Vilmar

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    2334
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Vilmar


  1. Przepraszam, że odpowiadam na post po miesiącu, ale może w ten sposób uda się tutaj co nieco zreanimować.

    Dnia 11.05.2016 o 21:07, lis_23 napisał:

    Był też telefon przedstawiciela
    narodu, który mówił, że dopóki PIS nie rozliczy się z PO w komisji śledczej, nie będzie
    mógł normalnie rządzić. Potem przyjdzie czas na Nowoczesną 9 bo to przecież liberałowie
    i kopia PO ), a Kukiz sam się podda woli Kaczyńskiego. Kto wie, czy dzisiejsza szopka
    nie jest pierwszym krokiem do realizacji tego scenariusza.


    Według mnie nie. Ta szopka ma na celu wyłącznie wzbudzenie i podtrzymanie takich reakcji "przedstawicieli narodu", ale prawdziwego rozliczenia nie będzie. Nikt przed sądem czy TS nie stanie (może poza jakimiś kozłami ofiarnymi), a komisje śledcze skończą się niczym. Powód jest prosty - opozycja jest PiS-owi potrzebna jako źródło wszelkiego zła stale, jak tlen do życia. Nigdy nie nastąpi stwierdzenie: "OK, już posprzątaliśmy, od teraz możemy zacząć odpowiadać przed Narodem", bo to by PiS zabiło.

    Zobacz co się dzieje w sprawie Smoleńska. Retoryka jest (i będzie jeszcze długo) mniej więcej taka: "jesteśmy przekonani, że w Smoleńsku doszło do zamachu, ale z powodu zaniedbań z pierwszych 5-ciu lat śledztwa wiele dowodów uległo - świadomie lub nie - zniszczeniu, więc niczego nie udowodnimy i nie wskażemy winnych". Ten teatr można w zasadzie ciągnąć w nieskończoność - zawsze znajdzie się jakaś "obiektywna trzecia strona" (Eskimosi, Australijczycy), którą można poprosić o pomoc w wyjaśnieniu katastrofy, zrobić jakąś konferencję ekspertów, wymyślić nową teorię. Już dawno (o ile kiedykolwiek o to chodziło) przestało chodzić o dojście do jakiejkolwiek prawdy - liczy się jedynie "dochodzenie".

    I nie łudź się - było tak zawsze. AWS sprzątał po SLD, SLD po AWS, PiS po SLD, PO po PiS (pamiętasz Julię Piterę i dorsza?), teraz znowu PiS po PO. Obecnie jesteśmy w wyjątkowej sytuacji, bo PiS w zasadzie nie powinien już móc używać tego argumentu (ma większość, więc w teorii może wszystko), ale jako społeczeństwo dajemy się robić w jajo każdego dnia i daliśmy się wpuścić w ten sposób myślenia: ma prawo nie zmienić się nic, bo najpierw trzeba zrobić porządek.

    Przy okazji chciałbym odczarować jeszcze jedną rzecz: frekwencję. Mówi się, że na PiS zagłosowało jedynie 19% uprawnionych, sugerując, że PiSu większość społeczeństwa nie popiera i "gdyby tylko" zmobilizować tych, którzy nie głosowali, zepchnęlibyśmy Kaczyńskiego pod próg wyborczy. To mit i kłamstwo. Skoro można przepytać 10 tys. losowych osób i przewidzieć wynik głosowania 30 mln. ludzi (skala 1:30000) z dokładnością do jednego punkta procentowego, to nawet gdyby do wyborów poszło pięć milionów osób więcej (albo i wszyscy), to układ procentowy byłby mniej więcej taki sam. Przypomnijcie sobie co było w 2007 roku: OBIE partie zyskały mniej więcej po milionie nowych wyborców (frekwencja była wyższa), kwestia jest tylko taka, że PO zdobyła tych głosów jednak nieco więcej.


  2. Dnia 08.06.2016 o 01:59, Nephren-Ka napisał:

    Głównie z tego, że wszystko to marność(poza tym kilka osobistych spraw).
    W sumie zabawne, bo jakby przejrzeć ten temat, to pewnie w moich postach byłaby beznadzieja
    od początku.


