Esergie

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    159
  • Dołączył

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutralna

O Esergie

  • Ranga
    Przodownik
  1. Technics. Z tańszych to coś z serii SL, a jak chcesz co nieco już wyłożyć to MK, ale też tragedii cenowych nie ma. Przestrzegam przed kupnem cudaków pokroju Lenco itp. Warto wiedzieć za co się płaci. A może gdzieś na strychu stara zakurzona taśmowa Unitra się znajdzie. Wtedy to miód.
  2. Szukanie się opłaca, ale stopniowo. Nie można nazywać czegoś klasykiem, tylko dlatego, że ktoś kiedyś przykleił temu taką etykietkę. Każdy ma swoje typy, a numery, które były kamieniami milowymi, oczywiście istnieją, ale niekoniecznie od nich powinno zaczynać się czerpać wiedzę. Nie ma sensu podawać kawałków, nie ma sensu podawać oczywistych artystów. Lepiej szukać głębiej. Przykłady na szybko z rękawa według mnie? Headshots (później Atmosphere), Black Moon, Blackstar (Mos Def & Tali Kweli), koniecznie legendarne grupy pokroju D.I.T.C , QB, Beat Junkies, Boot Camp Click, Onyx, Hieroglyphics, Souls of Mischief, Lordz of the underground, Da Bush Babees, Fu Schnickens, EPMD, Edo G, Mobb Deep. Wymieniać można bez końca. Nie ograniczać się do słuchania ściem fiftich, snoopów i dwupaków. @Kedzior A możesz ściślej? Gramofon do czego? Do słuchania starych płyt Mannamu i stania na półce dla pozery i zbierania kurzu, czy do robienia czegokolwiek?
  3. A co było takiego okropnego w tej polskiej wersji? Dwa wypowiedziane słowa "Pegi osiemnaście", czy czcionka napisów się nie spodobała?
  4. Perka zupełnie zaskakuje w negatywnym tego słowa znaczeniu- zaczyna się nagle, poza tym nie pasuje do sampelka (tj. jak się wsłuchać, to wiadomo o jaki rytm Ci chodziło, także zamysł może namacalny jest, ale niestety nie wyszło), który nawiasem mówiąc jest tragicznej jakości, a w połączeniu ze sterylnymi bębnami rodem z prostego cyfrowego programu do klepania, tworzy zupełnie niespójną całość.
  5. Eeee, a w rapie nie chodzi o to, żeby generalnie wersy kończyć rymami? W moim mniemaniu podwójne to rymujące się dwa słowa na końcu każdego wiersza Czyli biorąc twoje hieroglify: snfnbasudbfuiabsifd A B asudfasbdfuiasbfau A B A to rym krzyżowy ze szkolnym schematem a b a b
  6. No właśnie, dlatego sęk jest tutaj. Uważam, że podziemie samo się wybroni i celem tworzenia w nim nie jest chęć wybicia się, a sam fakt tworzenia czegoś elitarnego. To to jeszcze pół biedy. Najgorsze jest, że często takie kwiatki wydają "czołowi gracze" polskiej sceny. Krzyżyk na drogę
  7. >Ciach Chodzi o MPCtki oczywiście, literówkę drobną popełniłeś. I masz rację- masz takie wrażenie, co nie oznacza, że tak naprawdę jest. Mogą być uważani za wielkich, ale przez kogo? Przez większość słuchaczy, czyli niejako młode gimby, które to też decydują, kto znajdzie się w podsumowaniu roku (tj. płyta roku itd.). A jak wiadomo, młodzi są coraz głupsi, a co za tym idzie, ich wymagania co do muzyki się zmniejszają, bo pochłoną wszystko, co ma air maxy, a to się wiąże ze standaryzacją gustów jak w muzyce popularnej, a co znowu za tym idzie- tworzenie gówna, bo po co się starać, i tak sprzedamy swoje. I smutna jest ta nasza polska scena, bo już w lutym mogę nazwać jedną z produkcji płytą roku i to nie z przekąsem. Wiem po prostu, że nic mnie nie zaskoczy (obym się mylił) i pod koniec roku ujrzę te same ksywki, w rankingu powtarzające się w każdej kategorii (ew. zaskoczenie roku może się zmieniać, ale to też nie zawsze). A, no i jeszcze dzięki temu w sierpniu, z pizdy line up na kempa jak w 2011 (jeden z najtragiczniejszych). Podziemie podziemie. A o jakich raperkach mówisz? Bo już teraz nawet ciężko określić granicę, która dzieli główny strumień od undergroundu. Tzn. nie ciężko, ale