Rusty-Luke

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    2414
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Rusty-Luke


  1. Dnia 16.06.2015 o 18:50, Blackhand napisał:

    Nie masz gdzieś ustawionego "marginesu na oprawę"?

    Nie, to było pierwsza rzecz, jaką sprawdziłem.

    Dnia 16.06.2015 o 18:50, Blackhand napisał:

    Że nie wspomnę o jazdach z formatami, niektórzy
    "użytkownicy" potrafią zapisać dokument w takim formacie, który poprawnie otworzy się
    tylko na ich wersji Worda/Excela/etc., bo w innych gubi się formatowanie, formułki itd.

    To jest standard, dlatego najlepiej zapisywać w pdfie.


  2. Jestem na ostatniej prostej z magisterką. Muszę ją jeszcze sformatować wg zaleceń wydziałowych. Korzystam z szablonu wydziału, ale problem jest taki, że oprócz spisu treści musi być też spis tabel, wykresów itd. W szablonie jest już "zainstalowany" spis tabel, ale nie ma spisu ilustracji. A ja właśnie potrzebuje spisu ilustracji. Jak zrobić, żeby spis tabel podmienić na spis ilustracji, a potem "podpiąć" ilustracje, żeby autoamtycznie wyświetlały mi się w spisie?

    Dodam, że korzystam z Worda 2007.


  3. No ok, ale co to jest: attribution parties, licence notice albo disclaimer notice? Mam jeszcze podawać link do strony NPG...? Przecież nikt w pracach dyplomowych raczej tego nie robi...

    O, a tego, co widzę, na WikiMedia jest ten sam obrazek, ale chyba w innej licencji, CC PD. Nie lepiej "wziąć" z wiki, żeby było ławiej?
    http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Descriptive_Sketch_of_the_Print_of_the_Death_of_Gen_-_Sir_Ralph_Abercrombie_by_Sir_Robert_Ker_Porter.jpg


  4. Orientuje się ktoś w tych wszystkich licencjach? Chciałbym umieścić w pracy magisterskiej to:
    http://www.npg.org.uk/collections/search/portrait/mw66424/Descriptive-Sketch-of-the-Print-of-the-Death-of-Gen-Sir-Ralph-Abercrombie?search=sp&sText=Descriptive+Sketch+of+the+Print+of+the+Death+of+Gen%3A+Sir+Ralph+Abercrombie&firstRun=true&rNo=0

    Klikam "Use this image", wybieram "Creative Commons". Czy po umieszczeniu obrazka w pracy muszę podać jakieś odniesienie do tej strony (National Portait Gallery) czy wystarczy jak podam autora "Sketchu" i wydawcę? Czy muszę jakoś (jak?) wskazać licencję?


  5. Dnia 25.05.2015 o 12:54, Phoenice napisał:

    Poszukuję dobrej powieści (najchętniej przygodowej) której akcja rozgrywa się w Indiach
    pod rządami brytyjskimi. Ktoś coś?

    "Kim" Kiplinga. Nie czytałem, ale to standardowa odpowiedź na to pytanie. :P Kipling był jednym z brytyjskich autorów promujących etos imperialny, miał zresztą indyjskie korzenie.


  6. Mam problem w Monterze. Przez przypadek odrzuciłem questa od Bradleya, żeby zmienić niewolników pracujących na wykopaliskach, przez co (chyba) nie mogę dostać innych questów i zdobyć odpowiedniej reputacji, żeby dostać się do zamku. Da się to jakoś naprawić?

    A na marginesie: jak zabić te krowy? Zabijam jedną, pozostałe uciekają. :/


  7. Dnia 22.05.2015 o 18:37, Wszystkozajete napisał:

    A może ta decyzja dopiero
    w trójce procentuje, wszak ci uczeni mówili coś, iż efekty pojawią się po dłuższym czasie?

    Najwidoczniej tak właśnie jest, bo ta decyzja w dwójce chyba na nic nie wpływa.


  8. Dnia 14.05.2015 o 15:20, pawbuk napisał:

    W takim razie brawa dla rządu, mamy 50 mld zł nadwyżki budżetowej :D Nie wiem co to są
    za kwoty, ale ja za 2015 znalazlem inne (w poprzednim poście były podane na 2014).

    To są przychody i rozchody, a nie dochody i wydatki. Jak znalazłeś inne dane to znalazłeś zle. Ja ściągnąłem ustawę budżetowa ze strony ministerstwa finansów i tam właśnie jest to info.

