Rusty-Luke

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    2414
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Rusty-Luke


  1. Dnia 22.03.2015 o 19:21, Budo napisał:

    Kilka ciekawych informacji tam jest, np. nie będzie respawnu potworów, albo będzie ograniczony.
    To jest świetna wiadomość, bo wieczne respawnowanie endriag w dwójce doprowadzało mnie
    do szewskiej pasji i skutecznie zniechęcało do eksploracji lasu i okolic bindugi, mojej
    ulubionej lokacji.

    Na pewno graliśmy w tę samą grę? ;) W2 to nie Diablo, bieganie poza osadą to nie przedzieranie się przez hordy wrogów. Wcale nie ma ich tak dużo, by utrudniały esksplorację, a już na pewno nie po tym, jak się wykona zadanie na ich wytępienie. Zresztą mapy w grze są małe i ograniczone (to największa wada Wiedźmina...), że za dużo do zwiedzania i tak nie ma...


  2. Dnia 19.03.2015 o 18:47, KrzysztofMarek napisał:

    Aleksander II Romanow (1818–1881) – cesarz Imperium Rosyjskiego od
    1855 r.
    Nie zamierzam niczego zmieniać. To, co uczynił mój ojciec, było słuszne (...). Szczęście
    Polski zależy od jej całkowitego złączenia się z ludem mojego cesarstwa. Żadnych złudzeń,
    panowie, żadnych złudzeń!

    Nie rozumiem, co chciałeś przez to dać do zrozumienia. Po pierwsze, ojcem Aleksandra II był Mikołaj (a nie Aleksander I), a po drugie, tak jak pisałem, Królestwo Polskie miało na zawsze zostać w unii z cesarstwem, co nie oznacza, że nie było oddzielnym bytem. Unie personalne były rzeczą normalną.

    Dnia 19.03.2015 o 18:47, KrzysztofMarek napisał:

    Słowa, słowa słowa...
    Moją ulubiona koncepcją jest granica między Polską a Rosją na Uralu.

    Ty możesz sobie takie rzeczy wypowiadać bez żadnych konsekwencji, bo nigdy nie będziesz w sytuacji, w której mógłbyś o granicy polskiej decydować. Co innego słowa następcy tronu, który zresztą od razu po koronacji mianował na stanowisko ministra spraw zagranicznych człowieka, któremu się w ten sposób zwierzył, a potem trzymał go przez wiele lat w radzie państwa i traktował jako jednego z najbliższych doradców.

    Dnia 19.03.2015 o 18:47, KrzysztofMarek napisał:

    Czyżbym gdziekolwiek i kiedykolwiek twierdził, że Napoleon przedkładał interes Polski
    nad interes Francji (i swój własny)?

    Czyżbym gdziekolwiek napisał, że tak napisałeś? Po prostu daję Ci do zrozumienia, że fakt, że coś odbywa się z korzyścią dla dwóch osób nie znaczy, że umniejsza to wagę czynu. Aleksander, choć z pewną zwłoką, zrobił niemal wszystko, czego można było oczekiwać od monarchy państwa zaborczego, z czego wniosek, że był dobrym władcą.

    Dnia 19.03.2015 o 18:47, KrzysztofMarek napisał:

    A niby jako co je traktował?
    Toż popatrz choćby na granice, nawet nie pokrywają się z zaborem rosyjskim. Traktował
    to "Królestwo" jako wyodrębniona gubernię, po to, żeby ją lepiej wykorzystać.

    Podczas wojen napoelońskich ziemie późniejszego królestwa polskiego i zaboru rosyjskiego przeszły zupełnie inne doświadczenia cywilizacyjnego, z czego najważniejszym było zniesienie przywiązania chłopów do ziemi. Zresztą powstanie KP było dyskutowane na kongesie wiedeńskim, inne mocarstwa były przeciwko temu pomysłowi, więc Aleksander nie miał całkowicie wolnej ręki.


  3. Dnia 19.03.2015 o 23:27, pawbuk napisał:

    Już nie przesadzajmy, że to 5% ma takie duże znaczenie - jakoś w przypadku ebooków obowiązuje
    23%, a są znacznie tańsze (przynajmniej w promocjach).

    Pewnie konieczność konkurowania z piratami też ma znaczenie. W ostatnich latach upowszechniły się czytniki, a co za tym idzie - ebooki. Masa książek oferowanych przez np. Amazon ma już kopie pirackie, nie problem je ściągnąć i nic nie zapłacić. Do tego masa klasyków, dzięki projektom takim, jak Gutenberg, jest dostępna za darmo w pełni legalnie. Ja np. akurat czytam "Wojnę i pokój", którą właśnie ściągnąłem bez opłat z Gutenberga i nie jest to jedyna pozycja, którą stamtąd pobrałem. W Polsce wydawcy mają "szczęście", bo trudniej wyłowić pirata po polsku niż po angielsku. :D

    Dnia 19.03.2015 o 23:27, pawbuk napisał:

    Tutaj warto by rozpocząc ogólną dyskusję o sensowności podatków :)

    Nie mają sensu. EoT. :D W 1791 roku w Stanach nałożono pierwszy wewnętrzny podatek federalny. Był to podatek na... whisky. Doprowadziło to do tego, że na zachodzie nikt nie płacił, a poborców podatkowych oblewano smołą i tarzano w pierzu (w zasadzie tylko w Pennsylvani, chyba nigdzie indziej nikt nie był na tyle odważny, by w ogóle probować zbierać ten podatek). Kolaboranci mogli się liczyć z podpaleniem dobytku. Jednym z argumentów było to, że jeśli pozwoli się na jeden taki podatek, to jutro wszystko będzie opodatkowane. Prorocze słowa.


