TTTr96

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    401
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez TTTr96

  1. Z perspektywy optymalizacji niektórych gier od MS na PC, to zakup XOne jak najbardziej ma sens. :P Pamiętam premierową wersję GoW Ultimate Edition, gdzie gra co chwilę gubiła płynność, dopiero po paru patchach udało się to naprawić. Z drugiej strony, jest to świadomy ruch MS, bo wiedzą, że przegrali tę generację konsol, więc próbują chociaż sprzedać gry. Jeśli tytuły zaczną się sprzedawać, to zaczną walić exy na Scorpio pod kątem osób, które np. dobrze bawiły się w GoW 4 albo Scalebound etc etc. Natomiast, jeśli MS nie zamierza badać w ten sposób rynku zainteresowania na same gry to istnieje przecież opcja, że PeCetowe wersje będą kierowane do osób, którym chce się bawić w składanie kompa, a wersje konsolowe do osób, które chcą usiąść i grać. Jedyny ich wybór będzie polegał na tym czy wybiorą wersję uboższą czy ''ulepszoną'' (czyt. zwykły XOne czy Scorpio).
  2. TTTr96

    Ubisoft Casablanca zamknięte

    W newsie informacje są podane bardzo nieprecyzyjnie, a co za tym idzie, wiele osób zostanie zmylonych. Za gry takie jak Rayman Origins, Rayman Legends, Child of Light oraz Valiant Hearts odpowiada przede wszystkim UbiSoft Montpellier. W Casablanca mieli artystów koncepcyjnych i ew. służyli drobnym wsparciem, więc jest to raczej mały i poboczny zespół, którego większość wartościowych, jak to się współcześnie określa, zasobów ludzkich trafi do innych zespołów, w których będą lepiej wykorzystani. W takiej korporacji jak UbiSoft rozwiązanie studia rzadko kiedy wynika z samej chęci odciążenia budżetu, ale też dlatego, żeby nie trzymać ludzi w zawieszeniu, bo Casablanca nie ma zbyt ciekawych samodzielnych tytułów w swoim portfolio.
  3. Kopernika z Brotherhooda fani przenieśli sami na PC, DLC ''ekskluzywne dla konsol Sony'' z AC3 i AC4 były dołączane do PeCetowej wersji Deluxe, więc strzelam, że jeśli to DLC nie będzie w jakiejś kompletnej edycji dostępne dla każdego, to przynajmniej na PC fani sami zadbają, żeby te kilka dodatkowych misji robionych pod Evie było też na poczciwych PeCetach. ;)
  4. Czekam na solidną przecenę Mass Effect Inflitrator na Androida i aż się boję, że mogę nie zdążyć, bo EA wycofa i z tej platformy, a gra niemalże 30zł warta z pewnością nie jest... :v
  5. Sytuacja rodem z komedii... szkoda tylko, że mało śmiesznej. Patch trafia na Steama, łapie szybki pozytywny feedback i znika. :v Po fali krytyki patch powraca! WTF Warner? Cóż, z mojej perspektywy coś tu nie gra. Pomijając fakt, że BAK na PC w czerwcu to była kpina, to jednak, dla tych osób, które grę zachowały patche powinny być jak najczęstsze. Drobne fixy, które by dawały iluzję tego, czym gra ma się stać w tej wersji, która wróci na rynek. Oczywiście, kolejne łatki powinny naprawiać, nie psuć, ale teraz chyba nie jest to takie istotne. ;) Ważne jest to, żeby Rocksteady dawało znać, że walczą o lepszy port gry, a nie czekanie miesiącami na jakiekolwiek informacje, a potem drugie tyle na patcha. Ktoś spaprał robotę, czy to Iron Galaxy nie starczyło skilla, czy to Warner za bardzo pośpieszył, jest już praktycznie nieistotne, istotne jest to, żeby było widać, że ktoś się jeszcze stara przywrócić dobre imię tejże grze na PC.
