cygan21

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    13
  • Dołączył

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutralna

O cygan21

  • Ranga
    Robotnik
  1. Interesuję się piłką nożną od 2002 roku. Miałem wtedy 8 lat i pamiętam, jak razem z tatą oglądałem Mistrzostwa Świata. Od tamtej pory futbol jest nieodłącznym elementem mojego życia. Oglądam każdy mecz Ligi Mistrzów i Ligi Europejskiej, mecze ligi niemieckiej, angielskiej, hiszpańskiej i włoskiej, uwielbiam samemu grać w piłkę. W tym roku, w wakacje obchodzę swoje osiemnaste urodziny i na prezent chciałem dostać bilet na mecz EURO2012. Niestety pomimo wielu prób losowania nie był dla mnie łaskawe i pozostało mi śledzenie poczynań najlepszych piłkarzy Europy przed telewizorem lub w strefie kibica. Chciałem zobaczyć polskie trio - Piszczek, Błaszczykowski, Lewandowski z Borussi Dortmund na żywo i poczuć atmosferę stadionu podczas jednej z najważniejszych światowych imprez. Gdybym zdobył tę koszulkę, mógłbym z dumą i satysfakcją wspierać Polaków podczas tej historycznej imprezy na polskiej ziemi :P. Byłby to dla mnie fantastyczny prezent na 18 urodziny i pamiątka na całe życie, bo kojarzyłaby mi się z Mistrzostwami. Trochę się rozpisałem, czas kończyć :). Jest piękna pogoda za, sobota, godzina 18.18 - czas wyjść z kolegami na boisko! :)
  2. Kolejne informacja potwierdzająca, że nowa generacja zbliża się wielkimi krokami.
  3. Szli w milczeniu. Ciszę towarzyszącą piratom przerywały jedynie przytłumione odgłosy wybuchów z armat oraz denerwujący plusk kapiącej wody. Tunel był kręty i ciasny, przez co musieli pojedynczo przechodzić przez niektóre odcinki. Z czasem to tajemnicze i mające złą sławę miejsce przybrało taki wygląd, jaki wyobrażali sobie piraci z Necroville. Zapalona pochodnia rozświetlająca im drogę ukazywała raz po raz białe czaszki śmiałków, którzy odważyli się przekroczyć Bramę, a także resztki uzbrojenia, którym naiwniacy pragnęli pokonać Zło, bytujące głęboko w czeluściach podziemi. W końcu paraliżującą ciszę postanowił przerwać Baobab. - Zagłada! - czarnoskóry mag utkwił swoje spojrzenie w nadjedzonym torsie istoty, której płci ani rasy nie dało się zdefiniować z uwagi na brak głowy. - Milcz idioto! - rozkazał Roland - Nigdy w życiu trupa nie widziałeś? Chyba nie przyglądasz się swoim ofiarą po podpaleniu im tyłków, gdy strzelasz piorunami! Kapitan rozejrzał się dookoła i stwierdził, że znajdują się w jakiejś krypcie, pełnej naskalnych napisów i malowideł. Kiedyś może zachwycałby się rysunkiem imitującym pojedynek cyklopa z nagą goblinką, lecz w tej chwili bardziej zainteresował go ekwipunek, który pozostawiły po sobie leżący obok trupy. - Dragon i Strup! - zwrócił się do kompanów - przeszukajcie te truchła, zabierzcie pochodnie i broń. Odwagi wy nędzne piraciny! Po chwili szli już w blasku żywo tańczących płomieni w pochodniach. Widok wiecznie uśmiechniętego Willowa kontrastował z przerażoną miną Baobaba, który wyglądał tak, jakby nadal rozpamiętywał nagryzionego trupa i szczerze żałował jego śmierci. Przemierzali kolejne metry tunelu, który zdawał się nie kończyć, i cały czas trzymali w gotowości broń. Ich mięśnie były naprężone, oczy i uszy czujne. W każdej chwili gotowi byli rzucić się do walki i odstrzelić łeb każdej istocie, która pojawiłaby się przed nimi. Ku ich zdziwieniu nie spotkali żadnej bestii, żadnego uosobienia Zła, którego tak się lękali. Mimo wszystko żaden z nich nie poczuł ulgi, bo ta cisza i ten spokój były dla nich gorsze od krzyku, łuku strzałów i dźwięku metalu. Z każdym krokiem w głowie Rolanda brzmiało pytanie - skąd wzięły się te trupy, skoro po drodze nie natknęliśmy się na żadne niebezpieczeństwo? Wkrótce miał dostać odpowiedź na swoje pytanie - Gdzie my, do cholery, jesteśmy? - odezwał się Dragon - idziemy tędy już z 1000m. Po drodze tylko trupy, szczury i ten smród! Wolałbym już zostać w mieście i ukręcić łeb temu Błędnemu Rycerzowi! - Ciekawe, czy na górze przeżyły jeszcze jakieś dziwki...