  4. Dnia 16.03.2015 o 19:15, KrzysztofMarek napisał:

    Toż i rodzony brat cara chciał władać Królestwem Polskim (z niewielkimi dodatkami) i
    zrzec się w zamian wszelkich praw do tronu rosyjskiego, tak mu się podobali Polacy i
    Królestwo Polskie (chyba go w końcu zwolennicy cara otruli, może nawet na zlecenie samego
    cara, który bał się odtworzenia Polski).

    Jak mógł się bać odtworzenia Polski skoro sam odtworzył państwo polskie, które istniało w unii personalnej z cesarstwem? W Królestwie obradował niezależny parlament, wspólna była w zasadzie tylko polityka zagraniczna i wynikało to przede wszystkim z tego, że na mocy postanowień kongresu wiedeńskiego suwerenem tego królestwa miał być po wsze czasy car rosyjski (a więc jego brat nie miał za bardzo szans na tron...). Dlatego właśnie wojna polsko-rosyjska 1830-1, od momentu detronizacji cara przez parlament, z legalistycznego punktu widzenia była skazana na porażkę (i właśnie dlatego legaliści, np. książę Adam Czartoryski, się temu sprzeciwiali). Znamienne jest zresztą to, że do pierwszego powstania doszło dopiero 5 lat po śmierci samego Aleksandra (notabene prawdopodobne jest to, że było to morderstwo motywowane jego liberalnymi zapatrywaniami).
    Warto zresztą dodać, że sam Aleksander nosił się z zamiarem utworzenia Królestwa Polskiego jeszcze zanim w ogóle został cesarzem. W rozmowach z Czartoryskim z tego okresu jasno mówił, że nie pochwalał działań Katarzyny, a pomysł przywrócenia Polsce odrębnej państwowości nazywał nawet jego ulubioną koncepcją.

    Dnia 16.03.2015 o 19:15, KrzysztofMarek napisał:

    Co do zaboru austriackiego - przyjęli inna koncepcję, w tym miejscu tylko przypomnę,
    że był moment, kiedy w rządzie c. k. większość stanowili Polacy. Był też autonomiczny,
    formalnie niezależny od rządu c. k. Kraków i okolice. A Prusacy, jak to Prusacy, ale
    też przestrzegali swoich praw - vide wóz Drzymały. W każdym zaborze było inne podejście,
    ale zawsze korzystne dla zaborcy. Zaborcy robili to, co było dla nich korzystne,
    a jeśli przypadkiem było to korzystne dla nas... no cóż, to było tylko przypadkiem.

    Napoleon też robił tylko to, co było dla niego korzystne, a jest nawet wspominany w hymnie. Różnica pomiędzy Aleksandrem i innymi monarchami państw zaborczych i Napoleonem jest taka, że on faktycznie odtworzył królestwo polskie i nie traktował tego jako twór czysto marionetkowy (oczywiście śmierć Aleksandra i kolejne powstania doprowadziły do tego, że królestwo takie jednak się potem stało). Czy było to dla niego korzystne? Pewnie tak, bo dzięki temu zyskał sobie poparcie i lojalność wielu Polaków. To, że jakieś działanie jest korzystne dla dwóch stron nie oznacza, że umniejsza to wagę sytuacji. To prawda, że nawet Aleksander w pierwszej kolejności kierował się interesem Rosji (mógł odtworzyć Królestwo Polskie znacznie szybciej), ale spośród wszystkich suwerenów mających realny wpływ na Polskę poszedł najdalej. Należy przy tym dodatkowo pamiętać o tym, że Aleksander - choć teoretycznie monarcha absolutystyczny - miał też pewne obawy, które musiał brać pod uwagę. Groźba zamachu na życie monarchy była w Rosji zawsze realna (sam Aleksander objął tron w następstwie morderstwa jego ojca), a pomysł odrodzenia Polski miał potężnych przeciwników.


  5. Dnia 16.03.2015 o 01:28, Olamagato napisał:

    Właściwie to nigdy w historii Rosjanie nie mieli
    normalnych rządów liczących się ze zdaniem normalnych ludzi.

    Akurat aneksja Krymu czy Noworosji ma ogromne poparcie społeczeństwa, więc ta uwaga jest bez sensu... Więcej sensu miałoby to, co tu napisałeś, gdyby Putin nie robił nic, by pozyskać te terytoria.

    A poza tym Aleksander I był w porządku. Stworzył państwo - Królestwo Polskie - z najbardziej liberalną konstytucją w Europie.


  6. Dnia 24.02.2015 o 22:07, Pierogi_z_Cukrem napisał:

    To są nocne wyścigi? Aż tak nie maniacze w tę grę by sprawdzić wszystkie warianty.

    Są, w sumie dziwne, że sam nie zauważyłeś, bo jeśli pojawiasz się na miejscu takiego wyścigu w dzień, to powinna pojawić się informacja, żebyś wrócił np. po 20-ej.


  7. Dnia 22.02.2015 o 07:43, akwyx napisał:

    Ubezdźwięcznień nie ma. Ale nawet w zwykłym zdaniu typu "There is rope" /p/ można wyrzucić.

    No nie do końca. Może w /p/ nie ma audbile release, ale nadal słychać tam ten dźwiek, choć nie jest całkiem wyartykułowany. Nie jestem specem od fonetyki (moja specjalizacja to historia i kultura), ale nigdy nie widziałem, żeby "rope" (czy słowa analogiczne) było gdziekolwiek przetranskrybowane jako /rəʊ/.


