasu, bo w Kenii ciężko znaleźc wielu trenerów. Raczej jest mistrz, który pokazuje swoją drogę młodszym, a oni z lepszym lub gorszym skutkiem starają się go naśladowac na szlaku po mistrzostwo. Ale ktoś drogę mistrzowi pokazuje i nie jest tym kimś wytwór myśli afrykańskiej. Poza tym patrz na USA. Wszystko idzie do przodu. Solinsky, Ritzenhein, czy Hall gonią afrykę i niezaprzeczanie stają się wielką siłą w światowym bieganiu długodystansowym. A my mamy na przykład Lewandowskiego, który ma na rozkładzie już na pewno większośc wielkich średniodystansowców Kenijskich. Więc da ich się pokonac. Nie mogę oprzec się wrażeniu, że ten materiał ma byc niekoniecznie dobry, ale ma byc go dużo. W Kenii biega każdy. Dosłownie. Zaczyna się od dziecka, potem jeszcze ciężej i więcej. W tym procesie biegacze się powoli wykruszają, zostają Ci najlepsi. Jest to jakiś malutki promil tego co było na początku. W krajach cywilizowanych nie ma takiej potrzeby. Bydło po stepach gania niewielu, poza tym wszyscy mają jakieś warunki bytowe, nie muszą szukac tylko i wyłącznie w bieganiu źródła jakiegoś dochodu. A może to nasza cywilizacja psuje nam bieganie? Widzisz, my mamy niezdrowe jedzenie, komputery, krzesła. Może bytnośc bliżej natury daje pewne przywileje? Mistrz Świata na 800m założył elektrycznośc w domu rok temu bodaj (mogę się mylic, z pamięci piszę, poszukam źródła). Bo mu nie była potrzebna! I nie chciał się rozpraszac. Kenijczycy biegający wilekimi grupami kończą trening i kładą się na twardej pryczy, a potem wstają na następny. Przy naszym tempie życia takie zaangażowanie w sport nie przejdzie. Jeszcze chciałem podkreślic, że oczywiście zdaję sobie sprawę, że geny mają znaczenie. Ale z drugiej strony trening jest dużo ważniejszy w późniejszej fazie rywalizacji sportowej. Bo nic po genach jeżeli nie przyłoży się pracy. A nawet człowiek teoretycznie bez talentu może osiągnąc wysoki poziom przy odpowiednim prowadzeniu i pracy.

Kwestionujesz przynależnośc Turcji do Europy to tak jakbyś chciał z ME wykluczyc republiki poradzieckie leżące już w Azji (wiele), Izrael (inna sprawa), a może także samą Rosję. Wiem, że koloryzuję, ale rozumiesz o co chodzi. Reprezentacja Niemiec w piłce nożnej też gra na mistrzostwach Europy, a przecież tyle tam obcobrzmiących nazwisk. Jednak większośc z tych piłkarzy urodziła się w Niemczech, czy ma bliskie korzenie w tym kraju. Przypadek Abeylegesse jest skrajny i zgadzam się, że ciężko jest mówic o Europejczyku w przypadku, w którym nawet się nie mieszka i nigdy nie mieszkało, a także nie ma się żadnych związków ze swoim krajem. Tyle, że widzisz, napisałeś, że ''myśl szkoleniowa'' nie wystarczy. Powiem Ci jako zawodnik, że właśnie myśl szkoleniowa kształtuje sportowca. Myśl, która sportowca stworzyła może zapragnąc prawa do jego osoby i ja to rozumiem. Bo właśnie ona znaczy w sporcie takim jak Lekka Atletyka najwięcej. Dobry trener może nie z każdego zrobi mistrza, ale na pewno będzie potrafił wyciągnąc z zawodnika jak najwięcej. Czyli podsumowując: uważam, że kwestie migracji się zdarzają, ale każdy przypadek jest inny. Zwyciężczyni biegu na 10k ma ze starym kontynentem wspolnego niewiele, ale uważam, że osoba, która jest wychowana przez trenerów danego kraju, żyje w nim długo może się czuc jego obywatelem. Pozdrawiam ;)

