dark_master

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    4904
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez dark_master

  1. dark_master

    Age of Decadence

    nie wiem jak obecnie (rozwój postaci sporo się zmienił przez ostatni rok), ale podczas mojego ostatniego kontaktu z grą ciężko było o zbalansowany build, albo się wyrzynało mieczem albo przegadywało :P (ta, znam filmik o twardym kupcu, ale przypominam że połowę testów w rozmowach facet zawalał) Fakt jednak faktem, gra wielka jest i basta. Przy okazji chciałbym pozdrowić ekipę gram i pogratulować próby zarżnięcia forum do reszty. Tego mi brakowało, widoku max dwóch postów na cały ekran bo trzeba skalować nawet do smartwatcha, po prostu geniusz to wymyślił
  2. dark_master

    Opinia: Heroes VII, czyli beta wymuszona

    To w końcu twórcy Star Citizena są tymi dobrymi, że nie ulegają presji i opóźniają premiery poszczególnych modułów z powodu znanych bugów, czy nie? Bo "opinie" swoje, newsy (inna sprawa że nie ręką myszastego pisane) swoje...
  3. dziwne jest to, że są tylko na steam, choć przecież sami nie dalej jak pół roku temu pozwolili sprzedawać tę grę DRM free na gogu :S ok, cięzko o workshop czy cloud, ale z rozdziałek ucieszyliby się wszyscy
  4. może dlatego, że tworcy są bardzo aktywni z dzieleniem się progresem na bieżąco? Wiesz, nad takim falloutem 4 też nie pracują od czerwca, tylko ładnych kilku lat. CRowi i spółce można zarzucić wiele (np uparcie się by łączyć ogień z wodą gdy chodzi o sterowanie), ale akurat czepianie się o długi czas produkcji to zarzut mocno na wyrost. Nawet mimo obsuw poszczególnych modułów produkcja gry nie przekroczyła jeszcze jak na razie typowego czasu jaki na stworzenie gry AAA potrzebują inne studia. A pamiętajmy, że to tak naprawdę dwie gry w jednej, bo Sq42 to jedno, a SC to drugie, mimo że są zbundlowane. W ogóle akurat wczoraj w nocy pojawił się dość długi wywiad z CRem odpowiadającym na najbardziej gorące tematy - https://robertsspaceindustries.com/comm-link/transmission/14844-10-For-The-Chairman
  5. zależy co masz na myśli - patche, kolejnośc modułów? Jeśli chodzi o update''y dla graczy zmieniłosię niewiele, ponieważ star marine miał byc jednocześnie głównym patchem 1.2 na którym wznoszonoby kolejne łatki, ale ponieważ już od marca ciągle się opóźniał ostatnio zdecydowano się wydzielic wcześniej 1.1.5 który aktualnie wylądował na PTU (dwa nowe statki, rebalans thrusterów, nowy luncher, nowy MM, dużo backendu, min. szybsze loadingi). W międzyczasie CR wybył na dwa miesiące do manchesteru gdzie nagrywano mocap, BHVR z CIG austin pracują nad mapami planet, sklepami i słynnym mobiglasem, Foundry 42 dalej robi Squadrona 42, gdzieś w tle czai się Arena Commander 2.0 aka statki wieloosobowe (jakbym miał zgadywać, to one będą prezentowane na gamescomie).
  6. ..szkoda tylko że nie napisano, że chodzi o PTU (czyli serwer testowy), nie zaś udostępnienie wszystkim jak leci. Zresztą ta gamescomowa data to też plus minus, zalezy jak pójdzie usuwanie blockerów.
  7. dark_master