  8. Dnia 23.02.2015 o 15:07, Tuchaczevsky napisał:

    Nie wiem jak to się ma w odniesieniu
    do ludzi, ale (dla przykładu) dla mnie w II WŚ nie brała udziału Rosja, tylko ZSRR, a
    to paradoksalnie zupełnie co innego. Punkt widzenia wyraźnie się różni, a to czysto akademicka
    debata, którą podejmować trzeba ;)

    Sprawa jest prosta. Rosja to nazwa kraju, a więc określenie geograficzne. Federacja Rosyjska (a kiedyś: ZSRR, Imperium Rosyjskie itd.) to nazwa państwa. Z tym, że ludzie najczęściej stosują nazwy krajów do określenia państw, bo jest to łatwiejsze - nazwy krajów raczej nie zmieniają się tak często, a poza tym są krótsze (szybciej jest powiedzieć/napisać i zapamiętać "Polska" niż "III Rzeczpospolita Polska" czy "Polska Rzeczpospolita Ludowa"). Inna sprawa, że większość ludzi przy okazji nie zdaje sobie sprawy, że słowa kraj i państwo to niekoniecznie synonimy, mimo że potocznie często używa się ich zamiennie.

    Na marginesie, obozy koncentracyjne stosowali już Brytyjczycy podczas wojen burskich, a gdzieś tam wyczytałem, że nawet wcześniej stosowali je bodajże Hiszpanie, ale nie jestem pewien, nie znam historii tego kraju/państwa. ;)


  9. Dnia 23.02.2015 o 15:07, Kaerobani napisał:

    A kim byli ci naziści? Niemcami. Czyjego "autorstwa" te obozy były? Niemców. Czy to,
    że Bauer ma pod kontrolą polskie media znaczy, że to jest polska firma?

    A czy ktoś temu przeczy? Napisanie, walczyli naziści nie wyklucza tego, że byli to też Niemcy, tak samo jak stwierdzenie "ten samochód jest niebieski" nie wyklucza tego, że może to być Mercedes. Oba stwierdzenia są jednocześnie prawidziwe, mimo że dotyczą tego samego obiektu (bo opisują inne jego właściwości).


  10. Dnia 23.02.2015 o 14:51, Kaerobani napisał:

    O recenzję Wolfenstein: The New Order autorstwa Berlina, która wygląda jak jeden z elementów
    procesu zakłamywania historii - że w II WŚ walczyli nie Niemcy, ale "naziści", a obozy
    koncentracyjne były "polskie".

    Tylko że to nie jest zakłamywanie historii. Podczas II WŚ walczyli naziści, a na dobrą sprawę nie ma powodu, żeby obozów koncentracyjnych na ziemiach polskich nie nazwać polskimi. Określenie odnosi się do geografii, a nie jurysdykcji. Na tej samej zasadzie w XIX wieku o ogromnych połaciach terenu w Europie środkowo-wschodniej też pisano "Polska", mimo że te terytoria znajdowały się pod jurysdykcją domów panujących Prus, Rosji i Austrii.


  11. Dnia 17.02.2015 o 16:55, benjiro napisał:

    Nie wiem, Panie Smugglerze, ile lat logiki miałeś na studiach ale drobnostka semantyczna,
    o której się wyżej rozpisałem nazywa się ''''polityczna poprawność''''. I nie wciągaj
    mnie proszę w paradoksy logiczne, obaj jesteśmy na to za starzy. Cóż, skoro nie każdy
    Niemiec, nawet w mundurze, musiał być nazistą (a nawet nie każdy nazista nawet goły musiał
    być Niemcem, nie?), pojawia się pytanie: Dlaczego na pierwszych stronach recenzji jest
    nadreprezentacja nazistów a Niemcy pojawiają się dopiero później. Cóż, zapewne kwestia
    stylu. Sprawa tzw. ''''dobrych Niemców'''' i milczącej reszty to w ogóle osobny temat,
    który w odniesieniu do w/w recenzji stanowiłby znaczący offtopic. Można by osobny temat
    założyć.

    LOL, czy wg Cieie autor powinien liczyć, ile razy użył słowa "Niemcy", a ile "naziści", żeby czasem nie urazić jakichś "propolskich" czytelników z za dużą ilością wolnego czasu (i mających zacięcie do statystyki?). A są jakieś tabele pokazujące jaki stosunek Niemców do nazistów jest akceptowalny?


  12. Dnia 12.02.2015 o 22:08, akwyx napisał:

    W angielskim wiele końcówek może nie zostać uwalnianych i wtedy np. słowa odróżnia się
    po... długości samogłosek (np. robe, rope gdzie bezdźwięczna głoska /p/ skróci wcześniejszy
    dyftong nawet jeśli /p/ nie zostanie wypowiedziane. A nie musi być).

    Możesz podać kontekst, w którym /p/ zniknęłoby ze słowa "rope"?

    A co do odróżnienia robe od rope to sprawa jest o tyle o prosta, że - choć długość dyftongu jest oczywiście inna - w angielskim nie ubezdźwięcznia się końcówek, więc "b" w pisowni to po prostu /b/, a "p" - /p/. I odwrotnie: raczej nie ma udźwięcznien, więc nawet jeśli mamy "rope and", to mimo że następny dźwiek po słowie "rope" to samogłoska (a więc coś dzwięcznego), to "rope" zakończy się na /p/, a nie /b/.


  13. Dnia 08.02.2015 o 22:18, KannX napisał:

    O to już kolejna osoba z forum która tak twierdzi :) Pierwsza część była urokliwa za
    sprawą wprost wylewającego się słowiańskiego klimatu (jak również wylewających się pomyj
    i brudu Wyzimy).

