vonArnold

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    1840
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez vonArnold

  1. vonArnold

    Fallout 4 - temat ogólny

    Widzę, że nie tylko mi wydaje się, że chyba Boston będzie miejscem akcji. Przynajmniej tyle bym wywnioskował po urywkach, ale to bardzo, bardzo intuicyjne stwierdzenie jest.
  2. vonArnold

    GTA 5 (V) - Temat Ogólny

    Czy ja wiem, czy ten świat naprawdę taki duży? Właśnie zrobiłem rundkę dookoła mapy (od domu do domu), trochę pobłądziłem, zajęło to ok 6-7h czasu gry (tak na oko). Ale pochwalić muszę grę za optymalizację, póki co wstępnie odpaliłem na starym kompie (5 lat niemal ma), chodzi płynnie na nieco powyżej jak średnich detalach. Miłe zaskoczenie po IV.
  3. Jednostkowa? Powiedz to tym wszystkim, ktorzy łykaja psychotropy od dziesiątek lat i mimo wieloletnich wizyt - nie widzą żadnych efektów. A miałem okazję poznać to środowisko, zarówno wirtualnie jak i w rzeczywistości, mam też w rodzinie. Wszyscy, co do jednego, także ja, się tych problemów nabawili na własne życzenie. Źle prowadzone życie, zła dieta to organizm zaczyna szwankować. Nic nowego. Oczywiście możesz kity wbiskać, że mieszkasz w innym miescie niż rodzinnym, więc dzień w dzień: ból głowy, sraczka, bezsenność, apatia, nudności, trzesięnie się ciała, skoki temperatury, duszności, niechęc do życia, myśli samobojcze itd. Do tego zaczynają się pojawiać durnowate lęki, bo człowiek głupieje od tego. " Pogadamy o snach i naszprycujemy xanaxem". Na pewno pomoże takie leczenie. :D Z tymi lekami psychotropowymi to jak z przeciwbólowymi - maskują objawy, ale nie leczą. Jak zejdziesz z haju, to rzeczywistość wraca. Jak ktoś nie jest silny i sobie sam nie poradzi to z tego nie wyjdzie. Tyle w temacie. Bo to chory ma sam się przemóc i przerwać ten nonsens. Sam przez nerwicę nabawiłem się kilkunastu irracjonalnych lęków. Wszystkie sam wyrugowałem. Pomijam te przypadki, gdy przyczyna jest czysto somatyczna, braki w diecie można skorygować, ale gdy coś w ciele nieodwaracalnie jest uszkodzone/źle pracuje to już inny problem. Człowiek to maszyna i zwyczajnie się psuje. Rozumiem, że niektórzy tego nie przyjmują, ale tym gorzej dla nich. Liczenie, że lekarz (?) za pacjenta wyjdzie z depresji/nerwicy/lęków/itd. czy że to leki to same zrobią, może się przykro skończyć. Ba, zwykle się przykro kończy. Bo wielkim zawodem i płaczem: "czemu ja?", "miał mi pomóc, a mija x lat i nadal to samo". Ja nie szkodzę. Tylko lojalnie uprzedzam. Miałem cały miesiąć praktycznie wyjęty z życia i parę miesięcy mocno utrudnionego życia. Jakby się sam niezainteresował i nie wziałbym sie za siebie, to bym dziś stał tam, gdzie ci wszyscy, których płacz i zgrzytanie zębami można odnaleźć w internecie. Tysiące złamanych żyć. Z mojej strony EOT. Z teoretykami rozmiać nie będę, bo zdrowy chorego nie zrozumie. I zdrowy chorego ma gdzieś. Może to naturalne, ot przetrwają silniejsi. Trochę tylko mnie boli, że ci sami ludzie, z którymi o nerwicy gadałem blisko 4 lata temu, nadal w tym tkwią. Pewnie gdyby nie to, to bym się tu nie produkował.
  4. vonArnold