  6. @Nymenpl Premiera jesienna dotyczyła wersji na Linuxa oraz MacOS, wersja na Windowsa miała być równolegle z XOne i PS4. @NemoTheEight Rocksteady nie jest w pełni odpowiedzialne za problemy z wersją PC. Na PC gra była portowana przez Iron Galaxy, które zgłaszało szereg problemów do wydawcy, tylko Warner raczył to zignorować. Tak więc, jeśli polityka Warnera się nie zmieni to zostaniemy niedługo zalani portami gorszymi niż te oferowane przez EA czy Ubi. @Renchar Co to za różnica czy trzeba było coś odblokowywać w plikach. Niezależnie od tego czy coś się zmieniało, to gra i tak była jedną wielką ruletką. Poza tym, były też doniesienia o mocnych kompach gdzie gra bez żadnych modyfikacji praktycznie nie działała, więc, jak już wspomniałem, ruletka, nic więcej.
  7. TTTr96

    Dragon Age: Inquisition

    Czy jestem jedyny na świecie, który grał na klawiaturze i myszce i sobie nie połamał rąk? Grałem w taki sposób i było... względnie wygodnie. Grę skończyłem jakoś w styczniu i jak raz podłączyłem pada to się połapać nie mogłem (w sumie nie ma co się dziwić, bo byłem wtedy już ku finiszowi gry), a własny kontroler zakupiłem jakoś w kwietniu i nie wyobrażam sobie go podpinać w celu grania w Inkwizycję, a planuję ją przejść drugi raz jak kupię nowy sprzęt. Nie zmienia to wszystko jednak faktu, że sterowanie z Początku/dwójki było wygodniejsze i BioWare pod tym kątem się nie postarało przy Inkwizycji. Mogli to zrobić lepiej.
  8. TTTr96

    Dragon Age: Inquisition

    Bo ja wiem czy zmarnowała, ja się bawiłem całkiem dobrze. W tym wszystkim jednak... brakowało mi dobrze napisanego scenariusza, takiego jak miała dwójka. Historia główna była bo była, jednak słabo powiązana pomiędzy poszczególnymi etapami. Jednak, tak czy siak, fabularnie broni się lepiej niż Początek. Przynajmniej moim zdaniem. :P Co do grafiki, to każda gra na Frostbite ma problemy z tym, że jest ona nieco plastikowa. Odpalenie gry nawet na najwyższych detalach nie rozwiązuje do końca tego problemu, więc coś jest na rzeczy. Nie zmienia to jednak faktu, że otoczenie wygląda bardzo dobrze, więc kwestia dopracowania postaci i będzie git. :)
  9. TTTr96

    Dragon Age: Inquisition

    Jeśli ktoś jeszcze się waha z zakupem Dragon Age Inkwizycja to ostatnio na moim blogu zamieściłem recenzję. Powstawała dość długo, ale mam nadzieję, że odpowie na kilka pytań, które potencjalni gracze mogą sobie jeszcze zadawać. :) Okres tym bardziej wdzięczny, że promocja goni promocję, więc można wyciągnąć za pół darmo. Zainteresowanych zapraszam tutaj: http://www.geek-log.pl/dragon-age-inquisition-recenzja/
  10. W kwestii sterowania, to jak dla mnie sprawa jest prosta. Jeśli jakaś gra wychodzi na PC, to twórcy muszą dopieścić sterowanie na klawie i myszce. Ja akurat nie mam prawie nigdy z takowym problemu, bo dość szybko przywykam, nawet do nieco topornego sterowania, jednak ostatnio zacząłem eksperymentować z padem. Do domu trafił do mnie pad od Xbox One i... jest on wygodny, owszem, ale jedną z gier, a raczej serii, którą wybrałem do testowania jest Assassin''s Creed. Pierwszy Assassin''s Creed na padzie to dla mnie istna katorga, bo niby jak mam jednocześnie biec i zaatakować gościa? Żeby to zrobić muszę puścić A i nacisnąć X, a to oznacza, że jeśli minimalnie za wcześnie puszczę A, to gość zdąży uciec, zanim mój palec prześlizgnie się ostatecznie na X (miałem takie przypadki...). Podobny problem trawi moim zdaniem drugą część, chociaż wydaje mi się, że jest tu nieco lepiej, bo Ezio czasami robił coś mimowolnie, przez co faktycznie wskoczył tam gdzie chciałem, a nie w ślepo podążył za padem. Dużo wygodniej za to, grało mi się w Assassin''s Creed IV, gdzie nieco przemodelowano system poruszania, przez co faktycznie był intuicyjny. Być może są to problemy osoby początkującej z padem, ale jak dla mnie, nie ma gry, której nie da się wygodnie przełożyć na klawiaturę i myszkę, tym bardziej, że klawiatura oferuje multum klawiszy, do tego mysz. Z tego też powodu, do strategii tylko i wyłącznie klawa + mycha, do strzelanek tak samo, a z innymi gatunkami jestem gotowy poekperymentować.