    LOL. A mnie ciekawi, ile osób piszących o tym słowiańskim klimacie ma jakiekolwiek pojęcie o dawnej kulturze Słowian. Osobiście obstawiam, że mały procent (albo promil). No, ale napisać zawsze można.


  14. Dnia 25.01.2015 o 13:29, Jcl napisał:

    Różnica jest taka, żę w UPR nie było liderów, w KNP jest Marusik, Wilk, Dziambor.

    Marusik jest związany z środowiskiem kon-lib ze 20 lat i świat o nim usłyszał dopiero jak dostał się do europarlamentu. Dziambor miał swoje 5 minut z powodu tego swojego transparentu o poparciu dla Rona Paula, od tego czasu o nim cicho. Kim jest Wilk w ogóle nie wiem (co najwyżej kilka razy obiło mi sie o uszy to nazwisko), a raczej uważnie śledzę sytuacji tej partii. Takich "liderów" można znalaźć wszędzie, nawet w UPRze.

    EDIT: przy okazji uściślę, że na szczeblu lokalnym faktycznie mogą być dobrymi liderami, ale jednak patrząc z perspektywy całego kraju, to nie za bardzo.


  15. Dnia 24.01.2015 o 13:46, Jcl napisał:

    A ludzie się go czepiają. Dla mnie to dobrze, Ci którzy wcześniej nie głosowali na Korwina
    bo im nie pasował jego styl teraz mogą głosować na Nową Prawicę, a i tak większość pójdzie
    za Korwinem. Mam nadzieję, że to wyjdzie na dobre i obie partie się dostaną do sejmu.

    Raczej żadna się, niestety, nie dostanie. Już wcześniej jak komuś nie odpowiadał Korwin, ale zgadzał się z programem, to mógł głosować na UPR.


  16. Dnia 31.12.2014 o 12:40, Radekl2 napisał:

    Zwyczajnie napisałem, że Rockstar raczej nie mógłbym brać takiej opcji pod uwagę (podawanie
    wymagań przed Świętami, bo rodzice chcą swoim małym pociechom kupić sprzęt pod GTA V),
    ponieważ oficjalnie jakoś PEGI ich chyba obowiązują. Nawet sprzedawcy muszą zapytać o
    dowód, gdy kupujesz grę +18 (a że tego często nie robią to inna sprawa), więc wydawcy
    też mają jakieś obowiązki.

    Tylko w niewielu państwach tak jest. W większości oznaczenie PEGI służy wyłącznie jako sugestia dla nabywcy i nie ma żadnego odzwierciedlenia w prawie. Tak jest na przykład w Polsce (przynajmniej wg Wiki - sam nie znam się na rynku gier, ale też nigdy nie widziałem, żeby ktokolwiek się tym przejmował).

    Dnia 31.12.2014 o 12:40, Radekl2 napisał:

    Wiem, że Rockstar to firma i na 100% mają to wszystko przemyślane-
    premiery w odpowiednim czasie, wszelkie informacje także. Wszystko po to, żeby zarobić
    jak najwięcej. Nie bardzo przejmują się tym czy ich grę kupił 18-latek czy 8-latek :D

    A wcześniej napisałeś Zwyczajnie napisałem, że Rockstar raczej nie mógłbym brać takiej opcji pod uwagę podawanie wymagań przed Świętami, bo rodzice chcą swoim małym pociechom kupić sprzęt pod GTA V), ponieważ oficjalnie jakoś PEGI ich chyba obowiązują. Te dwa stanowiska są ze sobą sprzeczne. Nawet jeśli PEGI byłoby prawnie uznanym wymogiem (a w większości państw nie jest), to i tak Rockstar na pewno brałby pod uwagę dostępność gry dla osób młodszych niż 18 lat, bo w praktyce takie osoby w tę grę grają bez względu na to, jak wygląda stan prawny. Z uwagi na możliwe konsekwencje pewnie nigdy by się do tego nie przyznali, ale to nie zmienia faktu, że tak nie jest.


  17. Dnia 27.12.2014 o 16:22, Radekl2 napisał:

    Wspomnę tylko, że GTA to gra +18 i trochę głupio gdyby Rockstar brał taką możliwość pod
    uwagę :D

    Chyba odwrotnie. Osoby <18 to znaczna część graczy GTA, gdyby Rockstar nie brałby ich pod uwagę, strzeliłby sam sobie w kolano. PGI (czy jak to się tam nazywa?) to nic więcej niż rekomendacja. Rekomendacja, która jest tak oderwana od rzeczywistości, że nikt normalny nie bierze jej na serio. Ja mam kompa od 5-6 roku życia, moi rodzice do dzisiaj nie wiedzą, że coś takiego jak PGI w ogóle istnieje i nie znam ani jednej osoby, której rodzice w przeszłości zwracaliby na to uwagę.


  18. Dnia 30.10.2014 o 21:18, Tyler_D napisał:

    Wskaż mi choćby 5 postulatów PiSu związanych z ''nauczaniem Kościoła''. Albo dowolnej
    partii politycznej w tym kraju, o.

    Przecież napisałem, że nie chodzi mi o sam PiS. Mimo wszystko jednak, w sferze deklaratywnej przynajmniej, PiS jest relatywnie pro-katolicki, choćby w kwestii homo-małżeństw i eutanazji.

    Dnia 30.10.2014 o 21:18, Tyler_D napisał:

    Tzn co? Albo jesteś z nami albo wy...noś się? :D

    No tak, to chyba logiczne? Ty zapraszasz do domu i/lub chodzisz na imprezy z osobami, które na Ciebie lżą? Chyba nie.

    Dnia 30.10.2014 o 21:18, Tyler_D napisał:

    Niezłe, niezłe. :D Ekskomunika? Może
    od razu wypad na Madagaskar?

