vezyr

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    23
  • Dołączył

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutralna

O vezyr

  • Ranga
    Robotnik
  1. Mi bardzo do gustu przypadła Forteca, która pojawiła się w Kuźni Przeznaczenia w Heroes 5 :) Zawsze w grach fantasy lubiłem pograć krasnoludami :)
  2. A czy Złota Edycja DoW2 zawiera jeszcze jakieś bonusy, czy to po prostu podstawka + dodatek Chaos Rising? :) Bo jeżeli to tylko podstawka + dodatek, to kupując je osobno, wychodzi taniej niż Złota Edycja ("w jednym opakowaniu") bez promocji weekendowej: podstawka 17 pln ( http://www.gram.pl/sklep/pc/warhammer-40-000-dawn-of-war-ii) + Chaos Rising 35 pln ( http://www.gram.pl/sklep/pc/warhammer-40-000-dawn-of-war-ii-chaos-rising-ts), a Złota Edycja bez promocji to ok 65 - 70 pln ;) Wprawdzie w sklepie gram.pl w tej chwili podstawka jest niedostępna, ale w sklepach (także dużych, typu Satrun, MM, Empik) można ją bez problemu dostać w cenie 20 pln (a Chaos Rising w cenie 40 pln - w piątek widziałem w dwóch z ww. sklepów we Wrocławiu kilkanaście sztuk leżących na półkach) - a przy zakupie w sklepie "stacjonarnym" odpadają koszty przesyłki ;)
  3. Skoro Blizzard potwierdza taki problem, to może faktycznie on występować, choć wydaje się dziwny. Ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, ze na moim MacBooku nie zauważyłem żadnych problemów - ani ze stabilnością, ani żeby się zbytnio grzał.
  4. vezyr

    I jeszcze raz o DRM-ie

    I to po jak krótkim tłumaczeniu, zaledwie ze 3 - 4 posty? ;) Czuję się dzięki temu wyjątkowy :P A tak serio, to może nie tylko znajomość schematów blokowych, ale także mój charakter ma tu pewne znaczenie. Tzn. nie uważam, że jestem alfą i omegą w każdej dziedzinie i zawsze przyjmuję do wiadomości to, że mogłem się mylić, szczególnie jeżeli chodzi o rzeczy, o których mam tylko ogólne pojęcie. Dzięki za zwrócenie uwagi, że ściąganie programów z internetu jest zdefiniowana inaczej niż kradzież. Pewnie postaram się jeszcze to posprawdzać, bo już tak mam, że jak ktoś mi zwraca uwagę, że popełniam bład, to staram się dojść do tego i upewnić się, jak jest naprawdę :) Ale chyba nie jest to negatywna cecha, a przynajmniej się jej nie wstydzę. Wiesz, sądzę, że się nie da. Uważam natomiast, że powinna istnieć jakaś nieprzekraczalna granica, jak daleko wydawcy mogą się posunąć przy walce z piratami. Przecież mogliby wprowadzić zasadę, że aby pograć w grę, musisz udać się do najbliższego oddziału firmy UbiSoft i tylko na ich komputerze możesz uruchomić zakupioną przez siebie grę. Środek radykalny, drastyczny i bardzo utrudniający życie legalnym użytkownikom, ale być może skuteczny w walce z piractwem (kiedy odbiorca nie dostawałby programu, a jedynie jakiś kupon uprawniający go do gry na jednym ze stanowisk w oddziale firmy). Tylko czy takie rozwiązanie byłoby dobre? Czy uczciwi gracze by się do niego przekonali? Wydaje mi się (ponownie zaznaczę, że jest to jedynie moja opinia), że zabezpieczenia powinny iść raczej w kierunku uniemożliwiającym skopiowanie programu z płyty. Legalnym użytkownikom utrudniłoby to robienie jedynie kopii zapasowej na wypadek, gdyby oryginalna płyta została uszkodzona, ale nie przeszkadzałoby w rozrywce. A jeżeli firma zapewniłaby usługę, że uszkodzoną płytę wymienia za darmo na nową, działającą, użytkownik w ogóle nie musiałby tworzyć własnej kopii zapasowej, dzięki czemu takie zabezpieczenie nie utrudniałoby mu życia.
  5. vezyr