wielu quasiartystów płodzących jakieśtam teksty, podpina się pod underground i przykleja sobie taką etykietkę, podczas gdy ich płyty można dostać w saturnach, mm (nie żebym miał coś do komercjalizacji, rozumiem potrzebę zarobku), a za ich produkcją stoi spory sztab ludzi, często zrzeszonych niby to w jakimś labelu (najlepiej odzieżowym) wypuszczającym okazyjne t-shirty. A co do tego, że nikt nie wymyślił nic innowacyjnego. Hm, nie można w ten sposób patrzeć. Mówisz o postawie reprezentującej kulturę hip hop, dlatego trzeba spojrzeć na każdy odłam rapu/hip hopu. Jeżeli kultura miałaby przetrwać w czasie, żeby opowiadano o niej i uczono się jej historii, tak jak dzisiaj robimy to z Bluesem, czy Jazzem, to przykłady muzyki, o których mówimy (niekoniecznie u nas w kraju) będą podawane raczej jako ciekawostka. Na ''salony'' wejdzie raczej elegancki trip hop, który daje ogromne możliwości w twórczości, niesamowite murale i najlepsi tancerze. Zdaje mi się, że za szybko chciano wpuścić tą kulturę do obiegu głównego, zrobić ''coming out'' dla szerokiego grona i dlatego utarła się teraz jej rzekoma prymitywność. Nie robiłbym tego w tak młodym jej wieku. Prawie każdy gatunek muzyczny miał podobne początki, ale każdy, na to, żeby się wykształcić do formy, jaką znamy dzisiaj, miał mnóstwo czasu, a nie niespełna 2 dekady (o naszym kraju mówię). Dlatego, chciałbym, żeby hip hop był utożsamiany z dobrą muzyką, świetnymi malunkami, a nie bandą gówniarzy i bazgrołami (można to traktować dosłownie i metaforycznie). A co do muzyki, o której gadamy teraz, to nie uważam, że należy przestać się nią interesować i wspierać, absolutnie. Trzeba robić wszystko dla progresu i wprowadzaniu jej na nowe tory. Jeżeli ktoś zamierza nagrać na minimalistycznych bitach, klepanych na ascetycznych MPC 3000, to proszę bardzo, niech tylko pamięta, że trzeba to nadrobić czymś dzisiaj zapomnianym, tj. flow. A to, że może to zostać nazwane odtwórstwem? Jeśli będzie to naprawdę dobre, to traktujmy to jako hołd dla starej szkoły. Na wprowadzanie zmian zawsze jest czas, potrzebna jest tylko inwencja i odpowiednie warunki poprawnie spożytkowane.
  8. A tam, właśnie wróciłem z pracy, Milczmen na biurku czekał. Biorę się za słuchanie płyty roku
  9. Przestańcie już roztrząsać kwestię gówniarskiego happeningu. Pisałem już, co o tym myślę zaraz po tej akcji, tak samo jak wcześniej. Żeby nie było, że się czepiam. Tak sobie wspominam, bo Milczmen już zamówiony (preorder ruszył) i przypomniał mi się numer, który też owiała pewna krótka legenda. Mianowicie kawałek, który z dwa, czy trzy lata temu miał być singlem z tak długo oczekiwanej płyty, tj. Nastka. Jak ktoś nie poznał, to proszę. Dobry rap jak Wrocław http://www.youtube.com/watch?v=GTzFd8wzon4
  10. Takiej żenady dawno nie widziałem. Nie lubię B.R.O, bo robi gówno, ale jaki by nie był, to takich akcji się nie odpieprza. Brawa dla publiki (o tym pisałem prędzej, może teraz mnie ktoś zrozumie), która po tym jak Theodor po nich jedzie wznosi aplauz jakby nic się nie stało, frajera Plejera, któremu chętnie bym pokazał, że wcale takim graczem nie jest i Pjentaka, który też osiąga szczyty prostactwa. Rap w Polsce
  11. Utarło się wiele teorii. Jedni twierdzą, że rap jest surowszym gatunkiem muzyki niż hip hop- rzekomo posiadający refreny, czy bogatszą formę muzyczną. Inni uważają odwrotnie. Jak dla mnie takowy podział nie istnieje i jest zgoła idiotyczny, ponieważ napiszę tak jak wielu- rap jest elementem hip hopu- kultury określanej tą nazwą (pozwól, że nie będę wymieniał jej filarów, bo to każde dziecko, które ma rączki potrafi wklepać w google, więc nie zabłysnę). Wszelkie nazewnictwo tego, tj. "słucham hip hopu", "muzyka hip hop" nie są w moim mniemaniu nieprawidłowe, chociaż