Rusty-Luke

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    2414
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Rusty-Luke

  1. Rusty-Luke

    Wiedźmin 2 - temat ogólny

    Tylko w jedną gałąź. Generalnie niepisaną zasadą chyba wszystkich gier tego typu jest to, że postać od wszystkiego jest do niczego. Najłtawiej gra się czarownikiem, najtrudniej szermierką.
  2. Nie śledziłem informacji dotyczącej tej gry. Mógłby mi ktoś powiedzieć, czy będzie w niej jakaś interakcja z NPCami czy to raczej coś w stylu Dark Souls, gdzie przez kilkadziesiąt godzin idziemy przed siebie nie spotykamy kilku, niezbyt rozmownych ludków?
  3. Rusty-Luke

    Banki - który wybrać?

    Niekonieczne. Ceny dóbr są w ciągłym ruchu, jedne rosną podczas gdy inne spadają, dynamika wzrostu/spadku poszczególnych cen jest inna, zmieniają się w innych proporcjach i innych okresach, dlatego ciężko jest zmierzyć coś takiego jak poziom cen. Na przestrzeni dekad sposoby szacowania inflacji się zmieniały. Wiadomo, że rządy (i agencje z nimi związane) mają tendencję do ukazywania inflacji w jak najlepszym dla nich świetle, ale warto pamiętać, że używając innej metody może się okazać, że inflacja jest 2x albo nawet 3x wyższa niż ta podawana oficjalnie.
  4. Rusty-Luke

    Książki - temat ogólny

    Może to faktycznie wina tłumacza, ja czytałem i sagę, i opowiadania po angielsku i nie miałem wrażenia ubóstwa języka autora. Być może, jak piszesz niżej, miałeś też po prostu wygórowane oczekiwania względem opowiadań. A mi właśnie najbardziej przypadło do gustu trzecie opowiadanie, a najmniej drugie. To ostatnie jest chyba najbardziej podobne do sagi - jako jedyne porusza kwestie wielkiej polityki i intrygi na poziomie całego królestwa. Tym też głównie różni się od pozostałych. >Nie jest to Cykl opowiadań poświęcony jest dwójce bohaterów, musi być więc inny niż saga, która poświęcona jest historii całego kontynentu. Wydaje mi się też, że sama forma opowiadań wymusza inny styl. W ogóle podoba mi się też w tych opowiadaniach, że w ogóle nie ma w nich magii. Prawie tak jak w "Grze o tron". Później, z tomu na tom, jest jej coraz więcej. Mam nadzieję, że w 2 ostatnich tomach Martin nie zrobi z cyklu "Eragona" albo "Harrego Pottera", ale generalnie nie mam o to obaw. :)
  5. Rusty-Luke

    Książki - temat ogólny

    A, odnośnie opowiadań Martina dodam jeszcze, że albo są znacznie bardziej przewidywalne niż właściwa saga, albo po prostu jej przeczytanie bardziej mnie wyczuliło.
  6. Rusty-Luke

    Książki - temat ogólny

    A mnie Sandro zachęcił i dzisiaj zacząłem czytać. Jestem już po pierwszym opowiadaniu. Na początku faktycznie jest tak, jak piszesz, ale potem dość szybko się to zmienia. Pierwsze opowiadanie spodobało mi się, zobaczymy jak będzie dalej. Skąd to info? Accid Nie powiedziałbym... Ale przykładów nie podam, bo czytałem już dość dawno i nie uważam Wiedźmina za jakieś arcydzieło polskiej literatury, więc i w pamięci mi jakoś szczególnie nie utknęło (chociaż tożsamość cesarza Nilfgaardu i jego perwersyjne plany chyba zapamiętam do końca życia...).
  7. Rusty-Luke

    Wiedźmin 3 - temat ogólny

    Wg mnie w W1 wyglądał jakby miał porażenie mózgowe, w W2 było zupełnie ok, ale najlepiej wygląda właśnie w W3. Powiedziałbym, że z wiekiem nabrał dostojeństwa. :D
  8. GTA V w rok od premiery - 34 mln. :D
  9. Rusty-Luke