    I jeszcze raz o DRM-ie

    Jak już napisałem wcześniej, być może nie jest to zdefiniowane w kodeksie karnym jako kradzież. Nie jestem prawnikiem, ciężko mi się wypowiadać na temat takich szczegółów. Natomiast program komputerowy jest chroniony przez prawo autorskie i wejście w jego posiadanie bez płacenia za niego (kiedy nie jest darmowy) jest, jak napisał hallas, przestępstwem. Chyba niefortunnie napisałem o kradzieży, mając na myśli ogólnie przestępstwo.
  6. vezyr

    I jeszcze raz o DRM-ie

    Ok, nie jestem prawnikiem, tylko programistom. Być może masz rację, że jest to rodzielone w kodeksie karnym. Jednak nie zmienia to faktu, że jak sam zauważyłeś, jedno i drugie jest przestępstwem i podlega tej samej karze :) Stąd nadal nie ma różnicy, czy ukradniesz grę ze sklepu, czy ściągniesz z internetu - popełniasz przestępstwo :) A dlaczego zakładać, że kopiowanie = kradzież? Napisałem jedynie, że wejście w posiadanie danego tytułu bez płacenia za niego to wg mnie kradzież (a na pewno przestępstwo, niezależnie od tego, jak je zdefiniowano w kodeksie karnym). Rozgraniczmy więc kopiowanie muzyki z zakupionej płyty audio na odtwarzacz mp3, którego ja używam (nadal z danej płyty/programu korzysta jedna osoba - ja), a kopiowanie muzyki/programów od kolegi - w tym wypadku z muzyki/programu korzystają już dwie osoby, z czego ta druga nie zapłaciła ani grosza za niego. Wg mnie (zaznaczam - to tylko moja opinia, nie jestem prawnikiem), pierwsza z sytuacji powinna być zgodna z prawem, druga już natomiast nie.
  7. vezyr

    I jeszcze raz o DRM-ie

    Chyba troszkę źle mnie zrozumiałeś. Nie ma różnicy... z punktu widzenia prawa - taki skrót myślowy :) Zarówno zabranie gry z półki sklepowej, bez płacenia za nią, jak i ściągnięcie gry z internetu w myśl przepisów prawa jest kradzieżą. I o to mi chodziło gdy pisałem, że "nie ma większej różnicy" między jednym a drugim. Natomiast jeżeli chodzi o sam proceder, to różnica oczywiście istnieje - znacznie łatwiej jest ściągnąć grę z internetu, gdzie nie ma czujników przy wyjściu, ochroniarzy i kamer, niż wynieść ze sklepu bez płacenia ;) Poza tym ludzie sądzą, że gdy fizycznie nic nikomu nie zabierają bez płacenia (ściągając z neta nie kradną przecież pudełka, płyty z grą, instrukcji - wszystkiego, co jest "fizyczne", da się dotknąć), to nie kradną. Należy ich uświadomić, że program komputerowy, niezależnie od tego, czy znajduje się fizycznie na płacie (i można go wtedy "dotknąć", a raczej dotknąć płytę), czy istnieje tylko w postaci cyfrowej (plik w internecie), jest przedmiotem i wejście w jego posiadanie bez płacenia za niego jest kradzieżą.
  8. Tym razem się nie udało, trudno - może następnym pójdzie mi lepiej :) Gratuluję tym, którym się udało :)
  9. vezyr

