MandiATO

Albo mnie się wydaje, albo jesteśmy coraz bardziej my - uczciwi gracze - traktowani jako źródło wszelkiego zła. Czemu musimy użerać się z wynalazkami typu aktywacja online produktu, który do gry online nie służy? Coraz więcej tytułów wychodzi z coraz to dziwaczniejszymi zabezpieczeniami, a marketingowcy próbują udowadniać na ich przykładach, że piractwo rośnie. A czy nie ejst tak, że gracze po prostu przestają kupować te tytuły, które to próbują za wszelką cenę legalnemu nabywcy udowodnić, że jest nielegalnym posiadaczem danego tytułu? Z mojej osobistej listy zakupów wyleciało ostatnio dzięki takim zabezpieczeniom sporo tytułów: MassEffect, Alone in the Dark, Spore i pewnie wiele innych... Ich sposób zabezpieczenia stoi w sprzeczności z prawem, człowiek jest niewinny póki nie udowodni mu się winy, natomiast te tytuły z góry zakładają, że odpalając grę ukradłeś ją i musisz udowadniać swoją niewinność, chyba nie tędy droga, nie poprzez utrudnianie życia legalnym nabywcom, nie poprzez traktowanie ich tak, jak teraz firmy ich traktują. A co Wy o tym myślicie?

Zatem raz na 10 dni dzwoń do Kanady i aktywuj legalnie posiadaną grę... Powodzenia i małych rachunków za telefon:D

Nie każda osoba mająca dostęp do sieci ma akurat sprzęt zdolny do dźwignięcia danej gry wpięty w sieć. Jako, że nie gram w gry MMO, a sprzęt poza graniem jest wykorzystywany również do poważniejszych rzeczy, nie zamierzam podłączać go do sieci i w kółko walczyć z różnego rodzaju zagrożeniami. Ten sprzęt jest zarówno narzędziem pracy jak i centrum rozrywki. I co z tego, że mam same oryginalne tytuły, skoro w niektóre zagrać nie mogę (Race: TWTC tutaj niech przykładem będzie, które to tylko w pudełku stoi na półce i się kurzy, gdyż właśnie wymaga instalacji w połączeniu ze Steamem i aby grać w SP trzweba się łączyć z siecią). Widać nie wszyscy rozumieją, iż każdy w miarę nowy komputer != internet każdy użytkownik internetu != jego komputer w internecie każdy komputer != maszyna do grania

Pod warunkiem podłączenia komputera do sieci. Osoby, którym się to nie podoba to głównie osoby, których komputer do Internetu podłączony nie jest. No chyba, że chcesz zapłacić moje rachunki za granie w MassEffect przy pomocy łączenia się z netem za pomocą komórki, ja aż tak szalony nie jestem, aby grać w single playera i płacić jałmużnę za sieć.

Już CommunityPatch 1.5.6 miał usuwanie zabezpieczeń oficjalnie wsparte przez wydawcę gry, ale jak widać nie przekonuje to innych. Jakoś GalCivII pomimo braku zabezpieczeń sprzedawał się całkiem nieźle, a takie zabezpieczenia jak w ME odstraszają tylko osoby chcące nabyć grę. Po prostu pomimo tego, że komputer spełnia wymagania z nawiązką, gracz nie będzie w stanie uruchomić tytułu dzięki zabezpieczeniom. A pirat będzie tylko chodził w okół i się nabijał z uczciwych nabywców oglądających na półce ładne (??) pudełko...

>> http://www.gram.pl/news_6g3qHu6_O_SecuROM_ie_w_grze_Mass_Effect.html Jak widać temat nadal aktualny... Zabezpieczenia powoli stają się paranoiczne i odstraszają ludzi od zakupowania legalnych wersji... http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=36921&pid=41 http://forum.gram .pl/forum_post.asp?tid=36921&pid=78