    Nie, ekskomunika.

    Dnia 30.10.2014 o 21:18, Tyler_D napisał:

    I sympatycy też? No no ... tyle że by chyba wtedy cała reszta
    tych którzy zostali zmniejszyła się o kilkadziesiąt procent.

    To dobrze. Liczy się jakość, a nie ilość: "Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych" (Mt 22, 14).


  19. Dnia 30.10.2014 o 19:53, Tyler_D napisał:

    Czym innym jest pokazywanie ''moralnej drogi'' jakkolwiek kuriozalne to nie jest a czym
    innym jest jawna agitacja partii X.

    Jeśli postulaty partii X zgodne są z nauczaniem Kościoła, a postulaty partii Y są jawnie antyklerykalne, to Kościół powinien nawet ekskomunikować członków partii Y i ich sympatyków.

    Dnia 30.10.2014 o 19:53, Tyler_D napisał:

    Poza tym nie wiem gdzie ty widzisz wspólny mianownik pomiędzy PiSiorkami a cnotami chrześcijańskimi
    [ czy w ogóle jakimikolwiek cnotami ]. :D

    To już inna sprawa. Jasne, nie zgadzam się co do tego, że Kościół powinien promować PiS (bo PiS jest pro-katolicki co najwyżej powierzchownie), ale co do zasady uważam, że w politykę jak najbardziej "mieszać" się powinien. Jak zresztą każdy, komu zależy na zmianach.


  20. Dnia 30.10.2014 o 18:30, Tyler_D napisał:

    Kumam aczkolwiek mi bardziej chodziło o to że jak dla mnie choćby te tereny kościelne
    powinny być wolne od takiej agitacji lub innego namawiania, nakłaniania czy tam promowania
    któregoś z kandydatów. A kto był na tym banerze? Oczywiście PiSiorki. :D

    Wręcz przeciwnie. Moralnym obowiązkiem Kościoła jest prowadzenie ludzi ku zbawieniu i wychowanie w cnotach chrześcijańskich.


  21. Dnia 24.10.2014 o 18:37, Infinitiv napisał:

    Co tu się dzieje. (...)

    A nie przeszkadza Ci, że w grze są czary? Albo potwory? Czy ktoś udowodnił istnienie potworów? Albo sejwy? Przecież w prawdziwym życiu nie można robić sejwów, giniesz i koniec. A tutaj co? Zupełny brak realizmu. Żal, a nie gra. Nie wspominając o tym, że w grze nie trzeba jeść i pić. Przyjrzałbym się też temu, czy Geralt na pewno płaci podatki w Temerii.
    Niektórzy zachowują się co najmniej tak, jakby oczekiwali od Wiedźmina, że będzie to symulator rycerza...


  22. Dnia 12.10.2014 o 16:28, Ring5 napisał:

    Co jest po prostu niewykonalne i dlatego cały argument jest do bani. Nie można mieszkać
    na terytorium jakiegoś państwa i nie korzystać z jego infrastruktury. Już sam fakt, że
    wyjdziesz do sklepu oznacza, że właśnie przeszedłeś po chodniku/ulicy/trawniku - czyli
    korzystasz z czegoś, co powstało dzięki państwowym finansom. Niby jak sobie wyobrażasz
    fakt, że nie będziesz z niczego korzystał? Konkretnie, poproszę.

    Przecież chodnik, po którym pójdę do sklepu został zbudowany z pieniędzy podatników mieszkających w tym rejonie, a nie państwa, które żadnych pieniędzy nie wypracowuje. Dlatego też każdy region w państwie powinien mieć prawo secesji razem z całą infrastrukturą (bo została ona zbudowana z pieniędzy zabranych mieszkańcom). Z każdego regionu - każda gmina. I jeśli w praktyce dałoby się przeprowadzać ten proces dalej, to tak należałoby czynić. I problem rozwiązany. Czyli, mówiąc w skrócie, należy przenieść do Polski rozwiązania z Liechtensteinu.

    Dnia 12.10.2014 o 16:28, Ring5 napisał:

    Przekręcasz moje słowa i doskonale sobie z tego zdajesz sprawę.

    Nie, to jest logiczne doprowadzenie Twojego toku rozumowania do jego ostatecznych konsekwencji.

    Dnia 12.10.2014 o 16:28, Ring5 napisał:

    Po pierwsze, gdybyś przeczytał wszystkie moje posty, zauważyłbyś, że nie narzekam tylko
    na przepisy w Polsce.

    Nie tylko w Polsce, ale również w Polsce.

    Dnia 12.10.2014 o 16:28, Ring5 napisał:

    Wybacz, ale zaczynasz przytaczać naprawdę śmieszne argumenty. Serio, idąc tym tropem,
    żaden człowiek nie ma prawa decydować o swoim życiu, bo przecież jesteśmy tylko zlepkiem
    komórek, a każda komórka powinna mieć prawo samostanowienia... :/

    Ee, nie, dlaczego? Z niczego, co napisałem, nic takiego nie wynika. To człowiek jest istotą świadomą i to człowiek podejmuje decyzje i działa, nie komórka.

    Dnia 12.10.2014 o 16:28, Ring5 napisał:

    Ale jeśli naprawdę
    oczekujesz odpowiedzi - na podstawie ogólnie przyjętych umów i postanowień międzynarodowych.
    Niech zgadnę - teraz zapytasz, kto owym narodom dał prawo do zawierania takich umów,
    prawda? Spróbuję wyjaśnić to jak najprościej: (...)