    Spotkałem się z opinią (dość ugruntowaną w badaniach), że poziom "szczęścia" każdy ma w sobie wbudowany na stałe i jest on zupełnie (w pewnej perspektywie czasu) niezależny od okoliczności zewnętrznych. Oznacza to, że niezależnie od ilości obiektywnie dobrych lub złych rzeczy, które przytrafiają się człowiekowi, jego umysł i tak dąży do ustabilizowania swojego zadowolenia na pewnym poziomie.

    Jestem jednak przekonany, że to tylko jedna strona medalu. Druga to to, że ten poziom może być jednak wynikiem pewnego przyzwyczajenia, czego potwierdzeniem, w moim przekonaniu, są następujące fakty:
    a) jako dzieci wszyscy byliśmy optymistami,
    b) między każdym zdarzeniem a jego interpretacją w postaci emocji znajduje się pewna przestrzeń - warto pracować nad tym, by tę przestrzeń poszerzać przy każdej okazji,
    c) jakość naszego życia zależy wprost od naszego umysłu, który - jak się mówi - jest wspaniałym sługą, ale fatalnym panem.

    Innymi słowy: poziom marności zależy wyłącznie od Ciebie.


  3. Smutno tu jakoś. Uderzacie w grobowe tony.
    Statystyk gram.pl nie ma już chyba kilka lat (ktoś je jeszcze pamięta? :)), więc nie wiem dokładnie, ale wygląda na to, że obecnie na forum pojawia się kilkanaście postów dziennie - z czego pewnie zdecydowana większość w tym wątku. Osoby, które się tu przewijają pewnie można policzyć na palcach jednej lub dwóch rąk.

    Osobiście nie wyobrażam sobie, co musiałoby się stać, by na podstawie tak kruchej - ale wyjątkowej - społeczności udało się odbudować (lub zbudować od podstaw) forum, które nie jest wrzodem na tyłku, tylko istotną częścią biznesu. Przychodzi mi do głowy tylko jeden krok, ale za to taki, na który nie zdecydował się chyba jeszcze nikt nigdy na świecie: płatne członkostwo. W dobie upadku grup dyskusyjnych na rzecz Facebooka i Twittera pomysł wydaje się szalony.

    ...a może?


  4. Dnia 27.10.2013 o 09:05, Muradin_07 napisał:

    ...


    Nie wiem gdzie to u Ciebie wyczytałem, ale po przeczytaniu nasunęła mi się myśl: może fajnie by było przy każdym newsie/artykule, oprócz komentarzy, dodać również sekcję "skomentowali/odnieśli się na gramsajcie"? Wyświetlałoby się maksymalnie 5 tytułów wpisów (uszeregowanych względem popularności GS?), których autorzy powiązali je z danym newsem.

    Inną rzeczą, o której myślałem już jakiś czas temu, jest wciągnięcie wpisów GS-owych na forum - forma jest jeszcze do dookreślenia - ale chodziłoby o możliwość prowadzenia ciekawych dyskusji na temat wpisu z GS-a z poziomu forum (co tutaj jest bardziej wygodne), a nie tylko przez komentarze na blogu, które ciężko się śledzi.


  5. Dnia 22.08.2013 o 03:03, Sigu napisał:

    Every man is neat
    But not every man
    Can spare a bit
    Niektórzy wolą brać


    W ostatniej linijce proponuję "Fancier a take" :)

    Dnia 22.08.2013 o 03:03, Sigu napisał:

    Na końcu zaznaczam, że to jest bardziej "tłumaczenie" z grupy pięknych, a nie wiernych.


    Całkiem nieźle to wykombinowałeś, ale zgadzam się - tekst nie ma specjalnego sensu, idzie w kierunku "bursztynowego świerzopa" ;)


  6. Dnia 21.08.2013 o 18:40, Pietro87 napisał:

    P.S. Jeszcze minimum matematyki dla nieuków.