I tu się możesz sromotnie mylić. Raczej najwięcej będą płakać osoby mające komputer niepodłączony do sieci. Ja płakać nie zamierzam, po prostu nie kupię gry, która wymaga ode mnie podłączania się do sieci aby grać w SinglePlayer. Wiele gier ostatnio z listy zakupów odpadło właśnie dzięki takim zabezpieczeniom (Lost Planet chociażby, kupiłem Race: TWC i leży na półce, gdyż wymaga połączenia ze Steamem więc pieniądze wyrzucone w błoto), bo komputera do sieci nie mam jak podłączyć tam gdzie mieszkam. A wydawać kasę tylko po to bo gra ładnie na zdjęciach wygląda i ma ciekawą fabułę, ale twórca gry nie pozwoli mi w nią zagrać, to ja nie zamierzam. Będą inne tytuły bez takich bzdurnych zabezpieczeń to pieniądze się na inne tytuły przeznaczy, a nawet jeśli nie, to mam na półce jeszcze coś około 80 pudełek czekających na przejście (i muszę Cię zasmucić, gdyż wbrew Twojej teroii nie mam żadnego pirata, ani BT, czy innego programu zainstalowanego). Może Microsoft powinien wymyślić takie zabezpieczenia? I aby odpalić system powinniśmy włożyć płytę z Windowsem, mieć połączenie z Internetem (najlepiej jeszcze z wymuszonym określonym dostawcą usług), drugą gdy chcemy uruchomić cokolwiek z pakietu Office i również sprawdzenie czy aby na pewno możemy program odpalić... To już 2 czytniki, dodajny teraz jakiś inny program (Adobe PSE lub cokolwiek innego) i już potrzebny 3 napęd... Oby tak dalej. Ciekaw jestem tylko co na to tutaj prawo i zasada domniemania niewinności, skoro twórca z góry wszystkich traktuje jak złodziei, a jak wiadomo, człowiek jest niewinny póki nie udowodni mu się winy.

Dziękuję za uprzedzenie. Jako, iż komputer zdolny do udźwignięcia MassEffect jest poza siecią ta gra już w tym momencie wylatuje z listy zakupów, szkoda, smakowity tytuł, ale wiele osób nie dokona zakupu oryginału właśnie dzięki cudownym sposobom na utrudnienie życia legalnym nabywcom. Jednym słowem powiedziano wielu osobom wprost, że w grę sobie nie pograją... Czekamy na kolejne genialne sposoby zabezpieczania gier mających bawić ludzi offline, a wymagających połączenia z siecią, by móc uruchomić tryb gry dla jednego gracza. Brawo, brawo i jeszcze raz brawo. Kapelusze z głów panowie, kapelusze z głów...

Ze strony Capcomu pobierz patcha do Onimushy, gra nabierze dynamiki. Wszystkie problemy z wydajnoscia jak reka odjal... Przed patchem nie dalo sie grac, za to po patchu z wykorzystaniem pada ta gra to czysta przyjemnosc...:-)

Sęk w tym, że w pełni funkcjonalnie właśnie tylko pad od XKlocka działa, pozostałe działają częściowo. A jakoś we wcześniejszych ścigałkach Segi (w tym także bezpośrednio poprzedzającym Outrunie 2006) wszystkie pady działają jak należy i nawigować po menu chociażby można, za to już w Rally dzięki certyfikatowi GfW tak się już nie da...

Dokładnie o tym piszę, nie ma możliwości (bez użycia profilera) nawigowania po menu, a wibracji w tej grze nie włączysz na niczym poza X360 pad... Sprawdzone na Logitechu i Saitekach P2600 i P3600.

Nie ma takiej możliwości... A jako, że gra jest Games for Windows, to w pełni sprawnie działa jedynie z padem od X360:-) (każdy dowolny inny pad wymaga dodatkowej zabawy z profilerami zewnętrznymi aby można było chociażby po menu nawigować, a o wibracjach zapomnij). Nie ma to jak cudowne rozwiązania wymuszane przez monopolistę...:-)

Jako użytkownik karty ATI powiem, że wygląda to czasami komicznie, szczególnie, że żadnych problemów z działaniem tych gier na kartach ATI nie widać, tylko przed odpaleniem gry masz jeden filmik propagandowy więcej:-)

Ciiii... Przecież to na pewno nie ma z tym nic wspólnego... I tylko przypadkiem jedynym poprawnie wspieranym kontrolerem jest ten od X-Boxa 360... Czysty zbieg okoliczności i nie doszukuj się tutaj żadnych spisków...:-)