  11. Oj, pan Sławek chce chyba dostać pieczątkę ''najbardziej kontrowersyjny redaktor gram.pl''. :P Co do samego tekstu, to w dużej mierze się zgadzam, aczkolwiek nie posuwałbym się aż tak daleko. Twórcy wypuszczając na rynek grę Free 2 Play muszą być gotowi na to, że skórki mogą się nie okazać żyłą złota. Szczególnie teraz, kiedy wielu developerów widzi w tym ''swoją szansę'', a koniec końców wychodzi na słaby mix 2-3 słabych gier. Czy w takim przypadku, gdzie męczyłem się 2h z grą, bo liczyłem, że pojawi się w niej coś fajnego jest sens wsparcia twórców? Ja wiem, że w obecnej popkulturze funkcjonuje termin guilty pleasure, ale ciągle nie przekonuje mnie to do wsparcia developerów, którzy mieli świetny materiał wyjściowy, fajnie przedstawili swój produkt, a ostatecznie wyszło coś średniego, może nawet słabego? Jednak, jeżeli ktoś się bawi przy jakimś tytule świetnie, często do niego wraca, a może nawet gra regularnie, to jak najbardziej się zgadzam, że co jakiś czas powinien wesprzeć twórców. Wydaje mi się, że gdyby sobie założyć, że raz na kwartał, zainwestuję 20zł w grę, do której wracam, to nikt by nie zbiedniał, a kilkanaście takich osób byłoby w stanie wygenerować jakiś zysk dla twórców. Tym bardziej, że większość gier F2P tak czy siak ma swoją wewnętrzną walutę, więc musimy najpierw zakupić ją, dopiero potem jakieś rzeczy ze sklepu in-game''owego, więc niektórzy mogą po prostu odkładać na coś ciekawszego, droższego, whatever, a niektórzy co kwartał kupować jakąś popierdółkę w ramach podziękowania za grę, którą lubią. Przecież taka kwota, to mniej niż niejedna gra z wyprzedaży na Steamie, a jestem przekonany, że wielu z nas bardziej kusi znaczek -75%, niż to, że za pół roku kupimy to jeszcze o połowę taniej, a do tego czasu gry nawet nie odpalimy. Padł tutaj też przykład Team Fortress 2 i jak dla mnie jest on dosyć nietrafiony. Owszem, czapki zdominowały zyski dla tej gry, ale należy wziąć pod uwagę fakt, że Valve może sobie tak czy siak pozwolić na utrzymanie trupa. TF2 nie jest trupem, ale w przypadku, kiedy gracze zaczęliby odchodzić od tej serii i zysków pojawiałoby się coraz mniej, to byłby to znak dla twórców, że czas coś zmienić, coś dodać, coś zrobić. Giganci tacy jak Ubi, EA czy Valve bez problemu mogą trzymać trupy i w nie pruć kasę, a artykuł raczej się odnosi do ''utrzymania'' developerów, których cały zysk bazuje na jednej-dwóch grach w modelu Free 2 Play.
  12. Słysząc Gears of War myślę o Epic Games i podejrzewam, że obecne studio nadzorujące markę długo się nie przebiję, żeby to oni byli rozpamiętywani. Musieliby wprowadzić w Gearsach naprawdę nową jakość, a nie tylko podkręcić grafikę do poziomu XOne i napisać prościutki scenariusz, który uzasadni dlaczego x-raz z rzędu ratujemy Ziemię. Zmiana nazwa studia - która de facto bardzo źle się kojarzyła w Polsce - nic nie da, dopóki nie wydadzą gry, bo remaster części z X360 nic nie zmienia.
