Anonim_652a6840a229b3b9188db1359476f7913e0a4c8f2443eaab9a83336f4dbdb185

Uciekinier
  • Zawartość

    4226
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Anonim_652a6840a229b3b9188db1359476f7913e0a4c8f2443eaab9a83336f4dbdb185


  1. Dnia 19.06.2013 o 17:55, rob006 napisał:

    Co to znaczy "promowanie mody na ateizm"?


    Wspominanie w przypadku sukcesów (głównie na polu naukowym) o poglądach antyklerykalnych, krytyka gestów religijnych, pokazywanie wierzących w sposób ośmieszający (ot, taka "walka o krzyż", gdzie najbardziej żenującym ''katolem'' okazał się człowiek blisko współpracujący z ruchem palikota :D:D:D). Wiąże się ateizm ze środowiskiem naukowym, a środowiska religijne - z ciemnotą.

    Tak, ateizm obecnie jest najmodniejszym "wyznaniem" ze wszystkich :).


  2. Dnia 19.06.2013 o 16:36, qwerty5712 napisał:

    Ateiści nie wysadzają się dla wiary, nie palą na stosie. Nie wysyłają misjonarzy, konkwistadorów.


    Obecnie są znacznie lepsze metody walki religijnej. Ośmieszanie dokonań naukowych osób innego wyznania, ograniczanie dostępu do mediów, promowanie mody na ateizm...
    A już takie działania jak Dawkinsa nie pachną Ci "misją"? Szczerze powiedziawszy jeśli mowa o kwestie związane z wiarą, to Dawkins jest na poziomie fundamentalistów religijnych.


  3. Dnia 19.06.2013 o 12:03, zadymek napisał:

    > Czepiasz się nieistotnych szczegółów.
    Jeśli różnica pomiędzy mieniem porzuconym a mieniem składowanym to szczegół.


    Tak, to jest szczegół, ponieważ nie tego dotyczy ta dyskusja. Możesz sobie za przykład dać otwarte na oścież drzwi do mieszkania, jeśli tak bardzo Ci to przeszkadza.

    Dnia 19.06.2013 o 12:03, zadymek napisał:

    (...) rychły wybuch wojny nuklearnej (...)
    I tak samo jest z perspektywą gwałtu


    Twierdzisz więc, że gwałt jest równie prawdopodobny jak wojna nuklearna? Interesujące spojrzenie na świat. A może uważasz, że prowokacyjny ubiór w żaden sposób nie wpływa na szansę wystąpienia gwałtu?

    Bo ja na przykład nie twierdzę, że każdy gwałt jest spowodowany ubiorem i zachowaniem kobiety. Tak nie jest, były przypadki, kiedy zgwałcona była ubrana skromnie. Ubiór nie jest jedynym czynnikiem w przypadku gwałtu. Ale nie można mówić, że w ogóle nie ma takiego czynnika. I w porównaniu do innych rozwiązań (takich jak choćby kolczaste wkładki dopochwowe...) dopasowanie ubrania do sytuacji nie narusza tak komfortu.

    Dnia 19.06.2013 o 12:03, zadymek napisał:

    "Tyle czynników" świadczy o tym? Wyżej przyznałeś, że ty w ogóle nie stosujesz zabezpieczeń
    przed pewnymi zagrożeniami. Dlaczego miałbyś krytykować kogoś za to samo?


    Sugeruję, byś przeczytał jeszcze raz to, co napisałem w związku z tym tematem.
    Tak dla ułatwienia:
    "osoba zgwałcona pod żadnym pozorem nie może być traktowana jako winna gwałtu."
    "kobiety swoim zachowaniem, ani ubiorem (jakimkolwiek), nie są winne gwałtom."
    Nie krytykuję nikogo za to, jakie podejmuje decyzje. Stwierdzam wyraźnie, że nawet jeśli podjęte decyzje są irracjonalne, to pomimo to nie można mówić o winie osoby skrzywdzonej.

    Tylko co takiej kobiecie po tym, że jest niewinna, skoro i tak ją zgwałcono?

    Innymi słowy - kiedy widzisz, jak ktoś podchodzi do zgromadzenia bojówki antify w koszulce "Hitler miał rację", to jak go nazwiesz? I jak określisz jego późniejsze słowa "nie mieli prawa mnie pobić, mogę się ubierać w to co mi się podoba!"?
    Tak, może nosić co mu się podoba, nikt nie miał prawa go pobić. Ale ryj dalej boli.


