A ja kupiłem, zagrałem, wessałem się i tak mi się ze 400 godzin zeszło. Zgadzam się, że F3 nie był, nie jest i nigdy nie będzie lepszy od poprzednich odsłon serii. To prawda, że ma z cRPG tyle wspólnego, co sok pomarańczowy z denaturatem, ma pełno irytujących błędów i że Bethesda leci na kasę, a z graczami w kulki, do spółki z M$. To prawda, gra jest generalnie prosta, czy z level capem 20, czy 30, ale są trudniejsze momenty, naprawdę trudniejsze, szkoda jedynie, że niektórzy krytykanci nie dograli do momentu, w którym mogliby się o tym przekonać. Ale mimo to uważam go za kawał porządnej gry, klimatycznej, mającej swoje dobre strony, które IMO przewyższają te złe. Grało mi się naprawdę przednio i będzie grało nadal, kiedy wyjdzie "Mothership Zeta". I nie uważam się za ciemniaka karmionego medialną papką. A co do określenia gatunku, to nazwałbym F3 tak samo, jak Mass Effect, czyli strzelanina z elementami RPG, choć tutaj z kolei eRPeGa znacznie więcej. Mimo wszystko.