MROZUS

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    335
  • Dołączył

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutralna

O MROZUS

  • Ranga
    Przodownik
  1. Ale przecież inflacja to zjawisko towarzyszące nam od zarania dziejów! Monetę psuto od dawna i zawsze. A ceny rosną, bo rosną płace, płace rosną bo rosną ceny itd. A Rada Polityki Pienieżnej jest powoływana przez Sejm, Senat i Prezydenta RP. Na jedną kadencję. Zatem nie muszą się martwić ewentualnego ponownego nie wybrania na stanowisko. Dziwić się planom rządu? Ja nie szczególnie. Jacek Żakowski w dzisiejszej "Wyborczej" wymienia pytania, które bardzo chętnie by zadał prof. Balcerowiczowi, m.in. czy kiedy przeprowadzano reformę emerytalną, to dlaczego nie zaplanowano jak i kto będzie prowadził wypłątę emerytur. Kwestia dotyczy tego, czy pieniądze mają trafić do kasy w ZUSie, i czy to on będzie wypłacał pieniądze. Bo nie oszukujmy się - system emerytalny bez ciągłego rozwoju demograficznego któegoś dnia się załamie. A rządy muszą dbać o wiele rzeczy i wiele kwestii. I strasznie mnie denerwuje panujące podejście - bo muszą się nachapać. A co? Mają być skorumpowani, albo biedni? Wielka odpowiedzialność wymaga wielkiego wynagrodzenia. Czy robiłbyś za 8 zł na godzinę, 24h na dobę, 7 dni w tygodniu, przez cztery lata? No chyba nie...
  2. Skąd pomysł drukowania waluty? Przecież to nierealne! Rząd miałby drukować pieniądz? Na jakich zasadach? Na czyje polecenie? Z politykę monetarną odpowiada NBP, które jest niezależne od włądzy politycznej w zakresie wystarczającym do powstrzymania tego typu pomysłów. Skad w ogóle takie fantasmagorie, ze rząd celowo zminiejsza wartość pieniądza? Przecież to naturalne zjawisko zwane inflacją, która napędza się sama lub z drobną pomocą decydentów. Ruszać oszczędności? Skąd taki pomysł? Ruszać OFE? Przecież nie da się ich znacjonalizować nie wywołując burzy. Dyskusja nie dotyczy tego, jak i kiedy znajconalizować OFE, ale jak mają być wypłacane zgromadzone pieniądze. Obecny system emerytalny nie wziął się z woli osób, które doknywały reform i przemian ustrojowych. W duzej mierze został odziedziczony po starym systemie, którego nie obchodziło, które pieniądze na co wydajemy. Wszystko lądowało w jednej kasie i jednej kasy było wypłacane. Problem leży w tym, że teraz nie ma jak wypłacać kiedyś gromadzonych pieniędzy, bez przeprowadzania rewolucji budżetowej. Bo te pieniądze już się były rozeszły. I to nie wina ZUSu, tylko decydentów którzy zakładali ciągły rozwój gospodarczy i demograficzny, bez perturbacji.
  3. Oczywiście, że Bóg jest wymysłem ludzkiej wyobraźni. Tylko skąd wniosek, że oznacza to Jego nieistnienie? Dyskusja o istnieniu lub nie Boga, takiego czy innego, "katolickiego" czy innego, jest bezcelowa. Bo prowadzi do utraty tego, co najważniejsze - drugiego człowieka. Każdy wierzący powinien mieć na pierwszym miejscu dobro drugiego człowieka. Bóg jest tylko obietnicą osądzenia - ukarania lub nagrodzenia - za czyny w tym życiu. Ważniejszą od kwestii istnienia Boga jest kwestia przestrzegania przekazanych nam w Jego imieniu zasad. A zasady te są w dużej mierze uniwersalne. Dosłowne trzymanie się słów Pism Świętych może prowadzić do ich wypaczenia. Spisali je przecież ludzie, w określonej