    Książki - temat ogólny

    Świat Wiedźmina wiarygodnym? No proszę... Przecież czytając opowiada wyraźnie widać, że Sapkowski bawił się stylem i nie miał w planach tworzyć jakiejś jednej spójnej, poważnej historii. Te opowiadania są pełne wydarzeń tak absurdalnych, że nawet w konwencji fantasy nie da się ich nazwać wiarygodnymi (co oczywiście zarzutem wobec nich nie jest, po prostu saga Martina czy Tolkiena i świat wykreowany przez Sapkowskiego to już w zamierzeniu dwa różne podejścia do tematu).
  10. A dlaczego normalnego referendum nie było? Bo nie pozwoliły na to władze (wtedy jedynego) państwa ukraińskiego. Dlaczego nie pozwoliły? Bo albo a) zdawały sobie sprawę z nieuniknionej porażki, albo b) nie uznają prawa ludzi do samostanowienia o osobie. Tak czy inaczej, konflikt jest winą tylko i wyłącznie (wtedy jedynego) państwa ukraińskiego. Wystarczyło zgodzić się na referendum. A więc wychodzi na to, co napisałem na samym początku: to Poroszenko i jego banda są agresorami. Nie rozumiem uwagi? Normalna nazwa geograficzna, jak każda inna. Heh, a Ty w kółko to samo. Konflikt toczy się jedynie o część Ukrainy. Część, w której nastroje separatystyczne, jak już Ci udowodniono, istnieją praktycznie od zawsze. Jak już pisałem, Rosja zapewne nie popiera separatystów z dobroci serca, ale dlatego, że ma w tym własny interes. Na przykład taki, że jeśli państwa noworosyjskie uniezależnią od Ukrainy (btw: czy państwo Poroszenki ma w ogóle jakąś nazwę, która nie jest tożsama z nazwą kraju...?), to Rosji będzie łatwiej wpływać na politykę w tym regionie. I nikt temu nie przeczy. Ale jeśli mieszkańcy Noworosji sami tego chcą, to należy uszanować ich decyzję! A ja wierzę, że tego właśnie chcą. Gdyby było inaczej - i znowu piszę to już po raz któryś z rzędu - to rząd Ukrainy pozwoliłby na zorganizowanie normalnego referendum.
  11. To zależy od indywidualnego przypadku, a nie od tego, czy separatyści chcą się przyłączyć do innego państwa, czy nie. Na przykład Francja z pewnością mogła zyskać więcej na destabilizacji panowania Wielkiej Brytanii w Ameryce Północnej niż Rosja na aneksji mikroskpijnego (względem jej własnej powierzchni terytorialnej) i niezbyt zamożnego regionu na Ukrainie. Tym bardziej, że sami koloniści jak najbardziej całkiem zamożni już wtedy byli. Zadymek Przecież o takiej możliwości też pisałem... meryphillia No to piszę po raz trzeci (chyba) - skoro nie było realnej chęci się odłączać, to wystarczyłoby zgodzić sie na normalne referendum. Jeśli Rosja i Noworosja by na to pozwoliłyby, to kryzys szybko zostałby zażegnany i region pozostałby częścią państwa Poroszenki. Jeśli nie, to strzeliliby sobie sami w stopę, bo byłoby to równoznaczne z tym, że poparcia dla secesji nie ma, a jest tylko agresja ze strony Rosji. Nikt nie miałby co do tego wątpliwości i Rosja nie mogłaby stylizować się na mediatora. Państwa cywilizowane stosują w takich przypadkach referendum, i tyle (jak UK w sprawie Szkocji - Brytyjczycy mogą być dumni z tej decyzji).
  12. Heh... Udowodniono Ci już, że spearatyzm noworosyjski istnieje od upadku ZSRR. W przypadku Abchazji - było tak samo. To Ty masz klapki na oczach i ignorujesz proste fakty. Inna sprawa, że Rosja wspiera separatystów nie z dobroci serca, a dlatego, że widzi w tym własny interes. Tylko nie ma w tym nic dyskredytującego dla separatyzmu. Francja podczas wojny o niepodległość USA także przystąpiła do konfliktu tylko dlatego, że widziała w tym swój interes - po upokażającej porażce w wojnie 7-letniej i utracie terytoriów, Wielka Brytania była hegemonem na kontynencie północnoamerykańskim. Francja przystąpiła do wojny, by zmienić układ sił na bardziej jej sprzyjający. I co? Też będziesz pisał, że "mieszkańcy tych