Scharfschutze

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    97
  • Dołączył

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutralna

O Scharfschutze

  • Ranga
    Przodownik
  1. Zgadza się, psuli, i to na masową skalę. Nawet Prusy pompowały w Rzeczpospolitą kiepski pieniądz (no, ale to już dużo później). Checheche, tu mnie trafiłeś tymi Chińczykami, zupełnie o nich zapomniałem :). Może tam mieli pojęcie o inflacji, ale jak to pokazuje przykład Hiszpanii nie koniecznie w ówczesnej Europie. Hmm, tak na pewno nie powiem. Jakoś do tego doszli... Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że to kultura dość stara, mieli na to czas ;).
  2. A Ty co, adwokat Mogrima? Ale fakt, jak tak wychwalasz zbrodniarza Pinocheta, również możesz odnieść to do siebie. Tu: zaznaczam, że jako wróg nie tylko religii, ale również komunizmu, mając do wyboru po której stanę stronie, wybrałbym Pinocheta. Nie znaczy to, że bym go ubóstwiał. Upominałeś innych, aby uważniej czytali posty (i ze zrozumieniem), a sam tego nie robisz. Napisałem: "Przynajmniej przytoczyłem dość wiarygodne statystyki (...)", zauważyłem u Ciebie znamienną cechę -- odrzucasz wszystko jako absolutną nieprawdę co nie przystaje do Twojego światopoglądu. I jeszcze jedno, najprawdopodobniej przyjmujesz do wiadomości (in. łykasz) treści pp. Łysiaka i Ziemkiewicza bez jakiejkolwiek refleksji. Niczym prawdę objawioną... Ale od wierzącego nie można się wiele spodziewać. Komuniści, anarchiści i in., nie zawsze są automatycznie ateistami. Typowe dla tępych chrześcijan stereotypowe myślenie: komuch = ateista, ateista = komuch, bez różnicy. Wreszcie coś z sensem i prawdą historyczną. Szkoda tylko, że później: "Typowy relatywizm: «Obie strony były winne»". Sam sobie przeczysz? Czy sobie również zarzucasz relatywizm? Tak, tak dobry wujek Franco był za wolną Hiszpanią, a źli republikanie chcieli utworzyć kolejną Republikę Rad... Chachacha! Puknij się w czoło. Wiadomo kto za kim stał; frankistów wspierały faszystowskie Niemcy, a republikanów ZSRR. Niemcy jak i Rosjanie korzystali z wojny, aby przetestować w warunkach bojowych swój sprzęt, taktykę i logistykę. Wnioski wyciągnięte z hiszpańskiej wojny pozwoliły im na wprowadzenie ulepszeń we własnych armiach. Nic nowego. Mimo, że nie dał się wciągnąć w II Wojnę Światową (co mu się chwali) to i tak nie uchronił Hiszpanii przed zacofaniem. Parę lat po wojnie była jednym z najbiedniejszych państw w Europie Zach. Z czasem dyktatury mieli dość nie tylko ludzie, ale nawet i sam Kościół. Nie przeczę; nie znaczy to jednak, że należy go ubóstwiać i sypać mu róże pod nogi. Teraz to palnąłeś bzdurę. Tu nie ma porównania; inna przeszłość tych państw i zupełnie inne genezy konfliktu. Emocjonalnym zaangażowaniem przekreślasz swoją wiarygodność. Znaj miarę. Z takimi tekstami typu "czerwone robactwo" albo "czerwona zwyrodniała hołota" byłbyś kiepskim historykiem, bardzo kiepskim i swym jednobiegunowym postrzeganiem kompromitowałbyś się jak Tomasz Gross. Ależ wiem o tych mackach i to całkiem dobrze. Dlatego zawsze popierałem działania USA w walce z komunizmem, w Afryce, Ameryce Łacińskiej, Indochinach, w Europie. Poparłbym nawet pomysł McArthura, który chciał podczas wojny w Korei (po chińskiej inwazji) zrzucić kilka "atomówek" na Chiny. Także zawsze będę popierać i bronić z historyczno-politycznego punktu widzenia militarne zaangażowanie USA w Wietnamie. I wiem również to, że Amerykanie nie przegrali tam, lecz u siebie w Ameryce, w uniwersyteckich kampusam, które zinfiltrowały sowieckie agentury. Ja jednak, jeśli chodzi o historię nie popadam (w każdym bądź razie staram się nie popadać) w patos i unikam emocji, które mogą przyćmić trzeźwe spojrzenie na jakieś wydarzenie. Tego mnie nauczono i staram się tego trzymać. Tobie jest to obce. Indianie Południowoamerykańscy nie mieli innego wyjścia... Co do chorób, to racja. Wypaczanie idei to cecha popularna u ludzi, i nie tylko tych niewierzących lub wierzących "inaczej" (np. de Robespierre był deistą), to dotyczy również chrześcijan, muzułmanów i in. Wśród zbrodniarzy nie mam ulubieńców, więc nie próbuj być złośliwy. Proste, nie ten przedział czasowy. Poza tym nie wiadomo, jak by się rozwijali dalej. Rozumiem, że jak ktoś coś inaczej postrzega, ma inne zdanie niż Ty (a raczej Twoi wszechwiedzący mentorzy Łysiak i Ziemkiewicz) to są tępi? Dziecinada. Przyjmij do wiadomości, że nie każdy podziela Twój pogląd (a raczej w/w autorów) i nie każdy się w tym względzie myli. Nie oznacza to również tego że w/w autorzy są nieomylni.