    Shenmue III z nowym rekordem

    <rolleyes> Nie, po prostu nawet nie próbujesz zrozumieć, to jest problem. btw. Yu jak najbardziej chciał kasę od sony, inaczej sony nie byłoby wydawcą, marketingowcem i inwestorem -przecież już dawno przyznał, że te 2 mln o które prosił to tylko część budżetu, resztę dorzucą "inni". Były o tym newsy, zdaje się, że nawet na gramie. Dodaj dwa do dwóch czemu idzie pod prąd i jako jedyny "niezależny twórca" wydaje grę tylko na jedną z konsol (choć obie mają identyczną architekturę i port niebyłby problemem), kto na tym zyskuje skoro ewidenie nie on? Czyżby wydawca będący jednocześnie włascicielem konsoli z -jak to się chwali- 80% rynkowymi udziałami w Europie, który zapewnił najlepszą możliwą reklamę na największej możliwej gamingowej imprezie w najlepszym możliwym "czasie antenowym" jakim była konferencja? Skoro grę i tak robi tylko za to co zebrał (i od inwestorów-którzy-nie-są-sony) to dlaczego zdecydował się nie robić multiplatformy skoro wszyscy zgodnie mówią że robienie tylko na jedną konsolę się nie opłaca? Czemu akurat ten wydawca, skoro tak naprawdę nawet nie wydaje tej gry jeśli yu sam nie uzbiera na nią pieniędzy i generalnie rzekomo nic w nią nie inwestuje? Faktycznie, nic podejrzanego, "killera wymysliliście wy, dziennikarze", a pytania są głupie i bezpodstawne. I choć nie robię sobie nadziei, że zostanie to zrozumiane, to jednak raz jeszcze postaram się wyjaśnić czemu "wykorzystano" graczy: normalnie sony musi wywalić 10 milionów na produkcję jakieś gry w ciemno (lub po analizach rynkowych), potem sprzedając ją za 60$ i ~150 $ (czytaj zwykłe edycje i kolekcjonerki) liczy, że inwestycja się zwróci i jeszcze będzie spory zysk. w obecnej nienormalnej sytuacji sony wystawia słupa w postaci Yu i jego Ys, który rzuca dramatyczne "bez was shenmue nie powstanie", gracze rzucają pieniądze jakich normalnie na grę by nie dali (wszystkie tiery powyżej 150$ bo w "normalnym modelu" takich zwykle nie ma, a do tego wierzą, że robią coś dobrego i "poświęcają się dla sprawy") i tym sposobem sony zamiast wydawać 10 milionów na grę dorzuca tylko brakujące 4 mln, bo pozostałe 6 mln już zgolono, a potem jako wydawca czeka już na swoją normalną popremierową dolę. Jak coś niewyjdzie, są czyści, bo to przecież słup reklamował akcję swoją twarzą, recenzje tez nie zaszkodzą, bo przecież gros egzemplarzy "sprzedano" zanim do prac nad grą w ogóle ktokolwiek usiadł. A przynajmniej tak to wygląda, bo jakby naprawdę "wierzyli w shenmue" jak to opowiadali na scenie podczas E3, to zbiórka w ogóle by nie była potrzebna, bo sami daliby Yu tę kasę. Do samego KSa nie mam nic, bo sam wsparłem wiele projektów, ale takie wałki jak to co stara się wyczyniać z crowdem sony wywołują we mnie torsje. Mam nadzieję, że teraz jest jasne czemu jakiekolwiek zaangażowanie sony w ten projekt i udawanie że nic złego w tym nie ma uważam za plucie graczom w twarz. Jesli nie, zgódźmy się, że się nie zgadzamy, bo żaden drugiego nie przekona i zwyczajnie szkoda naszego czasu.
  8. pillarsy to dziwny tytuł tbh. Miala byc fabuła jak z tormenta, potem okazało się, że twórcy chcą być bardzo baldurs gate co mnie trochę odrzucało ze względu na wszechobecną epickość faerunu, ostatecznie wyszło "high fantasy które nie ssie". Ostatecznie więc byłem zaskoczony na plus, choć mogło być lepiej i ambitniej. Zwłaszcza, że lore wyszło w sumie dosć proste i niekiedy strasznie nielogiczne - aedyrczycy pamiętającyc swoją historię aż do czasów jaskiniowców; aedyr juz jako imperium niby ma kontakt z innymi rasami, ale okazuje się, że każde państwo i rasa samo odkrywało eastern reach jako nowy świat; odkrycie nowego świata, wojny ze znienawidzonymi tubylczymi "indianami", świadomośc narodowa dyrwoodczyków oraz nienawiśc do aedyru, a także rozejm i wieczna przyjaźń z ów "indianami" ukształtowały się w ciągu.. 