Vilmar
Gramowicz(ka)-
Zawartość
2334 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Vilmar
-
Język C / C++ / C# / Java - pytania, problemy...
Vilmar odpisał Bartuc na temat w Sprzęt i technologie
Moim zdaniem while(!cin.ignore()); powinno stać przed cin.get(). W przeciwnym wypadku jej używanie nie ma żadnego sensu. -
Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka
Vilmar odpisał Blackbird na temat w Na każdy temat
Dokładnie, wygrali wybory (co przy każdej okazji podkreślają), więc niech przestaną "kwękać" i zabiorą się za rządzenie. Niestety Kaczory zapomniały, że mimo wygranej są jeszcze ludzie, którzy nie zgadzają się na program PiSu i oburzają się, gdy ktoś nie przyjmuje rozdanych przez nich kart. Za 4 lata kolejne wybory, do zobaczenia. -
Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka
Vilmar odpisał Blackbird na temat w Na każdy temat
Jak to? Przecież przed wyborami Lechu (czy tam Jarek, jedno i to samo) wyraźnie zaznaczył, że to, co złodzieje nakradli zostanie im odebrane ;) -
Nie chcę rozprzestrzeniać fałszywych plotek, ale o ile się orientuję wysokość odszkodowania pozostaje tylko na papierze. W rzeczywistości winny (MS) zapłaci mniej (i to dużo).
-
GDZIE SĄ NAJLEPSZE STRONY DO ŚCIĄGANIA LEGALNYCH DARMOWYCH MP3, FILMÓW i GIER [M]
Vilmar odpisał Transylvanian_Hunger na temat w Na każdy temat
Też widziałem taką informację na wielu stronach, ale to nic innego jak jedna wielka ściema :) Co do tych paragrafów - jestem pewien, że miałbym mniejszy problem ze znalezieniem paragrafu, o który Ty mnie prosisz niż odwrotnie :) -
GDZIE SĄ NAJLEPSZE STRONY DO ŚCIĄGANIA LEGALNYCH DARMOWYCH MP3, FILMÓW i GIER [M]
Vilmar odpisał Transylvanian_Hunger na temat w Na każdy temat
Bzdura. Pokaż mi paragraf, który o tym mówi. -
Jedno je niewątpliwie łączy - nałóg palenia, picia i grania w skrajnych przypadkach może doprowadzić do śmierci.
-
W ciągu miesiąca? zero:zero :))))
-
To może zamiast produkować setek nie mających wielkiego sensu tematów popukałbyś się w głowę i jeszcze raz pomyślał?
-
To powiedz mi, skoro Cenega jest już w stanie agonii, jakim cudem zabrała CD Projektowi jedne z największych hitów przyszłego roku?
-
Sorki, że odpowiadam po tylu dniach, ale właśnie dziś znalazłem chwilę czasu i sobie przypomniałem o tym temaciku :) Zacznę od dygresji: otóż moim zdaniem gry z naciskiem na tryb single lub nie posiadający trybu multi w ogóle, mogą uzależniać nawet bardziej niż MMO w tym sensie, że to uzależnienie jest bardziej wyniszczające. Dzieje się tak dlatego, że gracz zostaje całkowicie sam - tylko on i komputer. Izoluje się od świata i, co gorsze, ludzi, by grać. Przy okazji warto zaznaczyć, że gry single nie uzależniają już tak jak dawniej. Wydaje mi się, że jest to spowodowane zmianą sposobu myślenia o tworzeniu gier komputerowych - teraz bardziej upodabniają się do filmów, czyli są krótsze i dostarczają bardziej intensywnych wrażeń. Ale to temat na inną bajkę. Gry sieciowe (w tym MMO) mają nad grami single tą gigantyczną przewagę, że wymuszają na graczu ciągły kontakt z ludźmi z całego świata. Człowiek nie jest już tak odizolowany od świata rzeczywistego, bo cały czas współgracze mu o nim, nieco nieświadomie, przypominają. Niestety, czasem gracze