RaptorzaKajzerka

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    27
  • Dołączył

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutralna

O RaptorzaKajzerka

  • Ranga
    Wróg ludu
  1. RaptorzaKajzerka

    Pomóż Haiti. Graj w Halo

    Erm, rasizm? Cytat z Wiki: "Rasizm, dyskryminacja rasowa – pseudonaukowa ideologia oraz wypływające z niej zachowania przyjmujące założenie wyższości niektórych ras ludzi nad innymi." A czy widzisz w moich postach cokolwiek o dyskryminacji Żydów, Hindusów, Rosjan, Polaków, Francuzów albo whatever? Cieszę się z każdego trzęsienia ziemi, nieważne gdzie ono ma miejsce. Inna sprawa, że im bardziej zaludniony obszar, tym lepiej, więc automatycznie Chiny, amerykańskie bądź europejskie metropolie etc. są bardziej apetycznym celem. No i? Ty za to łżesz, twierdząc, że ci z tego powodu przykro. Ja przynajmniej jestem szczery. Facepalm. Czyli rozumiem, że nazywanie kogoś "idiotą" to "walka w słusznej sprawie"? To co, może utniesz sobie ucho i też stwierdzisz, że nie żałujesz, bo zrobiłeś to w słusznej sprawie? Sens ten sam. Czyli jednak. Sam nie dałeś ani grosza, a mnie wypominasz, że przecież nie mam prawa krytykować, bo sam nic nie dałem. Przynajmniej teraz widać, jak bardzo się przejmujesz tym trzęsieniem - twoja troska ogranicza się do trwającej dziesięć sekund mini-żałoby i bluzgania na każdego, kto nie podziela twojego punktu widzenia. Czyli - masz to gdzieś. (swoją droga, szacunek dla R3eO, który jako jeden z niewielu przeczytał mojego posta i nie skacze jakby ktoś mu oparzył siedzenie) Żeby za dużego offtopa nie robić - za jako taki akt "dobrej woli" można by uznać sytuację, w której Bungie przekazałoby już zarobione pieniądze (czyli, dajmy na to, 10% zysków z 2009 roku) na Haiti. No, ale na co to komu, skoro można nic nie stracić, a jeszcze zorganizować sobie darmową kampanię reklamową? Z tego, co wiem, WOŚP przekazuje kasę z puszek, koncertów i tak dalej, mówiąc prościej - nie przekazuje od razu, bo po prostu tych pieniędzy nie ma. Bungie za to ma pieniądze, ale ich nie przekazuje, a wszyscy, nie wiedzieć czemu, się zachwycają, jakie to ono jest dobre, szlachetne, wspaniałe drep drep drep. No i? Ich kasa, ich sprawa. Przynajmniej oni nie pozują na wielkich bohaterów chcących ratować świat.
  2. RaptorzaKajzerka

    Pomóż Haiti. Graj w Halo

    Cóż, według mnie nie ma jakichkolwiek wątpliwości, że taka postawa jest o wiele lepsza niż postawa przeciętnego Kowalskiego, który usłyszy o trzęsieniu w telewizji, przez minutę sobie poudaje, jak bardzo mu smutno z tego powodu, jak bardzo się przejął etc., po czym zapomni o całej sprawie i wróci do oglądania meczu. I dlaczego kretynizmy? Nie mam prawa kibicować Ziemi w starciu "Ziemia vs człowiek"? Dalej skorupo ziemska - zalej ich tonami gruzu i błota! >Weź użyj czasem mózgu - o ile go w ogóle masz. Mam - i właśnie dlatego nie używam tekstów na poziomie "użyj czasem mózgu''. Przeczytaj mój poprzedni post. No i co z tego? Czy to oznacza, że nagle mają przestać reklamować grę, bo nie chcą zarabiać już więcej kasy? Patrz World of Warcraft - Blizzard jakoś ciągle reklamuje tą grę, i to pomimo bodajże 14.000.000 osób płacących abonament. Raz, patrz post R3nO. Dwa - nawet, jeśli jest koordynatorem, to i tak nic nie traci, czyli ma darmową reklamę. Nic - i jestem z tego dumny. Poza tym - dlaczego nie mam prawa krytykować? Czy to, że nie jesteś w stanie stworzyć filmu z budżetem 200.000 dolarów oznacza, że nie masz prawa krytykować takich wysokobudżetowych produkcji? Nie zamknę - korzystam z wolności słowa. I nie jestem hipokrytą - to nie ja udaję, że się tym przejąłem, jednocześnie mając to w głębokim poważaniu. Dlaczego? Nie mam prawa wypominać im błędów albo obnażać ich prawdziwych intencji (nie chodzi o pomaganie, tylko o reklamę)? Na jakiej podstawie stwierdzasz, że mi zależy na akceptacji w społeczeństwie, które przy każdej katastrofie histeryzuje przez 2 minuty, o wszystkim zapomina, a później naskakuje na każdego, kto otwarcie stwierdza, że ma gdzieś tą "katastrofę" albo mówi, że mu się podobała? Rozumiem, ze dla ciebie "idiota" to każdy, kto nie roni fałszywych łez nad każdym martwym przedstawicielem homo sapiens sapiens? To nie ja mam problemy z ortografią... ("pomorze" - a wcale nie, bo Podkarpacie i Mazowsze!) >Mam nadzieje, że kiedyś przeżyjesz to co Ci ludzie na Haiti. Wtedy będziesz Niezły z ciebie hipokryta. Najpierw twierdzisz, że przejąłeś się "katastrofą" na Haiti, a później mówisz, że życzysz komuś innemu dokładnie tego samego - i to tylko dlatego, że napisał słowa, które ci się nie spodobały. To jak to jest w końcu - ofiary trzęsienia ziemi = "buu, biedni", ale ktoś, kto pisze coś, co ci się nie podoba = "UKAMIENIOWAĆ GO!!!!"? Poszedł formularz. Przeczytaj ze zrozumieniem - przecież pisałem, że bardzo podoba mi się ta katastrofa i nie oddałbym nawet złamanego grosza na pomoc.
  3. RaptorzaKajzerka

    Pomóż Haiti. Graj w Halo

    To z tego, że zamiast przyznać, że zależy im tylko na kasie (reklama --> zwiększenie sprzedaży) wciskają kit o tym, jakimi to oni są bohaterami pomagającymi ofiarom trzęsienia ziemi na Haiti. Raczej chodzi o bezczelne łganie w żywe oczy. A nie chodzi? Nie dość, że Bungie ma reklamę, to jeszcze płacą za nią fani kupujący koszulki. I co ma z tym wspólnego fakt, że twój rozmówca nic nie zrobił? Nie zmienia to tego, że Bungie robi skok na kasę przy pomocy obłudy. Racja, niech odbudują zniszczone budynki na Haiti - najlepiej jak najwyższe, dzięki czemu następne trzęsienie ziemi będzie jeszcze ciekawsze. ^.,,.^ W ostatnim trzęsieniu zginęło od 50.000 do 200.000 ludzi. Jak myślicie, czy podczas następnego mógłby zginąć nawet milion? Rozumiem, że twoim jedynym argumentem przeciwko temu, że Bungie zachowuje się jak sęp, jest stwierdzenie, że "mam już dość takich ludzi" i "a ty sam nic nie robisz"? Epic fail. A co do trzęsienia Ziemi na Haiti - moim zdaniem była to całkiem niezła katastrofa naturalna. Dużo ofiar i spore straty w gospodarce - i to pomimo tego, że miało siłę jedynie 7.0 stopni w skali Richtera. Wydaje mi się jednak, że ofiar powinno być o wiele więcej - na Haiti mieszka 10.000.000 ludzi, a trzęsienie ubiło tylko 200.000 małp (według optymistycznych obliczeń, według pesymistycznych liczba ta wynosi zaledwie ~50.000). Mam nadzieję, że w przyszłości dane mi będzie zobaczyć o wiele więcej bardziej spektakularnych trzęsień ziemi. Moja ocena: 8/10 i znaczek jakości. Co z tego, że marka jest popularna? Dzięki reklamom staje się jeszcze popularniejsza, a co za tym idzie - dochody rosną jeszcze bardziej. World of Warcraft też jest popularny - a jednak w sieci aż roi się od reklam tej gry. Yup, zrobili sobie dobry PR - kocham sępy udające, że tak naprawdę zależy im na pomocy, a nie na uskubnięciu sobie kawałka zgniłego mięcha. Nie jestem pewien, czy pomaganie ludziom to dobry pomysł.
  4. RaptorzaKajzerka