30 lat. Całą historę USA na której się mocno wzorowano zamknięto w 30 latach, a potem przeskoczono już do współczesności 150 lat później, jednocześnie w ogóle nie dokonując jakiego kolwiek cywilizacyjnego progresu; i tak dalej i tak dalej, nawet nie chcę dochodzić do spoilerów. Widać to zwłaszcza po guidebooku, który cztery razy opowiada o buncie przeciw imperium i wojnie świetego, bo innych tematów historycznych nie ma. To dobra gra i jak na razie najlepszy rpg tego roku, ale z takim składem i nieograniczoną wolnością twórczą jednak liczyłem na coś więcej. Ale w sumie masz rację, dla wielu to gra bez problemu zajmująca miejsce maski na drugim miejscu top wszechczasów. Za to pełna zgoda co do KOTORa 2, zwłaszcza po lekturze letsplaya omawiającego wycięty content i co większe zakręty fabularne (niektóre tak wielkie, że niektórzy do dziś niewiedzą, że Kreia jest matką jednej z postaci żeńskich, nawet na wookiepedii nie ma o tym info). Szkoda, ze gra skończyła jak skończyła. zgoda co do pierwszego, duże "nope" dla koła dialogowego. Tzn jeszcze w Alpha Protocol to się jakoś sprawdzało, ale w ME zbyt wiele razy postać mówiła coś innego niż wynikałoby z jednowyrazowej podpowiedzi. Osobiście już wolę niemowę lub wkurzać się, że czytam szybciej niż słyszę tekst, niż tracić kontrolę nad tym co moja postać ma do powiedzenia lub wręcz zostać tylko z czterema opcjami odpowiedzi.
  9. przecież cala megatona to jeden wielki krater. Na tym polega idiotyzm tej lokacji. I coś mi się luźno kojarzy, że jak gracze wytknęli tę drobną "nieścisłość" (no bo skąd lej po wybuchu jak bomba niewybuchła?) twórcy odpowiedzieli czymś w stylu "bo na środek megatony sprowadzono inną bombę!" albo "druga bomba trafiła idealnie w to samo miejsce co pierwsza, tylko nie wybuchła!" - w każdym razie wyjaśnienie mialo tyle samo sensu, co jakby nie tłumaczyli wcale. No ale fanboys gonna eee.. fan? Ktoś albo ominął Black Mountain, albo był tam ale nie grał w F1/ F2 i nie wie jak wyglądają falloutowe mutanty - sam nie wiem, co gorsze. W każdym razie pokaż mi jak zabijasz tego szpona rękawicami zaraz na początku New Vegas korzystając z kulawości VATSa, chętnie zobaczę. Bo takie było clue wspominek o zabijaniu mutantów podstawowym pistoletem ZARAZ PO OPUSZCZENIU KRYPTY. Juz kij z klimatem (i tak go nie było, bo te mutanty z F3 wyglądały jak orkowie z obliviona), cała mechanika i jakikolwiek balans wyłożyły się w tym momencie na ryj. klimat to bardziej ubijało przeniesienie akcji na drugi kraniec USA tylko po to, by umieścić tam dokładnie te same frakcje co w kaliforni (bractwo, enklawa) nawet jeśli nie miało to żadnego sensu. A teraz jeszcze w Bostonie. Znaczy że bractwo stali trzęsie całymi postnuklearnymi stanami zjednoczonymi? Jak już chiceli ich użyć, nie mogli się trzymać tego zachodniego wybrzeża? Po co udawać, że chce się pokazać coś nowego wywalając akcję na drugi kraniec kontynentu tylko po tro, by pokazywac to samo? To dokładnie tak, jakbyś przeniósł akcję Afterfalla 2 z polski na gibraltar, a i tak jako główną frakcję umieścił tam polaków w pancerzach wspomaganych ze skrzydłami husarii walczących z tym samym wirusem co w zrujnowanej warszawie. Pillarsy, Wasteland 2, Dead State, Age of Decadence (acz ten jeszcze przez dwa-trzy miechy w accessie bo została im ostatnia lokacja), takie tam pierwsze z brzegu z ostatniego roku. A i tak pewno coś pominąłem. Anyway jak izo grali to pół biedy, ale i tak, nawet w TES to ONI są bohaterem. To nie Wiedźmin czy ME gdzie tylko kierujemy kimś kto już ma jakąś osobowość, cele i przekonania. Osobiście cieszę się, że w Pillarsach nie narzucono nam głosu, bo mimo zaimplementowania ośmiu wersji "szczeknięć" żaden z nich nie pasował do postaci, którą ułożyłem sobie w głowie. Póki to nie DA, gdzie umieszcza nas się w cutscenkach robiących niewiadomoco, to milczenie jest połową biedy.
  10. dark_master

