Dadix

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    115
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dadix

  1. Dadix

    Forumowa Mafia

    Ja też raczej nie mam zamiaru już dzisiaj zmieniać zdania. Będę konsekwentnie trzymał się swojego typu. Co prawda chciałbym z Tobim wyjaśnić jeszcze kilka spraw, ale po jego poprzednim poście mogę wnioskować, że „z braku czasu” raczej nie będzie skłonny do dyskusji. Trudno. *** Lincz -> mtobi
  2. Dadix

    Forumowa Mafia

    A ja, dla odmiany, zamierzam dziś na Ciebie oddać głos. Po pierwsze, z prostego powodu, że cała ta sprawa pomiędzy Fiarotem i Spiderem jest mi kompletnie obojętna. Powtarzam to po raz n-ty dzisiejszego dnia: ze względu na fakt, iż Spider znajduje się w podobnej sytuacji co ja, dostaje dzisiaj ode mnie kredyt zaufania. W związku z tym, jeśli miałbym wybierać z tej dwójki, mój głos powędrowałby najprawdopodobniej w kierunku Fota, tyle że byłby to głos wymuszony i nie do końca zgodny z moimi przekonaniami, bo przeciwko Fotowi też nie widzę poważnych dowodów. Ty natomiast zupełnie zignorowałeś mój poprzedni post, który był do Ciebie skierowany. Rano majaczyłeś coś o tym, że w dniu dzisiejszym masz trzech podejrzanych i zagłosujesz na jednego z nich. Do tej pory ich nie ujawniałeś (chociaż oczywiste było, ze ja znalazłem się w tej grupie szczęśliwców) i teraz wyskakujesz ni stąd ni zowąd z tekstem, że jednak będziesz rozpatrywał dwójkę Fiarot, Spider. Dla mnie wygląda to jak sztuczne przyczepienie się do tego konfliktu, bo „najprawdopodobniej większość tak zrobi” i jest to najwygodniejsza metoda na oddanie dzisiaj głosu. Jeśli rzeczywiście miałeś coś do powiedzenia w tym sporze, powinieneś powiedzieć o tym wcześniej a nie czekać do momentu, kiedy cała sprawa się zaogni.
  3. Dadix

    Forumowa Mafia

    Martwi mnie, że część graczy w dniu dzisiejszym stara się unikać wypowiadania jakichkolwiek konkretów (poza spikerem i Fiarotem, którzy nam pięknie zaspamowali swoją rozmową pół strony : p), czekając prawdopodobnie na kozła ofiarnego, który po wyskoczeniu ze swoimi teoriami zostanie publicznie schłostany. Jeśli mamy wykryć agentów, musimy przede wszystkim grać w otwarte karty. Mi na przykład coraz mniej podoba się zachowanie Tobiego. Nie twierdzę tak dlatego, że jeszcze wczoraj stawiał mnie w kręgu swoich głównych podejrzanych, bo prawdę mówiąc ani mnie to ziębi, ani grzeje. Poirytowałem się natomiast po usłyszeniu, że Tobi ma trzy typy, ale o zdradzeniu ich w tym momencie nie ma mowy. Taaa… to, co? Będziemy czekać, aż któryś z twoich typów się wystawi, powie coś głupiego albo po prostu inny gracz zacznie go podejrzewać, a wtedy ty wkroczysz żeby dorzucić swoje trzy grosze i kolesia dobić? W istocie, oryginalny sposób na wytropienie agentów. Szkoda też, że ani Avalon, ani fanfilmu nie kwapią się do umieszczenia swoich przemyśleń. I ile tego drugiego widziałem jeszcze niedawno, ten pierwszy w ogóle wypadł mi z pamięci. Przy intensywnych kłótniach pomiędzy Immortalem i Aldarionem oraz Spiderem i Fiarotem łatwo o nich zapomnieć. Na dobrą sprawę mogliby dzisiaj pojawić się tylko po to, aby spojrzeć na kogo leci dzisiaj najwięcej głosów, dorzucić swój własny i się ulotnić. Jeśli zaś chodzi o rozmowę Spidera z Fiarotem i wzajemne oskarżenia tychże panów, nie za bardzo wiem co o tym myśleć. Ani Spider, o czym zresztą pisałem już wcześniej, ani Fot nie są w kręgu osób przeze mnie podejrzewanych (lub przynajmniej nie są w czołówce), więc o ile nie pojawią się jakieś argumenty wielkiego kalibru, które mogłyby mnie przekonać, wstrzymam się z ocenami. *** Offtop: Tnijcie cytaty. To naprawdę nie boli, a o ile lepiej wygląda ; ]
  4. Dadix

    Forumowa Mafia

    Dzisiejszy wyskok agentów raczej nie przybliżył nas do teorii Immortala, bowiem Ninja Seba nie był związany z Aldarionem relacjami wzajemnych oskarżeń. Pokazał natomiast pewną prawidłowość w działaniach mafii, która jest być może dziełem przypadku, ale nie można wykluczyć też działania z premedytacją. Widzę mianowicie analogię pomiędzy moją osobą i śmiercią Kalkulatora wczoraj, a osobą Spidera i śmiercią Seby dzisiaj. Są to dość tanie chwyty i opowiadałbym się za tym, że agenci mieli inne przesłanki do odesłania tej dwójki z domu Wielkiego Brata niż wrobienie nas. Znajdując się jednak w analogicznej sytuacji, jestem skłonny dzisiaj uwierzyć Spiderowi w jego wersję wydarzeń. Ponieważ godzina jest jeszcze wczesna (dopiero co minęło południe), zajmę się chyba przejrzeniem wypowiedzi osób, których do tej pory nie podejrzewałem, bo angażowanie się w bezsensowny konflikt pomiędzy Immortalem i Aldarionem wydaje mi się brnięciem w ślepy zaułek.
  5. Dadix

