czaczi87

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    824
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez czaczi87

  1. Gdzie za dwa. Ja za 2080 dałem trzy :D W końcu nowy content RTX. Tyle wygrać. 
  2. Gdyby Ubisoft dodał ten nieszczęsny Armageddon's Blade i Shadow of Death to HoMM 3 HD byłby idealny. Przecież ta wersja wygląda przepięknie i nigdy się nie zestarzeje. Ta muzyka, kolory, wysokorozdzielczościowe ikony. Czego chcieć więcej od warstwy audio/video? Brak dodatków jest jednak straszny. Człowiek przez to zawsze stoi przed wyborem niepełnego HoMM3 HD i HoMM 3 Complete z HD modem, który jednak nie wygląda tak zacnie. Jak tu żyć Panie Premierze?  Otwartym sercem i pełnym portfelem przywitałbym remake najlepszej pirackiej gry wszechczasów jaką oczywiście jest The Curse of Monkey Island. Tyle, że powinien być to port z identyczną grafiką przerysowaną od nowa w 4K widescreen. Styl graficzny jest wspaniały, przypominający najlepsze animacje disneya. Nawet ostatnio przeszedłem całość grając za pomocą ScummVM z modem czyszczącym trochę piksleozę. Odpaliłem tak na chwilkę by poczuć magię trzeciej części przygód Guybrusha Threepwooda, a okazało się, że przeszedłem całość w jakieś 6 godzin. Zdecydowanie moja ulubiona część tej zacnej serii. Ech, poczułem się staro ;)
  3. Gdyby to była prawda kupiłbym PS5 na premierę. Jeśli moja pełna biblioteka PSN z PS4 jak i z PS3 przejdzie na nową generajcę to nie będę czekał roku czy dwóch na zakup nowej konsoli.
  4. To już jest złe, ale kradzież i umieszczenie artworka z Assassin's Creed Black Flag (w formie obrazu na ścianie) na trailerze Uncharted 4 jest już spoko ;)
  5. Wstyd się przyznać, ale nie ukończyłem Darkest Dungeon. Podałem się na ostatnim lochu gdzie poziom trudności podniósł się diametralnie. Chyba zacznę przygodę od nowa tyle, że tym razem na poziomie radiant by nie grindować niepotrzebnie 30h.
  6. Ten trailer to chyba reklama siekiery Fiskars. Od dziesięciu lat posiadam x29, rąbałem nią milion ton drewna i nigdy mnie nie zawiodła. Sprzęt godny przetrwania apokalipsy.
  7. @Muradin Ja już jestem w szóstym rozdziale, niestety powoli zbliżając się do finału. Osobiście już dawno ogarnąłem cały interface, niecodzienne systemy itp. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że rozpracowanie tej gry i zrozumienie rozgrywki zajmuje 15-20 godzin. Wielu graczy się od tego odbije, bo w większości dzisiejszych gier zaklimatyzowanie zajmuje pierwsze 3 godziny. Uważam też, że jak najbardziej można porównywać RDR2 z Kingdom Come. Oba te tytuły wychodzą bardzo mocno poza utarte schematy gameplayowe znane z innych sandboxów. W przypadku Rockstara jest to podwójnie imponujące, że byli w stanie zaryzykować tak mocno z uznaną marką i nie poddać się bezpiecznemu nurtowi. Główna różnica w tym eksperymentowaniu jest taka, że KCD tworzyła niekoniecznie doświadczona grupa zapaleńców, a RDR 2 gigantyczny moloch z prawie nieograniczonymi zasobami. Efekt jest taki, że KCD było zabugowane w cholerę, a RDR 2 w tak ogromnej skali projektu posiadało naprawdę niewielką ilość błędów w dniu premiery. Obu firmom należy się ogromne uznanie. Warhorse za to, że w ogóle to ukończyli i nie posypało się doszczętnie, a Rockstar za odwagę i nie rzucanie się na łatwego, przyjemnego cash-graba, który wszystkim się spodoba. Wystarczy poczytać komentarze by zauważyć ile kontrowersji ten tytuł generuje. 
