Soporowski

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    62
  • Dołączył

  • Ostatnio

Soporowski ostatnio wygrał w dniu: 12 Lipiec 2017

Soporowski miał najwięcej polubień!

Reputacja

12 Dobra

O Soporowski

  • Ranga
    Obywatel

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. W ramach ugody powinni mu kazać nagrać film z przeprosinami dla graczy. Hulałby po internecie z napisami we wszystkich językach. 
  2. Rozumiem, że Pani zna prawdę i wie, jak wyglądały ówczesne realia. Z racji zawodu mam ten przywilej, że czytałem sporo relacji oraz wspomnień świadków i bohaterów tamtych wydarzeń. Ci ludzie żyli w innych czasach, byli inaczej wychowani, wpojono w nich inne wartości. Z tego powodu wydają się być drażniący dla dzisiejszego odbiorcy. Jeden z młodych żołnierzy AK, który w czasie okupacji brał udział w akcjach bojowych i egzekucjach, zapytany o doświadczenia z płcią przeciwną odparł - Kiedyś chciałem pocałować dziewczynę, a ona mi powiedziała, że dla dziewicy pocałunek jest ślubem. Od razu odechciało mi się całowania. Kosmos, prawda? Młody chłopak zabijał i ryzykował życie, nieomal zginął w powstaniu, a doświadczenie seksualne miał na poziomie brzydkiego ucznia środkowych klas podstawówki. Cóż dopiero powiedzieć o tej dziewczynie? Osoby odpowiedzialne za charakteryzację w filmie "Miasto 44" dopytywały się żyjących weteranek powstania, jak się malowały, by w odpowiedzi usłyszeć, że porządne dziewczyny tego nie robiły.  Oczywiście nie wszyscy byli tacy. Był też margines społeczny, który wojną interesował się o tyle o ile dawała ona szansę na bezkarność. Wystarczy poczytać Grzesiuka. Bimber, złodziejstwo, prostytucja - było wszystko. Różnica polegała na tym, że był to wstydliwy margines a nie norma. Niestety dzisiaj bardzo często twórcy filmów próbują przedstawiać tamtych ludzi jako dzisiejszych luzaków. Powody sama Pani wymieniła. Chodzi o to, by widzowie nie byli drażnieni patriotyzmem i wiarą tamtych ludzi, by nie czuli się gorsi, by mogli się identyfikować z bohaterami. Dużo w tym winy samych twórców. Dużego kunsztu wymaga bowiem takie przedstawienie bohatera, by pomimo różnic między nim a widzem można było zrozumieć jego postawę i wybory. Dlatego mimo wszystko wolę na ekranie drażniący Panią bogo-ojczyźniany patos, gdyż jest prawdziwy, niż fałszywy luz i nihilizm robiony "ku pokrzepieniu serc" dzisiejszych pokoleń, by mogły wyjść z kina i myśleć - historia jest zakłamana, ludzie zawsze byli tacy jak teraz. Prawda bywa niewygodna, ale to nie Pani jest jej depozytariuszką. Zumbach jako nastolatek zmajstrował dziecko służącej. Nikt nie namawiał jednak dziewczyny do aborcji, ale rodzina Zumbacha dała jej wystarczający majątek, by ta nie musiała się martwić o przyszłość, a jego odesłali z domu. Nie wszyscy byli też bohaterami. W jednej z relacji z dywizjonu 303 jest przytoczony przypadek młodego polskiego pilota, który przez pomyłkę wleciał w formację Niemców. Nie histeryzował jednak, nie rzucał słów na "K" tylko odmawiał dziecięcą modlitwę Aniele boży stróżu mój... Słyszeli to przez radio jego koledzy z eskadry wiedząc jednocześnie, że zaraz zginie. Gdyby ta scena była w filmie, wyszłaby Pani z kina jeszcze bardziej poirytowana. Dowódca obrony Westerplatte załamał się na początku obrony i chciał poddać placówkę. Jego podwładni odebrali mu dowództwo i przywiązali