Wiesz, jest tu pewna nieścisłośc. Bo owszem możemy przyjąc, że urodzenie jest najważniejsze, ma ono znaczenie decydujące, ale popatrzmy inaczej. Obikwelu jest Nigeryjczykiem, ale jest de facto wytworem europejskiej myśli treningowej. Przyjechał na kontynent w wieku 16 lat. Czy powinno się mu zabronic startu skoro uczył się biegac na półwyspie Iberyjskim? Czy jest różnica gdzie żył przez te 16 lat podczas, których nie biegał? Zdaje mi się, że zbyt cienka linia jest między takimi ludźmi, a tymi, których rodzice oczekując dziecka wyjeżdżają do Europy. No i jeszcze nasz 200 metrowiec po ładnym biegu wywalczył awans do półfinałów. Podoba mi się forma naszych biegaczy. To znaczy czekam na walkę w finałach, ale jak na razie zdecydowana większośc przechodzi eliminacje, a Klimczak już teraz w biegu na 400m wszedł do finału

No pewnie, że się ogląda, chociaż przyznam, że przez dwa dni widziałem tylko dzisiejszą sesję wieczorną i wczorajszą ostatnią konkurencję (10k mężczyzn). Powiem szczerze, że nasza dyskobolka zaskoczyła, bardzo pozytywny wynik. Ziółkowski mimo najlepszego rzutu w sezonie nie dał rady. Było widac brak dynamiki i brak wykończenia w kole. Poodpadali nam sprinterzy, spodziewany wynik, chociaż któryś mógłby zbliżyc się do 10:30. Dobry bieg naszego reprezentanta na 1500m, mocna końcówka, dobra technika. Popatrzyłem na tego francuza Lemaitre. Jakiś taki nijaki. Niby szybki, ale nie ten typ sprintera, który dominuje. Technicznie mi się nie podoba i już, dziwnie biega. Ale może na tym polega jego fenomen.. Mógłbyś podac stronę gdzie znajdujesz dokładny rozkład konkurencji na poszczególne dni? Przydałoby się miec pod ręką ;)

Zaraz zaciągam, zobaczę co tam w Legnicy wysmażono ostatnio, liczę na mega progres i mocną formę, props za zajawkę!

Sorry, ale nie wierzę. Jechałeś przez pół godziny ze średnią 50 km/h? Albo mieszkasz w górach i jechałeś z Rysów w dół, albo nazywasz się Lance Armstrong i jeździłeś na mega koksach w swoich najlepszych czasach, a tego posta napisałeś w trakcie wieczornego masażu przed jutrzejszym etapem TdF ;)

USA-Polska 29:14 po pierwszej kwarcie. Co się rzuca w oczy: Zbyt miękka obronna gra Polaków, zostawiają za dużo miejsca Amerykanom. Granie akcji nieco za szybkie, nie jestem fanem męczenia zegara, ale można byłoby trochę potrzymac piłkę. No i ładny rzut z połowy na koniec kwarty Niedźwiedzkiego bodaj.

Mam pytanie, jako zwykły ciemny człowiek. Scentrowało mi się koło. I w tym momencie zgłupiałem. Bo wytłumaczcie, czy można wymienic samą obręcz koła? Czy całe, razem ze szprychami? Zdaje mi się, że da się obręcz zmienic, naprostowac szprychy i wystarczy. Ale czy na pewno? Proszę tylko bez śmiechu, na prawdę ciemny jestem, do tej pory jeżeli było coś do zrobienia to dawałem go znajomemu na warsztat, ale teraz potrzebny wkład finansowy i powinienem wiedziec o co chodzi. :)

