hrkm

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    9
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez hrkm

  1. Oj faktycznie duża, może babcia będzie miała chwilkę żeby ją nieco skrócić ;) [pomyślałem, że dobrze wyglądałby bezrękawnik z tym wzorem, jeszcze muszę to przemyśleć hehe]
  2. Szczerze :P To że ktoś machnął sobie na plecach motyw związany z grą jest nietypowe [i pewnie trochę zabawy przy tym było, bo sam sobie tego nie zrobił, a kogoś musiał namówić :D], opowiadania same w sobie zawierają ciekawe historie, pomysły na stroje to oczywiście też osobna działka. No i prace graficzne Sorchii mi się podobają. I to bez żadnego podlizywania się nikomu, po prostu uważam, że zgłoszone prace są dobre, i tyle.
  3. No właśnie chyba nie do końca zrozumiałem, na jakiej podstawie miałoby to działać? Pomijając już samą podstawę prawną o której pisze Ring5 (że jej nie ma), skąd firma (w tym wypadku CD Projekt, ale może to być dowolna inna firma) będzie wiedzieć kto ściągnął nielegalną wersję jej oprogramowania? Tak jak ktoś napisał, provider teoretycznie nie może udostępnić danych osobowych obojętnie komu, a kto podejmie się złożenia pozwu na kogoś w ciemno, bez niezbitych dowodów na posiadanie przez pozwanego nielegalnej kopii? Czy może będzie to odstrzał na zasadzie "a nuż się uda" (na pewno sporo osób mogłoby wpaść taką metodą, ale czy można mówić wówczas o skuteczności?) Pośrednim rozwiązaniem jest tworzenie dodatków ułatwiających grę/rozszerzających możliwości gry, które można dodatkowo zakupić, ale nie jest to wymagane do grania. (przykład - League of Legends) Choć niestety nie wszystkie gry daje się w taką konwencję zapakować [nie wyobrażam sobie dobrego rts''a z takim systemem (choć jest chyba BattleForge trochę w tym stylu, prawda?)] W każdym razie nie wszystko dałoby się tak przestawić. Bardzo jestem ciekaw jak to może działać i chętnie wysłucham interpretacji i rozwiązań. I fajnie, że mamy polskiego producenta TAKICH gier :D [to tak na marginesie hehe]
  4. Również gratuluję wszystkim zwycięzcom, myślę, że naprawdę trudno było ocenić wszystkie zgłoszenia, i pewnie czasem jury miało dylemat, które prace powinny zostać wyróżnione. Cieszę się oczywiście, że moje skromne opowiadanko się spodobało i na tyle na ile przeglądnąłem z ciekawości pozostałe wyróżnione prace, to w sumie chyba wszystkie mi się podobały :D Więc jeszcze raz gratulacje dla laureatów!
  5. Proszę o ousunięcie tego posta, przypadkiem został dodany dwukrotnie. Dziękuję.
  6. A podono cierpliwość to cnota asasynów... ;) W końcu czekają o odpowiedniej porze na odpowiednim miejscu na odpowiednią sposobność na odpowiednią osobę... hehe. Warto też myślę dodać, że ocenianie takich prac nie jest łatwym zadaniem, ponieważ nie ma klucza, wg którego można ocenić wszystkie zgłoszenia i wybrać 15 najlepszych. Także poczekajmy na wyniki, w końcu na pewno zostaną ogłoszone :)
  7. Czasem ogarnia mnie zwątpienie. Czy moje czyny są na pewno słuszne? Czy nie da się rozwiązać pewnych spraw bez rozlewu krwi? Sam nie wiem… To wszystko przez tą cholerną pogodę, zawsze kiedy pada mam dziwne myśli. A mówią, że deszcz to pogoda dla asasynów, że zmywa ślady naszego działania i krew z naszych rąk. Oczywiście po tylu latach praktyki rzadko zdarza się, żeby choć kropla krwi skapnęła w niepożądane miejsce, ale czasem inaczej się nie da. Najgorsi są ci, którzy nie chcą umierać. Krętacze, oszuści i szulerzy, którzy sprzedaliby własną matkę jeśli wyszliby z tego z zyskiem, a jednak boją się śmierci. Są przywiązani do swojego życia i trzymają się go kurczowo kiedy podejmują ryzyko rzutu monetą, od którego zależy ich dalszy los. Życie czy śmierć? Orzeł czy reszka? Ja to co innego. W tym fachu nie można bać się tego, że można umrzeć, bo to my chodzimy po śladach śmierci. Za dużo widziałem już umierających ludzi, głównie z