Krojsta

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    5
  • Dołączył

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutralna

O Krojsta

  • Ranga
    Obywatel
  1. To można się zastanowić czy w ogóle jest sens krytykować jakąkolwiek ocenę recenzentów i nazywać ją "niesprawiedliwą". Dopóki ten przeszedł grę w całości i zagłębił się w jej struktury to jego ocena jest nietykalna nieważne jaka by była. Oczywiście nie mam na myśli przechodzenia takiego GTA IV na 100% czy zrobienia wszystkich questów w Oblivionie. Przejście głównego wątku fabularnego (z odchyłami w grach sportowych i samochodowych na przykład) jest minimum aby jakąkolwiek grę oceniać. Tylko, że w dzisiejszych czasach każda sekunda to stracony pieniądz i na powolne oglądanie każdej tekstury nie ma czasu. Mimo wszystko my też mamy z tego korzyści bo uzyskujemy informację (jak je zinterpretujemy to już od nas zależy) o wiele szybciej.
  2. Nie czytałem wcześniejszych stron ale zaryzykuje i polecę Frost/Nixon. Również dla tych osób, które nigdy nie słyszały o watergate. Ten film po prostu porywa. Mimo względnego braku akcji emocje są niesamowite. Potyczka dwóch tytułowych postaci może być porównana do walki Dawida z Goliatem. Nixon - naprawdę inteligentna, przebiegła świnia i Frost, który tak naprawdę by chciał ale nie może. Do ostatnich chwil wciska w fotel (chociaż w filmie ani razu nic nie wybucha ;P), a smaczku dodaje to, że wszystko miało miejsce naprawdę w latach siedemdziesiątych.
  3. Jeżeli chodzi o zbytnie krytykanctwo gier. Zauważcie, że to jest tak, że jak któraś z gier nie spodobała wam się to w miarę wypisywania kolejnych wad sami się nakręcacie i gra, która nie była taka zła nagle robi się kaszanką. To wychodzi samo z siebie. Profesjonalni redaktorzy powinni wyzbyć się takiej postawy ale jak wiadomo internet wszystkim otwiera gęby.
  4. Odpowiedź bardzo prosta. Co jest lepsze, coś co jest wielofunkcyjnym sprzętem, którego jedną z opcji jest granie czy coś co się tylko w tym jednym specjalizuje (pomijam tutaj odtwarzanie filmów itp.). Konsole są do grania i robią to najlepiej. Na pececie można pograć, ale znudzi się przy czwartej wymianie sprzętu.
  5. Krojsta

    Mirror’s Edge – recenzja

    Recenzent albo jest słabym graczem, albo ja jestem wybitnym hardcore''owcem. To drugie odpada więc wygląda na to, że ME naprawde nie jest takie trudne. ANI RAZU nie stałem w tej grze 15 minut bezczynnie patrząc na drążek i kombinując. Trzeba się nauczyć myśleć w pewien specyficzny sposób. Trzeba widzieć to co Faith. Jeśli drążek wisi za wysoko to musimy trzeba pobiec pionowo po ścianie, odwrócić się i skoczyć, jeżeli przerwa między półkami jest za długo na skok to biegniemy po ścianie, można dodatkowo odbić się na końcu. Jeśli już pojmiemy o co chodzi frajda jest przeogromna, a jeśli pobijemy czas w speedrunie to dniami przypominamy sobie nasz perfekcyjny przebieg. To trzeba poczuć. Jest to gra z tych, które się kocha albo nienawidzi. Możesz czerpać radość z idealnego przewrotu po długim skoku, możesz rzucać padem bo skok Ci nie wyszedł.