  8. Rozumiem czemu sporej części graczy ten tytuł nie pasuje. Czasami masz wrażenie jakby gra walczyła z graczem. Sterowanie jest skomplikowane - wymaga przytrzymania przycisków, tapowania, kombinacji klawiszy, przez 1/3 jest nieintuicyjne, itp. Mamy tu też długie przejażdżki koniem, kajakiem, łodzią, dyliżasnsem czy pociągiem. Rockstar upakował ten tytuł także w masę przeróżnych systemów często utrudniających graczowi życie. Cały koncept rozgrywki też sypie się w Saint Denis (dużym mieście), bo chyba nie znajdzie się gracz, który przypadkowo nie staranował kogoś koniem, wystrzelił z pistoletu czy nie obił przypadkowo komuś gęby - co oczywiście owocuje wybuchem całej siły policyjnej stanu Lemoyne w stronę Arthura Morgana. Pif, paf, chaotyczna ucieczka alejkami, gwizdanie na konia, galop w stronę bagien i $20 dolarów grzywny ;) Z drugiej strony tyle jest zawsze narzekania na gry, że przez ostatnie dwie generacje mieliśmy festiwal "press X for Awesome" - gry robią wszystko za nas. W każdym sandboksie wyciągamy lornetkę, markujemy przeciwników i potem bezprtensjonalnie mordujemy świecące się na czarwono ofiary widoczne w każdych warunkach. Mamy też mnóstwo gier, które nawalają akcją non-stop nie pozwalając nam nacieszyć się scenerią, długimi dialogami czy interakcją z otoczeniem. Uważam, że Red Dead Redemption podpada czasami pod tezę "anty-gry" i zupełnie tak jak tegoroczny Kingdom Come: Deliverance staje przeciwko graczowi by zaoferować mu ciekawsze doświadczenie, na które ten musi zapracować. Za to jak i za milion innych zalet (oprawa A/V, kompania braci, środowisko, eksploracja, itp.) tej grze należy się w mojej opinii tytuł gry roku 2018. Nie każdemu się ten tytuł spodoba, ale ja uznaję RDR2 za arcydzieło i jeden z najważniejszych tytułów tej generacji.
  9. Ja powoli kończę nowego God of War i mi zmiany bardzo się podobają. Tak szczerze to nie lubię gatunku slasherów i żadnej poprzedniej części nie ukończyłem. Zaczynałem grę i po kilku godzinach odpuszczałem, bo mechanika mi nie leżała. Bardzo interesował mnie setting i historia, ale odbijałem się od gameplayu. Może dziś warto do nich wrócić? Zmiana rozgrywki na Last of us + Dark Souls bardzo mi podpasowała. Mamy interesującą relację syna z ojcem (tytułowy Dad of Boy) oraz świetny występ wspierających postaci - voice acting na najwyższym poziomie. Gra wizualnie powala zróżnicowanymi lokacjami, bossami, efektami cząsteczkowymi a muzyka świetnie komponuje się z wydarzeniami na ekranie. Sam system walki też jest świetny pomimo dość długiego rozkręcania się. Na początku walimy toporem jak nieokrzesany rębacz, ale wraz z nowymi umiejętności system nabiera niesamowitej głębi. Kombinacja lekkiego i mocnego ataku, rzut toporem zamrażający przeciwnika, okładanie niemilców gołymi pięściami, wykopanie przeciwników ze skały, powrót topora łukiem koszący zgraję na zakończenie mocarny atak runiczny. W pewnym momencie gdy wykonałem finezyjną anihilację przeciwników nie tracąc nawet skrawka życia poczułem się naprawdę mocny. Te kocie ruchy ;) Jedyne do czego mogę się przyczepić to powtarzalne zbieranie wszelakiego badziewia. Niby nie muszę tego robić, ale rządzi mną klątwa lizania ścian i kompletowania zawartości. Gdyby God of War nie miał tej przedłużającej mechaniki i zamknął się w 20-25 godzinach rozgrywki tempo gry by na tym zyskało. Z drugiej strony tytuły bez sztucznego wydłużania zostają bardzo szybko sprzedane przez graczy, którzy przejdą i opędzlują do następnego gościa. Developer już z tej drugiej transakcji nic nie ma. Dlatego jesteśmy męczeni ogromnymi sandboksami i grami multiplayer. Zwarte (to nie znaczy takie na 6 godzin) tytuły singleplayer są rzadkością. W sumie i tak kudosy należą się dla Sony Santa Monica za nie wciskanie do GoW tandetnych DLC, lootboxów czy innych bzdur. Kupujesz grę w dniu premiery i grasz wiedząc, że masz przed sobą skończony produkt, a nie early access w stylu Final Fantasy XV.
