Feniks

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    308
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Feniks

  1. Z tą magią to może być ciekawie. Ja zwykle preferuję bohaterów magicznych, a jak orkowie będą w stanie "niszczyć" moje czary, to będzie problem. Bo wiadomo. Mag to zwykle nie ma specjalnie rozwiniętego ataku i obrony, a barbarzyńcy pewnie będą mieli. Nowe taktyki będą chyba bardzo potrzebne. Zastanawia mnie tylko co w zamku barbarzyńcy będzie zamiast gildii magów? Może szkoła śpiewu gdzie będzie się można okrzyków bojowych uczyć ;) Bo te okrzyki to pewnie będzie trzeba się jakoś nauczyć, nie będą standardowo. A jeśli już nie z budynkiem, to umiejętności dadzą nowe okrzyki Jest możliwe aby coś było słabsze od chłopów ? Tu mnie interesuje inicjatywa. W końcu większość twardych jednostek (krzyżowcy, minotaury, golemy, rogate demony, enty) ma taką inicjatywę, że zanim się nimi ruszę to już po bitwie. Jak te czary nie będą grupowe to nie wiem czy będą chętnie używane (ja je w dotychczasowej rozgrywce bardzo rzadko używałem). Ponadto jednostkami to wolę używać czarów ofensywnych. No i te poświęcanie goblinów za manę. Chyba nie skorzystam z tych wszystkich dobrodziejstw i mam nadzieję, że ta szamanka atakuje na odległość (nigdzie się o tym nie doczytałem). Wreszcie ktoś kto pozwoli się szybciej do miasta dostać. Bo jak sie czeka na katapultę to można się nie doczekać. (tak w ogóle jak się atakuje miasta to nie ma jak Szał na najsilniejszą jednostkę przeciwnika, przynajmniej ciekawie się na katapultę czeka) A czy tylko w czasie tej jednej walki ? Ale chyba tak, bo jakby jeszcze jednostki orków zdobywały doświadczenie to by to trochę za dużo chyba było. Trochę mało tych kampanii, jak na samodzielny dodatek. Co do zmienionych głosów. Tak to jest jak się zatrudnia gwiazdy kina. A do dodatku to już się nie opłaca, żeby był rentowny i potem są takie kwiatki ze zmienionymi głosami. Już bym chyba wolał, aby od początku byli jacyś niekoniecznie znani aktorzy (byle dobrzy), ale aby dotrwali do końca serii, a nie takie zmiany. A jak już decydujemy sie na gwiazdy, to niech będzie klauzula w umowie, że w razie dodatków też wystąpią na promocyjnych warunkach ;) I chyba będzie trzeba zagrać w DM skoro ma taki duży związek z fabułą H5. Ale to może jak wyjdzie w jakieś taniej serii, gdyż i tak z tego co piszecie, to jego fabuła rozgrywa sie dopiero po tym nowym dodatku.
  2. Ostatnio tak tu piszecie znowu o naprawianiu lokalizacji dodatku którego jeszcze nie ma. A ja mam dla lokazlizatorów inne zadanie. Widzę, że robicie kawał dobrej roboty, pomagacie ludziom, poprawiacie teksty w kampaniach. No ale jak już wszystko to wszystko. Czemu scenariusze są bez zmian. Nie wiem czy to trudniejsze, czy wyleciało Wam z głowy. Mnie tam w sumie na tym nie zależy, no ale jak chcecie mieć satysfakcję z super zrobionej roboty to proponowałbym też scenariusze pooglądać. Przykładów nie muszę daleko szukać. Przed chwilą skończyłem mapkę Żelazny Tron. Ani jedno słowo wypowiadane w filmiku nie zgadza się z tym co jest napisane na dole. Jak jeszcze po angielsku są takie błędy w tłumaczeniu (co innego mówią, co innego słychać) to jeszcze idzie. Człowiek się pośmieje jak to tłumaczyć nie potrafią. Ale jak słyszę co innego po polsku i czytam co innego to mnie po prostu głowa zaczyna boleć. Ani na jednym, ani na drugim się skupić nie mogę. To tylko jeden przykład, ale w każdej mapce w którą grałem dotychczas takie błędy są. W jednych mniejsze w innych większe ale są. I jeszcze jest w nich często problem taki, że nazwa osoby która mówi nei jest wyszczególniona, jak to jest w mapkach naprzykład z podstawki, czy w większości miejsc w kampani (przed unofficialem) A ten post tylko gwoli informacji. Jak ktoś będzie miał ochotę to może się tym zająć, a jak nie to trudno ;), w końcu to zadanie CDP, mogli by aktorom dawać do odczytania te teksty które wyświetlają i nie było by problemu.
  3. Żeby was wybić z ciągłego zastanawiania się nad tym co nowy dodatek przyniesie, to ja mam takie drobne pytanie. Otóż w ostatnim czasie po wielu miesiącach usilnych prób udało mi się w końcu namówić dziewczynę, żeby ze mną zagrała w H5 (choć spróbowała). Jak już spróbowała, to nagle jej się spodobało. Tylko teraz mam taki problem. Jaką mapę wybrać, żeby i ona mogła się czegoś powoli nauczyć, a i ja się nie nudził podczas rozgrywki. Jedną małą znalazłem, to do nauki nie bardzo była (bo oba zamki przystani, pomiędzy zamkami bramy z dużymi armiami, nie nadawało się to do nauki, a raczej do szybkiej partii między dwoma doświadczonymi graczami). Inną myślałem już fajną znalazłem to oczywiście po 2 zamki każdy miał. Jak rozwijać od początku 2 zamki równocześnie to i ja mam często problemy a co dopiero tłumaczyć to komuś kto wie o herosach tyle, że są i inni marnują na to dużo czasu. Dlatego pytam czy możecie mi polecić jakąś mapę (standardową, z netu ściągniętą), najlepiej dużą (abym przed spotkaniem na polu bitwy, mógł jak najwięcej zawiłości rozgrywki wytłumaczyć) i żeby ewentualnie można było ustawić komputerowych przeciwników tak aby raczej to mnie atakowali niż ją). Ewentualnie jakieś mapy z sojuszami. Tak się zastanawiam czy nie wykorzystać może generatora map w tym celu, ale że go jeszcze nie testowałem to nie wiem czy osiągnę zadowalające wyniki.
  4. Ja się tak zastanawiam, czy jest możliwe, aby edytor bohaterów to było coś na styl takiej drobnej gierki którą Nival zrobił przed wydaniem H5. Może kojarzycie (taka webowa gra), wybierało się zamek, miało określoną ilość pieniędzy kupowało jednostki i atakowało innych graczy. Za wygrane dostawało się pieniądze (na nowe jednostki), za przegrane traciło się jednostki. Oczywiście więcej pieniędzy im mocniejszego gracza sie pokonało, za pokonanie słabszych to się nic nie dostawało. Tam ogólnie zasada gry była trochę inna, bo tylko 5 tur było. Kto grał to wie, kto nie grał to mi ciężko dokładniej wytłumaczyć. Ogólnie gra mi się nie specjalnie podobała (pewnie dlatego, że ciągle przegrywałem:)), ale motyw ze zdobywaniem punktów mógłby być ciekawy, wtedy bohaterowie pojedynkowi mogliby zdobywać doświadczenie. Ewentualnie mogłaby to by być taka alternatywa dla zwykłych pojedynków, gdzie by były odgórnie ustalone limity. A w takim trybie to zaczynało by się od zera (każdy miałby takie same szanse), walczyło by się (powiedzmy ograniczenie, że można atakować tylko tych co mają level mniej i w górę. Reszta to standardowo, więcej doświadczenia i punktów na jednostki zdobywało by się pokonując silniejszych. Może wtedy by mnie zachęcili do grania w pojedynki bo na razie to mnie to trochę odrzuca, gdy muszę grać bohaterami przygotowanymi przez kogoś.
  5. Ja nie wiem co wy takiego fajnego widzicie w tym zamku bagiennym. Dla mnie to był zawsze najgorszy zamek w trójce, zawsze narzekałem jak mi się ten właśnie wylosował, jednostki były brzydkie i jakoś nie specjalnie przypadły mi do gustu. No ale to tylko moje zdanie. A jak już tak kombinujemy, jaka rasa jeszcze mogłaby się pojawić i gdzie ją umieścić, to i ja dodam swoje 3 grosze. Najpierw miejsce. Wschód. O ile dobrze zrozumiałem, to orki działają w Ranaar. Na wschód od tej krainy na tej mapie co to pokazujecie, jest jeszcze mnóstwo nienazwanej zieleni, a północny wschód to nawet na puszczę wygląda, gdzie ewentualnie można by wcisnąć ten wasz ulubiony zamek. Ja osobiście jednak z chęcią przychyliłbym się to opcji umieszczenia zamku na wyspach na wschód od Heresh (jak zasugerował to mój przedmówca). Po pierwsze nie było by problemu aby rasa ta wyznawała Smoka wody (otoczona wodą kraina). No i można by wiele interesujących jednostek tam wprowadzić. Ileż to jest legend i historii o różnorakich potworach morskich. Na pewno by się coś ciekawego znalazło (choćby wspomniany tu Lewiatan, który chcielibyście w tym zamku bagiennym). Jedyny problem jaki widzę, to to, że potwory te zwykle w wodzie żyją i mogłyby mieć problem z poruszaniem się na lądzie. A co do istot przewodzących to można by użyć nagi (jak tu piszecie i tak fabuła wskazuje je jako wyznawców smoka wody), a ponadto np syreny i trytony mogłyby walczyć po stronie tej frakcji (to byśmy mieli już 3 jednostki z czego syreny mogłyby czarować, jak to syreny, jakieś pieśni usypiające, mylące (dezorienatacja) itp.) Do tego by się dodało jakieś potwory na usługach i problem byłby z głowy. Z tym, że tak różne istoty w tym zamku są problemów by pewnie nie było gdyż wszystkie wodne istoty walczą o czystość wód. Ponadto zamek by miał sporo plusów jeśli chodzi o walkę na wodach, poruszanie się po wodach, czary związane z wodą. A do konfliktu włączyły by się, gdyby demonom nie wystarczyły lądy ale postanowili również na swoją modłę przerobić oceany. Wydaje mi się, że to mogłoby być coś interesującego. Nie wiem jednak czy w ogóle jest o takim czymś wspomniane w DM (żeby się nie okazało, że to kompletnie wbrew historii świata). Sam chętniej ujrzałbym taki zamek niż ten bagienny, na który mam uczulenie od czasów trójki.
  6. Feniks