    Shenmue III z nowym rekordem

    tak, i tylko z dobroci serca sony ze wszystkich możliwych wybrało akurat ten projekt z KSa by umieścić go jako jeden z głównych punktów największej branżowej konferencji, który to projekt tylko zupełnym przypadkiem nie wychodzi na xboxa. Fajnie, że dałeś cytat z oświadczenia, szkoda, że zapomniałeś dodać jeszcze poprzednie, kluczowe zdanie: " I can say that with their assistance on the production and marketing end, and in Sony’s case with some publishing support as well, Ys Net is able to use more of the money we collect through Kickstarter purely for Shenmue 3’s development." Oczywiście, że sony nie przepije tych 6 milionów, tylko pójdą na grę. Chodzi o to, że sony jako wydawca i inwestor nie musi tych dodatkowych 6 milionów wydawać z własnej kieszeni, bo wykorzystano do tego graczy. "wierzymy w shenmue, ale dajcie im 3 miliony których my dać nie chcemy, wtedy dopiero dorzucimy resztę" - tak można podsumować postawę tej pożal-się firmy. W innych warunkach nie wyciągnęliby od pojedynczych graczy 500 i więcej dolców za jedną grę, dzięki crowdfundingowi to możliwe. Ys robi tylko za słup w tym naciąganiu. Co jest zresztą elementem szerszej strategiii sony nad którym się prześlizgnąłeś, bo przecież nie tylko gry chcą crowdfundingować, ale całe sprzęty "bo firma nie chce ryzykowac, ale wy możecie sprawić, że staną się one rzeczywistością.. płacąc pieniądze tej samej firmie na dalsze badania!". Jeśli dla ciebie to normalne, to nie wiem co uznajesz za patologię.
  11. dark_master