    Dnia 14.05.2015 o 15:20, pawbuk napisał:

    Co on chce prywatyzować, żeby uzyksać tyle kasy? Obywateli?

    Jest masa rzeczy do prywatyzacji. Szpitale, przychodnie, szkoły, uczelnie, lasy, jeziora, domy "kultury". Wymieniać można długo, nie wspominając nawet o sprzedaży udziałów, które posiada III RP.


  9. Dnia 14.05.2015 o 12:13, pawbuk napisał:

    Ale wiesz ile to jest pieniędzy? Łączne przychody budżetu to około 270 miliardów złotych
    rocznie,

    "Art. 3. 1. Ustala się łączną kwotę planowanych przychodów budżetu państwa w
    wysokości 421 538 779 tys. zł oraz łączną kwotę planowanych rozchodów budżetu
    państwa w wysokości 372 023 276 tys. zł – z tytułów wymienionych w załączniku nr 5" - Ustawa budżetowa na rok 2015.

    Dnia 14.05.2015 o 12:13, pawbuk napisał:

    Bez głębokiej reformy emerytur nie uratuje się w żaden sposob tego systemu, a tym bardziej
    nie będzie możliwe danie ludziom jakiegokolwiek wyboru.

    Przecież propozycja Korwina jest głęboką reformę. Kasę na spłatę emerytur chce wziąć z prywatyzacji. Tak, również prywatyzacji lasów - bo niby dlaczego nie?


  10. Dnia 11.05.2015 o 09:24, S1G napisał:

    Dokładnie, Tylko JOWy sprawią że przestaniemy głosować na partię, a zaczniemy na konkretnego
    kandydata. Dodatkową zaletą jest to w przypadku wygranej nie będzie aż tak zależny od
    władz swojej partii jak teraz.

    Nie dokładnie, tylko bzdura. Empiria pokazuje, że niezależnie od systemu partyjnego elektorat kieruje się w swoim wyborze przede wszystkim przynależnością partyjną kandydata (i w większości przypadków wyborcy nawet nie znają nazwiska posła ze swojego okręgu). I tyle. Takie są fakty. Zamiast słuchać bezkrytycznie tego, co mówi Kukiz, warto sięgnąć do książek - to nie jest żadna wiedza tajemna. JOWy do sejmu to ~95% dla POPiSu. Kandydaci nadal byliby zależnie od premiera partii, bo bez jego wsparcia kandydat nie dostanie się do sejmu (pomimo tego, że z czysto technicznego punktu widzenia nie ma ku temu przeszkód).


  11. Dnia 08.05.2015 o 07:48, KrzysztofMarek napisał:

    Niemożliwe - na końcu, po odrzuceniu wszelkich osłonek, zawsze pozostanie przymus. Milion
    ludzi może dobrowolnie się zorganizować w sposób nie wymagający przymusu w obronie swojej
    własności, ale wystarczy jeden, który tego nie uzna i co wtedy? Masz wybór - pozwolisz
    mu robić to co zechce z Twoją, czy cudzą własnością, albo go do poszanowania przymusić.

    Może niedokładnie się wyraziłem. Ludzie mogą zorganizować się i bronić swojej własności bez inicjacji przymusu. Innymi słowy, jeśli ktoś zagrozi ich własności, to przemoc zostanie przez nich użyta, ale wyłącznie w odpowiedzi na działanie agresora.


  12. "Tak, jak i filmy o komiksowych bogach czy owocach nieudanych eksperymentów naukowych nie są miejscem na szukanie wiarygodnych, wielowarstwowych bohaterów o skomplikowanych rozterkach."

    A nieprawda, niech autor przeczyta sobie Frankensteina. Fakt, to nie film czy komiks, ale nadal dzieło o owocu nieudanego (a może udanego?) eksperymentu. Naprawdę polecam. Zabierałem się za książę nie oczekując nic specjalnego (wcześniej widziałem film), a jest to chyba jedna z lepszych pozycji, jakie czytałem.

    A co Avengersów, to nie lubię filmów u superbohaterach, ale znajomi mnie namówili, żebym z nimi na to poszedł. Mam nadzieję, że zaskoczy mnie jak Frankestein, ale mam co do tego poważne wątpliwości...


  13. Dnia 06.05.2015 o 18:37, pawbuk napisał:

    W większości krajów europejskich są demokracje, nawet jeśli w niektórych przypadkach
    obok symbolicznej i traktowanej jako ciekawostka monarchii. Może to problem jest z naszym
    krajem, gdzie ciągle obecne są tęsknoty za wlądzą autorytarną albo nawet monarchią? Śmiejemy
    się z Rosjan, że lubią jak ich ktoś trzyma za gębę, ale u nas niektórzy też by tak chcieli.

