jaxo

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    14
  • Dołączył

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutralna

O jaxo

  • Ranga
    Robotnik
  1. Ależ smędzicie Panowie. O "Watch Dogs" też było w cholerę nic nie wnoszących tematów ale nikt nie jęczy. Odnoszę wrażenie, że "Wiedźminowi" obrywa się notorycznie właśnie za to, że jest polską grą. Hype jest dzisiaj warunkiem sprzedaży, smutna prawda. "Hard Reset" nie miał długiej i hałaśliwej kampanii i na dobre mu to raczej nie wyszło. Można się tylko cieszyć, gdy dobre gry wyskakują nam z lodówki a nie kompletny szajs. A co do "kasa leci" to zapewniam Cię, że dziennikarzom sportowym Lewandowski nie płaci za niusy o nim. I co? I mimo to każdego dnia jest sześć informacji na temat jego transferu na każdym portalu. Bo mnóstwo osób kliknie i sprawdzi o co chodzi - a im więcej obejrzeń tym dla portalu lepiej. Ot, i cała tajemnica.
  2. jaxo

    Komputer Świat Gry znika z rynku

    Reset... To było genialne czasopismo. Ciekawe felietony i artykuły (Odloty!), dość rzetelne recenzje... Aż się łezka w oku kręci ;). Szczerze mówiąc, to było najmniej infantylne pismo o grach spośród wszystkich wydawanych w Polsce (może jeszcze Secret Service mógłby do tego miana pretendować, choć może to nostalgia zaciemnia mój osąd), bo CDA od lat nie wznosi się ponad poziom gimnazjalny (język, styl i zawartość merytoryczna artykułów wołają o pomstę do nieba - niemal jak twory Sławka Serafina na gramie... Serio, publikowanie tych tekstów to wg. mnie strzał w stopę; cierpi na tym Wasza reputacja i rzetelność).
  3. Brzmi to bardzo, bardzo dobrze. Cieszy, że wraz z całą tą "Kickstarterową manią" twórcy gier dostrzegli, że istnieje grupa graczy, którzy oczekują ciekawej i złożonej fabuły opartej na świetnie napisanym scenariuszu - i że choć nieliczni warto też tworzyć coś dla nich. Skądinąd, oderwanie się od uniwersum Planescape wydaje się dobrym pomysłem: mniejsze szanse na odcinanie kuponów od sławy Tormenta, plus uważam, że legendę należy pozostawić w spokoju. Oby tylko linia fabularna czerpała możliwie jak najmniej ze swego "duchowego poprzednika" bo pomysł wieloświata można na różne sposoby rozwijać bez konieczności powielania motywów już istniejących. Dobrze rokuje też chęć wpierw pisania historii a dopiero potem realizowania jej - warstwa fabularna powinna być przemyślana od A do Z a nie kończona w pośpiechu bo "termin goni". Wszelkie niedoskonałości techniczne, choć irytujące, da się bez większych zgrzytów wygładzić w patchach, fabularny bajzel - co Mass Effect 3 pokazał wyraźnie - posprzątać jest dużo trudniej (i raczej nie powinno do takich sytuacji w ogóle dochodzić). Słowem: jestem na TAK :). Shut up and take my money XD
  4. jaxo