    Kącik Pracy Domowej [M]

    Interpunkcja w angielskim =/= interpunkcja w wydaniu polskim. xP Tak ten tekst wygląda o wiele lepiej: Hi Ola, thanks for the last e-mail. I''m glad that you''re all right (bądź that you''re fine). I really enjoy being in Paris/Paris is great/This place is great. (jest tutaj parę opcji - wybierz którąkolwiek xP) I think Paris is the most beautiful city in the whole world! I regret I''m staying here for only two weeks. During the first day I visited Pigalle and I also saw Eiffel Tower. I haven''t seen the famous Louvre yet. You won''t believe me! I''ve eaten frog''s legs, more than that - they, actually, were quite tasty! I haven''t seen Triumphal Grande Arche yet, but I hope I''ll have enough time to do so. I like this place very much! I''ll meet with you as soon as I get back home! Cheers! (albo bye, au revoir etc.) ReaLLy - przez dwa "l". Bez przecinka po "I think", "ja" (I) dużą, bez przecinka po "regret". I''ve eaten - podajesz tylko ogólną informację, bez stwierdzenia, kiedy to się stało. Louvre - przy okazji, nie przyszło ci do głowy, że w angielskim polskie "w" pisze się "v"?
  5. RaptorzaKajzerka

    Ateizm

    Ale ja nie pytałem o kościoły etc. - ja pytałem o samą wiarę. Napisałeś, że nauce nie można wierzyć, ja podałem przykłady dlaczego należy jej wierzyć. Teraz stwierdzasz, że kościół tą "zuą" naukę wspierał. WTF? W takim razie jestem pewien, że z radością obalisz jej wiarygodność, podważając przedstawione w tym artykule twierdzenia i podasz inne, wiarygodne źródła (czyżby telewizję i Rzeczpospolitą?). W końcu na pewno nie uwierzę ci na słowo - to by była już zwyczajna głupota. Czy twierdzisz zatem, że Synod w Weronie w 1184 nie miał miejsca? A może papieżem nie był wtedy Luciusz III? Jeden z inkwizytorów? Poproszę imię, nazwisko i najlepiej jakiś artykuł. Bibliografia (książki?) też się przyda. Kościół katolicki popierał polowania na czarownice. Cytat: "Nonetheless, Pope John XXII formalized the persecution of witchcraft in 1320 when he authorized the Inquisition to prosecute sorcerors." Tłumacząc na polski - papież John XXII sformalizował prześladowania "czarownic" w 1320 roku, kiedy pozwolił Inkwizycji prześladować "czarownice". Źródło 1: http://en.wikipedia.org/wiki/Witch-hunt#Middle_Ages (trzeci akapit od góry) Źródło 2: Jeffrey Burton Russell, A History of Medieval Christianity Poza tym, nawet, jeśli nie za czary, to - no ii? Tak czy owak hiszpańska inkwizycja lubiła fajczyć na stosach tych, którzy mieli inne poglądy ("heretycy"). Ba, wystarczyło nawet, że ktoś należał do loży masońskiej (jakby co - wszelkiego rodzaju teorie spiskowe mają taką wiarygodność, jak "reptilianie" Davida Icke - czyli zerową) aby zostać oskarżonym. Poza tym w samej Hiszpanii inkwizycja wybiła około 3000 - 5000 ludzi. (statystyki: http://en.wikipedia.org/wiki/Spanish_Inquisition#Death_tolls ) >I już jeden z Twoich dwóch argumentów odpada. Odpada? Mordowali w imieniu swojej religii i Towarzysza Krystka = z powodów religijnych. Nie zmienia to też faktu, że ze względu na oskarżenia o "czary" zabito od 40.000 do 100.000 ludzi. W ogóle, żeby argument odpadł, wypadałoby, abyś podał swoje źródło (udowadniając tym samym, że to, co napisałeś, nie jest tylko wymysłem twojej wyobraźni) Doprawdy? Śmierdzi mi fanatyzmem religijnym - kościół katolicki dobry, reszta przeciwko niemu spiskowała, więc trzeba ich było zabić. Wydawało mi się, że Krystek gadał coś o "nastawianiu drugiego policzka", a piąte przykazanie religii katolickiej brzmi "nie zabijaj" (o wyjątkach dekalog nie wspomina). Sytuacje, w których nie było żadnego "spisku" (chyba, że jako spisek potraktuje się fakt, że ktoś chciał się wyzwolić spod władzy kościoła katolickiego) można by mnożni i mnożyć. Dlaczego, na przykład, jeden z katolickich biskupów w 1731 wygnał około 20.000 luteran z Salzburga w Austrii? (źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Early_modern_Europe#Expulsion_of_the_Salzburgers_from_Austria ) Czy John Rogers też "spiskował" poprzez przetłumaczenie biblii i zmianę wyznania? (klik: http://en.wikipedia.org/wiki/John_Rogers_%28Bible_editor_and_martyr%29#Imprisonment_and_martyrdom ) W średniowieczu religia katolicka nie różniła się niczym od współczesnych Talibów. >Na heretyków nakładano głównie kary Musiał? A jakby nie odmówił psalmów to... Stosik? Kheh, wymuszanie praktyk religijnych - urocze. Poza tym - tak bardzo chwaliłeś się swoją wiedzą, a nagle się okazuje, że nie wiesz, że ludzi palono na stosach za herezję. Poniżej przykładowa mini-lista paru osób, które sfajczono za herezję (jedni z tysięcy) : - Joanna d''Arc, http://en.wikipedia.org/wiki/Joan_d%27arc#Execution - Thomas Bagley http://en.wikipedia.org/wiki/Thomas_Bagley - Michael Sattler http://en.wikipedia.org/wiki/Michael_Sattler - George Blaurock, http://en.wikipedia.org/wiki/George_Blaurock - William Tyndale, http://en.wikipedia.org/wiki/William_Tyndale - John Firth, http://en.wikipedia.org/wiki/John_Frith - John Hooper, http://en.wikipedia.org/wiki/John_Hooper - John Bradford, http://en.wikipedia.org/wiki/John_Bradford - Dirk Willems, http://en.wikipedia.org/wiki/Dirk_Willems i wielu innych. Źródło. Poza tym - co z tego? Kościół zgodził się, że oficjalną karą za herezję ma być palenie na stosie. "Trochę" to sprzeczne z "miłościwym" kościołem, nieprawdaż? >(...) Właśnie złamałeś obowiązującą od średniowiecza zasadę nie mnożenia bytów bez potrzeby. Jak to nie? A jak bogowie zaczną się nawzajem zabijać? A jeśli jedyny pozostały na placu boju bóg przestanie istnieć? Co wtedy? Nie - chociażby ze względu na to, że często zapominasz o tym, co sam napisałeś w poprzednich postach - najpierw piszesz o tym, że ludzkie młode w macicy "czuje ból", a kiedy wypominam, że robale też czują ból, stwierdzasz - i co z tego? A zatem... WTF? Może mi ktoś wytłumaczyć, o co chodzi mojemu rozmówcy (bo on sam nie jest w stanie tego zrobić)? Najpierw się produkuje, pisząc o tym, że można tylko wierzyć i nie wierzyć, teraz stwierdza, że można nie wydawać osądy... Mindfuck pełną gębą. Wierzyć = ufać, zakładać, że jednak się nie myli, bo jest w stanie udowodnić to, co stwierdza. "Wierzenia" użyłem w znaczeniu potocznym... Whatever. Oczywiście! Wodociągi, architektura, lodówka - to wszystko zostało stworzone przez naukę! Podobnie jak nauka stworzyła urządzenia wytwarzające prąd, dzięki któremu lodówka działa etc. A potencjalna długość ludzkiego życia (czytaj: taka, do której przystosowała człowieka ewolucja) to jakieś 30, 40 lat. >(...) Nawet nie zadajesz sobie trudu zrozumienia. Ja nie podzielam Twojej opinii, że 6,7 miliarda Na jakiej podstawie sądzisz, że obchodzi mnie twoja opinia na temat zbędności rodzaju ludzkiego? Patrz poprzedni post. Napisałem dlaczego. Udowodnisz? Bo z twoich postów to raczej nie wynika. Skoro wypisujesz bzdury, jednocześnie popierając je "a w Rzeczpospolitej tak napisali", to wolę tej gazety nie tykać - jest ryzyko, że jej poziom jest podobny do poziomu twoich postów (o zgrozo...). Sprawdziłem, rzuciłem okiem - od kiedy to walka z globalnym przeludnieniem jest czymś złym? Dobrze wiedzieć, że jest jeszcze na tym świecie ktoś, kto chce przeciwstawić się małpiej zarazie. Przeczytaj jeszcze raz to, co napisałem. Tak, istnieją takie teorie - na dowód czego dałem ci linka. Pokazuje to, że wszelkiego rodzaju teorie spiskowe to stek bzdur, a twoja najprawdopodobniej nie jest wyjątkiem (chociażby ze względu na to, że nie ma uzasadnionych podstaw - po co "kraje bogate" miałyby "wymyślać globalne ocieplenie", skoro to one właśnie najbardziej na tym cierpią? Przecież to właśnie USA emituje najwięcej gazów cieplarnianych, źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/File:GHG_by_country_2000.svg ). Poza tym to, że ktoś sobie zamieścił filmik na YT nie znaczy jeszcze, że ma rację. To, że średnia temperatura na Ziemi podnosi się od kilku dekad jest faktem (przykładowy wykres z Wiki: http://en.wikipedia.org/wiki/File:Instrumental_Temperature_Record.png ), pytanie tylko, czy jest to wywoływane przez gospodarkę, czy może raczej jest to proces w pełni naturalny. I jakie "amerykańskie źródła" masz na myśli? To trochę tak, jak "amerykańscy naukowcy" - nie wiadomo w ogóle o kogo chodzi, ale przynajmniej brzmi wiarygodnie. No tak, racja, i to właśnie dlatego państwa biedne bardzo często po prostu olewają tego typu postanowienia (kraje trzeciego świata i tak emitują najmniej gazów cieplarnianych, patrz mapka, do której dałem linka), podobnie jak na przykład Chiny. Bredzisz. Kto każe Polsce wybudować 30 elektrowni atomowych? Nawet UK, które ma o wiele lepszą gospodarkę niż Polska, ma zamiar zwiększyć ilość "zielonej" energii do 20% do 2020 roku. W ogóle, skąd wziąłeś ten tekst o "Niemieckich, Francuskich cementowniach"? Co, to już nawet podpisali jakieś umowy? WTF? Poza tym - nie powinieneś czasem narzekać na to, że bez elektrowni wiatrowych, słonecznych etc. Polska jest uzależniona od dostaw gazu z Rosji oraz własnego wydobycia węgla (którego zasoby prędzej czy później się skończą)? To ci dopiero zamach na ten biedny, zapomniany, zacofany kraj w środku Europy! Wiem, że może cię to zdziwić, ale telewizja i gazety to nie jedyne (a już na pewno nie najbardziej wiarygodne) źródło informacji. Ja preferuję, na przykład, Wikipedię i, w miarę możliwości, jak najwięcej źródeł, które są w stosunku do siebie niezależne. TO nie ja ciągle wypisuję, że "mam bardzo dużą wiedzę". Nie ma to jak hipokryzja. Przy okazji, pisze się "w piersi". >(...) Na co politykom globalne ocieplenie? Przecież to proste! Trzeba dodatkowych pieniędzy Ok, czyli twoim zdaniem wygląda to tak: politycy zmuszają (ciekawe jak...) naukowców, aby "wymyślili" globalne ocieplenie (i w dodatku nie trzeba niczego wymyślać, bo średnia temperatura na Ziemi podnosi się od paru dekad), dzięki czemu ich rządy będą mogły wydawać pieniądze na dofinansowywanie budowania elektrowni wiatrowych, słonecznych, zaś firmy będą musiały zaopatrywać się w filtry i inne ustrojstwa. Możesz mi powiedzieć, w jaki sposób właściciele kilku firm zarabiających na globalnym ociepleniu są w stanie wywrzeć wpływ na polityków? >(...)Ale nie wiem, czy słyszałeś, że w niektórych krajach (na przykład Świńska grypa etc. to akurat wynalazek mediów (wszelkiego rodzaju stacje telewizyjne, Fakt, twoja wielbiona Rzeczpospolita i reszta dziennikarzy), które dzięki temu mają większą oglądalność etc. To by było na tyle, jeśli o globalne ocieplenie chodzi - ze względu na to, że w temacie robi się za duży offtop wątku kontynuować nie będę. I co z tego, że w jakąś sprawę zamieszani są ateiści? Każdego dnia na świecie dochodzi do co najmniej kilkudziesięciu morderstw, w wiele z nich są zamieszani katolicy, muzułmanie, żydzi etc. (w końcu ponad 80% ludzkości wierzy w jakiegoś bożka). I co z tego?
  6. RaptorzaKajzerka