sytuacji kulturowej i politycznej, dlatego rzeczywisty sens przekazu mógł zostać zniekształcony. Wbrew temu, co wielu mówi i uważa, dobry ateista ma większe szanse na znalezienie się - w istniejący lub nie - raju, niebie whatever. Wierzący powinni pamiętać, że człowiek jest tylko "niedoskonałą" (mówiąc delikatnie) kopią Boga. Więc może obce Mu są uczucia zazdrości, gniewu, chęci mordu czy odwetu. Może nie interesuje go wiara w Niego lub nie. Może ważniejsze są przekazane prawa i zasady, odnoszące się do drugiego człowieka? Ateiści nie powinni walczyć z Bogiem. Wiara jest sprawą prywatną. Żyj i daj żyć innym. Bo krzywdząc drugiego człowieka, narzucając mu swój światopogląd, krzywdzisz cały świat wokół siebie. A świat ma to do siebie, że lubi wyrównywać tego typu rachunki.
  4. Przyznam, że jest to jedna z najlepszych definicji prawa, z jaką się spotkałem. Tylko, że ludzie będący u władzy są u niej, bo My - wyborcy - ich tam ustawiliśmy. Dla mnie, prawo jest wolą ludzi u władzy, ale ci ludzie odpowiadają przed Nami, obywatelami. Prowadzi to do konsatacji, że prawo owszem tworzą ludzie u władzy, ale tworzymy je także My, jako kreujący parlamenty. Akt wyborczy jest sposobem kontroli osób, którym powierzyliśmy władzę.
  5. Kwestią niezwykle istotną jest, żeby określić, czy wygrywa kandydat z największym poparciem - większością wzgędną - czy kandydat, który uzyskał ponad połowę głosów - większością bezwględną. W pierwszym przypadku, prowadzi to nadal do wykluczenia pewnej grupy ludzi z reprezentowania. Nawet w przypadku lokomotyw wyborczych, głosujemy także na partię, popierając określoną osobę. Zatem, zgadzamy się z polityką danej partii, udzielając jej swojej legitymacji do działania. W przypadku wyborów większością względną, może pozostać duża - możliwe że większa od grupy reprezentowanej - grupa wyborców, która nie ma swojego reprezentanta. Wybór większością bezwględną, wymaga systemu turowego. Tyle, że wtedy powszechne będzie twierdzenie o "wyborze mniejszego zła", tudzież "wyborze wymuszonym". Zgadzam się, na początku lat 90 istniało wielkie rozdrobnienie partyjne, destabilizujące prace Rady Ministrów. Dlatego wprowadzono 5% próg wyborczy. Abstrahując od mojej odpowiedzi, pragnę zachęcić do zapoznania się z systemami wyborczymi - d''Hondta, Hare-Niemeyera, Sainte-Lague, Hegenbacha-Bischoffa. Wiele się wtedy rozjaśni.
  6. Pozwolę sobie - jako student prawa - uświadomić czym są i czym owocują Jednomandatowe Okręgi Wyborcze. I pobronić trochę obecnego systemu. Otóż, JOW owszem zwiększają szanse kandydatów niezależnych, ludzi którzy zdobywają poparcie, bo na nie zasługują, a nie bo są z tej czy innej partii. Kandydaci stają się zatem bliżsi wyborcom i ich potrzebom. Sęk w tym, że JOW-y nie oddają rzeczywistego poparcia kandydatów. Jeżeli mamy 10 kandydatów w okręgu, i każdy z nich zdobęcie od 9-15% głosów, to czyje zdanie będzie reprezenotwane? Kandydata z największym poparciem, tj. 15%. Pozostałe 85% pozostaje bez politycznego wpływu na instytucje pańśtwa, bo nie ma swoich reprezentantów. Obserwując JOW-y, można zauwarzyć pewną prawidłowość - wbrew pozorom "betonują" one scenę polityczną. W Wielkiej Brytanii - państwie przykładzie - są okręgi, gdzie zostaje się posłem co kadencję. Bez wymiany. Poza