rejonów byli ostatnim, najmniej istotnym powodem chęci do separacji"? Mało tego, Francja działała (mniej więcej) wg tego schematu, co teraz Rosja. Najpierw jej zaangażowanie ograniczało się do dostaw broni i amunicji, a dopiero potem wysłania wojska. rob006 W zasadzie odpowiedzią na Twój post może być to, co napisałem wyżej. Mimo że koloniści nie chcieli przyłączyć się do Francji, to Francja była trzecią stroną konfliktu, która miała pewien interes w całej wojnie. Jesteś naiwny jeśli myślisz, że strona trzecia pojawia się tylko wtedy, gdy koloniści chcą dołączyć do już istniejącego państwa. Strona trzecia istnieje zawsze i zawsze w pewien sposób musi się (chociaż pośrednio) ustosunkować do konfliktu, choćby podejmując decyzję o uznaniu (lub nie) niepodległości państwa separatystycznego. I niemal zawsze robi to w oparciu o swój własny interes. Zadymek Jasne, tak też może być, że większość Noworosjan tolerowała rząd Ukraiński do czasu, w którym zmieniła się władza i dopiero pod wpływem zmiany zradykalizowali się. Nic to nie zmienia. Dokładnie taka sama sytuacja była w koloniach brytyjskich aż do czasu rewoluzyjncyh zmian wprowadzanych przez parlament. Jak już pisałem: "A nawet jeśli zapędy separatystyczne pojawiły się dopiero teraz, to co to zmienia? Zupełnie nic. Koloniści przez 150 lat też byli lojalnymi poddanymi monarchy brytyjskiego. Ba, nawet po rozpoczęciu starć militarnych czuli się dumnymi poddanymi Grzegorza III (wystarczy sobie poczytać petycje, jakie kongres kontynentalny wysyłał królowi) aż tu nagle, w 1776 roku, ogłosili niepodległość. Czy to ich dyskredytuje? Nie. Przez 150 lat mogło im się dobrze żyć pod panowaniem monarchy brytyjskiego aż do czasu, kiedy stwierdzili, że jednak lepiej samemu zadbać o siebie. W przypadku Noworosji mogło być tak samo i w żadnym razie nie umniejsza to ich dążeń niepodległościowych."
  13. Jeśli ktoś uważa, że człowiek powinien być człowiekiem wolnym (a nie niewolnikiem państwa) i brać odpowiedzialność za swoje czyny, to znaczenia nie ma. Jeśli mieszkańcy jakiegoś regionu chcą dokonać secesji i przyłączyć ten region do innego państwa tylko dlatego, że uważają przywódcę tego innego państwa za przystojniejszego, to należy tę decyzję uszanować tak samo, jak wtedy, gdyby powód był poważniejszy.
  14. Władze Ukrainy przecież miały szansę ukazać, że to farsa - wystarczyło zgodzić się na referendum. Jakoś nie za bardzo się do tego garneły. Przypadek? Nie sądzę. ;)
  15. Nie wydaje mi się. Zresztą ZubenPL podał link. Ale przecież to jest oczywiste. Po broń sięga się właśnie wtedy, kiedy jest szansa na sukces. Niby w jaki sposób separatyści mieli walczyć przeciwko regularnej armii? Bez pomocy Rosji było to niemożliwe nie dlatego, że nie istniało poparcie dla idei. Było to niemożliwe dlatego, że we współczesnych państwa, z małymi wyjątkami, tylko policja i wojsko mają broń. Nawet jeśli część tych sił opowie się za secesją i stanie po stronie separatystów, to będzie ich zbyt mało, by walczyć z siłami pozostałej części państwa. Dlatego każdy normalny separatysta czeka na odpowiednią sytuacje geopolityczną, która zmaksymalizuje jego szansę w walce z państwem-opresorem (nie licząc Polaków, którzy powstania lubili wywoływać bez szans na sukces, a Ty chyba przesiąkłeś tą mentalnością...). Na Ukrainie taka sytuacja pojawiła się dopiero wtedy, gdy Majdan doprowadził do destabilizacji tego państwa. Czy wg Ciebie Warszawiacy podczas II WW czuli się dobrze pod okupacją Niemców? Tak wynikałoby z Twoich dziwnych teorii. Przecież to "dopiero realna (mniej lub bardziej, w każdym razie na pewno liczyli na pomoc Rosjan) szansa na wyrwanie się z rąk rosyjskich wywołała bojowe nastroje separastyczne". Nie widzisz, jakie głupoty