military

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    387
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez military


  1. Wręcz uwielbiam produkty MIcrosoftu, a dodatkową czcią darzę je za to, że nie ma żadnej sensownej alternatywy jeśli chce się w coś zagrać. I oto wygrzebałem dwie pierwsze części Resident Evil, świetne gry których grywalność nigdy nie przemija. Instaluję i... rozsądek podpowiada, że kiedy tworzy się następce jednego systemu, to należy uwzględnić programy, które powstały pod poprzednika, a nie po prostu kazać o nich zapomnieć. Ale nieeeee, Mikrosyf tak potrafi zachłysnąć się nowymi "możliwościami", że totalnie olewa to co było kiedyś. Po co komu DOS? Nikt nie będzie chciał grać w takie starocie jak Monkey Island. Po co komu zgodność z W95? Resident Evil 2? Po co on komu, skoro jest już 4 część? Dla spokoju damy coś, co się zowie "tryb zgodności", ale nie będzie nic robiło. Ludzie i tak się nie pokapują.

    Uruchomiłem bowiem Residenta. Pierwsza część zupełnie się skaszaniła - nie dość, że chodzi za szybko, to na poprzestawianą w każdej rozdzielczości grafikę nie da się patrzeć. Filmy się tną... Z drugą częścią lepiej - w trybie software działa z dobrą prędkością (poza tym, że zwalnia kiedy dzieje się więcej rzeczy na ekranie...), z akceleracją znów jest kaszana... Ehm, no nic, filmy chodzą dobrze, szkoda tylko że save game nie działa, a gra ma tendencję do wieszania się, więc granie jest bezcelowe. Cóż więc zrobić, żeby pograć w resident evil 1 i 2? Chyba kupić jakiś bardzo stary komputer, zainstalować W98 i jazda... Czemu mi się wydaje, że kiedy wyjdzie Windows Vista, gry z końca ery W98 też przestaną na nim działać? Wtedy odpadnie też RE3. A na następcy Visty to zapewne nawet RE4 nie pójdzie.

    Kochany majkrosofcik...


  2. Dnia 20.08.2006 o 20:57, des1og napisał:

    Spróbuj zainstalować jakiś spowalniacz systemu, który spowolni trochę komputer i być może wtedy
    gra nie będzie tak szybko chodziła. Co do tekstur to w RE3 pomagało zmniejszenie rozdzielczości,
    ale nie wiem czy to rozwiąże problem w przypadku pierwszej części.


    Niestety nie rozwiązało. Chyba będę musiał odpuścić sobie grę w RE1. To trochę chore, że kiedy powstaje sprzęt nowej generacji, olewa się zupełnie starsze gry i właściwie nie ma sposobu, żeby w nie pograć. Dużo czasu zajęło stworzenie Dos-boxa, ciekawe ile zajmie Win95-box...


  3. Nie wiecie jak uruchomić RE1 pod xp, ale tak żeby chodził z normalną prędkością i nie miał kaszaniących się tekstur?

    Mam Athlona 3000+, 512 mb ramu, GF6600 gt. Instaluję Residenta i uruchamiam używając trybu zgodności. Problem w tym, że już ekrany firm są popsute, ich części poprzesuwane. Filmy chodzą bardzo wolno, sama gra bardzo szybko - scenka dialogowa zdąży się skończyć, a w tle jeszcze coś mówią. Postać zapiernicza jak mały samochodzik. Do tego tekstury tła się przesuwają, niektóre mają czarną otoczkę. Po prostu nie da się grać... Pod dosboxem tego raczej nie uruchomię, bo kiedy gra się instaluje, pliki takie jak resident.exe i tak pozostają na płycie - jest wymagana do uruchomienia gry.

    Co robić?


  4. Szperając w internecie w poszukiwaniu amatorskich gier znalazłem jedną perełkę...

    Dusk of the Dead to gra zainspirowana filmami George''a Romero (Noc, Świt, Dzień, Ziemia żywych trupów). Fabuła jest prosta - umarli wstali z grobów, żrą kogo popadnie, każdy przez nich ugryziony staje się zombi. Ośmiu bodajże ocalałych znajduje helikopter i próbuje się dostać do miejsca, które może być ostatnim bezpiecznym miejscem na Ziemi - Paradise Island. Niestety, droga jest długa, a paliwa mało, toteż muszą co jakiś czas robić postoje w celu jego uzupełnienia. Proste, ale - jak się okaże w praniu - niezwykle klimatyczne.