Podobnie uznano w Bioshocku, TR:A i Kane & Linych... Co za dziwny zbieg okoliczności, że gry, w które powinno najwięcej radości czerpać się grając na padzie obsługują w pełni tylko jednego pada jednej firmy, czyżby to była tylko i wyłącznie zła wola programistów tak doświadczonych studiów jak IO, Crystal Dynamics i innych... To na pewno oni dobrowolnie zrezygnowali z pełnego wsparcia pada zgodnego z Direct Input, i pewnie tylko z ich woli jedynie na padzie od X360 wszystko działa jak należy... Pewna standaryzacja była, właśnie Direct Input i Common Controller, ale przecież po co używać czegoś co już jest i nie można na tym zarobić, zróbmy coś nowego, co w zasadzie na poziomie sprzętu będzie identyczne z tym co inni mają od lat, ale nasze będzie miało nasze błogosławieństwo, zapłacimy trochę developerom i sprzeda się jak świeże bułeczki, bo w końcu tylko nasz pad wibruje w najnowszych grach i tylko nim od razu po podłączeniu da się grać... A że jego cena jest 2x większa od konstrukcji konkurencji (jak nie lepiej) to gracze chcący grać i tak kupią...

Nie do końca i nie "Common Controller", bo z Common Controller jakoś wszystkie pady działają jak należy, a z XInput. I taki drobny szczegół, że na uzyskanie zgody na produkcję zgodnego z XInput kontrolera trzeba mieć błogosławieństwo Microsoftu. Ba, nawet Saitek Cyborg Rumble Pad ma przełączanie w obłożenie identyczne jak pad od X360, ale właśnie nie jest rozpoznawany jako XInput i przez to nie działa jak należy (niektóre gry w dniu premiery nawet innych padów niż te od MS nie rozpoznawały w ogóle), gdyż pełna obsługa pada w grach ze znaczkiem "Games for Windows" jest zarezerwowana jedynie dla pada ze znaczkiem Microsoftu. I co z tego, że nawet przedpotopowe gry potrafią obsłużyć w pełni pada przy wykorzystaniu Direct Input, skoro pad nie jest w tych najnowszych z tym cudownym logiem rozpoznawany jako XInput device i w tym momencie można zapomnieć i nawet takich głupich wibracjach, co to działają nawet w przedpotopowych grach, czy innych tytułach z tanich serii, w grach GfW na żadnym innym kontrolerze niż ten od X360 nie uświadczysz.

Logo jak logo, ale wspieranie jedynie jedynego słusznego kontrolera od X360 w grach dla PC i zmuszanie użytkowników gier do zakupu takowego, aby móc się w pełni cieszyć z gry to już lekka przesada... Przykłady? Ot chociażby Sega Rally - i niech ktoś mądry powie jak bez siedzenia w programie zewnętrznym dołączanym do pada nawigować po menu używając go, tudzież jak włączyć wibracje w ogóle (opcja taka jest, ale jedynie dla X360 gamepad). Podobne kłopoty w innych tytułach... Może i inicjatywa ciekawa, tylko, że póki co wygląda to jak wciskanie ludziom kolejnego kitu i zmuszanie ich do zakupu jedynych słusznych rozwiązań (a jak dla mnie pad od X360 jest kompletnie niewygodny i nieporęczny - rozwiązania Saiteka, Logitecha jak i wielu innych firm znacznie lepiej w dłoniach się układają, ale zapomnijcie o ich kompatybilności z grami Games for Windows, niektóre tytuły w ogóle nawet nie rozpoznają, że pad jest do komputera podłączony). Powoli znaczek "Games for Windows" zaczyna być znacznikiem, które tytuły należy omijać gdyż zastosowane w nich rozwiązania (multiplayer przez MS Live - notabene niedostępny w PL jak na razie, kłopoty z padami, i pewnie masa innych rzeczy wyjdzie jeszcze po drodze) albo są totalnie nietrafione, albo próbują wyciągnąć od użytkownika dodatkową kasę na coś co już on ma, ale nie jedynej firmy mającej błogosławieństwo... Teraz czekam kiedy to gry ze znaczkiem "Games for Windows" pozwolą grać graczom tylko pod warunkiem odpalenia gry przy podpiętej klawiaturze i myszce produkcji MS, sprawdzeniem czy monitor ma certyfikat MS "Certified for Vista", oraz czy aby na pewno wiatrak w zasilaczu uzyskał certyfiakty zgodności z GfW...