    GTA 5 (V) - Temat Ogólny

    A skusiłem się. Dla mnie GTA to taka trochę gra na wakacje, więc budzą się wspomnienia z VC i SA, więc niech będzie. Pewnie podzielę się opinią za około 2-4 tygodnie. Chociaż przyznam, że coraz bardziej nastawiacie mnie, do właśnie wykonanego zakupu, pesymistycznie. ;) Szkoda tylko, że wersja pudełkowa nie jest na steam, nie zauważyłem tego przy zakupie, a wydawało mi się, że jednak będzie. Jedna kwestia. Ile prawdy w tym, że Rockstar banuje dożywotnio za mody, nawet za niektóre na SP? Po prostu płacz frustratów, szczególnie tych oszukujących w online, czy jednak coś na rzeczy?
  5. A ja sugeruję bzdur nie wypisywać, jeśli się nie ma doświadczeń empirycznych. Swego czasu nabawiłem się nerwicy, więc i tak w końcu trafiłem do psychiatry na diagnozę i przy okazji na psychoterapię. Całkowity nonsens, wpychanie na siłę leków (bo pacjenst uzależniony to dobre źródło dochodów) oraz bzdurne pogawędki o niczym (oczywiście płatne 80 zł za wizytę). Za lęki podziekowałem, bzdurne ziołowe typu neoperseny już mnie muliły i wywoływały nieprzyjemne reakcje, więc wolałem ciężych nawet nie próbować. Rzecz miała miejsce głównie na jesień 2011r., ciągnęło się jakiś pół roku. A wiesz co mnie wyleczyło? Po 3 wizytach na psycho"terapi" zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę marnuję czas i pieniądzę na wygadywanie głupot, z których nic nie wynika. Strasznie głupio się czułem. Gdzieś przy okazji stwierdziłem, że może mi w diecie czegoś brakuje. I wiesz co mnie postawiło na nogi? Zestaw witamin i minerałów. Jak miałem nawrót nerwicy na jesieni 2012r. to po jednej tabletce przeszło. Potem pół roku suplementacji, zmiana diety i parę zmian w życiu. Nie ma, nic mi nie dolega od 2,5 roku. Oczywiście, psychiatra-debil, innej metody jak wpychanie na siłę leków na receptę nie zna. Taki wykształcony, a nawet nie pomyślał, że może problem tkwi w np. złym żywieniu? No tak, ale w końcu to "specjalistyczna pomoc". I tak przy okazji, mając te problemy udałem sie też na forum poświęcone właśnie ludziom cierpiącym na nerwice, depresje i wiele podobnych. Doprawdy to ciekawe, ja się na własną rekę, bez leków, bez terapii praktycznie wyleczyłem z dnia na dzień, a tam się naczytałem płaczów, żali o chorobach trwających latami. O terapiach i lekach na które wydawno na przestrzenii lat tysiące, jak nie dziesiątki tysięcy złotych. O tylko przejściowych poprawach, gdy tak naprawdę, ciągle tylko nowe leki, życie coraz bardziej spartaczone, a końca nie widać. Więc za przeproszeniem, ale Twoja opinia, znaczy dla mnie nic. I wiesz gdzie ją sobie możesz wsadzić. Bo ja w przeciwieństwie do Ciebie przez te problemy przeszedłem i wyszedłem.
  6. vonArnold

    GTA 5 (V) - Temat Ogólny

    O, czyli podchodzi pod moj kazus. Fabuła dla mnie ma drugorzędne znaczenie, byleby się kupy trzymała. Prawdę mówiąc, może dlatego, IV nie przypadła mi do gustu, gdyż momentami gra starała się być zbyt realistyczna i poważna. VC i SA to jednak w większości ostro przerysowane, wręcz sztuczne gry. Może i stąd ten klimat.
  7. vonArnold