zapominają, że świat gry jest w 100% wirtualny, nie istnieje. Że relacje między graczami są sztuczne i nietrwałe. To jest właśnie moment, kiedy możemy zacząć mówić o groźnym uzależnieniu. Problem polega na tym, że w grach MMO ważna jest odpowiedzialność. Gracze mają poczucie, że od nich zależy "los" innych ludzi, że inni ludzie oczekują od graczy konkretnych rzeczy. Szczerze mówiąc wydaje mi się, że w grach MMO traci na znaczeniu bezpośrednie współzawodnictwo, czyli rozstrzyganie w pojedynkach, walkach itp. kto jest lepszy. To oczywiście też jest ważne i również uzależnia, ale istotą jest co innego - współpraca. W większości gier MMO wyniki w grze zależą od zgrania i skuteczności całego, czasem dużego, zespołu ludzi, a nie od pojedynczych osób. Od przeciwnika nie oczekuje się niczego - jeśli jest gorszy to przegra, jeśli lepszy - wygra i w najgorszym razie pójdzie się pochwalić kolegom. Ale od współpracownika (współgracza, kumpla z klanu, grupy), od którego zależą TWOJE wyniki, oczekuje się skuteczności. Jeśli coś się stało "przez niego", to zazwyczaj rodzi się złość na tę osobę, bo zawiodła. Może się tłumaczyć, że musiała zjeść obiad czy spotkać się z dziewczyną, ale, co ciekawe, niewiele to gracza obchodzi, bo te problemy go nie dotyczą, ergo uważa je za mało ważne lub, co smutniejsze, wirtualne. To jest właśnie ta presja, która popycha wielu graczy do odsuwania życia realnego na dalszy plan. Ma to też i tę przyczynę, że w świecie gry gracz czuje się potrzebny, ważny, co być może w starciu z rzeczywistością (wszyscy sobie świetnie radzą, życie toczy się własnym trybem) wygląda niezwykle kusząco. W ten sposób gracz powoli przestaje grać z własnej woli, a zaczyna uważać to za swój obowiązek, konieczność. W klanach problem jest najbardziej widoczny, ale dotyczy też przypadkowych grupek spotykających się na pojedyncze przygody. "Wstąpiłem do tej grupy, to już doprowadzę z nimi tego questa do końca, bo wezmą mnie za idiotę" i przez to choćby się paliło i waliło, gracz zostaje przykuty do monitora na kilka godzin. Uzależnienie jest tym większe, im wyższa jest stawka do ugrania. Na niższym szczeblu nikt nikomu nie będzie robił wyrzutów, że nie przyszedł na trening czy bitwę, ale im wyżej, tym większego znaczenia nabiera zdyscyplinowanie i właśnie umiejętność takiego organizowania czasu w świecie realnym, by na grę zostawała wymagana ilość czasu. Nie ma przeproś - chcesz prestiżu czy nagród, to się dostosuj. Nie chcesz - to nikt Cię tu na siłę nie trzyma, ale wiedz, że przez Ciebie przegraliśmy (świetnym przykładem takiej gry jest przeglądarkowa strategia: Red Dragon). Paradoksalnie w większości przypadków graczom zależy na jak najlepszych wynikach, przez co koło się kręci, a gra wciąga jak bagno. Nie pomaga również fakt, że w tych grach najczęściej nie ma jakiejś materialnej granicy rozwoju - zawsze jest coś do ugrania. Jasne - ten opis nie dotyczy wszystkich, być może nawet uzależnieni są w mniejszości, ale popularność tego typu gier i fakt, że niektórzy są gotowi zainwestować w wirtualne przedmioty jak najbardziej prawdziwe, często grube pieniądze zmusza choćby do zastanowienia.
-
Ja akurat dostrzegam "pewną" różnicę między lubieniem szkoły a rozumieniem, że jest mi potrzebna.