    Forumowa Mafia

    Głos na Aldariona to gra o bardzo wysoką stawkę. O ile udałoby Ci się przekonać mieszkańców do tego – bądź co bądź – kontrowersyjnego linczu, moglibyśmy znaleźć się w jednym z dwóch scenariuszy. 1. Aldarion jest niewinny – straciliśmy dzień na wyproszenie niewinnego i kolejny na pozbycie się Ivina Tracimy dwa dni, po których (jeśli katani nie zdoła wybronić nikogo od opuszczenia domu) pozostaje siedmiu graczy. Mamy kolejne dwa dni, aby zaczynając rozważania „od zera” wskazać mafiosa. W innym przypadku przegrywamy. Sytuacja patowa dla mieszkańców, z której bardzo ciężko byłoby się wybronić. 2. Aldarion jest winny. Możemy zgadywać (czy słusznie?), że Fot jest w mafii. Odstrzeliliśmy jednego z mafiosów i mamy przesłanki by twierdzić, kto jest drugim. Niestety, jak już wcześniej wspominałem, powiązania pomiędzy Fotem a Aldarionem nie są wcale takie oczywiste. Przy wczorajszym głosowaniu Aldarion nie tyle działał na korzyść Fariota, co raczej na niekorzyść Liquida, bo przy braku jakiejkolwiek akcji ze strony Aldariona ten pierwszy również by przeżył ze względu na remis. A obrona Fota przez Aldariona może być po prostu próbą wytłumaczenia się z tego, że z dwóch graczy przy wczorajszym głosowaniu skierował się właśnie w stronę Liquida. W związku z tym kolejny strzał w Fota mógłby być zupełnie chybiony, i znów tracimy jeden dzień, a agenta musimy szukać nie mając już żadnych innych wskazówek. Napisałem to będąc (przynajmniej takie mam wrażenie) w miarę obiektywnym. Na dzień dzisiejszy Aldarion jest dla mnie postacią neutralną, a po analizie plusów i minusów głosowania przeciwko niemu doszedłem do wniosku, że przy obecnym poziomie dowodów jest to zbyt wielkie ryzyko dla mieszkańców. W każdym razie więcej faktów przemawia za nim niż przeciwko niemu. Może się to zmienić po dzisiejszym mordzie mafii (np. kiedy padnie on albo ja : P). Możliwe też, że pojawią się jakieś nowe poszlaki, które obciążą Aldariona, odciążą go, lub rzucą cień na kogoś innego. Tak czy inaczej lincz a Ivinie nie jest taki do końca zmarnowany (wydaje się to bardziej sensowne niż wczorajsze wyeliminowanie Liquida), więc pozostanę przy swoim typie.
  6. Dadix

    Forumowa Mafia

    Z chęcią nie głosowałbym dzisiaj na Invina, ale sądzę, że przy przytłaczającej większości głosów na niego oddanych mój mały protest nie miałby żadnego znaczenia i mógłby być źle zrozumiany. Może słusznie jest najpierw oczyścić własne szeregi z tych niezdecydowanych, żeby mieć później lepsze warunki do tropienia agentów. Warto też dodać, że tajniacy (o ile sam Pączek tajniakiem nie jest) raczej nie wyręczyliby nas z tego linczu, bo dla nich taki gracz jak Invin to skarb – siedzi cicho, nie włącza się do dyskusji, nie głosuje. A im dłużej gra by się toczyła, tym mniej uczestników pozostawałoby na polu bitwy i Invin stawałby się coraz bardziej pożyteczny dla agentów. To tyle. *** Na obecną chwilę: Lincz -> Invin
  7. Dadix

    Forumowa Mafia

    Po pięciogodzinnym śnie w toalecie Henryk został zbudzony przez głośne rozmowy mieszkańców. Słychać było, że atmosfera wyraźnie ożywiła się w porównaniu do wczorajszych, oddawanych od niechcenia i pełnych niepewności głosów. Nasz bohater przysłuchiwał się dyskusji przez dłuższy czas, starając się zapamiętać wszystko co zostało powiedziane i przeanalizować to. 1. Głos Aldariona Jednego możemy być pewni. Aldarion swoim głosem, który przechylił szalę w stronę Liquida i ostatecznie wyeliminował tegoż z gry, nie był dla nikogo głosem ratunkowym. Zważywszy na to, że oddany został na 6 minut przed końcem regulaminowego czasu, Fot w tym momencie był już w miarę spokojny o swoją skórę. Co prawda Invin spóźniał się z głosowaniem i mógł (przy stanie 3:3) odmienić jeszcze wynik, o godzinie 23:39 było to już bardzo mało prawdopodobne. Dlatego też ja nie widzę w głosie Aldariona niczego poza czystą, niepohamowaną chęcią zabicia Liquida. A na dzień dzisiejszy sądzę, że działanie w tak otwarty i rzucający się w oczy sposób nie pasowałoby do agenta. Mógł podejrzewać, że mieszkańcy domu nie będą mu mieć za złe tego „wyskoku”, ale na takie ryzyko mógł pozwolić sobie tylko ktoś, kto nie miał wiele do stracenia. 2. Invin Zachowanie Invina można interpretować bardzo różnie. Nie ulega wątpliwości natomiast, że facet nie radzi sobie ze swoją rolą, jaka by ona nie była. W tym momencie istotnym wydaje się pytanie, czy Wielki Brat wybierał agentów w sposób losowy, czy też przy doborze kierował się ideą, że agenci powinni być dobrze przygotowani do mieszania i wtapiania się w tłum. Bo z jednej strony Invina można traktować jak zupełnie zagubionego agenta, który nie wie co ze sobą zrobić i nie jest w stanie wymyślić dla siebie sensownego alibi, a z drugiej jako mieszkańca, który rzeczywiście nie ma żadnych podejrzeń w stosunku do nikogo i ma ogromne trudności w sformułowaniu jakichkolwiek przemyśleń. Jeśli przyjąłbym, że Invin w istocie *mógł* być mógł być wybrany na agenta, w zasadzie stałby się dzisiaj jednym z moich podejrzanych. Problem jest jednak w tym, że nie za bardzo chce mi się wierzyć, że Wielki Brat działał zupełnie przypadkowo. *** Offtop: Sorry za niewielką aktywność w dzisiejszym dniu, ale pojechałem na polowanie wpisów do indeksu ; ). W każdym razie zdobyłem co chciałem.
  8. Dadix