  10. Aha, czyli mordowanie wirtualnych ludzi jest ok, ale mordowanie wirtualnego słonia już jest be.
  11. Super kampania reklamowa. W zalewie absolutnych ścieków jakie serwowane są w telewizyjnych blokach reklamowych znalezienie takiej perełki to błogosławieństwo. 
  12. No, a mi się Elex podobał (jeśli o ten tytuł Wam chodzi). Taki pokraczny, źle zbalansowany, ale i tak przyjemny. Może to mój sentyment do Piranii (jestem fanem Gothic I i II), ale nie uważam, że czas spędzony z grą był stracony. Lubię gry AAA, ale to właśnie takie tytuły jak Elex czy KCD potrafią mnie czymś zaskoczyć. 
  13. @ Nie chcę polemizować, bo już inni za mnie to zrobili. Nie ma gier komputerowych/konsolowych, które by wpełni oddawały aspekty papierowego RPG. To, że nie masz pełni kontroli nad każdym wypowiadanym słowem nie ma większego znaczenia. Pełnej dowolności nie masz w żadnej komputerowej produkcji. Zawsze są cele i fabuła, która musi być pchnięta do przodu. Jedyny wybór jaki masz to przestać grać w dany tytuł. Z resztą nawet w papierowym RPG gdyby jeden gracz zaczął wyczyniać głupoty i na siłę hamował progres drużyny dostałby w pysk od reszty graczy i mistrza gry ;) Dla mnie (jak i dla większości graczy) Kingdom Come Deliverance, Wiedźmin, Gothic, Final Fantasy, Skyrim czy Mass Effect to gry RPG. Ty możesz nazywać je przygodowymi. @TigerXP Ilość błędów w KCD jest irytująca i to jest fakt. Jednak mam mniejsze wymagania w tym aspekcie do małego studia niż do molocha jakim jest EA, Ubisoft, Square czy Activision. Gdyby CDP RED schrzaniło Cyberpunk 2077 recenzenci i gracze nie zostawiliby na nich suchej nitki, bo wraz z Wiedźminem 3 weszli do tej wyższej ligi. Z resztą kiedy ostatnio widziałeś by jakieś większe studio wyszło poza swoją strefę komfortu i zrobiło coś nowego, innowacyjnego? Mi przychodzi do głowy tylko Horizon Zero Dawn od gości, którzy od ponad dekady robili gry z pod marki Killzone. 
  14. Jasne, że jest to tytuł zagugowany i nie jest to fair względem gracza. W zasadzie na premierę dostajemy tytuł early access. Ten sam problem miał np. Final Fantasy XV tyle, że tam rok po premierze dalej zmieniają mechaniki i sprawy koncepcyjne dodatkowo zalewając grę śmieciowymi DLC. Nawet fabułę zmieniali, bo ta na premierę była niedokończona. Z taką logiką wydawcy gracz powinien wracać co pół roku do gry by zobaczyć co nowego dodali twórcy. Chyba ich pogięło. Do FFXV raczej na pewno nie wrócę, bo nie jest to tytuł warty zapamiętania. W przypadku Kingdom Come Deliverance raczej będzie to tylko naprawa błędów. Nawet mimo tych bugów KCD to nadal świetny tytuł, w którym jest masa zabawy i odkrywania. Może ciężko wytłumaczyć to osobie, która w to nie grała. Na youtube wygląda to koślawie (i w zasadzie takie jest), ale gdy my trzymamy kontroler w łapkach nie sposób się oderwać od telewizora. Plus, KCD to jest RPG. To, że w ściśle fabularnych cut-scenkach nie ma opcji wyboru nic nie znaczy, bo przez całą grę dokonujemy wyborów poprzez nasz styl gry i dialogi. Możesz być cnym rycerzem, złodziejem, bandytą, obrońcą uciśnionych, młotem na wrogów, skrybą, mnichem czy kochankiem. Albo po prostu socjopatą, który zmienia zdanie niczym rękawiczki. Mój Henryk był trochę jak Trevor z GTA V. Nigdy nie wiesz kiedy pęknie mu żyłka ;) Jeśli za jakich czas wrócę do tej gry spróbuję całość przejść bogobojnym, ascetycznym i prawym Henrykiem, który będzie żył w celibacie, niczego nie ukradnie i nikogo (oprócz Runta, któremu się należało) nie zabije. Myślę, że rozwijąc samą retorykę jest możliwe by ukończyć tak grę. The power of Christ compels You!