  3. Oczywiście, że laickie, lecz ich mentalną spuścizną był protestantyzm (prócz Francji). Laickość ma to do siebie, że pragnie wyrugować religię tam gdzie jej miejsce, in. odciąć od wpływu na państwo. A że Kościołowi to nie w smak... Zabawny? Raczej nie. Względny? Być może. Odczuwalny, na pewno. Powiedz mi, a który kraj nie ma takich problemów? Chyba może Somalia itp. państewka w których praktycznie nic prócz bandytyzmu nie funkcjonuje. Poza tym nie miałbym nic przeciwko, gdyby Polska miała takie problemy jak: Szwecja, Norwegia, Holandia, Finlandia czy Dania (czyli pierwsza piątka HPI). Japonia po II Wojnie Światowej była zmasakrowana (podobnie jak Niemcy w Europie) i tak jak większość krajów została doinwestowana przez USA, nie tylko pieniędzmi, ale również technologiami. Reszta, to już zasługa odpowiedniego zarządzania i pracowitości. Korea natomiast została wsparta finansowo i technologicznie po Wojnie Koreańskiej w latach ''50. Odnosiłem się do tradycji protestanckiej, ale to że jest tam spory odsetek ateistów również ma swoje znaczenie. Wszystkie kraje jeśli jeszcze nie przeszły kryzysu, to prędzej czy później go będą musiały przejść. Popatrz jednak na dzisiejszą Holandię, taka mała, a zarazem taka duża. Ale czasami wiara kłóci się z nauką... Komunizm, podobnie jak wiara (religia) ma irracjonalne "zagrywki", jest konserwatywny, boi się zmian, no i jest apodyktyczny. To nie służy rozwojowi.
  4. Hipokryta. Biadoli nad ofiarami Inków czy Azteków, nad ofiarami Francuskiej Rewolucji, a jednocześnie umniejsza znaczenie ofiar chrześcijańskiego fanatyzmu (szczególnie katolickiego). A tak na marginesie: to co robili Indianie było ich sprawą. Teraz już tylko czekać na peany pochwalne ku czci "bogobojnego" Corteza, Pizzara i in. niosącym "dzikusom" jedyną, prawdziwą wiarę... Nu masz, wypisz wymaluj... papieże. Biblia -- książka jak książka, wszyscy mają prawo ją czytać i interpretować jak każdy inny utwór literacki. To że Tobie Ojcowie Kościoła narzucili swoją wizję jej treści nie znaczy, iż każdy ma odbierać to w ten sam sposób. Nie krzyż, tylko poprzeczną belkę zw. Patibulum. Przecież Jezus nie dźwigał całego krzyża ze sobą...