    Forumowa Mafia

    „Potwierdza się przypuszczenie, że głosowanie pierwszego dnia to totalna loteria. Liquid został wyproszony trochę pod wpływem przypadku i decyzji na ostatnią chwilę. Cóż, szkoda że nie był agentem, ale dobrze przynajmniej, że nie padł remis. W przypadku remisu wylądowalibyśmy prawdopodobnie w tym samym punkcie, w którym byliśmy wczoraj i całe głosowanie znów rozłożyłoby się równomiernie pomiędzy przypadkowe osoby. Działanie agentów w dniu dzisiejszym nie daje niestety wiele do myślenia. Kalkulator co prawda głosował na mnie, ja na niego, ale nasze wczorajsze głosy były oddawane raczej z przymrużeniem oka. Dlatego też wykluczam możliwość, że agenci pozbywając się z domu Kalkulatora mieli na celu zrzucenie podejrzeń na kogokolwiek (w domyśle na mnie lub na Avalona67). Sądzę, że ta akcja podyktowana był raczej chęcią pozbycia się kogoś nie wplątanego w żadne dyskusje związane z poważnym oskarżeniem innych uczestników lub byciem oskarżanym, byśmy nie mogli wyciągnąć z tego żadnych sensownych wniosków. Takie jest moje zdanie.” W momencie, kiedy Henryk zakończył rozmyślania, z głośników wydobył się głos Wielkiego Brata: - Wstawać lenie! Już południe, raus, raus! Dadix wygramolił się z łóżka, zostawiając je w stanie takim, jakby przeszedł po nim huragan Katrina, a następnie udał się chwiejnym krokiem w kierunku kuchni z nadzieją na znalezienie czegoś rozsądnego o jedzenia.
  9. Dadix

    Forumowa Mafia

    „Kurde… ciężka sprawa z tym dzisiejszym głosowaniem. Skupienie się wokół podziału na grających i nie grających w „kapslopiłkę” jakoś mnie nie przekonuje, a wszystkie pozostałe teorie są jeszcze mniej wiarygodne. Problem jest w tym, że agenci na dobrą sprawę mogą przyjąć dowolną taktykę. Prawdopodobnym jest, że trzymają się na ekstremach (tzn. stoją się zupełnie na uboczu lub są bardzo aktywni), ale równie dobrze mogą być w grupie średniaków (czyli osób wypowiadających się od czasu do czasu). O ile mnie rozum nie zwodzi, nikt nie popełnił jeszcze na tyle poważnego błędu, żeby było można go podejrzewać. Prawdę będzie można wydedukować w przyszłych dniach, czy to na podstawie rozkładu głosów, czy też na podstawie reakcji uczestników na oskarżenia. ” *** A ja się dzisiaj nie będę bawił w gdybania, tylko po chamsku odpłacę się kalkulatorowi pięknym za nadobne ; ). Jak pojawi się więcej poszlak, zacznę głosować na serio. Lincz -> Kalkulator12 (oczywiście zostałeś wylosowany : p)
  10. Dadix

    Forumowa Mafia

    Podczas gdy gra w „nakrętkonogę” toczyła się w najlepsze, Henryk Dadix postanowił porozmawiać z telewidzami. W tym celu ustawił się w ustronnym miejscu, naprzeciwko kamery, która dyskretnie śledziła każdy jego ruch. Wyszczerzył znaną już widzom szczękę i rozpoczął wywód: „Idea: trzymajmy się razem, a zwyciężymy jest naprawdę wzniosła, ale czegoś tutaj nie rozumiem.” – Dadix podłubał sobie w nosie. „Jeśli zgodnie z nowym regulaminem programu Big Rother są wśród nas agenci, którzy zrobią wszystko, żeby wykopać z domu mieszkańców jednego po drugim, będą używali wszelkich dostępnych środków, aby swój cel osiągnąć.” – wytarł palec o swoje dżinsy. „Podstawową bronią agentów staje się więc manipulacja. Jeśli odpowiednio pokierują tłumem, ten załatwi za nich połowę roboty. W tym kontekście niebezpiecznym staje się spoufalanie i zbytnie zaprzyjaźnianie z mieszkańcami. Może się bowiem okazać, że uczestnicy programu, którzy za bardzo się ze sobą zżyją nie zauważą nawet faktu, iż tak naprawdę stali się marionetkami w rękach agentów. Samym agentom będzie na rękę to, że mieszkańcy są jednogłośni. Jeśli więc tajniacy zdobędą odpowiednią pozycję w grupie, zaufanie i szacunek, będą mogli dyktować swoje warunki i w konsekwencji tego, maszerować bez problemów po zwycięstwo.” – intensywny wysiłek umysłowy zmęczył Henryka, nasz bohater odsapnął ciężko i podrapał się po czole. Przez chwilę patrzył otępiony i przygarbiony na pustą ścianę. Wreszcie szare komórki wrócił do swojej standardowej wydajności i Henryk mógł kontynuować wywód. „Na czym to ja skończyłem… A, tak! Nie wydaje mi się, żeby sugerowanie się głosami większości było dobrym pomysłem. Każdy powinien przede wszystkim myśleć, choć to czasem boli, i dochodzić do prawdy samodzielnie. Ot co!”
  11. Dadix

    Forumowa Mafia

    „Dlaczego nie?” – pomyślał Dadix, przytaczając tytuł kiczowatego, wchodzącego właśnie do polskich kin, filmu. - Mam tylko nadzieję, ż te kanapki nie są z pełnoziarnistego pieczywa, posmarowanego jogurtową margaryną obniżającą poziom cholesterolu i przykrytego liskiem sałaty oraz plastrem pomidora. Zjadłbym wreszcie coś porządnego. – Powiedział Henryk z ironią w głosie, ale jednocześnie nadzieją, że spotka w kuchni Sebę z talerzem przeładowanym kanapkami z wędliną, masłem czy majonezem. W każdym razie z czymkolwiek, co nie jest zdrowe i/lub odchudzające. „A tak swoją drogą, Wielki Brachom musi mieć jakiś sposób na przemycanie jedzenia do kuchni. Jeszcze wczoraj mógłbym przysiąc, że w szafkach nie było niczego poza mlekiem i tymi cholernymi płatkami. A dzisiaj? Proszę bardzo, znalazły się i jajka, i kanapki. Może Brader się zlituje wreszcie i zarzuci coś do popicia.”
  12. Dadix