-
I wszystko byłoby fajnie, ale niemal identyczny temat już jest: http://www.gram.pl/forum_post.asp?tid=977&u=4
-
1993 (albo ''94) - wciąż go mam i (względnie) działa :)
-
To może mi powiesz w czym problem: "Gra się nie uruchamia - po próbie uruchomienia jej z pliku Sacrifice.exe pojawia się splash screen z logo Interplay''u na kilka sekund, po czym znika i nic więcej się nie dzieje (płyta w napędzie przestaje się kręcić). Nie wyświetla się żaden komunikat o błędzie a w pliku Error.err nie zapisują się żadne dane. Po zainstalowaniu wersji Spawn gra się uruchamia bez problemu (menu główne i dostępne podmenu wyświetlają się prawidłowo, dźwięk również działa bez zarzutu) z pliku Sacrifice_Spawn.exe, ale jest to wersja bez opcji gry pojedynczej." Tekst przekleiłem z mojej wymiany maili z pomocą techniczną CDP. Nic z niej jednak nie wynikło :(
-
Obywatel... a co wyżej? Czyli tytuły / stopnie / statusy / rangi na forum
Vilmar odpisał poiuytrewq na temat w Na każdy temat
Pisz i nie interesuj się tym, a ranga sama przyjdzie. Ci, co wiedzą, i tak nie powiedzą. -
A może "dajemy Panu/Pani (policji) numer IP nieuczciwego kontrahenta lub jego dane teleadresowe?".
-
Chyba aborcją...
-
Powtarzam to przy każdej takiej okazji: Sacrifice. Gra świetnie wyglądająca, wciągająca, nowatorska i niezwykle klimatyczna. Szkoda że nie udało mi się póki co uruchomić jej pod Win XP. W mniejszym stopniu - Giants: Obywatel Kabuto.
-
Obywatel... a co wyżej? Czyli tytuły / stopnie / statusy / rangi na forum
Vilmar odpisał poiuytrewq na temat w Na każdy temat
Forum nie rozróżnia płci. -
Ależ ja już to sprawdziłem w praktyce i wyszło tak jak mówisz. Czyli... jak zwykle ;)
-
Źle mnie zrozumiałeś - nie krytykuję Cię. Jeśli chodzi o graczy (o mnie też) to rozumiem, że muszą się dostosować do tego, co postanowi MG, inaczej nie powinni grać (nikogo nikt do gry nie zmusza). Dlatego gdy grałem w fabularyzowane edycje godziłem się na te warunki i się przystosowywałem. A że nie odpowiadały one moim wyobrażeniom jeśli idzie o tę zabawę, to inna sprawa :)
-
Cóż, powiedziałem ogólnikowo, żeby ktoś nie pomyślał że się wymądrzam :) Nie miałem w żadnym wypadku na myśli konkretnych osób. Pamiętam tę edycję doskonale. Pamiętam też, że zarzuciłeś mi szkodzenie "mieszkańcom" przez moje mącenie. Odparłem, że w tym szaleństwie jest metoda. Otóż dalej podtrzymuję swoje zdanie - ja się czuję w tej roli świetnie i według mnie ten sposób jest dość skuteczny. Tyle, że wtedy rzeczywiście przesadziłem. Ależ ja tego nie twierdzę, podaję tylko fakt - ci, co najgłośniej krzyczą, są na najlepszej drodze do zejścia z tego świata ;) Inaczej mówiąc: ci, co najciszej krzyczą (;)), mają największe szanse na przeżycie. Tak być powinno, ale pewne schematy wracają niczym fatum :)
-
Owszem, i moim zdaniem było lepiej :) Nikogo nie zmuszam do przytakiwania mi, doskonale wiem, że od dawna jestem w mniejszości w tej kwestii.
-
Ooo, w teorii brzmi to wspaniale... :) Co do gry asekuracyjnej - to się nie zrozumieliśmy. Każdy sposób gry jest dobry, różnią się tylko skutecznością. Tyle, że powstał schemat - gra asekuracyjnie, nie naraża się = jest niewinny (przynajmniej na początku). Tego schematu nie powinno być, ale go stworzyliśmy.