Dadix

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    115
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dadix

  1. Dadix

    Forumowa Mafia

    - Sprostowanie... Nie wybiegajmy w przyszłość, ja jeszcze żyję : }
  2. Dadix

    Forumowa Mafia

    Colon popijał mocny trunek w barze „Pod Kubłem”, a każda kolejna szklanka sprawiała, że czuł coraz większy mętlik. Dobrze być takim Detrytusem na przykład – pomyślał po pewnej ilości spożytego alkoholu – ta prostolinijność aż bije mu z oczu. I bardzo słusznie, że jako pierwszy odważył się rzucić kamień. Z takiego chowania się po kątach nic dobrego by nie wyszło. A tak – mamy przynajmniej nad czym rozmyślać. …wziął porządny łyk… Vimes zareagował bardzo agresywnie. Brzydka to zabawa, aby wprowadzać tak negatywne emocje w szeregi straży. Nie wspominając już o tym, że to, co wykrzyczał Detrytusowi w twarz, miało mizerną wartość logiczną. Przede wszystkim szpieg przenigdy nie zdobyłby się na otwarty atak w stronę tak dużej ilości osób. Szpieg działa ostrożnie, aby nic nie wymknęło się spod kontroli. A tymczasem Detrytus miał świadomość* zapewne, że zwróci na siebie wrogie spojrzenia i kapitana, i niani, i Ricewinda. A trójka to już bardzo potężna siła, która mogłaby obrócić przeciwko niemu całą resztę straży. Jasno z tego wynika, że troll ma niewiele do stracenia, więc – siłą rzeczy – podejrzenie o bycie szpiegiem wobec niego można na razie lekko odsunąć (znaczy się, „na dzisiaj”). Cóż z tego jednak, skoro pozostaje jeszcze 9 osób, z których dwie teoretycznie czyhają na życie funkcjonariuszy. Mogą to by osoby rzadko pokazujące się i unikające kontaktu (Dwukwiat, Magrat, Marchewa), ale wcale nie muszą i nie ma na razie żadnych podstaw do podejrzewania ich. Mogą to być – jak powiedział Detrytus – osoby zachowujące „tyleż sztywno ile schematycznie”**, ale na tym etapie wskazywanie ich to również jedynie domysły… …i kolejny… Co nam wszelako pozostało na tym niedoskonałym ziemskim padole, jeśli nie domysły? Hmmm… -mina Colona przyjęła wyraz złośliwej ironii – ja mam wyjście. Zamiast zastanawiać się nad winnością lub niewinnością poszczególnych członków straży, mogę po prostu wskazać Vimesa. Za co? Z zemsty. A konkretniej za zdanie, które ni z gruszki ni z pietruszki wymruczał tuż po śmierci Cuddiego: „Dziwne wydawało mu się zachowanie sierżanta Colona, jednakże zarazem zdawał sobie sprawę z tego, jak niewiele o nim wie, pomimo długiej wspólnej służby”. Jeśli coś wydawało się komendantowi dziwne, powinien wytłumaczyć dokładniej, co to było. A tak, stwierdzenie to wygląda na sztampowy, wręcz amatorski przykład dyskretnej sugestii. Fred nie lubił, kiedy szepce się przeciw niemu bezpodstawnie, w związku z czym komendant ma u niego bardzo dużego minusa. Za kilka dni taki minus miałby niewielkie znaczenie, ale dzisiaj, kiedy nie ma jeszcze praktycznie żadnych przesłanek by kogokolwiek wskazywać, każdy powód jest dobry… …opróżnił szklankę do końca. * Co do tego można mieć wątpliwości, gdyż sposób myślenia trolli był dość mozolony. Można jednak przypuszczać, że czegoś się domyślał. ** Niesamowite, że znał takie stwierdzenie.
  3. Dadix

    Forumowa Mafia

    Nastrój po śmierci Cuddiego można było w skrócie określić jako grobowy. Innymi słowy, niektórzy w ogóle nie przybyli na posterunek, a reszta pojawiła się tylko na chwilę, by zaraz wyjść do „kubła” i tam zapić swoje smutki. Colon spał, jeśli spaniem nazwać można budzenie się co 15 minut ze strachem w oczach. Po dojściu do wniosku, że jednak nic z porządnego snu nie wyjdzie dopóki cała sprawa się nie wyjaśni, Sierżant postanowił rozejrzeć się po strażnicy w poszukiwaniu jakiegokolwiek kompana. Z mizernym skutkiem, gdyż ostatnia żywa istota właśnie opuszczała to miejsce - trzaskając drzwiami - kiedy Colon schodził do holu*. Został sam, a samotność nie była wskazana w dniu dzisiejszym. Wybrał by się – tak jak zrobili to pozostali – do baru, jednak zatrzymywały go dwa powody. Po pierwsze: nie miał pieniędzy. Po drugie, co było ważniejsze: nie wypadało zostawić posterunku bez opieki. Na szczęście Colon przypomniał sobie, że w szafie leży podstarzały już trochę manekin (służący niegdyś za stojak na zbroję). Wystarczyło ubrać go w cokolwiek, przykleić kartkę z napisem „Jestem strażnik niemowa, ale chętnie wysłucham wszelkich skarg” i Bob jest twoim wujem. Można dołączyć do reszty. * prawdopodobnie był to kapral Nobbs, co dowodził niedopałek pozostawiony na podłodze
  4. Dadix