mojego powodu, żeby się tego bać. Co innego gdy umiera ktoś bliski. Tylko nieliczni są w stanie oderwać się od rzeczywistości żeby zabijać z zimną krwią. Jednak nawet oni posiadają słaby punkt, brakuje im motywacji do pracy, stają się rutynowymi zabójcami. Nic ich nie odróżnia od barowych pijaków, którzy co wieczór wszczynają bójkę, w wyniku której czasem ktoś ginie. Czy zabiłbym kiedyś kogoś bliskiego, przyjaciela? Chciałbym nigdy nie musieć odpowiadać na to pytanie. Zabili już mojego ojca i dwóch braci na moich oczach, a ja nic nie mogłem na to poradzić. Od tamtej chwili mam motywację dla swoich czynów, jednak czasem sumienie daje o sobie znać. Kiedy zabijam głowę domu to zastanawiam się nad dalszymi losami jej rodziny, czy na pewno nie było innego sposobu. Praktyka pokazuje, że stosunkowo bezboleśnie zadany śmiertelny cios w tętnicę szyjną jest jednak najlepszym i najszybszym sposobem na uporządkowanie spraw i zapewnienie sobie braku komplikacji. Smutna prawda jest taka, że jeśli chcesz, żeby ktoś nie wydał twojej tajemnicy, musisz go zabić, chyba że jest szalony. Szaleńcowi nikt nie uwierzy. Choćby taki Leonardo, którego znam już dość długo i bardzo cenię sobie jego znajomość. Rodzony geniusz, którego talent jest niedoceniany wśród ludzi, próbujący utrzymać się ze sprzedaży obrazów, za które nikt mu nie chce dać złamanego grosza. Geniusz to rodzaj praktycznego szaleństwa. Zresztą wszyscy wielcy ludzie byli szaleni. Nie jestem od nich lepszy. Znajdźcie mi człowieka, który nigdy nie zrobił czegoś złego, a przestanę zabijać. Nie twierdzę, że robię dobrze, ale ktoś musi likwidować złych ludzi. Sam nazywam się złem koniecznym, tak uspokajam swoje sumienie. Jednak ludzie różnie mnie nazywają. Dla jednych jestem aniołem nocy, strażnikiem snów lub cichym sprzymierzeńcem, a dla drugich posępnym żniwiarzem, bezdusznym wojownikiem czy po prostu płatnym zabójcą. Nie obchodzi mnie to, jak mnie nazwiesz, ani to, czy będziesz przeklinać mnie do końca życia, ponieważ, o ironio, za wiele z tego życia ci już nie zostało. Los zdecydował, że nasze ścieżki splotą się właśnie w tym miejscu i tylko jedna z tych ścieżek będzie wiodła dalej, a ja się postaram, żeby to była moja ścieżka. A ty niestety nie masz już wyboru, przykro mi. Powinieneś wiedzieć, że zazwyczaj nie rozmawiam ze swoimi ofiarami. Szybka i czysta robota, sam rozumiesz. Jednak ty jesteś wyjątkowy. Wiele czasu poświęciłem na to, żeby ciebie odszukać, a teraz, kiedy tak siedzisz związany i bezradny na krześle, mam ochotę podać ci truciznę, żebyś umierał długo i w okropnym cierpieniu. Jednak tego nie zrobię, bo jeszcze znajdzie się jakiś głupiec, który przypadkiem wymyśli odtrutkę i ci ją poda. Dlatego jeśli chciałbyś coś powiedzieć, mów teraz, potem będzie tylko jeden szybki ruch ręki w kierunku twojej szyi. Nie martw się, nic nie poczujesz, a potem trafisz tam, gdzie się spotkamy, jak umrę. Mów. „Zastanawiałeś się kiedyś nad swoim życiem? Kim jesteś tak naprawdę? Czy istnieje ktoś, kto steruje tobą i twoimi czynami, kto podejmuje za ciebie decyzje i sprawia, żebyś myślał, że to ty sam je podjąłeś? Ten świat jest ułudą, to miasto i budynek w którym jesteśmy, one nie istnieją, są tylko snem. Moje życie nie jest nic warte, bo nie jest prawdziwym życiem. Ty także nie jesteś rzeczywisty, a ból który mi zadasz, przeistoczy się w ciąg znaków, które ktoś potem wykorzysta do własnych celów, nauczy się go zadawać w taki sam sposób, w jaki ty to teraz zrobisz. Ten świat jest tworem systemu. Został dokładnie wyliczony i stworzony wokół ciebie, żebyś mógł się uczyć i rozwijać, a wszystko czego się nauczysz jest zapisywane, żeby potem ktoś mógł z tego skorzystać w prawdziwej rzeczywistości. Nie możesz darować mi życia, bo nie pozwala ci na to system. Z takiego zachowania nie płynie żadna nauka, przynajmniej nie dla asasyna. Najlepiej gdybyś sam