    Forumowa Mafia

    „Straciłaś cnotę bo co? bo sama tego chciałaś Straciłaś cnotę nocą i już nie będziesz miała…” Z głośników dało się słyszeć przeraźliwe dźwięki przywodzące na myśl wiejskie potańcówki czy zabawy studniówkowe. Discopolowa melodia wwiercała się brutalnie w mózg, czyniąc w nim ogromne spustoszenie i pozostawiając człowieka wymiętym jak papierek po gumie do żucia. Uczestnicy gry, porozkładani na tapczanach, fotelach i innych miejscach, które mogły nadać się do spania, poczęli przeciągać się i wstawać. Na wpół przytomny Henryk Dadix przyglądał się, leżąc na rozwalonym doszczętnie posłaniu, jak raz po raz przechodzili obok niego zerwani ze snu Big Brotherowicze ze wzrokiem błagającym o filiżankę kawy. Sam kawy nie pijał. Wyznawał za to znane wszystkim powiedzenie: „Piwo z rana jak śmietana”. Na jego nieszczęście, ani kawy, ani złotego trunku w całym domu nie było. Właściwie Henryk nie widział żadnego celu we wstawaniu, szczególnie we wstawaniu przed południem. Tym razem jednak sytuacja była wyjątkowa. Nie dawały mu spokoju słowa Wielkiego Brata. Usłyszał je dziś w nocy, ale nie był pewien, czy były one li tylko ułudą, snem, rzeczywistością czy czymkolwiek innym. To zmotywowało naszego bohatera do przeciągnięcia się, ziewnięcia, beknięcia i wstania. Tym samym dołączył on do pochodu zombie odbywającego się właśnie w przestronnych pokojach domu wielkiego brata. Jedni szukali łazienki, inni połykali łapczywie płatki zbożowe, popijając mlekiem, jeszcze inni kręcili się po domu zupełnie bez celu. Henryk natomiast wyraźnie czegoś szukał. Każdy odwiedzony pokój utwierdzał go w przekonaniu, że Duży Bracioch rzeczywiście odezwał się wczoraj w nocy, i w istocie grono uczestników programu pomniejszyło się wczoraj o jedną osobę. „Jest to co najmniej dziwne” – pomyślał Dadix po intensywnym wysiłku. „W regulaminie programu nie było napisane, że Brachu może wyrzucić z domu dowolnego gościa, w dowolnym momencie. Co na to telewidzowie? Co będzie, jeśli ich ulubieniec odpadnie w ten sposób? I o co, do diabła, chodziło Braderowi z tymi agentami i pomocnikiem? Zbyt skomplikowana się ta gra zrobiła, nie na moją głowę… napiłbym się VIPa, to od razu sytuacja by się rozjaśniła” – Henryk zakończył swoje rozmyślania. Doszedł też do wniosku, że nie ma sensu bojkotować obecnego jedzenia. Gdy doskwiera głód, nawet „Fity” z dziesięciu zbóż i odtłuszczone kozie mleko mogą zastąpić golonkę… muszą.
  13. Dadix

    Forumowa Mafia

    - Uszanowanko panowie – Dadix ukłonił się nisko, po czym zajął się rzeczą w tym momencie absolutnie priorytetową tzn. zwiedzaniem domu, w którym przyjdzie mu żyć przez najbliższy czas. A dom ów był najwyższej klasy – stylowo urządzony i pełen szczegółów, których cena niejednego przyprawiłaby o zawrót głowy. - Niczego sobie ta hacjenda – Henryk zamruczał, szczerząc radośnie swoją pozbawioną kilku zębów szczękę do przechodzącego obok uczestnika zabawy, który – onieśmielony zapewne promienistym uśmiechem Dadixa - uciekł w popłochu do innej części budynku. Zawiedziony tym faktem nasz bohater wyszczerzył się raz jeszcze w stronę kamery, realizując swoje założenie, że „z telewidzami, panie, trza dobrze żyć” i udał się do kuchni. Tutaj spotkała go niestety niemiła niespodzianka. Okazało się bowiem, że z kuchnią tutaj jest tak jak z tanim pączkiem. Z wierzchu ładny, pulchniutki i polany lukrem, a w środku ani grama dżemu. Koniec końców z niezliczonej ilości szafek Dadixowi udało się wygrzebać kilka litrów mleka i parę paczek płatków zbożowych. Żalnego piwa, żadnego mięsiwa czy chociaż chleba ze smalcem. Tylko jakieś płatki z rodzaju „fit”, które pomagają w utrzymaniu dobrej formy i prawidłowego metabolizmu… cokolwiek by to nie oznaczało. „Bleee, ale nudy. Napić się nie ma co, najeść tym bardziej. Pozostaje tylko walnąć się na jakimś fotelu i przeczekać do końca programu” - pomyślał Henryk. A jak pomyślał, tak zrobił. Wyszło jednak na jaw, że fotele (których swoją drogą w całym domu był multum) są chyba zrobione z tektury, bowiem cudne, odblaskowo czerwone oparcie odpadło w sekundę po tym, jak Dadix na nim usiadł. „Przynajmniej pokażą ten fragment w TV” – zakończył optymistycznie świeżo upieczony Big Brotherowiec.
  14. Dadix