  5. To źle? Ja nie mam ochoty przystawać do tych komuszych czy faszystowskich pseudoateistów, od hołubienia zbrodniarzy są inni, choćby tacy jak Ty. To miałby być przykład narcyzmu? Wolny żart... Przynajmniej przytoczyłem dość wiarygodne statystyki, z których można taki pogląd wysnuć. Ty natomiast, jak nie możesz podeprzeć się odpowiednim (a czasem i nie) cytatem z Pisma Świętego, to walisz jakieś banialuki wzięte z sufitu, jak te w/w "narcyzmy". Zadziwia mnie czasem Twoja pewność siebie. Przypuszczam, że to z powodu żarliwej wiary... równie bezkrytycznej jak wiara durniów w komunizm. Nie wiesz, czy nie chcesz wiedzieć? Znowu... jak nie masz co dodać konkretnego, to wstawiasz tekst z piaskownicy: -- no bo to on zaczął! W tym wypadku nie ma znaczenia kto zaczął, gdyż ja mógłbym się cofnąć jeszcze w latach i ukazać jak wyglądało życie przed nastaniem republiki, a do różowych nie należało. Stało się to, co się stało. Nawzajem się wyrzynali i winne są obie strony, gdyż nie potrafiły się dogadać między sobą. A poza tym obie strony były siebie warte. No tak, Hiszpania pod rządami gen. Franco wspięła się na wyżyny rozwoju cywilizacyjnego... Buchacha!
  6. @ squeglee > 6 miesięcy poznawałem różnice między protestantyzmem a katolicyzmem, nie przekonasz mnie. Protestanci widzą rzeczy takimi, jakimi chcą widzieć. A czy ja Cię do czegoś przekonuję? Dodałbym, że nie tylko protestanci "widzą rzeczy takimi, jakimi chcą widzieć", papiści również cierpią na tę dolegliwość. > (...) byłem duszą i ciałem za luteranizmem, ale w końcu przejrzałem na oczy. A potem jeszcze bardziej przejrzałem i zostałem agnostykiem ;]. Lepsze to, niż ślepa wiara... @ Mogrim > Wiem natomiast, że fanatyczne zwalczanie religii przez Hodżę czy komunistów ("opium dla mas") miało związek z ich ateizmem. Ciekawe... Gdzie masz tak napisane? W państwach totalitarnych, tj. w III Rzeszy (Hitlera), ZSRR (Stalina) czy ChRL (Mao) i in. szeroko rozpowszechniony był kult wodza, Ojca narodu etc., a to jest bliższe quasi-religii niż ateizmowi. Taki stereotypowy gestapowiec mógł nie wierzyć w Boga, ale za to wierzył w swojego Fuhrera. Podobnie w pozostałych krajach tumany wierzyły w swych Ojców narodu. Dla ateisty bezkrytyczna wiara w coś (lub kogoś), to czysta głupota. Dlatego czasem wątpimy... > Wyjątkowe bydlactwo miało miejsce wśród ateistów-rewolucjonistów francuskich czy czerwonych w Hiszpanii, którzy nie tylko mordowali księży, zakonników i zakonnice, ale wcześniej torturami zmuszali ich do wyparcia się wiary. Ooo! Straszne. Jacy wredni... Ach ta pasja "wyjątkowe bydlactwo"... Rozumiem, że w Twojej wersji historii frankiści byli sympatyczni i walczyli iście po rycersku? Daruj sobie to epatowanie, bo nudą wieje (zieeew), a i wiarygodności nie dodaje... W Hiszpanii wszyscy mordowali. Co do Rewolucji Francuskiej to się zgodzę, że część z przywódców mogła być ateistami (może nawet większość). Ale morderczej tłuszczy, którą się wysługiwali raczej daleko było do ateizmu. Biorąc pod uwagę, że prosty chłop (często katolik z dziada pradziada) do tego analfabeta, nie zastanawiał się nad swym światopoglądem. Ważniejsze było wypełnienie brzucha, a brzuchol miał zazwyczaj pusty. A kto miał brzuchol pełny? M.in. kler. @ Yarr > Mógłbym przypomnieć w jaki sposób ateiści francuscy i rosyjscy rozprawiali się podczas rewolucji francuskiej i bolszewickiej z katolicyzmem i prawosławiem i całą tradycją chrześcijańską. A z kim oni się nie rozprawiali? Ze wszystkimi, którzy ich ślepo nie popierali. > Przecież oczywistą kwestią jest kto atakuje, kto prowokuje, kto kpi. Przedstawianie argumentów komuś, kto nie zamierza ich nawet przeczytać (o zrozumieniu i zastanowieniu się nie wspominam nawet) mija się z celem. I vice versa... Biadolisz, że sobie pokpiwamy... A tu zaraz wypowiedź Mogrim''a: "Po tylu latach życia można dostać demencji - raczej ku temu bym się w przypadku Ryśka skłaniał." Szyderstwo? Gdyby mi się chciało, tak jak mi się nie chce, to wynalazł bym jeszcze kilkanaście takich "kwiatków", ale po co?