    W Liechtensteinie monarcha nie jest jedynie elementem dekoracyjnym - jego weta nie da się oddalić, a on sam nie boi się "mieszać" w politykę. Jest monarchą aktywnym. To dobry wzór do naśladowania. Tak jak napisałem, nawet w monarchiach absolutnych był element demokratyczny, nie chodzi o to, żeby w państwie rządziła jedna osoba, niczym nie kontrolowana, ale żeby dobrze zrównoważyć element monarchiczny i demokratyczny. W Europie najlepiej udało się to akurat w Liechtensteinie, stąd przykład.

    Dnia 06.05.2015 o 18:37, pawbuk napisał:

    Zresztą, jak zdefiniować debila? Może Ty sam wg jakichś definicji zaliczasz się do tej
    grupy? Zresztą, dyskusja jest zupełnie bezzasadna, bo ustroju na pewno w ciągu najbliższych
    lat nie zmienimy.

    Może zaliczam się do takiej grupy, i o to właśnie chodzi, żeby wprowadzić takie cenzusy, by prawdopodobieństwo udziału debili we władzy zmniejszyć. Ciężko sfrmułować jakąś uniwersalną definicję debile, ale dzięki odpowiednio skonstruowanym cenzusom można zminimalizować ryzyko.

    Dnia 06.05.2015 o 18:37, pawbuk napisał:

    Zwij to jak chcesz, ale przenoszenie zasad rynkowych na relacje państwa z obywatelem
    to trochę wyraz naiwności.

    To jest przenoszenie elementarnych zasad sprawieliwości. Wg Ciebie grabież - jeśli jest dokonywana przez państwo - nie jest grabieżą. Dlaczego? Bo dokonuje jej państwo. Nie ma w tym krzty logiki. Jesteś niekonsekwentny.

    Dnia 06.05.2015 o 18:37, pawbuk napisał:

    Kapitalizm nie jest złym systemem/ideą ekonomiczną, ale bez regulacji jest zwyczajnie
    niebezpieczny. Niewidzialna ręka rynku po prostu nie działa, bo nie ma czegoś takiego
    jak wolny rynek w sferze realnej gospodarki. Nie ma. Ekonomii nie można oderwać od socjologii,
    czyli ludzi, a ludzie nie są idealni. Większość praw ekonomicznych działa tylko w bardzo
    określonych warunkach, a to oznacza, że są one totalnie bezużyteczne.
    Piszesz o eksplozji demograficznej, ale niekoniecznie musi być ona związana z podniesieniem
    się poziomu życia, a choćby z efektywniejszym rolnictwem umożliwiającym wyżywienie większej
    ilości ludzi.

    1. Przykład, który podałem, empirycznie dowodzi, że kapitalizm działa.
    2. Ekonomia nie zajmuje się idealnymi ludźmi. Ekonomia zajmuje się badaniem, czy podjęte środki prowadzą do zrealizowania zamierzonego celu. Nie definiuje przy tym celu (tym zajmuje się ideologia), nie sprawdza, co wpływa na wyznaczenie sobie przez człowieka takiego, a nie innego celu i pod czyim wpływem ten cel sobie wyznaczył (tym zajmują się psychologia i socjologia), i w końcu nie zakłada, że człowiek zawsze dobiera dobre środki do osiągnięcia celu. Wtedy w zasadzie sama ekonomia miałaby mało sensu, a zresztą ekonomiści to nie utopiści. Mam nadzieję, że pomogłem Ci zrozumieć, czym jest, a czym nie jest ekonomia...
    3. Jeśli uznamy, że celem jest niskie bezrobocie, wysoki standard życia dla mas i harmonijna współpraca - to wnioski płynące z ekonomii są takie, że do tego potrzeba wolnego rynku. Nie wynika natomiast z tego (jak wyżej), że ludzie działający na rynku są idealni. Wynika z tego tylko (i aż) tyle, że specyfika środowiska rynkowego pozytywnie wpływa na podejmowanie przez ludzi takich działań, których efektem będą właśnie rozwój, dobrobyt itd.
    4. Możliwość wyżywienia większej ilości ludzi to właśnie dowód podniesienia poziomu życia... Jeśli rodzina mogła wyżywić 4 dzieci zamiast np. 2 - jak dotychczas - to znaczy, że mieli dostęp do większej ilości środków. Jeśli rodziny zdecydowały, że te środki będą przeznaczać na wychowanie dodatkowego potomsta, to znaczy, że właśnie taki wybor maksymalizował ich zadowolenie.