    Forumowa Mafia

    - Jak to się wszystko zaczęło? Cóż, sprawa - jak to zwykle w moim życiu bywa - wyglądała dość prozaicznie. Tamtego pięknego, słonecznego dnia siedzieliśmy ze Zdziśkiem i Józkiem pod znanym nam doskonale dyskontem spożywczym, zastanawiając się nad własną przyszłością i sącząc przy okazji złocisty trunek „made by Stonka”, o wdzięcznej (i jakże podnoszącej na duchu) nazwie – VIP. Jako że słońce dopiero miało zamiar wychylić się zza horyzontu, na rozmyślania pozostawał nam cały dzień. Pomysły pojawiały się najróżniejsze i nie sposób je wszystkie wymienić, więc przytoczę w tym miejscu tylko najciekawsze: ktoś zaproponował, że moglibyśmy zostać politykami; ktoś inny rzucił pomysł o żebraniu w tramwajach „na chlieb i mlieko” i pogrywaniu w tym samym czasie na harmonii; pojawiła się idea wyjazdu do Irlandii lub produkcji i sprzedaży alkoholu własnej roboty. Jeśli mam być szczery, po wytrzeźwieniu i otrzepaniu się z kurzu żaden z tych pomysłów nie wydał mi się sensownym. Powiedziałbym nawet, że uwłaszczały mojej godności menela. I gdyby nie fakt, że dostrzegłem na ulicy plakat reklamujący wasz program telewizyjny… jak mu tam… no ten Bigbroder, dzień zakończyłbym ten sam sposób, jak kończyłem wszystkie poprzednie dni mojego żywota. Ale nie tym razem! Los sprawił, że natknąłem się na waszą reklamówkę i w ułamkach sekundy w mojej głowie pojawiła się myśl – „To jest to. Kariera w telewizji to moja przyszłość”. Ta niewielka kartka wywieszona na opuszczonym przystanku autobusowym, przykryta przez twarze uśmiechniętych kandydatów na radnych i bezradnych, odmieniła moje życie. Ludzie chociaż raz powinni zobaczyć w telewizji prawdziwego Polaka z krwi i kości, a nie jakieś tam frytki czy inne gulczasy. Dlatego - wielce szanowna komisjo - błagam was: nie możecie marnować mojej jedynej szansy na zostanie sławną osobistością! Dzięki mnie wasza stacja pobije rekordy oglądalności! To ja mam w sobie to coś, co przyciągnie miliony telewidzów! Nie mam pojęcia, w jaki sposób powyższa wypowiedź przekonała jury, ale ostatecznie udało się. Pan Henryk Dadix znalazł się w grupie czternastu szczęśliwców, którzy przez kilka tygodni zostaną zamknięci w domu bez klamek, obserwowani przez dziesiątki kamer i setki tysięcy rodzin spędzających całe wieczory na gapieniu się w ekran telewizora. W ruch pójdą esemesy, telefony, cały kraj pasjonować się będzie moimi przygodami. Dopiero w tym momencie uświadomiłem sobie, jak wielka odpowiedzialność na mnie spoczywa. Przecież nie mogę pokazać się w telewizornii jak ostatni żul, muszę zrobić na telewidzach i innych uczestnikach jak najlepsze wrażenie. W wszystko to w oczywistym celu – na końcu tej drogi czeka na mnie milion. A taki milion, ileż to będzie piwek?
  15. Dadix

    Wiek gracza, czy "staremu" wypada grać w gry?

    Umiejętności radzenia sobie w życiu swoją drogą, a ambicja swoją. Na przykład nieczęsto spotykam gracza, który potrafiłby grać na gitarze, interesowałby się filozofią starożytnego wschodu czy z pasją studiował matematykę (jak zwykle, są wyjątki). Gracze zbyt dużo czasu poświęcają na swoje hobby, w związku z czym ich horyzonty są znaczenie węższe niźli u osób – przykładowo – czytających nałogowo książki lub chociażby zbierających znaczki. Erudycja nie jest niestety najsilniejszą stroną graczy, co potwierdzają wielokrotne przykłady moich znajomych. Dlaczego tak się dzieje? Ano dlatego, że gry poza kilkoma pożytecznymi umiejętnościami uczą także lenistwa. Bo po co uczyć się nudnego C++, skoro można sobie pograć? Po co czytać tą książkę o ptakach zamieszkujących Nową Zelandię, skoro świat WoWa czeka otworem? Po co odrabiać lekcje, skoro mam dzisiaj dwie klanówki w Quake’a i wypadałoby trochę się rozgrzać? Po co (…). Gry komputerowe/konsolowe przyzwyczajają do łatwej i natychmiastowej przyjemności bez żadnych konsekwencji (jak by się mogło wydawać), co jest zgubne w skutkach dla jednostek słabych psychicznie (zresztą kwestię psychiki poruszałem już w innym wątku: „Czy gry naprawdę mogą skrzywić psychikę człowieka i doprowadzić do nieszczęścia.”, więc nie będę się rozpisywał ponownie tutaj). Stąd wzięły się moje przypuszczenia, że przeciętnego gracza cechuje mniejsza ambicja. Oczywiście graczy „nieprzeciętnych” też jest spora grupa, ale mówimy tutaj o większości. Najśmieszniejsze jest to, że najgłośniej krzyczą osoby nie znające się na rzeczy. Ktoś, kto w młodości grał, nie będzie prowadził krucjaty przeciwko grom. Krytyka pada przede wszystkim ze strony osób, które nie miały okazji poznać tej formy rozrywki. Dodaje się dla wzmocnienia efektu kilka chwytliwych haseł w stylu: „satanizm!”, „agresja!”, „seks!” i nic dziwnego, że większość społeczeństwa krzywo patrzy na graczy. …no i rozmowa zeszła na homoseksualizm (joke) :P Jeśli fakt zainteresowania nowymi technologiami nie byłby zależny od wieku, w każdym przedziale wiekowym mielibyśmy podobny procent graczy. Tymczasem ogromną ich większość stanowią osoby w wieku 12-24 lat, a im wyżej lata stukają, tym liczba gamerów maleje drastycznie. Nie przeczę, że jest sporo grających emerytów. Trzeba jednak przyznać, że nie grających jest przytłaczająco więcej. A kwestia dochodów ma znaczenie marginalne, nie słyszałem bowiem o jakimś nadzwyczajnym zalewie grających dziadków w Niemczech czy Wielkiej Brytanii*. * …ale być może się mylę. Jeśli takie badania były robione i ktoś ma do nich dostęp, proszę uprzejmie mnie poprawić ;)
  16. Dadix