    Forumowa Mafia

    - …a więc – Sierżant, bawiąc się kulka zeschniętej smoły, którą Nobby wczoraj zostawił na komisariacie, ze skupioną miną zwrócił się do zdenerwowanej kobiety – twierdzi pani, że na mieście widziała pani bobra latającego na materacu? - Tak, powtarzam już czwarty raz. To był bóbr, to znaczy wyglądał jak bóbr… gdyby nie to, że był różowy… i miał takie małe, obracające się czułki na głowie…– kobieta nie kryła rozdrażnienia – Jako straż powinniście się tym niezwłocznie zająć! - Doskonale panią rozumiem – uśmiech Colona zdradzał, że właściwie wcale jej nie rozumie – ale nie za bardzo wiem, za co mamy skazać tego bobra. Żadne przepisy nie wspominają nic na temat latania po mieście na materacu. Tym bardziej nie mamy żadnych zapisów odnośnie różowych bobrów z czułkami. Także… rozumie pani. Radzę złożyć wniosek do patrycjusza o prawne uregulowanie statusu magicznych zwierzaków gdyż my w tej sprawie jesteśmy bezsilni. Do widzenia! - To jest skandal! – zawołała kobieta, uderzając pięścią w stół – Straż w tym mieście nic nie robi! Ale jeszcze zobaczymy, mój znajomy ma znajomego, który to z kolei jest bardzo bliskim znajomym przewodniczącego gildii grzybiarzy. Jeszcze tego pożałujecie! – odwróciła się, po czym wyszła, trzaskając drzwiami tak mocno, że aż złapani wczoraj przez Detrytusa złodzieje obudzili się i wstali o własnych siłach. - Co za dzień – westchnął Fred. Pochylił się nad prawie w całości zapisaną kartką papieru i dopisał: Pkt.22. Jakaś baba widziała rurzowego bubra W momencie, kiedy kończył pisać, do komisariatu wpadł energicznie Cuddy z radosnym okrzykiem: - Funkcjonariusz Cudy melduje powrót z patrolu. - Dobrze się składa – Colon poczuł ulgę – W takim razie ja wybiorę się na patrol. Jeśli pojawią się jeszcze jacyś obywatele ze skargami, odeślij ich do domu lub wysłuchaj. wedle uznania. Muszę się trochę rozerwać przy łapaniu bandytów, bo praca w strażnicy jest dzisiaj wyjątkowo męcząca.
  5. Dadix

    Forumowa Mafia

    Na komendzie zrobiło się wyjątkowo gwarno. Pomijając odgłosy przypominające lawinę pomieszane z trzaskiem łamanych kości (które świadczyły o tym, że Detrytus zajął się wreszcie przesłuchiwaniem więźniów), coraz więcej młodszych funkcjonariuszy pojawiało się na miejscu. Co cieszyło jeszcze bardziej, przyprowadzali ze sobą efekty swojej pracy. Sierżant Colon mógł wreszcie poczuć, że młodzi rozpoczęli służbę na dobre. Jako pierwszy pojawił się Ricewind, którego to już przed wejściem do strażnicy zapowiadał dziecięcy płacz i krzyki w rodzaju: „Pożałujesz! Poskarżę się mamie…”, „Mój tata jest szefem gildii skrytobójców” itp. Dodatkowo wrzaski te urozmaicane były głosem samego funkcjonariusza Ricewinda, który jęczał: „Auć, nie gryź!”, „Postawimy cię w kącie”. Były słyszalne przez jakieś dwie minuty, zanim Ricewind wkroczył do strażnicy, rzucając małego zbira na ziemię. Fred podszedł do nowo rekrutowanego funkcjonariusza z pytającym wzrokiem. - To mały morderca, próbował mnie zabić – wytłumaczył Ricewind. Colona niewiele rzeczy dziwiło. Trzynastoletni mordercy czy złodzieje też istnieją w tym mieście. Inna sprawa, że jest ich naprawdę niewiele, także mimo wszystko złapany przez Ricewinda chłopak był w pewnym sensie ewenementem. Kiedy Fred starał sobie wyobrazić, jak doszło do pochwycenia tego oto przestępcy, funkcjonariusz ciągnął dalej. - Miał ze sobą broń dystansową.- Mag wyciągnął z kieszeni małą, amatorsko wykonaną dmuchawkę i kilka nienaostrzonych patyków. Wręczył je sierżantowi. – zaatakował mnie, gdy patrolowałem miasto. - To nieprawda – odezwał się mały – ten pan mnie pobił. I mówił, że… Ricewind mu przerwał. - Poza tym chłopak doprowadził do zniszczenia dachówki na jednym z domów, sir. - To ty popsułeś ten dach, gupku. – młodociany przestępca wycedził przez zęby, zaciskając je najmocniej jak potrafił, po czym wybuchnął płaczem. - Uspokój się mały – zaczął Colon – Zostaniesz tu, dopóki twoi rodzice cię nie odbiorą – w tym momencie odwrócił się w stronę Ricewinda i powiedział: - Spróbuj znaleźć kogoś z jego rodziny: matkę, babkę, ciotkę, kogokolwiek i przyprowadź tutaj. Tymczasem dzieciaka postawimy w kącie i powiemy Detrytusowi, żeby go pilnował, ale – brońcie bogowie – nie dawał prztyczków w nos. Nie minęło piętnaście minut, kiedy na komisariat wpadł uradowany funkcjonariusz Gardło Sobie Podrzynam Dibbler i oznajmił z uśmiechem: - Pięciu złapałem. – Colon zaciekawiony nadstawił ucho, czekając na dalsze wyjaśnienia. - W zasadzie to więcej. Tyle, że tylko kilku okazało się przestępcami. Wiecie, niektórzy* ludzie po moich kiełbaskach nie czują się najlepiej. A bywają i tacy**, który tracą przytomność. I okazało się, że wśród tych którzy padli po kilku kęsach byli: złodziej bez licencji; żebrak, który przekroczył ustaloną przez prawo dniówkę; ekshibicjonista; kupiec sprzedający dzieciom alkohol i szaleniec przebrany w szaty patrycjusza, krzyczący, że nadchodzi zemsta Wielkich Korniszonów. Udzieliłem im wszystkim napomnienia, ale nie jestem pewien czy mnie słyszeli, bo nie mogłem ich obudzić. Zresztą nieważne… Wyciągnąłem też od nich symboliczne grzywny... – Rzucił na stół pięć dolarów, chociaż Sierżant Colon miał nieodparte wrażenie, że była to jedynie niewielka część tego co GSP Dibbler zdołał zebrać. Mimo wszystko dobrze się spisał – pomyślał Fred – oby tak dalej. * czyt. wszyscy ** czyt. większość
  6. Dadix