    Dnia 06.05.2015 o 18:37, pawbuk napisał:

    Żyjąc w pewnej społeczności musisz się zgodzić na to, że kosztem czegoś dostajesz coś
    innego. Np. korzystasz z ochrony grubych murów, ale musisz miesięcznie dostarczyć ileś
    tam cegieł do ich umacniania. Możesz zawsze wyjechać i zrezygnować z życia społecznego.

    Dlaczego muszę? Wolny człowiek ma prawo odmówić świadczenia oferowanych mu usług i ponieść konsekwencje swojej decyzji.
    Polecam zapoznanie się z klasycznym esejem Spencera, "Prawo do ignorowania państwa", tutaj fragment:
    "W następstwie twierdzenia, że wszystkie instytucje muszą podlegać prawu równej wolności, nie mamy innego wyboru, jak przyznać obywatelowi prawo do dobrowolnego wyjęcia spod prawa. Jeśli każdy człowiek posiada wolność czynienia wszystkiego, czego zapragnie, zastrzegając, że nie narusza równej wolności żadnego innego człowieka, to ma on wolność porzucenia wszystkich stosunków łączących go z państwem — zrzeczenia się ochrony ze strony państwa i odmowy zapłaty za jej dostarczanie. Rozumie się samo przez się, że takim zachowaniem nie narusza on w żadnym wypadku wolności innych, jako że jego stanowisko jest pasywne — a dopóki jest pasywne, nie może on stać się agresorem. Równie oczywiste jest, że nie może on zostać zmuszony do pozostawania w żadnej z politycznych organizacji, bez pogwałcenia prawa moralnego, zważywszy na to, że obywatelstwo wymaga płacenia podatków, a zabieranie własności człowieka wbrew jego woli jest pogwałceniem jego praw. Rząd jest po prostu pośrednikiem, kolektywnie zatrudnionym przez grupę jednostek, aby zabezpieczył ich zyski, zatem sama natura tego stosunku zakłada, że każdy może zdecydować, czy chce zatrudnić takiego pośrednika, czy nie. Jeśli ktokolwiek poweźmie decyzję porzucenia owej konfederacji wzajemnego bezpieczeństwa, nie można rzec nic poza tym, że traci on wszelkie prawa do jej pożytecznych funkcji i naraża się na niebezpieczeństwo złego traktowania — to wybór, którego dokonać może swobodnie, pod warunkiem wszakże, że zechce to uczynić. Nie może on być przymuszony do związku politycznego bez pogwałcenia prawa równej wolności; może jednak się z niej wycofać, nie czyniąc nikomu krzywdy, ma on zatem prawo się wycofać."

    Resztę możesz wygooglować.

    Dnia 06.05.2015 o 18:37, pawbuk napisał:

    Możesz zabierać jak najmniej, ale musisz coś zabrać. Jesli będziesz zabieral każdemu
    stosunkowo tyle samo, to najbardziej odczuje to i tak najbiedniejszy, bo najmniej mu
    zostanie.

    Ceny w sklepach też najbardziej odczuwa najbiedniejszy, a jednak nie jest to argument za tym, by ceny były różne w zależności od dochodu. Mało tego, taki system zniszczyłby całą gospodarkę, a jakiekolwiek zarabianie pieniędzy straciłoby sens.

    Dnia 06.05.2015 o 18:37, pawbuk napisał:

    No i to jest właśnie problem - stawianie prawa własności ponad prawami człowieka. To
    jest największy problem kapitalizmu - stawianie mienia ponad życiem i godnością.

    Kapitalizm nic nigdzie nie stawia, kapitalizm to system organizacji gospodarki. Swoje cele i priorytety wybierają ludzie. Natomiast coś takiego, jak prawa człowieka nie istnieją i istnieć nie mogą, bo - jak pokazałem - są wewnętrznie sprzeczne.