    I jeszcze raz o DRM-ie

    Po pierwsze, niech będą skuteczne. Po drugie - należałoby się zastanowić, czy ów "zabezpieczenia" idą w dobrą stronę? Czy utrudnianie życia wszystkim, w tym uczciwie kupującym gry osobom, jest prawidłowym rozwiązaniem? Wg mnie, jeżeli firmy chcą rozwijać zabezpieczenia antypirackie, powinny raczej dążyć do zabezpieczenia przed skopiowaniem takiego nośnika, a nie wymuszaniem na wszystkich połączenia z serwerem. Zabezpieczenia antypirackie - ok, niech będą, ale w formie, która będzie kompletnie niewidoczna dla uczciwego posiadacza legalnej wersji, która nie będzie wymuszała na nim dodatkowych nakładów i która nie będzie sprawiała mu żadnych problemów.
  10. vezyr

    I jeszcze raz o DRM-ie

    Nieee, nie porównał rynku wtórnego do piractwa. Poszedł jeszcze dalej i stwierdził, że rynek wtórny jest gorszy niż piractwo :) Owszem, piractwo to kradzież. I faktycznie nie ma większej różnicy, czy pójdziesz do sklepu ukraść płytkę z grą, czy ściągniesz ją z neta. Ale mimo to, ja z kolei nie zgadzam się na tego typu zabezpieczenia. Chciałem zakupić Settlers 7, nawet w edycji kolekcjonerskiej, bo jestem wielkim fanem tej serii gier, ale tego nie zrobiłem. Raz, że demko było tylko na Windę, choć sama gra jest w wersji hybrydowej Winda/OS X, więc nie miałem okazji sprawdzić, jak będzie działała na moim MacBooku. Dwa, posiadając internet z sieci komórkowej nie wyobrażam sobie pauzowania gry przy każdym zerwaniu połączenia (albo wręcz zaczynania poziomu od początku, bo jak gra się zablokuje, to nawet zapisać stanu nie można było?). Piraci nie mają z tym problemów, grają sobie bez żadnego stresu o stan swojego połączenia, a ja nie gram wcalę - bo ów zabezpieczenia zniechęciły mnie do zakupu tego tytułu, bo wiem, że tylko bym się denerwował przy każdym zaniku sygnału z netem (nie na grę, a na te durne DRMy, które nie pozwoliłyby mi się nią cieszyć). Więc zastanów się, komu tak naprawdę te zabezpieczenia zaszkodziły - uczciwym ludziom czy piratom? Dodam jeszcze, że pomysł, aby wrzucać cracka do oryginalnie zakupionej gry jest niezbyt trafny. W ten sposób łamie się licencję, co sprawia, że program (gra) staje się nielegalny (a my zostajemy wtedy zrównani z piratami).
  11. vezyr

    Skad pobrac GTA 4

    [Ciach - sorry, przez przypadek wysłało mi trzy razy ten sam post, a chyba skasować samemu nie można]
  12. vezyr

    Skad pobrac GTA 4

    [Ciach - sorry, przez przypadek wysłało mi trzy razy ten sam post, a chyba skasować samemu nie można]
  13. vezyr

    Skad pobrac GTA 4

    To bardzo proste. Tutaj zamawiasz: http://www.gram.pl/sk4_9gvjGe7_Grand_Theft_Auto_IV.html i jak już GTA IV będzie dostępne, to możesz "pobrać" (albo raczej odebrać) w jednym z tych miejsc: http://www.gram.pl/sklep_odbior_osobisty_mapa.asp . Wadą jest, że trzeba "posiadać konto premium", czyli uiścić opłatę w wysokości 99,90 pln. Ale w obecnych czasach podobno nie ma nic za darmo, nawet w twarz za darmo nie można dostać :P Pozdrawiam.
  14. vezyr