    Piractwo

    No to możliwe, że się z tym Octave, czy FreeCAD zapoznam. Ale to i tak nie wiele zmieni. Bo do sprawozdań, to mogę te programy używać (prowadzących nie interesuje w czym zrobiłem obliczenia, byle były dobrze). Najpierw muszę się z nimi zapoznać, bo na pewno są jakieś różnice w interfejsie (choć jak się zna jeden program danego typu to do innych łatwo się przestawić). Ale co z zaliczeniem znajomości konkretnego programu? Tu zostaje tylko używanie komputerów uczelnianych, a jak to z tym jest to już napisałem. No a poza tym Matlab matlabem, ale często też używa się nakładek na niego (np Simulink, bardzo popularny, płatny). Czy ten Octave też ma coś takiego? Może ma, może nie, nie wiem. Jakiemu studentowi chce się tego szukać? Mi się nie chciało specjalnie, mimo, że się raczej zaliczam do tych uczciwszych (zawsze szukam wersji edukacyjnych). Rzecz oczywista, o której wiedzą wszyscy studenci chyba. Ale to nie zmienia faktu, że Open Offica używają tylko pod Linuksem (choć ostatnio też spotkałem się z opiniami, że jest lepszy od MS Offica; były też opinie, żebym sobie zainstalował MS Offica 2007 bo nowy i fajny) I to jest racja. I na pewno znajomość darmowych odpowiedników jest przydatna (choćby do prostych zastosowań domowych, no i można więcej fachowych nazw do CV wpisać). Ale pracodawcy nie interesuje ile darmowych odpowiedników znamy (chyba że ledwo co firmę założył i liczy się z każdym groszem). Jego interesuje czy umiemy obsługiwać program na który ON ma licencję (jeszcze nie spotkałem się z ofertą pracy w której byłaby wymagana znajomość FreeCAD''a). I to jest właśnie ten największy problem. W pożądnej firmie, w której każdy by chciał pracować, nie pracuje się na darmowych odpowiednikach programów. Tam się używa wersji płatnych, maksymalnie wykorzystując ich możliwości. Bo gdy nie wykorzystujemy programu na maksa to po co nam tak skomplikowany i drogi (wtedy może i darmowy odpowiednik by wystarczył, choć wiem, że wiele programów mimo, że do zastosowań domowych są darmowe, to już autor wymaga aby mu płacić, gdy używa się go do zarabiania, lub tylko w firmie, dajmy na to taki Avast, choć to antywirus tylko a nie program na którym można zarobić), a jak nie starcza, to się kupuje program o możliwościach większych. Zajęcia zajęciami, kurs (drogi) kursem, ale najlepiej się człowiek nauczy robiąc coś w danym programie sam , coś co potrzebuje. Wtedy wiem co chcę osiągnąć i nawet jak danej opcji nie używałem, to się nauczę, co zaprocentuje (bo jak robie dla siebie to chce mi się helpa przejrzeć, internet przeszukać). I o tą naukę ciągle mi chodzi. Nauczyć mogę się tylko na wersji edukacyjnej (darmowej), bądź pirackiej. Tu innej możliwości nie widzę. Chętnie poznam taką, jeśli takowa jest. I powtarzam, nie chcę być zrozumiany jako, że popieram piractwo. Chcę po prostu pokazać, że to jest zupełnie inna sprawa jeśli chodzi o piractwo gier, muzyki czy filmów. Bo to jest rozrywka, a to wymóg, jeśli się chcę być atrakcyjnym na rynku pracy. A poza tym o ile dobrze pamiętam, to kilka lat temu nawet Smuggler z CDA napisał, że ten rodzaj piractwa to jedyny który może zrozumieć.
  7. Feniks