  7. No właśnie modlą się, i nie jest już istotne czy robią to do obrazu (jako obrazu) czy do istoty, którą ten obraz symbolizuje. Ludziska oblepiają złotem ów wizerunek, ba! koronują i jeszcze tam jakieś cuda wyprawiają. To jest bałwochwalstwo. I trzeba być ślepym żeby tego nie widzieć. Tym gorzej dla bałwochwalców!
  8. > A tak z innej beczki kiedys byla zmianka w testamencie nie wierz w obrazki i figurki ale to skrzetnie usunieto i tak ludzie sie modla do obrazkow fajna perspektywa :] Pozdro >Muahahaha. Czytać to jedno, ale interpretować to drugie. Rzeczywiście śmieszne... Ale ja bym się tak nie rozpędzał -- taka np. adoracja obrazów Matki Boskiej "Jakiejś tam" to w istocie bałwochwalstwo.
  9. Scharfschutze

    Close Combat - seria...

    Bo to normalna rzecz i... realistyczna. He :). To podobnie jak z Wurframmena 280mm (w CC 3) walnęło się w budynek i słyszało ten ogłuszający wrzask masakrowanych bolszewików. Fakt, pamiętam te ucieczki moich Brytyjczyków przed czołgami w Arnhem ;). Ratował ich tylko tzw. teren zabudowany... Mam mało gier, bo i rzadko je kupuję -- jak mam wydać kasę, to muszę być przekonany, że warto. Miałem duże nadzieje związane z tym tytułem, szczególnie po przeczytaniu recenzji (bodajże w CD-A)... Niestety, sromotnie się zawiodłem. Popykałem trochę, po czym zdegustowany odłożyłem na półkę... Jest to jedyna gra, której kupno uważałem (i nadal tak twierdzę) za wyrzucenie kasy w błoto. "Drugiej Fazy" już nie kupiłem. W większości wypadków tak chyba jest, nie wiem. Ogólnie RTS-y omijam szerokim łukiem; wyjątek stanowi Company of Heroes. Mimo "erteesowego" podejścia gra jest znośna -- dobry dźwięk, grafika itp. CoH ratują przede wszystkim misje połączone w miarę sensownie w całość. Wolałbym jednak połączenie takiego Close Combat (zasady) z CoH (grafika, ale duże oddalenie). To byłaby mieszanka wybuchowa! Jakiś rok temu wróciłem sobie do Arulco (Jagged Aliance 2) :). Uważam tą grę za jedną z najlepszych gier taktycznych łączącą elementy RPG ze strategią i przygodą. Chyba już nie ma takich... Co do Wages of War, to spróbuj poszukać na Gamespot.com, jeśli mnie pamięć nie myli, to właśnie stamtąd pobrałem Panzer General. [ http://www.gamespot.com/]
  10. Scharfschutze

    Close Combat - seria...