    Ateizm

    >(...) W takim razie dlaczego uważasz, że celem globalnego ocieplnenia NIE jest wymówką do tego, aby zmienić atmosferę Ziemi na odpowiadającą rzekomej rasie gadopodobnych, zmiennokształtnych Obcych? Ja też mam na to dowody, też są filmiki na YT: http://www.youtube.com/watch?v=VJdSVCEeknc , co nie zmienia faktu, że Icke bredzi. I dlaczego tak często powołujesz się akurat na swoją ulubioną gazetę? Wyrocznia jakaś czy co? xP I dlaczego jakże skrzętnie pominąłeś moje twierdzenie o niskiej wiarygodności tego typu filmików? Brak kontrargumentów? Ach, no tak, racja - teraz to ma sens. Rządy krajów bogatych płacą naukowcom, aby "wymyślili" globalne ocieplenie, dzięki czemu mogą wydawać miliony/miliardy dolarów na poszukiwanie alternatywnych źródeł energii, filtry w kominach i tysiące innych usprawnień. Czyli - są bogate, więc szukają pretekstu, aby wydać pieniądze. Logic. This theory has none. Telewizji nie oglądam od dobrych trzech, czterech lat, a Faktu nigdy nie czytałem. Gratulacje geniuszu - następnym razem nim palniesz jakąś głupotę, zastanów się dwa (albo najlepiej trzy - o ile to coś da...) razy. Rzucanie pustymi hasełkami "a ty czytasz fakt", które nie mają nawet odbicia w rzeczywistości, raczej argumentem nie jest. A co do twojego "pojęcia i wiedzy" - mógłbyś mi pokazać, gdzie one są, bo jakoś w twoich postach tego nie widzę? Poszły na spacer razem z sensem i logicznymi argumentami? Paradoksalnie, im bardziej jakaś jednostka przechwala się, "jak to ja dużo wiem", tym mniej wie. Rzeczywiście, trzeba - podobnie jak wszystko, co się zabiera za politykę. Szkoda tylko, że póki co dowody na "upolitycznienie" globalnego ocieplenia są słabe - chociażby dlatego, że nie do końca rozumiem, na co politykom globalne ocieplenie, które sporo kosztuje, a korzyści żadnych. Sensu tyle, ile w tysiącach pozostałych teorii spiskowych. Nie zrozumiałeś pytania. Czyli jeszcze raz: nauka dała człowiekowi samolot, podróże w kosmos, komputer, przedłużyła średnią długość życia niemal trzykrotnie etc. A co zrobiła wiara? Doprawdy? A czy ja gdzieś napisałem, kto skazywał? Na stosie palono głównie z powodów religijnych - herezja, czary etc., cytat: (źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Death_by_burning#Historical_usage ) "In 1184, the Roman Catholic Synod of Verona legislated that burning was to be the official punishment for heresy, as Church policy was against the spilling of blood."Kolejna głupota z twojej strony. Zrozumiałem - i stiwerdziłem, że z mojego punktu widzenia racji nie masz. Tak. Mogą zawsze istnieć bogowie. Jeden, dwóch, trzech, czterystu - w końcu wiara starożytnych Greków czy Rzymian ma taką samą szansę na to, że jest prawdziwa jak wiara katolików, żydów, Wyznawców Latającego Potwora Spaghetti (chwała Mu!) etc. Stwierdzenie, że bóg/bogowie mogą istnieć w czwartki, piątki i poniedziałki także jest tak samo prawdopodobne jak to, że rację ma dowolna z istniejących religii. Taaak... I? Przy okazji można także nie tyle wstrzymać się z osądem, co po prostu nie mieć pojęcia, że coś takiego jak jakiś bożek (na przykład katolicki bożek-Stalin, który kocha władzę) w ogóle istnieje. Żadne? To, że mała małpa z rodzaju homo sapiens sapiens reaguje na ból, nie oznacza jeszcze, że jest w stanie pojąć, czym są bogowie - owady też reagują na ból, a jednak nikt nie twierdzi, że wierzą w jakiegoś tam bożka. Czyli twój argument "dziecko reaguje na ból = nie wiadomo, czy wierzy/nie wierzy w bożków" jest nic nie warty. To z tego, że to, co napisałeś: "A to słowo "naukowców" jest różne." jest nieprawdą - czyli myliłeś się bądź po prostu łgałeś. Prawdopodobnie to drugie. Facepalm. Tak, nauce można wierzyć - chociażby dlatego, że (here we go again...) wysłała człowieka w kosmos, rozszczepiła atom, wynalazła antybiotyki, zbudowała komputer, stworzyła samochód i tak dalej. Biorąc pod uwagę fakt, że nauka setki tysięcy razy udowodniła, żę często ma rację, a wiara nie zrobiła tego ani razu - lepiej wierzyć nauce niż wierze. >(...) A no Opieranie jakiegoś twierdzenia tylko na jednym artykule/badaniu jest dosyć... Nietypowe. W końcu jest zawsze takie coś jak "peer review", a poza tym eksperyment musi zostać przeprowadzony kilkukrotnie aby wykluczyć wszelkiego rodzaju anomalie statystyczne (bo akurat mógł być ten przypadek raz na milion, kiedy coś się udało), błędy etc. Przy okazji - "ano" pisze się razem. Interesujące. Twoim jedynym argumentem jest "skończyłem farmację"? Śmiem wątpić - dyskusji na poziomie akademickim u ciebie brak, dowodów nie ma i, generalnie rzecz ujmując, często nie pamiętasz, co sam napisałeś w poprzednim poście. Jeśli zaś chodzi o to, że nauka wydłużyła średnią długość życia człowieka: http://en.wikipedia.org/wiki/File:Life_Expectancy_2008_Estimates_CIA_World_Factbook.svg - obecna średnia długość życia, http://en.wikipedia.org/wiki/Average_lifespan#Lifespan_variation_over_time - średnia długość życia w różnych okresach w historii. Najpierw piszesz coś o tym, że w jego postach jest sprzeczność, a później każesz mnie z nim polemizować... Mało mnie obchodzi zawartość jego postów, obecnie czepiam się... Znaczy dyskutuję z tobą. Oczywiście, że rozumiem - używasz słowa "wiara" ze dialektu Poznania, co oznacza "duże zgrupowanie ludzi", prawda? xP Znowu fail - wedłuig słownika onet.pl: "Jakie jest pana stanowisko w sprawie klonowania istot ludzkich?", czyli nie mogę stać na stanowisku, zgodnie z którym... Whatever - sugeruję zapoznać się z gramatyką. Rzeczpospolita? To ta twoja wyrocznia? Nie dzięki, wolę w miarę możliwości myśleć sam - nie potrzebuję artykułu w jakiejś gazecie do tego, aby wiedzieć, skąd się wzięły moje poglądy. Oczywiście, że nie - bo ktoś musi jeśli nie zadbać o rozpoczęcie, to przynajmniej kibicować trzeciej wojnie światowej i nuklearnej zagładzie. Dziękuję za ofertę, ale nie uznaję siebie akurat za nadmiar. 6.7 miliarda małp (o czym poprzednio napisałem - przy okazji informuję, że 6,7 miliarda to nie jest "ileś tam milionów") już tak. Zatem wyjaśnij i oświeć mój umysł, o Wielka Istoto, Która Twierdzi, Że Skończyła Farmaceutykę, Czyta Rzeczpospolitą I Jest Wszechwiedząca. (gdybym zastosował podobne do twoich argumenty, to wspomniałbym także o tym, że czytasz Fakt i wiedzę czerpiesz z telewizji)