    Piractwo

    To może ja tu odpowiem. O jakie programy chodzi. Bo chyba jeszcze nikt nie odpisał. Sam studiuję na Politechnice i wiem coś o takich specjalistycznych programach. A chodzi miedzy innymi o twory takie jak AutoCAD, MATLAB, SolidWorks, Catia, Mechanical Desktop, Altium Designer, PSpice, INVENTOR i wiele innych o których nawet nie słyszałem, a ceny zaczynają się od 10000zł. To są zwykle programy wyspecjalizowane do różnych zadań projektowych. Ich obsługę uczy się studentów na zajęciach (bo takie wymagania rynku), ewentualnie można na płatnych kursach (i to nie tanich, około 500 zł za jeden poziom, na którym się dopiero z programem zapoznajemy nie mówiąc już o profesjonalnych zastosowaniach, gdzie trzeba by ze 3-4 takich kursów przejść, żeby uznać ,że się coś umie). A wiadomo, jak jest na zajęciach, to trzeba zaliczyć. A żeby zaliczyć to trzeba się mieć na czym uczyć. Niby uczelnia udostępnia pracownie komputerową, gdzie można przyjść i posiedzieć, ale zwykle w godzinach zajęć (no ja w tym semestrze w godzinach dostępności laboratorium komputerowego mam inne laboratoria). A nawet jak w innych godzinach, to każdy woli się chyba uczyć w domu, niż siedzieć po godzinach na uczelni. Oczywiście nie koniecznie trzeba zaraz te programy piracić. Wiele programów ma swoje wersje edukacyjne, o znacząco ograniczonych możliwościach, jednak wystarczających z nawiązką do nauki (jak np. PSpice, C++Builder). W takim przypadku nie bardzo rozumiem studentów, którzy zamiast zająć się tą wersja (która zwykle również mniej miejsca na dysku zajmuje) instalują wersje pełne, crackują i... nie wykorzystują możliwości programów nawet w 1 %. Tego sam osobiście nie rozumiem i gdy tylko mogę to takie wersje posiadam. Są jednak programy które wersji edukacyjnych nie posiadają, a są popularne w przemyśle i bez znajomości takowych nie ma co nawet składać papierów do pracy w jakiejkolwiek firmie. Przykładem może być AutoCAD (prawie w każdych wymaganiach kandydata do pracy jest wpisana znajomość tego programu). O ile się orientuję (a zawsze pytam prowadzących o to na pierwszych zajęciach) nie ma on darmowej wersji edukacyjnej. Jest tylko wersja płatna. Wydział, za możliwość uczenia studentów musiał zapłacić 40.000 zł (tego się dowiedziałem, gdy zapytałem o wersję edukacyjną). A wydawałoby się, że producentowi powinno zależeć, aby jak najwięcej osób się z programem zapoznało. I w takim przypadku gdy student chce się dobrze możliwości programu nauczyć, to zdobywa wersję nie do końca legalną i zwykle używa jej tylko do nauki (bo raczej w domu nikt takiego AutoCada nie potrzebuje). Podobnie sprawa ma się z takim Matlabem. O ile wiem to wersji edukacyjnych nie ma. Zdarzają się też programy które mają swoje darmowe odpowiedniki. Tu to jest trochę problem, gdyż nawet jak mają wszystkie opcje takie same (choć zwykle opcje są ograniczone, czasem gorzej bądź inaczej działają, ale wystarczają dla domowych zastosowań), to zwykle interfejs się odrobinę różni, ale dla chcącego nic trudnego. Tu za przykład mogę podać Altium Designer (wydział zakupił w tym roku najnowszą licencje tylko na 10 stanowisk, z czego 6 jest używanych do nauki studentów), który ma wiele wersji darmowych innych producentów (jest dużo programów Protelowych darmowych jak i płatnych), czasem znacznie przyjaźniejszych użytkownikowi. No ale programy Protelowe, to używa prawie każdy domorosły elektronik który chce sobie płytkę drukowaną zrobić, a jak jest zapotrzebowanie, to i darmowe wersje się znajdują (jak można zauważyć na przykładzie Gimp''a). To tyle jeśli chodzi o zakup programów aby nauczyć się ich obsługi i zaliczyć przedmiot. Zupełnie inna sprawa jest z wykorzystaniem tych programów na innych przedmiotach. Gdy trzeba robić charakterystyki, skomplikowane obliczenia, schematy, symulację i to co tydzień (bo to sprawozdanie trzeba zrobić i zaliczyć). Wtedy naturalnym jest wykorzystanie programów które się umie obsługiwać. Nikt raczej nie szuka darmowych odpowiedników (gdy nie ma wersji edukacyjnej, która wystarczyłaby bez problemów) i uczy się ich obsługiwać. To jest marnotrawstwo czasu (a w końcu czasem trzeba na te imprezy chodzić), a można w 5 minut to samo zrobić na programie który się ma i zna (mimo, że te posiadanie nie jest całkiem legalne). Już tu nawet nie wspominam o nagminnym wykorzystywaniu nielegalnym Worda i Excella (bo te wszystkie uzyskane dane trzeba jeszcze w jakąś ładną szatę ubrać) bo cena tych programów (szczególnie wersji studenckich) jest śmieszna w porównaniu z innymi zainstalowanymi na komputerze programami. Nie chcę być zrozumiany, jako, że teraz propaguję piractwo, bo wiem, że każdy jego rodzaj jest zły. NIE. Po prostu sam jestem w takiej sytuacji. I jeśli tylko mogę to używam wersji edukacyjnych (jako jeden z nielicznych wyjątków, bo wielu jednak szuka keygenów czy innych cracków, i jakoś nie umieją mi wyjaśnić po co), ale nie zawsze mogę bo takowych nie ma. A jak nie ma to często muszę używać piratów aby móc dalej studiować. Alternatywą jest rezygnacja ze studiów, ewentualnie przejście na takie, gdzie nie wymaga się specjalistycznych programów (ale ja do przedmiotów humanistycznych głowy nigdy nie miałem). To tak jak z kradzieżą bułki, jeden ukradnie bo głodny, a drugi, bo mu się nudzi. I mimo, że obie sprawki to kradzież, jednak jakby innego wymiaru. I tłumaczę sobie to tak, że w końcu jak zacznę pracować, to producent te kilka użyć sobie odbije, bo jako, że znam jego program, to będę starał się aby pracodawca właśnie taki mi do pracy kupił i wtedy twórca będzie zbijał kokosy na corocznych odnowieniach licencji.