    Cóż, paliwo lotnicze dobrze się pali... Chyba na niższych poziomach (Rekrut i chyba Liniowym) w posiłkach Waffen-SS występowały "Panthery", ale nie jestem pewien (dawno nie grałem w podstawkę). Ostatnio tłukłem się z bolszewikami pod Stalingradem starając się powstrzymać operację "Uranus"... Hahaha! Robię podobnie, ale... cholera, czasem to się nie udaje. Jak zagrasz w moda CC5.Mouse.1940 (a może już grałeś?) to spotkasz się z dość trudnym terenem; Francuzi ukryci w lasach wraz z działami, a Twoje czołgi na otwartym terenie. Zanim człek się pokapuje skąd strzelają to praktycznie jest już po maszynach. A w modzie masz do dyspozycji tylko Pkpfw I, II i III z działem kal. 37mm (a nie 50mm) i wczesną wersję "czwórki" z działem wsparcia 75mm. Ale i tak źle nie jest, masz do dyspozycji polową haubicę 150mm, która często ratuje sytuację (francuskie czołgi może nie najlepsze, lecz piekielnie dobrze opancerzone). Hmm, jakoś nie zwróciłem uwagi... Chyba czas odkurzyć GJS ;). Rzeczywiście, jak teren dobry, sprzyjający obronie to można rostrzygnąć potyczkę bez strat własnych :). Dokładnie. Szczególnie w CC 3, w Stalingradzie, na szosie między fabrykami stawiałem przy samym krańcu mapy jedynego "Tigera", który zamieniał się w "panzerknackera" :). Taa, w "trójce" było większe pole do popisu przy pojedynkach artyleryjskich (np. podczas walk na Łuku Kurskim), ale rozpiętość map dochodząca podajże do ok. 700m na to pozwalała. Ogólnie w modach poprawiono skuteczność snajperów; mnie również to cieszy. Na marginesie: w Der Kessel w jednym, czy dwóch niemieckich pułkach masz dostęp do dwu osobowej drużyny snajperów (jeden ma K98k, drugi STV) -- zabójczy "team". Niestety, ale większość RTS-ów nie ma nic wspólnego ze strategią, ani taktyką. Dlatego zamiast brać się za np. Sudden Strike czy inny Blitzkrieg to wolę stary i mocno leciwy Panzer General z lat ''90. Przynajmniej można już go mieć za darmo, jako abbadonware...
  11. OK. Mogę się mylić. Zauważ jednak, że tu nie tylko chodzi o poziom gospodarczy, ale ogólnie poziom cywilizacyjny (szkolnictwo, opieka medyczna, jakość życia, dochód na osobę, liczbę bezrobotnych, długość bycia bezrobotnym itp.). Spójrz z resztą na te zestawienia; czemu dominują państwa protestanckie (+ laicka Francja)? Może sam spróbujesz to wyjaśnić, hę? Rozwój Korei Płd. spowodowały amerykańskie inwestycje w XX w. (podobnie jak rozwój Japonii tuż po wojnie), nie te ramy czasowe... I nie będę się tam doszukiwać protestanckiej tradycji, bo tam rzeczywiście jej nie ma. Bynajmniej. Życie religijne w krajach protestanckich zamiera. Poza tym jest tam większy odsetek ateistów. Znajdź u mnie zwrot "li tylko". Napisałem: "Hiszpania i Irlandia swój sukces gospodarczy zawdzięcza m.in. Unii, (...)" oraz "(...) kraje te wiele zawdzięczają obfitym dotacjom z kasy Unii Europejskiej, w głównej mierze dzięki czemu mogły one doszlusować do pierwszej 20-tki". Czytaj uważniej, OK? Grecja nie miała tego co w/w kraje: dobrego rządu i/lub woli pracy. Wówczas nie bardzo kumano, że jak jest czegoś w nadmiarze, to traci to na wartości. A podstawy, w pewnym sensie, nowoczesnej ekonomii stworzył dopiero... w Wlk. Brytanii Adam Smith w XVIII w. Oczywiście. A skąd bierze się chęć udoskonalania prawodawstwa, ekonomii itp.? Z postępu nauki. A skąd postęp nauki? Z wolności głoszenia poglądów i otwartości społeczeństw na inność. To tak w dużym uproszczeniu. Konserwatyzm na dłuższą metę powoduje stagnację, a ta ubóstwo.
  12. Scharfschutze

    Close Combat - seria...

    Koniecznie! PzJager i reszta odwalili kawał przyzwoitej roboty. Zwróć szczególną uwagę na komunikaty Niemców zaraz po przechwyceniu VP-ta. Po prostu wymiatają. Po za tym, tak jak już pisałem, jest to dość trudny mod, gdyż i sytuacja wojsk Osi nie jest najlepsza. To fakt, podstawka mimo wszystko jest łatwa. Mnie jedynie irytowało to, że Amerykanie dostrzegali moje działa zaraz po pierwszych salwach. Jak moi ogniomistrze spudłowali, to po chwili byli już pozamiatani ;). Poza tym mam wrażenie jakby nieco "wzmocniono" wytrzymałość Shermanów. Ale nic to, od czego są mody? Do podstawki mogę polecić CC4CC5newsounds (ok 9MB). Dźwięki są tam o wiele lepsze od wersji podstawowej. Dużo lepsze. Hehehe... Racja. I jeszcze to miłe uczucie kiedy można było pociągnąć z PaK 75mm z odległości ponad 500m do wrogiego czołgu (albo z jeszcze większej odległości w CC 3). Teraz w większości gier pseudostrategicznych (i pseudotaktycznych) zw. RTS-ami bezsensownie stosują tzw. "mgłę wojny" ograniczając widoczność jednostek do kilkunastu metrów. A tak w ogóle to skąd pobierasz mody? Ja od chłopaków z Close Combat Series.