  4. Dnia 18.06.2013 o 14:48, KrzysztofMarek napisał:

    Wybacz, że wyjątkowo nie tnę cytatów.
    Ale nie bierzesz pod uwagę(...)


    To tylko przykład :).

    Dnia 18.06.2013 o 14:48, KrzysztofMarek napisał:

    To nie jest do końca prawda. Zachowując się w ten sposób daje sygnały niewerbalne: oto
    jestem, chętna i gotowa, kandydaci chętni na mnie, zaprezentujcie się. W ten sposób może
    zapoczątkować proces, którego już nie będzie w stanie kontrolować.


    Możliwe, że tak może być to odbierane przez część osób. Jednakże wyraźne i bezpośrednie "NIE" powinno (nie twierdzę, że tak jest w rzeczywistości) rozwiać wszelkie wątpliwości.

    Dnia 18.06.2013 o 14:48, KrzysztofMarek napisał:

    Nie, zachowujesz się inaczej, właśnie sam napisałeś,
    że starasz się zwracać uwagę na otoczenie i gdzie trzymasz portfel i telefon.


    Tak, ponieważ dla mnie utrata pieniędzy niesie ze sobą większą stratę niż przyjęcie pewnego stylu bycia, który może zminimalizować szansę takiego zdarzenia. To nie oznacza jednak, że jeśli ktoś zostanie okradziony, to powiem "było się tak nie afiszować z pieniędzmi, to Twoja wina, że Cię okradziono". Winą osoby okradzionej może być co najwyżej to, że nie dbała ona wystarczająco o swoje bezpieczeństwo, ale nie to, że została okradziona.

    Dnia 18.06.2013 o 14:48, KrzysztofMarek napisał:

    Okazja czyni złodzieja. Ofiara może być, w jakiejś mierze, współwinną. Między innymi
    tym zajmuje się wiktymologia. No i jak to jest, ze jednych okradają wielokrotnie, a innych
    nigdy?


    Nie zgadzam się z tym do końca - jeśli ustalamy związek ofiara-sprawca, to ostatecznie decyzja o podjęciu krzywdzącego działania leżała po stronie sprawcy. I z tej perspektywy patrząc wina leży tylko po stronie sprawcy. O współwinie można mówić w przypadku, gdy ofiara poprosiła, bądź nakazała sprawcy uczynić jej krzywdę, bądź wykonać jakieś czynności, które doprowadziły do krzywdy. Czyli wracając do poziomu dyskusji o gwałtach - gdyby kobieta powiedziała "zgwałć mnie", a potem została zgwałcona, to wtedy owszem, jest współwinna gwałtu. Trochę to jednak brzmi niepoważnie.

    Dnia 18.06.2013 o 14:48, KrzysztofMarek napisał:

    No widzisz nie prowokowanie do kradzieży uważasz za zachowanie racjonalne. Ale czy chodzenie
    nago, w nocy, z wykonywaniem obscenicznych gestów, jest zachowaniem równie racjonalnym?


    Nie, oczywiście że nie jest, właśnie to chciałem napisać. Irracjonalne jest dobrowolne ograniczanie swojego bezpieczeństwa (chyba że w celu uzyskania konkretnych korzyści). Ale to, że ktoś zachowuje się irracjonalnie nie pozwala innym tego wykorzystać.

    Dnia 18.06.2013 o 14:48, KrzysztofMarek napisał:

    To czystej wody prowokacja.


    Możliwe, że byłaby to prowokacja. Ale czy to cokolwiek zmienia? Nawet jeśli uznamy, że kobieta prowokuje swoim zachowaniem i ubiorem, to wciąż nie mamy prawa jej skrzywdzić. Po prostu.

    Dnia 18.06.2013 o 14:48, KrzysztofMarek napisał:

    Więc tak, mogą być współwinne. Jeszcze raz przypomnę, że właśnie tym, między innymi,
    zajmuje się wiktymologia.