  7. Ach, sylwester - te psy szalejące od hałasu, palce i ręce pourywane przez petardy, tysiące złotych wystrzelanych w powietrze, zatrucia alkoholem... Urocze. ^.,,.^ I wszystko tylko po to, aby świętować kolejny obieg Ziemi wokół słońca, dokładnie taki sam jak ponad cztery miliardy poprzednich. Niesamowite co ta nowoczesna technologia potrafi - jeszcze dwadzieścia lat temu o czymś takim jak "Ziemia okrążająca słońce" można było jedynie pomarzyć. xP P. s. Gdyby komuś petarda urwała palec, dłoń, bądź inną część ciała, niech da linka do zdjęcia - nie ma to jak pośmiać się z czyjejś głupoty. Z góry dzięki.
  8. RaptorzaKajzerka

    Zatrważająca skala piractwa w mijającym roku

    Bez pośredników? Z całym szacunkiem, ale bredzisz. Gdyby developer mógł to zrobić, to by to zrobił - ale nie może, bo po prostu jest to poza zasięgiem jego możliwości. Gdyby nie ci "źli pośrednicy", gry nie wypuściłby wcale. Ktoś musi pokryć koszty tłoczenia gry, pudełek (a co za tym idzie - zaprojektowania okładki etc.), transportu do sklepów (a także podpisać umowy z owymi sklepami), kampanii reklamowej (czyli wynająć bibloardy, wydrukować plakaty na te bilboardy, wynająć firmy, które te plakaty porozwieszają, zapłacić za reklamy w prasie oraz, ewentualnie, w TV i radiu, etc.). To wszystko robi dystrybutor - i chyba coś za to mu się należy. Poza tym pamiętaj, że to developer zgadza się na takie warunki. Nikt go nie zmusza, jak chce może grę wypuścić za darmo do Sieci (dzięki czemu jego pracownicy albo zdechną z głodu, albo rzucą dotychczasową robotę i zajmą się czymś, za co otrzymają wynagrodzenie - czytaj pójdą tam, gdzie ktoś doceni ich pracę). I przy okazji - jeśli piracisz daną grę, zmniejszasz liczbę sprzedanych egzemplarzy. A im mniej sprzedanych egzemplarzy, tym mniej przychylnie dystrybutor patrzy na producenta i tym mniej kasy dostaje także producent. Efekt tego jest tak, że producent tworząc bardzo dobrą, popularną grę może dojść do wniosku, że lepiej się wycofać z interesu - bo i tak wszyscy sobie ją ukradną, twierdząc, że jest "za droga" (i tak się dzieje - wystarczy popatrzeć na gry, które były niegdyś exclusive''ami na PC, a teraz odpływają w kierunku konsol, patrz: seria Unreal Tournament i Epic Games w ogóle, Crytek - Crysis na PC okazał się komercyjną porażką przez piratów etc.). No i? Nie widzę związku. Gra to nadal własność. Ktoś wymyślił świat, w którym toczy się jej akcja, ktoś napisał jej kod, stworzył mechanizmy rządzące rozgrywką, wymyślił fabuła etc., ktoś ciężko pracował, aby ją stworzyć, i nie byłeś to ty. To ich własność, oni decydują komu ją udostępnić i za ile. Nie podoba się? Nie musisz mieć. Albo poczekaj, aż stanieje. Nawet niegdysiejsze "wielkie hity" dzisiaj kosztują 20 złotych (Gears of War, Supreme Commander, Unreal Tournament 3, Call of Duty 2, Warhammer 40.000: Dawn of War, Crysis - ten ostatni 30 złotych). Raczysz może rozwinąć? Cechą kapitalizmu jest to, że każdy (mniej więcej) dostaje to, na co zasługuje. Jedyna różnica polega na tym, że zamiast dostać żywność, dostajesz pieniądze, za które kupisz sobie żywność. Nie pracujesz - zdychasz z głodu bo jesteś po prostu nikomu nie potrzebny i nie dajesz nic od siebie. (chociaż istnieje zawsze opieka społeczna etc.) Huh? Rly? Raz - jeśli piracisz, to nie chodzi o twoje pieniądze, bo po prostu kradniesz i w żaden sposób nie wspierasz developera/wydawcy/kogokolwiek, kto pracował nad tą grą. Dwa - to, że zapłaciłeś za grę nie daje ci prawa do tego, aby dyktować twórcy co może robić z innymi produktami, podobnie jak pójście na seans do kina nie daje ci prawa, aby dyktować reżyserowi, na co ma wydawać zarobione pieniądze. A czy ja to gdziekolwiek napisałem? Oczywiście, że robi gry dla kasy - gdyby nie to, firma przestałaby istnieć. Podobnie jak dla pieniędzy, a nie widzimisię, pracuje twój ojciec/matka/pracowała twoja babka, i pracujesz/będziesz pracował ty sam. A jednak nikt nie zabierał twojej, dajmy na to matce, pieniędzy, twierdząc, że bierze za dużo kasy za swoją pracę i nic za nią nie powinna dostać. Po raz kolejny pytam: na jakiej podstawie uważasz, że masz jakiekolwiek prawa do tego, aby grać w dany tytuł za darmo? Bo to, że kupiłeś poprzedni tytuł niczego nie wyjaśnia - płacąc za jedną bułkę w sklepie nie oczekujesz chyba, że każdą kolejną będziesz otrzymywał za darmo (a przecież gdyby nie twoje pieniądze, piekarnia by nie istniała!). Pamiętaj, że nie płacisz za "wszystkie gry studia X", a jedynie za jeden tytuł. Jak wyjaśnisz fakt, że nielegalnie ściągane są nie tylko nowości, ale także gry kosztujące 20 złotych? Co się stanie, jeśli poczekasz rok z zakupem gry, dopóki nie stanieje? Przy okazji - tekst nad oknem pisania nowego posta głosi "komentarze na temat będą usuwane". Raczy któryś z modów skasować komenty o zarobkach w Polsce, umowach i innych rzeczach nijak mających się do tematu?
  9. RaptorzaKajzerka