  8. Święta zbliżają się coraz bardziej i w kościołach już się zaczyna. A zaczyna się to co mnie najbardziej denerwuje. Przychodzą katolicy od święta i nawet nie wiedzą jak się w kościele zachować. Co roku (a właściwie dwa razy w roku) widać to podczas świątecznych mszy tych zwykłych, albo tych specjalnych (rezurekcja, pasterka). Nagle komórki co mszę się odzywają (a już najlepiej gdy to się dzieje podczas podniesienia). Przychodzą tacy do kościoła 2 razy do roku nie wiedzą jak się zachować, a myślą, że wszystkie rozumy pozjadali. Tak o tym piszę, bo wczoraj skończyły się u mnie rekolekcje wielkopostne i misjonarz wspomniał jedną myśl z którą sie zawsze zgadzałem, ale jakoś nie mogłem ubrać tego w słowa. Chodzi tu o wspomnianych wcześniej wierzących-niepraktykujących, takich co to do kościoła tylko na święta, a czasem ich jedyny kontakt z kościołem to poświęcenie jajek raz do roku i to wszystko. Denerwują mnie tacy ludzie i te ich argumenty. Bo niby on wierzy, przykazania mu pasują, no ale żeby dzień święty święcić chodząc na msze to jednak nie bardzo. Ewentualnie w święta to można się jeszcze pofatygować. Albo w Boga to ja wierzę, ale kościół to mi już nie odpowiada. Jak się wierzy, wyznaje daną religię, to się przyjmuje wszystko co ona daje, albo szuka się czegoś innego. Nie mówi się, że ja to jestem katolik, ale w sumie to nic mi w tej religii nie odpowiada. Już więcej szacunku mam wtedy do ateistów, którzy nie ściemniają tylko otwarcie mówią, że nie wierzą i tyle. No i właśnie ten misjonarz nawiązując do tego co wspomniałem powiedział, że kiedyś prowadził rekolekcje i było właśnie pełno osób, które podawały się za wierzących-niepraktykujących. Na to misjonarz odpowiedział, że one jest w takim razie niepraktykującym wegetarianinem. Oburzenie wśród słuchaczy było ogromne, szczególnie wśród tych co to się za wegetarian podawali. No i ja też stwierdziłem, że w takim razie muszę być wegetarianinem niepraktykującym. Bo w końcu zwierzątka lubię, są takie miłe, można popatrzyć pogłaskać, głupio myśleć, że ktoś je zabija, też chcą w końcu żyć. Strasznie lubię też różnego rodzaju warzywka i owoce. No ale żeby z tej okazji pozbawiać się przyjemności jedzenia mięsa. To tylko jeden drobny szczegół z którym się w wegetarianizmie nie zgadzam, więc wegetarianinem jestem choć niepraktykującym. Mam nadzieję, że nie ma tu nikogo kto uważa, że jednak bycie katolikiem niepraktykującym jest w porządku i dajmy na to coniedzielna msza święta nie jest potrzebna. No ale jeśli ktoś taki jest to postaram się mu uzmysłowić dlaczego się myli, choć ten przykład z wegetarianizmem mam nadzieję jest wystarczająco obrazowy. Jak to już tu wcześniej wspomniano, wierzącym (a w tym co pisze to raczej wyznającym religię) się jest, albo nie, nie ma czegoś pośredniego.
  9. http://czytelnia.onet.pl/0,1401638,1,artykuly.html Ja mam nadzieję, że to tylko żart Prima Aprilisowy, mimo, że ze 2 dni przed czasem. Może nie odnosi się do samego RG ale w końcu to jego partia ma takie zwariowane pomysły. A co do samego mistera naszego kraju. Cieszę się, że szkoły wyższe nie podlegają pod ministerstwo edukacji i mam nadzieję, że zanim moje dzieci zaczną się uczyć to już ktoś zdąży po tym człowieku posprzątać. Nie powiem niektóre pomysły to ma może i dobre, ale zwykle to mówi rzeczy wiadome, albo metody poprawy są do niczego. Po pierwsze po co zakazywać używania komórek? O ile wiem to to i tak jest zakazane, a kto chce to i tak używa. Nauczyciele zabierają czasem i rodzice mają się po nie zgłaszać (tylko, że te komórki potem leżą przez kilka lat bo rodzić nawet nie wie że dzieciak miał komórkę). A poza tym kultura osobista wymaga, aby na lekcjach komórki nie używać, a na przerwach nie wiedzę w tym nic strasznego. Sprawa mundurków. Szczerze to mi to nie przeszkadza, szczególnie, że niektóre wzory pokazywane w TV były całkiem nie złe (nie to co za moich czasów, granatowe coś, dobrze, że jak szkołę zaczynałem to to już się przestawało akurat nosić). Ale nie można nikogo zmuszać, niech zdecyduje rada rodziców (w końcu od czegoś jest). A radzenie sobie z przemocą w szkole to też ma pomysły porypane. Zamykanie recydywistów w gettach nic nie da (tak jak i geniuszy, a też o takim pomyśle słyszałem). Po prostu trzeba dać większe prawa nauczycielom, żeby rodzice nie przylatywali z wrzaskiem, gdy nauczyciel głośniej krzyknie na ich pupilka. Co do religii. To jestem ewentualnie za zamianą tego na religioznawstwo (ewentualnie etyka), aby uczyć o wszystkich religiach (tych większych), i aby taki człowiek mógł sobie ewentualnie sam wybrać. A teraz taki przedmiot z którego można zrezygnować to do tej średniej i tak nic nie wart. Ci co religii nie lubią, to załatwią sobie zwolnienia, a ci co chodzą grzecznie to będą mieć 6 za darmo. Co do matury z religii, to o ile nie będzie obowiązkowa to nie mam nic przeciwko. Po pierwsze to wcale nie będzie łatwe jak co niektórzy uważają (nikt tam 10 przykazań pytał nie będzie, a raczej z tych prostszych to który ewangelista pisał o nakarmieniu 5000 a który o 7000), a seminaria i kierunki teologiczne nie będą musiały robić egzaminów. Po drugie, można sobie w końcu wybrać historię tańca, to dlaczego nie religię? To chyba tyle wystarczy na razie ;)
  10. Trochę natury. Byłem ze dwa dni temu na spacerze, z aparatem i uwieczniałem pierwsze oznaki wiosny. Zdjęcia na pewno nie są jakieś super artystyczne. Póki co staram się uzyskać na fotkach kolory takie jak pamiętam z rzeczywistości (często mi wychodzi tak, że one jakieś takie wyblakłe są mimo, że rzeczywistość była znacznie piękniejsza. Pierwsze zdjęcie wydaje mi sie być najlepszym z tych tu dodanych. I kolory żywe, i ostrość w miarę interesująco ustawiona, i to przekrzywienie aparatu jakby uroku dodaje (choć w sumie nie przekrzywienie, bo to na powalonym drzewie rosło). Drugie i trzecie zdjęcie to chętnie uzyskał bym opinie jak kolory wyglądają. Bo tych samych obiektów mam więcej, ale tutaj kolory jakby najbardziej żywe. A co do ostatnich dwóch. W rzeczywistości to znacznie lepiej wyglądało. Chciałem tu na tle nieba (którego kolor był bardziej żywy) uchwycić bazie, ale jakby te niebo nie bardzo wyszło, a i same bazie bez wyrazu :( Chętnie poczytam wszelkie uwagi krytyczne i rady, jak następnym razem lepiej to zrobić. PS. A aparat jakby kto pytał to Konica Minolta Z5 (taki trochę bardziej wypasiony kompakt)
  11. Dobre jak dobre. Ja bym powiedział, że Loch i Akademia, to bardziej armie neutralne. Oczywiście Akademia, bardziej się kieruje w stronę dobra, a Loch w stronę zła (vide jeden klan którego nazwy nie pamiętam, a współpracował z demonami). Choć może nie tyle zła, co spełniania egoistycznych zachcianek przywódców. A poza tym, Nekropolia, całe zamieszanie chciała wykorzystać na swoją korzyść (a konkretnie Markal i nie wszyscy by to uznali za złe) i tylko demony mają ochotę na panowanie nad światem, co nie podoba się pozostałym frakcjom które starają się temu przeciwstawić. No i co do Lochu jeszcze to mamy motyw amorów Raelaga do Izabeli, dzięki czemu znowu wychodzi, że Loch też znowu takich dobrotliwych zamiarów nie ma. A krasnoludy to i jak Akademia, zostawią wszystkich w spokoju, byle im nie wadzić.
  12. Feniks