    Botanicula - recenzja

    CD-A już od paru ładnych lat zamiast recenzji publikuje bełty osiedlowych żuli, więc ich opinia o Botaniculi nieszczególnie mnie dziwi. W końcu skoro ktoś pieje z zachwytu nad zakończeniem Mass Effecta 3 i wystawia 8,5 Dragon Age II to trudno uważać ich recenzentów za poważnych (względnie za uczciwych). "Botanicula" zaś może nie zachwyca tak jak "Machinarium" ale bez wątpienia warta jest zagrania - zwłaszcza za tak niewielką cenę jak w Humble Bundle.
  5. Wszystkie argumenty o nieścisłościach i ogólnej miernocie zakończenia zupełnie popieram... Ale, Pepsi nie napisał, że zakończenie jest cacy - napisał tylko o fanach domagających się innego zakończenia. I tu się z nim zgadzam, twórcy mają pełne prawo spie***lić wszystko co tylko ciekawego wcześniej wymyślili (vide: dość interesujące ME1), zresztą zakończenie jest tylko pójściem w tym pie***leniu krok dalej (fabuły ME2 i ME3 są na poziomie kina klasy bardzo B), a gracze, zamiast podnosić larum i żądać nowego zakończenia powinni wreszcie ku*** wyciągnąć jakieś wnioski. Bo kolejne gry Bioware biją poprzednie rekordy sprzedaży więc sygnał dla twórców jest czytelny: robicie coraz lepszą robotę. Nawiasem mówiąc, włączył się trochę syndrom śmierci Sherlocka Holmesa - i nacisku czytelników na Conana Doyle''a - co pokazuje, że samo zjawisko nie jest jakoś szczególnie nowe. Tym niemniej, sytuacja w której odbiorcy wymuszają coś na twórcy nie wydaje mi się zdrowa. Demokracja w sztuce prowadzi tylko do większego zinfantylizowania produktu (nie żeby w przypadku Mass Effecta istniało takie ryzyko) - starczy popatrzeć na gry które sprzedają się w milionach i zastanowić co by było gdyby ich konsumenci zaczęli dyktować autorom fabuły (a wydaje się, że nierzadko nieomal dyktują). Vox populi domaga się chleba i igrzysk. Choć coraz mniej nie-idiotycznych gier, to oddanie władzy nad fabułą masom nie rozwiąże problemu a raczej go pogłębi. Zamiast oczekiwać zmiany zakończenia w Mass Effect 3, ja osobiście przestaję wspierać portfelem firmę Bioware - i czekam na studio, które będzie miało talent i odwagę do tworzenia gier wymagających nieco więcej (tak fabularnie jak gameplay''owo). Póki co, z nadzieją patrzę na Eidos Montreal.
  6. Wszystkie argumenty o nieścisłościach i ogólnej miernocie zakończenia zupełnie popieram... Ale, Pepsi nie napisał, że zakończenie jest cacy - napisał tylko o fanach domagających się innego zakończenia. I tu się z nim zgadzam, twórcy mają pełne prawo spie***lić wszystko co tylko ciekawego wcześniej wymyślili (vide: dość interesujące ME1), zresztą zakończenie jest tylko pójściem w tym pie***leniu krok dalej (fabuły ME2 i ME3 są na poziomie kina klasy bardzo B), a gracze, zamiast podnosić larum i żądać nowego zakończenia powinni wreszcie ku*** wyciągnąć jakieś wnioski. Bo kolejne gry Bioware biją poprzednie rekordy sprzedaży więc sygnał dla twórców jest czytelny: robicie coraz lepszą robotę. Nawiasem mówiąc, włączył się trochę syndrom śmierci Sherlocka Holmesa - i nacisku czytelników na Conana Doyle''a - co pokazuje, że samo zjawisko nie jest jakoś szczególnie nowe. Tym niemniej, sytuacja w której odbiorcy wymuszają coś na twórcy nie wydaje mi się zdrowa. Demokracja w