    Shenmue III z nowym rekordem

    nazywanie tego zbiórką to spore nieporozumienie. Preorder to właściwsze słowo. Ale hej, mówimy o sony, które postawiło własną zbiórkową platformę bo jako duże korpo o globalnym zasiegu nie ma pieniędzy by inwestować w ryzykowne projekty za kilkanaście tysięcy :s
  12. "marketing normalny jak na produkcję AAA" to właśnie agresywny marketing. Taki Risen 3 dałby się pokroić żeby dostać taką ilość reklam i artykułów sponsorowanych (jak słynne "analizy trailera" gdzie analizatorzy takiego IGN wiedzieli kto to emhyr, ciri i yen mimo ich absencji w poprzednich grach oraz deficycie ksiązek z serii po drugiej stronie odry, za to nie mieli pojęcia kto to eskel i vesemir którym twarze od pierwszego wiedźmina się nie zmieniły) co nasza rodzima produkcja. Zresztą afaik w przypadku wiedźmina na produkcję samej gry poszło 40 milionów, zaś na jej reklamę 60 mln, to już o czymś świadczy. "Na ten sukces pracowali poprzednimi częściami, które stopniowo zwyskiwały popularność." Na logikę, W1 nigdy nie wyszedł na konsole, W2 wyszedł tylko na xboxa i przez rok sprzedał się w żałośnie niskiej jak na podjęte środki liczbie 300k egzemplarzy, generalnie marka typowo pecetowa - jakim więc cudem redzi mogli sobie "zapracować na sukces poprzednimi, stopniowo zyskującymi popularność częściami" skoro dobra połowa z tych 4 mln posiadaczy z pierwszego tygodnia sprzedaży zapewne nigdy nie miała z tą marką kontaktu? Ba, 4 miliony to tak, jakby w tym pierwszym tygodniu do sklepów rzucili się absolutnie wszyscy posiadacze W1 i W2, a wiadomo przecież, że to raczej bzdura. Ludzie się rzucili, bo zrobiono dobry hype za pomocą typowego dla AAA agresywnego marketingu. To jaka ta gra i jej poprzedniczki były, to już kwestia drugorzędna.
  13. rozumiem twój tok myslenia, tylko się z ni nie zgadzam, bo znaczyłoby to, że na mainstream mityczne prawa wolnego rynku nie działają albo że gracz niedzielny wybacza więcej leżącej warstwie technicznej, kiedy wiadomo, że to właśnie ci najwięcej na takie rzeczy potem marudzą. weźmy tego CoDa - przypomnieć te internetowe dramy jak to CoD4 był ostatnim dobrym CoDem, a te od treyarchu to szrot którego nie należy ruszać nawet kijem? A to były jeszcze czasy gdy CoDy robiło się w rok i nie tylko nie zachwycały fabułą, ale wykonaniem, nawet o dziwo recenzje były takie sobie. I co? nic, z każdym kolejnym rokiem sprzedawało ich się coraz więcej. Albo Battlefieldy - ile ich jeszcze musi wyjść w takim stanie jak trzy ostatnie, by sprzedaż zaczęła maleć zamiast rosnąć? A NFSy? Ile im lat zajęło nim faktycznie uderzyły o dno, choć powinny to zrobić zdecydowanie wcześniej? Albo nawet GTA - rockstar zawsze pluł pecetowcom w twarz, czego kulminacją było GTA4, a jak tylko pojawiła się piątka na steamie, to w.. ile to było, jeden dzień? Tydzień? Już miała okrągły milion sprzedanych kopii. a z drugiej popatrzmy na te wszystkie kultowe gry jak Planescape Torment czy psychonauts, które są uważane za wybitne i tworzone przez wybitnych ludzi (aka "marka"), a które nie umialy na siebie zarobić. Nie oszukujmy się, by faktycznie nastąpił kataklizm trzeba się wyjątkowo postarać i być w tych staraniach systematycznym (vide NFS, choć taki CoD wydaje się niezatapialny), bo wszystkim i tak rządzi hype.A hype to nic innego jak pochodna marketingu. Kto ma dobry marketing, ten wygrywa na sprzedaży oraz opiniach konsumentów (taki Oblivion vs G3 - przecież te gry męczą identyczne bolączki, że są ładnymi wydmuszkami, ale Beth umialo swoją lepiej sprzedać)