pasami do krzesła. Po wszystkim złożyli przysięgę, że nie ujawnią tej prawdy. Dlatego do dziś major Sucharski ma swoje szkoły i ulice. Jak widać był strach, panika, seks. Różnica polega na tym, że w ich obliczu zachowywano się inaczej. Ja twierdzę, że lepiej. Wracając jeszcze do "mordów" Zumbacha to bombardował on pozycje wojskowe za pomocą wyrzucanych przez drzwi cywilnego samolotu doniczek wypełnionych materiałem wybuchowym. Miał też zamontowany chałupniczo w dziobie karabin maszynowy obsługiwany za pomocą kopniaka wymierzonego pomocnikowi siedzącemu w kucki przy nogach Zumbacha. Mimo wszystko podczas jednego z "bombardowań" udało mu się trafić jedną z doniczek w helikopter wrogiego generała choć był on jednocześnie ministrem obrony i w takim wypadku to chyba jedyny cywil, jakiego zabił Zumbach. 
  3. "nastrój jest męcząco podniosły i mocno bogo-ojczyźniany" Napisała przedstawicielka pokolenia, które zapytane w ankietach - co by zrobiło na wypadek wojny - odpowiedziało, że uciekłoby z kraju. Czasy były inne i inni byli ludzie. Mieli inne priorytety. Dzisiaj często robi się filmy o tamtych czasach pokazując ich bohaterów jako dzisiejszych luzaków, żeby obecnym równolatkom nie robiło się przykro przy nieuniknionym porównaniu. To nie nastój filmu Pani redaktor. Przeszłość była męcząco "bogo-ojczyźniana".    Ciekawi mnie też kogo to mordował Zumbach w Afryce? Latał z nożem po murzyńskich wioskach i chlastał niewinnych przechodniów? Był najemnikiem i walczył przeciw żołnierzom. Język polski używa w takich przypadkach słowa "zabijać". Polscy jeńcy zostali ZAMORDOWANI w Katyniu. Żołnierz w walce zostaje ZABITY. Chyba, że uważa Pani, iż Zumbach strzelał komuś związanemu w tył głowy, ale w takim przypadku chętnie poznam szczegóły.
  4. Pole widzenia człowieka to około 180 stopni. Widok FPP to nie widok z oczu, ale widok przez okno od piwnicy. Ciekawie mówił o tym weteran z Iraku grający w ARMA (symulator wojenny gdzie ginie się od jednej kuli). Grał w TPP a FPP używał przy celowaniu, co jest logiczne, gdyż ludzkie ostre pole widzenia to 15 stopni. Tylko widok TPP umożliwia ogląd otoczenia podobny do widzenia ludzkiego oka. Super rozwiązanie przyjęto w Elder Scrolls, każdy mógł wybrać. Widać jednak wyraźnie, że narracja w Cyber Punk opiera się mocno na widoku FPP.  
  5. "Mignął wątek „bycia prawdziwym Polakiem” (tak w sumie na czasie, gdy wytyka się komuś żydowskie korzenie albo mieszane pochodzenie)" "Zestawiłem niedawno statystyki pochodzeniowe trzech polskich instytucji: 1) Ministerstwa Pracy w Londynie, 2) dywizjonu lotniczego polskiego w X. w Anglii, 3) Ministerstwa Informacji w Londynie. w dwóch z tych instytucji odsetek osób pochodzenia żydowskiego był nader wysoki, w jednej z nich równał się zeru. Nie chcę byc nazwany antysemitą i nie powiem w której mianowicie, zabierając z sobą tą tajemnicę do grobu."  Stanisław Cat-Mackiewicz Tak to sobie tutaj zostawię.
  6. Podpowiem coś Panu. Marksizm też wywodzi się sprzed rewolucji. Jak dla mnie metody mogą wywodzić się z epoki kamienia łupanego i jeśli są użyte w służbie głupiutkich i szkodliwych ideologii moja opinia będzie jednoznaczna. Proszę się nie wysilać tłumaczeniem nam różnic pomiędzy formalizmem a szkołą frankfurcką, bo skoro będąc w posiadaniu tak bogatej wiedzy wartościuje Pan sztukę ze względu na jej zgodność z polityczną ideologią, to jest Pan antyreklamą wykształcenia.  Rozumiem potrzebę podpierania się mądrymi nazwami. Gdy propaguje się coś, co kłuci się ze zdrowym rozsądkiem, trzeba powoływać się na „wyższą instancję”.   