    GTA 5 (V) - Temat Ogólny

    O, aż takiego odzewu się nie spodziewałem. A i są głosy krytyczne, co może trochę dziwić, biorąć pod uwagę ogolny zachwyt w recenzjach wersji PC. Ale chwila, ktoś tu pisał o wersji polskiej? Ona nie jest obowiązkowa? Bo jak dla mnie GTA to tylko po ang.
  8. vonArnold

    GTA 5 (V) - Temat Ogólny

    Krótka pilka: warto? GTA IV troszkę byłem zawiedziony (nie do końca pasowało mi, w którą stronę seria poszła; a może po prostu wyrosłem z GTA ;) ), ale poprzednimi częściami bez wątpienia zachwycony, szczególnie GTA VC i SA. Zresztą, miałem nawet okazję z 2 lata temu pograć w SA i to nadal wciąga jak diabli. Z wyjątkiem IV, okres grania w GTA zawsze u mnie przypadał na początek wakacji, jest zatem piękna konfluencja. Gra ma tyle miodności, co wspomniane częsci, czy raczej takie nijakie coś jak IV? Nie ukrywam, że poza W3 i dograniem paru kampanii z Attyli, to raczej nie mam nic innego do grania w nadchodzących 2 miesiącach.
  9. Szkoda czasu i pieniędzy. Szkoda się truć tym świństwem, które nie pomaga, a jeszcze potrafi uzależnić. Jesteś mocny - wyjdziesz sam, nie to cóz, życie.
  10. vonArnold

    Piłka Nożna

    Pozostaje liczyć, że Krychowiak, wzorem Rakiticia, trafi do Barcy. Miejsce by się znalazło, a stary to on nie jest.
  11. Oj, obecne problemy rozwiąże. Za to powstaną dzięsiątki nowych, obecnie nieistniejących problemow. To jest błędne koło. ;) Hasło klucz: "ilość bogactwa jest ograniczona".
  12. Ja tam i tak nie rozumiem, skąd ta niechęć do Kaczyńskiego. Ale powiedzmy, że ok, przyczyny niech będa zbliżone do tych, z jakich ja czuję niechęc do Tuska. Pewna symetria. Natomiast powiem tak. Inteligencji ludzkiej zaczyna już urągać straszenie Kaczyńskim. To jak straszenie Buką, stary dziad, który jeszcze jako tako cieszy się zdrowiem, ale równie dobrze może kopnąc w kalendarz. Korwin identycznie. PiS o tyle ma szanse przetrwać i ugruntowac swoją pozycję na scenie politycznej, bo wymienia kadry na młodsze, o innej mentalności, o innym podejściu do świata. Duda jest taką pierwszą oznaką tej zmiany, ale i tak uznałbym go za osobę w średnim wieku. Nie jest młodym. Paradoksalnie to właśnie Smoleńsk odegrał tu pozytywną rolę, bo wymusił takie zmiany. PO natomiast ma problem z "emeryturą" dla starych towarzyszy. Te same osoby ciągną się za nią po dziś dzień i pewnie część z nich jeszcze w ramach pocieszenia trafi do organow unijnych, a ci sprytniejsi przejdą do nowoczesnej, bo system już tworzy sobie spadochron. Po raz kolejny. Wątpię tylko, czy to już młodzi kupią, bo inne czasy, wyższa świadomość społeczna. Co widac po SLD, które prawdopodobnie trafi do grobu jesień. Jak niektórzy słusznie mowią, co stoi w miejscu to się cofa.
  13. Ech, to nieustanne tępe straszenie PiSem wg tvnowskich standardów. Cytując korwinowców: "wyłacz tvn i przestań czytać wyborczą, włącz mózg". Ślepym trzeba być, by nie widzieć co się dzieje, ale odnoszę wrażenei, że tu na forum chyba czas zastygł w miejscu, średnia wieku to jakieś 60+ (czyli typowa grupa wyborców po), PiS rządzi od 10 lat, a dzień w dzień tylko robi mordy polityczne. Przykro mi, tak nie jest. W Polsce zachodzi zmiana pokoleniowa. Te wybory są tego pierwszą oznaką. Nie tylko I tura to pokazała, ale także i wybór Dudy. Zwrócił ktoś uwagę, iż do władzy doszedł człowiek, który choć urodził się za komuny to tak naprawdę nie jest z pokolenia opozycjonistów, którzy przez lata stanowiłi zrąb partii post-solidarnościowych, a szczegolnie w PiSie? Do władzy powoli dopycha się pokolenie ludzi, którzych znacza, o ile nie większość życia przypada na III RP. Skutki tego ujrzymy w przeciągu 10 lat. A w samym PiSie, tzn. zakon powoli odchodzi w niebyt. Macierewicza już niewielu traktuje poważnie. Jest bo jest, bo się zasłużył w przeszłości, za parę lat choćby z powodu wieku/zdrowia wyleci z polityki. Kaczyński też jest stary i szuka następcy. Nikt go z partii nie wyrzuci bo to pewien symbol cementujący wspólnotę, ale fakt jest taki, że coraz większe wpływy mają ludzie młodsi. Jego czasu minął. Czy on na pewno zostanie premierem? Nawet jeśli to de facto będzie się opierał na zaufanych współpracownikach. Rozumiem, że pewne rzeczy z zewnątrz są niewidoczne, ale od środka - widać upływ czasu. Wybory jesienią przetrwają te partie, które będą w stanie zastąpić swoje kadry. Młodszymi. PiS już to robi. Do Sejmu tez wejdzie coś z grona "antysystemowców". Nie wiem co, bo to tak płynna grupa, że trudno o coś konkretnego, ale moje pokolenie w końcu wprowadzi swoich. I to właśnie ta grupa stworzy koalicję. Ale o zupełnie innym składzie personalnymi, niż to co PiS miał w latach 2005-2007. Nie przegapcie zatem tylko okresu zmian, bo potem pozostanie lamentować: "że Kaczyński, Korwin i Kukiz mordują ludzi" xD
  14. vonArnold