    No wiesz, jest też frenologia, ale to nie oznacza, że to, co głosi, musi być całkowicie prawdziwe :P. (nie chcę podważać odkryć wiktymologii - kompletnie się na tym nie znam, prowadzę tu tylko rozważania filozoficzne :))

    Dnia 18.06.2013 o 14:48, KrzysztofMarek napisał:

    No, a jak nie biorą pod uwagę, to co? To tylko głupota?


    Tak, to jest głupota, ale w dalszym ciągu - w idealnym świecie powinny móc sobie na taką głupotę pozwolić. Gdy jednak w świecie rzeczywistym zostaną zgwałcone z powodu głupoty, to wciąż nie są one winne gwałtu, są co najwyżej winne głupoty.

    Ostatecznie w końcu, niezależnie od tego, co ta kobieta robi, mężczyźni nie są zwierzętami i powinni być w stanie powstrzymywać swoje popędy. Akurat w przypadku gwałtu decyzja o tym, czy gwałcić, czy nie, leży tylko i wyłącznie po stronie mężczyzny.
    (tak poza tym tematem - z kolei jeśli mężczyzna i kobieta uprawiają dobrowolnie seks to nie można też powiedzieć, że "facet zrobił jej dziecko i zniszczył jej życie". Jeśli to nie był gwałt, to i kobieta i mężczyzna są w równym stopniu odpowiedzialni za akt seksu)

    Dnia 18.06.2013 o 14:48, KrzysztofMarek napisał:

    Świat jest taki, jaki jest. Możemy próbować go zmienić, ale próba gwałtownej zmiany z
    pewnością spotka się z reakcją. Zresztą, w krajach muzułmańskich obcinano złodziejom
    prawą dłoń (i robi się to do dzisiaj w niektórych), co wprawdzie znacznie zmniejszyło
    liczbę kradzieży, ale całkowicie jej nie wyeliminowało.


    Tak. I można to przenieść na poziom bardziej ogólny - niezależnie od poczynionych kroków w stronę bezpieczeństwa, niezależnie od norm społeczno-kulturowych, niezależnie od restrykcji prawnych (zakładając nawet całkowitą nieuchronność kary) i tak może trafić się osoba, która nas skrzywdzi. C''est la vie.


  5. Dnia 18.06.2013 o 23:41, zadymek napisał:

    Przykład ze sztabką: głupi, po prostu głupi. Sztaba to nie samochód, nie służy do parkowania
    na chodniku- gdy coś leży sobie "odłogiem" to o ile nie jest jakoś oznaczone należy do
    znalazcy i nawet mandatu się za to nie dostanie chyba, że jest to rzecz z katalogu przedmiotów
    "z puli zainteresowania państwa".


    Czepiasz się nieistotnych szczegółów.

    Dnia 18.06.2013 o 23:41, zadymek napisał:

    A bierzesz też pod uwagę rychły wybuch wojny nuklearnej albo zostanie przymusowym dawcą
    organów?


    Tak, biorę, uznaję jednak za tak mało prawdopodobne, że stawiam moją wygodę ponad bezpieczeństwo w tych sprawach.

    Dnia 18.06.2013 o 23:41, zadymek napisał:

    Tak jak wiele innych czynników. Więc może zmienić płeć albo chociaż oblać ryło kwasem?
    Brak higieny względnie kurs rzygania na zawołanie też nie zawadzi.


    A dla Ciebie świat jest czarno-biały, tak? Albo jesteśmy bezpieczni, albo nie, albo stosujemy wszystkie możliwe zabezpieczenia, albo w ogóle ich nie stosujemy? Bez sensu.

    Ten post Ci się nie udał :(.


  6. Dnia 18.06.2013 o 22:47, Braveheart napisał:

    A co myślicie o ludziach co np są tak zmieszani z wiarą/religią, że praktykują wszystkiego
    po trochu robiąc z tego "duchową mieszankę" hmmm ?


    Każdy wierzy w to co chce. Jeszcze się nie spotkałem z tak radykalnym podejściem, natomiast z mojego podwórka - deklarowanie głębokiej wiary w Boga katolickiego i jednocześnie wiara w najbardziej bzdurne przesądy (tak, zdaję sobie sprawę z tego, że dla części ludzi wiara w Boga katolickiego to bzdurny przesąd). Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek.
    I wydaje mi się, że tak samo jest właśnie we wspomnianym przez Ciebie przypadku. Taki styl życia, odkrywać sfery duchowe na każdy sposób, nie zamykając się na jedną. Nie ma znaczenia to, że pewne rzeczy się wykluczają - jak w politeizmie - wszystko ma swoje miejsce i swój czas, nawet jeśli panteon cały czas siebie aktywnie zwalcza ;).

