Second

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    4
  • Dołączył

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutralna

O Second

  • Ranga
    Obywatel
  1. Second

    Dead Island Riptide

    Witam Serdecznie, Jestem zainteresowany wspolna gra i zdobywaniem archi - nie tylko w DI:R a takze w innych grach. Pozdrawiam Second P.S. Wysłalem Ci zaproszenie na Steam.
  2. > A jaki jest następca Dungeon Keepera? Możesz podać tytuł? War for the Overworld - prosze Cie uprzejmie.
  3. Kolejny konkurs... znów nic nie wygram - ech odbiore poczte i sprobuje cos wymyslec. Wsród listów - rachunki, rachunki ech kolejne zaproszenie do klubu ksiazki i o... znów rachunki oraz jakas dziwna koperta... niema nadawcy... szary papier - wyglada na stary - z tylu zalakowane jakas dziwna pieczecia AC... no nic - zobacze co nowego mi proponuja - trzy ksiazki w cenie jednej a moze pozyczke na bardzo "niski" procent... ech - rachunkami zajme sie pózniej - poloze sie i zobacze co jest w tej dziwnej kopercie... Siedem lat... to byl piekny okres - niczym nie skrepowana wolnosc - ciagla zabawa - wlazenie na murki i budynki, ryzyko kazdego dnia - jednak to bylo cos... do czasu tego dziwnego czlowieka który przyszedl do mojej matki... odziany w bialo-czerwona szate... opasany bogatym pasem - nigdy nie widzialem tak bogatego stroju... jednak jego twarz byla ledwo co widoczna. Widzialem jedynie usta, gdy rozmawial z moja matka - jedyne co dane mi bylo wtedy wiedziec to jego imie - Ezio. To byl ostatni dzien który spedzilem w rodzinnym domu. Tej nocy matka powiedziala mi, ze musze odejsc, ze czlowiek którego widzialem wczesniej zaaopiekuje sie mna. Nauczy mnie wszystkiego czego ona nie potrafila i da mi bezpieczenstwo którego ona nie mogla mi zapewnic - wtedy jeszcze nie wiedzialem co znacza te slowa i jakie beda tego konsekwencje. Pod nasz dom zajechala kareta - dwa biale ogiery parskaly niecierpliwie. Noc byla bardzo mrozna... gdzies w oddali slyszalem wycie wilków. Stukot ciezkich debowych kól nie dawal mi usnac, jednak nie to bylo najgorsze - nie wiedzialem co mnie czeka, mialem tylko siedem lat. Ezio siedzial kolo mnie w kompletnym bezruchu. Próbowalem go zapytac, jednak odpowiedzia byla jedynie cisza i stukot kól... dojechalismy do pieknej posiadlosci polozonej w doskonale prosperujacym miescie... nigdy nie widzialem takiego bogactwa w jednym miejscu... mimo póznej pory ludzie smiali sie... bawili - tawerny byly pelne kupców... mijalismy banki, kuznie - mój wzrok przykul pieknie odrestaurowany kosciól - miasteczko tetnilo zyciem, w powietrzu czuc bylo szczescie. Usmiechnalem sie - moje powieki stawaly sie coraz ciezsze... zasnalem. Nastepnego dnia - zostalem obudzony przez czlowieka o imieniu Mario. Powiedzial mi on takze iz nazywa sie Auditore. Wyjasnil mi iz Ezio wyjechal na pare miesiecy i przez ten okres bede pod jego opieka. Wyjasnil mi takze po co zostalem tu sprowadzony. Mijaly dni, tygodnie... Mario uczyl mnie jak wladac klinga, jak parowac ciosy... poznalem tez siostre Ezio - Claudie oraz matke Marie. Myslalem, ze matka Ezio jest niemowa... od poczatku mojego pobytu nie odezwala sie ni slowem... snula sie jedynie po willi jak duch - bez jakichkolwiek uczuc wykonywala codzienne obowiazki... Mario wytlumaczyl co zdarzylo sie kilkanascie lat temu... opowiedzial mi o zdradzie Uberto Alberti którego ojciec Ezio - Giovanni uwazal za przyjaciela... o tym jak zdrada przerodzila sie w zabójstwo - egzekucje Giovanniego oraz jego dwóch synów a braci Ezio - Federico i Petruccio. O szoku jakiego doznala Maria gdy dowiedziala sie