  15. Nieprawda. Jest to tak świeży i innowacyjny erpeg, że naprawdę ciężko przyznać Ci rację. Czuć, że to nie jest zwykły blockbuster Triple A robiony pod bezpieczny schemat. W końcu dostaliśmy nowe IP nieograniczone przez smutnych ludzi w garniturach. Co niestety wiąże się też z ogromem błędów... @Sadhu Skończyłem przedwczoraj KCD z 95 godzinami na liczniku + jakieś 10 h cofania się z powodu bugów. Bugów i błędów jest zatrzęsienie, szczególnie pod koniec gry. Widać jak na dłoni, że twórcy spieszyli się by wyrobić się na termin premiery. W pewnym momencie musiała być ostra panika, bo końcowe etapy ewidentnie nie były testowane. Najgorsze w tym wszystkim są bugi zacinające questy. Z tego powodu raz musiałem cofnąć się do save'a z przed 6 godzin, bo nie zauważyłem, że główny quest się zaciął. Nie uruchomiła się cut-scenka i po prostu zadanie nie ruszyło dalej. Twórcy powinni byli dłubać nad tą grą jeszcze dobre 6 miesięcy. Kasa im się pewnie skończyła i wydali niedokończony produkt. Na pewno nie jestem bezkrytyczny wobec tej gry, ale w zasadzie oprócz masy błędów, nierównej oprawy AV, beznadziejnej minigierki otwierania zamków nie mogę przyczepić się do KCD. Ten tytuł ma jednak tyle zalet, że jestem w stanie przeboleć jego problemy. Mimo wad i tak dałbym 8/10 choćby dlatego, że dawno nie bawiłem się tak dobrze w grze video i od premiery Wiedźmina 3 nic mnie tak nie wciągnęło. Na pewno nie jest to gra dla każdego, ale sądzę, że warto jej dać szanse. Dla bezpieczeństwa za jakieś dwa, trzy miesiące gdy Warhorse połatają najgorsze błędy w zadaniach. PS. Taki Mass Effect Andromeda nawet połatany dalej jest słabym tytułem - dalej jest miałki, nudny i odtwórczy. Jestem pewien, że gdy Kingdom Come Deliverance zostanie odrobaczony stanie się klasykiem. Na razie jest to nieoszlifowany diament, który potnie ci ręce ;) 
  16. Ja akurat uważam, że 8/10 to bardzo adekwatna ocena. W przypływie dobrej woli może nawet dałbym jeden punkcik więcej. Oczywiście nie sposób przemilczeć masę błędów, bugów, dziwnych spadków fps (w miejscach bezsensownych) i czasami popsutych questów. Teraz robię jedno zadanie gdzie mam przepytać pewną panią, która jakieś 20 godzin temu spadła jak anioł z nieba i potłukła się tak mocno, że aż jej się zmarło. Miałem z tego taki ubaw, że nawet nie wczytałem sejwa ;) Jak tu nie uwielbiać gry, w której nawet błędy sprawiają masę radochy? Oczywiście oprócz komicznych baboli Kingdom Come Deliverance oferuje ogrom zabawy i jest jednym z tych tytułów, które nie pozwalają oderwać się od telewizora. Chyba ostatni tak absorbujący eRPeG to był Wiedźmin 3. Nie chcę się za bardzo rozpisywać, ale powiem tak: są gry które nie mają "iskry bożej" (np. Mass Effect Androbieda) i te, które ją posiadają. Ja mogę wybaczyć naprawdę wiele KCD, bo ta sprawia, że po prostu chcę usiąść do komputera i odpalić ten tytuł. Potem kilka godzin później patrzę na zegarek, który złowieszczo wskazuje drugą nad ranem. To tego rodzaju gra, o której rozmawiamy z bratem przez telefon ciesząc się jak dzieci po odkryciu nowych mechanik czy ukrytego skarbu w jakimś leśnym grobie.  Wolę zabugowaną grę z duszą niż perfekcyjny technicznie tytuł 'Triple A', który nie ma w sobie radości.