sztuce prowadzi tylko do większego zinfantylizowania produktu (nie żeby w przypadku Mass Effecta istniało takie ryzyko) - starczy popatrzeć na gry które sprzedają się w milionach i zastanowić co by było gdyby ich konsumenci zaczęli dyktować autorom fabuły (a wydaje się, że nierzadko nieomal dyktują). Vox populi domaga się chleba i igrzysk. Choć coraz mniej nie-idiotycznych gier, to oddanie władzy nad fabułą masom nie rozwiąże problemu a raczej go pogłębi. Zamiast oczekiwać zmiany zakończenia w Mass Effect 3, ja osobiście przestaję wspierać portfelem firmę Bioware - i czekam na studio, które będzie miało talent i odwagę do tworzenia gier wymagających nieco więcej (tak fabularnie jak gameplay''owo). Póki co, z nadzieją patrzę na Eidos Montreal.
  7. "Zarówno literatura, jak i film (a ostatnio nawet i komiks) dorobiły się nobilitacji dzięki wybitnym, wysoce intelektualnym dziełom." No i właśnie w tym rzecz. Gry nie odstają od innych wytworów popkultury - niekiedy nawet je przewyższają - ale nie wzniosły się na poziom wyżej. Czy mamy jakieś arcydzieło pośród gier komputerowych? Nie. Najbliżej osiągnięcia tego były, wg. mnie gry z zeszłej epoki: Torment, przygodówki typu Grim Fandango czy Bladerunner, Half-Life czy System Shock 2. Mamy niekiedy produkcje zbliżające się do dzieła sztuki, bądź będące nim, ale nie do arcydzieła. Oczywiście, jeśli porównamy dajmy na to: solidną, dobrze zagraną i napisaną produkcję filmową ("Batman" Burtona dajmy na to, albo "Mroczny rycerz" Nolana) z solidną technicznie, atrakcyjną wizualnie i również dobrze napisaną grą (do pary, Batmanem: Arkham Asylum lub Arkham City) to znajdą się one moim zdaniem na tym samym poziomie w kategorii "rozrywka". Ale czy do tego wspomnianego Felliniego mamy jakiś tytuł by porównać? Obawiam się, że nie. Zarówno komiks, kino jak i literatura wypracowały sobie pewien kanon arcydzieł - a to z tej racji, że próbowały być czymś więcej niż rozrywką (nie w całości i w każdym swoim przejawie, ale po części - niekiedy ta część była całkiem spora, vide, kino lat 60-tych z wysypem arcydzieł), tymczasem w branży growej takie próby stanowią margines. Być może problemem jest wciąż relatywna świeżość tego medium i zawłaszczenie go sobie przez wielkich dystrybutorów. A także, w dużym stopniu, brak świadomości konsumenckiej graczy (społeczność graczy "łyka" wszystko co im zaserwują - nawet jeśli gra ma pretensjonalny i durny scenariusz, oraz nie wymaga niemal żadnego wysiłku).
  8. Hej, czy tylko mi ten trailer kojarzy się z Bulletstormem? XD
  9. Wszystko słusznie i pięknie. Też hejterów nie lubię, co to zgnoją coś dobrego dla samej zasady. Ale, odnoszę wrażenie, że tekst jest pisany emocjami, które hejterzy rozniecili właśnie, i stąd mało przemyślany. Bo łatwo w takiej kpiarskiej narracji strzelić trochę kulą w płot. I tak, głupi hejting, głupim hejtingiem, a niestety hype i obniżające się standardy, hype''m i obniżającymi się standardami. Oczywiście wszelkie uogólnienia - że jak się źle teraz dzieje, a jak kiedyś było pięknie - są z natury przesadzone i mało wyważone, niestety właśnie przywołane gry takie jak CoD:BO czy DA:O są ewidentnym potwierdzeniem tychże. CoD jest grą przyzwoitą, powielającą niezłe wzorce