    Piłka Nożna

    Ja osobiście nie rozumiem tej decyzji. Czy Carlo był złym trenerem? Raczej nie. Czy w zasadzie nie osiągnął więcej niż paru poprzedników (jeśli uznać, że 10 puchar LM bije tytuly w ligach w innych pucharach)? Sam Real grał też dość ładną dla oka piłkę. Fakt, że ostatni sezon był jaki był, ale może problem tkwi w wyeksplatowaniu zawodników? A z przymierzanej dwójki: Benitez albo Klopp to wolałbym tego drugiego. Chociaż nie wiem czy on sobie poradzi, ten raczej woli kształtować zawodników, aniżeli bić się z rozkapryszonymi gwiazdami.
  15. vonArnold

    Zdrowie, sport, trening, odżywianie - [M]

    Słuchajcie, mam takie dni, że organizmy aż woła o słodkie (choćby w tej chwilii), chociaż jestem świeżo po obiedzie. Posiłki w normie, dzienna dawka słodyczy na jaką sobie pozwalam też zaliczona (ok 20g czarnej czekolady). Zapasy glikogenu po treningu tez uzupełnione (a przynajmniej tak mi się wydaje). Z czego to się bierze? Jakieś okresowe nawroty do nałogu (ta, przez wiele lat człowiek od słodkiego był uzależniony), czy jednak zbieg przypadków losowych czy po prostu przejściowe zaburzenia gospodarki organizmu? Bo najchętniej bym pożarł coś słodkiego. Pewnie zapcham się bananem i byle do kolacji, ale to, uciążliwe...
  16. vonArnold