    Człowieczeństwo

    Człowieczeństwo w powszechnie znanej definicji jest wymysłem filozofów-optymistów, którzy wciąż próbują wmówić ludzkości, że człowiek jest z natury dobry, podając na poparcie swych tez absurdalne argumenty. Moim zdaniem, najbardziej odpowiadający rzeczywistości obraz człowieka przedstawił siedemnastowieczny filozof i polityk angielski – Thomas Hobbes. Zgodnie z jego tezami, człowiek różni się w zachowaniu od zwierząt jedynie umiejętnością abstrakcyjnego myślenia. Poza tym jest egoistą myślącym jedynie o własnych korzyściach. Z połączenia wysokiego poziomu intelektualnego i egoizmu wyłoniła się następująca myśl: „Ponieważ w każdej chwili mogę być zabity, umówię się ze swoim sąsiadem, że jeśli ja nie zabiję jego, to on też nie zabiję mnie”. W ten sposób, na zasadzie umowy społecznej określające co można robić a czego nie można, i jakie są kary za łamanie tych przepisów, wyłoniło się państwo, będące swego rodzaju kompromisem. Kompromis polegał ten na rezygnacji z niektórych egoistycznych celów tylko po to, aby osiągnąć ważniejszy – bezpieczeństwo. To, że w dzisiejszych czasach większość ludzi nie zabija czy nie kradnie wynika jedynie ze strachu przed karą i przyzwyczajenia do istniejącej już, bądź co bądź, od tysięcy lat organizacji państwa. I niczego więcej. Żadne zasady moralne nie są na stałe wpisane „w człowieka”. Moralności można go co najwyżej nauczyć. Taki wizerunek istoty ludzkiej jest najbliższy mojemu sposobowi postrzegania świata (zresztą potwierdzają to liczne przykłady np. ludzi wychowanych w patologicznych środowiskach, którym bardzo trudno jest się wybić ponad stereotyp człowieka w duchu jakiego zostali wychowani).
  17. > Krzysztof_Marek, Stwór (praca zbiorowa) Podaliście ogrom pięknych przykładów na poparcie większości tego, co chciałem przekazać w poprzednim poście. Obawiam się jednak, że doszliśmy do problemu związanego z odmiennymi punktami widzenia, więc dyskusja ma nikłe szanse na rozwinięcie się wraz z kolejnymi wypowiedziami. Powtórzę raz jeszcze, tym razem spróbuję wyraźniej i bardziej jednoznacznie: psychika ma ogromny wpływ na patologiczne zachowania. Ogromny, decydujący, najistotniejszy. Nie znaczy to jednak, że katalizator pozostaje bez znaczenia. To prawda, jest ono niewielkie. Gdy rolnik zabija żonę siekierą, nie bez znaczenia jest fakt, że miał ją w ręku. Gdyby nie miał dostępu do siekiery, *być może* zabiłby żonę nogą od stołu, a wtedy pewna, znikoma część winy spadłaby na tę że nogę. Nie uniewinniam gier tylko dlatego, że dane zachowanie mogłoby być wywołane równie dobrze przez tysiące innych powodów. W większości przypadków mogłoby, ale nie możemy tego w żaden sposób udowodnić. Musimy opierać się na faktach, a fakty mówią: w tym przypadku czynnikiem zapłonowym była gra. Stwór właściwie powtórzył to, co ja powiedziałem już w moim pierwszym poście (opisując sporo barwnych ilustracji z życia). Warunkiem koniecznym do zaistnienia takich tragicznych wypadków jest skrzywiona psychika sprawcy. Tyle że, oprócz tego warunku jest też drugi - musi istnieć również jakieś „narzędzie”. Dlatego pozostawiam na grach ledwie widoczny cień winy i zdania raczej nie zmienię.
  18. W rozumieniu dosłownym na to pytanie istnieje dość jednoznaczna odpowiedź, wystarczy bowiem podstawić pod nie konkretny przypadek np. „Chłopak pobił matkę krzesłem, bo zabroniła mu grać w Tibię” (wpływ gry) Czy „Chłopak zaczął grać w Tibię, bo chciał pobić matkę krzesłem?” (wpływ psychiki) …i widzimy, że druga składowa alternatywy jest dużo mniej prawdopodobna (aczkolwiek wszystko jest możliwe na tym świecie :P). Domyślam się jednak, że zadając je miałeś na myśli coś głębszego tzn. „Czy to wpływ gier był głównym powodem takiego lub innego postępowania?”. Na takie pytanie odpowiedzieć jest o wiele trudniej, bowiem – jak to w życiu zazwyczaj bywa – prawda leży po środku. Rozpatrzmy przypadki, kiedy dane zachowanie w rzeczywistości było związane bezpośrednio z daną grą (jakaś śmierć z wyczerpania po kilkudziesięciogodzinnej rozgrywce WoWa, pobicie matki krzesłem, zabójstwo kumpla po rozgrywce w Quake’a itp.). Tutaj nie ma dyskusji – to gra spowodowała takie następstwa. Można by się jednak zastanowić: „Zaraz, zaraz. Może gra była tylko pretekstem. Może ten chłopak rzeczywiście nienawidził swojej matki. Może tamten Koreańczyk, gdyby nie był fanem WoWa, popełniłby samobójstwo w inny sposób bo nie mógł znaleźć dla siebie miejsca na tym świecie. Może koleś od dawna chciał zabić swojego kumpla, bo ów był we wszystkim od niego lepszy…”. Jeśli przychylilibyśmy się do tych domysłów, rola gry w tych historiach zostałaby zdegradowana, ale nie zniknęłaby całkowicie. Gra nadal pozostałaby bodźcem, zapalnikiem. Co prawda jednym z wielu możliwych, ale nadal bodźcem. Moja pointa jest taka: w tragediach związanych z grami pewna wina zawsze leży po stronie gry. Najczęściej bardzo niewielka, ale nie można jej zupełnie zignorować. Inna sprawa, że kochane media zakrzywiają ten obraz, uznając komputerową rozrywkę za główne źródło agresji, satanizmu i tysiąca innych nieszczęść. Zresztą gry nie są jedynym kozłem ofiarnym mediów, w końcu trzeba szukać coraz to nowszych „sensacji”. Co świadczy, że cieszysz się całkiem niezłym zdrowiem psychicznym. Gratulacje. : ]
  19. Ja z kolei mam kilku znajomych grających od paru ładnych lat (nie pamiętam dokładnie, zaczęli bodajże trzy lub cztery lata temu) we wspominaną już wielokrotnie Tibię. [ironia=on]W zasadzie nie ma w nich nic szczególnego poza faktem, że niektórzy z grywają po 12 godzin dziennie, a w rozmowach na tematy nie związane z grą posługują się terminologią z Tibii. W każdym razie żaden nie pobił matki krzesłem na razie.[ironia=off] A jeśli mam odpowiedzieć na pytanie z topika „Czy gry naprawdę mogą skrzywdzić psychikę człowieka i doprowadzić do nieszczęścia?”, odpowiem następująco: na dowolnego człowieka nie mogą wpłynąć, ale na pewne, specyficzne osoby, podatne na tego typu wpływy – i owszem. Kwestia wpływu na psychikę jest kwestią siły woli. Z grami jest podobnie jak z innymi uzależnieniami. Są osoby, które korzystają z nich z umiarem. Są osoby, które uzależniają się łatwo, ale potrafią przezwyciężyć nałóg lub przynajmniej nie pozwolić mu na spapranie życia. Są wreszcie tacy, którzy uzależniają się całkowicie, a gra staje się dla nich ważniejsza niż rzeczywistość. Rozróżnienie pomiędzy nimi to przede wszystkim rozróżnienie osobowości. Wiek też ma niebagatelne znaczenie (z powodu większej ilości wolnego czasu i mniejszego doświadczenia życiowego), ale nie jest w tym przypadku najważniejszy. Yo Rzezim :)
  20. Dadix