tym, JOW-y idealne wprowadzą setki osób, które będą miały problem z utworzeniem rządu. Bo skoro nie odpowaidają przed partią, to nie muszą realizować jej polityki potwierdzonej przez akt wyborczy. A JOW-y, które można zaobserować w Wielkiej Brytanii, przeważnie gwarantują dominację jednej partii, nad drugą, dużą opozycyjną i ewentualnie trzecią, którą można sobie dokoptować gdy trzeba. Co do obecnego systemu - proporcjonalno-większościowego - to jest to syetem, wbrew pozorom, najsprawiedliwszy. Bo obecnie nie głosujemy tylko na listę. Głosujemy na konkretnego kandydata z określonej listy. Liczba kandydatów z listy, którzy otrzymują miejsce w parlamencie, zależy od poparcia ogólnego (sumarycznego) jakie zdobyła cała lista - wszyscy kandydaci. Określa się liczbę miejsc dla każdzej z list (wg systemu d''Hondta), a nastepnie wchodzą kandydaci z największym poparciem. Pozwala to na dużą reprezentację poglądów wyborców. Co do utworzenia list TYLKO przez partie. Jest to bzdura. Każdy z obywateli może skrzyknąć grupę, wybrać kandydatów (przynajmniej tylu, ile jest miejsc do wzięcia) i utworzyć listę obywatelską.
  7. Obrażanie każdego jest złe. Bo odziera z godności. Czym innym jest wykpiwanie i wskazywanie wad. I o to - o ile jest czynione w granicach przyzwoitości i szacunku wobec osoby ludzkiej - jest dopuszczalne i nie można się o nie obrażać. Ale jakoś brak jest nieprzystojnych żartów pod adresem heteroseksualnych, białych mężczyzn. Bo nie ma osób-adresatów tych żartów tylu, co żartów o osobach homoseksualnych, czarnoskórych etc.
  8. Kandydatura Anny Grodzkiej na panią wicemarszałek została wystosowano, nie jako osoba transseksualna, ale jako kobieta, która miała zastąpić panią wicemarszłek Wandę Nowicką. A fakt bycia przez nią osobą transseksualną było uzasadnieniem ideologicznym. Absolutnie zbędnym. Ale przecież nie można spychać każdej mniejszości na margines, bo całe społęczeństwo złożone byłoby z marginesów i nikogo po środku. Dlatego bycie w mniejszości nie może oznaczać osadzenia na marginesie. Bo na tym marginesie znaleźli by się wszyscy mniej akceptowani - a tego nie chcemy, bo może to spotkać każdego z Nas. To nie boli, dopóki nie dotknie. A co do kwestii gospodarczych - mogę odpowiedzieć, że osoby homoseksualne to klienci idealni. Nie mają dzieci, zatem nie ponoszą kosztó ich utrzymania. Często żyją samotnie, zwiększając swoje koszty życia. Co do zakazu wychowywania przez osoby homoseksualne dzieci - czy naszym priorytetem nie powinno być wychowywanie dziecka w rodzinie, która je kocha i jest gotowa stanowić oparcie ponad wszystko?
  9. Ciekawe pytanie. Prawdopodbnie nie. Mamy za sobą 44 lata komunizmu/socjalizmu realnego. Pojęcie "burżuazja" zostało znacznie wypaczone. Polacy są w tej kwestii mało zorientowani. Wielu spodobałoby się takie wezwanie względem kalsy wyższej. A "burżuazja" to klasa średnia. Klasa rządząca. Być może, problem leży w niechęci wobec inności. Każdy z Nas jest inny i różny od pozostałych. Naszym zadaniem nie powinna być walka z taką czy inną "innością", ale z tymi, którzy próbują Świat wypłaszczyć. A odpowiedź, raczej, brzmi nie. Bo też i jak można się obrażać o mało zrozumiałą wypowiedź, w dodatku w odniesieniu do podświadomego wroga. Który ponad to, nie jest wrogiem tak jasno zdefiniowanym i rozpoznawalnym.