  7. …a ja użyłem ich jako przykładów mądrze ponazywanych „izmów”, które sprowadzają się do prostackiej praktyki sierot po rewolucji, jaka jest negacja wszystkiego co było. W więzieniach jest również drastyczna przewaga mężczyzn nad kobietami. Dziwnym trafem feministki jakoś nie walczą tam o kwoty i parytety. Czarni zdominowali sport i muzykę w USA. Ktoś im pomagał akcjami afirmacyjnymi czy protestami? Dobre rzeczy się obronią same, mądrzy i zdolni ludzie również wyjdą na swoje. Niestety lewica nie może istnieć bez piętnowania wroga (dziś jest to rasizm) i wmawiania krzywd różnym grupom społecznym. To jedyny trend jaki widzę.
  8. Jasne, a według encyklopedycznej definicji marksizm "rozważał problem alienacji interpretując go w duchu materializmu". Ładna formułka, prawda? Mimo to jakoś wszyscy wiemy, że wnioski z tych frazesów sprowadzały się do utworzenia państwa, gdzie władza należeć będzie do robotników i chłopów. Można mądrze ponazywać metody odczytywania kultury, ale jakoś dziwnym trafem "formalizm, dekonstrukcjonizm czy krytyka psychoanalityczna" sprowadza się do jęczenia z powodu braku wątków i bohaterów bi,homo, afro, femi itp. Dla mnie Pana tekst mógłby stać w Sèvres jako wzór marksizmu kulturowego. Wyśmiewana w dyskusji chęć klasyfikowania filmów nie według oczywistego kryterium jakim jest jego jakość, ale pod kątem ideologicznej słuszności jest typowa dla marksizmu. W czasach gdy robotnicy amerykańscy przeprowadzali się do domków z ogródkiem i jeździli samochodami, a robotnicy w ZSRR mogli uważać się za szczęśliwców nie kładąc się spać na głodniaka, dla ideologów i tak ci pierwsi byli uważani  za nieuświadomiony klasowo, wyzyskiwany motłoch. Ciekawe czy ktoś raczył spytać się murzynów, kobiety i inne "uciskane" mniejszości, czy choćby zwróciły uwagę na maskulinistyczno-patriarchalną dominację w sztuce? Według Pana nie powinni się dobrze bawić na filmach z białym, heteroseksualnym bohaterem. Obawiam się jednak, że są normalni i nie zwracają uwagi na lewicową agitację. Ciężki wasz los. Jednak taka jest cena za przynależność do lepszej, sprawiedliwszej i dojrzalszej części ludzkości. 
  9. Marksizm bajdurzył na temat własności środków produkcji i przeciwstawiał dobrego chłopa i robotnika złemu kapitaliście. Podział z założenia był błędny. Ta sama osoba, która jako pracownik będzie leniwym kombinatorem okradającym pracodawcę, postawiona na stanowisku właściciela fabryki będzie krwiopijcą-wyzyskiwaczem. Podobnie w drugą stronę, dobry i sumienny pracownik, jako właściciel swojego biznesu nie zamieni się automatycznie w potwora. To ludzie dzielą się na złych i dobrych lub bardziej ogólnie przejawiają dobre i złe cechy. Marksizm kulturowy własność środków produkcji w walce klas zastąpił na polu kultury walką płci, ras, kultur czy seksualnych odchyłów. Pana tekst jest czystym przykładem zastosowania tych kryteriów: biały=zły - ciemny=dobry, hetero=zły - homo=dobry, mężczyzna=zły - kobieta=dobry. Typowe dla marksizmu błędne założenie oparte na dychotomicznym rozróżnieniu nasi-wasi. Tak jakby nie mogły istnieć dobre i złe filmy, gry, książki itd. 