    Piłka Nożna

    Ale o co chodzi? Że niby karnego nie było, bo nabita? Przecież za takie sytuacje to wszędzie się karne zwykle dyktuje. Dla mnie to nonsens, bo co ma zrobić zawodników, w którego ktoś piłka kąpnął, ale cóż zasady. Dla mnie tylko jedno zastanawia, 9 min doliczonego czasu?
  17. Jak w sprawie afer po: http://demotywatory.pl/4501110/Manifest-wkurzonego-wyborcy Też dość ciekawe. Oczywiście nie weryfikowałem tego w całości, ale powoli zaczyna się okazywać, że największe smoleńskie oszołomy to po prostu wyborcy (może opłaceni) po, którzy celowo ową robotę wykonywali. Co do Andrzejka to jest 100% pewność na dziś dzień, co do drugiej, która się wiązała do krzyża, cóż pewnie też.
  18. Problem polega na tym, że im będziesz starszy tym składki wyższe, bo w końcu zaczniesz chorować, a osoba chorująca jest niepożądanym klientem. Kolejny problem, to ile będzie takie ubezpieczenie kosztować dla niepełnosprawnych albo w razie ciężkich przypadków (przeszczepy choćby). Ciągłe leczenie przez całe życie to nie sa wydatki rzędu kilkudziesięciu zł miesięcznie. A przeszczep? Skoro organy rzekomo kosztują po kilkadziesiąt tysięcy? Nie licząc kosztów pensji lekarzy i samego pobytu? Ja natomiast myślałem, ale o czymś zbliżonym. A konkretniej. Zredukowanie NFZ (podobnie dla ZUSu, ale to inny temat + parę innych problemów, a nawet poszedłbym dalej i połaczył te instytucje w jedną) do funkcji "quasi banku", większość placówek w efekcie można by zredukować do przysłowiowych drobnych punktów obługi klienta. Większość jednak byłaby obsługiwana drogą elektroniczną, czas najwyższy takie rozwiązania wprowadzić. Likwidacja podziału na wojewódzkie oddziały, każdy pacjent mógłby z usług korzystać w skali kraju, bez konieczności zabawy w przerejestrowywanie się. Z racji centralnego zarządzania - odbiurokratyzowano by NFZ. Każdy obywatel ma obowiązkowe konto, na które odprowadzane są składki. W każdej chwili ma wgląd do tego konta, gdzie może ujrzeć obecnie posiadaną odłożoną ze składek kwotę. Konta podlegają pełnemu dziedziczeniu zgodnie z KC. Zgromadzonych środków nie można jednak wypłacić na potrzeby inne jak związane ze służbą zdrowia. Ewentualnie można by rozważyć dopuszczenie "przelewów" pomiędzy bliskimi osobami, co miałoby szczególnie znaczenie, gdyby np. w danej rodzinie byla jedna osoba chorobliwa, a reszta z zasady zdrowa. Każdy chętny oprócz tego mógłby się dodatkowo ubezpieczyć. Służbę zdrowia można by z grubsza sprywatyzować, a owe podmioty winny konkurować między sobą ceną o pacjentów. Ci mogli by płacić za uslugi albo ze środków z NFZ albo dodatkowo z prywatnych kieszeni. Problemy: - obecny system w zasadzie nie limituje wydatkow osoby prywatnej na służbę zdrowia; tu górny limit istnieje - obecnie czlowiek sie do lekarza dostanie, najwyżej poczeka x miesięcy/lat; tu jak kasy nie ma - zdycha na ulicy
  19. Ano taki, że jak jesteś biedny to zawsze masz możliwość skorzystannia z lekarza, choćby po wielu miesiącach oczekiwania, a nie po prostu zdechnięcia. Są to pewne szanse. I stąd piszę o interesie społecznym, bo z perspektywy ekonomicznej to oczywiśce masz rację. Rzecz w tym, że szereg chorób jest tak koszmarnie droga w leczeniu, iż większości na to nie stać. Jakby sprywatyzować służbę zdrowia to żaden ubezpieczyciel Ci tego nie zaoferuje, no chyba, że za ciężkie pieniądze. Bo trzeba być frajerem, by sądzić, że na tym korwinowskim wolnym rynku, ubezpieczalnie będą robić za pomoc charytatywną i ciężko chorym/często chorującym/starym/niepełnosprawnym będą oferować usługi za grosze. Tylko powiedzmy sobie szczerze, jeśli chcemy dyskutować o publicznej służbie zdrowia, to moim zdaniem trzeba przystać na następujące stwierdzenia: - ludzie nie są sobie równi; są podludzie i nadludzie, a jest to pochodną ich sytuacji materialnej oraz pozycji społecznej - nie każdego opłaca się leczyć, szczególnie: niepełnosprawnych, ciężko chorych, nieuleczalnie chorych, starców, bo więcej