    Zatrważająca skala piractwa w mijającym roku

    Pięknie, temat o piractwie, a przez ostatnie dwie, trzy strony dyskusja toczy się na temat tego, kto i jakie ma zarobki. Wobec tego odnoszę się do ostatniego posta, który był na temat. Ja bym to nazwał... Własnością? Developer tworzy grę. Programiści, level designerzy etc. spędzają tysiące godzin, pracując nad kodem, wyglądem gry, mechaniką rozgrywki etc., wymyślają postacie, broni i tak dalej. Ta gra należy do nich, jest ich własnością, to oni ją stworzyli - i to ich decyzją jest, czy w ogóle ją wypuszczą, jakie podpiszą kontrakty, na jakie ceny się zgodzą etc. Ty z kolei nie masz JAKIEGOKOLWIEK prawa, aby dyktować im, jakie ceny są/nie są fair, nie mówiąc już o podkradaniu efektów ich pracy. Nie kiwnąłeś nawet palcem, aby umożliwić powstanie tej gry - dlaczego więc uzurpujesz sobie prawa do efektów cudzej pracy? Jeśli korzystasz z tego, co oni stworzyli, nie dając nic w zamian, to gratulacje - po prostu na nich pasożytujesz. Nie podoba się? Nie kupuj - nie musisz mieć. Mnie nie stać na Ferrari, a jednak nie nazywam wysokich cen takich samochodów "złodziejstwem" i nie kradnę każdego nowego modelu. Wiem, że to może być dla ciebie szok, ale gra jest w stu procentach własnością developera. I to on zadecyduje, czy w ogóle udostępnić ci tą grę (czytaj: wypuścić ją), za ile etc. To nie jest coś, co ci się należy. Gry to luksus, nie artykuł, bez którego nie przeżyjesz do końca miesiąca. Takie pytanie - jakbyś się poczuł, gdybym nagle zaczął dostawać 10 złotych od każdej osoby, która przeczytała twojego posta, i nie dawał ci nic w zamian? Albo jakbyś się czuł, gdybyś po roku pracy sprzedawał swoją książkę po 30 złotych, a ja bym stał obok i sprzedawał sobie kopie TWOJEJ książki za 10 złotych, zgarniając cały zysk? I nie pisz o "wysokich cenach gier", bo produkty, które są dostępne za 20 złotych, też są piracone. >Jak nazwiemy Jak to "niż im się należy"? Kim ty jesteś, aby decydować o tym, co i komu się należy, skoro w ogóle nie przyczyniłeś się do stworzenia danej gry? Poza tym - skoro ktoś jest naprawdę zatwardziałym fanem danej gry i nie może wydać 100 złotych, aby kupić produkt zaraz po premierze, to zamiast okradać swoje "ukochane" studio po prostu poczeka, aż gra stanieje. Errr... Nie, zarządzanie swoją własnością nie jest zbrodnią. Zbrodnią jest pasożytowanie, bezczelne zabieranie sobie produktów cudzej pracy twierdząc, że ma się do tego prawa. Nie, wcale. To właśnie dlatego piracone są gry warte 20 złotych. To właśnie dlatego, zamiast poczekać, aż gra stanieje, niektórzy lecą od razu na Torrenta i kopiują sobie grę tuż po premierze. Jasne... Niesprawiedliwość? Jeszcze raz zapytam: jakie masz prawo, aby dyktować twórcom, co mają robić z tym, co sami stworzyli? Jakie masz prawo, aby włazić z butami i uzurpować sobie prawo do efektów cudzej pracy? Argument absurdalny. Gra komputerowa to nie jest policja, straż pożarna etc., to nie jest coś, co ci się należy - to jest LUKSUS. Przy okazji - gdyby wszyscy podnieśli ceny dziesięciokrotnie, to wzrosłyby także pensje (inaczej pracownicy pozdychaliby z głodu - poza tym można sobie na takie coś pozwolić, w końcu firmy zarabiałyby więcej), w efekcie czego zwiększyłaby się tylko inflacja. Skoro nie jest "warta twoich pieniędzy", to dlaczego w ogóle ją ściągasz? xP I znowu zapytam: jakie masz prawo do tego, aby przywłaszczać sobie efekty cudzej pracy? Co, nagle się okazało, że prawo do darmowych gier jest na liście "praw człowieka"? I czemu nie piracić - napisałem wyżej. Korzystasz z efektów cudzej pracy, nic nie dając w zamian (i twórca nie podjął decyzji, że chce grę wydać za darmo/wypuścić do sieci) = jesteś pasożytem. "Bat"? Szczyt arogancji - najpierw ciężko pracują nad swoimi grami, a później jeszcze twierdzą, że chcą coś z tego mieć! Niewiarygodne, trzeba im to ukraść, jak najszybciej! Co z tego, że nie zrobiliśmy nic, aby umożliwić powstanie tej gry - należy do nas! Pasożyty górą! Generalnie rzecz ujmując: gra jest własnością producenta. To on, i tylko on, ma prawo decydować, co z nią zrobi i po ile ją sprzeda. Nie brałeś udziału w tworzeniu gry? Nie jest twoja, możesz kupić albo nie kupić, ale prawa do tego, aby posiadać ją za darmo, nie masz (chyba, że producent sam ją wypuści do Sieci). Niezależnie od tego, ile zarabiasz, nie masz prawa do ukradzenia sobie gry - to nie jest coś, co ci się należy, bez czego nie będziesz w stanie funkcjonować.
  10. RaptorzaKajzerka