    Problemy techniczne z gramsajtami [M]

    Tak mnie ostatnio przyszło na przemyślenia na temat GS''ów. Skąd się bierze popularność co poniektórych? Bo tak patrząc na mojego, to ta popularność jest niewielka i to zapewne wynika z mojego małego udzielania się na forum. Owszem bywam tu często, często czytuję (a właściwie codziennie), ale nie za często piszę. No a jak nie ma mojego nicka nigdzie to i nikt nie kliknie na ten mały link. Z drugiej strony mój nick to niezbyt znana marka (jak ten z jednego GS''a z TOP5 na którym od dawna nic nie ma, a ciągle z tego TOP 5 nie schodzi. Nie biorę też udziału w konkursach na najlepszą wizytówkę, bo i po co? Poza tym wydaje mi się, że na tamte GS''y konkursowe tylko wchodzi jury i kibice i nikt poza tym (bo ja mimo, że kilka razy do tematu wszedłem na GS''y jakoś ochoty wchodzić nie miałem). Ten temat to raczej kiepska reklama (te ze 2-3 posty które tu kiedyś napisałem to nie przysporzyły mi wielu fanów). No ale co się dziwić. Skoro większość postów wygląda "Mam wpisa, chodźcie i komentujcie". Właśnie z powodu takich wpisów bardzo rzadko tu zaglądam (i pewnie nie ja jedyny), no ale na moje przemyślenia lepszego tematu nie znalazłem. Poza tym jak tu już pewnie zauważono (mam nadzieję, że to coś więcej niż rubryka z reklamami, bo jeśli tak to pewnie nikt nie doczyta do tego miejsca) popularność GS''ów znacząco zmalało od czasu ich startu. Sam wnioskuję to po tym, że wśród tych kilkunastu osób które mam wśród znajomych nikt od dobrych 2 tygodni nic nie pisał (mimo, że niektórzy się odgrażali, że będą to robić regularnie), no i jak wchodzę na GS''y przypadkowych osób piszących na forum to często ostatnie wpisy są z lutego. No ale skończmy przynudzać, i żeby nie wyłamywać się to też reklamę umieszczę (może odrobinę ciekawszą niż zwyczajowe). Wiesz, że właśnie skończyły się MISTRZOSTWA POLSKI? A wiesz CO to za Mistrzostwa? Jeśli na oba wcześniejsze pytania odpowiedziałeś NIE to znak że najwyższa pora zajrzeć do mnie i sie przekonać, jak taki kibic sportu jak TY nic o tym nie wie. A jeśli odpowiedziałeś na choć jedno z nich TAK, to może chciałbyś dowiedzieć się więcej. Krótka relacja z Mistrzostw, linki do relacji obszerniejszych, zapowiedź kolejnych relacji i ciekawych linków. A w archiwum zasady gry i relacje z Eliminacji do Mistrzostw jak i innych turnieji w których sam brałem udział. JEDYNY GRAMSAJT O drugim najchętniej oglądanym przez Polaków sporcie zimowym (mimo, że mało kto zna zasady) ZAPRASZAM
  13. Mam następujący problem. Jakby ktoś był gotów doradzić, spotkał się z czymś podobnym, byłbym wdzięczny. Otóż drugi domowy komputer (od brata), zaczął się mu dziwnie zachowywać. Zostawił mi on kartkę, że sie wiesza, a później się nie uruchamia. Sprawdziłem. Uruchomiłem komputer, ledwo myszką ruszyłem i wisiał. Twardy reset i monitor odezwał się z brakiem sygnału z karty. Kilka razy resetowałem, włączałem, wyłączałem, czasem pojawił sie na jakieś 5 sekund ekran uruchamiania komputera i po chwili znów brak sygnału. Pierwsze co pomyślałem, to uszkodzony monitor (mimo, że to najnowsza część tamtego komputera). Jednak po podłączeniu i do mojego komputera wszystko było w porządku, więc to nie to. Sprawdziłem także komputer z moim monitorem i te same objawy. Za pierwszym razem pojawił się ekran, ale nawet 2 sekund nie wytrzymał i monitor zgasł. Więcej się nie obudził (monitor). Moja diagnoza to uszkodzenie karty graficznej. W internecie proponują zwrócić jeszcze uwagę na zasilacz. A jak wasza opinia? Kartę graficzną sprawdzę, gdy od kogoś pożyczę (swojej nie wsadzę bo mam PCI-E a tam jest AGP). Zasilacz jutro sobie sprawdzę, podłączając swój. A może to coś innego jest? Wina systemu to raczej nie jest, bo monitor gaśnie zanim system się pojawi. Dodam jeszcze, ze komputer nie daje żadnych odznak uszkodzenia (żadnych pisków ani nic takiego). Słychać go jakby się najnormalniej w świecie uruchamiał (tyle że nie ma obrazu). Jakby ktoś jeszcze pytał, podociskałem wszystko co możliwe, kartę wyciągnąłem i przeczyściłem. Konfiguracja tamtego kompa to: PIII 650MHz GeForce II MX 384 MB RAM (pewnie jakieś noname) płyta główna (oczywiście modelu nie znam) zasilacz (jakiś noname, na nalepce ma napisane 200W/250W) Dodam jeszcze, że komputer ma dobrze ponad 5 lat (przez to w tej konfiguracji tyle nonam''ów, jak go kupowałem, to wiedziałem jak wybierać procesor i kartę graficzną), więc bardzo możliwe że coś siadło. Tylko co i od czego zacząć sprawdzanie i czy może to być coś jeszcze poza tym co napisałem?
  14. Feniks