  10. Wspaniały przykład marksizmu kulturowego. W naszym kraju mieliśmy już epizod podobnego dziwactwa w postaci socrealizmu, gdzie kultura musiała na siłę uwzględniać wątki robotniczo-chłopskie zamiast tworzyć w kręgu zepsutej burżuazji. Lewica desperacko szuka kolejnych "uciskanych" mniejszości i tak chłopa z robotnikiem zastąpił murzyn i homoseksualista. Dla normalnych ludzi dzieła dzielą się na dobre i złe. Niektórzy wolą kryterium słuszny-niesłuszny.
  11. Czytając Pana Serafina można u niego wyczuć olbrzymi strach przed jakimiś mitycznymi narodowcami, o których naczytał się pewnie w Wyborczej, a uważa się on za lewicę.  Niestety w przypadku Polski nie możemy mówić o klasycznym podziale na lewicę i prawicę. Świetnie zobrazował tę sytuację autor felietonu o historii Czech, którego wnioski wykraczają daleko poza świat gier komputerowych. Bardzo często osoby deklarujące się w naszym kraju jako lewicowcy, są tak naprawdę ludźmi przesiąkniętymi mieszaniną niechęci i strachu przed własnymi rodakami. Ludzie ci będą pochylać się nad losem murzyna, homoseksualisty, imigranta, feministek bo widzą, że postępowi "biali ludzie" z Zachodu tak robią. Jednocześnie z pogardą odnoszą się do własnych rodaków i nie dostrzegają, iż w Polskich realiach to właśnie oni są dyskryminowaną i pokrzywdzoną grupą, o którą powinna upominać się prawdziwa lewica. Taka osoba nie ucieszy się, że dzięki Wiedźminowi czy KCD w świecie gier pojawiły się pomijane do tej pory (oni powiedzieliby dyskryminowane) wątki wschodnioeuropejskie i elementy kultury słowiańskiej. Nie, oni będą się czepiać, że nie ma murzyna. Ludzie pokroju Pana Serafina będą odmieniać przez wszystkie przypadki słowo "tolerancja", ale nie zaakceptują myślących inaczej i wyznających inne wartości rodaków. Rozumiem, że siedząc w Polsce łatwiej jest kochać murzyna w USA, ofiarę niewolnictwa, czy Araba z Europy, ofiarę kolonializmu niż będącego ich polskim odpowiednikiem sebixa z własnego osiedla. Szkoda, że Pan redaktor rozwodząc się często nad krzywdami III świata i różnych mniejszości nie uświadomi sobie, że mieszka w kraju, który sam był kolonizowany, gnojony, poniżany, a jego mieszkańcy mordowani. Może te wyśmiewane cechy rodaków to właśnie efekt naszej historii, a nie materiał na szyderę? Dziwi Pana redaktora, że polska młodzież nie chodzi w koszulkach z Che i nie deklaruje się jako wróg światowego kapitalizmu? Coś Panu podpowiem. Tak naprawdę nie są różni. Też chodzą w koszulkach z romantycznymi partyzantami i bojownikami o wolność, ale nie z boliwijskiej dżungli, ale naszych lasów. Tak bardzo gardzicie własnym krajem, więc nie dziwcie się, że go nie rozumiecie.
  12. Europocentryzm? Chyba największymi "europocentrystami" są murzyni i arabowie. Ryzykują życie, by tu trafić. Musi ich Pan uświadomić, jakie to inne kultury są fajne, miłe i ciepłe.
  13. Jeśli poziom frustracji ma związek z ryzykiem popełnienia samobójstwa, to zaczynam się mocno obawiać o życie redaktora Serafina. Jak tam z Pana poczuciem wartości i samczą pewnością siebie? Dobre wyniki w LOLu nie sprawiają, że czuje się Pan pewniej na ulicy? Lepiej usiąść przed monitorem w bezpiecznym otoczeniu własnego mieszkania. Na zewnątrz czyhają przecież straszni narodowcy tak często pojawiający się w pańskiej publicystyce gotowi pobić Pana za poglądy. Niestety muszę Pana zmartwić. Gdyby Polska dołączyła do grona krajów uważanych przez Pana