piszesz? Oczywiście! Mało tego, ja już dzisiaj uważam, że III RP przegina pałę. Jak zresztą niemal każde państwo. Człowiek XXI wieku jest niewolnikiem państwa. Mentalność człowieka dzisiejszego i żyjącego trochę ponad wiek temu są zupełnie inne. Kiedyś wystarczył nakaz nauki dzieci religii w innym języku, by doszło do buntu we Wrześni. Dzisiaj państwo jest praktycznym monopolistą nauki na każdym szczeblu i każdemu to odpowiada. Podatek nałożony na produkcję whisky w USA wywołał bunt, do którego stłumienia potrzeba było interwencji wojska. W niektórych stanach, po wprowadzeniu obowiązku edukacji, było tak samo. Dzisiaj podatki przekraczają ponad połowę dochodu i wszyscy to akceptują. "Już dość dawno temu powiedziano, że najbardziej liberalna republika dzisiejsza wydałaby się ludziom ówczesnym strasznym domem niewoli, że stary porządek był po prostu naszpikowany niepojętymi dla nas wolnościami." - Paweł Jasienica. Ale wracając do meritum: oczywiście poparłbym Rosję i separatystów. Jeśli mieszkańcy jakiegoś regionu chcą przynależeć do innego państwa (lub tworzyć własne), to nie nie uważam, by ktokolwiek miał prawo ich zmuszać do wspierania instytucji, której oni wspierać nie chcą. Jeśli wolą Federację Rosyjską (lub niepodległość), to jest to wyłącznie ich wybór i ich sprawa. Mało tego, Twoje pytanie mnie dziwi. Niżej sam napisałeś, że gdyby w Noworosji odbyło się normalnie zorganizowane referendum, to poparłbyś dążenia separatystyczne Noworosjan. A gdyby na wschodzie Polski odbyło się takie samo referendum, z takim samym wynikiem, to już Polaków byś nie poparł? Polaków można zmuszać do łożenia na państwo, którego nienawidzą, a Noworosjan nie? Jak już pisałem, pokrętna ta Twoja logika. Zresztą najlepiej by było, gdyby państw i quasi-państw było jak najwięcej. Jeszcze w XIX wieku same Niemcy składały się z kilkuset takich niezależnych jednostek terytorialnych - było ich na tym obszarze więcej niż dzisiaj na całym świecie. Wg mnie to właśnie centralizacja sprzyja wzrostowi władzy państwa, dlatego - jako przeciwnik etatyzmu i centralizacji - jestem zwolennikiem koncepcji Europy Tysiąca Liechtensteinów. Ciekawostka historyczna: "In a January 29, 1804 letter to Dr. Joseph Priestley, who had asked Jefferson his opinion of the New England secession movement that was gaining momentum, he wrote: “Whether we remain in one confederacy, or form into Atlantic and Mississippi confederacies, I believe not very important to the happiness of either part. Those of the western confederacy will be as much our children & descendants as those of the eastern . . . and did I now foresee a separation at some future day, yet should feel the duty & the desire to promote the western interests as zealously as the eastern, doing all the good for both portions of our future family...”" http://mises.org/daily/6805/The-Jeffersonian-Secessionist-Tradition Ah, czyli kiedyś - te 150 lat temu i wcześniej - ludzie mogli decydować o własnym losie (i co z tego wynika: własnej przynależności państwowej), ale teraz żyjesz Ty i odmawiasz ludziom tego prawa? A tak na marginesie, po Kongresie Wiedeńskim zapanował na świecie jeden z najlepszych okresów relatywnego pokoju i prosperity. Przecież te cechy są mianownikiem wspólnym wszystkich (lub niemal wszystkich) reżimów autorytarnych (i tym bardziej totalitarnych) i nie ma tutaj nic, co pozwoliłoby określić Rosję mianem bolszewickiej. Mussolini też był bolszewkiem? Tak. Co prawda nie wydaje mi się, żeby aż ~96% głosujących było za przyłączeniem Krymu do Rosji, ale te 60-70% na pewno. Przecież już od dawna tam ponoć działają...