  13. Nie rozumiem problemów z aplikacjami towarzyszącymi. Może faktycznie w przypadku Unity UbiSoft poszedł o krok za daleko, chcąc na siłę wcisnąć je graczom, jednak jako opcjonalna opcja są fajne. Przykładowo, w Black Flag dostawaliśmy dostęp do mapy, dzięki czemu mogliśmy przy pomocy tabletu lub smartphone''a zaznaczać kolejne cele. Statek mógł bezwładnie płynąć naprzód, a my wtedy celowaliśmy kolejny punkt podróży. Inną fajną opcją był dostęp do floty, chyba każdy się zgodzi, że cała minigierka w Black Flag wyglądała jak mobilny zapychacz i to właśnie w takiej formie miała jakikolwiek sens. Marnować czas na dużej platformie na zabawę z tym było bez sensu, bo i korzyści małe. Nie wiem jak się miała sytuacja z Unity, bo niestety w tę część nie grałem, a aplikacja towarzysząca jest ściśle uzależniona od postępów w wersji na dużą platformę. Czy brak aplikacji towarzyszącej w Syndicate jest jakoś szczególnie dla mnie bolesny? Nie wiem, takie apki zawsze wydają mi się przyjemne, przynajmniej tak długo, dopóki są dodatkiem do gry, a nie jej obowiązkową częścią. Gdyby było to właśnie rozwiązane na zasadzie zarządzania jakimś elementem gry (jak flota z Black Flag), to czemu nie, ale jeśli znowu część gry byłaby blokowana przez konieczność korzystania z apki, to jak najbardziej jestem temu przeciwny.
  14. @Azvar Ale to właśnie w tym jest rzecz. Producent w ten sposób zapewnia sobie popyt na coś, w co nie zagra każdy, kto zapłacił, bo części osób już się znudzi produkt, a reszta poczeka na przecenę albo chociaż premierę ostatniego DLC-ka z pakietu. Przecież to jest żyła złota.
  15. Regionalizacja gier na Steamie działała na kilku płaszczyznach. Niektóre zależały od tego, w jakim regionie aktywujesz grę i wtedy gift zakupiony w Rosji działał w Polsce, tak jakby był zakupiony u nas czy innym ''cywilizowanym'' kraju. Pamiętajmy, że od lat była regionalizacja, która np. pozwalała aktywować grę w konkretnym kraju, a grać można było wszędzie. Nie zmienia to jednak faktu, że kupując grę w pudełku, w Polsce często dostawiliśmy klucze przeznaczone dla Europy wschodniej, a co za tym szło? Problemy! Niektóre aktualizacja zdarzały się spóźniać, bo mieliśmy ''tę gorszą wersję'', a serwery nie chciały łączyć graczy z wersjami gry z różnych regionów. To nie jest jakaś teoria ludzi, którzy chcą płacić więcej, żeby dostać produkt region free, to są po prostu fakty. Steam zaostrzył regionalizację, bo najwidoczniej masowe zakupy z Rosji rozrosły się do takiego stopnia, że za mało kasy GabeNowi wpadało na konto.
  16. W tym całym DLC-kowym szaleństwie pogubili się już nie tyle twórcy dając nam masę gówna, ale również klienci. Nikt nie produkowałbym towaru, który się nie sprzedaje, skoro okrzyk "DLC" wzbudza entuzjazm, to znaczy, że warto tak krzyczeć i czerpać z tego kasę. Pierwszy przykład z rzędu? Wiedźmin 3. Twórcy jasno dali Wam do zrozumienia, że są lepsi, bo oferują Wam grę z szesnastoma DLC za darmo! Tylko... kiedyś takie rzeczy robiono bez pompy marketingowej, po prostu w trakcie prac nad patchem wyszło, że jakiś element udało się naprawić albo skończono go robić i warto go dodać do ostatecznej gry. Teraz trzeba specjalnie wyciąć sporo elementów gry i głośno krzyknąć ''damy Wam to za 2 miesiące jako 16 darmowych DLC''. Naprawdę sądzicie, że nie dojdzie zaraz