    Avatar (AKA James Cameron''s Avatar) (2009) Film

    Doprawdy? A gdzieś napisałem, że jest beznadziejny? Dzięki za wkładanie mi do ust słów, których nie wypowiedziałem. Avatar to coś w rodzaju 2012 - denna, utarta fabuła, błędy logiczne, ale ładnie wygląda. Nazywanie tego jednak "wielkim arcydziełem kinematografii" jest... Lekkim przegięciem, przynajmniej moim zdaniem. Po prostu niektórym przeszkadza uber-cliche fabuła i błędy logiczne. Zdarza się. xP Ponownie - czy gdzieś napisałem, że jestem "znawcą sztuki filmowej"? Nie trzeba mieć wielkiego doświadczenia aby wiedzieć, że fabuła Pocahontas-like jest wytartym do bólu schematem, podobnie jak rzeczy pokroju "żyją w zgodzie z naturą = dobro, korporacje = zło", nie wspominając o logic failach (armia roku 2154 ponosi straty w starciu z bandą nieopancerzonych łuczników - proszę...). Nie każdy, kto ma inne zdanie niż ty albo krytykuje film, musi być "znawcą". Przy okazji - nie pisałem nic o "okłamywaniu samego siebie". Skąd ci to w ogóle do łba przyszło? Nie podawałem w wątpliwość tego, że film niektórym się jednak podobał etc. Kwestia gustu. Gratulacje. Na razie jesteś tylko w stanie wypominać mi to, że filmu nie widziałem, ale do argumentów nie odniosłeś się w ogóle - czyżby przyznawał mi w ten sposób rację? Pragnę też zwrócić uwagę, że rzeczy, o których pisałem, pozostają raczej niezmienne - no chyba, że nagle się okazało, że w Avatarze tak naprawdę nie ma miłości pomiędzy "kolonizatorem" a "rdzennym mieszkańcem", zaś maszyny kroczące ludzi w tym filmie nie posiadają tych idiotycznie wyglądających szyb w kokpicie. Może by tak jakaś próba... Obalenia argumentu? Me-ry-to-ry-ka? I przy okazji - skoro twierdzisz, że opieram swoją opinię na tym, co "wyczytałem na Wikipedii", to zapewne posiadam jakieś błędne informacje i raczysz sprostować błędy merytoryczne. Może Na''vi jednak nie mają łuków, a działa przeciwpancerne? etc. (patrz akapit wyżej) A jeśli jednak mają łuki i rozwalają z nich mechy (które, naturalnie, posiadają szyby...), to... Gdzie widzisz problem z moim postem? Nie przejmuj się, może kiedyś twój zasób słownictwa poszerzy się na tyle, że przyjdzie ci do głowy coś innego niż pojedyncze bluzgnięcie.
  11. RaptorzaKajzerka

    Avatar (AKA James Cameron''s Avatar) (2009) Film

    Jeśli trailer mnie zniechęca, to na film tym bardziej nie pójdę - szczególnie, że fabułę znam (Wiki). Na pewno nie? A RDA, które chce zmusić "biednych" Na''vi do opuszczenia Hometree, pod którym znajdują się bogate złoża unobtanium? (gdyby ktoś stwierdził, że nic nie wiem o fabule: http://en.wikipedia.org/wiki/Avatar_%282009_film%29#Plot - tak na wszelki wypadek) Wszędzie to znaczy...? Jeśli o Na''vi-ekologów chodzi, to jest to cliche - wystarczy wspomnieć dziesiątki kreskówek pokroju Ferngully, właśnie Pocahontas etc., co do "Wielkiej Miłości (tm) (c)" - właśnie. Jest wszędzie = cliche, czyli motyw tyle razy powielany, że stracił na znaczeniu i stał się po prostu utartym do bólu banałem. Bardziej utarty jest chyba tylko wątek o szlachetnym rycerzu, który wjeżdża na białym koniu do zamku, zabija złego smoka i ratuje księżniczkę, którą zUa bestia uwięziła w wieży. >(...)Widać, że film jest pod wpływem Syndromu Cóż, Wiki o żadnych wielkich różnicach nie wspomina, a filmu i tak nie obejrzę, więc możesz się śmiało podzielić ze mną tego typu informacjami. Nic nie stracę. W takim razie przepraszam, trailer mnie zmylił, były tam wybuchające pojazdy. Przy okazji - co to za armia, skoro cywilizacja będąca będąca pod względem technologicznym o kilkaset/kilka tysięcy lat do tyłu jest w stanie w ogóle zadać jej straty? Cóż, z tego typu rzeczami poradzili sobie już konstruktorzy czołgów z czasów pierwszej wojny światowej - po prostu wstawili wizjery. Po problemie. Poza tym już współcześnie wysłanie obrazu przez kabel o długości kilku metrów daje praktycznie niezauważalne opóźnienie - a co dopiero za sto pięćdziesiąt lat? > Racja, w sumie nie powinienem. W końcu powszechnie wiadomo, że do trailerów wybiera się tylko te najlepsze, najbardziej soczyste kawałki, więc moja ocena filmu może być zawyżona. A jeśli nawet te reprezentatywne kawałki walą po oczach niespójnościami etc., to znaczy, że z filmem nie najlepiej. Są schematy mniej i bardziej utarte. "Wielka Miłość (tm)(c)" i dobrzy, ekologiczni ludzie/obcy na moim osobistym cliche-o-meter wyciągają dziewięć punktów w dziesięciopunktowej skali. To już było. Nie raz, nie dwa, nie trzy, nie dziesięć, a kilkaset. > Zaskakująco dobra pamięć. Domyślam się, że to zapewne próba podważenia mojej wiarygodności. Szkoda tylko, że to, co napisałeś, ma się do tego tematu jak magiczny, latający widelec do pomnika Stalina w Moskwie. > odsyłam do wikipedii i opisu łuku walijskiego (gdybyś nie mógł tego wstukać w google Zwróć uwagę, że w średniowieczu nie znano stali (albo innego stopu, który może być stosowany za 150 lat), pancerz noszony przez rycerza to NIE jest kilkucentymetrowej grubości pancerz czołgu, zaś wszelkiego rodzaju łuki oraz balisty wyszły z użycia kilkaset lat temu, co sugeruje, że ich skuteczność w porównaniu z bronią palną i działami była o wiele mniejsza. Jeśli twierdzisz, że odpowiednim łukiem da się przebić pancerz współczesnej/futurystycznej/po_prostu_ciężko_opancerzonej_nowoczesnej_maszyny, to wyjaśnij mi, dlaczego na współczesnych okrętach wojennych nie montuje się, zamiast dział, gigantycznych balist miotających drewnianymi strzałami? Skoro Na''vi mają naciąg pozwalający rozwalać pancerz, to naciąg hydrauliki zainstalowanej na pokładzie krążownika pozwalałby pewnie strzale na okrążenie Ziemi. xP I dlaczego Niemcy w czasie drugiej wojny światowej do niszczenia czołgów używali, dajmy na to, dział kal. 88 (o: http://en.wikipedia.org/wiki/Flak_88 ), a nie balist (albo dużych łuków)? > widocznie nie. Patrz wyżej, już w czasie pierwszej wojny stosowano wizjery w czołgach. Pojazd, którego pilot może zostać zabity przez przypadkową kulę wystrzeloną przez zwykłego żołnierza (skoro łuki mogą ją przebić, to futurystyczna broń palna/kinetyczna/cokolwiek tam mają/ tym bardziej) jest praktycznie bezwartościowy w boju. > w Matrixie mechy miały otwarte kokpity i nikt się nie czepiał - wiem, Jeśli o Matrixa chodzi, to mi to przeszkadzało. Poza tym nieważne, czy jest to kino akcji, dokument, romans, kryminał albo cokolwiek - świat przedstawiony powinien sprawiać wrażenie wiarygodnego. @natandler, Selv: To, że wszystko zostało już wymyślone nie znaczy, że trzeba od razu sięgać po tej najbardziej utarte, wyeksploatowane pomysły. Tu nie chodzi o to, że fabuła ma wstrząsać światopoglądem oglądającego - ale niech przynajmniej na wejściu nie brzmi tak, jak tysiące podobnych historyjek.
  12. RaptorzaKajzerka