  16. O tym nie wiedziałem. Mówię o samych carach. Najpierw Paweł I, potem Aleksander I. Ten drugi zresztą podczas rozmowy z Czartoryskim przyznał zreszta, że generalnie popiera idee niepodległej Polski i nie pochwala działań Katarzyny względem Polski. Potem zresztą Czartoryski, jako minister, próbował do tego doprowadzić przy współpracy z Wielką Brytanią, szkoda tylko, że w samej Polsce nie było to rozwiązanie za bardzo popularne. Polacy byli bonapartystami. rob006 Dlaczego Krym? Rozmawiamy o Noworosji, gdzie separatyści w zasadzie już utworzyli dwa niepodległe państwa. Zresztą nieważne. Przecież to, czy dany region dokonuje secesji, żeby być niepodległym/lub dołączyć do istniejącego państwa nie ma znaczenia. No bo jakie? Jeśli ktoś chce utworzyć niepodległe państwo to można szanować jego decyzje, a jeśli chce się przyłączyc do innego - to już nie? Niezbyt to logiczne podejście. A powołuje się na kolonie brytyjskie, bo akurat historię tego kraju dobrze znam. Pewnie w historii innych są przypadki mniej lub bardziej podobne, ale mam na ten temat wiedzę mniejszą niż w parzypadku GB. A na marginesie, stan Teksas też pierwotnie ogłosił niepodległość od Meksyku, a potem dołączył do Stanów Zjednoczonych. Nie powinien mieć takiego prawa? Czy Stany pomagając mu w tym zachowały się bolszewicko (to już bardziej pytanie do meryphillii)?
  17. A niby dlaczego nie? Czy po zajęciu Ukrainy wzrośnie w Polsce poparcie dla Rosji? Nie. Czy przestaniemy być w NATO? Nie. Więc nadal nie będzie to dla Rosji opłacalne. A na marginesie, przypominam, że wśród zaborców to właśnie carowie rosyjscy jako jedyni pozytywnie rozpatrywali możliwość utworzenia państwa polskiego, szczególnie Aleksander I, który nawet ministrem spraw zagranicznych uczynił... Polaka (księcia Czartoryskiego).
  18. Heh... Przez ostatnie 25 lat, o ile wiem, takie dążenia były - tyle że nie artykułowane w tak dosadny sposób jak dzisiaj. Dlaczego? Choćby dlatego, że brakowało ku temu odpowiedniej koniunktury (geo)politycznej. W przeciwieństwie do tego, co piszesz, wcześniej szanse na odłączenie od Ukrainy były mniejsze. Teraz separatyści widzą większe szanse na sukces, bo wykorzystali destabilizację kraju. A myślisz, że dlaczego Dmowski przez tyle lat krytykował powstania narodowe i zapobiegał rewolucjom (np. w 1905)? Bo był pragmatykiem i czekał na lepszą sytuację polityczną. To samo robili separatyści przez te ostatnie 25 lat. A nawet jeśli zapędy separatystyczne pojawiły się dopiero teraz, to co to zmienia? Zupełnie nic. Koloniści przez 150 lat też byli lojalnymi poddanymi monarchy brytyjskiego. Ba, nawet po rozpoczęciu starć militarnych czuli się dumnymi poddanymi Grzegorza III (wystarczy sobie poczytać petycje, jakie kongres kontynentalny wysyłał królowi) aż tu nagle, w 1776 roku, ogłosili niepodległość. Czy to ich dyskredytuje? Nie. Przez 150 lat mogło im się dobrze żyć pod panowaniem monarchy brytyjskiego aż do czasu, kiedy stwierdzili, że jednak lepiej samemu zadbać o siebie. W przypadku Noworosji mogło być tak samo i w żadnym razie nie umniejsza to ich dążeń niepodległościowych. Nie. Z reguły jedno państwa przegina pałę (np. Gruzja), wtedy część mieszkańców żąda secesji (np. Abchazja), a Rosja, kierując się własnym interesem, popiera separatystów. I nie widzę tu nic złego. Dokładnie tak samo było w przypadku wojny o niepodległość Stanów. UK przegięło pałę, 13 kolonii ogłosiło niepodległość, Francja, kierując się własnym interesem, poparła separatystów. I co w tym złego? Jeśli mieszkańcy jakiegoś regionu nie chcą być dłużej czescią danego państwa, to zmuszanie ich do tego jest agresją na ich prawo decydowania o sobie (chyba nie chcesz nikomu tego prawa odbierać?). Jeśli w swoich staraniach akceptują pomoc strony trzeciej, to takie ich prawo. I tyle. Powtarzam więc moje pytanie: czy "bojkotujesz" Stany Zjednoczone i Francję za to, co