    Właśnie przez całą dyskusję próbuje Ci pokazać, że tak nie jest. Takie rozumowanie można odnieść tylko i wyłącznie do organizacji takich jak spółki, stowarzyszenia, związki wyznaniowe (częściowo). W tych przypadkach jednostka faktycznie zgadza się przystąpić do pewnego gremium i wspólnie podejmować decyzje (i podporządkować się decyzjom większości nawet jeśli osobiście ma inne zdanie) lub oddelegować podejmowanie decyzji na wyższy poziom - ale najpierw wyraża zgodę na stowarzyszenie się z innymi ludźmi w ramach jakiejś tam organizacji. W przypadku państwa, po raz kolejny, jest zupełnie inaczej. Tutaj człowiek jest zmuszony do stowarzyszenia się z innymi, często wbrew jego woli. Tylko nie pisz mi po raz kolejny, że człowiek mieszkając na pewnym terytorium automatycznie wyraża zgodę na "członkowstwo" w tym państwie, bo - jak pokazałem w poprzednim poście - to błędny krąg, którego nie da sie uzasadnić.

    Dnia 12.10.2014 o 16:28, Ring5 napisał:

    Jeśli pokażesz mi rozsądną alternatywę dla demokracji,
    masz mój głos.

    Ja tam nie uważam, że demokracja per se zawsze i wszędzie jest złym rozwiązaniem. W jakichś elitarnych kręgach pewnie jest dobrym rozwiązaniem, gdzie wszyscy mają podobne kompetencje itd. Po prostu nie można usprawiedliwać przymusu państwa demokracją. Przymus i przemoc zawsze będą przymusem i przemocą, bez względu na to, czy są dokonywane za aprobatą większości czy w tajemnicy. A najlepszą alternatywą jest wielość systemów politycznych, w różnych warunkach różne będą sprawdzać się najlepiej. Mieliśmy kiedyś w Europie realne monarchie, republiki (w których poziom zdemokratyzowania się różnił), wolne miasta, niezależne majątki. Ba, na terenie samych Niemiec, aż do szaleństw Napoleona, było więcej jednostek politycznych niż dzisiaj jest na całym świecie! Do tego modelu, stopniowo, należy starać się wrócić. Jak już pisałem, mamy dobry wzór: Księstwo Liechtenstein. Jednocześnie powinno się dążyć do jak największej denacjonalizacji, wtedy będzie to prostsze. Na złość lemingom takim jak kerkas można zacząć od denacjonalizacji bibliotek. ;)

    Dnia 12.10.2014 o 16:28, Ring5 napisał:

    Nie. I to jest właśnie błąd, który popełniasz. Nie chcesz dostrzec różnicy (ogromnej),
    jaka jest między ogólnie przyjętym porządkiem (w tym przypadku - płacenie podatków) a
    patologią, jaką jest przestępczość zorganizowana, na którą ogół zgody nie wyraża i której
    się przeciwstawia. A podobieństwa... Serio? Porównujesz te dwie rzeczy na podstawie podobieństw?
    Ale wiesz, że w ten sposób można uznać, że garnek i kapelusz to to samo, bo przecież
    wyglądają podobnie?

    Ale nie podałeś żadnej różnicy (oprócz tego, że państwo czasem coś tam daje w zamian, ale mafia czasem też tak robi). W III Rzeszy ogólnie przyjętemy porządkiem prawnym było gazowanie Żydów, czy to znaczy, że takie zachowanie jest akceptowalne? Nie. Generalnie przyznaję, że działania państwa są bardziej subtelne niż działania mafii, ale sam charakter tych działań jest taki sam.

    Dnia 12.10.2014 o 16:28, Ring5 napisał:

    Czyli jedna waluta jest akceptowalną, ponieważ korzystanie z niej jest "usankcjonowane"
    przez państwo (niezależnie od tego, ile osób faktycznie z niej korzysta), ale inna już
    nie jest, bo używa jej "mikroskopijna grupa ludzi"? Nieważne, że waluta ta jest akceptowana
    przez wiele firm i niektóre państwa (w przeciwieństwie do innych walut, które nie są
    uznawane na arenie międzynarodowej)? O_o Ciekawe podejście. Oznacza, że na jednym poziomie
    można postawić, powiedzmy, euro oraz Sealand dollars.

    Nie rozumiem uwagi. Ja po prostu stwierdziłem fakt, nie za bardzo wiem, z czym można tutaj polemizować. Definicją pieniądza jest powszechny środek wymiany. Bitcoin nie jest powszechnym środkiem wymiany (używa go zbyt mało ludzi, by można byłoby go uznać za powszechny, nie można normalnie funkcjonować posługując się bitcoinem), z czego bezpośrednia wynika, że nie jest pieniądzem. Gdyby złoty nie był w Polsce walutą uprzywilejowaną, to z czasem też pewnie straciłby status pieniądza.

    Dnia 12.10.2014 o 16:28, Ring5 napisał:

    Gdybyś nie miał pojęcia co to EULA, nie wiedziałbyś, że ma coś wspólnego z Xboxem :]

    Pisałeś o EULA w kontekście gier, stąd nawiązałem do xboxa. Naprawdę nie wiem, co to jest. :)

    Dnia 12.10.2014 o 16:28, Ring5 napisał:

    Proponuję tę dyskusję zakończyć, głównie z dwóch przyczyn:
    1) żaden z nas nie przekona drugiego;

    Dyskusja jest wartościowa też wtedy, kiedy argumenty drugiej osoby pokazują inny punkt widzenia i pozwalają na przemyślenie własnego stanowiska i dopracowanie go, niekoniecznie trzeba się od razu przekonywać.

    Dnia 12.10.2014 o 16:28, Ring5 napisał:

    2) robimy straszny offtop.