    Forumowa Mafia

    Poranek był dość zimny, ale to typowe dla tak dużego miasta. Wysokie domy zasłaniają promieniom słońca dostęp sporej części jego zakamarków, w związku z czym naprawdę ciepło robi się dopiero w okolicach południa. Z ulic znikają powoli najbardziej podejrzane persony, pozostawiając jedynie jakieś niedobitki, czające się w cieniu i rozgoryczone z powodu, że dzisiejszej nocy jeszcze nikogo nie udało im się zabić lub obrabować. Czekają i szemrzą, jaka to w Ankh-Morpork zabójców spotyka niesprawiedliwość społeczna. Tymczasem sierżant Colon wygramolił się z miękkiego, wygodnego łóżka, co było – jak co dzień – lekkim szokiem. Na wpół przytomny wystawił ręce w poszukiwaniu munduru. Nałożył go, dobył broni. Powędrował na śniadanie, które okazało się jajecznicą z kilkoma przypiekanymi bułkami. Po skonsumowaniu tegoż posiłku udał się na komisariat. Po drodze jakiś szczur zaczepił go i poprosił o podpisanie petycji w związku z wyzwoleniem zwierzy kanałowych spod dyktatu króla Szlama. Fred postawił kilka kresek i ruszył dalej. Nie przeszedł nawet kilku metrów, a w oddali wzrok jego przykuła postać w czarnych szatach i mieczem w reku, uganiająca się za babcią. Sierżant podbiegł bliżej, aby zbadać sprawę. Jak się okazało, babcia ukradła temu przemiłemu człowiekowi torbę pełna narzędzi, nie miała licencji, a człowiek – jak sam tłumaczył – gonił ja, aby oddać jej również swój miecz, którego i tak nie potrzebował. Colon zapobiegawczo postanowił zaaresztować oboje. Jak się okazało, w strażnicy była już pełna grupa wsparcia, Detrytus oraz spora liczba więźniów. Zauważono, że jeden z tych złapanych wczoraj przez Detrytusa zaczyna się budzić – podobno rano poruszał palcem. Co do nowych, nie można było powiedzieć o nich zbyt wiele. Jeden cały się trząsł i mamrotał coś o potworach, drugi cyklicznie walił głową w mur krzycząc „Miau!”. Colon złapaną przez siebie dwójkę do wyjaśnienia sprawy postanowił zamknąć w trzeciej wolnej celi. Przy okazji polecił Detrytusowi: - W wolej chwili mógłbyś ich przesłuchać, bo coś mi się zdaje, że któreś z nich kręci. Po czym ruszył na górę, by poczekać, aż zbierze się większa ilość funkcjonariuszy.
  7. Dadix