wielu zagorzałych (niby) słuchaczy będzie spinać o to pośladki, że słucha się jedynie rapu i w/w forma jest nieprawidłowa. Rap jest muzyką hip hopu. Co innego z kolei z "tańczeniem hip hopu" (bo jak to słyszę, to krew mnie zalewa i nóż w kieszeni się otwiera). Dlaczego? Wszelkie szkoły tańca dla elodzieci, których się namnożyło, uczą czegoś, co nazywają tańcem hip hop, co w rzeczywistości jest jakimś koślawym odłamem boogie, czy temu podobnemu gówna (nie znam się, ale tak to wygląda). Mało tego, nazwę przemycono już do mediów i powszechnie mówi się o tym jako o hip hopie, dlatego może pojawić się kolejna wątpliwość, czym w końcu do kwy nędzy jest ten hip hop? Reasumując. Dla mnie jest to nazwa kultury, niekiedy jest to archaizm, bo hip hop według niektórych jest martwy, jak wiele kultur, które się nie rozwijają (i nie jest to znowu moje smęcenie o lipnej kondycji kultury,tudzież rapu, tylko naturalna kolej rzeczy, bo nic nie trwa wiecznie i po to się to rejestruje. c''nie?). Na przykład pierwszy jazz tworzyli, jak ja ich nazywam, ówcześni hip hopowcy, bądź punkowcy. Czyli zbuntowani afroamerykanie, którzy dorywali instrumenty i na zapleczach sklepów grywali zakazaną muzykę, a nazwa "jazz" wzięła się z ich slangu, a mianowicie słowo to było pozdrowieniem, takim jak dzisiaj dla różnych kultur, bądź też subkultur "yo","ave" etc. Dlatego póki co można traktować tą kulturę marginalnie z uwagi na jej krótką historię (niespełna 40 lat, a w naszym kraju znacznie mniej to naprawdę niewiele), ale trochę czasu i wykształci się na tyle, żeby przestać być czymś elitarnym i doczekać się powielania i naśladownictwa przez przyszłe pokolenia. Może. @Braveheart Odnośnie części, które wymieniłeś, to składają się cztery, bo jeszcze jest DJing, od którego się w zasadzie zaczęło. Ktoś ostatnio dodawał piąty element, ale go pomińmy, bo jest z nim kulawo.
  12. Fakt, moje tory myślowe są dosyć poplątane i często coś,co wydaje się mi oczywiste, nie jest dla kogoś innego, a z oczywistego powodu nie tłumaczę o co mi chodzi. Będę musiał pomyśleć o dodawaniu didaskaliów, heh. Muszę się z Tobą zgodzić. Rzeczywiście, jak zaczynało się słuchać rapu i jeździć na koncerty,było się szczeniakiem,szczeniacko się zachowywało, ale to my wtedy staliśmy z tyłu po kryjomu sącząc nielegalnie browara, czy kręcąc baty. Dziś dalej stoję z tyłu i obserwuję kretyńskie zachowanie gówniarzy, których podjarała rzekoma zuchwałość rapu. Kiedyś to była odpowiedzialność za swoje słowa, dziś jest widocznie inaczej. To nie zawsze jest wina rapu,ale też wychowania. Moda, tak. Zjawisko,które całkowicie wyeliminowałbym z hiphopowego leksykonu. Z drugiej jednak strony, dzięki niej dobry rap i prawdziwe założenia kultury zostały zepchnięte do podziemia. Czy to dobrze? Wielu uważa,że ludzie tkwiący w podziemiu siedzą w nim, bo nikt nie chce ich wydać. Czytając paryski nie-codziennik natknąłem się kiedyś na artykuł o dzielnicy Paryża, która była sercem undergroundu i tworzenie darmowej sztuki jest po dziś dzień tam prestiżem. Czuję się mieszkańcem tej dzielnicy i elitarnym odbiorcą niepopularnej sztuki (nie mówię tylko o rapie). I nie zgadzam się,że rap jest tylko dla młodych (sam nim ciągle jestem),bo można zrobić rap dojrzały, zahaczający może o trip hop,ale jest to możliwe nawet z brudnym miejskim sznytem. I tak, jestem rozgoryczony, bo widzę jak na co dzień nieświadome chłystki depczą coś, czemu w ich wieku w pełni się oddałem z wielkim zaangażowaniem i pasją.
  13. Zmieniony bit do wybitnego numeru pt. "Pocisk" tego upośledzonego, spasionego internetowego trolla, który był dissem na jego ziomka, Omena, również cofniętego w rozwoju dziecka z gównem zamiast mózgu. Chłopaki mieli kosę, śledziłem ocierając krople potu z czoła z emocji.