Suomalainenka

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    90
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Suomalainenka


  1. W recenzji brakuje wyjaśnienia, że System jest zrealizowany na motywach powieści, wydanej dwukrotnie, napjpierw pod tytułem Ofiara 44, potem System. Poszłam do kina po przeczytaniu absolutnie rewelacyjnej książki. Najarałam się obrzydliwie, bo książka zmiotła mnie z powierzchni Ziemi prawie tak mocno jak doskonały FUTU.RE. Niestety film wziął z tej historii wszystko to, co najmniej istotne i najmniej zaskakujące, przerabiając najciekawsze wątki tak, by nie istniały.
    Rzecz jasna zdaję sobie sprawę z tego, że "na motywach" daje twórcom swobotę i nie obiecuje, że film będzie lustrzanym odbiciem książki, niemniej poszłam mocno pod jej wpływem i srogo się zawiodłam. Nie umiem stwierdzić, czy doceniłabym bardziej, gdybym poszła bez literackiego tła. Prawdopodobnie niezbyt, bo z mężem mamy podobne gusta, a on, książki nie przeczytawszy, stwierdził, że film z nóg go bynajmniej nie zwalił.
    Podsumowując, "beznadzieja, bieda, brutalna walka i terror" - taka była książka. Film na jej tle wypada nader "niedołująco".


  2. Generalnie zwykłam nie zwracać uwagi na kolor skóry czy orientację seksualną, bo człowiek to człowiek i już. Pojawianie się postaci homo/bi i ewentualne opcje tworzenia z nimi więzi jest w sumie bardzo fajne - więcej możliwości, więcej zadowolonych graczy.
    Mam tylko jeden problem, który zobrazuję na przykładzie Mass Effecta.
    Całą serię przegrałam panią Komandor i w pierwszej części gry dostalam tylko jedną opcję heteroseksualnego romansu, podczas gdy w momencie, gdy gramy facetem, opcje są już dwie. Ponieważ bardzo związałam się z odgrywaną przeze mnie Kate Shepard, całkowicie zrezygnowałam z opcji romansu, bo Kaidan w ogóle mi nie odpowiadał, a związek homoseksualny mnie akurat nie satysfakcjonuje. Możliwe, że jeśli byłaby druga opcja, też by mnie nie usatysfakcjonowała, jednak fajnie by było, gdyby była. W "dwójce" na szczęście siły się w sporej mierze wyrównały i znalazłam odpowiedniego partnera dla pani Komandor, plus dysproporcja między heteroseksualnymi związkami dla kobiety i mężczyzny gdzieś się ulotniła (o ile dobrze liczę, w każdym razie chodzi bardziej o to, że było więcej opcji niż jedna;)). Za to w "trójce" to mi już wszystkie witki opadły. Opcji sporo, bo 6, z czego 4 homo. Do wyboru dla mnie - Kaidan i... tylko Kaidan, gdyż ze względu na to, że w poprzedniej części wybrałam romans z Thanem, Garrus był niedostępny, nawet jeśli bym chciała. Kolejny raz samotność, choć tu ból był już nieco mniejszy po "udanej" dwojce.
    Morał z tego taki - potrzebny jest balans, a w tym jeszcze zróżnicowanie, by każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
    Zaś co do ewentualnych proporcji ras czy kolorów skóry - dla mnie nie ma to większego znaczenia, ale w sumie im bardziej kolorowo, tym ciekawiej ;).


  3. Dnia 23.08.2013 o 13:27, Kreek napisał:

    PS4.


    Jeśli SEGA wyda to na zachodzie, to jestem gotowa z marszu kupic tę konsolę. Ale niestety to wydawnictwo ma graczy całkiem w poważaniu, bo przecież wszyscy chcą tylko Soniki (tiaaaa...).

    Może tak spory portal jak ten by pomęczył ich troszeczkę? Szkoda tak genialnej serii. Nie wszyscy są w stanie z marszu nauczyć się japońskiego.


  4. Dnia 12.07.2012 o 17:08, NeroNarmeril napisał:

    > Pamiętacie, że pierwsze DLC do pierwszego ME było nie tylko dobre, ale i darmowe?
    To było tuż przed krucjatą EA.

    Tylko u nas było darmowe. I to tylko z powodu dobrej woli CD Projektu.


    Kiedyś patrzyłam na Originie i był darmo. Tylko teraz w ogóle nie widać, więc już pewna nie jestem. Nawet, jeśli był darmo tylko u nas, mówimy teraz przecież o EA Polska. Poza tym EA już od dawna prowadzi dziwne machlojki, uderzające w graczy. Chodzi mi bardziej o to, że kiedyś nawet wielkie korporacje po prostu kochały gry. Teraz już nie.