    Kurczę, skoro jesteś tak bezczelny to lepiej, by fakty i "matematyka" stały po Twojej stronie. 2 lata to ok. 100 tygodni, więc 1200h to 12h tygodniowo, a dodatkowo już Ci wytknięto, że D3 ma 14 miesięcy, czyli 60 tygodni. Jak nietrudno policzyć mowa więc o 20 godzinach tygodniowo, czyli o połowie etatu bez żadnych "urlopów"!

    Nie zrozum mnie źle - nic mi do tego ile grasz w Diablo. Wygląda jednak na to, że masz mocno błędne wyobrażenie nt. ilości czasu, jaką poświęcasz grze - zakładając, że te 1200h to z Twojego doświadczenia.

    A dodatek biorę w ciemno - nie ma sensu inaczej :) Liczę na jakiś semi-Annual Pass ;)


  7. Dnia 19.07.2013 o 20:01, revolt505 napisał:

    Możecie polecić jeden albo dwa podręczniki do programowania (najlepiej C++) ? Takie w
    stylu od zera do bohatera dla totalnego początkującego. Najlepiej w formie zwykłej książki
    żeby wygodniej się czytało.


    Dwie najlepsze to:
    http://merlin.pl/Arkana-C-Programowanie_H-M-Deitel-P-J-Deitel/browse/product/1,168398.html - podręcznik
    http://www.empik.com/jezyk-c-stroustrup-bjarne,prod5770085,ksiazka-p - kompletny opis języka

    Niestety pod tymi linkami te książki są niedostępne, ale może jak poszukasz to uda Ci się znaleźć. Obie mają po ok. 1000 stron, więc są dość szczegółowe.


  8. Dnia 18.07.2013 o 20:38, Muradin_07 napisał:

    Czy jest możliwość, aby wtyczka pozwalała na przeglądanie wpisów powiedzmy kilka stron
    wstecz? Chodzi mi tutaj o pewną nietypową sytuację dzisiejszą z 32 wpisami i łatwo pominąć
    to, co ktoś inny napisał ;)


    W obecnej technologii wtyczki - nie (polega ona na tym, że wyciąga z kanału RSS gramsajtów ostatnie wpisy - a gram.pl uznało, że ma być tam ich tylko dziesięć). Można by było zmienić podejście na nieco bardziej inwazyjne i wtedy można całkiem zaszaleć (np. dodać możliwość ściągnięcia kilku wpisów jako PDF-a do poczytania offline, robić różne zestawienia, wybierać które wpisy nas interesują, o których chcemy być powiadamiani mailem itp. itd.) - w zasadzie ograniczeń dużych nie ma. Podobnie można by było zadziałać na forum i poprawić kilka bolączek, które doskwierają użytkownikom (np. zmiana sposobu wyświetlania obrazków w galerii na bardziej wygodną). Myślę, że użytkownicy jednego (GS) i drugiego (forum) spokojnie zapełniliby wish-listę 50-cioma pozycjami :)

    Dodatkowym plusem byłby fakt, że wtyczka działałaby znacznie stabilniej - jako że nie musiałbym Was zmuszać do ściągania nowej wersji przy każdym bug-fiksie czy dodaniu nowej funkcji.

    Z tym, że to wymaga: a) czasu, b) serwera. Jeżeli bardzo by Wam zależało na takim rozwoju wtyczki i gram.pl, to proponuję zrzutkę na Kickstarterze - 1000 zł wystarczyłby na 10 najbardziej kosmicznych modyfikacji GS, 5 najbardziej kosmicznych modyfikacji forum i serwer.


  9. Dnia 01.07.2013 o 17:04, Ring5 napisał:

    (...) nikt nie bedzie Cie szpiegowal (...)


    Akurat jeśli chodzi o szpiegowanie to Facebook robi to już od momentu wejścia na dowolną stronę wykorzystującą ich widżet, jak np. gram.pl. Teoretycznie jest możliwość, że Facebook bez większego wysiłku ma już Twój login i hasło z gram.pl - strony takie jak ta same zgadzają się na wpuszczenie i uruchomienie u siebie takiego "backdoora".
    Założenie konta na FB to już tylko wisienka na torcie ;)

    Sam pomysł imprezy super, na pewno bym się wybrał gdybym mieszkał w stolicy.