  17. Właśnie wywaliłeś z równania wszystkie jRPGi. Praktycznie w każdym Final Fantasy jeśli pojawiają się jakiekolwiek dialogi do wyboru to lawirują wokół tematów kompletnie błahych, nie mających żadnego wpływu na fabułę. Przez lata pojęcie RPG rozrosło się i pomieszało z innymi gatunkami do tego stopnia, że ciężko je zakwalifikować czy usystematyzować. Systemy questów występują w każdym sandboksie, często mamy w nich wybory dobra/zła (np. Infamous) czy przebiegu misji. Pratycznie w każdym GTA mamy wybór pomocy jednej i drugiej stronie konfliktu (GTA IV - Dwayne vs Playboy X). Mieszanie gatunków dało nam nawet rozwój postaci w grach typu First Person Shooter. Naprawdę nie ma co się spierać czy coś jest RPGiem czy nie, bo kończy to się na rozmowach jakie miałem w podstawówce z kolegą. Jako zatwardziały fan Baldur's Gate i w ogóle 'True RPG' nie uznawałem Diablo 2 jako prawdziwe RPG. Toż to zwykła rąbanina hack and slash! Dzisiaj jednak wspominam ten tytuł bardzo ciepło i podziwiam za świetnie opowiedzianą historię Mrocznego Wędrowca i jego udręczonego towarzysza Mariusa. "Na wschód. Zawsze na wschód". Dobre gry to po prostu dobre gry. Nie ma sensu na siłę ich szufladkować do jednej prawilnej definicji. Co do Kingdom Come Deliverance to mam nadzieję, że mi się spodoba i nie odrzuci horrendalną ilością bugów. Ogólnie to na razie świetnie jej to idzie. Właśnie ściągam od nowa całą grę, bo Steam zrobił kupę i nie dał mi jej uruchomić. Musiałem zmienić region ściągania na inny kraj, wyłączyć wszelkie firewalle, wywalić grę i jeszcze raz ją ściągnąć. Za jakieś 2 godziny się dociągnie i dopiero wtedy zobaczę czy te czary dadzą jakiś efekt. Ostatnie takie cuda, wianki miałem przy premierze Gears of War 4, którego instalacja za pomocą Windows Store była koszmarem - ze cztery razy ściągałem 70GB instalator by móc w nią zagrać. Mam nadzieję, że z KCD wystarczy jeden taki zabieg. Ech, pc master race gaming ;)
  18. Po przeczytaniu tytułu myślałem, że będzie to artykuł sarkastyczny. Myliłem się. Wiecie co? Ręcę mi opadły. Nie dość mamy hamerykańskiego barachła, w którym wciskają nam kit jacy to hamerykanie są męscy, prawi i sprawiedliwi? Zacznijmy produkować własne propagandowe ścieki tak by nasępne pokolenia Polaków przez wielkie P wiedziały jakim to wspaniałym, walecznym i nieomylnym narodem jesteśmy. Gott mit uns!