    W ogóle kojarzy mi się to z posunięciem zakładu Pascala do ostatecznych granic - jeśli przyjmujemy, że rozsądne jest wierzyć w jeden przejaw bytu wyższego dla korzyści życia pozagrobowego, to równie dobrze możemy przyjąć za rozsądne wiarę w inny przejaw. A najlepiej we wszystkie, wtedy jest największa szansa, że po śmierci więcej zyskamy niż stracimy ;).


  7. Dnia 18.06.2013 o 20:41, PepsiCola napisał:

    Bóg


    Mam taką olbrzymią prośbę. Jeśli stawiasz jakąś tezę (albo zwyczajnie prezentujesz swoje zdanie), to postaraj się ją przynajmniej uzasadnić. Wskazać przyczyny takiego, a nie innego stanu rzeczy, przemyśleć problematykę tematu i poszukać źródeł potwierdzających Twoją rację :). Na pewno to umożliwi przeprowadzenie ciekawszej dyskusji :).


  8. To i ja dodam do tematu moje zdanie na temat gwałtu (wydaje mi się, że całkiem zdroworozsądkowe, ale mogę się oczywiście przeceniać).

    Zmieniając na chwilę kategorię czynu z gwałtu na kradzież. Jeśli zostawimy na widoku cenny, nie pilnowany przedmiot, to "prosimy się o kradzież". Jeśli ktoś ten przedmiot ukradnie, to jednak nie umniejsza to jego winy. Nie zrzuca to też odpowiedzialności na nas. I my tu jesteśmy ofiarą, złodziej natomiast jest całkowicie winny. Nawet, jeśli zostawiamy na chodniku sztabkę złota z podpisem "Wracam za tydzień", to o ile nie przeszkadza ona w komunikacji, to nie powinna być przez nikogo ruszana. Co nie zmienia faktu, że tak się stanie i po tym tygodniu nie pozostanie po niej żaden ślad. Z punktu widzenia odpowiedzialności za czyn karalny - kradzież, nie jesteśmy temu winni. To była tylko i wyłącznie wolna wola złodzieja. Ale jednocześnie pozostajemy bez sztabki i czujemy, że gdybyśmy tę sztabkę zabezpieczyli lepiej przed kradzieżą, to wciąż byśmy ją mieli.

    Więc tak - osoba zgwałcona pod żadnym pozorem nie może być traktowana jako winna gwałtu. Nawet jakby szła nago nocą i wykonywała obsceniczne gesty - nikt nie ma prawa jej dotknąć. Musi jednak brać pod uwagę to, że nie wszyscy postępują zgodnie z przyjętymi normami społecznymi, świat nie jest idealny i może zostać zgwałcona. Tak samo jak ja biorę pod uwagę to, że mogę zostać okradziony, więc zawsze staram się zwracać uwagę na moje otoczenie i to, gdzie trzymam portfel i telefon.
    W końcu jakie będzie miało znaczenie to, czy złodziej/gwałciciel powinien to robić, jeśli i tak to zrobi?
    Chciałbym móc chodzić z wystającymi z kieszeni banknotami, bo tak może byłoby wygodniej. Ale nie robię tego. Bo się boję. Ale nie uważam tego strachu za coś złego, wręcz przeciwnie, ten strach pozwala mi zachować się racjonalnie w tej kwestii.

    Więc nie, kobiety swoim zachowaniem, ani ubiorem (jakimkolwiek), nie są winne gwałtom. Muszą jednak brać pod uwagę to, że ich ubiór może być czynnikiem, który zwiększa prawdopodobieństwo takiego zdarzenia.
    Fajnie byłoby żyć w świecie idealnym, gdzie wszyscy są uczciwi i życzliwi. Ale świat idealny niestety nie jest.


  9. To i ja się wypowiem poza tematem - można traktować Janka na dwa sposoby. Albo to jest troll, albo zwykły użytkownik. Jeżeli to jest troll, to należy go ignorować. Trolle szukają publiki, czekają na reakcje, jeśli publiki i reakcji nie ma, to zmieniają lokum. Jeżeli to jest zwykły użytkownik, to starajcie się każdego jego posta traktować oddzielnie - jeśli jest w nim coś sensownego, to z tym dyskutujcie, jeśli nie ma - jak wyżej, trzeba to ignorować.