do sytuacji, gdzie UbiSoft będzie ogłasza 3 typy DLC: darmowe, przedpremierowe i płatne? O ile dobrze pamiętam, wersje rozszerzone Wiedźmina 1 i 2 też były robione bez jakiejś mega pompy, że cuda nie-widy. Sam jako fan serii Assassin''s Creed dostrzegam do czego prowadzi DLC-kowe szaleństwo, jednak to też nie jest taka prosta sprawa. Z jednej strony mówimy o drogich karnetach, które realnie dają różne rzeczy, które powinny się ukazać razem z premierową grą. Dobra, tylko czasami sytuacja jest taka, że terminy gonią, a my mamy masę pomysłów, trochę też rzeczy było przygotowanych zanim skupiliśmy się na dążeniu do jednej, ostatecznej wizji i z tych śmieci można poskładać coś, co w przyszłości mogą docenić gracze. Tutaj więc mamy przykład DLC-ków do Asasynów, od Revelations do Unity. Małe kampanie, które opowiadają trochę historii, którą fani chcą poznać. Oczywiście, w ramach całego zestawu DLC, dostajemy też kilka skórek do multika czy mapy przeniesione z poprzedniej części, ale to wynika też częściowo z oczekiwań fanów. Niektórzy fani chcą, żeby dodać stary content do nowej gry, a często cena takiego pakietu skórek z poprzedniej części to jakieś 15zl, a mapek to jakieś 25zł. Czy to jest zdzierstwo, że fani chcą i fani dostają? Tak czy siak, nawet jeśli zawartość jest gotowa, to ktoś musiał ją przenieść i zoptymalizować pod nową część gry czy okazyjnie nowy silnik. Podsumowując, nie każde DLC należy bojkotować, niektóre tańsze, nawet jeśli wnoszą tylko skórki mogą być fajne dla fanów. Tak samo, jeśli firma za dodatkową przygodę życzy sobie z 60zł, takie są stawki i ''tak się utarło''. Popieram natomiast bojkotowanie sytuacji, kiedy DLC są małe czy naprawdę chamsko wycięte z gry (np 2 sekwencje z AC2 na konsolach), a do tego drogie - takie DLC powinno się unikać i nie dawać wydawcy spokoju, że tak skrobie fanów. DLC to nasze współczesne dodatki, nikt nie chce teraz robić treści do pudełka, bo do Sieci jest szybciej i taniej, pokażmy więc developerom i wydawcą jakie rzeczy chętnie kupimy i zagramy.
  17. TTTr96

    Gotham - recenzja serialu

    Na chwilę obecną śledzę chyba wszystkie superbohaterskie seriale, na bieżąco z amerykańskimi premierami i Gotham jest moim zdaniem jednym z lepszych, jakie obecnie są emitowane. Podczas gdy Arrow i Flash się udziecinniły i naprawdę traktują widza jak debila, to Gotham starało się dawać sygnały, że twórcy dbają o widza. Największą wadą tego serialu jest zdecydowanie to, że nie jest częścią uniwersum filmowego DC. Potraktowanie takiej serii jako prequel do filmów to byłby fajny pomysł, ale najwidoczniej DC ma z tym problem. Przecież Marvel sprytnie wplótł nawet Agent Carter do swojego filmowego uniwersum i zaoferował nam 8 odcinkową mini serię w przerwie od Agents of S.H.I.E.L.D. (które też jest częścią filmowego uniwersum filmowego Marvela i jako wypełniacz między kolejnymi filmami uważam, że jest wręcz świetny, mimo że sam serial jest dosyć przeciętny). Chcieć znaczy potrafić, a tego DC najwidoczniej jeszcze nie umie. Za to wiem, ze umieją dać człowieka-drewno do roli Batmana. :P Padło pytanie o jakość Gotham względem wielbionego Daredevila. Jak dla mnie - nie ma startu. Daredevil wszedł na nowy poziom serialu superbohaterskiego. Netflix podszedł do sprawy na poważnie i osiągnęli w efekcie serial, który