    Forumowa Mafia

    To zadziwiające – myślał Sierżant Colon – od naszego wejścia do lokalu minęło zaledwie parę szklaneczek, a na zewnątrz zrobiło się zupełnie ciemno. Na dodatek niani tak spodobała się atmosfera tego miejsca, że zupełnie zapomniała o świecie, tańcząc wesoło pośród stołów i śpiewając piosenkę o żółwiu. Tymczasem warto by rozejrzeć się za dowódcami, bowiem ani komendanta Vimesa, zajętego najprawdopodobniej małżeńskimi sprawami*, ani kapitana Marchewy, uganiającego się całe dnie za przestępcami, nie było wcześniej w strażnicy. W związku z tym, choć trudno to sobie wyobrazić, strażnicy wykonywali rutynowe czynności związane z patrolem miasta jeszcze luźniej niż ma to miejsce w zwykły dzień. W zasadzie tylko Detrytus wyrobił normę. Ale, przyznać trzeba – pomyślał Fred - sytuacja jest wyjątkowa. Mamy wojnę, więc coś nam się należy od życia. W końcu nikt nie da nam gwarancji, że za kilka miesięcy nasze miasto będzie istnieć, będzie wolne lub dostęp do trunków będzie nielimitowany. Przecież nasi najeźdźcy mogą mieć całkiem inne obyczaje… może mają, tą… jak to się zwie… prohebację, czy coś w tym stylu. Wtedy nastały by smutne czasy, bardzo smutne. Ludzie popełnialiby masowe samobójstwa poprzez zjedzenie kiełbasek Dibblera i ten tego… Żony płakałyby za psami, rzodkiewki wyrastałyby oczami. Colon zdał sobie sprawę, że odrobinę bredzi. Spojrzał na stolik. Nobby spał skulony na pustym talerzu po wieprzowinie, mrucząc przez Sen coś w rodzaju: „Jutrzejsze numery na loterii to: 12, 5, 7…”. Detrytus i Flint spali na środku karczmy. Babcia Weatherwax próbowała zmusić nianię, by ta usiadła lub chociaż zmieniła piosenkę. Cuddy gdzieś zniknął, zostawiając na talerzu resztki szczurów oraz jednego prawie w całości nietkniętego, który to nagle poderwał się, zeskoczył i na trzech łapach pomknął gdzieś miedzy krzesłami w stronę miasta, wykrzykując „Niech żyje wegetarianizm!”. Tego już za wiele – zamruczał Colon (przynajmniej był to dźwięk przypominające te słowa). Wstał od stołu, z niedrobnymi problemami zresztą, zatoczył się raz i drugi, po czym wyszedł z „Pod Kubłem” w celu powrotu na komisariat, ewentualnie złapania kilku morderców, szalonych alchemików i innych złoczyńców po drodze. Świeże powietrze otrzeźwiło0 go, jak mu się wydawało, bowiem kolejny szczur przebiegający drogę powiedział jedynie „dobry wieczór!”, a następny po prostu przemknął bez słowa. Nie minęło pół godziny, a Colon był już przed strażnicą. Ze środka dało się słyszeć jakieś głosy, co mogło sugerować, że Marchewa lub Vimes wrócili. Jak się okazało, za drzwiami stał komendant. Fred poinformował go o wynikach rekrutacji do straży i zapytał o Marchewę. - A gdzież mógłby być? – rzekł Vimes, jak gdyby pytanie nie wymagało odpowiedzi – Patroluje ulice. Jeszcze przed chwilą słyszałem jego donośny głos oznajmiający, że wszystko jest w porządku. - Ja też się wybiorę – odparł zmęczonym głosem Colon – tylko muszę załatwić… kilka… (ziewnięcie)… drobnych spraw – po czym udał się do swojego gabinetu. W drodze dodał jeszcze – Aha, większość funkcjonariuszy zajmuje się pilnowaniem porządku „Pod kubłem”, gdyby pan komendant ich szukał. * Co trudno zrozumieć dla człowieka, którym jedynym małżeńskim obowiązkiem jest zostawienie liścika dla żony przed wyjściem na służbę.
  8. Dadix

    Forumowa Mafia

    - Ooo tak, praca jest wyjątkowo ciężka. Wie pani, mieszkańcy tego miasta na ogół nie mają żadnych odchyłów osobowości. Ale jeśli już trafi się jakiś typ ze skrzywioną mentalnością, najczęściej jest to psychopata ogarnięty manią przywrócenia w Ankh-Morpork monarchii. Mieliśmy już kilka takich przypadków, napsuło to nam sporo krwi jako straży, mogę panią zapewnić. Kiedy zaś nie ratujemy miasta… lub, tego… patrycjusza przed zagładą, jest o wiele spokojniej. Łapiemy złodziei bez licencji, a w większości są to życiowi nieudacznicy, którzy nie sprawiają problemów. Poza tym patrolujemy ulice, dając obywatelom poczucie bezpieczeństwa i ostrzegając, że każdy ich krok jest obserwowany. Jeśli chodzi o staż, to Komendant Vimes, ja i Nobbs jesteśmy tu najdłużej. Kapitan Marchewa też ma swoje doświadczenie... – tutaj urwał, aby dokończyć posiłek, po czym zagadał: - A panie czym zajmują się na co dzień?
  9. Dadix