działo się te 150 lat temu? Czy Francja była wtedy (może nadal jest?) państwem bolszewickim? No właśnie problem w tym, że nie podajesz żadnego argumentu, który przemawiałby za tym rosyjskim bolszewizmem, więc nawet nie mam do czego się odnieść. Nie, nie pokazuje tego. To Twoja interpretacja, która nie ma jakiejkolwiek wartości merytorycznej, bo nie jesteś ekspertem tego konfliktu. Bez interwencji Francji kolonie też nie wywalczyłyby niepodległości. Czyli co, zaprzeczasz, że koloniści wcale nie byli separatystami, a deklarację niepodległości ogłosili sobie "dla beki"? Heh, najpierw piszesz, ze za dużo jest propagandy, a potem powołujesz się na materiały prasowe. Ponoć w rosyjskojęzycznych mediach cały konflikt przedstawiony jest odwrotnie: większość tej secesji chce. No i teraz, skoro jest tyle propagandy (czemu nie przeczę, to zupełnie naturalne zjawisko), jak podjąć decyzję, kto ma rację? Ja widzę tylko jedno wyjście: zorganizowanie referendum z niezależnymi obserwatorami. Ponieważ nie odpowiedziałeś na moje pytanie, zadam je raz jeszcze: czy gdyby jednak czarno na białym okazało się (np. w wyniku normalnie przeprowadznego referendum z niezależnymi obserwatorami z całego świata, co do którego nikt nie wysuwałby zastrzeżeń), że oni tego podzielenia jednak chcą, to poprałbyś ich, czy rząd ukraiński? Więc czemu jeszcze nie ma tam regularnej armii? Tutaj raczej wszystko wskazuje na fakt, że Poroszenko dobrze zdaje sobie sprawę z faktu, że na wschodzie nie istnieje poparcie dla jego władzy. Ale to nie jest żaden problem. Nawet jeśli nie było wcześniej tam żadnych chęci odłączenia, a teraz są, to co z tego? Powtarzam, w koloniach też przez ponad 150 lat nie było żadnych chęci odłączenia, a w dominiach brytyjskich jeszcze dłużej, a teraz są to niepodległe państwa. Na przestrzeni ostatnich lat w Szkocji też nie było raczej zapędów separatystycznych, a juz niedługo może się okazać, że opcja pro-separatystyczna zwycięży w referendum. Różnica jest taka, że rząd brytysjki zachował się tak, jak każdy rząd zachować się powinien: pozwolił zdecydować samym zainteresowanym i wyraził zgodę na referendum, które odbędzie się za 2 tygodnie. Rząd Ukrainy jest z kolei rządem totalniackim, który takie sprawy rozwiazuje siłą.
  19. Oczywiście miało być: nie wspólnego z prawdą. Kasowałem elementy posta podczas pisania i pozostał fragment poprzedniego zdania.
  20. Eee, Ty tak na serio? Choćby dlatego, że cele Majdanu i separatystów byly zupełnie inne, więc i metody walki o nie się różnią. Celem Majdanu była zmiana władzy na Ukrainie przy zachowaniu jej jedności terytorialnej (w czym zresztą nie ma nic dziwnego, bo wielu uczestników było nacjonalistami/faszystami - i mówię o realnych faszystach, nie używam tego słowa, by zdyskretdytować kogoś, kogo po prostu nie lubię i nie zabarwiam go emocjonalnie, tak jak robisz to Ty w przypadku określania Rosji mianem bolszewickiej). Celem separatystów z kolei było odłączenie się od istniejącego państwa ukraińskiego. Separatyści nie chcą współnie z mieszkańcami spoza Noworosji i władzami Ukrainy decydować o swoim życiu - chcą to robić sami, bez ich ingerencji, do czego - moim zdaniem - każdy człowiek ma prawo. Jednocześnie, jako anarcho-konserwatysta, nie popieram ani proponowanej przez nich formy ustrojowej (republika ludowa), jak również odraża mnie część rosyjskiej rzeczywistości, ale uważam, że jeśli taka jest ich wola, to niech tak będzie. Nie mnie to dotyczy. Jestem zwolennikiem wielości from ustrojowych i uważam, że w Europie powinny być monarchie, republiki (na różnym poziomie zdemokratyzowania), wolne miasta, niezależne majątki ziemskie itd., itd. - w zależności od odywidualnych preferencji mieszkańców zamieszkujących dany region. A