na chwilę obecną jest wzorem do naśladowania. Momentami nawet w Daredevilu pewne rzeczy działy się za szybko, ale jest to chyba rozsądniejsze rozwiązanie, niż zapychacze ''bo trzeba nakręcić 22 odcinki''. Gotham z pewnością jest warte uwagi, tylko nie nazwałbym tego jako-takim serialem superbohaterskim. Brakuje tutaj jakiejś epickości, która towarzyszy wielkim bohaterom, kiedy osiągają swój cel. W skrócie, jeśli masz trochę wolnego czasu, to śmiało spróbuj Gotham, jeśli jednak podczas oglądania zaczniesz odczuwać znużenie, to nie próbuj kontynuować przygody, nic ciekawego dla siebie już tam nie znajdziesz. Jednak, jeśli jesteś w stanie przymknąć oko na pewne zapychacze, przez co niektóre odcinki nie mają ogólnego sensu do całości, to bierz, oglądaj, poświęć swój czas, może się nawet spodoba, a okazja jest świetna, bo właśnie został zamknięty pierwszy sezon. Korzystając z okazji, warto też spojrzeć na to co się dzieje na rynku superbohaterskim. Marvel ma swoje uniwersum filmowe, od w zasadzie samego początku drugiej fazy dostaliśmy serial, który może i pozostawia wiele do życzenia, ale mimo wszystko, jest fajnym wypełniaczem, widać że uniwersum żyje! Cały czas coś się dzieje. Uzupełnienie go o Agent Carter świadczy też o tym, że osoby odpowiadające za całe uniwersum mają pomysł i jest on konsekwentnie realizowany. Skoro wpletli nawet Daredevila, to cóż, świetna i z pewnością przemyślana decyzja. Tymczasem DC ekspansje na mały ekran zaczęło nieco wcześniej, racząc nas Arrowem (pomijam serie, które były emitowane wcześniej). Pierwszy sezon dawał wiele sygnałów, że to będzie małe 20-godzinne kino. Drugi starał się utrzymać poziom, ale zaczęła się pojawiać masa wątków rodem z opery mydlanej i czar prysł. Najgorzej się zaczęło dziać jednak wraz z ruszeniem trzeciego sezonu. Wątki klimatyczne zaczęły schodzić na drugi bok, a cały serial zaczął się robić jedną wielką operą mydlaną, o czym w szczególności świadczą ostatnie odcinki. Liczyłem, że skoro The CW robi też Flasha, to tą głupszą część uniwersum zapakuje tam, a Arrow zacznie wracać do swojej mroczniejszej i poważniejszej formuły - nic z tych rzeczy, ciągle ktoś z kimś śpi, bo taki ma grymas. O dziwo Marvel, w swoich nieco słabszych seriach (pomijam Daredevila) ustrzegł się opery mydlanej... No i strasznie boli, że Arrow i Flash, jak i wspomniane Gotham nie są częścią uniwersum filmowego. W gruncie rzeczy, nawet obecnie nie jest to materiał stracony, do premiery Justice League wiele dałoby się jeszcze odratować, ale po co komu przypominanie, że uniwersum żyje, ciągle coś się dzieje, 2 filmy rocznie wystarczą, żeby to zrobić. :P
  18. TTTr96

    Humble Bundle tym razem wesprze Nepal

    Heroes VI jest zbudowany na bazie modułów. Z jednej strony mamy całą grę, którą de facto musimy ściągnąć, ale poszczególne kody aktywują poszczególne elementy. W przypadku aktywacji jednego z elementów (czyli od kiedy jedna z pozycji pojawi się na naszym koncie Uplay) kolejne klucze aktywujemy już bezpośrednio w samej grze. Nie wiem jak obecnie wygląda sytuacja z Heroesem VI pobieranym z Uplay, pamiętam za to, że po premierze Shades of Darkness Uplay upierał się, że 1.8 to najnowsza wersja i jak ktoś kupił sam klucz to musiał ściągać płytę z wersją 2.0 z torrentów, oczywiście wszystko we własnym zakresie.