za „cywilizowane i nowoczesne” pański strach przed życiem w realu nie zmniejszyłby się nawet odrobinę. Po prostu zamiast sebixa bałby się Pan jego śniadego lub czarnego odpowiednika. Na plus takiej sytuacji można zaliczyć, iż czułby się Pan wtedy jak prawdziwy biały Europejczyk z zachodu. Przy okazji spytam czy pisząc tyle o tolerancji nie zauważa Pan, że własny strach przed współobywatelami o innych poglądach jest lustrzanym odbiciem krytykowanego przez Pana strachu Polaków przed arabami? Zna Pan osobiście wielu „narodowców”, cokolwiek to słowo znaczy w pańskiej publicystyce? Kiedy ostatnio Pana pobili? Proszę zapytać siebie, czy pańska mieszanka strachu i pogardy wobec nich nie jest rezultatem papki informacyjnej serwowanej przez lewicowe media? Może Pan krytykować prawicową prasę i telewizję za straszenie Polaków imigrantami, ale czy przypadkiem sam nie jest Pan odbiorcą szczucia wobec części naszego społeczeństwa. No a teraz ad rem. Gdyby teoria Pana redaktora była słuszna, to większość samobójstw przypadała by na grupę rozczarowanych życiem kiboli po siłkach. Zabawne, że w mediach dowiadujemy się raczej o samobójstwach dręczonych przez rówieśników zniewieściałych chłopaczkach wychowywanych przez mamy.  Za jedną z większych masakr w amerykańskich szkołach odpowiadają klasowe odrzutki, którzy strzelaninę zaczęli od wysportowanych chłopaków ze szkolnej drużyny sportowej. Bohater ostatniej masakry był za to sfrustrowanym lewakiem, a nie oszukanym wyznawcą kultu macho. Wychodzi na to, że znów projektuje Pan własne uprzedzenia i lęki podczas rzekomego opisywania rzeczywistości. Opisywany przez Pana Nowy Lepszy Świat „nastawiony na współpracę, na równość, na pacyfizm, na współczucie, na wszystko to, co jest… no, niemęskie” nie jest naszą przyszłością. Na całe szczęście dla Polski skona on pod natłokiem własnych absurdów zanim zadomowi się w naszym kraju.  Dziewczynki uczą się lepiej w szkołach, bo bardziej słuchają się rodziców, nauczycieli, rysują ładniej szlaczki itp. Czemu w takim razie kobiety wciąż mniej zarabiają od mężczyzn? Pan Serafin odpowie nam zapewne, że z powodu męskiego spisku. Jest to jednak bzdura, a przynajmniej ja do żadnego nie należę. Męska niepokorność, gotowość na ryzyko procentują później w życiu zawodowym. Grzeczne dziewczynki zostają potem urzędniczkami, sekretarkami, nauczycielkami i marzą o średniej krajowej. Obserwowane od lat zjawisko znalazło swoje potwierdzenie w badaniach prowadzonych na jednej z francuskich uczelni. Zastanawiano się czemu studentki, które dobrze się uczą, wypadają gorzej na egzaminach i w pracy zawodowej. Okazuje się, że kobiety gorzej reagują na stres. Ma to swoje uzasadnienie ewolucyjne. Mężczyźni jako ci mający bronić i polować pod wpływem stresu wyzwalają w sobie nowe pokłady zaradności. Kobiety natomiast, jako te cenniejsze, które poprzez rozród przedłużają istnienie gatunku w stresie uruchamiają mechanizm ucieczki. Biologii nie zmienicie ustawą i kodeksem karnym.    Wiem, że to frustrujące, ale proszę sobie nic nie robić Panie redaktorze!
  14. Swoją drogą sport wyczynowy i zawodowstwo też nie służą zdrowiu. Nawet jeśli zawodnika nie wykluczy kontuzja to po latach treningów i zawodów jego organizm jest skrajnie wyeksploatowany.    Samemu e-sportowi bliżej do szachów, które też nie polegają na wysiłku fizycznym. 
  15. Soporowski