    Po uruchomieniu gry i ustawieniu preferowanych opcji, należy wybrać 4 z uratowanych, którzy będą stanowić naszą ekipę. Każdy człowiek charakteryzuje się trzema współczynnikami: poziomem zdrowia, ilością energii potrzebnej do sprintu oraz "wskaźnikiem paniki" (kiedy ten się zapełni, postać zwalnia, gorzej celuje itp.). Po skompletowaniu drużyny wsiadamy do śmigłowca i... jazda.

    Droga do Paradise Island prowadzi przez kilka(naście) miejscowości. Zależnie od tego, ile paliwa uda się zebrać, można polecieć dalej, wybrać inną drogę itp. Gra jest nieliniowa. Można sterować wszystkimi bohaterami naraz, tzn. wychodzimy jednym ze śmigłowca, wabimy trupy gdzieś dalej, gdzie się barykadujemy, a potem wychodzimy drugim i szukamy paliwa. Osobiście taki ze mnie zdolniacha, że radziłem sobie jednym bohaterem.

    Grę obsługuje się wyłacznie myszką, sterowanie jest proste i przyjemne.Grafika na screenach nie wygląda dobrze, ale nie sugerujcie się tym - w grze jest dużo lepiej! Otoczenie jest niesamowicie naturalne, pełne szczegółów, niektóre miejsca oddają klimat filmów Romero (jest budynek w getcie rodem ze Świtu, cmentarz z Nocy...). Zombim da się odstrzelić różne rzeczy, jest wiele rodzajów truposzy, wyglądają tak jak wyglądać powinny (ale, przypominam, NIE NA ZDJĘCIACH). Muzyka jest bardzo nastrojowa.

    Gra się po prostu rewelacyjnie, nie można się oderwać od komputera. Ale... jest jeden problem.

    Gra nie została nigdy ukończona.

    Sam odkryłem jedynie trzy poziomy, a grzebiąc w plikach dopatrzyłem się może jeszcze dwóch. Tyle, że nie da się do nich dostać. Kanistrów z paliwem jest na mapach tak mało, że jakąkolwiek drogę się wybierze - nawet zbierając wszystki nie można przejść dalej, za 2 i 3 poziom.

    Naprawdę szkoda, że autor nie dokończył projektu. Silnik, muzyka, AI, wszystko to było gotowe - wystarczyło zaprojektować resztę poziomów... Dobrze by było, gdyby ktoś odnalazł twórcę i wyperswadował mu zakończenie prac, bo gra jest genialna. Ewentualnie autor mógłby odstąpić projekt innym, żeby resztę zrobili za niego... Hmm, jakby poprawić grafikę, dodać filmy i więcej leveli, byłaby z tego bardzo dobra gra, nadająca się do sprzedawania w pudełkach.

    Tak czy inaczej - polecam nawet obecną wersję. Kupa świetnej zabawy. Można ją ściągnąć z:

    http://www.compmike19.com/id219.htm


  5. Dnia 07.08.2006 o 16:47, Trik napisał:

    PS. Fregata jest najlepsza - szczególnie ta z misji z sektą.


    Hmm... nie mialem takiej misji...

    Teraz bawię się w ochronę kupców - żmudne to, i jak przyjdzie płacić załodze to się pociąć można że połowę zarobków trzeba oddać, no ale zysk jest. Może i pobawię się w abordaż, ale musiałbym trafić na jakiś odosobniony, mały statek, a z tym bywa ciężko.


  6. Hmmm, który mieliście poziom, ile i jakich statków w chwili, gdy trzeba zdobyć fort Greenfort? Ja sprzedałem towarzyszące mi barkentyny i próbuję jedną korwetą - ale mam dużo za mało ludzi, żeby poradzić sobie wewnątrz... Poziom postaci to 8 - wydaje mi się że cienko, ale skoro za zniszczenie fortu dostaje się 2 (słownie: DWA) punkty doświadczenia?!?!?


  7. Dnia 07.08.2006 o 11:42, mallard napisał:


    Odpowiadam na posta na temat reputacji.
    Otóż.
    Udaj się do jakiegokolwiek kościoła na jakiejkolwiek wyspie (na której jest kościół) i przekaż
    datki. (najlepiej jak największe ;-])


    Dzięki:) zapomniałem o kościołach... życiowa gra:>


  8. Hmmm, nie wiecie jak odbudować sobie reputację? Wykonałem misje zabójcy i jestem "postrachem oceanów", i wszystko byłoby fajnie gdyby nie to, że nikt nie chce mi dawać żadnych zleceń! Raz spotkałem w jakiejś knajpie kolesia, co oferował polepszenie kontaktów z jakimś krajem, ale nie dość, że już go nigdzie nie ma, to jeszcze ciągle brakuje mi pieniędzy, a on słono sobie liczył... W ogóle jestem w głupiej sytuacji - mam mało kasy bo nikt mnie nie zatrudnia, a nikt mnie nie zatrudni dopóki nie polepszę reputacji, a do tego potrzeba pieniędzy... Błędne koło. Tylko gubernator Isla Muelle dał mi zlecenie. Zatopić statek. Mój statek. To chyba błąd w grze... Ogólnie nie wiem, jak wybrnąć z tej patowej sytuacji, potrzebuję lepszej reputacji a nie wiem jak ją uzyskać...