    Forumowa Mafia

    Kiedy Colon z Nobbsem trafili do karczmy, zastali typowy i swojski widok. Znaczy się, większa część straży miejskiej zajmowała się właśnie „patrolowaniem” tego lokalu. Stojąc jeszcze w wejściu, Fred oznajmił: - Dobra robota. Urządzenie zasadzki na złodziei i rzezimieszków w „Pod Kubłem” to całkiem niezły pomysł – starał się, aby w tonie jego głosu dało się wyczuć złośliwość, jednak nie za bardzo mu to wychodziło, sam bowiem podświadomie wierzył w prawdziwość swoich słów. Poza tym miał zamiar tu spędzić następnych kilka godzin. Przeszedł więc przez karczmę, dumnie unosząc głowę (i brzuch, od niechcenia) tak, że jedynym elementem psującym dostojeństwo strażnika miejskiego była kiełbaska od Dibblera, którą ktoś nieopatrznie porzucił na podłodze (biorąc ją prawdopodobnie za kawałek brudnej liny marynarskiej), a która przykleiła do podeszwy Colona. Poprosił o to co zwykle. Dwa razy. I porządny kawałek wieprzowiny z sosem do tego wszystkiego. Następnie wybrał odpowiednie dla siebie miejsce, rozsiadł się wygodnie i już zamierzał wbić swoje zęby w pokaźny kawałek mięsiwa (który to Nobby, stojąc za Sierżantem, starał się niezauważenie odkroić), kiedy usłyszał za sobą pocieszny głos, jaki zazwyczaj mają ciotki kiedy przyjeżdżają w odwiedziny do swych siostrzeńców: - Witam Panów. Zechcą panowie zaszczycić mnie rozmową? Odwrócił się i zobaczył jedną z poznanych wczoraj na kolacji pań należących do grupy wsparcia. - Oczywiście, proszę usiąść i poczuć się jak u siebie przy stole – rzekł pospiesznie, ale widocznie zbyt wolno, bo najlepszy kawałek wieprzowiny zniknął, a za plecami słychać było odgłos mlaskania i długie „Mhhmmm”. - Kapralu Nobbs. Proszę nie chować się z tyłu jak… jak… nie ważne. Proszę się nie chować i usiąść z nami. W tym momencie ziemia zatrzęsła się i słuchać było odgłos podobny do gigantycznej skały roztrzaskującej się o kamienny budynek. Wzrok wszystkich zebranych skierował się na funkcjonariusza Detrytusa, który doszedł do wniosku, że najwyższy czas na drzemkę.
  10. Dadix

    Forumowa Mafia

    - A tak, rzeczywiście. Znalazłem jeszcze parę dolców w skarpetce jednego z tych więźniów przyprowadzonych przez Detrytusa. Ale ty z kolei musiałeś wygrać coś ze szczurami. W końcu, jak się domyślam, zaplanowałeś zasady tej gry w wolnym czasie w ten sposób, że jedynym wgrywającym jest Nobbs. – Colon uśmiechnął się na wpół życzliwie, na wpół ironicznie i zaczekał na kompana, który zbliżając się pośpiesznie chował kilka monet do trzeciego rękawa zwisającego z pleców. Fred popatrzył przez chwilę w niebo, a następnie obaj ruszyli do dobrze wszystkim znanego lokalu. Powoli zaczynało się ściemniać, co zazwyczaj wiąże się ze zwiększonym stężeniem na ulicach postaci w ciemnych kapturach, trzymających w rekach ostre narzędzia, zaś zmniejsza się ilość tak zwanych *zwyczajnych ludzi. Po posileniu się trzeba będzie połapać paru przestępców. * Która i tak jest niewielka, bo – jak powszechnie wiadomo – w Ankh-Morpork zwyczajni ludzie są mniejszością. Co więcej, prawa tej mniejszości są łamane na co dzień i nikt się tym nie przejmuje. Właśnie dlatego zwyczajni ludzie są na wyginięciu. Według niektórych obliczeń cała ich populacja może zniknąć najdalej za kilka lat!
  11. Dadix

    Forumowa Mafia

    „- Świetnie się pan spisał, panie Colon. W pojedynkę uratował pan miasto przed armią rozwścieczonych bizono-ludzi, dwoma smokami i zalaniem przez morze mleka czekoladowego. Wszyscy jesteśmy wdzięczni za bohaterską postawę, która po raz kolejny ocaliła Ankh-Morpork. W podzięce, gildia kucharzy zgodziła się dostarczać codziennie do komendy lub pańskiego domu posiłki złożone z wymarzonych dań, oraz pięćdziesiąt tysięcy dol… - Aaaaaaaaaaa… niech cię szlag” - Chrrrr… Co? – gwałtownie zbudzony z popołudniowej drzemki, sierżant Colon czuł się zdezorientowany odgłosem, który – jak mu się wydawało – doszedł do jego uszu z parteru strażnicy i sprawiał wrażenie krzyku jednego z nowych młodszych funkcjonariuszy. Fred, by odsunąć od siebie uczucie poirytowania wynikające z tego, iż został wyrwany z jakże pięknego snu, spróbował zgadnąć czego wynikiem mógłby być ten okrzyk. Nic jednak nie przychodziło do głowy, sierżantowi pozostało więc zejść i sprawdzić osobiście. Zresztą, przyniesie to podwójne korzyści, będzie miał bowiem okazję zapoznać się bliżej z nowymi nabytkami straży. Zejście ze schodów spowodowało stratę kilku kalorii, które powinny zostać w najbliższym czasie odrobione przez odpowiednia potrawę. W końcu trzeba trzymać formę. Oczywiście w tym wypadku słowo „forma” odnosiło się formy kulistej, która była najbliżej jego sylwetki. Pierwszą istotą (gdyż słowo „osobą” jest w tym przypadku zakazane), na która natknął się Colon był kapral Nobbs, grający z dwoma szczurami na pieniądze w bliżej nie znana grę z użyciem sznurka, słoika z żabą orz trzech kulek zaschniętej smoły. Próbując nie przeszkadzać w tej emocjonującej partii, sierżant przemknął się w stronę celi, gdzie leżało dwóch nieszczęśników. Właściwie to nie było w nich nic dziwnego poza tym, że mieli wklęsłe nosy. Prawdopodobnie znów sprawka Detrytusa. Tyle razy powtarzał, że prztyczki robi się te części ciała, które trudniej się odkształcają. Niestety, miał problemy z wytłumaczeniem, co oznacza słowo „odkształcać”. Colon obszedł komendę, zaglądając tu i ówdzie, jednak poza Nobbym na miejscu nie było nikogo. Widocznie wymknęli się w międzyczasie. Cóż – pomyślał – nie będę dawał młodszym funkcjonariuszom złego przykładu, siedząc cały dzień w strażnicy. Czas wyjść na miasto. Nałożył hełm, przypiął miecz i wyruszył na polowanie przygód, a konkretniej na przekąskę i przepitkę do baru „Pod Kubłem”. Na odchodne rzucił do grającej trójki coś w stylu: - Jeśli pojawi się ktoś aby zgłosić przestępstwo, niech przegrany zapisze jakieś zeznania albo co… --- Skoro wszyscy zamieszczają swoje gęby, to chyba i mi wypada:
  12. Dadix