No co jest koksy, drużyna U17 gra na MŚ w finale dzisiaj, a tu żadnych emocji z tym. Szkoda, że nigdzie nie hula do obejrzenia, ale będę szukał wytrwale, a jak nie to transmisja radiowa. Coś się zaczyna dziac w tej naszej koszykówce. Gortat, Prokom, liga ze sponsorem, a teraz jeszcze dobre występy naszych juniorów. Co prawda nie liczę na taką zajawkę jak kilkanaście lat temu, chyba cały czas pozostanę jednym z niewielu w mieście śmigających w koszulkach z NBA. Ale mimo wszystko coś się rusza. A LeBron, Wade, Bosh w Miami to na prawdę mega zestawienie i koszyskarsko i komercyjnie. Jestem za ale jak to będzie wyglądało to wyjdzie w praniu.

Najpierw kardynalne pytanie: biegałeś wcześniej? Jesteś świadom ile wytrzymasz? A poza tym co ma byc celem tych interwałów?

Przed chwilą tak piękne hasełko o nie przypinaniu łatek, a teraz takie insynuacje, pisane chyba zanim zdążyłeś zrozumiec moje zdanie. Brawa dla pana.

No złodzieje Polską rządzą od dawnych czasów, zdziwiony nie jestem, więc dzieje się zapewne to samo co zwykle. Inna sprawa, że prezydent to jedna z mniej złodziejskich posad.

Najskuteczniejsze byłoby przebiegnięcie 11km biegu ciągłego po 3min kilometr. Tyle, że proponowanie interwałów kiedy chłopak widocznie nie biegał wcześniej to wymysł. Lepiej jakoś się przygotowac, rozbiegania to element, który ogólnie przystosowuje do biegania, także spalając i polepszając kondycję. Można źródło? Bo ciekaw jestem potwierdzenia, serio.

Na pewno. Na początek takie biegi 40 min. powinny byc dobre, dadzą ogólnie kondycję i na pewno poprawią sylwetkę. Potem można zadbac o jakieś urozmaicenie. Jak wolisz. Są plusy i minusy obydwu rozwiązań, ale tak na prawdę nie ma jakichś naukowych stwierdzeń kiedy biegac. Ważne żeby miec komfort i dobrze się wtedy czuc. Najlepiej sam spróbuj i stwierdź na tej podstawie.

Piłka na beton to zwykle piłka pokryta gumą, oczywiście nielakierowana, dośc gruba i trwała. Wady ma takie, że bramkarze broniący bez rękawic mogą miec problemy z bronieniem, ciężko się zwykle ''to to'' łapie i nie ślizga się po murawie jak powinna. A piłka na trawę to wiadomo, na panelach lakier, dużo większy wybór, bo w sklepach leżą w zdecydowanej większości piłki na trawę. Zalety takie, że dobrze lata i lepiej oddaje warunki w jakich powinno grac się w piłkę na normalnej, trawiastej nawierzchni. Ogólnie to wiadomo, że piłka przeznaczona do gry na trawie szybko zetrze się na asfalcie, łatwiej ją przebic i w ogóle. A piłka na asfalt to według mnie wynalazek trochę, jak wspominałem dziwnie się to kopie po trawie. Po prostu zdecyduj gdzie grasz częściej, bo idealnie nie trafisz.

Pozdro Nugget, nagramy coś wierzę! :D Ten diss to już oldschool kompletny, ile lat temu to było :D Git że wróciłeś, może się temat nieco rozkręci jak za starych dobrych lat ;)

O ja Cie, Nugget. pamiętamy, jasne :D Ja sam na forum zaglądam do trzech tematów, nie wypowiadam się prawie w ogóle, ale powrót Orzecha zaskoczył max. Ale avatar z Eazym lepszy ;P Jak tam kariera rapera w Legnicy?

Mam takie coś jak Half Life2 Game of the yeat edition, czyli uzupełnione o HF1 na silniku Source, Counter Strike Source i jeszcze HL2: Deathmath. Jakby ktoś chciał, tanio, nieużywane, stoi na półce i się kurzy.