    Nie ma po co próbować go na siłę zmienić, nie jesteśmy moderatorami, ani tym bardziej administratorami tego forum. Jeśli nie łamie regulaminu, jeśli nie przeszkadza adminom, to nie powinniśmy go na siłę z forum wypraszać. Zbudował sobie i tak już tutaj taką renomę, że nikt go nie bierze na poważnie, więc też bardziej użytkownikom nie przeszkodzi.


  10. Najpierw sprawdź, czy na pewno sterowniki mikrofonu działają (wystarczy szybkie zerknięcie do menedżera urządzeń).
    Jeśli tak, to następnie wejdź w ustawienia dźwięku (albo przez panel sterowania, albo PPM na ikonkę głośności i "urządzenia nagrywania"). Wybierz odpowiedni mikrofon i przede wszystkim sprawdź zakładkę "poziomy głośności" (może być inaczej, mam system po angielsku i u mnie nazywa się to "levels"). Jeśli mikrofon jest na 100, to sprawdź różne ustawienia wzmocnienia.
    Jeśli to nie pomogło, to spróbuj wejść w zaawansowane i kliknąć "przywróć domyślne" (warto też dla pewności wyłączyć w tym miejscu kontrolę zewnętrznych aplikacji nad mikrofonem i powtórzyć test z poziomem głośności).
    Jeśli wciąż nic nie słychać - jeśli masz dodatkową aplikację kontrolującą dźwięk, to sprawdź, czy na pewno jest ustawiona odpowiednia opcja (może być jako Line In, może być jako mikrofon, jeśli Twój mikrofon jest elektretowy (czytaj - zwykły do komputera), to ma być ustawione jako mikrofon (to jest bardzo ważne!), jeśli masz zewnętrzny wzmacniacz - jako Line In.
    Jeśli dalej nie ma dźwięku, to trzeba użyć młotka - odinstaluj sterowniki karty dźwiękowej, uruchom ponownie komputer, zainstaluj sterowniki karty dźwiękowej - w Windowsie 7 to powinno się zrobić automatycznie.
    Jeśli nic z tego nie pomogło, to niestety w tym momencie nie mam żadnych pomysłów, co jeszcze możesz z tym zrobić.


  11. Szczerze powiedziawszy za mało miałem słuchawek na uszach, by móc Ci poradzić coś poza poradami ekspertów. Natomiast z własnego doświadczenia mogę podpowiedzieć co nieco przy wymianie kabla.
    Najlepiej kupić kabel, w którym nie trzeba będzie dorabiać żadnych końcówek, ani szukać żadnych przewodów. W tym celu poszukaj kabla, który z jednej strony ma końcówkę mini-jack (zwykła słuchawkowa, byle w wersji stereo), a z drugiej - 2x chinch, bądź 2x mono jack, bądź inne dwie końcówki mono. Dobrze by było, żeby kabel był podwójny - oczywiście ładniej wygląda pojedynczy, ale podwójny można łatwo rozdzielić na odpowiadającej Ci długości (żeby nie uciskało pod szyją ;)). I koniecznie kabel powinien być ekranowany.

    Tutaj przykładowy dobry kabel do wymiany:
    http://sklep.rms.pl/index.php?p682,kabel-polaczeniowy-jack-stereo-2xrca-digital-d-j2r10-hq-1m
    Tylko oczywiście musiałby być dłuższy.
    I taka drobna rada z doświadczenia - po włożeniu kabla do słuchawki, żeby przypadkiem go nie wyrwać podczas używania, można go albo zawiązać w supeł, albo wewnątrz słuchawki dać pasek ściągający.
    Tak to wygląda w moich słuchawkach:

    20130616122331


  12. Tzn wiesz, tak po prawdzie to zaproponowałem to jako taka sugestia, że wszystko z nimi jest w porządku i lepiej byś wyszedł na zwykłej wymianie całego kabla (jest to nawet łatwiejsze niż zmiana samej końcówki, tylko trzeba zainwestować około 20 zł w nowy kabel - zwykły kabel stereo z końcówką jack). Jeśli odpowiada Ci dźwięk słuchawek, to moim zdaniem wyjdziesz na tym najlepiej.