    CD-ACTION

    Ale się powadzili, bo ktoś strategii czy tam RPG-w nie lubi (pewnie nawet nigdy nie grał, za trudne czy cuś :], ale nie będę tego komentował, bo znowu się będą kłócić) Wypowiem się jak się należy o CDA (bo do tego ten wątek). Gry dają porządne, może nie najnowsze hity (ale za to starsze hity), zawsze jest w co pograć (choć sam często nawet gier nie odpalam, z braku czasu, bądź akurat ten tytuł mnie nie interesuje. Ale na tytuły nie narzekam, bo skoro mi się nie podoba, to nie znaczy, że innym też nie. Ostatnio to z chęcią pograłem sobie w Tribes, a wcześniej to chyba Gothic był (ten brak czasu, miło wspominam też czas z Sudeki, PsiOps, Ghost Master, Scrapland, Startopia i może więcej wymieniać nei będę bo i po co). Teraz brat grywa w Desperados, a Ballance zainstalowany u dziewczyny (trzeba ją wkręcić w gry, zaczynając od czegoś miłego). I właśnie gier typu Ballance mi trochę w CDA brakuje (a graliście giedyś w HamsterBall?), takich logiczno zręcznościowych, które można włączyć na 5 minutek coby spróbować jakiś rekordzik pobić. Byłbym chyba wniebowzięty gdyby dali kiedyś The Incredible Machines (choć pewnie nie wszystkim się spodoba, bo to stare, brak wykrzystania DX10, trzeba mózgować przy grze, a niektórych głowa od tego boli, pewnie tylko nieco mniej niż przy rozwiązywaniu krzyżówek :]). A co do gier zapowiadanych na nr urodzinowy. No nie powiem póki co zapowiada się ciekawie, szczególnie, że zwykle zaczynają nie od hitów. Gry 4X lubię (choć nie specjalnie umiem w nie grać, zwykle gram na najniższym poziomie trudności, jak na przykład w GalCiv). Tomb Raider to klasyka (mimo, że o Chronicles o ile dobrze pamiętam to szczególnie się ludzie nie wypowiadali, ale dobrze mieć w kolekcji). Zobaczymy co będzie dalej. A CDA kupuje od dawna, w swojej kolekcji brakuje mi tylko 5 numerów (4 pierwsze i któryś koło 30). Te pierwsze numery zwinąłem koledze gdy chciał je wyrzucić, sam kupuję jakoś od 3 roku powstania pisma, a od 5 mam prenumeratę i mimo, że teraz nie mam czasu grać (studia mnie kiedyś wykończą), recenzje zawsze można znaleźć w necie, to i tak nie mam ochoty zaprzestać prenumeraty. Już mi brakuje miejsca gdzie mam trzymać te tony makulatury, ale coś wymyślę. I więcej tolerancji dla gustów innych a nie będzie 50 postów o niczym :], jeszcze zagrożonych degradem czy banem.
  15. Nie bardzo miałem kontakt z typowymi do aparatów (takie małe), ale dobra drukarka z funkcją (jak wspomniano) PicTBridge (co pozwala drukować nie włączając komputera), na wydruk kilku zdjęć, była by chyba lepsza (no i możesz też drukować zdjęcia po obróbce w kompie). Chyba, że potrzebujesz drukować poza domem, to wtedy odpada. Ja mam Canon Pixma IP300 (teraz są już nowsze wersje), świetnie drukuje wszystko, w tym zdjęcia (nie zauważyłem różnicy pomiędzy zdjęciem wydrukowanym u mnie i w fotolabie), i nie jesteś ograniczony do formatu 15x10, możesz spokojnie zdjęcia w A4 drukować. Ta drukarka ma ponadto opcję automatycznego duplexu (nie trzeba ręcznie stron obracać) i drukuje na płytach do tego przeznaczonych. I wcale nie jest taka droga jak na to co oferuje (wydaje mi się, że nawet będzie tańsza od tych małych specjalizowanych). Teraz są jej nowsze wersje, ale ta chyba też jest ciągle w sprzedaży. Ja w każdym bądź razie jestem z tej drukarki bardzo zadowolony. Jeszcze muszę dodać, że ma osobne pojemniki na każdy kolor. Oryginały kosztują około 40 zł, a zamienniki słyszałem, że nawet za 5 można dostać (ja kupuję w każdym bądź razie oryginały, na wypadek druku zdjęć od czasu do czasu) No ale do druku większej ilości fotografii to fotolab będzie szybszy i tańszy.
  16. Z takich lepszych (przynajmniej wg mnie) i nie za drogich kompaktów to ja mógłbym polecić takie dwa. Ten co mam sam Konica Minolta Dimage Z5 - 12x zoom optyczny, 5MP dużo opcji manualnych, tryby automatyczne, zdjęcia nie najgorsze (automatyczne imprezowe są całkiem fajne, a jak się dobrze poustawia to i manualne świetne wychodzą); zdjęcia można poszukać w tym wątku, kilkanaście ich już tu umieściłem. Jest też model Z6 różniący się chyba tylko większą matrycą 6MP http://konicaminolta.pl/products/consumer/cyfrowe/dimage/z5/index.html Drugi to chyba Kodak Z650 http://www.komputronik.pl/pelny.php?id=26676 . Chyba, bo nie jestem pewien co do modelu. Aparat ma zoom x10, 6MP dużo opcji automatycznych (znacznie więcej tematów niż ten mój), ma też możliwości manualne. Widziałem go w akcji bo znajomi taki mają. Oba aparaty mają możliwość nagrywania filmów, bez ograniczeń czasowych (jedynie wielkość karty ogranicza). Oczywiście nie są to aparaty które się w kieszeni zmieszczą, ale jako kompakty dla początkujących, którzy się fotografią interesują, potrzebują aparatu na imprezy rodzinne, jak i dającego profesjonalne możliwości to jak znalazł. Ja póki co nie mam co narzekać. A zoom się docenia dopiero jak się go ma. To tak jak z powietrzem. Docenisz dopiero jak stracisz. Ja teraz nie wyobrażam sobie robić zdjęć bez tego zoom''a. Daje znacznie większe możliwości.
  17. Feniks

    Problemy techniczne z gramsajtami [M]

    Tak powiem, że reklama w tym wątku zbyt efektywna nie jest, ale spróbować kolejny raz można. Zapraszam do mnie wszystkich zainteresowanych egzotycznymi (przynajmniej jak na Polskę) sportami. Jak już tu wcześniej pisałem, zajmuję się curlingiem i o tym właśnie piszę na moim sajcie. Dziś zakończyłem omawianie podstawowych zasad, więc zainteresowanych zapraszam do czytania (wszystkich postów, a nie tylko ostatniego bo on sam w sobie niczego nie daje). Na początku pisałem dużo o turniejach w których brałem udział. A teraz będę pisał o taktyce oraz o Mistrzostwach Polski w których póki co jeszcze biorę udział (już za tydzień do Torunia na drugi etap). I oby do przodu. Nie krępujcie się więc, wchodźcie, czytajcie i pytajcie. Każdemu chętnie odpowiem na pytania, wyjaśnię co niejasne w zasadach, w końcu od tego jestem. A więc GRASZ? GRAM, w Curling!
  18. Feniks

    JAkie ryby jecie i jak często ??