    W jakiś tam sposób odniesienia do piractwa w tle tej dyskusji się przewijają. :P


  23. Dnia 10.10.2014 o 18:50, Ring5 napisał:

    Chcesz. Dokładnie tak jest - chcesz mieszkać w tym państwie, korzystać z istniejącej
    infrastruktury, ale nie chcesz płacić podatków. Naprawdę tego nie widzisz? Chcesz mieć
    przywileje, ale nie zgadzasz się na obowiązki. Przecież to dziecinada!

    Nie. Chcę się wycofać z transakcji z państwem, co oznacza, że nie chce płacić podatków i jednocześnie nie chce korzystać z infrastruktury państwa i podlegać przywilejom monopolistycznym, które państwo sobie i wybranym przez siebie podmiotom nadało. Oznacza to, że godzę się na nie korzystanie z państwowej edukacji, szeroko pojętej ochrony, jakichkolwiek świadczeń w jakimkolwiek charakterze, nawet z infrastruktury takiej jak drogi, kolej etc. Tyle że państwo, oprócz zwolnienia ludzi z podatków (tych, którzy tego chcą) musiałoby jednocześnie pozwolić na wolną konkurencję w tych sektorach. Na przykład prywatyzacji i prywatnym drogom poświęcona jest cała książka amerykańskiego ekonomisty, swoją drogą wydana za darmo, bo autor jest infoanarchistą.
    http://mises.org/document/4084/The-Privatization-of-Roads-and-Highways

    Inna sprawa, że gdyby tak się stało, to państwo przestałoby być państwem, bo państwo z definicji opiera się na przymusie.

    Dnia 10.10.2014 o 18:50, Ring5 napisał:

    Owszem, jesteś właścicielem działki. W ramach ogólnie przyjętego w tym kraju porządku
    prawnego. Oglądałeś "Misia"? Chcesz bezkarnie przywieźć do kraju kilka kilogramów obywatela
    mniej? Rozporządzać nią możesz jak Ci się podoba. Pod warunkiem, że nie łamiesz prawa.
    Prawa, które - jak napisałem wcześniej - akceptujesz, przebywając na terytorium RP.

    Ok, myślę, że wystarczy skupić dyskusję w tym punkcie - bo to właśnie jest punkt sporny, a reszta jest po prostu bezposrednią pochodną konsekwencji wynikających z tego punktu widzenia. Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się, że przyznasz to, co przyznałeś właśnie tutaj. Spójrzmy po kolei:
    Zgodnie z punktem widzenia, który tutaj prezentujesz, państwo - jako jedeny właściciel wszystiego, co znajduje się na terytrium, gdzie rozciąga się jego jurysdykcja - może zrobić wszystko i czegokolwiek by nie zrobiło, nie będzie to pogwałceniem niczyich praw własności (bo de facto nikt, prócz samego państwa, żadnej własności nie ma, ludzie co najwyżej zarządzają czymś w imieniu państwa). Oznacza to, że na przykład masowa nacjonalizacja po II wojnie przeprowadzona przez PRL nie była niczym złym. Państwo po prostu przejęło bezpośrednio kontrolę nad środkami produkcji, które i tak do niego należały - tyle że wcześniej były dzierżawione przez jakieś tam osoby. Jako jedyny ich właściciel, państwo mogło te dzierżawę wypowiedzieć. Nie było to zabranie cudzej własności (bo nikt jej przecież nie ma). Jeśli ktoś nie chce kontynuować tej współpracy z państwem, to może emigrować.
    Po drugie, nie wiem dlaczego narzekasz na przepisy dot. piractwa w Polsce. III RP, jako jedyny właściciel wszystkiego na swoim terytrium, ma moralne prawo do decydowania o użytkowaniu wszystkiego na tym terytorium.
    Należałoby również się zastanowić, skąd wynika prawo państwa do terytorium i wszystkiego, co na nim jest. Wg Ciebie wynika ono z tego, że przebywając na terytorium państwa akceptujemy prawo, zgodnie z którym jest to terytorium państwa. Ale... na podstawie czego państwo może stanowić prawo na pewnym obszarze? Logiczną odpowiedzią byłoby to, że ten obszar należy do państwa. Tylko że tutaj cofamy się do punktu wyjścia: na podstawie czego to terytorium miałoby należeć do państwa? Na podstawie prawa, które stanowi... Jest to błędne koło. Żadna inna instytucja nie działa w ten sposób. Działają tak tylko mafie - tyle że mafie są bardziej szczere, nie ukrywają swoich działań pod płaszczykiem prawa. Po raz kolejny zacytuję Spoonera:
    "Oczywiście rząd nie napada ludzi na pustkowiu, nie wyskakuje z krzaków przy drodze i nie przetrząsa im kieszeni, przystawiwszy pistolet do skroni. Jednakże wcale nie przestaje być z tego powodu złodziejem i to tym bardziej podłym i godnym potępienia.
    Rabuś bierze na siebie odpowiedzialność, ryzyko i konsekwencje swojego czynu. Nie udaje, że ma jakiekolwiek prawo do twoich pieniędzy albo że zamierza ich użyć dla twojego dobra. Nie udaje, że nie jest złodziejem. Nie jest na tyle bezczelny, żeby oświadczyć, iż jest tylko „obrońcą”, który pobiera opłaty od uwielbiających go podróżnych, a w zamian zapewnia im ochronę, nawet jeśli jej nie potrzebują lub nie życzą sobie skorzystać z jego specyficznego systemu ochrony. Ma na tyle zdrowego rozsądku, żeby nie wygłaszać takich oświadczeń. Co więcej, zabrawszy pieniądze, zostawia cię w spokoju. Nie depcze ci po piętach wbrew twojej woli. Nie narzuca swojego „suwerennego” zwierzchnictwa ze względu na „ochronę”, którą oferuje. Nie daje ci „ochrony”, każąc sobie bić pokłony i usługiwać, polecając robić to czy tamto, to znów zabraniając czegoś. Nie napada cię ponownie za każdym razem, kiedy potrzebuje pieniędzy lub przyjdzie mu na to ochota. Nie nazywa cię buntownikiem, zdrajcą i wrogiem ojczyzny, nie rozstrzeliwuje cię bez litości, jeśli próbujesz podważyć jego autorytet albo odmawiasz mu posłuszeństwa. Jest zbyt przyzwoity na to, żeby dopuścić się tych wszystkich oszustw, obelg i nieprawości. Po prostu, pozbawiwszy cię pieniędzy, nie usiłuje zrobić z ciebie głupka ani niewolnika."