    Dnia 06.05.2015 o 18:37, pawbuk napisał:

    Widzisz, bez płacy minimalnej niektórzy by musieli pracować za 800 zł, a inni by dostawali
    po 8000 zł. Państwo musi chronić obywateli przed czymś takim - ciężka praca za bardzo
    niewielkie wynagrodzenie. Dlaczego ? Bo nie ma wolnych miejsc pracy, a więc nie ma wyboru.
    Gdyby pozostawić wszystko "niewidzialnej ręce rynku", to częśc pracowników zarabiałaby
    bardzo dużo, a większość bardzo mało. Czy rzeczywiście prezes wykonuje tak ciężką pracę,
    że zarabia kilkadziesiąt razy więcej niż pracownicy niższego szczebla? I to niezależnie
    od tego czy firma się rozwija czy nie? Czymś ryzykuje? Jak coś, to straci pracę, czyli
    nie ryzykuje bardziej niż inni pracownicy. Stres? A komu on nie towarzyszy?

    Zmieniasz argumenty, co post. Przed chwilą pisałeś, że właściciel arbitralnie decyduje o warunkach pracowników, a teraz piszesz, że "niektórzy zarabialiby po 800zł". To jest zupełnie inny argument. Tak, zarabialiby tyle, bo w stosunku do osób zarabiających 8000 ich praca (tzn. "krańcowa" wartość pracy, jaką wykonują) jest 10x mniej potrzebna od pracy tych drugich. System cenowy pozwala zorientować się ludziom, jakie branże są najbardziej potrzebne społeczeństwu i jednocześnie motywuje ich do tego, by zaangażować się w pracę w tych branżach.
    A co do prezesa - chyba pomyliłeś go z managerem. Menager nic nie ryzykuje, a prezes wiele, często praktycznie cały dorobek swojego życia. No chyba, że ma gwarancje pomocy ze strony państwa, ale wtedy porusza się w środowisku rynkowym (o którym piszemy), tylko w ograniczonym zakresie i nie można mieć o to pretensji do rynku.

    Dnia 06.05.2015 o 18:37, pawbuk napisał:

    Po co licencje i pozwolenia? Choćby po to, żeby wybudowany nowo budynek nie runąl na
    nas :D Ktoś musi zrobić odbiór (nie byle Zenek spod budki z piwem, bo zażyczył sobie
    za to jak najmniej, ale osoba z odpowiednim papierem). Oczywiście nie działa to idealnie,
    korupcja kwitnie, ale to oczywiście specyfika tego kraju.

    Nie pytam po co są licencje, tylko wskazuje na to, co betonuje mobilność społeczną. A co do samych licencji, to można spokojnie z nich zrezygnować - prywatne firmy też mogą udzielać atestów. A jeśli ktoś chce ryzykować, to powinno pozwolić się mu ponosić konsekwencje. Na tym polega cywilizowane traktowanie człowieka.

    Dnia 06.05.2015 o 18:37, pawbuk napisał:

    Owszem, dzielimy się na pracodawcow i pracowników. Oczywistym jest, że nie każdy jest
    w stanie mieć swój własny biznes - może choćby nie mieć wystarczająco dużo szczęscia,
    bo zwykle cięzka praca i umiejętności to za mało.

    I nikt temu nie przeczy, skoro jednak ktoś ma pecha, to interwencja państwa więcej mu zaszkodzi niż pomoże, bo za każdą taką interwencję ktoś zapłacić musi - pewnie jakiś pechowiec. :D

    Dnia 06.05.2015 o 18:37, pawbuk napisał:

    Rolą państwa jest sprawienie, żeby ten pracodawca nie był zbyt bogaty w stosunku do swoich
    pracowników. Od pewnego czasu utarło się przekonanie, że kapitał jest znacznie ważniejszy
    niż praca. Pracodawca bez swoich pracowników nic by nie osiągnął, a mimo to praktycznie
    sam korzysta z zysków (rzucając marne ochłapy pracownikom).

    Czemu nie założysz konkurencyjnej firmy nie rzucającej ochłapów? Nie masz pieniędzy na inwestycje, to: 1) weź kredyt, 2) wejdź na giełdę, 3) załóż kooperatywę, spółdzielnie czy co tam jeszcze. I co, nie jest to już takie proste? Spoglądanie na dochody właścicieli czy całkowitą wartość ich kapitału jest bez sensu, bo właściciel nie spienięża tej wartości, by zwiekszyć swoje wydatki konsumpcyjne. Jeśli Jobs miał w biurze komputery o wartości kilku milionów dolarów, to nie po to, by za te kilka milionów nakupować sobie jachtów, a po to, by dzięki nim produkować iPhony, iPody i inne wynalazki, którymi zachwyca się pół świata. Wartość tego kapitału pracuje na (prawie) nas wszystkich, nie tylko na niego.

    Dnia 06.05.2015 o 18:37, pawbuk napisał:

    Jakie są te historyczne przykłady?