Smugg jedna wielka prośba, bo Twoje posty czyta się wręcz tragicznie. Jak już cytujesz odpisując to rób to poprawnie, czyli jak to się przez lata przyjęło, cytowany tekst jest poprzedzany znaczkiem ">" na początku linijki, a wypowiedź odpowiadającego znajduje się poniżej z jednoliniowym odstępem i bez żadnych znaczków na początku... Mniej więcej w taki sposób: Twoje słowa I znów Twoje słowa Dzięki temu wypowiedź jest jasna i czytelna, a nie kasz(t)anka totalna, i człowiek się zastanawia, co od Smugga a co od przedmówcy... Koniec offtopiczenia. Pozdrawiam:-)

Autora czepię się tylko jednej rzeczy - artykuł ciekawy, ale "torch" w grze to nie pochodnia, a latarka. Radio i latarka były naszymi nieodłącznymi towarzyszami w częściach I-III. Pozdrawiam

Tak jest w "The Race - The WTCC Game - Złota edycja". Co z tego, że zapłaciłem? Co z tego, że nabyłem legalnie, skoro komputer, na którym ta gra pójdzie u mnie nie jest podłączony do Internetu i nie mogę gry odpalić. Jeśli z Race07 ma być identycznie (tak jak i z Lost Planet zresztą) to ja zostaję przy innych tytułach. Zmuszanie użytkowników do bycia online aby grać offline jest według mnie <autocenzura>... Ale to chyba bardziej chodzi o to, aby przy każdym odpaleniu wysłać dla użytkownika masę reklam przez Steam i czerpać z tego dodatkowe zyski... Dobra, kończę smucić...:-)

I pewnie tak jak to było przy Race: WTC Steam w komplecie, czyli o pograniu na komputerze odciętym od Internetu użytkownik legalnie nabywający dany produkt może jedynie pomarzyć...

Przy publikacji 1.06 ktoś zarzekał się, że patche będą od tamtego czasu wydawane jednocześnie dla wszystkich wersji językowych... Jak widać był to kolejny mit, gdyż o polskich graczach NWN2 wydawca przypomina sobie jedynie np. podczas wydawania dodatku (bo dodatek ma w sobie patcha 1.10, więc albo kupuj, albo siedź na 1.06)... Maska zdrajcy jest już w drodze do mnie, ale boję się, że nadal będzie taki cyrk z patchami jak do tej pory... Do ToCA 3, patcha do wersji 1.1 nie doczekaliśmy się od niemal 2 lat (jak nie lepiej) pomimo już 2 wznowień tego wydawnictwa, nadal nie mamy patcha poprawiającego podstawowe błędy w grze. Cud mniód i orzeszki...

Bardziej chyba chodzi o to, że to jest Games for Windows i z definicji jedyny kontroler działający poprawnie to pad od X360, Logitech i Saitek nie wibrują, trzeba było robić własne profile, aby się poruszać krzyżakiem po menu... Tak to cały GfW się graczom przysłuża, najlepiej aby user miał Viśtę i jedyny słuszny pad Microsoftu (włączyć wibry w tej grze na żadnhym z padów mnie się nie udało: Saitek P2600, Saitek P3600, Logitech Wingman Rumblepad).

Nathan a jak tam moja sprawa? (pisałem w piątek i przypominałem się w poniedziałek zgodnie z umową i nic, cisza, silence...) Pozdrowienia

Ja mam to wydanie jeszcze w dużym pudle (zintegrowane z patchem 2.0). Grę zacząłem tylko raz i ukończyłem (fatalnie rozwinąłem drużynę, więc gra była sporym wyzwaniem, ale w zasadzie to był pierwszy cRPG, który mnie przykuł na dłużej). Jedyne co mnie irytowało to komunikat o błędzie po każdym wyjściu z gry. Natomiast nie odnotowałem blokujących się questów czy innych tego typu niespodzianek, a że opisy zdolności nie zawsze oddawały ich prawdziwy sens, no cóż... Mimo wszystko grę wspominam miło i ciepło, a o GIII tego napisać nie mogę (najlepsze z GIII jest pudełko wersji kolekcjonerskiej, gra to porażka).