o tragedii. Mario nie chcial powiedziec nic wiecej... lata mijaly - Ezio wracal co pare tygodni do willi zobaczyc jak mi idzie i znów ruszal w podróz. Moja wiedza nie ograniczala sie jedynie do walki - poslugiwania klinga - uczylem sie jak uzywac nozy, trucizn... kolo poludnia w co drugi dzien kazdego tygodnia do willi przybywal Leonardo da Vinci - uwielbialem konwersacje o sztuce, o technice - w koncu któregos dnia pokazal mi swoje skrzydla - wynalazek dzieki któremu czlowiek mial latac... od tamtego czasu prosilem go zeby dal mi spóobowac - chcialem poczuc wiatr, poczuc sie jak ptak. W koncu udalo sie - poszlismy na sam szczyt willi niosac ostroznie wielka machine przypominajaca skrzydla nietoperza - wykonane ze skóry i bardzo cienkiego drewna - wygladaly oszalamiajaco - musielismy uwazac - by nie zniszczyc zadnego ze wspanialych obrazów - ciocia Claduia bylaby wsciekla... weszlismy na góre, rozpedzilem sie i... spadlem wprost na ogród wujka Mario tuz obok figur bogów greckich... do dzis pamietam moja ucieczke przed wujkiem - mimo zaawansowanego wieku i braku jednego oka ciezko mi bylo uciec skaczac z dachu na dach... jednak udalo mi sie dobiec do rynku i ukryc w sianie - spedzilem tam dobre kilka godzin nim wujek sie uspokoil - postanowilem wiecej nie latac. Podczas tych lat poznalem takze Paole - byla ona kurtyzana jednak nie taka zwykla jak mi sie z poczatku wydawalo - w jej obecnosci znikaly rózne kosztownosci - potrafila takze niepostrzezenie przekradac sie miedzy ludzmi bedac niezauwazona znikac w tlumie - fascynowala mnie jej umiejetnosc przetrwania. Mialem 17 lat... od dziesieciu lat podrozowalem jedynie po okolicach willi - widzialem kopalnie - sady... nic wiecej - czytalem madre pisma Leonarda, rozmawialem o filozifii, cwiczylem z Mario i Paola. I wysluchiwalem ciaglego narzekania Claudii - ze to ona sie musi zajmowac papierkowa robota - ze Ezio ciagle niema - ze ona niema czasu zeby sobie znalezc meza i w takim razie jak skrzynia z dochodów willi zostanie zapelniona a Ezio nie zjawi sie po dukaty - nadmiar wezmie dla siebie... coz po czesci ja rozumialem. Pewnego dnia gdy Claudia obudzila mnie jak codzien swoim marudzeniem - zobaczylem na krzesle stroj podobny do tego w ktorym zobaczylem pierwszy raz Ezio. Zaciekawiony zalozylem go i zszedlem na dol - byl bardzo lekki wygodny - mimo stalowego napiersnika byl niczym poranny wiatr. Przed Willa czekalo mnie kolejne zaskoczenie... Leonardo, Paola, Mario oraz Ezio - czekali na mnie, wszyscy ubrani podobnie. Kazde z nich podchodzilo do mnie i szeptalo mi do ucha "Bractwo", ostatni podszedl Ezio - zdjal kaptur - pierwszy raz widzialem jego twarz - byla to twarz pelna trosk, pelna obaw jednak nie pozbawiona nadziei. Spojrzal na mnie i powiedzial - Przez ostatnie dziesiec lat byles szkolony by do nas dolaczyc - szkolony by zostac zabojca, by pomscic smierc twojego ojca. Wyjasnil mi takze dlaczego matka oddala mnie pod jego opieke, wyjasnil mi ze Rzym bardzo sie zmienil - od dziesieciu lat rzadzi nim Rodrigo Borgia. Zmienil on piekne miasto w gniazdo biedy, korupcji i morderstw - wyjasnil mi co robil przez ostatnie lata oraz jaka byla w tym moja rola - moje ksztalcenie. Wyjasnil mi kim sa oraz co robia Templariusze. Mialem 17 lat goraca krew i rzadze zemsty... tak i jeszcze chcialem naprawic swiat. Poznal mnie z Marcusem i Ignacio byli to ludzie w moim wieku - ktorzy cwiczyli od wielu lat aby dolaczyc do bractwa. Nadszedl czas na nasza inicjacje. Celem byl jeden z kaplanow - skorumpowany opasly, bezwzgledny sadysta - w zamian za grube mieszki - ekskomunikowal