    Średniowieczna Islandia, Dziki Zachód w początkowych okresach kolonizacji, w pewnym sensie również średniowieczna Irlandia.

    Dnia 06.05.2015 o 18:37, pawbuk napisał:

    Jeśli państwo jest nie do usprawiedliwienia na gruncie
    etycznym, to dlaczego praktycznie od zawsze istniały państwa, a przynajmniej zorganizowane
    spoleczności?

    1. Przecież napisałem: "Rynek lepiej dostarcza potrzebne dobra i usługi niż państwo. W zasadzie jedyny powód dla istnienia państwa jest czysto socjologiczny. Ludzie, z jakichś względów, nie chcą żyć bez państwa i chyba nigdy nie będzie nawet woli politycznej ku temu, by państwo znieść."
    2. Argument bez sensu. To tak jakby na początku XIX wieku ktoś powiedział: skoro niewolnicto jest nie do usprawiedliwienia na gruncie etycznym, to dlaczego praktycznie od zawsze, pod każdą szerokością geograficzną, istniało niewolnictwo? A, w sumie tak mówili. :D
    3. Zorganizowana społeczność to nie państwo.

    Dnia 06.05.2015 o 18:37, pawbuk napisał:

    Próba oddzielenia ekonomii od państwowości jest z góry skazana na niepowodzenie,
    jest to błąd, który popełnia wielu ekonomistów. Realna ekonomia jest zawsze związana
    z socjologią, zawsze. Ponieważ to ludzie tworzą podmioty na rynku. Firmy to ludzie je
    tworzący. Państwo to ludzie jes zamieszkujący i nim rządzący.

    Na to odpowiedziałem już wyżej.

    Dnia 06.05.2015 o 18:37, pawbuk napisał:

    Główne zadania państwa w gospodarstwie to stanie na straży reguł rządzących rynkami (bez
    ochrony państwa każdy mógłby przyjśc, zabić Cię, a potem przejąć Twój majątek) oraz wyrównywanie
    poziomu życia, czyli wspieranie najuboższych, najsłabszych.

    Czy nie zabijasz ludzi tylko dlatego, że nie pozwala na to prawo stanowione przez państwo? Pewnie nie. I uwierz mi, że ja też mam inne powody. Jak cała masa ludzi, którzy myślą podobnie. A skoro takich ludzi jest więcej, to nic nie stoi na przeszkodzie, by organizowali się (i przy okazji ochronę swojego mienia) w sposób nie wymagający użycia przymusu.


  14. Dnia 06.05.2015 o 14:43, Zekzt napisał:

    To teraz pytanie która świnia do kieszeni łapie 39zł ze stawki tych ludzi ? Tak jest
    wszędzie w branży prywatnej. Mam znajomych w prywatnych koncernach medycznych, farmaceutycznych
    - podobna mechanika wyzysku jest dziś wszechobecna.

    Nie rozumiem dlaczego nie założysz konkurencyjnej firmy. Skoro teraz są tak wyzyskiwani przez ten wstrętny, prywatny sektor, to co za problem, żebyś płacił im 2x więcej, a nawet jeszcze obniżył cenę końcową dla klienta? Nie dość, że zgarniesz najlepszych pracowników (oferująć lepsze warunki pracy), to jeszcze od razu pozyskasz masę klientów!

    @pawbuk!
    Jeszcze coś: sektor finansowy jest jednym z najbardziej regulowanych we współczesnych państwach I świata, więc strzelasz sobie tym przykładem w stopę.


  15. Dnia 06.05.2015 o 13:53, pawbuk napisał:

    Demokracja ma swoje
    wady, ale inne systemy mają ich jeszcze więcej. Oddanie głosu tylko wąskiej grupce spowoduje,
    że tylko o siebie będzie ona dbała :D Dlaczego zakladać, że profesorowie będą dbali o
    dobro wspólne, wszystkich obywateli, a nie tylko swoje?

    Heh. Nawet w monarchiach absolutnych istniał element demokratyczny. Chodzi tylko i wyłącznie o to, żeby nie był dominujący. W Księstwie Liechtenstein element monarchiczny i demokratyczny dobrze się równoważą. W UK jakość legislacji podnoszona jest przez Izbę Lordów, która też nie jest z demokratycznego nadania (monarcha, na wniosek premiera, mianuje osoby o wyjątkowych osiągnięciach). Natomiast sytuacja, w której wszystkie urzędy są wybieralne, a głosować może każdy debil i głos wszystkich liczy się równo - to jest idiotyzm w czystej postaci. Trzeba być ślepym, żeby nie dostrzegać ogromnych różnic intelektualnych i zasobów wiedzy pomiędzy różnymi ludźmi, a skoro takie są, to należy to wykorzystać w celu podniesienia jakości stanowionego prawa.