- mina Slasha sugerowała, że rzeczywiście jest to teraz najważniejsza kwestia, nad którą próbował usilnie myśleć. - W gębie już mi zaschło od tego zapalania pochodni - skarżył się Cloudy - wracajmy do Necroville, może rzeczywiście poszły już sobie te przydupasy w śmiesznych hełmach. W "Orlicy" na pewno zostały jeszcze pełne butelki wódki! Tym rozważaniom nie przysłuchiwali się Uhu i Strup, którzy odeszli od grupy. Po przejściu 150m skończył się wąski tunel i wyszli na otwartą przestrzeń, która była podzielona na dwie części głęboką przepaścią. Nad nią znajdował się most, który swą konstrukcją nie zachęcał do wycieczek na drugą stronę. Mimo wszystko była to jedyna droga, jaka im pozostała. - Kapitanie! - zawołali jednocześnie. Chwilę później rozpoczęła się żywa dyskusja na temat tego, kto ruszy na śmiałka przez próchniejące deski tego czegoś, co zapewne tylko w planach miało być mostem. Całą kompanię pogodził Roland, który w czasie dyskusji przedostał się na drugą stronę. - Hej panienki! Ruszcie te tchórzliwe tyłki To, wbrew pozorom, solidna konstrukcja, ale będę was ubezpieczał, na wypadek gdyby jakiejś panience podwinęła się nóżka! - pomachał do towarzyszy mackami i wykrzywił twarz w ironicznym uśmieszku. Do śmiechu nie było Baobabowi, który miał iść jako ostatni, lecz uparł się, że poszuka innej drogi. Wreszcie uległ namową kompanów, lecz, jak na ironię, pod jego ciężarem liny zaczęły pękać i Roland rzeczywiście musiał wspomóc swojego towarzysza. - Zagłada! - były to ostatnie słowa, jakie kapitan i reszta usłyszeli od swego druha podczas przygody w podziemiach. Przeprawa nad przepaścią była jedynie wstępem do tego, co ujrzeli chwilę później. Tuż przed nimi znajdowała się ogromna kotlina, która swym kształtem przypominała wielki kocioł wyżłobiony w skale. Nie to jednak było najbardziej zaskakujące. Wreszcie odkryli, co spowodowało śmierć wszystkich śmiałków, których trupy widzieli na swej drodze. W oddali, w centrum kotliny, znajdowało się coś na kształ obozu, a w nim dziwne istoty swoimi wyglądem przypominające połączenie człowieka i małpy. Mieli owłosione twarze, długie nosy i pazury, a ich oczy miały czerwony kolor. Ubrane były w w podarte szmaty, które z pewnością ściągały ze swoich ofiar. - Co to kurwa jest!? - krzyknął Dragon. Pod każdym z piratów ugięły się nogi. Stali jak sparaliżowani. - Dlaczego moje złe przeczucia muszę się zawsze sprawdzać...-jęknął Uhu. - Ciszej kumotrzy, bo nas zobaczą! - skarcił ich Roland - Spróbujemy przedostać się obok nich. Z drugiej strony na pewno jest jakieś wyjście. Kapitan rozejrzał się dookoła i zobaczył, że po ich prawej stronie ciągnie się wąskie przejście, oddzielone skałami od obozu dziwnych istot. - Tam! - zwrócił się do towarzyszy pokazując palcem, co ma na myśli. - Naprzód, z życiem! Dwa razy nie trzeba było im powtarzać. Ruszyli jak pielgrzymka do świętego miejsca, natchnieni wizją przestrzeni, w której będą niewidoczni. Cały misterny plan zepsuł jednak jego twórca, który potknął się o leżącą na ziemi czaszkę i uderzył jedną ze swych macek w ścianę, z której oderwał się duży fragment skały. - Kurwa! Jak ja nienawidzę piątków! - krzyknął ze złości Roland i wydobył swego cutlasa widząc, że zbliżają się już do nich wściekłe dziwne istoty. Kompania, jak w prawdziwym wojsku, jednocześnie przygotowała się do walki, lecz bestie były szybsze i, co najbardziej istotne, było ich więcej. O dziwo nie rzuciły się one do wściekłej walki i nie wbijały swych szponów w ciała piratów, choć Baobab i tak został obdarowany głęboką raną na lewym policzku. Istoty chwyciły swymi długimi rękoma całą drużynę i zanieśli w okolice swego obozu, gdzie kapitan i towarzysze zostali dokładnie przywiązani do drewnianego słupa. - No to wpadliśmy... - odezwał się markotny do tej pory Mooshine, który bezskutecznie próbował oswobodzić sobie ręce. - Osobiście wolałbym zginąć w walce z Błędnym Rycerzem, zamiast zostać zjedzonym przez to...coś! Ej ty kutafonie! Ja wcale nie jestem smaczny! - Cicho bądź! - rzucił gniewnie Slash - Patrzą się na nas dziwnie...Czego oni chcą? Dlaczego nie zabili nas jak tych pozostałych? - Zamknijcie się obaj, durnie! - Roland patrzył się w przeciwną