  13. Jak to drzewiej mawiano, przez żołądek do serca. Wspólne robienie czegokolwiek z partnerką może być świetnym punktem wyjścia do tzw. zawiązania akcji. Nie, ale w odczuciu co po niektórych tak. Stereotyp ateisty -- komunista, lewak, libertyn etc. Uważam, że wymienione przeze mnie, nazwijmy je ideologie same w sobie są złe i szkodliwe. Tak samo faszyzm i pochodne faszyzmu. Tak samo religie, gdyż zbyt często odwołują się do niezdrowych emocji (patrz: fanatyzm). Z resztą wszelkie ideologie oparte na kulcie jednostki (jako wodza, ojca narodu, a nie jednostki, jako odmiennej osobowości każdego człowieka) uważam za zagrożenie. Te, złośliwiec! ;) No dobrze, Ty nie, ale były takie oszołomy, co nawoływali do tego. Ja twierdzę, że nie tędy droga. Jak się dobrze przyjrzysz, to dostrzeżesz, że za obecny stan obwiniam nie tylko kler i rodziców. Dobrze poczytaj. Mam wrażenie, że przeczytałeś słowo "kler" i już dalej nie jadąc wziąłeś się za odpowiedź pełną oburzenia. Zrozumiałbym Cię, gdybym rzeczywiście za to wszystko o czym tu akurat mówimy (czyli rozwiązłość, brak kultury etc.) obarczył tylko i wyłącznie kler i jego "działanie". No nie powiesz, że temu wszystkiemu winni są ci "wredni" ateiści? Równie dobrze można by o to posądzić system kapitalistyczny, że to niby przez pogoń za zyskiem. Świat się zmienia i nie jest to banał. Nikt nie nałoży kagańca ani na media, ani na "gwiazdy" w nich występujące. Europa to nie Chiny. Modę na rozwiązłość, na bezmyślną chuć mogą pokonać tylko dwie rzeczy (moim zdaniem): rozsądek oraz moda na "kontrrozwiązłość". Tak jak mówiłem, Kościół jeśli chce wejść do tej gry musi zmienić swoją retorykę i zejść z ambony na ziemię. To po pierwsze. Po drugie, jak wiadomo, przykład idzie z góry, więc niech nie zamiata swych problemów pod dywan, bo ludzie AŻ tak głupi nie są i to widzą (vide sprawy z pedofilami w Kościele i homoseksualistami w klerze). Swym zachowaniem podważa tylko własną wiarygodność. Niektóre uważam za zbyt restrykcyjne, ale bez przesady. Dyscyplina musi być. Niemniej takie np.: zabranianie stosowania prezerwatyw uważam za szkodliwe i to mocno, szczególnie teraz, w erze AIDS. Teraz rodzic jest zajęty pracą (to już nie te czasy kiedy mógł w pracy odbębnić 8h i iść do domciu), szkoła ledwo dycha, media lansują tandetę, politycy są zajęci sobą, a Kościół zajęty jest politykami. A dzieci są zajęte... sobą. Niestety, nie ma niewinnych. Ale za to są pokrzywdzeni... Kwestia podejścia. 6 lat, też może być, ale bez "łopatologii". Delikatnie... z wyczuciem. Ależ zgadzam się z Tobą! Ten kto tak myśli byłby dość naiwny. Wyuzdania nie da się całkowicie powstrzymać, tak jak kradzieży czy zabójstw, choćby nie wiem jakie kary za to groziły. Edukacja (rzetelna) może za to zminimalizować ten, że tak powiem, trend. I oto właśnie chodzi. Osobiście wolę jakość, nie ilość ;). Poza tym jestem monogamistą. Uważam, że należy się dopasować przed ślubem. Dla mnie to oczywiste. Miłość (in. "chemia mózgu") bez seksu jest jakimś półproduktem. Naturalnie mówię tu o miłości tzw. erotycznej (wg podziału E. Fromma). Dobre z tym płonącym burdelem :). Ale powiem tak, Chrześcijaństwo nie ma copyrightu na treść Dekalogu. Te prawa istniały już wcześniej, nihil