    Dnia 06.05.2015 o 13:53, pawbuk napisał:

    Rzeczywiście, jest problem z wyceną usług w sferze budżetowej.

    Nawet nie o to chodzi. Nawet jeśli klient i producent każdorazowo uzgadnialiby sobie cenę, to zmuszanie kogoś do zawarcia transakcji jest zawsze grabieżą.

    Dnia 06.05.2015 o 13:53, pawbuk napisał:

    Jednak mam obawy, że gdyby
    wszystko sprywatyzować, to niewielu byłoby stać choćby na leczenie czy studiowanie. W
    USA choćby powoduje to coraz większe rozwarstwienie społeczne. Niewidzialna ręka rynku
    działa w prosty sposób - bogaci stają się coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi. Rodząc
    się w biednej rodzinie masz bardzo niewielkie szanse na to, żeby awansować w systemie
    klasowym. Nie stać Cię na studia (bo są niesamowicie drogie), więc automatycznie nie
    możesz dostać wyżej oplacanej pracy. Niestety, tak to działa. A jak zaciągniesz kredyt
    na studia, to wchodzisz w życie będąc już zadłużonym po uszy. Co by nie mówić o naszym
    kraju, to jednak poziom rozwarstwienia społecznego jest u nas niewielki.
    Generalnie, państwo ma większe uprawnienia niż inne podmioty na rynku. Tak to wszędzie
    wygląda :D

    Piszesz bzdury. Z pułapki malthusiańskiej udało się nam wyrwać na przełomie XVIII i XIX wieku. Praktycznie do XVIII wieku, wszystkie statystyki, jakie mamy, pokazują, że jakość życia ludzi i wielkość populacji nie zmieniały się (wachały się jedynie w pewnym korytarzu, odchylenia od normy były bardzo niewielkie). Nagle, w epoce rozwoju kapitalizmu (a przypominam, że nie było wtedy opieki socjalnej państwa, prawa pracy, programów antytrustowych itd.) nastąpiła eksplozja demograficzna i ogromny wzrost konsumpcji per capita. Wzrost konsumpcji całej gamy towarów, więc wyklucza to opcję, że bogacili się tylko bogacze, bo konsumpcja artykułów podstawowych też rosła gwałtownie. I po raz kolejny: trzeba być ślepym, żeby nie widzieć, co doprowadziło do tego dynamicznego, nieznanego wcześniej w historii świata (!!!), rozwoju.

    Dnia 06.05.2015 o 13:53, pawbuk napisał:

    Czy rzeczywiście zawsze wysokie podatki są niesprawiedliwe?

    Tak. Zabieranie komuś czegokolwiek wbrew jego woli jest niesprawiedliwe, nawet jeśli potem dajemy mu coś w zamian. Gdyby ktoś chciał dokonać takiej wymiany, sam by się na to zgodził. Jeśli zmusza się go, to pozbawia się go możliwości odmowy. Jest to grabież.

    Dnia 06.05.2015 o 13:53, pawbuk napisał:

    A może podatek progresywny
    jest znacznie bardziej sprawiedliwy niż liniowy? Jeśli biednemu zabierzemy 50% jego zarobków,
    to bardzo mocno to odczuje - z 2000 zł zostanie mu tylko 1000 zł, czyli pewnie nie będzie
    w stanie wyżywić siebie i rodziny. Ale jeśli 50% zabierzemy osobie zarabiającej powiedzmy
    30000 zł, to i tak zostanie jej 15000 zł, czyli bez problemu wyżywi siebie, rodzinę,
    pojedzie na drogie wakcje itp. Dla osoby mało zarabiającej podatek 10% będzie równie
    dotkliwy jak podatek 50% dla osoby zarabiającej sporo :)

    Stąd ja wysuwam postulat, żeby każdemu zabierać jak najmniej się da, to i biednego nie pozbawi się środków do życia.

    Dnia 06.05.2015 o 13:53, pawbuk napisał:

    Oczywiście, prawa pracownika to pewna abstrakcyjna idea, podobnie jak prawa człowieka
    i wszelkie pochodne.