  10. Przepraszam, ale jak "mniejszość większości wchodzi na główę"? Bo nie daje się zagłuszyć? Zepchnąć na margines społęczeństwa? Bo żąda odrobiny uwagi jako członkowie i udzielający tej uwagi? Bo nie chce zostać wykluczona i uznana za zagrożenie? Współczesny świat powinien chyba opierać się na demokracji - władza większości, z uznaniem i szacunkeim wobec mniejszości. Kwestia polega nie na tym, że mniejszość "żąda" od większości głosu decydującego, ale na tym, że większość potrafi się w głos mniejszości wschłuchać. I uszanować odrębność. A nie próbować naprawiać. A obecny kierunek jest dobry. Nareszcie zaczyna do Nas docierać, że nie jesteśmy identyczni. Co najwyżej "identyczni w swej wyjątkowości". A Natura ma to do siebie, że potrafi płatać Nam najróżniejsze figle. Wiele zachowań, które ludzkość odrzuca lub musi "tolerować", są w Naszym otoczeniu Naturalnym normalne.
  11. Nie ma ograniczeń w wyznawanych poglądach i ich głoszeniu. Z wyjątkiem czegoś o czym we współczesnym świecie zapominamy - o przyzwoitości. Wiem, "poprawność polityczna" to zjawisko, które dzisiaj jest szczególnie krytykowane. Ale ta zła "poprawność" oznacza, że odnosi się z szacunkiem (sic!) do innych ludzi. Bez względu na to kim są, jakie mają cechy, skąd pochodzą, czym się zajmują etc. Bardzo szanuję Pana Prezydenta Wałęsę, ale dotknęły mnie jego słowa. Nie chciałbym siedzieć po drugiej stronie ściany, tylko dlatego, że biologia zrobiła mi psikusa. Każdy z Nas jest człowiekiem. Zatem każdemu należy się taka sama godność i szacunek. Co prawda, szacunek można utracić, ale tylko w wyniku własnych działań i wypowiedzi. Ale to tylko wyjątkowo.
  12. W ogóle, ludzie, o co toczy się dyskusja? O prawa rządzące światem? O wiarę w Istotę Nadprzyrodzoną? Boga? Przecież to kwestia wiary, a nie wiedzy. Jak ktoś wierzy - dobrze. Jak nie wierzy - też dobrze. Są ważniejsze rzeczy na niebie i ziemi, niż kłótnia o pochodzenie praw i istnienie świata transcendetalnego. Jako istoty ludzkie, jesteśmy stworzeni (przez Boga lub ewolucję) do życia w stadzie. I moim zdaniem, zamiast kłócić się o sprawy nie mające wpływu na poprawę życia naszego "stada" zakasajcie rękawy i bądźcie dobrymi ludźmi! Wiara nawet z największego przestępcy nie uczyni świętym (uogólniając), a z najlepszego człowieka pod słońcem nie uczyni Szatanem wcielonym.
  13. MROZUS

    Nowa matura ;/

    Mnie pani profesor tłumaczyła, że sama prezentacja daje do oceny dopuszczającej (ok. 10 pkt), aby uzyskać więcej trzeba nawiązać konwersacje. Tak to chyba było...
  14. MROZUS

    Quiz - Historia

    1355 - Buda, Ludwik Węgierski, zniesienie stacji monarchy; 1454 - Cerekwica (powtórzony w Nieszawie), Kazimierz IV Jagiellończyk, niezwoływanie pospolitego ruszenia oraz nowych podatków bez zgody sejmików ziemskich; 1496 - Piotrków (Trybunalski), Jan I Olbracht, ograniczenie wychodźstwa chłopów ze wsi, "taksy wojewodzińskie" na towary miejskie, zakaz zakupu ziemi przez mieszczan, zniesienie ceł na towary produkowane przez szlachtę; 1501 - Mielnik, Aleksander Jagiellończyk, senat kontroluje działania króla i jest najwyższym organem decyzyjnym, na którego czele stoi król Może być? (likwidacja sołectw odpada - prawo do wykupu sołectwa, tak)