same granice powinny być jak najbardziej płynne, również w zależności od ich zmieniających się preferencji. Jeśli mieszkańcy Noworosji nie chcą już (może nigdy nie chcieli, ale to nie ma w tej dyskusji znaczenia) tworzyć jednego ciała politycznego z pozostałą częścią Ukrainy, to nie powinni być do tego zmuszani. To pryncypium, którego nacjonalista nigdy nie zrozumie. Jeden z moich ulubionych filozofów politycznych, Lysander Spooner powiedział kiedyś i trafił w samo sedno: "(...) for a man, thus subjected to a government he does not want, is a slave. And there is no difference in principle - but only a degree - between political and chattel slavery. The former, no less than the latter, denies a man''s ownership of himself and the products of his labor; and asserts that other men may own him, and dispose of him and his property, for their uses, and at their pleasure." Słowa te zostaly wypowiedziane w kontekście amerykańskiej wojny secesyjnej, ale pasują jak ulał zawsze, kiedy grupa separatystów walczy o niezależność. Ależ jeśli jesteś w jakikolwiek sposób to udowodnić, to jestem skłonny - co prawda z ociąganiem, ale jednak - poprzeć rząd Ukrainy. Tylko że argument "na filmie jest za mało ludzi" jest niepoważny, a ten, o braku Majdanu w Noworosji, po prostu nietrafiony (o czym pisałem wyżej). W każdym razie: wydaje mi się, że cała dyskusja sprowadza się do jednego punktu spornego. Ja myślę, że większość mieszkańców Noworosji chce secesji, a Ty uważasz odwrotnie. Czy gdyby jednak czarno na białym okazało się (np. w wyniku normalnie przeprowadznego referendum z niezależnymi obserwatorami z całego świata, co do którego nikt nie wysuwałby zastrzeżeń), że oni tego podzielenia jednak chcą, to poprałbyś ich, czy rząd ukraiński? Gdyby było, to nie byłoby już wojny. 1000 żołnierzy rosyjskich nie dałoby rady odpierać ataków regularnej armii ukraińskiej bez wsparcia lokalnej ludności. No jeśli tak definiujesz społeczeństwo ukraińskie... W każdym razie, po co zmuszać te elementy nie czujące się Ukraińcami do współtworzenia państwa ukraińskiego. Czy nie uważasz, że republikański rząd powinien opierać się na zgodzie rządzonych? Część osób (zdefiniowanych przez Ciebie jako "społeczeństwo ukraińskie") chce zmusić - siłą - mniejszą grupę osób (zdefiniowanych przez Ciebie jako "elementy nie czujące się Ukraińcami") to bycia podporządkowanym rządowi, którego nie chcą. Dokładnie tak samo, jak robili zaborcy w Polsce. Żeby nie komplikować dyskusji już pomijam fakt, że te definicje mogą nie mieć nic wspólnego z Rosji. Mieszkańcy Noworosji jak najbardziej mogą czuć się Ukraińcami i jednocześnie domagać się secesji. Żadnej sprzeczności nie ma. Ja na przykład uważam się za Polaka, a chętnie widziałbym odłączenie się Wielkopolski (gdzie mieszkam) od III RP. Koloniści angielscy też czuli się raczej Brytyjczykami w momencie ogłaszania niepodległości (w samej deklaracji niepodległości zwracają się do wyspiarzy per "bracia"). Właśnie dlatego, że różnica podziału przebiega na linii wschód/zachód. Ależ ja w żadnej mierze nie popieram ani samego Lenina, ani żadnego innego bolszewika. Problem w tym, że Twój osąd jest czysto emocjonalny.
  