    Nie. Prawa własności można zdefiniować realnie i nie są wewnętrznie sprzeczne. Wszelkie inne prawa są. Jeśli mówimy np. o prawie do ochrony zdrowia, definiując je jako zapewnienie komuś bezpłatnego dostępu do ochrony zdrowia, to jednocześnie musimy zmusić kogoś, żeby zapewnił komuś taką ochronę zdrowia. Tak rozumiane prawo ingeruje w wolność osoby trzeciej.

    Dnia 06.05.2015 o 13:53, pawbuk napisał:

    Tylko bez tych praw pracodawca mogł zrobić z pracownikami co tylko
    mu się podobało - praca po 15 godzin na dobę, w złych warunkach, bez chorobowego. Czy
    kapitalizm, czyli dążenie do zysków jest ważniejsze niż godność ludzka i poszanowanie
    zdrowia i życia? Moim zdaniem nie.

    A moim zdaniem nie masz pojęcia, o czym piszesz. Jaka jest dominanta/średnia zarobków w sektorze prywatnym? Na pewno nie jest to kwota równa wysokości pensji minimalnej. Gdyby pracodawca mógł zrobić z pracownikami wszystko, co mu się podoba (w granicach regulacji), to wszyscy zarabialiby pensję minimalną, bo pracodawca nie ma prawnego obowiązku płacić więcej.

    Dnia 06.05.2015 o 13:53, pawbuk napisał:

    Tylko teoretycznie wszystko wydaje się takie piękne. Równie dobrze to strona silniejsza,
    czyli pracodawca, mógłby narzucać takie umowy grożąc choćby zwolnieniem. Płaca minimalna,
    i tak niska, ma zabezpieczać w pewnym stopniu pracowników.

    Nie żyjemy w społeczeństwie kastowym i nie dzielimy się na "pracodawców" i "pracowników". Mało tego, te dwa zbiory nie są jednolite. Pracodawca nie szuka *jakiegoś* pracownika, a pracownika z konkretnymi umiejętnościami. Oczywiście: często regulacje (licencje, pozwolenia, obowiązkowe ubezpieczenia itd.) utrudniają mobilność społeczną, ale to jest argument przeciwko regulacjom, a nie na rzecz kolejnych, które miałyby niwelować skutki poprzednich.

    Dnia 06.05.2015 o 13:53, pawbuk napisał:

    Znów podajesz przykład rynku idealnego, a takie nie istnieją.

    Nie, nie podaję. Zależność, o której pisałem, to nawet zależność nie tyle ekonomiczna, co prakseologiczna. Jednak to, że dwie osoby korzystają na tej samej wymianie nie oznacza, że po jej zakończeniu standard życia obojga będzie taki sam. To zupełnie różne kwestie. Przedsiębiorca jest bogatszy, bo zawiera transakcje z wieloma pracownikami, korzysta na każdej z nich. Pracownik z reguły tylko na jednej. Korzysta jednak na konkurencji między sami przedsiębiorcami (dokładnie tak samo, jak przedsiębiorca korzysta na konkurencji między pracownikami).

    Dnia 06.05.2015 o 13:53, pawbuk napisał:

    Nie da się oderwać rynku od państwa - państwo jest często największym graczem
    na rynku i pilnuje przestrzegania ustalonych reguł. Nie wszystkie usługi da się wycenić,
    a niektórych nawet wyceniać się nie powinno.

    Mylisz się. Istnieją historyczne przykłady funkcjonowania rynku bez państwa. Państwo jest na gruncie etycznym niemożliwe do usprawiedliwienia (każda transakcja wymuszona siłą jest nieetyczna, a państwo z definicji opiera swoje istnienie na takich transakcjach). Nie istnieje też ekonomiczna konieczność istnienia państwa. Rynek lepiej dostarcza potrzebne dobra i usługi niż państwo. W zasadzie jedyny powód dla istnienia państwa jest czysto socjologiczny. Ludzie, z jakichś względów, nie chcą żyć bez państwa i chyba nigdy nie będzie nawet woli politycznej ku temu, by państwo znieść. Jeśli jednak już byś musi, to niech przynajmniej będzie jak najmniejsze.


  16. Dnia 06.05.2015 o 13:25, S1G napisał:

    Wniosek? Ciąć przepisy, a najlepiej budżet i podatki do tego co niezbędne (...)

    No tak, tylko ja przy tym nie twierdzę, że prezydent na nic nie ma wpływu. Bo - zakładając, że prezydent byłby "po jasnej stronie mocy" - to nawet jeśli bezpośrednio nie przyczyni się do redukcji państwa, to może przynajmniej znacząco zmniejszyć skalę jego rozrostu. Za pomocą weta właśnie.