  19. Z Heroesami jest jeden poważny problem, grono fanów, dla których istnieje tylko trzecia część jest zbyt liczne. Owszem, sam uważam, że trójka jest niesamowitą grą na setki godzin, jednak twórcy rozwinęli materiał niemalże na maxa. Można lubić grać z In the Wake of Gods czy Horn of the Abbys, ale wiele rozwiązań z tych modów nie miała by prawa znaleźć się w grze wydanej oficjalnymi kanałami. Każdy Heroes od IV wzwyż cechował się zmianami w rozgrywce, mimo że baza pozostawała bez zmian. Fani trójki po pewnym czasie z pewnością odnajdą się w każdej części, jednak problemem jest myślenie. Jak dla mnie bardzo dobrze się dzieje, że Heroes stał się zróżnicowany gameplay''owo. Gdybyśmy co 2-3 lata mieli teraz dostawać ''trójkę w nowej szacie graficznej i 2 nowymi, unikatowymi rozszerzeniami'' to hejt na powtarzalność serii nie miałby końca. Swoją drogą, te wszystkie nowe rozwiązania prawdopodobnie będą miały swój wpływ na Heroesa VII. Z wielu relacji można odnieść wrażenie, że ta część połączy najlepsze rozwiązania z każdej części, więc nadzieje są ogromne. Wiem że pewnie mój post mało czyje zdanie zmieni, ja oczekuję głównie dobrej zabawy, ;) Co do wymagań sprzętowych, to cóż, jak na strategię wydają mi się mimo wszystko za duże. Gra ma śmigać na jednym z najlepiej zoptymalizowanych silników na PC, a do tego strategie nigdy nie są pionerami grafiki. No ale pozostaje nadzieja, że są zwyczajnie mocno zawyżone. ;)
  20. I od czasu kiedy MS przechwyciło jak robić dobry PR od SONY to zdecydowanie radzi sobie z nim lepiej niż SONY. Zaszła sytuacja jakby po prezentacji obu konsol nastąpiła zmiana w kadrach obu firm. Być może SONY ciągle ma więcej sprzedanych konsol, ale ciągle są 100 lat za murzynami w kwestii wsparcia konsoli czy sensownych eksów. Z drugiej strony, obie konsole tracą na tym, że zamiast robić na nie nowe gry wypuszcza się hurtowo remastery.
  21. Faktycznie, z Gwiezdnymi Wojnami trochę poleciałem, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę Nową Trylogię i te śmieszne pseudo-naukowe tłumaczenia skąd się bierze Moc i te sprawy. Nie zmienia to jednak faktu, że wymysł jakim jest miecz świetlny może kiedyś zostanie zrealizowany. To że teraz się mówi o nim jak o rzeczy definitywnie niemożliwej, to kto wie co się powie za 10, 20, a może i 100 lat.
  22. Niech osoby skandujące przeciwko innowacją w technice stracą ważny organ w wypadku. Pogadamy wtedy. ;) Naprawdę trzeba być ultra purystą, żeby odrzucić możliwość powrót do całkowicie normalnego funkcjonowania kosztem jednego wszczepu. Z drugiej strony, jeśli założymy, że w przyszłości część pomysłów z DE Human Revolution się spełni (z chęcią bym pogdybał o tym co nam zaoferuje Mankind Divided, ale zakładam, że sporo się do premiery może jeszcze zmienić), to szczególnie rodziny żołnierzy powinny wspierać rozwój wszelakiej techniki. Bionika nie wydaje mi się zła, tak długo dopóki jest używana w szczytnych celach. Z drugiej strony, dobra i zła wizja bioniki została zaprezentowana już wielokrotnie, chyba lista gier, filmów czy książek byłaby zbyt długa, żeby wypisać chociaż te sztandarowe przykłady.
  23. Ale to nie od dziś wiadomo, że wiele uniwersów sciene-fiction są realizowane o jakieś gdybania naukowców. Czy Gwiezdne Wojny mogą się spełnić jutro? Mogą! Czy Mass Effect się może spełnić jutro? Może! Czy Deus Ex się może spełnić jutro? Może! Naprawdę jesteśmy na zaawansowanym poziomie technologicznym i prawdopodobnie o krok od kolejnych rewolucji, które nasze życie ułatwią i pomogą najbardziej potrzebującym. Nikt nie wie dokładnie jaka technologia jutro zostanie uznana za możliwą do stworzenia. Być może ''jutro'' doczekamy się sztucznej inteligencji dość zaawansowanej, żeby biegle dyskutować z człowiekiem o wszystkim? A może powstaną chipy, które będzie wystarczyło wszczepić w odpowiednie miejsce i dadzą nam wręcz ''nieograniczoną'' wiedzę na dany temat (zbawienie dla uczniów :D). Naprawdę więc nie dziwi mnie wypowiedź dyrektora wykonawczego DEMD. Nie są pierwsi, którzy budują swoje uniwersum o rzeczy, które mogą się zdarzyć. Nie są też z pewnością ostatni. Kwestią pozostaje tylko jak bardzo są gotowi się ''rozmarzyć''.