    Podobno (sam tego nie sprawdzałem) wymiana kabla na grubszy dużo też daje w przypadku wspomnianego przez Ciebie CAL!.

    I kolejna sprawa - warto, byś zastanowił się nad kupnem dodatkowej karty dźwiękowej (wystarczy nawet antyk w postaci Sound Blaster Audigy 2 Gold). Różnica w jakości dźwięku może Ciebie bardzo pozytywnie zaskoczyć, nawet przy tych samych słuchawkach, a szczególnie w CAL. Karty dźwiękowe mają zresztą do siebie to, że się raczej nie starzeją - kupisz raz i do każdego nowego komputera będziesz mógł przekładać starą :).


  13. Dnia 28.05.2013 o 10:03, Zajanski napisał:

    Nie jestem przekonany, czy deiści by się podpisali pod tym drugim zdaniem. Z tego co
    mi wiadomo, żywią oni przekonanie, iż Bóg stworzył świat i go zostawił sobie samemu,
    wszelkie poglądy na temat dalszego istnienia lub nieistnienia Boga są zaś akcydentalne
    i nie wynikają z samej natury deizmu.


    Masz rację, mój błąd.

    Dnia 28.05.2013 o 10:03, Zajanski napisał:

    Jest możliwe, jeżeli mamy odpowiednie dane o Bogu.


    Tak, właśnie dlatego zaznaczam, że moim zdaniem nie jest możliwe (o ile Bóg jest transcendentny) określenie takiego prawdziwego warunku, na podstawie którego moglibyśmy skonstruować taki test.

    Dnia 28.05.2013 o 10:03, Zajanski napisał:

    Czyli zaneguje swojego dotychczasowego Boga i wymyśli sobie nowego.


    Nie jestem pewien, czy zmiana teorii dotyczącej Boga koniecznie musi negować tego starego. Kiedy zmieniamy żagle na jachcie, to jacht pozostaje ten sam ;).


  14. Dnia 28.05.2013 o 02:27, Rts-p napisał:

    Póki ktoś tego nie sprawdzi, istnieją dwie opinie na ten temat (które jako osoba
    bardziej praktyczna niż teoretyczna nazwałem prawdami, co według mnie ma sens ale oczywiście
    nie musisz się z tym zgadzać).


    Teorie. To jest to słowo, którego powinieneś był użyć. I zapewniam Cię, że istnieje znacznie więcej teorii dotyczących istnienia/nieistnienia Boga. Ot, tak deizm na przykład.
    Bóg nie istnieje, ale istniał.

    A to, że ktoś sobie coś tam myśli nie ma tak naprawdę znaczenia w przypadku próby ustalenia faktów (czy też inaczej - prawdy). No chyba, że ktoś popiera Berkeleya, ale wtedy ciężko mówić o jakichkolwiek faktach, jakiejkolwiek prawdzie i jakimkolwiek empirycznym (ale także i racjonalnym) poznaniu.

    Dnia 28.05.2013 o 02:27, Rts-p napisał:

    Chodzi mi o nieuchwytność materialną. W większości religii żaden kapłan nie zaryzykuje
    stwierdzenia, że jak zrobisz coś złego to dnia 29 maja 2013 roku przyjdzie do ciebie
    Bóg i będzie ciebie batożył przez 2 godziny.


    Czy chodzi Ci o transcendentność bytu wyższego? Pewnie tak. Problem w tym, że transcendentność nie wyklucza wcale immanentności i w związku z tym - możemy nie być w stanie znaleźć (fizycznie) Boga, natomiast on na nas może bez problemu (fizycznie) oddziaływać. Oczywiście, w zależności od teorii i cech, jakie się w nich przyzna bytowi wyższemu.

    Dnia 28.05.2013 o 02:27, Rts-p napisał:

    Na drodze racjonalnej można naprawdę wiele (sky is the limit) ponieważ nasza wyobraźnia
    jest niezwykle potężnym narzędziem. Każdy racjonalnie myśli inaczej :)


    Nie, to nie wyobraźnia ogranicza racjonalne poznanie. Racjonalne poznanie ograniczone jest przede wszystkim przez przyjęte normy rozumowania, znane również pod nazwą logiki i metodologii nauk.