  14. Ta, z bombą w leju po bombie w megatonie, z ludźmi którzy 150 lat po opuszczeniu schronów dalej żyją w szmatach i ruinach jakby wyszli z nich wczoraj, do tego VATS pozwalający podstawowym pistoletem zabijać mutanty z gatlingami.. tia, klimat się wręcz wylewał. Nie mówię, że NV musi wszystkim pasować, ale był zdecydowanie bardziej logiczny, a to co w nim najbardziej ssało, to rzeczy odziedziczone po F3 i Oblivionie (jak np. cały przestarzały silnik). takie pytanie, czy ci ludzie grają w ogóle w RPGi? Takie z tworzonym, nie narzuconym bohaterem? i dlatego za najlepszą grę w tym gatunku dzierżącą ten tytuł od 15 lat uchodzi Planescape Torment, zaś za najbliższego mu w już-nie-tak-zgodnej opinii uchodzi prawie ośmioletnia Maska Zdrajcy z równie niemym bohaterem ;)
  15. > > Taaaaa. Na pewno przynajmniej z 65% to odpowiedzi typu "bywaj" albo "zdychaj" a > z 26% > > to takie do skipowania dalej > > > > Z resztą co mnie to > > > No no. Ale ponarzekać trzeba, no nie? Taka moda. polecam zagrać w skyrima i uczciwie policzyć ile dialogów ma więcej niż jedną-dwie linijki do wyboru. Narzekanie na narzekanie to dopiero moda.
  16. kewstia co kto rozumie pod głupie prawo, bo za takie kiedyś uważano zakaz zatrudniania do pracy nieletnich (bo "omg, podniesie to koszty pracy, przestaniemy być konkurencyjni i w ogóle zaleją nas towary konkurencji", a jednak jakoś wszyscy żyją; na marginesie zabawne, jak to aktualnie brzmi. Mniej zabawne jest tylko to, że prawo to wówczas przepchnięto nie z dobroci serca, ale tylko dlatego, że po takim dzieciństwie w kopalni już jako dorośli byli zbyt chorowici i słabi by móc ich powoływać do armii). Ale to już dygresja na inną dyskusję. ...a tymczasem na CoDa i AC te prawidła uparcie nie chcą działać, i tak już od 10 lat. Mimo poważnych potknięć oraz zmęczenia marką nawet u największych fanatyków. Damn, nie szukajmy nawet tak daleko - Wiedźmin 3 w tydzień sprzedał się lepiej niż dwie pozostałe części razem wzięte na przestrzeni siedmiu lat, co świadczy tylko o tym, że to nie magia studia ani tym bardziej nie tytułu przyciągnęła przed monitory, ale agresywny marketing. Gearbox ani marka Alienów też nie upadły, biorąc pod uwagę sukcesy Isolation czy remastera homeworlda. I jakoś zarówno EA, jak i takie Acti uparcie od 25 lat nie chcą upaść, ba, to ciągle największe firmy na rynku. Ile dekad musi jeszcze minąć by ta niewidzialna ręka rynku wreszcie zadziałała? Bo głównie o to mi chodzi, można produkować badziewie, a i tak będzie się na szczycie, starczy dobra machina marketingowa. "legendarna marka w portfolio" to w końcu też marketing, stąd taka popularność rebootów nie mających nic wspólnego z pierwowzorami, bo nowych przyciągnie mechanika, starych sentyment do tytułu. Problemy to mogą mieć ci mniejsi jak sam gearbox będący tylko najemnikiem, ale góra odpowiedzialna za bajzel (w przypadku aliena jest to sega) przetrwa zawsze.
  17. /threadomancer/ Mówię tak, bo w przeciwieństwie do tych "wielu" nie grałem w tę grę 15 lat temu, tylko jakieś trzy, a do tego jakoś tak dziwnie wyszło, że najpierw przeszedłem dwójkę (trochę wcześniej, bo jakąś dekadę temu). Interakcje wewnątrz drużyny nie istnieją, dialogi to najczęsciej klikanie "dalej" bez jakichkolwiek wyborów, tragiczny balans (wojownik z losowanymi przez pół godziny atrybutami by wcisnąć mu "osiemnastki" w siłę, kondycję i zręczność, uzbrojony w płytę i pawęż pada po DWÓCH łatwo wchodzących ciosach byle wilka, podczas gdy uzbrojona w same łuki drużyna jeździ wszystkich jak chce; już nawet