  24. Ło boże, ile negatywnych komentarzy o serii AC się od razu pojawiło. Reklama AC Chronicles China pojawiła się jeszcze przed premierą ACU. Wszystko ma bazować na tym, że w serii Chronicles Ubi skupi się na okresach, których chcą fani, a nie ma na razie szansy doczekać się pełnoprawnej odsłony. Pojawił się już nawet pre-order - na Steamie 10 euro, na Uplay Shopie 40zł. Nie jest więc jakoś masakrycznie drogo. Co do poprzednich odsłon, to może i AC4 nie było jako-takim Asasynem, ale wprowadziło pewną nową jakość do serii. Skupienie się na aspekcie aktywności morskich sprawiło, że to nie była kolejna taka-sama gra z serii. Dla mnie to był strzał w dziesiątkę, bo mechanika gry jest wręcz idealna do takich wariacji i szczerze mówiąc, to liczę, że niedługo doczekamy się zapowiedzi samodzielnego Black Flag 2. Tak samo nie uważam, żeby bohaterowie byli słabo napisani, to dość specyficzny okres w historii i trzeba wziąć pod uwagę to, że system wartości był mocno zachwiany, przez co i bohaterowie są inni. W ACU nie miałem okazji zagrać, ale zabrałem się za lekturę książki, która okazała się bardziej uzupełnieniem do gry (której de facto ciągle nie znam) i szczerze mówiąc postać Elise de la Serre bardzo mnie zaciekawiła, a wiele wzmianek o Arno Dorianie sprawił, że napaliłem się na grę jeszcze bardziej. Do tego słyszałem wiele opinii, że pod kątem fabuły równa się z mistrzowską dwójką, więc wyczuwam, że ktoś tu jest zwyczajnie zmęczony materiałem. Chociaż, to dość pochopna opinia, bo sam jeszcze nie grałem.
  25. Grając w Inkwizycję nie da się odeprzeć wrażenia, że twórcy robią przymiarki pod MMO w tym uniwersum. Nie byłoby to złe, gdyby nie fakt, że większość mechanizmów MMO nie sprawdza się w grach single player. Nie zmienia to jednak faktu, że fabularnie Inkwizycja jest niezła. Nie jest to może górnolotna gra od BioWare, ale trzyma poziom, a największym problemem tej gry to tak naprawdę, że questów ściśle fabularnych jest mało. Wątek główny liczy ich o ile dobrze pamiętam 8, z czego 6 pierwszych można zrobić z biegu, jak się tylko odłoży wystarczającą ilość punktów Władzy, a finałowa walka jest prostsza od większości smoków. Jednak ten świat żyje. Do Keep podchodziłem z nadzieją, ale byłem świadom, że BioWare mało sobie robi z naszych wyborów, natomiast w Inkwizycji czułem, że świat żyje dzięki moim wyborom z DAO i DA2. Nie rozwiązali tego na zasadzie questów czy spotkania postaci, a rozmów NPC-ów. Przechadzając się po świecie gry słyszałem wielokrotnie o dokonaniach mojej Strażniczki, Leliana często o niej wspominała, Varric skrótowo opowiadał o Hawke, Andersie czy Aveline. Tego nie było może jakoś bardzo dużo, ale ja czułem, że BioWare potraktowało mnie na poważnie i właśnie na takich ''smaczkach'' Inkwizycja jest zbudowana. Jeśli ktoś zaczął przygodę z serią od tej części to strzelił sobie w kolano, nie tyle strzałą, co całym gradem strzał. W skrócie więc mówiąc - czekam na to, co nam BioWare zaoferuje w przyszłych DLC do Inkwizycji i kolejnych częściach. @dariuszp Wat? Zakończenie słabe? Owszem, nie było idealne, ale naprawdę czuło się pewne ''spełnienie'' kiedy oglądało się finalną sekwencję. Do tego scena po napisach jest tak mindfuckowa, a jednocześnie odpowiada na kilka pytań, że robi chętkę na jakieś pudełkowe rozszerzenie, na które nie mamy co liczyć. Może wyjaśnią to wszystko w jakimś większym DLC.