    Forumowa Mafia

    Nad Ankh-Morpork wstał kolejny piękny dzień. Było ciepło i pogodnie, jakby Matka Natura zupełnie nie przejmowała się wydarzeniami, które miały nadejść W ty momencie dochodziła godzina dwunasta w południe. I wszystko było w porządku. Sierżant Fred Colon siedział za biurkiem zajęty jakąś niezbyt istotną papierkową robotą, podczas gdy za drzwiami słyszalne były odgłosy przechadzania się, obijania o ściany, dźwięk tłuczonego szkła, dzikie wrzaski i świst broni ciętej. Krótko mówiąc, strażnica budziła się do życia. Niektórzy spośród strażników wybrali się na rutynowy patrol, inni szwędali się po mieście bez celu. Zasadniczo i jedni, i drudzy nie różnili się niczym poza faktem, że ci pierwsi wyszli pod pretekstem „patrolowania miasta”. Zastanawiający był fakt, że niewiele osób przejęło się zbliżającą się wielkimi krokami wojną. Wydawać by się mogło – myślał Colon (gdyż myślenie przychodziło mu, choć z trudem, lepiej niż pisanie) – że strażnicy, na co dzień przyzwyczajeni do zagrożeń o wiele potworniejszych niż „zwykły” konflikt zbrojny, są prawie że pewni, iż i tym razem miasto wyjdzie z tej sytuacji obronną ręką. Możliwe, że Vimes przejmuje się bardziej. Możliwe, że patrycjusz przejmuje się jeszcze bardziej, choć obaj tego nie pokazują. W końcu im wyższe stanowisko, tym wyższa odpowiedzialność za takie błahostki jak wojna. Colon sięgnął do drugiej szuflady od dołu (tej, której zwykle używał do składowania najbardziej toksycznych odpadów po posiłkach) i wyciągnął z niej w połowie skonsumowanego figgina, trochę już przyschniętego po kilkudniowym leżakowaniu. Jednakże w sytuacji kryzysowej, jaką z pewnością był brak innego jedzenia pod ręką, była to ostatnia deska ratunku dla głodnego sierżanta. - Cóż my tu mamy – Zamruczał pod nosem, połykając przy tum resztkę bułki w całości, i wrócił do pracy…
  13. Dadix

    Czy ktoś jeszcze słucha Metalu?

    Właściwie na Mezmerize System bardziej niż kiedykolwiek bawi się stylami, zaniedbując lekko warstwę tekstową, ale oczywiście i ta utrzymuje się nadal na wysokim poziomie, zdecydowanie wyższym niż poprzednia ich produkcja – „Steal this album”. Mezmerize jest przede wszystkim bardziej różnorodne w formie niż wcześniejsze albumy SoaDa i chociażby dlatego warto go posłuchać. Nie oceniam, który album z dwójki: „Toxicity” „Mezmerize”, jest lepszy. Oba różnią się w wielu aspektach i nie sposób ich porównywać. Będąc jeszcze na fali najnowszego dzieła SoaDa wykrzyknąłbym teraz zapewne: „Mezmerize!”, ale czy takie samo zdanie miałbym za pół roku, nie wiem. Mi osobiście do gustu przypadły również starsze albumy Dimmu. Nowych tworów też oczywiście słucham, ale nie powiem, żeby wszystkie tracki podchodziły mi pod ucho. Z DCA i PEM wybiórcze kawałki można uznać za dobre, natomiast starsze płyty, takie jak Enthrone Darkness Triumphant (z niesamowitym Mouring Palace właśnie, czy innymi „highlistami” - In Death’s Embrace, Spellbound by The Devil, Succubus In Rapture) czy Stormblast (swoją drogą, niedługo premiera re-release’u tegoż albumu) słuchało się z przyjemnością od samego początku do końca. W przypadku Dimmu niestety, i nie jest to tylko moja opinia, komercja nie służy rozwojowi bandy, wręcz przeciwnie. Wydaje się, jakby w obecnych czasach DB jednym kawałkom poświęcał bardzo dużo uwagi (jako przykład – Progenies of the Great Apolaypse), inne zaś traktował dość lakonicznie :(.
  14. Dadix

    Czy ktoś jeszcze słucha Metalu?