odebrał sobie życie, bo tego system nie przewidział, ale tego też nie możesz zrobić, prawda?” Nie będę słuchał więcej twoich bredni. Najwyraźniej jesteś szalony, ale do geniuszu jeszcze sporo ci brakuje. A jeśli chciałeś mnie przekonać, żebym cię nie zabijał, to nie udało ci się, i następnym razem, chociaż już nie będziesz miał okazji, mógłbyś postarać się lepiej. Sam dokonuję w swoim życiu wyborów i podjąłem już decyzję, co z tobą zrobię. Reszka. [szybkim ruchem przebił tętnicę szyjną mężczyzny, a następnie wyskoczył przez okno z czwartego piętra budynku prosto w wóz z sianem stojący pod posiadłością i zniknął w ciemności nocy]
  8. Małe opowiadanko mojego autorstwa troszeczkę czerpiące ze Świata Dysku, jestem ciekaw jak wam się spodoba (jeśli w ogóle), "Ewolucja": Wielki żółw świata płynął powoli poprzez międzygalaktyczne morze w kierunku Nieskończoności. Cztery ogromne słonie, która stały na jego skorupie i podtrzymywały świat Dysku nie miały pojęcia dlaczego Wielki A’Tuin właśnie tam płynie. Prawdę mówiąc, to nie interesowało je to nawet aż tak bardzo. W ogóle ich to nie ciekawiło. Za wielkim żółwiem świata płynął mały żółwik światka, a na swojej skorupie miał dopiero trzy małe słoniątka, które to na swoich grzbietach dźwigały świat Dyskietki. Mały żółwik światka płynął za Wielkim A’Tuinem, bo wiedział, że wpierw skasują pierwszego za przekroczenie prędkości, a jemu się jakoś upiecze. W świecie Dyskietki właściwie nic nie było normalne. Żyły na nim wpierw różne ryby. Potem, gdy woda uciekała z powierzchni Dyskietki (tworząc Mały Wielki Wodospad Krańcowy), wyszły na ląd płazy i gady, a potem pojawiły się na dokładkę ssaki. Te z kolei przeewoluowały i powstał człowiek. Po kolejnych kilku tysiącach lat powstały pierwsze mikrofalówki, a potem zaczęto wysyłać mniej grzecznych ludzi za Mały Wielki Wodospad Krańcowy, żeby powiedzieli, co za nim jest (prawdę mówiąc, to nic ciekawego, po prostu międzygalaktyczne morze, a w nim Wielki A’Tuin) Ludzie uważali się za inteligentne istoty (jak zresztą większość stworzeń świata Dyskietki), zaczęli więc tworzyć wielkie społeczeństwa. Budowali mnóstwo domów, gromadzili się wpierw na placach, a potem w tych budynkach, w celach, jak to nazywali, „edukacyjnych”. I zaczął się właśnie kolejny rok „szkolny”, do budynków napłynęła masa nowych ludzi, a ich szaty bynajmniej nie przypominały takich, które noszą magowie na Niewidocznym Uniwersytecie. Przede wszystkim nie posiadali spiczastych kapeluszy, reszta w ogóle była inna. Uczyli się wielu dziwnych i mało praktycznych rzeczy. Liczne prawa, setka dziwnych (anty-magicznych) książek, i kilka kopii HEX’a, zresztą całkiem nieudanych i takich „blaszanych”. Potem, niektórzy z tych, którzy wychodzili z tych budynków, odkrywali nowe prawa i zasady, formułowali je, a potem kazali wszystkim się dostosować. Z racji tego ostatniego zaczęto wojny i tym podobne sprawy, jakby nie można było wszystkiego załatwić partyjką pokera bez dobierania. Później jakiś człowiek stwierdził, że świat w którym żyją jest okrągły i się kręci. Na początku ludzie mówili, że to on coś kręci, ale w końcu doszli do wniosku, że facet miał rację. Kiedy mały żółwik światka się o tym dowiedział, z rozpaczy porzucił trzy słoniątka i odpłynął gdzieś, gdzie będzie lepiej traktowany. Trzy słoniątka, ponieważ były jeszcze małe i umiały jedynie podpierać świat Dyskietki na swoich grzbietach, zaczęły tonąć (choć według pewnych źródeł popłynęły za małym żółwikiem świata). Świat Dyskietki zmienił się w ogromną kulę i wystrzelił jak z procy odkrywać nieznane galaktyki. Zatrzymał się już na pierwszej i zaczął krążyć dookoła czegoś wielkiego i czerwonego. Ludzie zaczęli nieco głupieć (nie było Małego Wielkiego Wodospadu Krańcowego!) i wysyłali ludzi w „kosmos”, cokolwiek tam było. Tak zakończyła się ewolucja naszego świata. A mogło być tak ciekawie…