    Wiek gracza, czy "staremu" wypada grać w gry?

    W przypadku gier komputerowych wiek odgrywa pomniejsze znaczenie. O wiele ważniejszy jest charakter i podejście do świata. Gry komputerowe są hobby jak każde inne. Ich specyficzną cecha jest jednak to, że przynoszą radość „w czasie rzeczywistym”, podobnie do rozrywek typu telewizja, kino, Internet, a w przeciwieństwie do różnego rodzaju kolekcjonerstwa czy hobby wymagających treningu do osiągnięcia wymiernych efektów (triki, sporty, programowanie, grafika, zainteresowanie konkretną dziedziną wiedzy i wiele innych). Właśnie dlatego, w moim odczuciu, bardziej skłonni do intensywnego grania są ludzie, dla których ważniejsze jest osiągnięcie szczęścia „tu i teraz” niż cele długoterminowe. Takich ludzi charakteryzuje mniejsza ambicja, ale też na ogół optymistyczne podejście do życia (na przykład są bardziej niewrażliwi na wszelkie niepowodzenia). Wraz z wiekiem zmniejsza się procent ludzi grających, ale moim zdaniem związek pomiędzy ilością lat a zainteresowaniem grami jest tylko pośredni. Dorosłe życie forsuje taki sposób myślenia, zgodnie z którym ważniejsza jest ciężka praca w tym momencie, aby osiągnąć korzyści w przyszłości. Wielu ludzi mu ulega, w związku z czym zostawiają za sobą rozrywki w rodzaju gier komputerowych, uznając je za bezużyteczne. Poza tym wraz z wiekiem zmniejsza się ciekawość świata i zaufanie do nowych technologii. Człowiekowi, który nie poznał gier komputerowych za młodu, trudno będzie je poznać – powiedzmy – w wieku 35 lat. Są oczywiście wyjątki. Na przykład: za czasów, kiedy jeszcze pogrywałem w Enemy Territory, miałem przyjemność poznać faceta po trzydziestce będącego CLem jednego klanów na ówczesnej scenie. Niesamowity człowiek: przyjazny, charyzmatyczny. Grę traktował bardzo poważnie, ale przez to zdarzało mu się zaniedbywać realne życie. Czasami zapominał przywieźć żonę z pracy, sprzątanie domu odkładał na później itp. To tylko potwierdziło moje spostrzeżenia dotyczące mentalności ludzi wybierających taką formę rozrywki. Zresztą, wnioski wyciągnąłem też z własnego przykładu : P. Na koniec może rozwieję wątpliwości, który mógłby wprowadzić mój post. Wcale nie uważam, że model ambitnego, perspektywicznego karierowicza jest lepszy od modelu gracza. Pierwszy, oczywiście, ma większą motywację do osiągnięcia wysoko postawionych celów. Drugi jednak potrafi cieszyć się z małych sukcesów, jest szczęśliwszym człowiekiem nawet posiadając mniej niż inni. Poza tym taka klasyfikacja niekoniecznie sprawdza się w praktyce, ponieważ dość często zdarzają się „mieszanki” obu typów ludzi. W poście chciałem zasygnalizować tylko, co – jeśli nie wiek – wpływa na fakt, że dana osoba lubi gry komputerowe, a inna za nimi nie przepada. Moim skromnym zdaniem ma się rozumieć, bo nie uważam się za nadzwyczajnego psychologa : ).
  21. Dadix