z poprzedników (co jest zaletą) ale też zabugowaną, średnio atrakcyjną wizualnie, wyjątkowo marną w singlu (choć poza CoD:MW ostatnio seria raczej fabularnie nie błyszczy - fabuła jest przewidywalna, postacie marionetkowe, prócz tego pomimo szybkiego tempa i krótkiej kampanii opowiedziana historia nie wciąga), niewiele więcej od poprzednich oferującą w multi. Gdy taka - solidna ale przeciętna - gra otrzymuje mnóstwo bardzo wysokich not od recenzentów, hejting jest zrozumiałą reakcją, skrajną i równie nieprzemyślaną jak hype, ale stanowiącą nań odpowiedź. Gdy zaś mówimy o BG i DA:O to oczywiście argument, że w BG było mniej walki nie może być traktowany poważnie, gdyż obie gry opierają się na podobnym schemacie. Z tym, że znowu, DA:O jest grą co najwyżej przeciętną - fabularnie potwornie (POTWORNIE!!!) miałką (oto historia: jesteś ostatnim ... [wpisz dowolny szałowy tytuł] i tylko ty możesz uratować świat przed inwazją ... [wpisz nazwę dowolnej straszliwej kreatury] a w tym celu potrzebujesz wsparcia ... [tu wymień najbardziej oklepane rasy i profesje konwencji fantasy]. Ale uwaga! To nie jest kolejny klon najbardziej wyeksploatowanych historii fantasy ponieważ mamy mrok i zło - elfy są zniewolone przez ludzi, magów zamknięto w wieży a dowódca wojsk [dramatyczna postać] zdradził króla bo przedkłada władzę nad dobro świata. Zaraz...), pełną nużących momentów ganiania po podziemiach i rąbania potworów (i tak, w BG było dużo walki, ale nużące kopalnie Nashkel dało się w dwie godzinki przejść - nie tak jak głębokie ścieżki, które ciągną się i ciągną. Walki było równie dużo ale była lepiej rozłożona, ot co. A w BG2 w ogóle rozwiązano to jeszcze lepiej. Proporcje w czasie jednej godziny gry gadania/chodzenia po lokacjach/walki były jakoś rozłożone, tymczasem w DA:O po wejściu na głębokie ścieżki/ wejściu do wieży magów/ świątyni w lesie elfów czekało nas ładne parę godzin siekania potworów), wreszcie jak na moment powstania nieszczególnie atrakcyjną wizualnie. BG fabularnie stoi zaś na wyższym poziomie (nie, nie jakimś nieprawdopodobnie wysokim, ale jednak wyższym), poza tym wytyczało pewne ścieżki rozwoju gatunku z których teraz m.in DA:O korzysta, i w gruncie rzeczy wcale się tak strasznie nie zestarzało (również graficznie, bo rysowane dwuwymiarowe lokacje, zwłaszcza w dwójce, wciąż mogą się podobać). Hejting jest reakcją skrajną i głupią, ale rodzi się, nie wyłącznie ale również, z tego, że coraz częściej twórcy i developerzy gier wciskają nam jako największe hity produkcje co najwyżej poprawne. A recenzenci przyklaskują temu. I można drwić z ludzi, którzy patrzą z rozrzewnieniem na oldschool, ale te kpiny mają w sobie dużo z takiego lansu właśnie. Że jacy głupi, nie widzą że o! tutaj np. LA:Noir, Heavy Rain, Wiedźmin 2 czy Assasins Creed. Takie dobre nowe gry, a oni o tych Tormentach i Falloutach starych ciągle. Tak, pojawiają się wciąż bardzo dobre gry. Bogu dzięki. Ale wśród największych (czyt. najbardziej wylansowanych i najlepiej się sprzedających) hitów ostatnich lat znajdziemy raczej: CoDa, DA, Mass Effecta 2 i im podobne. Gry, których sukces świadczy o branży, graczach i recenzentach nie najlepiej moim zdaniem. Uff... Się rozpisałem.
  10. jaxo