    Avatar (AKA James Cameron''s Avatar) (2009) Film

    Film posiadający elementy westernu =/= western. xP To, że w SW pojawia się jedna postać, którą można porównać do strzelca z filmów o Dzikim Zachodzie, a jedna z lokacji przypomina westernowy, stereotypowy salon nie czyni jeszcze z filmu westernu. Co do samego Avatara: nie oglądałem i na razie nie zamierzam. Z tego, co widziałem na trailerach, wynika, że: - film to Pocahontas in space, czyli: nic nowego. Są zUe korporacje (które zatrudniają zapewne miliony ludzi, ale mniejsza o to - korporacje są zUe, a bezrobocie dobre), dobrzy kosmici (którzy, oczywiście, żyją w zgodzie z naturą i tak dalej - czyżby Cameron miał znajomych w Greenpeace?), i Wielka Miłość (tm), która pokonuje nawet największe bariery. Zieeew. - Naavi (czy jak to się tam zwało) to "obcy", którzy tak naprawdę są po prostu niebieskimi ludźmi, którym ktoś doczepił spiczaste uszy (elfy) i w ostatniej chwili dodano im ogon - w sumie nie wiadomo po co, skoro (z tego, co widziałem) poruszają się jak ludzie, nie pochylają się do przodu podczas chodzenia etc. Widać, że film jest pod wpływem Syndromu Star Wars - wszystko, co jest w stanie gadać, musi wyglądać niemal tak samo, jak człowiek. - Naavi, uzbrojeni w łuki i oszczepy, są w stanie podjąć walkę z siłami korporacji wyposażonymi w lotnictwo, mechy, czołgi, karabiny maszynowe etc. Ciekawe z czego robią te łukii, skoro strzały są w stanie przebić pancerz futurystycznego czołgu albo pancerz piechoty dwudziestego drugiego wieku. Przypomnę tylko, że już w XIX wieku starcia "oszczepy vs broń palna" kończyły się niezbyt szczęśliwie dla oszczepników (przykład pierwszy z brzegu - Brytyjczycy vs Zulusi, a z XVII wieku - Anglicy vs rdzenni Amerykanie). No, ale na co komu logika, skoro są EFEEEKTYYY? - A skoro o logice mowa - dlaczego mechy, których przeznaczeniem jest walka, mają SZKLANE kokpity? Od kiedy to pancerz, zamiast chronić załogę/pilota, jest tak skonstruowany, że tylko i wyłącznie pilot jest wystawiony na ostrzał? Nie można było zamontować w to miejsce metalowych płyt i skorzystać z kamery/wyświetlaczy/czegokolwiek? Widać, że większość budżetu poszła na efekty - na design maszyn przeznaczono pewnie tylko ogryzki z tych ponad 200 milionów dolarów. To by było na tyle, jeśli chodzi o to, co widziałem na trailerach. Film raczej nie jest warty tego, aby spędzić z nim ponad dwie godziny.
  13. RaptorzaKajzerka

    Ateizm

    Facepalm. Naprawdę wierzysz w każdy filmik popierający teorie konspiracyjne, jaki zobaczysz na YT? Każdy może sobie takie coś nakręcić - gdybyś zobaczył dwugodzinny, "poważny" filmik o tym, że Ziemia jest płaska, też byś w to uwierzył? Poza tym teorii konspiracyjnych są setki, i często są one ze sobą sprzeczne - którą ty wyznajesz? xP Według ciebie globalne ocieplenie to szwindel, bo chcą zarobić kasę, czy może dlatego, że ludzie potrzebują wymówki aby dostosować atmosferę Ziemi dla gadpodobnej, zmiennokształtnej rasy obcych? A może chodzi o powrót III Rzeszy bądź Związku Radzieckiego? Takie filmiki posiadają wiarygodność w okolicach zera absolutnego (Fahrenheit, posiadający tyle błędów merytorycznych, że wszelkie recenzje na poziomie akademickim nie pozostawiły na nim suchej nitki), więc powoływanie się na nie w dyskusji można uznać za swego rodzaju samobójstwo. Przy okazji przypomnę także o tym, że jeśli naukowiec zostanie przyłapany na fałszowaniu wyników badań etc., jego kariera jest praktycznie skończona - zostaje wyrzucony z uniwersytetu i później może co najwyżej szorować toalety w jakiejś podrzędnej podstawówce. Czyżby były to... Media? No, ale co za różnica - naukowiec czy ładnie ubrana pani w TV... Oczywiste jest, że nauka popełnia błędy. Nie zmienia to faktu, że nauka każdego dnia ratuje miliony ludzi (wystarczy wspomnieć o czymś tak trywialnym jak operacjach usunięcia wyrostka robaczkowego, antybioti, a także nieco bardziej zaawansowane rzeczy pokroju przeszczepów etc.) i nauka dzisiątki tysięcy razy udowodniła, że może być przydatna. Zatem, jeszcze raz: nauka rozszczepiła atom, wysłała człowieka w kosmos, jest w stanie uleczyć trąd, stworzyła komputer, przy którym teraz siedzisz, stworzyła samochód/autobus, którym najprawdopodobniej każdego dnia poruszasz się do pracy etc. - generalnie rzecz ujmując, gdyby nie ona, przeciętny człowiek nadal siedziałby w jaskinii i zastanawiał się, jakby tu nie zdechnąć z głodu do końca dnia. A co zrobiły wierzenia, pomijając już fajczenie na stosach, krucjaty czy ludzie wrzeszczący "ateiści/muzułmanie/katolicy/żydzi/RaptorJezusanie to ZŁOOO"? Niewiele? Na pewno? W takim razie zapraszam do zapoznania się z takimi stworzeniami jak neurologia czy EEG. No, ale pewnie napiszesz, że to przecież nauka - więc musi to być stek bzdur. Tak jak wszystkie pozostałe zwierzęta. Człowiek nie jest wyjątkiem. Rozumiem zatem, że dla ciebie fakt, że ludzkie młode nawet wtedy, kiedy już potrafi się komunikować nie jest w stanie pojąć rzeczy abstrakcyjnych (próba wytłumaczenia przedszkolakom, co to jest past perfect continuous w angielskim i jak to się stosuje zakończy się spektakularną klęską) nic nie znaczy? Kheh, zawsze wierzyłem, że ludzie rzadko robią się inteligentniejsi z wiekiem, ale żeby niemowlak rozumiał tego typu rzeczy, a przedszkolak już nie? No i? Owady też reagują. Erm, różne? Co to znaczy "różne"? Wszyscy naukowcy zgadzają się do tego, że obecny sposób rozszczepiania atomu działa, że współczesna awionika jest w stanie wysłać samolot w powietrze etc. Poza tym to dosyć interesujące - gdyby nie nauka, prawdopodobnie skończyłbyś w grobie w wieku 25 - 30 lat (średnia długość życia przeciętnego jaskiniowca), a mimo to stwierdzasz, że nauka to stek bzdur. Skoro tak twierdzisz to sugeruję wyrzucić za okno komputer, wyrwać kable od prądu, rozwalić rury doprowadzające wodę do twojego mieszkania, przestać korzystać ze służby zdrowia (jakiejkolwiek, w tym także leków) etc. - w końcu zostały wymyślone przez naukę. Doprawdy? Żadnej nie widzę. Rzeczywiście istnieje, czy tylko ją wymyśliłeś żeby mieć czym rzucić w oponenta? To nie jest sprzeczność. To jest niewiedza/brak wystarczającej ilości danych pozwalających na wyciągnięcie jakichkolwiek konstruktywnych wniosków. Przykład pierwszy z brzegu - o jakiej liczbie teraz pomyślałem? Nie wiesz - i nie ma tu żadnego miejsca na wiarę, niewiarę etc., bo po prostu tego nie wiesz. Idąc dalej - ile ton owczej wełny jest każdego roku produkowane w południowej części Nowej Zelandii? Nie wiesz, nie masz w co wierzyć ani nie wierzyć. Proste. W takim razie... Czy wierzysz/nie wierzysz w ? Albo w ? Bo tak to mniej więcej wygląda z punkty lar... Erm, małego dziecka. xP Jeśli jest coś, o czym nigdy nie słyszałeś, to nie możesz w to wierzyć''/nie wierzyć. Tak się teraz zastanawiam co to znaczy "przekonać się o czyimś stanowisku". Nigdy nie spotkałem się z takim wyrażeniem. Słyszałem, że można się przekonać o słuszności czyjegoś stanowiska, niesłuszności, wartości, prawdziwości etc., ale przekonać się o stanowisku? >(...) O wyborze Twoim, że wierzysz w istnienie lub wierzysz w nieistnienie Boga dowiemy się Ja osobiście wydałbym niemałe pieniądze na wysterylizowanie tych 6,7 miliarda ludzi. I dobre dla środowiska, i rozwiązuje przyrost naturalny, a po kilku dekadach zniknęłoby także bezrobocie, przestępczość, głupota etc. Domyślam się, że "wiara w boga" to klepanie wierszyków (modlitw), klękanie, chodzenie do kościoła, ewentualnie poświęcanie czarnych kotów na cmentarzu o północy (szczegóły zależą od modelu bożka), a wiara w istnienie boga nie przewiduje rytuałów? Whatever.
  14. RaptorzaKajzerka