  9. Woda u mnie na pierwszym planie wygląda świetnie, ale dalej bardziej przypomina lodowisko... No ale nie o tym chciałem.

    Gra jest świetna, ale polonizacja do bani. Owszem, jest wierna, ale wygląda jakby robili ją ludzie, co z angielskiego mieli 5, ale z polskiego góra 3-. W dialogach brak jakiejkolwiek lekkości, również stylistycznej. Wszystkie wyglądają na "grubo ciosane", szyk zdań czasem woła o pomstę do nieba. Nie wspominam nawet o pomyłkach w takich sprawach jak płeć mówiącego czy sposób zwracania się do drugiej osoby. Nathaniel i Danielle - wolni strzelcy, żeglarze, starzy znajomi, między którymi wg zamysłu twórców miało "iskrzyć", zwracają się do siebie per "pan" i "pani". Wygląda to o tyle głupio, że czasami bohater powie do kobiety "skarbie" czy rzuci jakimś pieprznym żarcikiem. Ale założę się że sytuacja wynika z jednej angielskiej formy określającej rozmówcę (you zamiast "ty" oraz "pan"). W ten sposób zarżnięto sporą część klimatu gry - zamiast luźnych pogaduszek, mamy wypowiadane z drętwotą godną manekina z kijem w d...

    Marzyłoby mi się, żeby CDP wydało patcha do polonizacji. Niech wywalą na pysk poprzednich tłumaczy, których nieporadność jest czasem zabawna a czasem żenująca, i dodadzą do tekstu nieco humoru i polotu. Nawet mogą mnie zatrudnić do tłumaczenia, zgodzę się za niewygórowaną cenę.;) No ale trzeba przyznać, że polonizacja tej gry to wpadka jakich mało...


  10. Dnia 04.08.2006 o 12:25, shinian napisał:

    Normalna moralność Pani Dulskiej:D W końcowych misjach tych gier działasz na terytorium przedwojennych
    niemiec, więc sam stajesz najeźdźcą.


    Chłopie, jak nie odróżniasz zabijania wrogów na wojnie od zabijania ludzi na ulicy, to wyjdź na ulicę i zabijaj, może medal dostaniesz i rentę wysoką...

    A mówienie o niewinności kawałka kodu też jest cokoliwek

    Dnia 04.08.2006 o 12:25, shinian napisał:

    ciekawe. W końcowych misjach w GTA:SA wszyscy w Los Santos zaczynają kraść, podpalać samochody
    więc nie wiem czy oni są tacy niewinni:P


    Hmm, no dobra, to każda gra jest ok, bo to tylko gra. Nawet jakbyś był w niej gwałcicielem, pedofilem, ministrem edukacji - to tylko gra? Skoro tak uważasz, nie zamierzam się kłócić.


  11. Dnia 03.08.2006 o 15:30, shinian napisał:


    Czyli twierdzisz, że Grand Theft Auto:San Andreas jest w jakimś stopniu bardziej realne od
    Vice City? Wybijanie postaci setkami? Seryjni mordercy mają na koncie kilkanaście ofiar. Ja
    tu nie widzę żadnego realizmu. Nawet Rambo (postać fikcyjna gdyby ktoś miał wątpliwości:P)
    nie dałby rady biegać po mieście z minigunem.


    Nie zrozumiałeś mnie. GTA NIE JEST realistyczne. I dlatego próba poruszenia w nim problemów takich jak rasizm, śmierć matki itp. nie pasuje do tej gry. To radosna rzeźnia, tak radosna jak wczesne filmy Petera Jacksona, w którym jest masa przemocy, ale każdego ta przemoc śmieszy. W GTA SA twórcy próbują połączyć głupawkę znaną z poprzednich części z czymś ambitniejszym. No i to nie współgra, bo to tak jakby w filmie o chorej na raka kobicie dać w podkładzie ostre techno.