stronę i pot zaczął mu spływać na policzki, co bardzo go denerwowało. - Spójrzcie na lewo. Czy tylko mnie się wydaje, że z tamtej strony idzie w naszą stronę coś większego i jakby...bardziej groźnego? - Może to ich kucharz! - krzyknął podniecony i cały czas uśmiechnięty Willow. Cała kompania spojrzała na niego z pogardą. Roland miał rację i rzeczywiście ku nim kierował się stwór podobny do pozostałych, lecz swoim wyglądem i zachowaniem bardziej przypominał człowieka, niż małpę. Ubrany był w długie szaty, na szyi miał naszyjnik z kości, a na długim palcu ogromny pierścień. Podszedł do unieruchomionych piratów i patrzył się na nich chwilę. Następnie odwrócił się do reszty dziwolągów i odezwał się ludzkim głosem. - Uwolnić ich! - jego głos był donośny, złowrogi. Dało się poznać, że był to przywódca grupy. Polecenie zostało szybko wykonane i po chwili oszołomieni piraci rozcierali już swoje zdrętwiałe ręce. Istota będąca wodzem cały czas przyglądała się im. Wreszcie odezwała się. - Nie wiem, kim jesteście, lecz podziwiam was jednak, że odważyliście się dojść aż tutaj. Moi bracia dobrze zrobili, że pozostawili was przy życiu. Umiemy wyczuć intencje ludzi, ich zamiary. Wszyscy ci, których trupy spotkaliście po drodze szli tutaj z zamiarem ograbienia nas, podporządkowania sobie i wykorzystania do własnych głupich celów. Zostali zabici. Wy macie szansę. - istota poruszyła ustami, co z pewnością było rodzajem uśmiechu - Szczerze powiedziawszy to jesteśmy podobni do was i nam też nudzi się czasami. Chce zatem dobić z wami targu. Zagram z jednym z was kości. Jeśli wygracie, jesteście wolni i pokażemy wam bezpieczne wyjście na zewnątrz. Jeśli jednak to ja odniosę zwycięstwo, zostaniecie tutaj i będziecie grać ze mną w karty, kości i nauczycie mnie innych, ludzkich gier. Zgadzacie się? Piraci spojrzeli na siebie i próbowali zrozumieć to, co usłyszeli. Sam fakt, iż ta dziwna istota mówi do nich był zaskakujący. Jego propozycja stała się zatem czymś niewiarygodnym. Baobab rozglądał się dookoła i już chciał krzyknąć: "Zagłada!", lecz w porę przypomniał sobie, że przysiągł nie odzywać się więcej w tym przeklętym miejscu, gdzie o mało nie zginął w mrocznej przepaści. Najszybciej zmysły odzyskał Roland, który zrozumiał, że lepiej nie sprzeciwiać się temu czemuś. Mimo to, prawie do rozpaczy doprowadziła go świadomość, że najlepiej z nich w karty potrafi grać Willow, który w tym momencie głaskał się po brzuchu i miał wyraz twarzy, jakby chciał położyć się na ziemi i zasnąć. Była to jednak ich jedyna szansa... - Zgoda! - odezwał się kapitan - z naszej strony do gry wysyłamy Willowa! Pochwycił za ramię towarzysza i zaczął mu coś tłumaczyć do ucha. Twarz niezbyt rozgarniętego pirata nagle rozchmurzyła się, a w oczach pojawił dziki błysk. Reszta drużyny patrzyła z trwogą na całe zajście. To, co wydarzyło się potem wielokrotnie śniło się Rolandowi i z czasem nie potrafił sobie już uświadomić, czy był to jedynie sen, czy też taka sytuacja naprawdę miała miejsce. W jaskini pełnej pochodni, przy małym stoliku siedziała istota będąca czymś pomiędzy człowiekiem i małpą, a na przeciwko niej Willow, cały czas ze swym idiotycznym uśmiechem. Trwała zacięta gra w karty. Dookoła nich biegały dziwolągi, podobne do postaci siedzącej przy stole. Roland z druhami stali obok, patrzyli na kości, od których zależał ich los. Gra wreszcie zakończyła się. W trzech turach szczęście uśmiechnęło się do piratów i mogli oni odetchnąć z ulgą. Pomimo swej porażki dziwna istota zanosiła się czymś na kształt śmiechu i z radością zaprowadziła ich do wyjścia. Piraci mogli wreszcie odetchnąć świeżym powietrzem... - Powiedz mi proszę - zwrócił się Dragon do Rolanda, gdy byli już 500m za wyjściem z podziemi, a słońce chyliło się już zachodowi - co powiedziałeś Willow''owi w jaskini, gdy miał grać w karty z tym...czymś! Kapitan zaczął się śmiać i dopiero po chwili potrafił odpowiedzieć swojemu towarzyszowi. - Obiecałem mu, że jeśli wygra, dostanie od nas jedzenia i wódki na tydzień, dziwkę na własność i własny statek, żeby nie musiał być już piratem z przymusu!