    Dnia 28.05.2013 o 02:27, Rts-p napisał:

    Silnym argumentem byłby test empiryczny a znając życie i to byłoby za mało dla niektórych.


    Test empiryczny o nieistnieniu Boga? Nie jest możliwe stworzenie czegoś takiego. Nie da się jasno ustalić gdzie i w jakiej formie miałby Bóg przebywać, ani w jaki sposób miał oddziaływać na wszechświat. Nawet jeśli ktoś stwierdzi, że musiał w taki, a nie inny sposób, to udowodnienie, że tak nie było sprawi tylko, że zmieni się teorię dotyczącą Boga. Jak zresztą się robi w przypadku innych teorii, które są jeszcze bardzo młode. Teoria istnienia bytu wyższego ma jednak to do siebie, że stoją za nią hordy osób wierzące, że niezależnie od dokładnej treści tej teorii Bóg musi istnieć. W nauce też się tak zdarza i czasami taki upór przynosi pozytywne rezultaty.

    Dnia 28.05.2013 o 02:27, Rts-p napisał:

    To stwierdzenie jest w swojej prostocie i nieprawidłowości logicznej całkiem niezłym
    obrazem obecnych realiów a nie tezą naukową.


    Ja też nie mogę się z tym zgodzić. Nie mamy obecnie dowodów na istnienie Boga, więc jasne jest, że jedni będą w niego wierzyli, a inni nie. Tak jak z ewolucją - zanim Darwin napisał swoje dzieło, część naukowców wierzyła w niezmienność przyrody, a część wierzyła w zmienność. Ale nie można powiedzieć, że ewolucja istniała i nie istniała jednocześnie. Ewolucja była, tyle że nikt nie sformułował i nie udowodnił odpowiedniej teorii. To, że ktoś żyje z myślą, że istnieje Bóg, nie zmienia faktu, że Boga może nie być :).


  15. Dnia 29.04.2013 o 10:08, damlon napisał:

    Jakie macie propozycje?


    Sprawdź, czy nie padły kondensatory na karcie graficznej. Nowe powinny kosztować grosze, a jeśli masz trochę zdolności manualnych, to sam będziesz w stanie je wymienić. Jeśli nie masz - poproś znajomego, który ma lutownicę, żeby to zrobił za dwa piwa.
    Niekoniecznie to pomoże, zazwyczaj są to kondensatory, ale może być inny problem. Moim zdaniem warto jednak to sprawdzić :).


  16. Dnia 25.04.2013 o 00:20, rob006 napisał:

    Zgadza się, ale ja po informatyce jestem specjalistą w jakiejś dziedzinie. Ty po filozofii
    jesteś specjalistą w czym? Gdzie mógłbyś zostać zatrudniony ze względu na zdobytą podczas
    studiów wiedzę, na zasadzie "bo trzeba nam filozofa"? Gdzieś, gdzie mógłbyś robić coś
    odkrywczego i z pożytkiem dla "ogólnego dobra".


    A dlaczego niby mam robić coś z pożytkiem dla "ogólnego dobra"? Ważne, bym miał co do garnka włożyć. Nie studiowałem filozofii dla innych, robiłem to dla siebie. Pracę bez problemu znalazłem, choć rzecz jasna, nie ma nic wspólnego z filozofią. Obecnie zresztą podjąłem kolejne studia, ukierunkowane już bezpośrednio w stronę znalezienia pracy (lepiej płatnej i z większymi perspektywami niż to, co mogę robić teraz). Żądasz ode mnie, bym powiedział Ci w jaki sposób filozofia się przydaje do zarabiania i pracowania. A ja nie uważam, by należało w ogóle w ten sposób cokolwiek rozpatrywać. Jeśli chcesz znaleźć pracę, to robisz to, co trzeba, by sobie to ułatwić. Filozofia owszem, tego nie da. Ale nie idzie się na filozofię, by znaleźć po tym pracę, więc też łączenie tego jest zupełnie bez sensu.

    Dnia 25.04.2013 o 00:20, rob006 napisał:

    Czyli w skrócie: myśleć. Postawienie znaku równości pomiędzy myśleniem a filozofią zawsze
    będzie skutkowało wnioskiem, że filozofia jest niezbędna i możemy znaleźć ją wszędzie.