  10. Dnia 29.03.2013 o 10:36, Pietro87 napisał:

    P.S.
    No chyba, ze źle cię zrozumiałem - wtedy "rozwiń" swoją wypowiedź tak, żeby wszystko
    było jasne.


    Wydawało mi się, że napisałem dość jasno - traktujemy każdego kandydata, a w konsekwencji i pracownika, indywidualnie. Wyobraź sobie taką sytuację, że budujesz oddział programistów aplikacji mobilnych i musisz znaleźć 80 ludzi. Wyobrażasz sobie ustalenie jednej stawki dla tych wszystkich ludzi i oferowanie każdemu takiego samego wynagrodzenia? Jaki to wysyła sygnał do kandydatów? 1. Jesteście tylko mrówkami w mrowisku, każdy z Was umie tyle samo, robi tyle samo i dostaje tyle samo. Nie ma sensu się starać, bo jeżeli mielibyśmy Ci dać podwyżkę to musielibyśmy dać podwyżkę pozostałym 79 osobom, by nikt nie czuł się "gorszy" ani "lepszy". 2. Wszyscy Twoi koledzy wiedzą i zawsze będą wiedzieli, ile zarabiasz.

    W skrócie w zasadzie chciałem napisać coś takiego: wynagradzamy LUDZI, a nie STANOWISKA.

    PS. Wiem, że w korporacjach o Twoich zarobkach zarabia VP z Japonii czy Chin, którego nigdy nie zobaczysz na oczy i nawet nie potrafisz wymówić jego nazwiska. Wtedy OK, oferta jest konkretna: umiesz X, zarabiasz Y. Ale w rzeczywistości większość ludzi pracuje w MiŚach, w których jest (powinno być) nastawienie na indywidualizm, a nie na procedury. I właśnie dlatego "małe jest piękne".

    Wesołych i białych świąt Wielkiej Nocy!


  11. Nie bardzo rozumiem po co ta dyskusja. Przecież zanim stażysta podpisze umowę, dostanie konkretną ofertę wynagrodzenia (lub jego braku). I albo się na to zgodzi, albo nie - i ani świat, ani gram.pl się nie zawali. Czy gram.pl robi komukolwiek krzywdę publikując takie ogłoszenie? Czy lepiej by było gdyby wewnętrznie uznali "nie mamy budżetu na etatowego pracownika - nie zatrudniamy nikogo"? Jestem przekonany, że osoba, która przepracuje 3 miesiące na stażu za 100 zł netto zrobi o wiele lepszy interes od osoby, która przez te 3 miesiące będzie "szukała pracy na miarę swoich kwalifikacji".

    Jako, że w gram.pl nie pracuje już żadna z osób, które mnie przyjmowały do pracy zdradzę, że przez kilka miesięcy pracowałem dla tego serwisu kompletnie za darmo, a następnie, przez kolejne kilka miesięcy, za kilkaset złotych. A pracowałem jako programista, czyli teoretycznie "powinienem się cenić" (zwłaszcza dlatego, że gram.pl/CDP to spółki warszawskie). I ani razu nie dano mi odczuć, że jestem pracownikiem drugiej kategorii, ani choćby przez jeden dzień nie czułem się wykorzystywany. Nie żałuję tej decyzji (nb. tak, moją decyzją było podpisanie umowy) i gdyby miał cofnąć się w czasie to zrobiłbym kubek w kubek to samo.

    Obecnie sam, podobnie jak Pietro87, zarządzam zespołem ludzi, przyjmuję do pracy nowych i wyznaczam im wynagrodzenie. Fundamentalnie nie zgadzam się ze zdaniem, że "jeśli nie zamierzasz publikować wynagrodzenia to nie publikuj ogłoszenia o pracę", z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że kandydaci są totalnie różni i często my jako ich przełożeni dopasowujemy stanowisko (w tym wynagrodzenie) do ich kwalifikacji i preferencji - nie ma żadnego sensu pisać w ogłoszeniu "na tym stanowisku oferujemy wynagrodzenie 4000 zł netto" jeżeli po rozmowie kwalifikacyjnej okaże się, że bardzo chcemy gościa zatrudnić, bo widzimy w nim ogromny potencjał, ale nie damy mu więcej niż 2000 zł netto. Czy taki pracownik nie poczuje się oszukany i się na nas nie wypnie, mimo że gdyby tej obietnicy nie było to byłby zadowolony z warunków?