  5. Z Cenegą jeszcze nie jest najgorzej. Cena L.A. Noire The Complete Edition bardzo ładnie spadła, no i wydali Alana Wake''a na PC w naprawdę przystępnych cenach (99,90 za edycję specjalną? Ba, w Saturnie w Katowicach była za 79,90). EA za to bardzo dba o to, żeby ceny nie schodziły, doprowadzając się przy okazji do aktów desperacji w stylu "hity EA Classics 2 za 1". W tej chwili chyba każdy wydawca ma tańsze serie wydawnicze od Classicsów EA. Że już w ogóle nie wspomnę o cenach którychkolwiek Simsów. Nędzne, niepełne pakiety "jedynek" za "jedyne" 50 zł? Pojedyncze Sims 2 i dodatki szalejące po 80-90 zł już tyle czasu? I nie ma żadnej edycji zbiorczej? To już po prostu jest dowód ostateczny tego, że jest to tylko i wyłącznie skok na portfele (podobna rzecz zresztą towarzyszy ActiBlizz).
    Ostatecznym upadkiem na twarz jest sposób, w jaki zarządzają SW: TOR-em i to, że odebrali graczom możliwość modowania w The Sims 3 (to, co ludzie uczynili z "dwójką" wciąż powala na kolana i mody nadal powstają). No i zrobili krzywdę BioWare. Pamiętacie, że pierwsze DLC do pierwszego ME było nie tylko dobre, ale i darmowe? To było tuż przed krucjatą EA. Potem było Pinnacle Station z beznadziejnymi ocenami i punktami BioWare w tle. I nic już nie było tak jak kiedyś. EA wniosło może budżet do BioWare, ale zabiło ducha gier, niestety. Vide: "wcale nie wycięte DLC" w Dragon Age czy ME3.
    Kiedyś ludzie robili gry z miłości do nich. Teraz rycerzami w lśniących kartonowych zbrojach (bo na żelazne prawdziwych miłośników raczej nie stać) są tylko i wyłącznie twórcy "indyków".
    To by było na tyle. FRUSTRATION MODE OFF.

    PS. Żeby nie było, że tylko tak gnoję i gnoję, czasem zdarza mi się kupić ich gry, bo są naprawdę niezłe. Ale jedyną, na którą skusiłam się w premierze była SW: TOR, potem czekam na ich desperackie okazje, albo maltretuję aukcje internetowe. Inaczej się niestety nie da. Chcę napełniać ich kieszenie najmniej jak to możliwe.


  6. Ciasnota umysłowa Polaków nadal mnie powala. Nie sądziłam, że to jeszcze możliwe, ale powala. Moimi faworytami od początku były świnie, które zdobyły mnie oryginalnością i aurą tajemnicy (strasznie byłam zadowolona, że nie pokazali twarzy - taka nasza odpowiedź na Bucketheada), podobali mi się też WSQ, bo było po prostu całkiem zabawnie i przyjemnie. Niestety znów musi być "cudowne dziecko" i jeszcze jedna wokalistka, żeby przypadkiem zbyt różnorodnie nie było. Skomentuję to jednym słowem: żałosne.


  7. Dnia 17.09.2011 o 21:50, Witcher1990 napisał:

    Potrzebuję cokolwiek byle było bardzo grywalne. Data premiery czy gatunek nie są istotne
    więc podajcie dużo propozycji może coś wybiorę.


    Absolutnie polecam Plants vs. Zombies. Ubawiłam się przy tym niesamowicie, a na GS-ie widziałam, że masz laptopa, to go lepiej nie nadwyrężać za bardzo. Poza tym Puzzle Quest, VVVVVV, Crayon Physics Deluxe. Piekielnie wciągające.


  8. W pełni popieram Twoje słowa, Zaitsev. To, że sprzedaż gry wstrzyma się i trochę opóźni to naturalna reakcja na tragedię, jaka się wydarzyła w Japonii. Gest Sony Polska jest najlepszym z możliwych.
    A co do "znawców marketingu"... cóż... i tak nic nich nie powstrzyma przed powiedzeniem tego, co muszą, bo przecież coś im się stanie. Chyba za bardzo oczekiwali na grę i teraz muszą dać upust swej frustracji. Nic nie poradzisz, ale swoje wiesz, to najważniejsze.
    Sama bym w grę kiedyś zagrała, ale teraz... szczerze jest mi przykro, bo Japonia zawsze była dla mnie (i nadal jest w wielu aspektach) bardzo silnym krajem, a teraz aż się boję i ciągle się zastanawiam, jak oni się z tego pozbierają.
    W każdym razie... brawo Sony Polska i podziw dla Ciebie za wyrażenie opinii, ale... haters gonna hate anyway.


  9. Zazwyczaj po mnie to wszystko jakoś spływa, ale taki mnie bulwers teraz ogarnął, że aż muszę się wygadać. Uważam, że na przejście z tej dwójki zasłużyła jedynie Patrycja. Fakt, jest piosenkarką, w sumie nie całkiem ten typ programu, ale przynajmniej wie, co robi i dobrze wybrała piosenkę. Rzeczonej Madzi nawet mi się komentować nie chce, ale co nieco jednak napiszę. Pokazano biedną dziewczynkę ze wsi, która nie ma pieniędzy na to, by żyć jak inne dzieci. Ciągle beczy i na koniec jeszcze śpiewa grobowego smęta. Widzowie oczywiście litościwe istoty, pozwolą przejść biedactwu, bo się przecież popłacze. Tymczasem ona sama powinna kilka dobrych lat wyrabiać sobie styl, nim się ludziom pokaże (no bo głos ma).
    Zaś co do potencjalnego pana finalisty Grobelnego... to po prostu chyba będę musiała odreagować jakąś ciężką komputerową sieczką. Facet twierdzi wielce, że kocha muzykę i jest ładny, po czym wychodzi na scenę zmanierowany laluś, który kompletnie nie czuje tego, co śpiewa. I gdzie tu ta miłość do muzyki, pytam? Nie ma jej, na bank. Ten, kto kocha muzykę daje jej się ponieść. A tu jest tylko narcyz, który kłamie i sam nie wie, czego chce. Show-biznes takich zjada na przystawkę. Ogarnęła mnie cholerna ulga, że nie przeszedł.
    W ogóle to był chyba najgorszy odcinek ever, ale zamiast tej małej płaksy przepuściłabym chyba jednak YClan, bo są przynajmniej śmieszni. Zresztą każda jedna osoba w tym programie była lepsza od ''idealnego'' chłopca. Ja z szacunku dla muzyki nie pakuję się w śpiewanie, bo wiem, że się do tego nie nadaję. Facet ma głos, ale nic poza tym.