    Jeśli chodzi o Cradle, to ich sposób samokreowania nie za bardzo przypadł mi do gustu. Wydaje się, że banda chce jednocześnie zadowolić typowych metalheadów, którzy siedzą w tej muzyce już głęboko i od długiego czasu, z drugiej zaś cały czas dąży do jak największej komercjalizacji. To sprawia, że są trochę rozerwani i nie mogą zdobyć stałej, wiernej grupki fanów. Jakieś śmieszne pseudometalowe dzieciaki nazywają ich muzykę blackiem, natomiast właściwa scena szydzi ze wszystkiego, co z Krejdlami związane. Ja przyznam, że cenię tą grupę za niektóre albumy, gdzie udało im się wypracować naprawdę niezły styl („Dusk and Her Embrace”, niektóre kawałki z „Nymphetamine” i „Midiam”) łącząc romantyzm ze śmiercią, naturę z ciemnością oraz dodając nutkę gotyckiego horroru. Nie jestem jakimś oddanym słuchaczem „Kolebki”, ale nie krytykuję też ich za wszystko co stworzą, jak to zwykły robić osoby dla których ten zespół jest typowym „chłopcem do bicia”. Jeszcze propos Cradle – słyszałem ostatnio „Nymphetamine” w wykonaniu Sarah Devy (czyli panny, która na bieżąco z nimi współpracuje, podkładając gdzieniegdzie damskie wokale). Tragedia, prawie jakbym słyszał Mandarynę na żywo :D. Jednak co talent to talent - Liv bije Sarę o głowę. Natomiast ja lubię SoaDa, i nie uważam, żeby było w tym coś dziwnego. System jest ciekawą alternatywą, z inteligentnymi tekstami i niespotykanymi nigdzie indziej połączeniami różnych gatunków stał się naprawdę oryginalną grupą. Jednak, jak już mówiłem wcześniej, takich kapel nie można wrzucać do jednego worka z bandami typowo metalowymi, aby uniknąć chaosu i niepotrzebnych nieporozumień. Ja wszystkich głównych podgatunków metalu nie przerabiałem, z prostego powodu – niektórych po prostu nie znoszę :). Trash, death, mallcore są dla mnie w większości niezbyt przyjemne do słuchania, chociaż i tutaj znajdę wyjątki, których posłucham z ciekawością (np. Extol). Na ogół czegoś dla siebie szukam w dwóch głównych nurtach. Po pierwsze, jest to gotyk, i ten cięższy, i lżejszy (za dużo zespołów, żeby wymieniać). Po drugie, trochę bardziej agresywny power/speed metal (Children of Bodom) i melodic black (Dimmu Borgir – kolejna banda, którą metalheadzi zjeżdżają za wszystko :P, Limbonic Art ostatnio, Nokturnal Mortum, Graveworm i pomniejsze).
  15. Dadix

    Dzisiaj mecze!

    Nie no, po cooo… Lepiej o każdym meczu/wydarzeniu sportowym zakładać oddzielny wątek. Wtedy codziennie o samym sporcie będzie powstawało 20 wątków i wreszcie nastanie porządek. Tak by było najlepiej, prawda?
  16. Widziałem go w jakimś temacie (nie pamiętam już jakim), ale był niespotykanie miły. Mam nadzieję, że nie zmienił się na dobre, bo to forum naprawdę potrzebuje porządnej i twardej moderacji. Jakiś gość założył temat dotyczący dzisiejszych meczów piłkarskich w TV. Odesłałem go do wątku Piłka Nożna, a inny mi odpowiedział, żebym dał sobie spokój, bo to i tak nie skutkuje :/. Po prostu zonk. Robactwo się rozprzestrzeniło i już niczego się nie boi. Oczywiście niektórzy (nawet sporo, często również starych forumowiczów) w tym chaosie czują się dobrze, ale ja do nich nie należę… Nie chodzi tutaj o jakieś ograniczenie wolności, nic z tych rzeczy. Sprawa się tyczy czytelności forum. Inaczej przeglądałoby się bazę wątków, gdyby zamiast tworzyć nowe tematy o czymkolwiek wszyscy zadawali pytania w ogólnym tej sprawie poświęconym. A tak, godzinę mnie nie było, zaglądam na forum, a tu 20 nowych topików w tym 10 z nich to śmieci, a 5 się dubluje.
  17. Dadix

    Czy ktoś jeszcze słucha Metalu?

    A czy ja powiedziałem, że nie można? Na poprzednim forum pisano i tutaj też będzie się pisać bez względu na zdanie niektórych osób. Chodzi tylko o to, aby nie mylić pojęć i nie mieszać gatunków. Jeśli ktoś mówi, że słucha metalu i wymienia zespoły metalowe, aż tu nagle wyskakuje z LP, czuję się trochę zdezorientowany. Lepiej byłoby, aby powiedział „Słucham metalu: bla, bla, bla, Dimmu, bla, bla, Burzum, bla, Iron Maiden i nu-metalu: Linki Park”. Dopóki znam dane zespoły, problem jest jeszcze drugorzędny, ale jak ludzie zaczną obok typowo metalowych kapel podawać mniej znany nu-metal, może być problem z załapaniem jakiego gatunku dotyczy w danym momencie dyskusja. Chodzi mi tylko o to, o nic więcej.
  18. Dadix

    Dzisiaj mecze!