    DRM - komentarzy ciąg dalszy

    Ok, masz rację - nie każdy przepada za dłuższymi grami. Ale jak sam zauważyłeś, optymalne jest, jak gra starcza na 10 godzin singla + drugie tyle (kolejne 10 godzin) na jakieś misje-wyzwania, które możesz robić, ale nie musisz. Daje to łącznie 20 godzin singla - 20 to jednak nie 5 :) Płacąc ok 120 - 150 zł za grę, która zapewni mi ok 5 godzin rozrywki, wychodzi na to, że płacę ok 25-30 zł za godzinę - to więcej niż zarabiam za godzinę pracy. W takich wypadkach czekam, aż gra wyjdzie w jakiejś promocji/przecenie/tańszej serii. Jednak jeżeli gra zapewnia zaproponowane przez Ciebie 20 godzin na trybie signle, jestem skłonny kupić ją już w dniu premiery. Jeżeli o mnie chodzi, to akurat wolę gry dłuższe, ale też takie, które się nie nudzą po tych 10 godzinach, które np przyciągną mnie swoją fabułą i ciekawymi rozwiązaniami. Nad takim Baldur''s Gate (jedynką i dwójką) spędziłem (przy pierwszych podejściach) z dobre 50 - 60 godzin na każdą. A potem jeszcze nie raz do nich wracałem. Podobnie ma się sprawa z chyba wszystkimi częściami Heroesów (poza czwórką, która nie przypadła mi do gustu) - godziny, które spędziłem przy trójce, można by liczyć w setkach, rozgrywając chociażby scenariusze z komputerem. Ale rozumiem, że niektórzy wolą gry krótsze, dlatego sposób o którym piszesz wydaje się chyba najlepszy - krótszy czas na grę singlę, ale dodatkowo (dla tych co chcą), jakieś dodatkowe misje wplecione w główny wątek, aby wydłużyć zabawę. Ci co chcą, będą je wykonywać i dłużej cieszyć się grą, a Ci co nie chcą, skończą grę w 10 - 15 godzin. Co do DRMów, które wymagają całego dostępu do internetu, to jestem przeciwny. Szczególnie, gdy w momencie utraty połączenia, gra się blokuje i każe mi potem zaczynać poziom od początku :/ Z uwagi na ciągłe przeprowadzki, wynajmowanie mieszkań, nie mogę sobie pozwolić na podpisanie umowy na 12 miesięcy w jednym lokalu na szybki i stabilny internet. Dlatego posiadam tzw. mobilny internet z jednej z sieci komórkowych, a ten od czasu do czasu lubi zgubić zasięg. Już nie wspominając o miesięcznych limitach transferu.
  15. vezyr

    DRM - komentarzy ciąg dalszy

    A ja przychylam się do opinii, że jedynym słusznym sposobem walki z piractwem nie jest wymyślanie coraz to nowych zabezpieczeń, które tak naprawdę utrudnią życie tylko legalnym użytkownikom, a stworzenie gry dobrej, grywalnej, która zapewnia rozrywkę na dłuuugo (a nie 5 godzin), co przekona użytkowników, że warto wydać na nią pieniądze. Utrudniając życie nabywcom gry, od których wymaga się dostępu do internetu podczas zabawy z komputerem, przyczyniają się raczej do spadku ilości sprzedanych egzemplarzy, a nie do walki z piractwem. Ludzie będą coraz bardziej zniechęceni tego typu praktykami, zaprzestając kupowania gier z takimi urozmaiceniami, natomiast piratom nie zrobi to większej różnicy - najwyżej zagrają w grę 2 tygodnie później, niż normalnie. Nie wspominając już o "wyciąganiu kasy" od nabywców, sprzedawaniu wg mnie coraz bardziej wybrakowanych produktów. Bo jeżeli w momencie premiery oferuje mi się od razu płatne DLC, to mam wrażenie, że zawartość tego dodatku została przygotowana wraz z grą, "wycięta" z wersji finalnej i sprzedawana oddzielnie. A już walka tzw second-handami jest kompletnie śmieszna. Zjawisko sprzedawania używanych rzeczy występuje w każdej dziedzinie, sprzedajemy używane samochody, lodówki, pralki, telewizory, ubrania. Producentom innych rzeczy to nie przeszkadza, a co niektórzy wydawcy gier (chyba EA?) twierdzą, że proceder ten jest gorszy niż piractwo? To chyba przesada, świadcząca o tym, jakie bagno zaczyna się robić z rynku gier :/