21. LOL. W regionie trwa wojna, są niedobory WSZYSTKIEGO, a Tobie wydaje się, że ludzie będą biegać zadowoleni po mieści i machać flagami? A ile tam jest Rosjan? Może z 1000. Gdyby Noworosja nie chciała secesji, to do tak rozległego buntu w ogóle by nie doszło. Nie bądź śmieszny - opierasz swoją tezę o tym, że mieszkańcy Noworosji nie chcą się odłączyć od Ukrainy, bo... na filmiku z YT było na ulicach mniej ludzi niż akurat Tobie się wydaje, że powinno być. Zapytam jeszcze raz: jeśli faktycznie w Noworosji mieszka tylko garstka separatystów, to dlaczego władze Ukrainy na samym początku nie zgodziły się na referendum (gdy było to zapowiadane) i nie wysłały swoich obserwatorów? Prawda jest taka, że społeczeństwo ukraińskie nie jest jednolite. Wschód i zachód mocno się różnią. W wielu rejonach Ukrainy pierwszym językiem, którego uczy się dziecko w domu jest rosyjski, a ukraiński poznaje się dopiero po pójściu do szkoły. Zresztą fakt, że część ukraińskich wojsk na Krymie przeszła na stronę Rosji mówi sam za siebie. Niby dlaczego mamy wątpić, że w Noworosji jest inaczej? Nieee no, lepiej mówić, że poparcia dla secesji nie ma, bo w filmie na YT jest za mało ludzi. Ta. Podobieństwo jest takie, że ani Lenina, ani Putina nie lubisz. ;)
  22. Jakie? Bo na filmie, który widziałem ja tłum krzyczał w kierunku jeńców "faszyści" - chyba nie w wyrazie uznania. Gdyby mieszkańcy Noworosji nie chcieli się odłączyć, to - gwarantuję - Poroszenko byłby pierwszym, który domagałby się zorganizowania referendum. Dlaczego nie poprosi o zagranicznych obserwatorów i tego nie zrobi? Nawet gdyby separatyści odmówili, byliby skompromitowania i sytuacja stałaby się jasna (wtedy, zapewniam Cię, poparłbym "legalne" władze Ukrainy w tym konflikcie). Nie zrobi tego, bo sam boi się kompromitacji... A co do bolszewickiego agresora to sam mógłbym zapytać czy piszesz poważnie, czy trollujesz. Gdyby ktokolwiek powiedział jakiemuś Rosjaninowi 30 lat temu, jak Rosja będzie wyglądać dzisiaj, to by go wyśmiał. To, że nie zgadzasz się z polityką Rosji jeszcze nie oznacza, że jest bolszewicka. KM Chyba czytamy te same książki, bo dokładnie to samo przeczytałem parę dni temu w "The Napoleonic wars 1803-1815" Davida Gatesa. A po co Rosja miałaby zajmować Polskę? W obecnej sytuacji geopolitycznej w ogóle Rosji się to nie kalkuluje. M.in. właśnie przez naszą rusofobię, dzięki której zapewne co chwila wybuchałyby jakieś powstania czy organizowałyby się sily partyzanckie. Jesteśmy też członkiem NATO. O ile faktycznie można wątpić w interwencje militarną, o tyle sankcje dyplomatyczne i gospodarcze na pewno byłyby na tyle dotkliwe, że ta cała okupacja byłaby po prostu nieopłacalna.
  23. Tylko po co? Jeszcze raz: tylko po co w ogóle powstrzymywać Putina? Mieszkańcy Noworosji chcą interwencji wojsk rosyjskich. Mieszkańcy samej Rosji - też. I gdzie tutaj problem? W konflikcie na Ukrainie agresorem nie jest Rosja. Separatyści nie są terrorystami. To władze państwa ukraińskiego rządzonego przez Poroszenkę są agresorem, który pcha się tam, gdzie nikt ich nie chce. Oczywiście ciężko mieć o to do nich pretensję - każde państwo jest chciwe i w interesie każdego państwa jest pasożytować na jak największej liczbie podatników, ale dziwi mnie, że w zasadzie nikt z obserwatorow neutralnych (tj. spoza Rosji i Ukrainy) nie uznaje podstawowego prawa człowieka - samostanowienia o sobie. W mediach nie rozmawia się o tym, kogo w tym konflikcie poprzeć. Z góry zakłada się, że należy poprzeć bandę Poroszenki. I, co najśmieszniejsze, ci sami ludzie jednocześnie zachwycają się deklaracją niedodległości USA...
  24. Polska to kraj rusofobów. Wszyscy krytykują Rosję i separatystów, a nikt nie ma problemu ze Stanami Zjedonoczonymi. Przyponimam, że Noworosja jest dzisiaj w tej stuacji, w której Stany były w 1781 (z kolei Ukraina w takiej, w jakiej było UK, a Rosja takiej, jak Francja). I co, rusofoby? Na Stany i Francje też dwieście lat temu (z hakiem) chcielibyście nakładać embarga i wysyłać GROM?
  25. Rusty-Luke

    Banki - który wybrać?

    Przecież taki trend występuje w całym sektorze bankowym, Plus ma już własny internetowy bank, a pozostałe sieci komórkowe też zaczynają kombinować. Po nawiązaniu współpracy z T-mobile, w Syncu też już jest kilka prawdziwych oddziałów.