    Wracając do samego początku, dyskusja zaczęła się od cytatu ("If taxation without consent is not robbery, then any band of robbers have only to declare themselves a government, and all their robberies are legalized"), z którym się nie zgodziłeś, twierdząc, że na opodatkowanie zgadzamy się, mieszkając na pewnym obszarze. Dokładnie w ten sam sposób "zgadzamy" się na haracz pobierany przez mafię. Tylko że mafia, the band of robbers, nie zadaje sobie trudu, by nazwać siebie państwem, swoich działań prawem, a zasięgu swojego wpływu - swoją własnością. Czyli: tak jak napisałem, charakter działań państwa i mafii jest ten sam, różnice wynikają z semantyki. Jak pewnie napisałby Spooner, mafia jest po prostu mniej bezczelna. ;) Gdyby mafia nazwała się państwem, musiałbyś (zgodnie z rozumowaniem, jakie przedstawiłeś) respektować wszystkie decyzje mafii. Spooner miał rację!

    Dnia 10.10.2014 o 18:50, Ring5 napisał:

    Mają w Polsce działkę,
    regularnie tu przyjeżdżają i jakoś nikt nigdy nie chciał ich jej pozbawić.

    ... i płacą podatek od nieruchomości. Poza tym, zgodnie z Twoim punktem widzenia, ich tej działki nie można pozbawić, bo ona nigdy ich nie była. Zawsze należała do państwa, oni działali tylko w charakterze managerów.

    Dnia 10.10.2014 o 18:50, Ring5 napisał:

    Zaraz, zaraz, powolutku, bo troszkę zaczynasz odwracać kota ogonem. Najpierw piszesz,
    że ludzie się daną walutą posługują tylko dlatego, że jest jakiś przymus, a gdy pokazuję
    Ci, że tak naprawdę przymusu nie ma, bo mogą w normalnym, codziennym życiu posługiwać
    się inną walutą, argumentujesz, że to by było nieopłacalne...

    Nie pokazałeś, że przymusu nie ma, po prostu nie jesteś w stanie prześledzić dłuższego łańcucha przyczynowo-skutkowego. Fakt, że posługiwanie się walutą inną niż euro jest nieopłacalne wynika wprost z faktu, że istnieje przymus podatkowy, tj. przymus płacenia podatków w tej, a nie innej walucie.

    Dnia 10.10.2014 o 18:50, Ring5 napisał:

    Jesteś wolnym człowiekiem w wolnym kraju i masz prawo przecież. Niby prawo masz, ale tak się śmiesznie > składa, że do transakcji potrzeba przynajmniej dwóch stron i jeśli druga nie wyraża zgody na zapłatę w jakiejś formie (tu: rupie), to Twoja waluta jest bezwartościowa W Polsce jakoś tak się złożyło,
    że państwo nie wyraża zgody na przyjmowanie innej waluty, ale nie wyraża jej również
    przytłaczająca większość firm, sklepów, instytucji. Natomiast wyrażają zgodę na przyjmowanie
    zapłaty w złotówkach. A zatem w złotówkach musisz płacić.

    No właśnie, jak pokazuje od kilku postów, w transakcji z państwem nie za bardzo to działa, bo państwo, będąc monopolistą w pewnym zakresie na pewnym terytorium wymuszającym korzystanie z jego usług, wymusza na mnie posługiwanie się złotym. Nie mogę zrezygnować ze złotego, bo nie mogę zrezygnować z transakcji z państwem na terytorium, na którym rozciąga się jurysdykcja tego państwa. I o tym właśnie piszę - gdyby nie przymus podatkowy, to złoty nie miałby statusu uprzywilejowanego.

    Dnia 10.10.2014 o 18:50, Ring5 napisał:

    Bitcoiny. Zero przymusu ze strony jakiegokolwiek państwa, natomiast zaczyna to działać
    w drugą stronę - niektóre państwa zaczynają je akceptować jako oficjalny środek płatniczy.
    Tylko i wyłącznie ze względu na ich popularność.

    Good try, ale mylisz się. Pieniądz to powszechny środek wymiany. Bitcoin w żadnym razie nie jest powszechny, jest używany przez jakąś mikroskopijną grupę ludzi. Wśród moich znajomych, nie licząc osób związanych z pewną filozofią polityczną, niemalże nikt nie wie co to w ogóle ten bitcoin jest. Nie wspominając już o tym, jak mało osób go używa (i jak mało instytucji akceptuje). Co jednak najbardziej istotne, sposód tych, którzy go jednak używają, spora część (nie wiem, może nawet większość) robi to z powodów ideologicznch, a nie praktycznych, co właściwie oznacza, że dla tych ludzi bitcoin nie jest pieniądzem pustym - mógłby być to ciekawy temat na pracę naukową.

    PS. Nie mam pojęcia co to EULA, może dlatego, że gram na Xboxie. :P