  19. Błagam Was, określanie czegoś z GTX 1060 "potworem" jest słabe. Normalnie nieposkromiona bestia ;) Jedyne co bym mógł w takim sprzęcie nazwać potworem to zdecydowanie wentylator. Brat posiada lenovo Y520 z GTX 1050 ti i przy byle jakim obciążeniu laptop wydaje agonalne wycie. Bez ochronników dźwięku nie podchodź do "gejmingowego" laptopa. Sam gram na 20-kilowej stacjonarce i PS4, które wywaliłem do pokoju za ścianą i pociągnąłem tylko kable do telewizora. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak ogromna jest różnica w przebywaniu w jednym pomieszczeniu z hałasującym sprzętem, a siedzeniu w ciszy (oprócz dźwięków systemu audio). Niedawno też kupiłem niskonapieciowy, bezgłośny (pasywnie chłodzony), leciutki laptop do małowymagających zadań. Wyjcom stanowczo mówię - nie. BTW. Jakość Lenovo Y520 jest tragiczna. Pierwszy egzemplarz jaki przyszedł, na dzień dobry, miał uszkodzony wentylator. Oczywiście od razu został wymieniony. Teraz po jakimś pół roku użytkowania nie działa połowa klawiszy (znany problem) - także brat będzie musiał wysłać go do serwisu. Super sprzęt ;)
  20. Ten tytuł jest bardzo dobrze zoptymalizowany, choć dosyć brzydki. Na GTX 980Ti mam średnio 80fps w 1080p. Wczoraj tylko odpaliłem wieczorem by sprawdzić czy działa, a dziś wezmę się za grę. Złamanego centa nie dam na żadne mikrotranzakcje, ale po prostu mam zamiar dobrze się przy tej grze bawić. Jedynka była bardzo miodna że względu na system nemesis i mam nadzieję, że druga część nie będzie gorsza. Rozumiem zdenerwowanie ludzi na te chamskie skrzynki, ale samo denuvo mi wisi i powiewa.
  21. Nie chcę być strasznie czepialski, ale stwierdzenie "bez pojedynczej gry" to taka kalka językowa z angielskiego "without a single game", że aż zęby zgrzytają. Nie brzmi to po polsku.
  22. Oczy krwawią gdy ogląda się takiego mistrza pada. Tak jakby pierwszy raz grał w grę soulsile... albo jakąkolwiek akcji.
  23. W Forzie też ten złom będzie jeździł z maksymalną prędkością 80 km/h? Cały koncept jazdy samochodem w FFXV to była jedna wielka porażka.
  24. Ja jestem za sensownym wydawaniem pieniędzy na PC. Czyli nie za mało i nie za dużo. Nie boję się też używanych części. W 2014 złożyłem nowego peceta (ze starego wygrzebałem dyski i zasilacz 750W) na mocnej bazie czyli i7 4790k z niezłej klasy mobo, ram oraz fajną budą corsair air 540. Kartę graficzną natomiast kupiłem używaną - R9 290 za 1200 zł. Teraz najlepsze: kilka dni temu sprzedałem tego radeona za 900 zł (w ciągu dwóch lat stracił tylko 300 zł na wartości) i kupiłem używanego GTX 980 Ti za 1500 zł. Za dwa lata za podobne pieniadzę wymienię GPU na prawdopodobnie GTX 1080 Ti. Cała reszta komputera o ile nie stanie się jakaś rewolucja (mocno w to wątpię) starczy by zasilać GPU do pewnie 2020 roku. Przy tym co dzisiaj się dzieje przez kopaczy walut to w życiu nie kupiłbym nowego GPU. Jedyną sensowną alternatywą dla tego 980 Ti był zakup GTX 1080 w niemieckim sklepie za prawie 2400 zł z wysyłką do Polski. Stwierdziłem, że 900 zł dopłaty nie jest jednak zasadny szczególnie, że gram na telewizorze 1080p (GTX 1080 to overkill do tej rozdzielczości). W naszym pięknym kraju to GTX 1060 6GB dzisiaj kosztuje 2000 zł. Co najlepsze względem mojego trzyletniego R9 290 (Sapphire Trixx) wzrost fps byłby rzędu 15%. To jest chora sytuacja! @DzikiDzik2123 i tommm2  Jeśli nie chcecie wchodzić w używane częście (co jest po części zrozumiałe) to radzę przeczekać ten dziki okres. Niedługo cena Ethereum (popularna obecnie kryptowaluta) spadnie i kopacze stracą zainteresowanie wykupowaniem kart po zaporowych cenach. Jeśli natomiast koniecznie chcecie teraz kupić PC to przynajmniej zróbcie zakupy przez internet np. w Niemczech. W polskich sklepach obecnie dzieje się sajgon i skrajnie nieopłacalne jest kupowanie nowych kart. Hit w morelowym sklepie - Palit GeForce GTX 1080 Ti JetStream za ponad 6500 zł :D Po prostu poezja. Dla porównania ta sama karta na niemieckim amazonie za 804 euro (3400 zł), a wersja Gigabyte za 767 euro (3250 zł). Mózg staje po tych przeliczeniach.