    Po drugie, takie podejście sprowadza pracownika do aspołecznego typa, dla którego nie liczy się nic poza kasą. W rzeczywistości takich ludzi na świecie jest bardzo mało (kilka %), bo pozostałych motywuje tysiące innych czynników jak możliwość odbywania podróży służbowych, poczucie istotności i odpowiedzialności, stabilizacja, możliwość odbycia dodatkowych kursów, praca nad ciekawymi projektami, elastyczne godziny pracy, te demonizowane "narzędzia pracy" (nie musi tu chodzić o młotek czy PC-ta, ale np. mocny komputer z trzema 24-calowymi monitorami [ja mam tylko 2 :(], wypasiony smartfon czy samochód służbowy), możliwość spróbowania czegoś nowego i wiele, wiele innych.

    No i ostatnia rzecz, o której, jak widzę, wszyscy zapominają. Twierdzenie, że "ktoś zarabia za mało" jest z definicji błędne. To, ile zarabiamy, zależy bezpośrednio od treści umowy, którą własnoręcznie podpisaliśmy. Możemy starać się o podwyżkę lub w jakiejś perspektywie mieć nadzieję na wyższe zarobki, ale "tu i teraz" wynika z naszej świadomej decyzji.


  12. Dnia 10.03.2013 o 00:50, Wojman napisał:

    Akurat wydania biedronkowe
    to nie są żadne wietrzenia magazynów. Dla tych sklepów specjalnie jest uruchamiany cały
    proces produkcji, jest to po prostu oddzielna "seria" specjalnie dla tych sklepów.


    Jak w takim razie wyjaśnić fakt, że do Biedronek trafiają pudełka z różnych wydań danej gry? Jedne premierowe, inne z reedycji, w jednych znajduje się instrukcja do gry, a w innych nie.


  13. Dnia 06.03.2013 o 22:40, sirufok napisał:

    Tak w pracy jak i w domu, odwiedzam
    wiele stron i tylko na gram.pl coś takiego zauważyłem. Stąd moje pytania w poprzednich
    postach, bo nie zawsze można od razu stwierdzić, że problem leży np. w przeglądarce.


    Rozumiem. To forum jako jedno z nielicznych (jedyne?) wykorzystuje funkcję przeglądarki do oznaczania tematów jako przeczytane, a że jest to istotna cecha for internetowych, jej brak bardzo szybko staje się odczuwalny.


  14. Dnia 04.03.2013 o 19:52, sirufok napisał:

    Mam przez to rozumieć, że nie zamierzacie nic z tym zrobić?


    Wiesz co, czasami nawet na google.com mam tak, że trafienia, w które już kliknąłem nie oznaczają mi się prawidłowym, fioletowym kolorem. To naprawdę nie gram.pl wina, że oczywista funkcja przeglądarki, która do tej pory działała prawidłowo, ni z tego ni z owego przestaje pełnić swoją rolę.


  15. Dnia 02.02.2013 o 14:37, Tenebrael napisał:

    Chodzi o to, że silnik nie służy do niczego innego, niż uproszczenia operacji arytmetycznych.
    Do wprowadzania i otrzymywania wartości zmiennych, bez wchodzenia w zawiłe i nieraz mocno
    techniczne obliczenia. W przypadku fabuły i nawet dużej ilości bramek logicznych, tu
    NIE MA czego wyliczać. Więc i silnik nie jest potrzebny.