    Forumowa Mafia

    glizda101 > „Tylko czemu tak rzadko gra?" Z wielu powodów. Jednym z nich jest fakt, że jako osoba dojeżdżająca w dni robocze spędzam dużo czasu poza domem . Co za tym idzie, dostęp do kompa w zasadzie mam tylko wieczorami i wczesnym rankiem. Poza tym działają też pewne wewnętrzne bariery, tzn. nie lubię tego forum. W porównaniu do cdp.info to, co się tutaj dzieje to wielki spam. Zresztą samo nastawienie znacznej części forumowiczów jest ukierunkowane na dążenie do zdobycia jak najwyższego tytułu, co rzekomo ma wiązać się ze wzrostem respektu dla danego usera. Istotę gram.pl doskonale oddaje zdanie, na które natknąłem się w topicu „Forum versus Czat”, a które to brzmiało: „JA wole forum, na chat wchodzi pełno tzw. "motłochu" , a na forum patrzy sie na status i wie z kim ma się od czynienia. :D”. Co prawda Formowa Mafia jest jednym z azyli antyspamerskich (odliczając czas pomiędzy edycjami), których jest nawet sporo, ale całościowo gram.pl zupełnie mi nie podchodzi. DEV > „Następnie pozbyliśmy się Dadixa. Jozeph chyba Go nie zna, ale ja znam i to mi/nam wystarczyło (Chyba sobie nie pograłeś) ;)” Po zgonie domyśliłem się, że ktoś znajomy miał w tym swój udział, ale mogliście mnie zostawić – dla żyłki ryzyka chociażby i dla moich nudnych postów. Wracam po roku (coś koło tego każdym razie) jako syn marnotrawny, mając nadzieję na przyjemną grę, a tutaj zonk :p. Budo > „brawa dla tego pana w czerwonym kapeluszu na wrotkach :)” Musiałeś mnie pomylić z tym facetem :).
  22. Dadix

    Forumowa Mafia

    Jedna osoba olała wtedy grę, a ja zrobiłem z tego wielkie halo i dałem jej bana na wszystkie moje edycje : ). Ot całe problemy z frekwencją.
  23. Dadix

    Forumowa Mafia

    Cóż mogę napisać? Żal, że tak szybko zostałem unieszkodliwiony, nie pierwszy raz zresztą. Mafia spisywała się całkiem nieźle. Szczególne gratulacje należą się Josephowi, który dość skutecznie starał się nie rzucać w oczy. Wśród mieszkańców na plus wyróżniał się Lampek (nie tylko z tego względu, że akurat przypadła mu rola kataniego). Ciekawe posty, w miarę nie odbiegające od realiów fabularnych, dobry roleplaying, brak problemów z aktywnością. Współczuję natomiast problemów z netem. Gdyby nie one, całkiem możliwe, że gra potoczyłaby się zupełnie inaczej. Powyżej przeciętność wybijała się też Niania aka glizda, a i Keroth rozgrzał się trochę po pierwszym dniu absencji (chociaż co do odgrywania roli przez Kerotha mam pewne obiekcje – jako Marchewa miał o sobie zbyt wysokie mniemanie, co nie zgadzało się odrobinę z charakterem pierwowzoru). Jeśli chodzi o warstwę fabularną, reszta graczy spisywała się przeciętnie lub słabo. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu sam przebieg rozgrywki ma większe znaczenie niż realia, w których gra się toczy. Tak było od zawsze (pamiętam jeszcze ekstremistów, którzy twierdzili, że „Mafii” nie jest właściwie potrzebna żadna fabuła), że osoby przedkładające fabułę ponad mechanikę były mniejszością, ale – w moim odczuciu przynajmniej – dużo przyjemniej gra się przy aktywnych graczach, czujących klimat. W tym przypadku z czuciem klimatu było jeszcze nieźle – nikt nie miał większej wpadki dotyczącej nieznajomości Pratchetta : ). Gorzej wypadła aktywność, która z każdym kolejnym dniem wyparowywała z graczy jak powietrze z balonu, co dla mafii było niewątpliwie wymarzonym scenariuszem. Odnośnie przebiegu gry nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Po przedwczesnej śmierci, która uświadomiła mi, że jednym z morderców może być któryś z moich starych znajomych z cdp.info :>, do wątku zaglądałem okazjonalnie. Mimo to niektóre sytuacje wywołały niemały uśmiech na mojej twarzy. Szczytem absurdu był na przykład lincz na Budo drugiego dnia. Po przeczytaniu posta fabularnego zacząłem zastanawiać się czy to ja zwariowałem, czy zasady tej gry polegają na zabijaniu osób najbardziej niewinnych. Całe szczęście, że Lampek zdołał na chwilę naprowadzić graczy na dobry trop. Yarr spisał się dobrze. Posty fabularne pomysłowe i ciekawe. Być może trochę przyduża dysproporcja między ilością dialogów a opisów, ale nie można mieć wszystkiego :p. Poza tym praca MG jest niesamowicie stresująca i, formalnie mówiąc, „niewspółmierna do otrzymywanej zapłaty”, więc przede wszystkim należą się miszczuniowi podziękowania i gratulacje, że po raz kolejny udało mu się wytrzymać psychicznie wszystkie wybryki graczy (co mi jako MG niejednokrotnie się nie udawało :P). PS. Cerm -> Małe wrzeszczące potwory, walące głową w klawiaturę proponuję zamykać w łazience (tzw. „średniowieczne metody wychowania”).
  24. Dadix

    Forumowa Mafia

    - Eeee… no, w tym momencie widzę Cię podwójnie. A jak jest was dwóch, to w sumie razem macie już całkiem przyzwoitą aktywność, kapitanie Marchewa. Czk! – Colon trochę zdezorientowany zamyślił się. – Zaraz, zaraz… coś miałem zrobić. A tak, trzeba znaleźć zdrajcę! No to w takim razie, jak już wcześniej zapowiadałem, moim typem będzie Vimes. Powód? Ponieważ jestem podłym zbójem i lubię mścić się za podejrzewanie mnie o dziwne zachowanie. Zwrócił się w stronę Marchewy: - Noo, obowiązek wypełniony, teraz możemy wybrać się na ten patrol.. *************** Lincz -> Furr
  25. Dadix

    Forumowa Mafia

    --- Z góry przepraszam za oftopic: a jak w inny sposób mam zgodnie z fabułą wytłumaczyć niską aktywność gracza? : ) ---