się wyda na ich leczenei, niż oni zarobią w okresie po leczeniu - interes społeczny musi przeważyć nad interes ekonomicznym, jeśli mamy zanegować powyższa dwa punkty A ze służby zdrowia korzystałem nie raz, wiem ile to nerwów jeśli idzie o użeranie się. I stąd mam negatywne zdanie. Rzecz w tym, że nie ma alternatywy ze względu na ceny prywatnej służby zdrowia. Człowiek jest trochę zakładnikiem systemu. Odbiurokratyzowanie NFZ musi mieć miejsce, bo to przeżera za dużo pieniędzy, ale wciąz nie zmienia to faktu, iż służba zdrowia, jeśli ma być skuteczna i szybka w działaniu to wymaga pieniędzy, których nie potrafi sama wygenerować (składki to za mało). Zatem muszą być przeznaczane na nią pieniądze z innych źródeł z budżetu, których też specjalnie nie ma (bo komu zabrac?). Innymi słowy - świadom jestem tego, że ktokolwiek obiecuje, że doczekamy się sprawnej publicznej służby zdrowia to kłamie, bo to inwestycyjna studnia bez dna. Zresztą, nie ma państwa, gdzie ten system działalby w 100% tak jak się zakłada.
  20. Wiecie co jest Waszym problemem, i podobnych Wam teoretyków (korwinców przede wszystkim)? Wydaje się Wam, że istnieją jedyne słuszne metody prowadzenia polityki gospodarczej. Ot, wystarczy je raz wdrożyć i państwo będzie się nieskończenie długo rozwijać. Oczywiście, jedni tu widzą jako remedium prywatyzację wszystkiego, inni komunizm. A prawda jest taka, że guzik z tego. Bo doktrynierstwo w gospodarce nie działa. Zresztą, te wszystkie propozycje rozwiązań gospodarczych nie dość, że są zwykle nieweryfikowalne, to nawet jeśli coś zadziała po reformie, to dość szybko przestaje funkcjonować. Bo świat nie znosi próżni i ciągle się zmienia, ewoluuje, więc naturalnie rozwiazania skuteczne muszą się z upływem czasu dezaktualizować. W sumie opisuje to teoria cyklów i moim zdaniem, nie mija się wielce z prawdą. Nie wiem, czy ktokolwiek z Was kiedykolwiek zajmował się spekulacją [któtkoterminową] na forexie. Bo do tego bym porównał te wszystkie rozważana. Każdy szuka jakiegoś św. Graala by odczarować wykres i trzepać kasę, a w rzeczywistości błąd na błędzie, to wykres ciągle się zmienia i jak się pewnych ruchów nie wyprzedza, to nic z tego. Co najwyżej można pisać o racjonalizowaniu rzeczywistości. A państwo, to nie dość, że w ujęciu ekonomicznym, to po prostu przerośnięta korporacja z monopolem na szereg dziedziń życia, to jeszcze o dość niestabilnym modelu zarządzania. W jakimś świecie idealnym pewnie jego przywódcy podejmowaliby zawsze słuszne decyzje ku powszechnemu dobru, ale u nas tak nie jest. Są grupki interesów i wszystkich zadowolić się nie da. Jaka by ta polityka nie była, to zawsze będą biedni i niezadowolenii. A każda reforma sprowadza się do wyciągania jednym z kieszenii i przecucania do innych. Dziś chce się wszystko prywatyzować, ale jakoś nikt nie zadał pytania, dlaczego to nacjonalizowano? Podejrzewam, że nawet jak się zlikwiduje ZUS, urynkowi szereg instytucji w Polsce, to nie będzie tak, jak chcą niektorzy, że zastaniemy rzeczywiśtość idealną, a tylko w miejsce starych problemów wejda nowe. I pewnie z czasem zatoczymy koło - tj. powrót do zmodyfikowanego stanu obecnego. Ja tam w zakresie polityki gospodarczej preferuję pragmatyzm, bez doktrynierstwa. To trochę podejście zachowawcze, czyli nastawione na mniejszy zysk, ale i mniejsze ryzyko (a takim byłby eksperyment pod tytułem powszechnej prywatyzacji wszystkiego). Pewne nierentowne instytucje i tak wskazane jest utrzymywać (choćby publiczną służbę zdrowia), ale nie ze względu na interes ekonomiczny, ale społeczny. Tego i tak naprawdę nie da się wyważyć. Oczywiście niektórzy będa opowiadać bajki, że wręcz przeciwnie, ale ile razy pochylałem się nad potencjalnymi reformami to każda tworzy problemy. Chociaż jak ktoś napisze, że rozwiązania kompromisowe są zwykle do niczego, to przyznam mu rację. Ale tym z drugiej strony jest rynek - ciągiem kompromisów przeciwnych sobie stron.
  21. vonArnold