    Dragon Age II - recenzja

    Może niepotrzebnie wrzucam swój kamyczek do tego ogródka, ale nie mogłem się powstrzymać :). Kłótnia co jest crpg, a co nie, jest bezsensu bo rozróżnienia gatunkowe są - z natury - orientacyjne. Powstały wraz z narodzinami dużych księgarni - tak w XIX wieku - żeby łatwiej było katalogować. Tylko po to. I określanie gatunku niczemu innemu nie służy, poza tym, że zbiera pewne konwencje pod jeden szyld. Problem nie leży w tym, czy gra jest jeszcze crpg, czy już nie, ale w tym, czy jest dobra (tak, to banał, ale zdaje się łatwo o nim zapomnieć). I oczywiście, jako że nauczyliśmy się dzielić na gatunki to i przy ocenie będziemy się kierować jego wyznacznikami. Ale w sytuacji, gdy produkt finalny jest solidny - takie lub inne odstępstwo od gatunku stanowi tylko o charakterystycznym rysie gry. Gorzej jeśli gra nieudolnie podejmuje pewne konwencje - wtedy warto je oceniać wobec konwencji gatunkowych już istniejących, by odkryć np. wtórność. A jeśli chodzi o ocenę, to poza przyjemnością z gry (tą mglistą grywalnością) należałoby przede wszystkim oceniać fabułę, kreację świata i postaci. Chyba łatwiej wtedy z crpegiem się zmierzyć gdy na te kryteria położy się nacisk. Drugą sprawą jest typ rozgrywki - tu już twórca podejmuje nieodwołalnie pewną decyzję i gracz może określić czy udanie dany typ rozgrywki został zrealizowany. Jednak, co wato podkreślić, typ rozgrywki jest kwestią indywidualnego gustu (jeden lubi dużo taktyki, inny nie) i nie powinien podlegać ocenie. Sorry za ścianę tekstu. Pzdr.
  11. jaxo

    Bulletstorm - spóźniona recenzja

    Trochę tego hype''u było przed premierą więc z natury rzeczy byłem raczej sceptyczny. Po pograniu trochę u kumpla przekonałem się do Bulletstorma bardziej i zakupiłem. Faktycznie, za 100 zł z hakiem te 6-8 godzin kampanii to niewiele, ale poza tym, gra jest naprawdę niezła. Przyznam szczerze, nie ubawiłem się tak grając w strzelankę już od dawna. Ostra, zabawna, z pomysłem. I w gruncie rzeczy fabularnie całkiem "dorzeczna" - nic nadzwyczajnego, ale sprawnie napisana i opowiedziana. A postacie są bez wątpienia, hmm... wyraziste :). Biorąc pod uwagę jak ostatnio wieje nudą od PCtowych FPSów (konsoli nie mam, nie porównuję) - warto zagrać bez wątpienia.
  12. jaxo

    Dragon Age II - recenzja

    Bardzo dobra, bardzo profesjonalna recenzja. Oby więcej takich! Zdroworozsądkowa, bez hype''a, podkreślająca wady i zalety tak, że choć jeszcze nie grałem - ale wiem już czego mogę oczekiwać. Byłem dotychczas bardzo sceptycznie do DAII nastawiony i poważnie myślałem o skasowaniu preorderu, ale teraz cześć moich wątpliwości została rozwiana. Dzięki, Myszasty. Rzadko kiedy, czy to na portalach growych, czy w czasopismach, udaje się przeczytać tak wyważoną opinię i ocenę. Pozdrawiam
  13. Jeśli Mass Effect 2 dostał nagrodę za najlepszą fabułę, to pozostaje tylko zgrzytać zębami i płakać... Zwłaszcza, że akurat miał konkurencję w postaci np. Heavy Rain lub Fallout''a: New Vegas. Dramat. Jedynka Mass Effecta może jeszcze fabularnie była dość interesująca, ale dwójka w zasadzie fabuły nie miała: zbierz drużynkę i ruszaj na samobójczą misję wysłany przez tajemniczego jegomościa. Gra po ukończeniu zostawiła we mnie olbrzymi niesmak. Cała główna intryga opiera się na UWAGA! : To materiał na krótki epizod, jeden rozdział gry, a nie na fabułę całej części. Jak dla mnie, wyraźnie było widać, że Bioware na "dwójkę" nie miał pomysłu. Taka "zapchajdziura" pomiędzy ME1 a ME3. Rozbudowana, wielowarstwowa fabuła New Vegas, albo naprawdę trzymająca w napięciu (może wtórna, ale bardzo sprawnie przeprowadzona) intryga z Heavy Rain, moim zdaniem, biją główną linię fabularną ME2 na głowę (ME2 bronią tylko historie członków drużyny Shepharda - które jednak są wątkami pobocznymi).
  14. jaxo

    Top 10 najstraszniejszych gier

    Stanowczo brakuje System Shocków. Dwójka pomimo ładnych lat na karku wciąż wgniata w fotel.