novi. Staram się przestrzegać tych praw, ale tylko dlatego, że uważam je za przyzwoite, gdyż wyznaję zasadę: żyj i daj żyć innym oraz nie ograniczaj cudzej wolności własną. Wszelką ingerencję w moją własną wolność traktuję jako atak, a wówczas budzę w sobie to, co większość z nas ma. Wiesz chyba o czym myślę? Kiedyś, jakoś po przełomie (w okolicach ''90) wychowawczyni w szkole średniej zwróciła się do mnie (jako jedynego ateisty), czy nie będzie przeszkadzał mi krzyż, jak go powiesi nad drzwiami klasy. Wówczas nie miałem nic przeciwko -- uznałem, skoro demokracja, to demokracja, jako mniejszość nie mam nic do gadania. Dziś rzekłbym: nie, nie zgadzam się, gdyż jest to szkoła państwowa, a nie katolicka. Laickość zobowiązuje, dlatego jestem przeciw umieszczaniu symboli religijnych w miejscach użyteczności publicznej. Dlatego jestem przeciwnikiem umieszczania odniesień do Boga w preambule do konstytucji (jeśli miałoby to się ograniczać tylko do jednej religii). Szczęściarz, bo ja takowych nie miałem wcale... Ale dokształcałem się sam i nie Kamasutrą, tylko Sztuką kochania Michaliny Wisłockiej (jeśli chodzi o sprawy związane z uczuciami i rozsądnym podejściem do seksu). Praktyka technik seksualnych polegała na zasadzie prób i błędów ;). No, ale tak to kiedyś było... Hmm, a gdzie to wyczytałeś? Poza tym taka skrajność śmierdzi mi propagandą... albo "wypadkiem przy pracy" rozdmuchanym i rozciągniętym na ogół po to aby "urżnąć łeb postępowo-lewackiej hydrze" :). Mam niezłą wyobraźnię. Poza tym potrafię czasem patrzeć oczami przeciwnej strony. Czasem również bywam Żydem wśród antysemitów, wierzącym wśród komunistów, socjalistą wśród kapitalistów i odwrotnie. Fakt, wśród postępowców też zdarzają się pustaki... A czym się kierują? Nie mam pojęcia. Ja mam własną kierownicę. Nie zaperzaj się ;), źle mnie zrozumiałeś. Przytoczone przez Ciebie przypadki, będące moim zdaniem wyjątkami mogą ukazywać głupców lub nadgorliwców. To nie o autorach, na których się powołałeś. Czasem moje zdanie jest zbierzne z poglądami pp. Michnika i Geremka, a czasem z p. Łysiaka (i nie widzę tu sprzeczności!). To że czytam od czasu do czasu "Gadułę Wyrodną" ;) nie oznacza automatycznie, że podchodzę do zawartych tam treści jak do, hmm... Biblii (sorki). O p. Ziemkiewiczu to mogę tylko powiedzieć, że swoją manią "antymichnikową" i sposobem wypowiedzi (i jej treści) kompromituje się jako publicysta. Bliżej mu do szlachcica-pieniacza, warchoła, który zamiast szablą, wymachuje piórem... Grossa Tomasza (w odróżnieniu do G. Grossa) pominę nilczeniem, bo szkoda na niego słów. Dodam tylko, że podnoszenie aj-waj! tylko pogarsza sprawę i absolutnie jej niepoprawia. No, ale kilku krzykaczy zawsze "nabije" sobie punktów u publiczności... Bezproblemowo!? Proszę... Rozumiem, że niepokoje społeczne, religijne i wojny z tym związane był to nic nieznaczący margines, wypadek przy pracy? Bronisz religii i Kościoła... OK. Masz prawo. Ale religia i Kościół to ludzie. Ludzie to Kościół i religia. Z zaznaczeniem, że bez ludzi (czyli wierzących) nie ma ani religii, ani Kościoła. I to ludzie swym postępowaniem wydają świadectwo religii (jaka by nie była) i Kościołowi (jaki by nie był). Zwierzchnik Kościoła, papież