    Ryby to jadam i uwielbiam wszystkie. Częstotliwość jest różna. Zależy czy jest w lodówce, ale zwykle przynajmniej raz w tygodniu coś rybnego mam (choćby w puszce). Gdy jestem na wczasach nad morzem to codziennie jakaś ryba i codziennie inny gatunek. W domu to różnie. Najlepiej jest gdy ojciec bądź dziadek coś złapią. Wtedy to sandacz smażony, czy szczupak albo sum, albo jeszcze co innego (jak na przykład karpik). Z kupnych to standardowo raczej, makrele, pangi i inne mrożonki. Puszkowanymi też nie pogardzę (jak na przykład śledzie w oleju). Wędzone rybki także uwielbiam (węgorz na przykład, bądź bardziej standardowo makrela). Z większych morskich to różnie jest. Smakują mi oczywiście, ale raczej rzadko je mam kupowane, bo trochę drogawe. I niech nikt nie narzeka na ości, jeśli nie jadł smażonego leszcza! Szczególnie nie wolno w tym względzie na karpia narzekać, który w porównaniu z leszczami (tymi mniejszymi szczególnie), ości praktycznie nie ma (a jak już są to takie duże, które nie wejdą człowiekowi między ząb a dziąsło). Leszcze właśnie z tego powodu jadam tylko w occie, gdyż wtedy te ości skruszeją i już nie sprawiają problemu (jedynie kręgosłup się wyciąga z żeberkami i po wszystkiemu).
  19. Feniks

    Red Dragon - Gra Online

    W RedDragona to grałem chyba ze 3 lata temu. Fajnie się grało, ale niech mi nikt nie mówi, że na to się mało czasu traci. No może w czasie pokoju to tak ale w czasie wojny. Nigdy w to nie uwierzę. A ja jeszcze grałem dżinami, jako główny mag koalicji i potem siedziałem po nocach, żeby czary rzucić. A na samo rzucenie czarów (wtedy jeszcze miałem problemy z netem) to mi chyba ponad godzina schodziła. Jeszcze na początku Ery nie było źle, gdy się walczyło w wojnach pojedynczych koalicji. Ale gdy dołączyliśmy się do większych wojen pod koniec ery, gdy się nie dopuszczało do zwycięstwa kogoś tam. Wtedy była masakra. Siedziałem przed kompem od 20 i czekałem na rozkazy kogo ja mam czarować. Rozkazy się gdzieś koło 24 pojawiały i jeszcze dostawałem pytanie od szefa koalicji czy nie poczarowałbym za kolegę z koalicji, bo jemu net nie działa, nie mógł do późna siedzieć i wogóle. Czasem to nawet za złodzieja robiłem, bo gracz nie mógł, często i do 2 siedziałem aby wszystko zrobić. Przynosiło to i owszem efekty, bo my w pierwszej 100 byli, za wkład sporo ziemi dostawałem. Ale po takiej jednej erze zrezygnowałem. W końcu to gra ma być dla mnie a nie ja dla gry. A poza tym następna era to była pierwsza płatna co też miało wpływ na moją decyzję. Wcześniej nawet się zastanawiałem, czy z moim doświadczeniem nie działać samotnie i walczyć na dole tabeli z niedoświadczonymi graczami, ale mi przeszło. Nie wiem jak jest teraz. Ale wątpię, żeby w poważniejszych wojnach tego czasu schodziło mniej. Miło ten czas wspominam, bo grało się miło, przynajmniej wtedy gdy nie musiałem po nocach siedzieć i czekać na rozkazy. A jeszcze jak dostawałem czarować na 4 guby z 4 różnych koalicji z którymi akurat byli my w stanie wojny :) Dobrze, że zrezygnowałem. No ale jak ktoś ma mnóstwo czasu to polecam.
  20. Mam pytanie co do klawiatury. Zabieram się za zmianę mojej i jakoś mi ciągle szkoda (w końcu ona chyba z 10 lat ma i ciągle działa bez zarzutów). No ale wypadało by już zmienić. Głośna strasznie (szczególnie w porównaniu z tymi nowymi) no i brudna (już jej chyba nigdy nie dam rady domyć). Ale klawiaturka piękna, łamana (ergonomiczna), mógłbym tylko jej plusy wymieniać. W końcu to moja pierwsza i jak dotychczas jedyna klawiatura, mam do niej sentyment, no ale trzeba ją na emeryturę już wysłać. Znalazłem więc coś takiego http://www.proline.pl/shop.php?prodid=MS+NATURAL+ERGO+4000 Co o tym myślicie, ktoś może ma i mógłby się podzielić wrażeniami? A może możecie polecić jakąś inną ergonomiczną (czarną)? I w związku z tą klawiaturą mam jeszcze pytanie. Otóż jak zachowują się klawiatury USB jeśli będę chciał coś w BIOSIE podziałać. Nie będzie z tym żadnych problemów. Albo podczas instalacji systemu? Czy nie będę musiał przypadkiem wtedy wracać na PS/2? Pytam bo wiem jak miałem z myszką, nawet w systemie nie działała, dopóki Windows sobie jej nie wykrył i sterowników uniwersalnych nie zainstalował.
  21. Feniks

    Windows Vista - Temat ogólny

    Właśnie sobie przeskanowałem komputer tym programikiem do sprawdzania zgodności. Jestem w pełni zadowolony,bo nie wykrył problemów. No znaczących problemów. O te mniej znaczące się chce właśnie zapytać. Po pierwsze skaner. Mam dosyć stary. Sterowników dodanych przez producenta już dawno nie używam. W XP stosuję standardowe sterowniki systemowe (chyba mi sam wykrył ten skaner nawet). Dlatego pod Vista chyba powinno to w ten sam sposób zadziałać? Czy może się mylę? Drugi kłopot to brak miejsca na dysku. To akurat żaden problem (już od dawna zabieram się za porządkowanie dysków). Ale i tak chce ten system zainstalować jako drugi (partycja 40 GB czeka od roku; miałem tam Linuksa zainstalować, ale jakoś nie mam czasu, ani chęci). O ile się nie mylę to z Vistą jako drugim systemem problemów być nie powinno? Czy się jednak mylę? No i po co temu systemowi 15GB wolnego miejsca (tyle chciał żebym uzyskał, dla niego) Jeszcze zostały wykryte 2 problemy z programami. Po pierwsze Kerio. I z tym może jednak być problem do póki nie pojawi się wersja dla Visty (czy może to nie ma znaczenia, w co wątpię). Jeszcze pojawił się problem z NERO ale ten czemu się pojawił to nie wiem. W końcu na system w żaden sposób nie wpływa. Teraz to mi zostało tylko czekać, aż uruchomią w końcu na wydziale to całe MSDNAA czy jakoś tak i się po Vistę Ultimate pofatyguję :]
  22. Właśnie skończyłem dodatek i naszły mnie refleksje na temat kolejnego. Patrząc na fabułę raczej będzie i zapowiada się wielka wojna (ciekawe czy dołączą się do niej magowie, bądź nekromanci co jest możliwe patrząc na to gdzie udaje się Raelag). Rozprawialiście tu o nowych zamkach. Jeśli ja miałbym prorokować to obstawiałbym coś na styl barbarzyńcy z orkami na czele (znowu wypowiedź Raelaga). I czy dadzą tym barbarzyńcom jakąs zdolność na styl runów? Jednak przyszło mi do głowy coś jeszcze. Przydałby się przecież jakiś oddzielny zamek dla kultystów. A taka myśl naszła mnie gdy zobaczyłem gdzie w ostatnim filmiku rozmawia Biara z Alarykiem. Zupełnie nieznane mi mury i tereny (nigdzie ich nie widziałem wcześniej, ani w zamkach, ani na planszy, ani w filmikach). Może Nival zdecyduje się na dodanie czegoś takiego? W końcu w tym dodatku mamy tak jakby 1,5 zamku, więc czemu by w następnym nie zrobić podobnego kroku (jednostki są, potrzebne tylko budynki). A znowu sugerując się ostatnim filmikiem, kultyści w kolejnym dodatku raczej występować będą. A ogólnie to jestem zadowolony z zakupu dodatku, miło mi się grało w kampanię, a teraz będę grał w scenariusze (których też się trochę namnożyło). Polecam jak ktoś jeszcze się nie zaopatrzył. I pochwalę też producentów nieoficjalnych patchy. Sam nie znalazłem wielu błędów (gdy nie są rażące, to nawet nie zwracam na nie uwagi), ale po instalacji patchy nie zauważam już żadnych.
  23. Feniks