    Piłka Nożna

    I wykrakałem finał. Przynajmniej będzie coś ciekawego. Barca oczywiście faworytem (i jak sadzę, sięgnie po tytuł), ale Juventus nie jest bez szans. Wprost przeciwnie, o nimi przy swoim stylu gry są w stanie Barcę zablokować i odpowiednio skontrować.
  22. Pewnego sprytu ne mogę odmówić platformiakom. Jak grzyby po deszczu powstają inicjatywy typu: "w drugiej turze nie głosuję". Cóz, jestem przekonany, iż w większości ich autorami są platfusy, które z jednej strony wstydzą się przyznać do swej partyjki, a z drugiej celowo grają na obniżenie frekwencji, by podbić siłę głosu elektoratu urzędniczego. Jedna z klasycznych metod wygrywania wyborów, w dodatku ulubiona przez zorganizowaną grupę przestępczą, zwaną PO. Zupełnie nie łapię już logiki tzw. "antysystemowców", którzy w pierwszej turze oddali głosy na Kukiza, a potem deklarują poparcie dla BeKi - gdzie tu sens? A tu taka perełka z cyklu: "dlaczego głosuję na Bronka?": "1. IN VITRO a wypowiedzi pana Dudy - kiedy polskie kobiety zaczną być skazywane na 2 lata więzienia za staranie się o dziecko drogą niegodną i niezgodną z wytycznymi episkopatu ? Kara w ŚWIECKIM państwie za panowanie jaśnie księcia będzie dotkliwa. 2. JOW-y JOWami a homoseksualizm też ważny. Co się stanie z Twoim/Twoją przyjacielem/przyjaciólka badz Tobą za panowania partii homofobów? 3. Wiek emerytalny 67 lat. Ile podniesie nam DUDA - btw. dzis obiecał pielęgniarkom podwyzki plac do 1500 zl/miesiecznie? Dodrukuje czy okradnie? Komu tym razem zabierze? 4. Szesciolatki do szkoł? Tak, tak. Zmienie to moi drodzy rodacy. Pierwszego dnia po zaprzysiezeniu zapomni o obietnicy i zrobi to co urzedujacy. 5 Rosja? WRÓG, ZBRODNIARZE, POMNIKI SMOLEŃSKIE W KAŻDYM MIEŚCIE i wojna o wrak samolotu. Po elekcji temat nr. 1 w Pl prze najblisze piec lat. 6. Podatki - wracamy do czczych obietnic każdej grupie zawodowej w Polsce dotyczacych podwyzek plac. Skad Duda wezmie pieniadze jak nie z podniesienia podatkow badz nie daj buku VAT? Skąd się biora pieniadze? Z drzewa? 9. Ile wyda Duda na swój tron? Wiesz czy nie beda to wieksze sumy niz wydaje Komor teraz ? 10...... Kiedy DUDA odda do uzytku obwodnice Inowrocławia?"
  23. vonArnold