    Poprzednim swoim postem udowodniłeś, że jednak wstępne podejrzenia były słuszne: mylisz silnik gry z rendererem. Co więcej, zdajesz się nie być świadomym tego, że mnóstwo z tych skomplikowanych obliczeń, o których piszesz, wykonuje albo OpenGL, albo DirectX, ew. natywne systemy renderujące w przypadku konsol. Część z tych obliczeń bierze na siebie również karta graficzna, fizyczna czy dźwiękowa (dla przykładu: nie obliczasz w swoim silniku odległości źródła dźwięku od gracza i na tej podstawie nie regulujesz poziomu głośności na poszczególnych głośnikach - po prostu podajesz sterownikowi współrzędne XYZ źródła dźwięku, a reszta "dzieje się sama").

    Podsystem, który w uproszczeniu nazwałem "silnikiem fabularnym", kieruje wszystkim tym, co daje złudzenie "życia" otaczającego gracza świata i jego zmienności w czasie. System ten zbiera i przetwarza wszystkie decyzje gracza, a następnie manipuluje sposobem, w jaki gracz postrzega świat gry. W Baldur''s Gate będzie to zatem zbiór algorytmów, metod i funkcji odpowiedzialnych za:
    - decydowanie które z "celów podróży" na mapie świata są dla gracza dostępne,
    - przebieg konwersacji z NPC-ami (wyświetlanie linii dialogowych w odpowiedniej kolejności),
    - zawartość dziennika,
    - RNG w celu stwierdzenia, która podróż (lub odpoczynek) kończy się napadem bandytów,
    - nastawienie NPC-ów i członków drużyny na gracza,
    - NPC-ów handlarzy,
    - sny,
    + kilka innych, o których zapomniałem. Może to być dla Ciebie "system prostych bramek logicznych", ale niezależnie od tego, jak trywialnie dla Ciebie brzmią te elementy, to gdyby ich nie było, to gra wyglądałaby zupełnie inaczej.

    A o co może chodzić w newsie? Pomyślmy: gry narracyjne (zamknięte) mają bogatą fabułę dzięki temu, że można ją przedstawić za pomocą niezbyt skomplikowanego systemu bramek logicznych. Gry otwarte charakteryzują się z kolei siatką zupełnie niezależnych od siebie questów, ale z powodu możliwości wykonywania ich w dowolnej kolejności powiązanie ich w spójną i ciekawą fabułę jest niezwykle utrudnione. Co zatem mogli wymyślić Redzi? Możemy się tylko domyślać, ale być może ich silnik potrafi w czasie rzeczywistym obliczać i modyfikować "sytuację polityczną" świata na podstawie RNG lub decyzji gracza? Ale nie za pomocą bramek logicznych wprowadzanych do systemu przez scenarzystów, tylko np. siatką niewidocznych dla gracza parametrów. Weźmy dla przykładu jakieś miasto. Miasto może mieć np. takie parametry: "prosperity", "poziom swobód obywatelskich", "poziom obronności", "bilans migracji". Każdy z tych parametrów decyduje o look & feel miasta - nastawieniu mieszkańców wobec Wiedźmina, ich liczbie, nastrojach, śmiertelności oraz towarach wystawianych na sprzedaż. I teraz wykonujemy (albo nie) questy (w dowolnej kolejności, oczywiście): "zabij potwory napadające na karawany": +5 do prosperity, "odzyskaj skradzione zapasy żywności": +5 do imigracji, -10 do swobód obywatelskich, "wybij konkurencję dla gildii kupców": -10 do prosperity, -5 do swobód obywatelskich, +7 do emigracji. I tak dalej. Scenarzyści tworzyliby questy, dbaliby o odpowiedni dobór zmian w parametrach, a także o sensowne wytłumaczenie graczowi konsekwencji jego działań, a miasto (i świat) zmieniałyby się same, na podstawie obliczeń, bez bramek logicznych, dzięki czemu gracz nie miałby wrażenia, że za każdym razem wchodzi do tego samego miasta, zawsze kupiec jest w tym i w tym miejscu, a tutaj i tutaj czekają niewykonane jeszcze questy.

    I implementację czegoś takiego wyobrażam sobie w Red Engine 3. Nie w edytorze, bo w edytorze nie dałoby się tego osiągnąć w skończonym czasie i ze skończoną liczbą zmiennych.