wskazane persony. Gdy to nastapilo rzadni krwi inkwizytorzy dokonywali publicznych egzekucji na ludziach winnych jedynie tego iz sprzeciwili sie wladzy. Wyruszylismy wczesnie rano - na placu kolo katedry bylismy poznym popoludniem. Ignacio zajal miejsce na pobliskim budynku - przebrany w mundur lucznika, natomiast Marcus i ja wtopilismy sie w tlum. Nasz cel byl widoczny - jak przypuszczalismy otoczony przez gwardzistow - nasze szkolenie nie poszlo na marne - Strzaly Ignacio poszybowaly przebijajac krtan pierwszym dwom straznikom - Marcus ze swoimi dwoma rapierami uderzyl na pozostalych trzech tworzac jednoczesnie dla mnie przestrzen... moj cel - kaplan byl niedaleko... rozpoczalem bieg, wokolo slyszalem krzyki przerazonych i zaskoczonych obrotem sytuacji ludzi - zewszad nadbiegali kolejni gwardzisci ktorzy to uprzednio pilnowali placu - jednak zwarty tlum skutecznie blokowal kolejnych napastikow. Kaplan odwrocil sie i... bylo juz za pozno - moje ostrze wbilo sie gleboko. Chwycilem umierajacego kaplana - polozylem na ziemi i rzeklem - Requiescat in pace... W tej samej chwili Ignacio oraz Marcus rozplyneli sie w plaszczu nocy. Mi pozostala ucieczka gora - na calym placu oraz wokol katedry roilo sie od gwardzistow - nie mialem szans - musialem uciekac. Puffff... wybuch granatu dymnego dal mi te kilka sekund abym mogl wdrapac sie na najblizszy budynek - jednak i ten byl juz pelen lucznikow. Myslalem ze moja przygoda skonczy sie tutaj... obrocilem sie i uslyszalem swist strzal - Ignacio zabil moich agresorow po czym znow ukryl sie w mgle nocy. Na pobliskim budynku zobaczylem oficera przybocznej gwardii Borgii - slyszalem opowiesci o tych zolnierzach - silni, sprytni, szybcy, nieustepliwi... Ezio ostrzegal mnie iz nie jestem jeszcze gotow na walke z nimi. Niemialem wyboru - rozpoczal sie poscig - wiedzial juz kim jestem nie moglem sie ukryc w tlumie poki mnie widzial - MUSIALEM mu uciec. Byl strasznie szybki - pamietam ze bieglismy dlugo ani on ani ja nie uzyskiwalismy przewagi - wielokrotnie probowalem go zgubic - lawirujac pomiedzy uliczkami - jednak on wdrapywal sie na dach i stamtad zmniejszal dystans... w koncu po kilkunastu minutach zobaczylem wieze ostatnia, wieze przed blankami... teraz albo nigdy pomyslalem skaczac w dol... do czarnych odmetow kanalow miejskich... zanurkowalem. Widzialem i slyszalem jak oficer rzucal inwektywy w moja strone jednak bylo juz za pozno - juz teraz nie mogl mnie zobaczyc, nie mogl mnie dogonic. Przeplynawszy pod kratami kanalow miejskich zobaczylem w oddali dwie postacie na koniach trzymajace kolejnego ogiera. To byli Marcus oraz Ignacio - wykonalismy zadanie. Jestesmy zabojcami... Aaaaahh... to byl dziwny sen... boze znow rachunki... o i jest ta dziwna koperta - pusta, ciekawe... to byl dziwny sen... ale... ale dlaczego cale moje ubranie jest mokre i skad te wodorosty? Przepraszam z góry za wszelkie błędy oraz za mało szczegółowe opowiadanko - miałem obawy czy nie bedzie za długie dlatego skróciłem pierwotną wersje.
  4. Witam :) Mam istotne pytanie, otoz z kolega chcielibysmy zalozyc postacie (Sojusz) ale niewiemy na jakim serwerze byloby to najkorzystniejsze, chcielibysmy aby na serwie bylo dobrze prosperujaca, zorganizowana Polska Gildia - typowo Polska :) Gildie oczywiscie musza miec wlasne www/forum + dobrze zorganizowany system DKP Jezeli moje pytanie, a raczej Apel dotrze do wlasciwych osob ^_^ prosilbym o podanie www gildii + moze maly opis. Wiem wiem jestem wymagajacy, ale Gildia w WoWie odgrywa bardzo wazna role i bez niej... wiele sie nie zdziala :) Pozdro all i thx za czas :)