    Dnia 03.08.2006 o 15:30, shinian napisał:

    Dopóki gracz zdaje sobie sprawę, że to jest fikcja to nie ma najmniejszego problemu. Taki sposób
    widzenia mnie właśnie dziwi. Zrobiono ogromne halo przy okazji Codname Phanzer- chodziło o
    przedstawienie Polaków w złym świetle. Gdyby powstała gra oparta na Twoim pomyśle byłoby jeszcze
    gorzej. A jakoś nikomu nie przeszkadza, że w seriach Medal of Honor, Call of Duty kładziemy
    niemców dziesiątkami. Hipokryzja w najczystszej postaci.


    To nie jest hipokryzja. W CoD czy MoH zabijało się NAJEŹDŹCÓW, robiło się to w OBRONIE KRAJU, w GTA zabijasz NIEWINNYCH LUDZI, a robisz to bo ZAŻYCZYŁ tego sobie jakiś kmiot. Wiem doskonale że to fikcja, ale i tak miałem opory - no bo po co robić coś tak kretyńskiego? Jakby gra rzeczywiście dawała tak dużą wolność wyboru, to rozwaliłbym OG Loca i upozorował to na zabójstwo ze strony policji (i tak skorumpowanej) albo jakiegoś innego gangu. Niestety - da się podążać tylko jedną ścieżką.


  12. Dnia 03.08.2006 o 13:51, shinian napisał:

    Złote usta 2006;) Fabuła poważna? Gdyby w prawdziwym życiu mafiosi tak załatwiali swoje porachunki
    to populacja w U.S.A spadłaby do 100 tysięcy osób. Ludzie żyli by w jaskiniach i nie wystawiali
    nosa na zewnątrz:P


    I właśnie o to chodzi! Ta cała głupawo-mordercza otoczka pasuje do tak "odrealnionego" miasta jak to z VC, a w SA na tapetę bierze się w sumie poważne problemy - starano się oddać "klimat" podwórka z czarnych dzielnic w USA. Bohaterowie gadają ciągle o tym jak to honoru muszą bronić, są konflikty na tle rasowym, ktoś komuś matkę zabija... Coś jak w filmie "Miasto gniewu". I do czegoś takiego dopasowano radosną sieczkę w stylu GTA... Nie, to się nie łaczy no i już.

    Ogólnie potrafię zrozumieć Twoją wizję ale uważam, że lekko przesadzasz.

    Dnia 03.08.2006 o 13:51, shinian napisał:

    ''Zabicie'' niewinnej kobiety? Daj spokój, przecież ona prawie przypomina tego faceta- kilka
    chodząch prostokątów będących fragmentami kodu. Rozwodzenie się nad moralnością grania a więc
    ingerowania w kod gry jest conajmniej dziwne:P


    Hmmm, czyli że gdyby była gra, w której byłoby się nazistą i gazowało ludzi (głównie kobiety i dzieci, a w tle ich wrzaski), to też nie byłoby w tym nic złego, bo to tylko piksele i "ingerowanie w kod gry"?


  13. Grałem sobie w SA i nawet udało mi się wciągnąć, mimo kretyńskiego dresiarskiego klimatu (nie to co w VC...) i w 90% beznadziejnej muzyki. Ale doszedłem do misji zlecanych przez OG Loca i nagle coś mnie tknęło. Co to za debilna gra i czym ona różni się od np. Postala 2?! P2 był krytykowany za bezsensowną przemoc. Fakt, był bezsensowny, ale tam miało to jakiś kretyński cel. W SA trzeba utopić niewinnego kolesia (jakiegoś rapera) razem z JEGO DZIEWCZYNĄ (która niczemu nie jest winna) tylko dlatego, że jakiś niedorobiony, pozbawiony talentu pseudoraperzyna tego chce. Niestety nie można ominąć tego zadania. Główny bohater robi wszystko bez mrugnięcia okiem, i nawet gdyby jego kumpel-idiota zażyczył sobie wymordować wszystkie noworodki, to pewnie to też zgodziłby się wykonać.

    GTA SA to po prostu szczyt złego smaku, przy którym Postal 2 to festiwal subtelności. Tak do wszystkiego podchodziło się przynajmniej na luzie, przemoc była przerysowana, a w GTA fabuła jest śmiertelnie poważna i trzeba wykonywać takie... no cóż - niemoralne zadania. Nie zrozumcie mnie źle, nie chciałbym żeby np. GTA:VC znaczyło Vatican City; lubię przemoc w grach, ale pod warunkiem że ma ona jakiś sens. Zabijanie niewinnych ludzi (w tym KOBIETY!) na zlecenie debila, bo tak mu się akurat upatrzyło, żadnego sensu nie ma. No i cóż... zniesmaczyłem się, odstawiłem SA na półkę.