  4. Odnosząc się do konkursowego pytania chciałbym powiedzieć, iż nigdy nie miałem kontaktu z takim rodzajem gier. Ciągłe granie w cRPG-i czy FPS-y może stać się po pewnym czasie nudne i na pewno możliwość zagrania w ciekawą, jak widzę grę ekonomiczną mogło by być fajną odskocznią, od tych najbardziej popularnych obecnie na rynku typów gier. Być może Patrician IV spowodowałby, że znalazłbym kolejną grę, która wciągnęła by mnie na długie, długie godziny, tak jak kiedyś Heroes III, w którego zresztą nadal z chęcią pogrywam. Podsumowując chciałbym zagrać w tę grę, gdyż byłaby to dla mnie szansa na zapoznanie się ze strategią ekonomiczną, co brzmi naprawdę ciekawie:). Cieszę się, że pojawiają się takie konkursy, bo nawet jeśli się w nich nic nie wygrywa, to można usłyszeć o jakimś ciekawym tytule. Tam było właśnie w moim przypadku z Patricianem IV. Kto wie, może nawet będzie mi dane zagrać w tę grę:). Jednak decyzja ta należy do Sądu Najwyższego Gram.pl. :D Pozdrawiam!:)
  5. PEGI - bezpieczne oznaczenia gwarancją udanej zabawy
  6. Super artykuł. W ogóle genialny pomysł z nowym działem : Co z tą branżą?. Czekam na więcej ciekawych tematów!:). Co do Duke Nukem Forever...myślę, że może być juz za późno na tą premiere i wiele osób po prostu kupi tą grę z sentymentu lub po prostu z ciekawości. Nie liczyłbym na wielką sprzedaż ale i tak trzymam kciuki. Pozdrawiam!
  7. Trailer wygląda naprawdę fajnie. Podoba mi się to, że nasz bohatet wreszcie będzie mógł swobodnie mówić. Trochę dziwnie w DA:O wyglądał bohater, który był niemy. W DAII liczę na rozległy teren, więcej rodzaji przeciwników. Mam nadzieje, że fabuła będzie naprawdę silną stroną gry tak jak miało to miejsce w MEII. Liczę również na urozmaicone misje, ponieważ grając w MEII kilka miesięcy po mojej przygodzie z DA:O miałem dziwne wrażenie, że rozgrywka kręci się wokół tego samego. Zbierz armie pokonał zło i koniec. Chce zobaczyc dramatyczne sceny, wybory moralne, których konsekwencje będą nas dręczyć podczas kolejnych godzin gry, długie linie dlalogowe. Miło byłoby również czuć nawiązania do wydarzeń z Origins, abyśmy slyszeli o chwalebnych czynach bohatera, który pokonał arcydemona, takie małe rzeczy nie wpływają zbytnio na grę ale dodają smaczków. Mam nadzeje również, że zapisy gry z I będą miały spore znaczenie na świat z Dragon Age. Walka w DA:O bardzo mi się podobała. Mam nadzieje, że II będzie ulepszonym systemem walki z I. Pozostaje nam wszystkim, fanom mistrzów z Bioware czekać do marca 2011r. aby znów zagłębić się we wspaniałym świecie Dragon Age. Oby każdy z nas znalazł w DAII to czego oczekiwał. Pozdrawiam!
  8. Fajnie to wyglądało. Szkoda ze prace zostały anulowane...
  9. Znowu nic. Szkoda, ale może kiedyś się uda:). Gratulacje dla zwycięzców!:)
  10. Wygląda naprawdę extra. Gdybym miał wystarczającą ilość kasy kupiłbym. Poza tym odstraszają mnie trochę ceny gier. Narazie pozostaje mi używać poczciwego PC-ta.
  11. Poszedł głos na Wiedźmina 2 i Bulletstorma. Gry robione przez Polaków są coraz lepsze. Trzymam kciuki za CD Projekt RED i People Can Fly. Oby tak dalej!. Pozdro:)
  12. "Walcz z odwagą, giń z honorem - co nas nie zabije to nas wzmocni"