    Piłka Nożna

    I po meczu. A Suarez ma rewelacyjną końcówkę sezonu. Jak tak szybko się wkręcił, to co będzie za rok?
  24. vonArnold

    Piłka Nożna

    PZPN ma to gdzieś bo by się hajs nie zgadzał. Zresztą, oni już nawet publicznie mówili, że nie ich rolą jest szkolenie młodzieży. Błędne koło.
  25. vonArnold

    Piłka Nożna

    Jak to? Przecież jak Krul będzie rządził to wszyscy w kraju będą milionerami, będzie rynek pracownika, wszystkie firmy będą walić do kraju i w ogóle 15% przyrost gospodarczy co roku. To raczej brednie, a nie huraoptymizm. Ale to właśnie jest przykład huraoptymizmu. Co prawda jestem podobnego zdania, ale wydaje się to nierealne. Na szkolenie nikt kasy nie chce łożyć (ani PZPN - bo to nie ich obowiązek, ani nie leży w ich zainteresowaniach), ani kluby (bo dobrze wyszkolenii zawodnicy zwykle uciekną przy pierwszej okazji, więc jak się ich nie sprzeda po dobrej cenie - to jest strata), a przecież to kosztuje (inwestycje w infrastrukturę i kadrę). A skoro tu trzeba zainwestować, to gdzieś indziej (czyt. do kieszeni) trafii mniej. Teoretycznie można do tego podejść na sposób portugalski, tam zawodników w szkółkach sponsorują (niektórzy mówią, że to po prostu handel ludźmi) podmioty korporacyjne, stąd po prostu kluby łożą na nich mniej kasy. Przy transferach - podział zysków stosownie do stopnia zaangażowania kapitału. Chociaż proceder ten chce FIFA czy tam UEFA ukrócić, więc może już za późno kopiować. Problem naszej ligi to najwyraźniej nie tylko to, że raczej pełni ona rolę ewentualnego źródła transferów, ale i to, że obecny status zadawala kluby. Skoro hajs się zgadza (przychody z biletów/sponsorów/praw transmisyjnych/itd) to lepiej status quo zostawić, niż kombinować, bo jeszcze parę podmiotów zbankrutuje. To pochodna faktu, że Polska jest dość dużym i chłonnym rynkiem jeśli idzie o piłkę. Portugalska Superliga jest pod tym kątem o wiele gorsza, wiec kluby musiały kombinować by hajs wyciągnąc. I tak jestem zdania, że powinniśmy stawiać na szkolenia i promować własnych zawodników, a nie ściągać dziesiatki przepłacanych obcokrajowców. Takie parodie drużyn jak Cracovia w starciu ze Stargardem tylko mnie w tym utwierdzają. Rzecz w tym, że pewnie nie pasuje to do przyjętego modelu biznesowego. A czy inaczej jest na rynku pracy? No znajdźcie w tym kraju pracodawców, którzy są chętni przyjąć, płacić i wyszkolić pracowników na wykwalifikowanych specjalistów (i nie piszę tu od prostych pracach biurowych). Nie ma takich. Wszędzie tylko wygórowane wymogi (x-lat doświadczeń, płynna znajomośc paru języków, niewiadomo jakie oceny ze studiów, wiek najlepiej poniżej 25 lat, itd) za minimalną krajową na śmieciówce. Model w stylu: wycisnąć z bydła ile wlezie, my-wielcy panowie, nie raczymy ani grosza zainwestować.