    Ateizm

    To nie jest pogląd. To jest fakt. Mające kilka miesięcy ludzkie młode nie ma odpowiednio rozwiniętej kory mózgowej aby w ogóle móc pojmować takie "abstrakcyjne" idee jak istnienie jakichś bożków (na przykład Raptor Jezusa) etc. Logic fail. Nadal nie widzisz różnicy pomiędzy faktem a bezpodstawnym stwierdzeniem. Jeśli nauczyciel chemii mówi, że jedna substancja z drugą reaguje w taki a taki sposób, to znajdę potwierdzenie tego w podręczniku, w wynikach eksperymentów, mogę sam przeprowadzić takie doświadczenie, zobaczyć, że dany związek chemiczny istnieje i znajduje zastosowanie w praktyce. Jeżeli nauczyciel fizyki mówi, że człowiek jest w stanie rozszczepić atom, mogę przejrzeć wszelkiego rodzaju równania, wyliczenia etc. (które są spójne, a nie, tak jak biblia, opierają się na bred... Erm, "symbolice" i "metaforach"), obejrzeć filmy, na których widać wybuchające bomby atomowe, odwiedzić jakiś reaktor (albo pojechać do, dajmy na to, USA i przekonać się, że wiele domów ma energię elektryczną właśnie z elektrowni atomowych) i, jeśli mam szczęście, samemu obejrzeć na żywo jak jakaś bomba odparowuje miasto. Co nie zmienia faktu, że w dowolnej chwili mogę to zweryfikować i samemu się przekonać, czy tak jest naprawdę. A czy ty możesz zweryfikować, że istnieje jakikolwiek absolut, i że jest on podobny akurat do twojego ulubionego bożka? Urocze - wspomniałeś o sprzecznościach, ale nie wspomniałeś, gdzie one dokładnie są. Nie ma to jak puste hasełko. Ja nie widzę niczego sprzecznego w twierdzeniu, że małe dziecko nie jest w stanie pojąć abstrakcyjnych idei, wliczając w to absolut. Jasne, że nie wierzy - a czy ty wierzysz, że jest tak, jak sam napisałeś? (kocham te puste hasełka - coś jak "puste kalorie") Mieć rację = to, co mówisz pokrywa się z faktami. Być przekonanym = uważać, że to, co mówisz, pokrywa się z faktami. Jeśli rzeczywiście masz tytuł magistra to stwierdzam, że polskie szkolnictwo niżej już upaść nie może - dać taki tytuł komuś, kto nie rozumie różnicy pomiędzy wiedzą a wiarą. Ciekawe co będzie następne - profesorowie, którzy nie umieją czytać i policzyć do 5? "Nie w interesie ateistów leży weryfikowanie istnienia Boga. Gdybyś powiedział mi, że Jowisz ma dokładnie 103 księżyce, to Ty masz mi udowodnić, że tak jest, a nie ja, że tak nie jest. Nie wierzę Ci, dopóki nie pokażesz dowodu. Nie mówię, że Jowisz ma inną liczbę księżyców. Po prostu nie wierzę. Słyszałeś o pojęciu sceptycyzm? Nie można być sceptycznym w stosunku do istnienia Boga?" Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami i ogonem. xP Przy okazji - nadal nie dostałem dowodu od KrzysztofaMarka, że z oczu NIE wystają mu macki, a zamiast nóg nie ma holenderskich wiatraków. Wobec tego oficjalnie stwierdzam, że KrzysztofMarek posiada holenderskie wiatraki zamiast nóg i macki wystające z oczodołów. Teraz pora odebrać nobla z dziedziny biologii - w końcu nie potrafią udowodnić, że jest inaczej.
  15. RaptorzaKajzerka

    Ateizm

    Masło maślane - wiara polega na dociekaniu, czy wiara istnieje? Wut? I jak można dociekać, czy dany bożek istnieje czy nie, skoro nie ma naukowo weryfikowalnych dowodów? Równie dobrze można by dociekać, czy w galaktyce położonej 500 milionów lat świetlnych od Ziemi latają sobie czterorękie, posmarowane masłem tosty będące w stanie zjadać całe planety. Ciekawe od kiedy to "prezydent" pisze się z dużą. A co do prezydenta - to polityk, więc jego "szczere" przemówienia są tak naprawdę dziełem speców od PR, zaś większość z tego, co mówi, to kłamstwa mające na celu zapewnienie mu poparcia. Przy okazji, "tymczasem" pisze się razem. A zatem nie wierzysz w to, że po twoim żołądku hasa sobie stado mikro-słoni, a także nie wierzysz w to, że pięć tysięcy kilometrów od Ziemi znajduje się planeta wielkości Saturna? Tzn. w końcu nie ma dowodów na to, że nie istnieją. Ja za to wierzę, że w moich żyłach krążą sobie mikro-pomniki Stalina i kanapki z serem. Patrz wyżej. Ja w takim razie wierzę, że masz osiem głów, z oczu wystają ci macki, a zamiast nóg masz holenderskie wiatraki. Dlaczego w to wierzę? Przecież nie udowodniłeś, że nie masz wiatraków zamiast kończyn dolnych, racja? Przy okazji wierzę też, że zamiast serca mam niewidzialnego basistę kapeli metalowej, który regularnie uderza w bęben. Bo nikt nie udowodnił, że go tam nie może być. Różnica pomiędzy wiarą a nauką polega na tym, że nauka jednak pokazała, że bardzo często ma rację (wystarczy wspomnieć o tym, że to nauka wysłała człowieka w kosmos, umożliwiła mu latanie, stworzyła komputer etc.), zaś póki co wiara zaliczała jedynie spektakularne klęski. Pioruny nie są tworzone przez Zuesa, raj nie znajduje się za Uralem (tak sądzono dopóki Rosjanie nie udali się za Ural i nie sprawdzili), Ziemia nie jest płaska, słońce nie jest tak naprawdę rydwanem jakiegoś tam bóstwa, piekło nie znajduje się pod ziemią, zaś Droga Mleczna nie powstała poprzez wylanie mleka przez jakieś tam bóstwo. Z tego też względu nie sposób porównywać jakiejkolwiek rzetelnej teorii naukowej z religią - bo wiara i nauka to nie to samo. Poza tym, jak już zauważył ktoś wyżej, teoria nie jest tym samym co dowód na istnienie czegoś. Teorię trzeba jeszcze czymś poprzeć. Najlepiej dowodami, chociaż mogą też być drewniane belki. xP Idąc dalej tą logiką - ja w takim razie zakładam, że Jezus Chrystus był Velociraptorem (Chwała Jego Gadziej Wszechwiedzy! RAWR!), który żył 65.000.000 lat temu i walczył z Rzymianami za pomocą broni laserowej. Mam kilka powodów, aby w to wierzyć: - nigdzie w biblii nie jest napisane, że Towarzysz Krystek* nie był dinozaurem, - nigdzie w biblii nie jest napisane, że Tow. Krystek nie żył 65.000.000 lat temu, - nigdzie w biblii nie jest napisane, że Tow. Krystek nie korzystał z broni laserowej. Oprócz tego handlował on dziećmi (nigdzie w biblii nie jest napisane, że tego nie robił) i jednym z jego rodziców był Tyranozaur-Szatan (nigdzie w biblii nie jest napisane, że było inaczej). Tak pokrótce wygląda moja wiara. Oprócz tego wyznaję także Super-Mechanicznego-Krystka-Śmierci (nigdzie w biblii nie jest napisane, że Tow. Krystek nie był pół-czołgiem, pół-cyborgiem), Ozyrysa (nie ma dowodów na to, że nie istnieje) oraz Cthulhu (nie ma dowodów na to, że nie istnieje). *nigdzie w biblii nie jest napisane, że Krystus NIE był nazywany Towarzyszem Krystkiem - zatem tak na niego mówię >(...) Rzetelność naukowa, którą zdobyłeś wraz z tytułem magistra wymagała by podania jeszcze Chyba nigdy nie przestanę się zastanawiać, skąd u ludzi ta łatwowierność. Napisanie, że zdobyło się tytuł naukowy (albo napisanie czegokolwiek...) nie oznacza, że to coś jest prawdą. Czy gdybym ci napisał, że mam ponad 120 lat i pracuję na stacji benzynowej, albo stwierdziłbym, że trzymam pod fotelem prochy Stalina, uwierzyłbyś mi? xP