    Jak kapitalizm niszczy branżę gier

    Zabawne, że wspomniał Pan o "ZŁYCH SPEKULACJACH GIEŁDOWYCH". Tak się składa, że dzięki pieniądzom z giełdy kilka polskich firm może w spokoju pracować nad nowymi grami. Źli bogaci zainwestowali odłożone środki w akcje takiego CDP, a za kilka lat będziemy mogli obaj pograć w CyberPunka. Chyba, że coś pójdzie nie tak, gra nie wyjdzie, albo okaże się gniotem, my nie pogramy, ceny akcji spadną, a źli bogacze stracą pieniądze i rzucą się z okien biurowców. Proszę jaki ładny przykład obiegu pieniądza w gospodarce.  Problem z resztą Pana wypowiedzi, jest właśnie taki, że wbrew słowom nie jest to "coś konstruktywnego", ale przykładanie na siłę do rynku gier kalki zaczerpniętej z lewicowych periodyków. Minął okres radosnej twórczości, gdzie gry robione były z pasją. Dziś jest to gigantyczny biznes i rządzą w nim zasady biznesu. Jeśli w grę wchodzą sumy idące w miliony, to nie obejdzie się bez księgowego, spółki akcyjnej, zarządu i prezesa. Gdyby Pana teorie o psuciu rynku przez wtłoczenie go w biznesowe ramy były słuszne, to już dawno mielibyśmy wysyp indyków i kickstarterów miażdżących korporacyjną konkurencję. Tak nie jest. Więc problem nie leży, tam gdzie Pan wskazał.  Niewidzialna ręka rynku działa. Wbrew przewidywaniom marksistów i twórców cyberpunka świata nie wykupiły korporacje. Duże firmy mają dużo pieniędzy i możliwości, ale z czasem przekształcają się w niemrawe molochy. Rozmywa się odpowiedzialność, innowacyjne pomysły giną w gąszczu wewnętrznej biurokracji, zdolni pracownicy odchodzą "na swoje". Czytałem kiedyś ciekawą pracę, której autor pokazywał, że współczesna spółka akcyjna ma wiele cech wspólnych z państwowym przedsiębiorstwem, a mało z firmą prywatną. Pan by chciał by EA i inni wydawcy upadli jutro. Nie mają państwowych dotacji, więc ciągle sprzedają produkty, które ktoś kupuje i zarabiają na siebie. Amerykańskie koncerny motoryzacyjne upadały dłużej, niż istnieje branża gier, a aroganckie dupki, które tam pracowały, zasługiwały na przytarcie nosa o wiele bardziej od ich odpowiedników z EA. Jakoś w USA nie zabrakło z tego powodu samochodów. Rynek nie lubi próżni.  Wiek XIX położył podwaliny pod nasz świat. Pan ma pretensje, że z dnia na dzień ludzkość nie przeniosła się do domów z ogródkiem. To co było złe w XIX wieku to był syf po latach wcześniejszych. Mieliśmy podobny przykład w naszym kraju po upadku komuny.