    Każdy człowiek potrafi myśleć. Każdy człowiek myśli. Nie każdy człowiek jednak może zająć się filozofią naturalnie. Część ludzi nie ma predyspozycji do myślenia krytycznego. Studia filozoficzne mogą jednak tego nauczyć. Nie mówię, że tylko filozofia tego uczy. Ale chyba tylko filozofia potrafi to zrobić w sposób ogólny. Dobry programista potrafi myśleć krytycznie i skutecznie w sprawach związanych z programowaniem. Dobry fizyk potrafi myśleć w sprawach związanych z fizyką. Dobry filozof musi mieć umiejętność myślenia (krytycznego) o wszystkim.
    Można też powiedzieć, że filozofia uczy rozwiązywania problemów. I jeśli ma się narzędzie do rozwiązania kwestii powstania wszechświata na podstawie odkryć astrofizycznych, to można je bardzo łatwo wykorzystać do, dajmy na to, łatwiejszego rozwiązywania problemów w programowaniu.
    Spróbuj może trochę pouczyć się filozofii, może pomoże Ci to w pracy...? ;P

    Swoją drogą, z własnego doświadczenia wiem, że niektóre problemy filozoficzne wydają się błahe i nieistotne, dopóki się samemu ich nie spróbuje rozwiązać.
    http://www.ted.com/talks/damon_horowitz_philosophy_in_prison.html


  17. Dnia 24.04.2013 o 23:16, rob006 napisał:

    No tak, ale nie do tego zmierzam. Chodzi mi o wyłuskanie elementu, którego uczą na studiach
    filozoficznych, a których nie uczą i nie wykorzystują na innych kierunkach. I co ten
    konkretny element wnosi do obecnego świata.


    No dobra, ale czy jest jakiś kierunek, na którym nie powtarzałyby się informacje z innego? Może ewentualnie jeszcze medycyna by pod to podeszła. Ja na filozofii miałem bazy danych, administrację siecią, na fizyce mam teraz C++ i Mathcada. Czy to oznacza, że informatyka jest niepotrzebna? Nie, wręcz przeciwnie :). A jeśli pytasz się o to, czego uczą na studiach filozoficznych, a czego nie ma gdzie indziej, to strzelałbym w krytyczne podejście do świata. Po prostu nawet z historii filozofii nauka kolejnych doktryn i kolejnych argumentów za i przeciw pozwala zauważyć, jak bardzo aroganckie jest myślenie, że nasz współczesny światopogląd jest lepszy i ostateczny :D

    Dnia 24.04.2013 o 23:16, rob006 napisał:

    Do rozważenia owszem, ale ile w tym filozofii? :) Wbrew pozorom to zupełnie inne podejście,
    choć hasła mogą się wydawać znajome.


    Właśnie bardzo dużo w tym filozofii. W ogóle programowanie nastawione na rozwiązywanie problemów jest bardzo podobne do filozofii. Też musisz najpierw dokonać analizy problemu, zrozumieć go, a następnie dokonać syntezy w formie sformalizowanego zapisu :).


  18. Dnia 24.04.2013 o 21:33, rob006 napisał:

    A z kolei czysta filozofia to (przynajmniej wg mnie) nauka historii i pierdzielenie. Nie mogę się oprzeć wrażeniu,
    że wszystko co mądre w samej filozofii zostało już dawno powiedziane i obecnie szuka
    się podłoża podczepiając się pod inne dziedziny życia czy nauki.


    Ale co to jest "czysta filozofia"? Filozofia zawsze się o coś opierała, czy to był świat fizyczny, czy też umysł ludzki. Filozofia zawsze potrzebowała zaczepienia w rzeczywistości, to ją właśnie wyróżnia od fantazji.
    Swoją drogą, z tego, co mnie zawsze bawiło - obecna pogarda do filozofii wynika pośrednio właśnie z filozofii pozytywizmu. A co do tych znanych Ci trzech "filozofów" - znam naprawdę dużo osób, które studiowały filozofię (co nie powinno dziwić, ponieważ mi też się to zdarzyło ;)) i znaczna większość z nich trafiła na ten kierunek, bo nie dostała się na inny, zazwyczaj humanistyczny. I praktykują właśnie takie pierdzielenie, ponieważ wydaje im się, że tego od nich się wymaga :).