jest jakby na świeczniku, jeśli on jest podły, to jak to wpływa na odbiór religii, której służy? Oczywiście, że widzę... ale w szarościach, Ty natomiast w ostrych i skrajnych kontrastach. Kościół poniekąd strzelił sobie sam w stopę i dlatego teraz ma tak dość słabe oddziaływanie na ludzi. Swoją hipokryzją, łapczywym wyzyskiem, politykierstwem, stymulowaniem wojen, podjudzaniem jednych przeciw drugim przyćmił większość ze swych pozytywnych dokonań. Sam sobie winny... Wiadomo jakimi metodami. I znowu nie tak znakomicie, już nie bądź taki ogrodnik i nie przesadzaj ;). Herezje, schizmy, kłótnie o papieski stolec, Reformacja. Nie mówiąc już o towarzyszących temu wszystkiemu rzeziach. Owe metody utrzymania władzy nad ludźmi i ich duszami nie miały nic wspólnego z dogmatami wiary. A wręcz przeciwnie... Nieco uogólniłem, ale analogię i tak są dość dobrze widoczne. A co do Polski, wcale nie musiała być rolnicza... Zbyt długo utrzymywała się u nas pańszczyzna (przez co nie wyodrębniła się mocno struktura mieszczańska).
  14. Na poniższe dane składają się: średnia długość życia, analfabetyzm, poziom edukacji oraz standard życia w państwach w skali światowej. Dane dotyczą również jakości życia dzieci. The Human Development Index (HDI) / Wskaźnika Rozwoju Społecznego (lub Ludzkiego) Najwyższe wskaźniki osiągnęły: 1 Iceland 2 Norway 3 Australia 4 Canada 5 Ireland 6 Sweden 7 Switzerland 8 Japan 9 Netherlands 10 France 11 Finland 12 United States 13 Spain 14 Denmark 15 Austria 16 United Kingdom 17 Belgium 18 Luxembourg 19 New Zealand 20 Italy .. 37 Poland [ http://hdr.undp.org/en/media/hdr_20072008_table_1.pdf] W czołówce plasuje się praktycznie większość państw o tradycji protestanckiej (poza Niemcami -- 22 poz.), w tym również z silnym oddziaływaniem ateizmu organicznego, który należy odróżnić od ateizmu przymusowego charakterystycznego dla byłych krajów komunistycznych. Wysoki poziom Irlandii (4 poz.) i Hiszpanii (19 poz.) zasługuje na dodatkowy komentarz: kraje te wiele zawdzięczają obfitym dotacjom z kasy Unii Europejskiej, w głównej mierze dzięki czemu mogły one doszlusować do pierwszej 20-tki. Podobno bardziej miarodajny jest tzw. wskaźnik ubóstwa, no to proszę... The Human Poverty Index (HPI) / Wskaźnik Ubóstwa Społecznego Najniższe wskaźniki osiągnęły: 1 Sweden 2 Norway 3 Netherlands 4 Finland 5 Denmark 6 Germany 7 Switzerland 8 Canada 9 Luxembourg 10 Austria 11 France 12 Japan 13 Australia 14 Belgium 15 Spain 16 United Kingdom 17 United States 18 Ireland 19 Italy [ http://hdr.undp.org/en/media/hdr_20072008_table_4.pdf] Hmm, znowu na czele państwa o protestanckiej spuściźnie... Co ciekawe najlepsze rezultaty osiągają państwa o obniżonym zaangażowaniu religijnym, a tym samym mocniejszym oddziaływaniu ateistycznego światopoglądu. Czy to o czymś nie świadczy?
  15. Dopiero po II Wojnie Światowej. To teraz. Można rzec, że dyskusyjna. Pytanie: czy odważyłby się na zerwanie z papiestwem, gdyby nie Reformacja? Spójrz na spuściznę i na poziom rozwoju krajów nie tylko kolonialnych, gdyż o to mi od początku chodzi. Hiszpania i Irlandia swój sukces gospodarczy zawdzięcza m.in. Unii, gdyby nie to, nadal panowałaby tam bida. Dzisiaj, nie... Kiedyś, dość istotnym.