    Gdyby to było forum cdprojekt.info, odesłałbym cię do wątku Piłka nożna -> http://www.gram.pl/forum_post.asp?tid=72&u=64 . Tuta nie muszę, bo i tak zapewne nikt nie pociągnie Cię do odpowiedzialności za zakładanie wątku szczegółowego, mimo iż istnieje ogólny. Mógłbyś jednak z dobrej woli swojej zostawić już topic w spokoju i na drugi raz dopisywać się z takimi postami w „Piłce nożnej”. Z góry dziękuję.
  19. Jeśli tak, to sprawdzają się moje przypuszczenia na temat taktyki CDProjektu. Zarówno regulamin jak i system awansów wskazywałby na to, że CDP chciało zrobić forum na innej zasadzie niż poprzednie, z cdprojekt.info. Tam dyskusja toczona była na dość wysokim poziomie, przeciętny post był dużo dłuższy, przez co typowi spamerzy nie mogli w skuteczny sposób realizować swoich celów, gdyż za bardzo wyróżniali się z tłumu. Można powiedzieć, że poprzednie forum było w pewnym sensie ekskluzywne, dla wybranych. Wybranych, w sensie: ludzi, którzy umieją pisać poprawnie po polsku i mieć własne zdanie na pewne tematy. Teraz zaś mamy sytuację zgoła odmienną – forum dla mas. Dla każdego, kto tylko ma ochotę pisać cokolwiek. I już pojawiają się rodzynki w stylu kolesia, który założył cztery tematy o lionhearcie, w każdym spamując niezrozumiałymi strzępkami zdań. Takich ludzi będzie pojawiać niestety się więcej. Oczywiście zupełnie skrajne przypadki będą nadal tępione, ale nie wróci porządek i ład z cdprojekt.info. Nawet kNOT na razie nie działa, jak dotychczas brudną robotę zamykania tematów musi wykonywać TYHE, która przecież też nie jest w stanie dostrzec wszystkiego.
  20. Nie wspominając już o tym, że stopniowanie tytułów jest niezbyt udane. Ja mimo wszystko uważam, że „obywatel” jest o wiele bardziej nacechowanym pozytywnie słowem niż „robotnik”. Ale jest to oczywiście kwestia gustu :).
  21. Dadix

    Czy ktoś jeszcze słucha Metalu?

    Tyle że to jest temat o muzyce metalowej, nie zaś o techno czy hip-hopie. Oczywiste jest, że osoba słuchająca hiphopolo zostanie zjechana na forum dotyczącym rapu. Prawie tak samo oczywiste jak to, że osoba słuchająca Linki Park zostanie zjechana na forum dotyczącym metalu. Ani tzw. nu-metal, ani mallcore nie jest częścią właściwego metalu. W wątku „Metal Muza” na poprzednim forum była jeszcze o tym dyskusja, która zakończona została ostatecznie linkiem do definicji nu-metalu, jaki znajduje się w znanej wszystkim Wikipedii -> http://en.wikipedia.org/wiki/Nu-metal
  22. Dadix

    Nowa matura ;/

    >To akurat tez prawda:D Wiesz, to też jest umiejętność. Teraz mamy takie czasy, że już bardzo wiele młodziaków umie włączyć komputer i pocina ostro po sieci w Quake’a, Dooma 3, czy w co się tam teraz pogrywa, natomiast jeśli chodzi o tak banalne sprawy jak zrobienie czegoś w Office, czy – o zgrozo – nawet zainstalowanie wyżej wymienionych gier, proszą o pomoc starszych braci/rodziców (i z takimi przypadkami się spotkałem). Gdy rzecz się tyczy obycia z kompem, każde kolejne pokolenie wydaje mi się być zbiorem coraz większych absurdów. W sumie to nie ich wina: zalewani są niesamowitymi graficznie aplikacjami, które potrafią uzależnić na długie godziny, a dziecko nie ma jeszcze odpowiednio wysokiej siły woli, żeby zająć się „samo dla siebie” czymś pożytecznym. Moim zdaniem więc, coraz więcej w szkołach pojawiać się będzie typków, którzy komputer umieją włączyć, i owszem, ale informatyka będzie dla nich taką samą czarną magią jak dla tych wszystkich, których lata nauki przypadły na wcześniejsze, mniej skomputeryzowane czasy. Z podobną sytuacją spotkałem się na maturze z informatyki. Osoby, które w mojej szkole się na nią zapisały, zupełnie nie zdawały sobie sprawy z jej poziomu. Spodziewały się zapewne jakichś banalnych zadań w stylu: „Zrób w Wordzie korespondencję seryjną do członków organizacji XYZ.” czy „Napisz, do czego CD-ROM”. I wyszło na to, że niektórzy już po zobaczeniu zadań opuścili salę. : /!
  23. Od razu widać, że pewien znany wszystkim moderator zabrał się za wymyślanie nowych tytułów. Jak tak dalej pójdzie, wyżej można spodziewać się „przodowników pracy” :>
  24. Dadix

    Forumowa Mafia

    Skądś to znam. Czyżbym był wtedy jednym z owych mafiosów? :>
  25. Dadix

    Czy ktoś jeszcze słucha Metalu?

    Wow, bardziej „pomieszanych” upodobań jeszcze nie widziałem ;) Papa Roach obok Dimmu, Static-X obok Dream Theatre’a… no comment