    Piractwo

    Czytam takie artykuły i na nowo nachodzi mnie pytanie. Jak możne kupować piraty na giełdzie? Sam jak kiedyś zdarzało mi się mieć coś nielegalnego, to nigdy za to nawet grosza nie dałem (jedynie koszt nośnika). A kiedyś to i internet nie był tak popularny i wychodziło by, że innego źródła nie ma. Dlatego tym bardziej mnie to dziwi, gdy teraz internet coraz popularniejszy, a ludzie dalej chodzą na jakieś bazary i kupują syf nawet niewiedząc czy to pewne (zresztą jak w przypadku każdego pirata, ale takie bazarowe to szczególnie). I jeszcze dać 40 zł za taki system. To to już mi się nie mieści w głowie. Jak jeszcze mogę zrozumieć tych co ściągają (bo przecież za darmo), to już takich co kupują piraty to chyba nigdy nie zrozumie. W końcu albo nie daje zarobić nikomu (i doprawiam jakiś różne teorie na ten temat), albo właścicielowi, a nie przestępcom wzbogacającym się na czyjeś pracy. Nie rozumie i tyle
  24. Nieśmiertelność. Ciekawa sprawa. Ja to w sumie mam z nią niewielkie doświadczenie :), ale jak się człowiek naczyta różnych książek fantasy czy science-fiction to potem nasuwają się pewne myśli. Sam osobiście uważam, że przydałoby się trochę to życie wydłużyć. Chodzi o to, ze teraz aby coś osiągnąć (na przykład w kwestiach naukowych) to trzeba do 30-40 lat życia studiować to co już inni wymyślili, zanim się zabierzemy za coś odkrywczego. potem własna praca i ani się człowiek nie obejrzy, a już jest po 60''ątce i myśli o emeryturze, bo to przecież niedługo życie się kończy. Kiedyś to naukowcy mieli lepiej, bo gdy nic nie było odkryte to mogli i w wieku 20 lat dokonywać przełomowych odkryć. A teraz? Na samo poznanie tego wszystkiego co już odkryto to życia brakuje. I nie mówię tu o wszystkim a o jednej dziedzinie (chociażby fizyce). Uważam więc, że życie ulegnie przedłużeniu chociażby po to aby się do prawa dostosować (no skoro wiek emerytalny ciągle ulega :] więc i żyć dłużej musimy, żeby coś z tej emerytury korzystać). Ale będzie na to miało wpływ znacznie więcej spraw, o których już tutaj wspominano (radzenie sobie z chorobami, zdrowa dieta, zdrowy tryb życia, choć co 10 lat co innego jest za taki uznawane). Teraz inna sprawa. Jaki jest ten maksymalny wiek do którego można by żyć. Czytałem kiedy jedną książkę, w której ludzie potrafili przedłużać sobie życie w nieskończoność (właśnie odmładzając organy), ale prawnie, demokratycznie ustawiło sobie granicę 200 lat po której nikt więcej nie przedłużał życia (wszyscy potem do 5 lat umierali). Chodziło o to, że taki wiek był optymalny, człowiek nie zdążył się za nudzić, a był w stanie przeżyć swoje życie. Inna sprawa. Spójrzcie na Elfów z różnych światów fantasy. Są nieśmiertelne, zginąć mogą tylko w wyniku odniesionych ran w bitwach. Ale ta nieśmiertelność niewiele im pomaga. Nudzą się w końcu śmiertelnie i jak u Tolkiena odchodzą na tereny gdzie mogą oddać się swego rodzaju Katharsis. U Sapkowskiego tymczasem, młode Elfy walczą aby odzyskać chwałę swej rasy bądź zginąć (bo co to za życie gdy wszyscy tobą pomiatają). Czytałem też książki w których ludzie mogą sobie wykupić ubezpieczenie na wypadek śmierci. Człowiek taki za życia, co jakiś czas magazynuje swoje wspomnienia i swoją całą osobowość , a po śmierci hodują mu nowe ciało, do którego wszystko ładują. W niektórych książkach swoje osobowości ładują do komputerów. Pisarze maja olbrzymią fantazję. Ja osobiście uważam, że przydałoby się przedłużyć, życie po to abym był w stanie poznać wszystko co mnie interesuje (studiuję elektronikę i dobrze wiem, że po studiach magisterskich, jeszcze mnóstwo wiedzy nie będę miał, a interesuje mnie i fizyka i kiedy czas, żeby to wszystko dogłębnie poznać?). A gdy już poznam to chętnie przysłużyłbym się światu jakimś wspaniałym wynalazkiem. Ale na to to już życia braknie. Jednak wiecznie żyć bym nie chciał, bo rzeczywiście w końcu gdybym już wszystko wiedział co chcę, odkrył co mam odkryć, to by brakło chęci do tego życia.
  25. Feniks

    Piractwo

    Słyszeliście o takiej akcji Microsoftu? Może za dużo powiedziane akcji. Otóż Microsoft, uczelniom (szczególnie technicznym), a właściwie nie całym uczelniom a tylko wydziałom z którymi podpisze umowę, udostępnia wersje swoich systemów dla studentów. Chodzi o to, że każdy student może za darmo (na okres studiowania) uzyskać każdą jaką tylko chce wersje Windowsów (a może i innych programów) całkiem za darmo. Licencja ma takie ograniczenia, że system może służyć tylko do celów edukacyjnych (czyli grać by na nim nie można było, ani oglądać filmów czy słuchać muzyki, chyba że miało by to związek z edukacją). Ale myślę, że taka licencja i tak lepsza niż brak jakiejkolwiek. W każdym razie z tego co się orientuję, jeden wydział u mnie na Politechnice już taką umowę ma, a teraz mój wydział się o to stara. Więc jak tylko to się uda załatwić, na pewno pofatyguję się po Vistę. No i mam pytanie, czy wy o czymś takim słyszeliście (macie dostęp), czy to sprawdziło się, czy może te Windowsy na tej licencji nie są jednak jakieś lewe (typu poobcinane funkcje czy coś). To, że coś takiego istnieje to raczej pewne (wiem od jednego doktora który u nas się tym zajmuje), no ale nie wiem jak to w rzeczywistosci działa (doktór powiedział tyle, że można dostać wszystkie aktualnie dostępne Windowsy za darmo w celach edukacyjnych i brak w nich jakichkolwiek ograniczeń). Bo ciężko mi uwierzyć, żebym dostał Vistę to najbardziej wypasioną gratis, z drobnymi ograniczeniami licencyjnymi (na które i tak mógłbym nie zwracać uwagi, bo na moim kierunku to jakby się uprzeć nawet grać mogę w celach edukacyjnych :)). Poza tym interesujący sposób propagowania systemu. Szczególnie jak na Microsoft, na którym wszyscy wieszają psy, że taki drogi i nie ma nic za darmo.