nie wspominam o tym, że maksymalny lvl można wbić gdzieś w połowie gry, co mocno ogranicza chęć dalszej eksploracji, a jest o tyle dziwne, że gra to NIEMAL WYŁĄCZNIE walki w kolejnych lochach, do tego z czasem na siłę utrudniane, bo rzuca się na nas takiego saveroka który bez lvl capa byłby znacznie prostszy), jeszcze gorzej wyjaśnione jak ta gra w ogóle działa (słynne trak0), fabuła też przez długi czas nie jest jakoś specjalnie porywająca, ot idź tu, wybij to, idź dalej, wybij tamto... jedyne, co faktycznie BG robi lepiej niż późniejsze gry oparte na D&D, to ograniczenie skilli odpowiedzialnych za używanie bronii do rozsądnego minimum (a nie jak w takim NWN2 że nawet widelec miał własne skille i featy kompatybilne tylko z nim). Jestem jak najdalszy od typowo gramowego marudzenia "przeszłośc jest idealizowana, ten ME to szczytowe osiągnięcie w dziedzinie RPG!!!111!11!jedenjeden!" oraz nie odmawiam BG tego, że w okresie swojej premiery było przełomem i to dzięki niemu mieliśmy znacznie lepsze BG2, Tormenty, a nawet Arcanum, NWN2 i Pillarsy, ale to samo BG zdecydowanie gorzej zniosło próbę czasu niż chociażby taki fallout (pierwsze ogranie jakoś w 2009 r.). I nie jestem w tej opinii odosobniony, ale powoływanie się na bezimienne masy jest trochę dziwne.
  18. Jakby to co mówisz o tym legendarnym wolnym rynku i marketingu było prawdą, to taki badziewny tytuł nigdy nie dobiłby do 1,3 mln kopii, kiedy jednocześnie wiele dobrych, bardzo dobrych lub wręcz wybitnych gier nie dobija nawet do połowy tej sumy lub zajmuje im to naprawdę długie lata.
  19. nostalgia nostalgią, ale nie przesadzajmy z tą jedynką, serio. Dzisiaj to naprawdę nudna gra
  20. tbh to dokładnie jak rynek AAA, tylko perełek jest mniej i w "dużych" grach nie zawsze w ciągu dwóch godzin zauważysz, że coś jest nie tak.
  21. Shitstormu nie da się przeliczyć na dolary, no chyba, że jest to wyraźny spadek cen akcji jak w przypadku Ubisoftu po premierze unity. A co do "największego zysku z konsol" to Wiedźmin 2 raczy się nie zgodzić. Decydujące jest raczej to na której platformie gra wyląduje najpierw, przynajmniej jeśli chodzi o tych co mają ciśnienie by grać jak najszybciej. Generalnie jest to sytuacja, gdzie nie ma dobrych rozwiązań, bo z kolei gdy opóźnia się wszystkie ze względu na opóźnienia na jednej platformie, to z kolei nosem kręcą akcjonariusze oraz sklepy
  22. co zabawne, można pociągnąć to dalej, trójka się sprzedała i zebrała zachwyty za fabułę mimo że pewno z połowa nie grała w jedynkę i/lub dwójkę. Coś jak z twoimi kolegami od sezonu, tylko w przypadku gier decydowała dostępność na poszczególnych platformach.
  23. Chcę gry, która nie jest grą. Chcę gry, która jest uniwersum nom, czyli jak Chris Roberts. Wiecie, ten od Citizena.
  24. dark_master

    Fallout 4 - Dogmeat będzie nieśmiertelny

    nie zapominajmy o jakże (od)twórczym imieniu dla psa. "F4: wciąż chcemy byc jak jedynka jednocześnie wciąż kompletnie nie rozumiejąc o co w niej tak naprawdę chodziło". aczkolwiek gwoli sprawiedliwości nieśmiertelni towarzysze byli już w 3. W NV zresztą też, jeśli miało się wyłączony hardcore mode.
  25. dark_master

    E3 2015: Ruszyła zbiórka na Shenmue 3

    dokładnie o tym mówię. Śmiechłbym, gdyby to nie była prawda, bo shenmue właśnie tak wygląda. Zero ryzyka po stronie wydawcy (w tym wypadku, będacego jednocześnie producentem konsol), ale wyciągać łapy po zyski to już chętnie (i nie mówię wcale o 30% od każdego egzemplarza na PS4, ale o marketingu, w końcu "mocny punkt konferencji")